Tomasz Szafrański OMI – Kuba: „Oto moja historia…”

Dwanaście lat w Meksyku, teraz rozpoczął posługę na Kubie...

28 października 2022

Wiem, komu zaufałem… (1Tm 1,12) – to wyrażenie, które ponad piętnaście lat temu wybrałem na mój obrazek prymicyjny. Jestem Tomás, Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej. Pochodzę z Polski, z Krakowa, i obecnie przeżywam swoją misyjną posługę na Kubie. Ale jak dostałem się na Kubę? – Oto moja historia…

Pamiętam, że kończąc szkołę średnią, szukałem swojej drogi w tym świecie. Z jednej strony bardzo podobała mi się moja szkoła o profilu geologicznym i pomysł kontynuacji studiów na tym kierunku, ale z drugiej strony coraz silniej odczuwałem zaproszenie Jezusa, by iść za Nim na kapłańskiej i misyjnej ścieżce. Aby nie mówić zbyt wiele o tej chwili mojego życia, dzielę się z Wami, że podejmowałem decyzje przed Najświętszym Sakramentem.

Kiedy ją podjąłem, pojawiły się kolejne pytania: Gdzie? Co? Wiem, że jedyną rzeczą, która była dla mnie wtedy jasna, było to, że chciałem być misjonarzem. Zacząłem więc pisać do różnych rodzin zakonnych, które miały w swojej nazwie słowo „misjonarze”, wierząc, że w ten sposób znajdę odpowiedzi na moje pytania. Jako pierwsi odpowiedzieli mi Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, więc teraz jestem oblatem.

(zdj. profil społecznościowy)

Studiując w seminarium, wciąż wierzyłam, że misje są tylko w Afryce, ale stopniowo, wzrastając i pogłębiając moje powołanie, stawałem się coraz bardziej dyspozycyjnym, aby iść tam, gdzie brakuje kapłanów i gdzie są ubodzy. Pewnego dnia odwiedził nas w seminarium ojciec Gilberto OMI, który szukał misjonarzy do swojej prowincji Meksyk-Gwatemala-Kuba. Pamiętam, jak mówiłem sobie: Dlaczego nie Meksyk? I tak po dwóch latach spędzonych w Polsce jako kapłan, wyjechałem spełnić marzenie o realizowaniu powołania na misjach.

Po co oblaci? Kowboje czy misjonarze…

Meksyk był moją pierwszą misją, w której spędziłem ponad dwanaście lat. To był bardzo miły czas na poznanie nowej kultury, zupełnie innej dla mnie, nowych miejsc i oczywiście tylu pięknych ludzi, którzy przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Muszę też powiedzieć, że był to czas dorastania, szukania dróg, pozwalania się „ewangelizować przez ubogich” i nauki polsko-meksykańskiej. Powiem szczerze, nie zawsze było łatwo… ale… wiem komu zaufałem…

Po tych dwunastu latach spędzonych w Meksyku nadszedł czas, aby zadać sobie pytanie: Co dalej? Coś skłaniało mnie do przekonania, że ​​znów mogę podjąć się czegoś nowego. Zawsze słyszałem o potrzebie misjonarzy na Kubie i o tym, jak trudne i wymagające jest bycie misjonarzem na tej karaibskiej wyspie. Postanowiłem więc poprosić o wysłanie mnie na misję na Kubę, ale tym razem z pewnym doświadczeniem.

Wpis o. Tomasza Szafrańskiego OMI w mediach społecznościowych
Oblacka pocztówka z Kuby [zdjęcia]

Jestem na Kubie od około siedmiu miesięcy. Nowa misja, nowa przygoda misjonarska i nowe obowiązki. Rzeczywistość kubańska – cóż powiedzieć – trzeba nią żyć, żeby w to uwierzyć, ale tak jak przez te wszystkie lata w Meksyku, tutaj również znajduję wielu pięknych ludzi potrzebujących Boga. My, oblaci, mamy tu dwie wspólnoty, jedną w prowincji Hawana, a drugą w prowincji Pinar del Río. Jesteśmy – jak mówi jeden z braci – „rosyjską sałatką”, jest Brazylijczyk, Amerykanin, Lankijczyk i Polak. W tym roku jest z nami scholastyk z Meksyku, który realizuje swoje misyjne doświadczenie. Jako wspólnota obsługujemy pięć parafii.

(zdj. archiwum prywatne autora)

Dla mnie, tutaj na Kubie, naszą pierwszą misją jest bycie misjonarzami nadziei, ponieważ jest tu wielu ludzi, którzy ją stracili, na drugi wymiar misji składa się umiejętność wytrwania. Warto wspomnieć, że w tym roku świętujemy 25 lat od przybycia pierwszych oblatów na Kubę. Dla nas jest to czas dziękowania Bogu, ale także marzenia, szukania nowych dróg i odnawiania zaangażowania na tej misyjnej ziemi.

(zdj. archiwum prywatne autora)

Kiedy zaczynam myśleć i patrzeć wstecz, nigdy bym nie pomyślał, że ​​misyjne marzenie zabierze mnie na Kubę, ale oto jestem, Panie, aby wypełnić Twoją wolę.

I na koniec proszę was wszystkich, nie zapominajcie o misjonarzach, módlcie się dużo za nas, nie tylko w październiku, ale przez cały rok. Módlcie się, abyśmy byli świadkami Chrystusa, misjonarzami miłosierdzia i nadziei na tym świecie.

o. Tomasz Szafrański OMI, misjonarz na Kubie

(oblatas.org/tł. pg)