Paweł Gomulak OMI: Przespane święta…

Na kanwie pytania, o które łamią głowę liturgiści i prawnicy...

10 kwietnia 2023

Jeden z moich współbraci zadał mi kiedyś pytanie, wokół którego kluczyli nawet liturgiści:

Skoro Triduum Paschalne to najważniejsze święto w całym roku liturgicznym, to dlaczego nie ma obowiązku uczestnictwa w tych uroczystościach?

Rzeczywiście, nie potrafiłem odpowiedzieć. Zresztą nie jestem ani liturgistą ani prawnikiem. Ale nie lubię pytań bez odpowiedzi. Zadowalające mnie rozwiązanie objawiło się podczas tegorocznych świąt. Spędzałem je w swojej wspólnocie zakonnej w Lublińcu. Każdego dnia kościół parafialny wypełniał się prawdziwym tłumem ludzi, głównie ludzi młodych. Przecież nie mieli obowiązku, a jednak przychodzili tłumnie i w ogromnym skupieniu śledzili każdy gest liturgiczny, zasłuchani w każde słowo, które padało w te wyjątkowe dni. Wigilia Paschalna trwała w Lublińcu dwie i pół godziny, nie wszyscy mogli usiąść. Patrzyłem na ludzi, którzy z pewnością cierpieli, stojąc przez ponad dwie godziny, a jednak byli, chcieli być…

Przespane święta…

Zmartwychwstanie można przespać. W moim domu rodzinnym zawsze uczestniczyliśmy w całym Triduum Paschalnym. To było coś naturalnego. Jako małe dzieci czekaliśmy na zakończenie Wigilii Paschalnej, bo wtedy wracaliśmy do domu i po okresie postu paschalnego próbowało się wędliny i mięsa. Skoro zabrzmiało „Alleluja”, zaczęła się radość ze Zmartwychwstania Chrystusa. Nie w niedzielę rano, ale w sobotę w nocy.

Dzisiaj rozmawiałem z jedną znajomą, która po raz pierwszy udała się na celebrację Wigilii Paschalnej. To najstarsza liturgia Kościoła, pełna symboliki, znaków. Bogata liturgia słowa ukazuje koronkowe dzieło zbawienia dokonane przez Boga w Chrystusie.

Nigdy nie przeżyłam czegoś tak wyjątkowego – mówiła. – Ciemny kościół i świeca symbolizująca Chrystusa. Ten, który rozprasza nasze ciemności. Potem długie czytania. Po raz pierwszy tak mocno do mnie docierały. I wreszcie jak zabrzmiało „Alleluja”, poczułam niesamowitą falę wzruszenia i radości.

Grób Pański w Lublińcu

Jednak tę noc można przespać. Wielu wierzących przychodzi dopiero w Niedzielę Zmartwychwstania. Czy ich wiara jest gorsza? Z pewnością nie, ale wydaje się, że przespali coś niesamowitego, wyjątkowego. Przyszli po fakcie…

Alleluja i z powrotem do grobu…

Już jako dziecko zadawałem sobie to pytanie. Dlaczego po Wigilii Paschalnej Jezusa z powrotem wkłada się do grobu? Była to dla mnie niekonsekwencja. W niedzielę rano, gdy szliśmy na rezurekcję, znowu widzieliśmy Chrystusa w grobie i kapłan nagle ogłaszał, że zmartwychwstał. Przecież Zmartwychwstał już kilka godzin wcześniej!

Studiując potem teologię, zrozumiałem, że to kuriozum w polskim Kościele pojawiło się w czasach zaborów, kiedy nie wolno było organizować procesji wieczorem, wtedy również celebracje Triduum przesunęły się na wcześniejsze godziny. I tak niestety zostało, choć czasy zaborów już dawno trafiły do podręczników historii. Większe zrozumienie dała mi lektura watykańskiej instrukcji dotyczącej celebracji tego czasu w Kościele. Jeszcze bardziej umocniłem się w przekonaniu, że procesja rezurekcyjna bezwzględnie powinna następować bezpośrednio po Wigilii Paschalnej.

