Ron Rolhaiser OMI: Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo nie są zbyt dobrze rozumiane

Może to być najtrudniejszy czas od wielu stuleci, aby zdecydować się na śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa oraz je przeżywać.

13 lipca 2022

Kardynała Francisa George’a OMI zapytano kiedyś, co sądzi o radykalnym pacyfizmie ludzi takich jak Dorothy Day i Daniel Berrigan, proroczych postaci, które wierzą w całkowity brak przemocy. Zapytano go, w jaki sposób może to być praktyczne, przecież naiwnością jest sądzić, że możemy żyć bez policji i bez żołnierzy. Oto jego odpowiedź:

Świat potrzebuje pacyfistów w taki sam sposób, w jaki potrzebuje żyjących w celibacie: oni nie są praktyczni. Nie pasują do tego świata. Wskazują jednak na świat eschatologiczny, świat nieba, świat, w którym nie będzie broni, gdzie wyłączności relacyjne nie będą istniały tak, jak istnieją teraz, gdzie rodzina nie będzie oparta na biologii, krwi czy małżeństwie, gdzie nie będzie ludzi biednych i gdzie wszystko będzie należało do wszystkich.

Dwa Zgromadzenia, jeden charyzmat (zdj. archiwum OMI)

Pomyślałam o tym niedawno, kiedy prowadziłem warsztaty z życia zakonnego dla grupy młodych ludzi, którzy zastanawiali się, czy wstąpić na drogę życia zakonnego. Moim zadaniem nie była to próba przekonania ich do wstąpienia do wspólnoty zakonnej, ale pomoc w zrozumieniu, co niesie ze sobą to życie, jeśli je wybiorą. Oznaczało to oczywiście długie dyskusje na temat trzech ślubów, które ci ludzie przyjmują, aby być zakonnikami: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa (klasycznie określanych jako „rady ewangeliczne”). Co można powiedzieć o ubóstwie, czystości i posłuszeństwie w świecie, który w przeważającej części pokłada nadzieję w bogactwach materialnych, generalnie utożsamia czystość z oziębłością i ponad wszystko ceni indywidualną wolność?

Śluby to nie strata, ale zysk

Cóż, bez wątpienia ubóstwo, czystość i posłuszeństwo są postrzegane jako radykalnie kontrkulturowe; ale to głównie dlatego, że generalnie nie są zbyt dobrze rozumiane (czasami nawet przez tych, którzy je przeżywają). W większości są one określane jako drastyczne wyrzeczenie, poświęcenie pełni życia, nienaturalne zaprzeczenie własnej seksualności oraz młodzieńcze zrzeczenie się własnej wolności i kreatywności. Ale to nieporozumienie. Ubóstwo, czystość i posłuszeństwo nie oznaczają utraty bogactwa, seksualności i wolności. Są raczej prawdziwym, pełnym wymiarem bogactwa, seksualności i wolności.

Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? [wideo]

Proroczy sprzeciw wobec konsumpcjonizmu i kastowości

Ślubowanie ubóstwa nie dotyczy przede wszystkim życia z tańszymi rzeczami, braku zmywarki i własnoręcznym wykonywaniu prac domowych. Nie chodzi też o wyrzeczenie się tego rodzaju bogactw, które mogą przyczynić się do pełnego rozkwitu życia. Życie w dobrowolnym ubóstwie jest żywym sposobem wyrażania, że ​​wszystkie dobra materialne są darem, że świat należy do wszystkich, że nikt nie jest właścicielem danego kraju i że niczyje potrzeby nie są najważniejsze. Jest to sprzeciw przeciwko konsumpcjonizmowi i kastowości, który niesie ze sobą własne wartości i pojęcia oraz daje radość życia wspólnego, dzielonego z innymi.

