Sri Lanka: 35 lat od morderstwa oblata, który sercem był katolickim księdzem, ale żył z buddystami

Dzieło jego życia rozwija się do dziś.

12 listopada 2022

Był 9 listopada 1987 roku. Mała wioska Buttala na Sri Lance. 60-letni mężczyzna ubrany w prosty strój wieśniaków – sarong i kamisę siada przy małym ołtarzu w stworzonym przez siebie Domu Dobrych Życzeń. Przed rozpoczęciem liturgii sięga po list św. Oskara Romero – męczennika z Salwadoru. Słowa wypowiada z namaszczeniem, parafrazując je i odnosząc do swojej osoby. Chyba już wiedział…

Często grożono mi śmiercią, muszę wam powiedzieć, że jako chrześcijanin nie wierzę w śmierć bez Zmartwychwstania, jeśli mnie zabiją, powstanę w sercach ludzi. Nie chwalę się, mówię to z wielką pokorą. Jako ksiądz jestem zobowiązany boskim nakazem oddać życie za tych, których kocham. Oznacza to wszystkich ludzi, zwłaszcza biednych z Uva Wellassa, z którymi związaliśmy się w naszych początkach i przeznaczeniu (…) Męczeństwo jest łaską od Boga, na którą nie zasłużyłem, ale jeśli Bóg przyjmie ofiarę z mojego życia, niech moja krew będzie ziarnem wolności i znakiem, że nadzieja może wkrótce stać się rzeczywistością dla naszego ludu. Jeśli mnie zabiją, powiedz im, że przebaczam i błogosławię tym, którzy to uczynią. Umrę, ale niech mój lud nigdy nie zginie.

Michael Rodrigo OMI (1927-1987) (zdj. Colombo Telegraph)

Dwa doktoraty i buddyjska wioska

Pochodził z rodziny mieszczańskiej. Ukończył Kolegium św. Piotra w Kolombo na Sri Lance. W 1947 roku wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Przez przełożonych został skierowany na studia do Rzymu. Święcenia prezbiteratu otrzymał we włoskim Roviano. Po powrocie na Sri Lankę został wykładowcą w seminarium narodowym w Kandy. W latach 60. i 70. broni dwa doktoraty na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i Institut Catholique w Paryżu. Jeden dotyczył teologii, drugi filozofii buddyjskiej. Po powrocie do kraju zamieszkał w buddyjskiej wiosce w Buttala, zakładając tutaj miejsce dialogu chrześcijańsko-buddyjskiego.

Pomyśleliśmy, że przybycie chrześcijan do wioski, w której dominują buddyści, jest czymś zupełnie nienaturalnym. Ale wkrótce przyjęli ich z dużą życzliwością. Zaczęli spotykać się z ludźmi w bardzo inkluzywny i przyjazny sposób, który podbił serca prostych mieszkańców wioski, a Suba Seth Gedera stał się drugim domem dla ludzi. Składało się na to wiele powodów. Dla potrzebujących dostępne były bezpłatne usługi medyczne, w których łączono praktyki Wschodu i Zachodu. Młodzież odwiedzała to miejsce, aby czytać i poszerzać swoją wiedzę, ponieważ znajdowała się tam minibiblioteka i wystarczająca ilość gazet, zapewniająca wszechstronny dostęp do informacji, o których wioska nigdy wcześniej nie słyszała – wspomina jedna z mieszkanek Buttala.

Oblat budował sieć współpracy między studentami uczelni na Sri Lance oraz ich rówieśnikami z buddyjskiej wioski. Wpływało to jednocześnie na poprawę efektywności lokalnego rolnictwa. Wiele upraw zaczęło przynosić dochody. W wiosce powstała nawet rentowna cukrownia. To był ewenement w skali znajdującego się w trudnej sytuacji politycznej i gospodarczej kraju.

(zdj. Michael Meyler)

„Pod względem religii jestem katolikiem, w sposobie życia jestem buddystą”

Dialog był kluczową formę jego życia i ewangelizacji. Swoją decyzję o zamieszkaniu w prowincji Uva motywował chęcią budowania kultury wzajemnego zrozumienia i pojednania. Nosił w sercu doświadczenie ludności tych terenów, którzy pod brytyjską władzą kolonialną doświadczała przemocy – kolonizatorzy notorycznie palili uprawy, nie pozwalając ludności na usamodzielnienie, zdarzały się również mordy na ludności cywilnej. Pomimo upływu 165 lat od tych wydarzeń, rany pozostały, a religia kolonizatorów stała się wyrazem ucisku i niesprawiedliwości.

Przybyłem do wioski w lipcu 1980 r., również jako akt pojednania i rekompensaty za szkody, jakie brytyjscy chrześcijanie wyrządzili naszemu chłopstwu w 1818 roku – tłumaczył lankijski oblat.