Kilkanaście lat temu miałem okazję przeżywać Wigilię Paschalną ze wspólnotą benedyktynów w Biskupowie na Śląsku Opolskim. Mały kościół otoczony cmentarzem. Liturgię rozpoczynaliśmy bardzo późno. Kiedy wychodziliśmy z procesją rezurekcyjną na zewnątrz, powoli świtało. I to niesamowite wrażenie, gdy kroczyliśmy pośród grobów, śpiewając: „Tego dnia Chrystus Zmartwychwstał…”. Coś niesamowitego.

Miękkie chrześcijaństwo

Od lat obserwuję pewną tendencję. Roraty przesuwamy na wieczór, bo rano przychodzi mało ludzi. Pomijając fakt, że tradycyjnie chodzi o Mszę o świcie i ma to swoje znaczenie w wielu wymiarach. Robimy co najmniej trzy Pasterki, choć tradycyjnie była to Msza o północy. A rezurekcję, pomimo że powinna być zwieńczeniem Wigilii Paschalnej, robimy w niedzielę rano. Nie wspomnę już o tzw. Mszach dla dzieci, gdzie niekiedy opuszcza się część liturgii słowa i organizuje recital muzyczny, dziwiąc się potem, że wierni nie potrafią włączyć się w śpiew zgromadzenia liturgicznego. Liturgia jest pierwszą nauczycielką wiary Kościoła. Każdy gest ma swoje znaczenie i otwiera przed nami nowe perspektywy, pozwala nam lepiej zrozumieć, przeżyć.

Lubliniec

Podczas Wigilii Paschalnej patrzyłem na rodzinę z małymi dziećmi w pierwszych ławkach. Dzieci, które z niesamowitym zaciekawieniem spoglądały na to, co się dzieje. Podobnie jak kiedyś moja siostrzenica podzieliła się, jak uczestnicząc w roratach, była zafascynowana mozaiką ciemności i światła w kościele. To ma sens! Liturgia uczy nas wiary, pozwala nam przeżyć.

Często tłumaczymy się, że ludzie nie przyjdą, bo za późno, bo za długo. Tylko czy to dobry kierunek duszpasterstwa? Może lepiej pomóc zrozumieć, przeżyć, doświadczyć, zadbać o piękne celebracje. Tegoroczne Triduum w Lublińcu umocniło moją wiarę. Młoda dziewczyna, która z wypiekami na twarzy uczestniczyła w długich, ale starannie przygotowanych uroczystościach.

Chodzi o miłość

Powracając do pytania mojego współbrata. Nie wiem, czy taka była intencja Kościoła. Nie da się budować miłości metodyką zakazów i nakazów. Litera prawa zabija, mówi św. Paweł (zob. 2 Kor 3,6). A Chrystus przyszedł po to, abyśmy stali się dziećmi Bożymi (por. J 1,12). Relacja między rodzicami a dziećmi opiera się na miłości. Najważniejsze święta naszej wiary pozostają kwestią miłości, a nie obowiązku. Jeśli ktoś przychodzi na Triduum – nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce – ma szansę doświadczyć czegoś wyjątkowego.

Od blisko dziewięciu lat zajmuję się pracą w mediach. Najpierw jako rzecznik sanktuarium maryjnego w Kodniu, a teraz jako odpowiedzialny za przekaz medialny w Polskiej Prowincji. Dlatego siłą rzeczy śledzę informacje i tendencje w portalach katolickich. „Czy tego dnia musisz iść do Kościoła” – paradygmat przekazu katolickich dziennikarzy przy okazji najważniejszych świąt. Prawo w miejsce miłości i widać to, gdy rozwinie się sekcję komentarzy, bo ludzi to, delikatnie mówiąc, denerwuje. Ale liczą się clickbajty…

To miłość odsłania i tłumaczy najwięcej – nie nakazy.


Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.