Przewrót Eugeniusza, czyli jak oblaci zostali zakonnikami

Ślub czystości – głęboki wymiar seksualności

Podobnie w przypadku ślubu czystości: właściwie rozumiany, nie oznacza pominięcia radości seksualności. Jest on głębokim wymiarem właśnie seksualności, biorąc pod uwagę, że bycie seksualnym oznacza więcej niż uprawianie seksu. Seksualność jest pięknym, danym nam przez Boga popędem do wielu rzeczy: wspólnoty, integralności, rodziny, szczęścia, altruizmu, przyjemności, zachwytu, kreatywności i wszystkiego, co wynosi nas poza naszą samotność i czyni z nas ludzi płodnych. Prawdziwe szczęście, które można znaleźć we wspólnocie, przyjaźni i służbie innym, nie jest drugorzędnym substytutem seksu. Przynosi swój własny rozkwit seksualny, wyprowadzając nas z naszej samotności.

Rekolekcje dla kandydatów do ślubów wieczystych w domu macierzystym w Aix {zdj. archiwum OMI)

By żyć w wolności

To samo dotyczy posłuszeństwa. Właściwie zrozumiane, nie jest brakiem prawdziwej wolności. Jest to raczej głęboki wymiar samej wolności, praktykowany przez Jezusa (który wielokrotnie powtarza: „Sam nic nie czynię. Wykonuję tylko wolę Ojca”). Posłuszeństwo, jako ślub zakonny, nie jest niedojrzałą ofiarą z własnej wolności i dorosłości. Jest to raczej radykalne poddanie swojego ludzkiego ja (ze wszystkimi jego ranami, pragnieniami, żądzami, prywatnymi ambicjami i zazdrością) czemuś i Komuś wyższemu od siebie, co zresztą widać w ludzkich i motywowanych religijnie zobowiązaniach osób – od Jezusa do Teilharda de Chardin, Daga Hammarskjolda, Simone Weil, Matki Teresy, Jeana Vaniera, Daniela Berrigana. W każdym z nich widzimy osobę, która chodziła po tej ziemi w wolności – takiej, której możemy tylko pozazdrościć – ale także w wolności, która opiera się na poddaniu własnej woli wobec czegoś wyższego niż ona sama.

Oblaci, czyli kto?

Jest to trudniejsze niż kiedykolwiek

Nasze myśli i uczucia są pod silnym wpływem oprogramowania kulturowego, w którym się znajdujemy. Tak więc, biorąc pod uwagę sposób, w jaki nasza kultura dzisiaj rozumie bogactwo, seks i wolność, może to być najtrudniejszy czas od wielu stuleci, aby zdecydować się na śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa oraz je przeżywać. Nic dziwnego, że wspólnoty zakonne nie są przepełnione kandydatami. Ale ponieważ jest to trudniejsze niż kiedykolwiek, ważniejsze niż kiedykolwiek jest również to, aby pewna liczba kobiet i mężczyzn wybierała dobrowolnie prorocze życie tymi ślubami. A ich pozorne poświęcenie zostanie sowicie wynagrodzone, ponieważ, paradoksalnie, ubóstwo przynosi własne bogactwo, czystość przynosi własny rozkwit, a posłuszeństwo zapewnia nam najgłębszą ze wszystkich ludzkich wolności.


Ron Rolheiser OMI, znany ze swojego humoru, szczerości i mądrości, jest popularnym mówcą w dziedzinie współczesnej duchowości. Dorastał w dużej, kochającej się rodzinie na farmie w Saskatchewan, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1972 r. Pełnił funkcję rektora Oblate School of Theology w San Antonio w Teksasie. Jest autorem ponad 15 książek, w tym bestsellerowej pozycji: “Modlitwa. Nasza najgłębsza tęsknota”. Jego najnowsze książki to “Wrestling with God” [polski tytuł: “Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju”], “Domestic Monastery” [Domowy klasztor – przyp. tłum.] oraz “Bruised & Wounded: Struggling to Understand Suicide” [Posiniaczony i zraniony: Walka o zrozumienie samobójstwa – przyp. tłum.]. Rolheiser tworzy także popularne kolumny wydawnicze, które pojawiają się w wielu katolickich gazetach na całym świecie.