Górska wyprawa nowicjuszy, prenowicjuszy i kleryków

Życie wspólnotowe jest ważnym wymiarem oblackiego charyzmatu.

25 czerwca 2023

Już po raz trzeci nowicjusze wraz z prenowicjuszami ruszyli na kilkudniową wyprawę w góry. Tegoroczna, zorganizowana przez o. socjusza Bogusława Harlę OMI była wyjątkowa, ponieważ do grupy wędrowców dołączyli klerycy Jan i Jakub, którzy od października wraz z obecnymi nowicjuszami tworzyć będą wspólnotę pierwszego roku w Obrze. Tak więc dziewięciu śmiałków wyruszyło w poniedziałek 19 czerwca z Katowic, by po przyjeździe do Ustronia zdobyć Czantorię i spędzić noc w schronisku na Stożku. W kolejnych dniach trasa wiodła Głównym Szlakiem Beskidzkim poprzez Baranią Górę, Węgierską Górkę, Żabnicę, Halę Rysiankę, Lipową i Boracza.

A oto wrażenia wędrowców:

Ten wyjazd był dla mnie czasem wielu przemyśleń i kontemplacji, ale również pięknym czasem spędzonym we wspólnocie. Dzięki braterskiej atmosferze łatwiej mi było za każdym razem, kiedy zmęczenie dawało się we znaki, czy to dobre słowo, czy po prostu samo bycie, zawsze było to pomocne przy stromych podejściach, a po ostatnim podejściu do schroniska, widok Karola gotującego ciepłą kolację był czymś, czego nie da się zapomnieć. Jednak jestem również wdzięczny za chwile, kiedy szedłem sam, wtedy mogłem bez przeszkód podziwiać i kontemplować to, co Bóg stworzył z taką troską i pięknem. Z dala od codziennych spraw i obowiązków mogłem na nowo spojrzeć na życie, wspólnotę i Boga, i mocniej docenić to wszystko co od Niego otrzymałem (Wojtek)

Góry, cisza i wspólnota. Można by zapytać czego chcieć więcej? Po 10 miesiącach w nowicjacie pięknie jest wyrwać się na chwilę i pożyć trochę inaczej. Trud wędrówki, piękne widoki, rozmowy i przyjazna atmosfera oraz przestrzeń na modlitwę i rozmyślanie nad dziełem Stwórcy, tego nam nie brakowało. Uwielbiam takie przygody, więc czułem się jak ryba w wodzie. Patrzenie na świat z górskiego szlaku wprowadza mnie w zadumę i zachwyt nad tym, co mnie otacza. Aby tam dotrzeć, przemierzyliśmy kilka większych miast i kolejowych dworców na których ludzie pędzą do swoich spraw, czasem może i sami nie wiedząc tak naprawdę gdzie. A tam na górze ten pośpiech i zgiełk cichnie, czuje się że bez tego można bardziej w pełni przeżywać swoje życie. Złapanie takiego oddechu pozwala wrócić i napędza do dzielenia się tym doświadczeniem z innymi (Tomek).

Dla mnie czas wyprawy był pięknym przeżyciem, z racji bycia harcerzem nieraz przeżywałem podobne wyjazdy. Ale ten poza pięknymi widokami i codzienną liturgią wyróżniał się wspólnotą 8 współbraci na trzech poziomach formacji i kapłanem który nas prowadził. Nie zabrakło niczego: modlitwy, uśmiechu, dzikiej natury i wspólnoty (Karol).

Dla mnie osobiście czas ten wyróżnił się kilkoma rzeczami. Na pewno czas wyprawy był wzbogacony tym, że był przeżyty w rozszerzonym gronie, a gdy się spędza nowicjat w czwórkę, to grupa dziewięciu wydaje się być niezłym tłumem. Tworzyliśmy wspólnie bardzo braterski i miły klimat, gdzie nie zabrakło ani dobrego słowa, ani dobrego żartu. Też korzystałem z okazji, żeby pomimo wspólnoty, spędzić trochę czasu na szlaku w ciszy, idąc samemu. Takie ciche przypatrywanie się Bogu i jego stworzeniu było dla mnie cenne i było swego rodzaju modlitwą (Mateusz).

(kj)