Cud za wstawiennictwem Matki Bożej Tywrowskiej [świadectwo]

This is a custom heading element.

24 czerwca 2021

Sanktuarium maryjnym w Tywrowie opiekują się Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. W 2010 roku zakonnicy objęli posługę w niszczejącym klasztorze podominikańskim oraz kościele, w którym znajduje się łaskami słynący obraz Matki Bożej Tywrowskiej.

Oblacki klasztor w Tywrowie, na drugim planie odbudowywana świątynia

Zobacz: [Ukraina: Ustanowienie sanktuarium Matki Bożej Tywrowskiej i męczenników za wiarę]

W 1739 roku ówczesny właściciel majątku tywrowskiego – Michał Jan Kaletyński – sprowadza kopię obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Jest to owoc jego pielgrzymki na Jasną Górę. Dziesięć lat później, sprowadzony wizerunek zaczyna emanować niezwykłym blaskiem. W celu przebadania zjawiska, sprowadzono specjalną komisję biskupią z Łucka, która orzekła, że wydarzenie ma znamiona cudu. Kaletyński rozpoczyna budowę kościoła parafialnego pw. św. Michała Archanioła na miejscu poprzedniej, drewnianej świątyni, spalonej przez Kozaków za czasów powstania Chmielnickiego. Wspólnotą parafialną opiekowali się najpierw dominikanie, świątynia przetrwała restrykcje carskie, ale czasy komunizmu zamieniły kościół na magazyn oraz halę produkcyjną.

Przed stu laty przybywały tu tłumy, aby pokłonić się Matce Bożej Tywrowskiej. Dziś wiara przetrwała jedynie wśród nielicznych, ale o ikonie Matki Bożej nie zapomniano. Przez lata prześladowań przechowali ją ludzie i przynieśli do kościoła, gdy już można było publicznie przyznawać się do wiary. Od tego czasu pielgrzymi mogą tu przychodzić i modlić się przed Jej wizerunkiem. Szczególną czcią otaczają Ją małżeństwa, które wyprosiły tu u Boga łaskę potomstwa. Od 2010 r. oblaci przywracają to miejsce do dawnej świetności. Zaczynają odgruzowywać pomieszczenia i powoli zaczynają mieszkać w odzyskanym budynku. Z czasem odbudowują zniszczony kościół i klasztor. Od samego początku towarzyszą im w pracach wolontariusze z Ukrainy i Polski. To właśnie tutaj organizowany jest zawsze Festiwal „Podych Żyttia” („Tchnienie życia”) – wyjaśnia o. Krzysztof Machelski OMI, kustosz sanktuarium.

Zobacz: [Tywrów – „Tchnienie Życia” (wideo)]

Matka Boża Tywrowska (zdj. polonika.pl)

Nazywam się Natalia Nesteruk, pochodzę z Winnicy. Dziś chcę zaświadczyć o cudzie, jakiego Pan dokonał w moim życiu za wstawiennictwem Matki Bożej Tywrowskiej. (…) Mój mąż i ja pobraliśmy się 24 października 2010 roku. Nasz pierwszy syn Witalij urodził się 7 grudnia 2012 roku. Oznacza to, że poczęliśmy go po 1,5 roku życia małżeńskiego. (…) Od razu pragnę zaznaczyć, że nie uciekaliśmy się do pomocy innych metod (naturalnych czy medycznych). Modliłam się codziennie za wstawiennictwem Matki Bożej Tywrowskiej: „Pod Twoją obronę uciekamy się…”. Krótka i jakże silna modlitwa!

Chcę opowiedzieć o mojej znajomości z Matką Bożą Tywrowską i o naszym pierwszym spotkaniu. W tym czasie mój brat Vadym Dorosh OMI, obecnie ksiądz, wówczas postulant, odbywał staż we wsi Tywrów. Wiedząc, że wciąż nie mogliśmy począć dziecka, przyniósł mi ikonę Matki Bożej i poradził, abym się w tej intencji modliła, dodając, że za Jej wstawiennictwem dokonało się wiele cudów.

Każdego dnia proszę o Jej wstawiennictwo za moimi dziećmi. Z mężem mamy cudownego syna i córkę. Każdego dnia patrząc na ikonę marzyłam i naprawdę chciałem pojechać do Tywrowa, gdzie znajduje się święte oblicze Matki Bożej. Moje marzenie spełniło się w niespełna rok, po naszym pierwszym spotkaniu i darze od brata. Ale pojechałam tam nie prosić o nowe łaski, ale podziękować, bo już nosiłam pod sercem poczęte dziecko.

Zdj. archiwum prywatne

Zobacz: [Tywrów: Niezwykła droga krzyżowa z prześladowanymi za wiarę]

(pg)