Paweł Gomulak OMI: Adwent Boga i człowieka

Po co "Słowo stało się ciałem?"

21 grudnia 2023

Adwent „przyziemny” jest po to, aby z Nim i przy Nim wzrastać. Ten kwilący bobasek ze stajenki za chwilę stanie jako dorosły mężczyzna nad Jordanem i rozpocznie publiczną działalność. „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” – powiedział Jan Chrzciciel (J 3,30). Gdy On będzie we mnie wzrastał, ja również będę rósł do zbawienia, mądrze przeżywał adwent swojego życia – pisze na misyjne.pl o. Paweł Gomulak OMI.

Wieniec adwentowy

Joshua Abraham Heschel – teolog i filozof żydowski – napisał w jednej ze swoich książek, że jest jedno zdanie, które splata całą Biblię, wołanie przepełnione tęsknotą i ojcowską czułością – jak w Jezusowej przypowieści o Miłosiernym Ojcu – to wołanie dobrze znamy z Księgi Rodzaju: „Adamie, gdzie jesteś?” (zob. Rdz 3,9). Bóg szukający człowieka… Człowiek w głębi swej istoty szukający Boga. Adwent Boga i człowieka. Ale zacznijmy od początku.

Drzewo poznania dobra i zła

Świat stworzony przez Boga był bezpieczny i harmonijny. Nie bez znaczenia wydaje się fakt, że cała Biblia rozpoczyna się od hebrajskiej litery „bet”, która sama w sobie oznacza „dom”, stąd Bet-el to w tłumaczeniu „Dom Najwyższego”, a Bet-lehem to „Dom chleba”. Człowiek mógł dowolnie korzystać z bogactwa biblijnego raju. Ten obraz przekazuje prawdę, że człowiek był całkowicie zaopiekowany przez Boga, nie cierpiał, nie miał umierać.

Wszystko posypało się o nieszczęsne symboliczne drzewo „poznania” dobra i zła. Tłumaczenie powinno wprowadzić nas w pewien paradoks. Bo czy nie po to czytamy Biblię, chodzimy do kościoła, modlimy się, żeby wiedzieć, co jest dobre, a co złe? Dlaczego zatem Bóg zakazał pierwszym rodzicom zerwania owocu z tego drzewa? Odpowiedź jest w hebrajskim czasowniku „jada”, które oznacza: „poznać”, także w sensie najbardziej intymnym. zarezerwowanym małżonkom, ale również „trzymać, decydować”. Stąd mamy instytut Jad wa-Szem, którego celem jest utrzymanie, decydowanie o pamięci żydowskich ofiar Holokaustu.

Kiedy człowiek w miejsce Boga zaczął decydować o tym, co jest dobre, a co złe, pomylił pojęcia. Dobro zaczął nazywać złem, zło zaczął nazywać dobrem. W konsekwencji opuścił Boga, nie mógł pozostać w raju. A On stał i patrzył na plecy pierwszych rodziców, którzy odchodzili.

Niezwykła ikona na adwent

Przywrócić porządek raju

To jedno z zadań Jezusa. Mesjasz z niesamowitą precyzją przywraca porządek raju. Dobro nazywa dobrem, zło nazywa złem. Do Chrystusa przychodzą faryzeusze i wystawiając Go na próbę, pytają o możliwość oddalenia żony. Powołują się przy tym na przepis Mojżesza. Nauczyciel najpierw obnaża ich obłudę, wskazując, że Mojżesz pozwolił tak czynić ze względu na przewrotność ich serc. Następnie wypowiada słowa: „Ale na początku tak nie było”  i… przywraca porządek raju (zob. Mt 19,3-8).

Przywracanie ładu raju widać również w najliczniejszych cudach Jezusa – najwięcej czasu spędził, uzdrawiając chorych. Bo przecież w naszej naturze jest widzieć, chodzić, być sprawnym. Cuda nie są czymś przeciwnym naturze, przywracają porządek tej natury.

Wreszcie Jezus jest „Pięknym Banitą”, jak nazwał Go John Eldredge. Wchodzi w każdą nędzę, aby odnaleźć Adama. Obchodzi wsie i miasta, idzie do celników, rozmawia z prostytutką, Samarytanką, dotyka trędowatego, staje przed grobem Łazarza. Wszędzie tam – na marginesie świętego narodu – szuka Adama, który się zagubił. W Chrystusie adwent Boga się wypełnił, bo w Nim najpełniej objawia się prawda o kochającym Ojcu. Nic więcej nie będzie, żadnego nowego objawienia. W Chrystusie Bóg powiedział człowiekowi wszystko, co miał do powiedzenia. Wystarczy uwierzyć, przyjąć odkupienie Jezusa, aby dążyć za Nim do zbawienia – czyli do… raju. Nie chodzi tu o jakieś miejsce zawieszone w chmurach, po których skaczą aniołowie, ale dokładnie ten stan szczęśliwości i harmonii, który był na początku.

