Kanada: Nie tylko rybacy ludzi…

O analogiach między wędkarstwem a Ewangelią...

1 lutego 2024

Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej w polonijnej Prowincji Wniebowzięcia są rozproszeni po terytorium całej Kanady. Mają zatem niewiele okazji do wspólnego spędzania czasu w duchu oblackim. Takimi momentami są z pewnością rekolekcje roczne oraz… wędkowanie, które powoli można nazywać pewną tradycją…

Moja przygoda zaczęła się jesienią 1988 roku w Winnipeg. Mając dzień wolny, chciałem wyjechać za miasto żeby trochę odpocząć od codzienności. Słyszałem, że w Kanadzie dużo ludzi łowi ryby, bo są do tego świetne warunki. Moim pierwszym doświadczeniem z wędkarstwem było łowienie ryb pod lodem. Bardzo mi się to spodobało i od tego momentu zacząłem łowić ryby w dni wolne zarówno zimą, jak i latem – wyjaśnia jeden z misjonarzy.

Wypad na ryby to także czas budowania wspólnoty (zdj. Assumption Province)

Nie tylko o ryby chodzi…

Okazuje się, że wędkowanie może być okazją do ewangelizacji. Choć mało kto spodziewa się, że siedzący na lodzie człowiek z wędką jest księdzem, to jednak takie zaskoczenie niekiedy przeradza się w rozmowy na tematy duchowe.

Miało to miejsce rok później, w styczniu, nad jeziorem w Whiteshell Park, niedaleko stacji harcerskiej. Było tak zimno, że rozpaliłem ognisko nad jeziorem, upiekłem kiełbaski, a potem przyszło do mnie dwóch innych wędkarzy, młodych chłopaków, żeby się rozgrzać i porozmawiać. Kiedy dowiedzieli się, że jestem księdzem, byli bardzo zaskoczeni. Nie spodziewali się, że spotkają na lodzie księdza z wędką. Ale w ten sposób rozpoczęła się bardzo interesująca rozmowa. Okazało się, że jeden z nich żył w nieuregulowanym związku, a jego kobieta nie daje mu spokoju i ciągle mówi o małżeństwie. I zaczął mnie pytać o te rzeczy, co trzeba zrobić, żeby się ożenić. Wytłumaczyłam mu cały proces i okazało się, że nie mają żadnych przeszkód. Sześć miesięcy później ich ślub odbył się w parafii Świętego Ducha w Winnipeg. Dla mnie było to bardzo emocjonalne. Zaczęło się na lodzie, podczas zwykłego wędkowania pod lodem, a zakończyło się małym sukcesem duszpasterskim – kontynuuje zakonnik

Łowienie ryb ma również wymiar formacyjny. Jeden z oblatów wskazuje na mało dostrzegalny aspekt, a w życiu duchowym i kapłańskim niezwykle ważny:

Wędkarstwo pozwala mi się zrelaksować i odpocząć od codzienności, nabrać sił do kolejnych wyzwań duszpasterskich. Wędkarstwo ma jedną ważną cechę. Uczy cierpliwości. A cierpliwość jest ważną cnotą w posłudze duszpasterskiej, w kontaktach z ludźmi. Aby złowić rybę, trzeba być cierpliwym i tak samo z ludźmi, żeby ich przyprowadzić do Boga, też trzeba to robić cierpliwie – wyjaśnia.

Ojciec Paweł w „szkole cierpliwości” (zdj. Assumption Province)

Nie brakuje też odniesień do Ewangelii.

Jezus chodził po wodzie – my po niej jeździmy. Złowiliśmy trochę ryb – Jezus je rozmnożył. Rybacy są wspaniali, ale Jezus jest najlepszy!

Oblaci też ludzie – mają pasje…

Sukcesy

Oblaci mogą poszczycić się pewnymi sukcesami. To chyba cecha wszystkich wędkarzy.

(pg/tj/Assumption Province)