Bodzanów: poznaniacy wyruszyli, by pomóc powodzianom

W naszym kraju, w odpowiedzi na powódź z ostatnich dni, dzieje się także wiele dobra. Tam, gdzie żywioł przyniósł ból i zniszczenie, pojawiły się liczne, oddolne inicjatywy, które są wyrazem solidarności i ludzkiej troski. Niezależnie od różnic, jakie nas dzielą na co dzień, w obliczu nieszczęścia łączymy się, by wspólnie stawić czoła tragedii.

25 września 2024

Jedną z form wsparcia, które organizują się w całym kraju, jest pomoc udzielana bezpośrednio w miejscach dotkniętych przez powódź. Nie brakuje ludzi zaangażowanych w taki wolontariat. W internecie można znaleźć apele o pomoc, a sposobów na jej udzielenie jest naprawdę wiele. Przede wszystkim potrzebna jest pomoc przy porządkowaniu domów po przejściu wielkiej wody. Wiele osób, rezygnując z codziennych obowiązków, zbiera ekipy, najpotrzebniejszy sprzęt i rusza na miejsce, by nieść pomoc – często nieznajomym, ale w tych chwilach bliskim sobie ludziom.

Jeden z parafian z oblackiej parafii pw. Chrystusa Króla w Poznaniu postanowił zorganizować taką ekipę.

Napisałem ogłoszenie w internecie, podając w nim cel wyjazdu, miejsce zbiórki i godzinę. W krótkim czasie zgłosiło się kilku ochotników i postanowilismy wyjechać do Bodzanowa od 21 do 22 września. Chcieliśmy tam na miejscu wśród ludzi dotkniętych tragedią, ofiarować swoją pomoc – relacjonuje Tomasz Sobkowiak.

I tak siedmiu zupełnie nieznajomych sobie mężczyzn wyruszyło w podróż. W klasztorze oblatów mieli zapewnione noclegi i wyżywienie. Dostali też adres rodziny, której mieli pomóc. To ważne, aby nie działać chaotycznie – jechanie w ciemno mogłoby spowodować więcej zamieszania niż wsparcia.
Ochotnicy z Poznania, oprócz pomocy pod wskazanym adresem, wsparli także kolejne pięć rodzin, których domy zostały poważnie uszkodzone. Ich praca polegała głównie na usuwaniu ton mułu i szlamu naniesionego przez wodę, zrywaniu zniszczonych podłóg oraz zbijaniu tynków ze ścian. To ciężka, fizyczna praca, ale towarzyszyły jej także momenty, które pozostają w pamięci na długo. W oczach ludzi, którym pomagali, widać było łzy – nie tylko z powodu straty materialnych rzeczy, ale także wspomnień i pamiątek, które odeszły wraz z wielką wodą.

Reakcje poszkodowanych na pomoc były różne. Niektórzy przyjmowali wsparcie z wdzięcznością, otwarcie mówiąc o tym, co zostało zniszczone i co należy zrobić. Innych trzeba było przekonywać, że obcy ludzie mogą działać zupełnie bezinteresownie, że ich jedynym celem jest pomoc, a nie oczekiwanie czegokolwiek w zamian. Choć czasem trudno było przekonać niektórych do przyjęcia wsparcia, ostatecznie wspólne działanie i serdeczność przełamywały bariery. Zdarzały się także mniej pozytywne postawy, ale były one w zdecydowanej mniejszości.

Wnioski, z którymi przyjechali z Bodzanowa poznańscy ochotnicy są jasne: trzeba pomagać, ale mądrze. Jest wiele osób, które potrzebują wsparcia, zwłaszcza w małych, zapomnianych wioskach, które często są poza zasięgiem większych inicjatyw pomocowych. Wydaje się, jakby nikt o nich nie pamiętał, a one najbardziej potrzebują naszej pomocy. Należy jednak najpierw upewnić się, czy rzeczywiście ktoś pod danym adresem potrzebuje wsparcia. Powodzianie otrzymali już wiele produktów spożywczych i drobnego sprzętu do sprzątania, jednak teraz potrzebna jest bardziej zorganizowana pomoc. Kluczowe są przemysłowe osuszacze, by przed zimą zdążyć osuszyć mury domów, które w przeciwnym razie mogą ulec dalszym zniszczeniom.

Niemieccy Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej przybyli do Bodzanowa (wówczas Langendorfu) w roku 1932, byli tu do zakończenia wojny. W jej czasie niemieccy oblaci zaangażowali się w posługę duszpasterską także na rzecz Polaków. Od roku 1946 działalność placówki kontynuowali polscy oblaci. Sam klasztor pochodzi z XVII w., kiedy zamieszkiwali tu jezuici, okresowo prowadząc także szkołę. Mieszkający tu oblaci są zaangażowani w duszpasterstwo parafialne i rekolekcyjne, a przy domu oblackim funkcjonuje ośrodek rekolekcyjno-wypoczynkowy. Aktualnym przełożonym domu jest o. Leszek Walendzik OMI.

Powódź w Bodzanowie dotknęła zarówno lokalną społeczność, jak i klasztor oblacki. Wiele domów zostało zalanych, a mieszkańcy stracili swoje dobytki, co postawiło ich w trudnej sytuacji. Zniszczenia objęły także infrastrukturę publiczną, co utrudnia codzienne życie i funkcjonowanie. Została utworzona specjalna zbiórka pieniędzy na rzecz Bodzanowa. Zachęcamy do wsparcia tej inicjatywy.

Robert Grabka OMI

fot. Tomasz Sobkowiak