Abyśmy się stali dziećmi Bożymi…

Przy okazji świąt pamiątki Bożego Narodzenia czytamy przepiękny prolog Ewangelii św. Jana. Pamiętam jedną z celebracji, podczas których uderzyło mnie to, po co przyszedł Jezus. Po co Słowo stało się ciałem i dosłownie „rozbiło namiot pośród nas” (przepiękne nawiązanie do tabernaculum – to łacińskie słowo oznacza właśnie namiot)? Siląc się teologicznie, spróbujemy odpowiedzieć: żeby nas odkupić, żeby otworzyć nam drogę zbawienia. Pamiętam, jak mocno uderzyły mnie słowa:

„Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego –
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili” (J 1,12-13)

Jezus przyszedł – Słowo stało się ciałem – abyśmy my stali się dziećmi Bożymi. Od razu przypominają się słowa Chrystusa, który mówił: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3b).

Nasz adwent życia mamy przeżywać jak dzieci. Dziecko jest całkowicie zależne od rodziców. Od nich otrzymuje wszystko, co jest potrzebne do egzystencji. Takie jest znaczenie pierwszego z ośmiu błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3). Jezus i apostołowie mieli pieniądze i to wcale niemało (zob. J 6,7), a jednak byli ewangelicznie ubodzy. Adam i Ewa w raju mieli wszystko, a jednak byli ewangelicznie ubodzy. Do takich należy królestwo niebieskie.

Jan Paweł II: „Eugeniusz de Mazenod był człowiekiem Adwentu”

Z drugiej strony dziecko przyjmuje i wartościuje świat tak, jak widzą go jego rodzice. Jezus nauczył nas, jak mamy patrzeć oczami Ojca. Jak być dziećmi Bożymi, którzy nie z żądzy, nie tylko z tego, co przyziemne, ale z Boga się narodzili.

„Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
prostujcie ścieżki dla Niego!
Każda dolina niech będzie wypełniona,
każda góra i pagórek zrównane,
drogi kręte niech się staną prostymi,
a wyboiste drogami gładkimi!
I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże” – wołanie Jana Chrzciciela (Łk 3,4b-6).

W Adwencie patrzymy na Maryję. Ona była prawdziwie dzieckiem Bożym. Jej serce było niepokalane nie tylko na mocy przywileju Bożego (zob. Łk 1,28c), ale także dlatego, że w swoim życiu zaufała ocenie Boga – dobro nazywała dobrem, a zło złem. Nasze serca są pokalane, bo wciąż nie potrafimy zaufać Ojcu.

Paweł Gomulak OMI: Po co nam Maryja Niepokalana?

Adwent człowieka…

Chyba najbardziej widać to po dzieciach, które przychodzą na roraty. Inną kwestią jest to, że – aby maksymalnie wszystkim ułatwić życie – roraty w większości celebrujemy już wieczorem, choć jest to msza o świcie. Ale nie o tym mowa. Kończy się Adwent w tym wymiarze przyziemnym – nadchodzi Boże Narodzenie i znaczna większość z tych dzieci znika z Kościoła. Nie wiem, dlaczego… nie chcę tutaj silić się na stawianie jakichś pytań czy wniosków… ale umyka nam coś bardzo ważnego.

Czekamy na paruzję, czyli przyjście Chrystusa na końcu czasów, kiedy zostanie ostatecznie przywrócona harmonia właśnie biblijnego raju. Dlatego ten Adwent „przyziemny” jest po to, aby z Nim i przy Nim wzrastać. Ten kwilący bobasek ze stajenki za chwilę stanie jako dorosły mężczyzna nad Jordanem i rozpocznie publiczną działalność. „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” – powiedział Jan Chrzciciel (J 3,30). To znów pewien paradoks, bo gdy On będzie we mnie wzrastał, ja również będę rósł do zbawienia, mądrze przeżywał adwent swojego życia.

(misyjne.pl)


Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego, wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Obrze (Wydział Teologiczny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu). Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat Słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.