Ron Rolheiser OMI o różnych głosach, które kierują naszym życiem

This is a custom heading element.

25 sierpnia 2021

Nie jest łatwo rozpoznać głos prawdy wśród wielu głosów, które nas wzywają. Rzeczywiście, trudno jest nawet rozeznać, kiedy jesteśmy naprawdę szczerzy: kim naprawdę jestem? Co leży w moim najlepszym interesie? Spośród wielu głosów, które słyszę, który ostatecznie przyniesie mi życie? Jaki jest głos Boga w moim życiu?

(pixabay)

Niezliczone głosy atakują nas nieustannie z zewnątrz: billboardy, telewizja, gazety, czasopisma, Internet, ideologie, religia, sztuka, popkultura, moda, szum, pokusy celebrytów i wiele innych. Zwykle nie jest nam trudno rozpoznać, że w rzeczywistości jesteśmy atakowani przez te głosy, ponieważ są w pewnym sensie pretensjonalne. Każdy z nich ma wspólny mianownik: chcą naszych pieniędzy, naszego głosu, naszego poparcia, naszej sympatii, naszej lojalności, naszej uwagi, naszego udziału, naszego podziwu lub po prostu czegoś od nas. Subtelność nie jest ich cnotą i generalnie nie jesteśmy tak naiwni, by sądzić, że leży im na sercu nasze dobro; chociaż w niektórych przypadkach, takich jak religia, sztuka i moda, ich najlepsze argumenty wydają się dla nas korzystne. Ale generalnie głosom zewnętrznym nie dajemy się tak łatwo nabrać.

Wydajemy się bardziej naiwni jeśli chodzi o głosy, które pobrzmiewają i wysuwają roszczenia do prawdy od wewnątrz. Ponieważ te głosy są w nas, naturalne jest, że wierzymy, że leży im na sercu nasze dobro, że mówią za nas, że są głosem prawdy.

Jakie są te głosy, które atakują nas od wewnątrz, podobnie jak liczne głosy z zewnątrz? Oto kilka istotnych przykładów:

Głos osobistej wielkości, ego, interesowności i lenistwa. Nie jesteśmy z natury altruistami. Dzięki naszym naturalnym instynktom przychodzimy na ten świat instynktownie pyszni, egocentryczni, narcystyczni i troszczący się przede wszystkim o własne samopoczucie, przyjemność i wygodę. W miarę dorastania uczymy się, że głos interesu nie do końca jest głosem, który wzywa nas do życia; ale po tej stronie wieczności, ten głos nigdy nie umiera i pozostaje w nas zawsze jako głos gotowy podważać wszystkie inne głosy.

(pixabay)

Głos rany i wściekłości. Nikt nie wchodzi w dorosłość całościowo. Nie chodzi o to, czy jesteśmy zranieni, ale tylko o to, jakie są nasze rany i w jakich sferach je nosimy. A głos rany odzywa się w nas zawsze, mniej lub bardziej subtelnie, wzywając nas, byśmy czuli się nieufni, lekceważeni, obrażani, gniewni i mściwi. Nikt nie jest odporny. Ten głos zawsze mówi nam, że paranoja, a nie metanoja, prowadzi nas do życia.

Głos depresji emocjonalnej i psychicznej. Depresja łatwo przebiera się za głębię, altruizm, świętość, a zatem może nas oszukać, wmawiając nam, że ta ociężałość ducha jest życiodajna, podczas gdy w rzeczywistości wysysa tlen i życie z naszych ciał i dusz. Głos depresji jest bardzo często mylony z głosem religii, ponieważ wydaje się gloryfikować ascezę, życie poza światem i krzyż, podczas gdy w rzeczywistości tak nie jest.

Głos sentymentalizmu i pobożności. Sentymentalność i pobożność bardzo łatwo można pomylić z prawdziwą empatią i prawdziwym oddaniem. Ale można zauważyć tutaj dość oczywistą różnicę: w prawdziwej empatii i prawdziwym oddaniu łzy, które wylewamy, są dla innych; w sentymentalizmie i pobożności łzy, które wylewamy, są dla nas samych.

Głos obsesji, wewnętrznych „aniołów” i „demonów”. Istnieje od dawna spór o to, co ostatecznie najbardziej wpływa na nasze zachowanie: natura czy wychowanie? Genetyka czy środowisko? Wielu myślicieli, w tym James Hillman, sugeruje, że tym, co najbardziej wpływa na nasze zachowanie, nie jest natura ani wychowanie, ale pewne „daimons” wewnątrz, a mianowicie różne „anioły” i „demony”, które nas atakują, wywołują obsesje i okradają nas z wolności. Każdy, kto kiedykolwiek zakochał się bezradnie i beznadziejnie, rozpozna dokładnie, co potrafi nasz wewnętrzny „demon” lub „anioł”. W naszym życiu jest kilka paraliżujących sił i głosów, które mogą tak głęboko nas przekonać, że uwierzymy, że dana osoba (i tylko ta osoba) może dać nam życie. Jeśli jesteś romantykiem, ten głos będzie zarówno największym źródłem energii, jak i największym źródłem żalu w twoim życiu; i, jak pokazało gorzkie doświadczenie, nie zawsze jest to głos życia.

(pexels)

Głos archetypu, genetyki, pochodzenia etnicznego i płci. Krew jest gęstsza niż woda i jest też bardzo potężnym głosem w nas, który nigdy całkowicie nie milknie. Nie przychodzimy na ten świat jako nieskazitelny papier fotograficzny, na którym nic jeszcze nie zostało odciśnięte. Raczej wchodzimy w to życie z potężnym DNA, zarówno w naszych ciałach, jak i w duszy, w którym wiele rzeczy jest już trwale odciśniętych. Nasze DNA, fizyczne i psychologiczne zawsze pozostaje w nas potężnym głosem i, podobnie jak głos osobistej wielkości, nie zawsze leży w naszym najlepszym interesie.

Zobacz: [Ron Rolheiser OMI: „Dlaczego zostaję w Kościele?”. Niezwykle pokorna i głęboka odpowiedź]

Nie ma łatwych odpowiedzi na to, jak radzić sobie z tymi głosami w nas, ale, cytując Jamesa Hillmana, symptomy są najbardziej bolesne, gdy nie można określić, jakie jest ich źródło.

 


Ron Rolheiser OMI, znany ze swojego humoru, szczerości i mądrości, jest popularnym mówcą w dziedzinie współczesnej duchowości. Dorastał w dużej, kochającej się rodzinie na farmie w Saskatchewan, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1972 r. Pełnił funkcję rektora Oblate School of Theology w San Antonio w Teksasie. Jest autorem ponad 15 książek, w tym bestsellerowej pozycji: “Modlitwa. Nasza najgłębsza tęsknota”. Jego najnowsze książki to “Wrestling with God” [polski tytuł: “Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju”], “Domestic Monastery” [Domowy klasztor – przyp. tłum.] oraz “Bruised & Wounded: Struggling to Understand Suicide” [Posiniaczony i zraniony: Walka o zrozumienie samobójstwa – przyp. tłum.]. Rolheiser tworzy także popularne kolumny wydawnicze, które pojawiają się w wielu katolickich gazetach na całym świecie.

 

 

 

 

 

(Oblate School of Theology/tł. pg)