Wielkanoc na Ukrainie: ludzie na ulicy pozdrawiają się słowami „Chrystus zmartwychwstał”

Świętowanie zmartwychwstania Chrystusa w ogarniętej wojną Ukrainie ma wymiar bardzo szczególny. O tym, jak w tym roku wyglądała Wielkanoc w Tywrowie, czy zapowiadany przez Putina rozejm rzeczywiście miał miejsce i jakie zwyczaje wielkanocne kultywuje się na Ukrainie opowiada posługujący tam o. Krzysztof Machelski OMI.

23 kwietnia 2025

– Na Ukrainie charakterystyczne jest to, że często Paschę przeżywamy dwa razy. Dopiero w tym roku – mimo że jestem tutaj już siódmy rok – po raz pierwszy Wielkanoc katolicka pokryła się z prawosławną. Zazwyczaj było tak, że my zapraszaliśmy do nas prawosławnego księdza Bohdana, a później sami szliśmy na liturgię prawosławną – opowiada misjonarz.

fot. z arch. Krzysztofa Machelskiego OMI

Ojciec Krzysztof Machelski OMI zwrócił uwagę na to, że czasami rozbieżność dat obchodzenia świąt wielkanocnych może być naprawdę duża. Na przykład gdy katolicy przeżywają Paschę jeszcze w marcu, a prawosławni dopiero w maju.

Ważnym i bardzo powszechnym elementem świąt wielkanocnych na Ukrainie jest szczególne pozdrowienie. – Mówimy tutaj „Chrystos woskres! Woistynu woskres!” („Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał”). To pozdrowienie w okresie Wielkanocy jest słyszane wszędzie. Ostatnio podwoziłem kogoś autostopem i też pozdrowiono mnie słowami „Chrystos woskres!”. Jest to element kultury – stwierdza ojciec Machelski.

fot. z arch. Krzysztofa Machelskiego OMI

W oktawie Wielkanocy Ukraińcy dają wyraz kultowi przodków, który jest bardzo silny w tym kraju. Odprawiane są w tym czasie msze na cmentarzach, „prowody”. – W naszej parafii msza na cmentarzu ma odbyć się w najbliższą niedzielę – mówi oblat.

Misjonarz opowiedział także o wielkanocnych zwyczajach „od kuchni”. – W Polsce piecze się babkę i mazurek – ten drugi zwłaszcza na Śląsku, skąd pochodzę. A na Ukrainie na święta piecze się paschę – drożdżowe ciasto polane lukrem, często z bakaliami. Istnieje też zwyczaj dzielenia się tą paschą z innymi – mówi ojciec Machelski.

fot. z arch. Krzysztofa Machelskiego OMI

Tegoroczna Pascha na Ukrainie była mocno naznaczona wydarzeniami z Niedzieli Palmowej (tamtejszej Werbnej nedili), gdy rosyjska rakieta uderzyła w Sumy. – Zginęło wielu ludzi, także cywilów. Między innymi z tego powodu te święta były pod znakiem szczególnej ostrożności i bardzo wielu ograniczeń ze strony policji, która apelowała o to, by jak najmniej czasu spędzać na zewnątrz. To jest trudne, ponieważ procesja rezurekcyjna czy wspomniane „prowody” muszą odbywać się na dworze. Czasami możemy dostać pozwolenie od policji, a za chwilę nie. Czujemy dużą niepewność – mówi o. Krzysztof Machelski OMI.

– Jeśli chodzi o ogłoszony przez Putina rozejm, to mogę powiedzieć, że w naszej okolicy żadnych alarmów bombowych w tym czasie nie było. Tak jak jeszcze w sobotę rano były alarmy, świadczące o tym, że w przestrzeni powietrznej naszego regionu – Winnicy – znajdują się obce obiekty latające – tłumaczy misjonarz. – W naszym klasztorze ściany w niektórych miejscach mają nawet metr grubości. To daje pewne poczucie bezpieczeństwa, nie jest to taki domek z kart. A mamy także piwnice. Nie jest to bunkier, ale zawsze coś – dodał oblat.

Misjonarz na Ukrainie zwrócił uwagę na to, że czasami pierwszą potrzebą ludzi jest to, by być z nimi i także płakać z cierpiącymi, gdy przeżywają żałobę. – Jak czytamy w Piśmie Świętym, nie mamy szukać nadziei w człowieku, w koniu i jeźdźcy – ale w Bogu. Wojna ogołaca. Widzimy, że wiele zależy od Pana Boga. Pojawiają się pytania: „Po co żyje człowiek?”, „Po co umiera?”, „Jaka jest moja misja?”. Nawet dzisiaj rano chowaliśmy żołnierza. Wojna była taką szansą, że mógł ofiarować swoje życie dla czegoś dobrego. Zmartwychwstanie jest tym światłem, które nam przyświeca, ale gdy ktoś mocno przeżywa żałobę, to czasami trzeba najpierw płakać razem z nim – podsumowuje Krzysztof Machelski OMI.


Misjonarze oblaci rozpoczęli posługiwanie na Ukrainie we wrześniu 1989 r. Od samego początku pracują wśród ubogich i z ludźmi, z którymi Kościół ma najmniejszy kontakt. Na terenie jednej z ich parafii znajduje się elektrownia atomowa w Czarnobylu. Od rozpoczęcia przez Rosję pełnoskalowej wojny w 2022 r. w sposób szczególny wspierają uchodźców wojennych, a także organizują pomoc potrzebującym. Obecnie około 30 oblatów pracuje w ośmiu placówkach w Ukrainie, jednej na Krymie i jednej w Rosji. Wśród nich jest dwóch biskupów pomocniczych: Radosław Zmitrowicz OMI (Kamieniec Podolski) oraz Jacek Pyl OMI (Symferopol). Przełożonym oblatów na Ukrainie jest o. Witalij Podolan OMI.

 

Antoni Jezierski

fot. wyróżniające: z arch. Krzysztofa Machelskiego OMI