W stylu życia przyjął biblijny obraz samoogołocenia się i uniżenia Chrystusa, wartości ważnych również dla buddyzmu. Unikał słów, starając się pokazywać chrześcijaństwo swoim życiem. Celowo zrezygnował ze stroju zakonnego na rzecz prostego ubioru chłopskiego. Podkreślał, że prosty prozelityzm nie jest rozwiązaniem, człowiek musi przejść głęboką, wewnętrzną przemianę. Dzięki zdobyciu zaufania wśród buddystów, często przemawiał w ich świątyniach, a nieodłącznym obrazem jego obecności było sprawowanie Eucharystii przy skromnym ołtarzu w jego Domu Dobrych Życzeń.

Zbudował wspólnotę chrześcijan żyjącą pośród wyznawców buddyzmu.

Ostatnie wspomnienie

Alex Perera na łamach Sunday Island podzielił się ostatnim spotkaniem z ojcem Rodrigo:

Było to kilka dni przed zamachem na ojca Michaela Rodrigo. Chciałem go zobaczyć w Suba Seth Gedara. Przynajmniej raz w miesiącu widywałem go razem z moją żoną Ramyą. Oboje przybyliśmy aż z Passary, aby doświadczyć prawdziwego życia ze społecznością Alukalawita, Buttala.

Kiedy tam przybyłem, wszyscy członkowie wspólnoty (z wyjątkiem o. Mike’a) opuścili wioskę. Kiedy zapytałem, dlaczego nie opuścił wioski, powiedział, że sumienie nakazuje mu pozostać wśród bezbronnych wieśniaków w tej godzinie kryzysu. Ojciec Michael był bardziej przytłoczony cierpieniem, jakie musieli znosić biedni wieśniacy, niż groźbami tragicznej sytuacji panującej w tym czasie w kraju. Wielu przyjaciół prosiło go, aby opuścił ten obszar przynajmniej na krótki okres czasu. Nie zrobił tego, ponieważ dobrowolnie przyjął nędzną biedę wieśniaków jako część własnego życia.

Po jakimś czasie przygotował herbatę. Dał mi jedną filiżankę herbaty. Wypiliśmy herbatę i przedyskutowaliśmy wiele spraw dotyczących żałosnej sytuacji ludzi. Bardzo się martwił, że poprzedniej nocy uzbrojeni funkcjonariusze przyszli do sąsiedniego domu i bili starą matkę, prosząc o syna. Był zszokowany, widząc sposób, w jaki torturowali niewinną matkę.

Było około 12.30 po południu. Przyszedł mały biedny chłopak ze wsi z małym koszyczkiem z jedzeniem. Kiedy członków społeczności nie było, wieśniacy dzielili się z nim jedzeniem. Zaprosił mnie na wspólny lunch. To był mellun i curry ze szprotów z ryżem. Podzielił jedzenie na trzy części. Jedną podał mi, druga była dla zwierząt domowych, które kręciły się wokół niego. Zjadł najmniejszą porcję. Spodziewał się, że członkowie społeczności wkrótce wrócą. Po obiedzie pożegnałem się z nim. To był ostatni raz, kiedy widziałem go żywego. Kilka dni później dostałem wiadomość, że został zamordowany. Kiedy pojechałem tam razem z ojcem Joe Fernando, ciało wciąż leżało we krwi na małym ołtarzu, na którym odprawiał Mszę św.

Kraj był trawiony niepokojami, przetaczały się wojny domowe. Nieudolne, totalitarne rządy prezydenta Jayewardene spotkały się z opozycją ze strony Janatha Vimukthi Peramuna – organizacji militarnej o zabarwieniu marksistowsko-leninowskim, która dążyła do ustanowienia w kraju sowieckiego porządku. Ojciec Michael Rodrigo OMI nie popierał ani jednych, ani drugich. Był po prostu z ludźmi. Do prezydenta skierował list, w którym negował ucisk gospodarczy i pokazywał korzyści społeczności zorganizowanej w w Suba Seth Gedara. Choć do dziś nie wyjaśniono okoliczności morderstwa ojca Rodrigo, wiele wskazuje, że stały za nim siły rządowe.

Grób o. Michaela Rodrigo OMI (zdj. CSR Sri Lanka)

Kapłan został zastrzelony 10 listopada 1987 roku w trakcie sprawowania Mszy świętej. Zamachowiec strzelił mu w tył głowy przez małe okienko jego ubogiego domu. Pamięć o oblacie jest do dziś pielęgnowana na Sri Lance. W rocznicę morderstwa na jego grobie sprawowana jest Eucharystia, która gromadzi misjonarzy Niepokalanej oraz lokalną społeczność. Uważany jest za męczennika.

Dzieło, które przetrwało

To, co udało się stworzyć ojcu Rodrigo, wciąż jest rozwijane. W Buttala działa wspólnota oblacka, w której pracuje trzech misjonarzy. W wiosce funkcjonują szkoły na różnym poziomie edukacji, mobilna biblioteka, sala komputerowa oraz wiele inicjatyw społecznych, dzięki którym ludność ma możliwość utrzymania się z własnej pracy. Oblaci wciąż podkreślają, że nie chodzi o litość, ale godność. Ostatnio zorganizowano program stypendialny, który umożliwia najuboższym kontynuowanie nauki na szczeblu uniwersyteckim.

(pg)