
Sebastian Łuszczki OMI: w spowiedzi chodzi o życie [ROZMOWA]
Jak dobrze przeżyć spowiedź? O czym warto pamiętać przygotowując się do niej? Na te oraz na wiele innych pytań, szczególnie w Wielkim Poście, często szukamy odpowiedzi. W rozmowie z Karoliną Binek udzielił ich Sebastian Łuszczki OMI – rektor Wyższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Obrze.
Karolina Binek (oblaci.pl): O czym przede wszystkim warto pamiętać, robiąc rachunek sumienia?
Sebastian Łuszczki OMI: – Rachunek sumienia, jako pierwszy krok przy sakramencie pokuty, jest swoistym „rozliczeniem” się z samym sobą z czasu od ostatniej spowiedzi. Jest przypomnieniem sobie, co ważnego w życiu się wydarzyło, co było moim udziałem. W rachunku sumienia nie chodzi tylko o przypomnienie sobie popełnionych grzechów. To jest tylko jedna strona prawdy o mnie, ta ciemniejsza. Bo w życiu przecież było też wiele dobra, którego doświadczyłem, które było moim udziałem i które mogłem dawać innym. Chodzi o zebranie tego wszystkiego, o bilans. Chodzi o uświadomienie sobie, co było we mnie dobre, piękne, szlachetne. I za to przy rachunku sumienia trzeba podziękować Panu Bogu. A po drugiej stronie bilansu są moje słabości, grzechy, upadki i niewierności. Je też trzeba nazwać po imieniu i za nie żałować.
Tak zrobiony rachunek sumienia przedstawia pełną prawdę o człowieku. Bo my nie jesteśmy ani tylko źli, ani tylko dobrzy. Chodzi o stanięcie w pełnej prawdzie o sobie.
Czym różni się żal za grzechy doskonały od niedoskonałego? To dwie różne kwestie?
– To jest rzeczywiście rozróżnienie, które znamy z małego katechizmu, z którego przygotowujemy się do pierwszej Komunii świętej. Chodzi tutaj o motyw naszego żalu. Przy żalu doskonałym tym motywem jest miłość Boga – żałuję za zło i grzechy, bo obraziłem nimi nieskończony majestat Boga, zbezcześciłam Jego miłość do mnie. Natomiast przy żalu niedoskonałym ten motyw jest bardziej przyrodzony – to może być np. strach przed potępieniem, przed karą, przed tym, żeby mój grzech nie wyszedł na światło dzienne. Ale żalem niedoskonałym może być też zwykły wstyd powstały w związku z popełnionymi uczynkami.
Pierwszy motyw, przy żalu doskonałym, jest bardziej „szlachetny”, a drugi chyba bardziej z wyrachowania i ludzkich kalkulacji. Warto też pamiętać, że kiedy nie ma możliwości przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej – wtedy wzbudzony żal doskonały pozwala przystąpić do Komunii świętej, ale z zastrzeżeniem, że przy najbliższej okazji grzechy zostaną wyznane przed kapłanem w sposób sakramentalny. To takie „wyjście awaryjne”, kiedy akurat nie ma dostępu do sakramentu pokuty i pojednania.
Jak sprawić, by spowiedź rzeczywiście była przez nas dobrze przeżyta? Może Ojciec podzielić się jakimiś ważnymi radami w tym temacie?
– Żeby spowiedź była dobrze przeżyta, powinna być właściwie przygotowana. Przed rachunkiem sumienia warto wezwać Ducha Świętego, prosząc o światło i odwagę stanięcia w prawdzie. Następnie konieczny jest dobry rachunek sumienia, można się przy nim posłużyć gotowymi schematami. Najważniejsze, żeby zrobić to szczerze. Przed Bogiem nie muszę niczego kryć ani „owijać w bawełnę”. On zna mnie lepiej niż ja znam siebie samego.
Ważnym jest też czas przystąpienia do tego sakramentu. Dobremu przeżyciu spowiedzi na pewno nie sprzyja czas tuż przed samymi świętami, kiedy przy konfesjonałach stoją długie kolejki penitentów i może być wrażenie pośpiechu. Warto też pamiętać, aby ze spowiedzi korzystać poza czasem mszy świętej, kiedy nie ma naokoło tłumu ludzi, kiedy nie grają organy i nie toczy się akcja liturgiczna. Pomocne są te zewnętrzne warunki, takie jak cisza i spokój. I warto ich szukać. Wreszcie, jeśli to byłoby możliwe, dobrze też jest umówić się z jakimś spowiednikiem, zarezerwować sobie na to czas. Wtedy można połączyć spowiedź z duchową rozmową, na spokojnie dopytać o coś, poprosić o wyjaśnienie, podzielić się jakimś fragmentem swojego życia. W konfesjonale, zwłaszcza tuż przed samymi świętami lub przy okazji spowiedzi rekolekcyjnej, takich warunków raczej nie ma.

W jaki sposób mamy rozumieć słowa z pięciu warunków dobrej spowiedzi, które brzmią: „mocne postanowienie poprawy”? Powinniśmy jeszcze przed spowiedzią zaplanować, że wynagrodzimy komuś jaką krzywdę?
– Mocne postanowienie poprawy dotyczy mojej decyzji na przyszłość, że nie chcę więcej grzeszyć. To jest akt mojej woli, moje „chcę” lub „nie chcę”. Przy postanowieniu poprawy chodzi o to, że chcę od tej pory żyć inaczej. Postanowienie poprawy nie jest gwarancją, którą składam Panu Bogu, że już więcej nie zgrzeszę, że już nigdy nie upadnę. Takiej gwarancji nikt nie może dać. Nawet „sprawiedliwy siedem razy na dzień upada” – można przeczytać w Księdze Przysłów (24,16). Bogu nie chodzi o żadne gwarancje, tylko o moją wolę, o moje mocne postanowienie, że w tym momencie kiedy się spowiadam, kiedy klęczę przy konfesjonale, nie chcę do tych grzechów więcej wracać. Czy mi się uda? Tego nie wiem. Ale wiem, że nie chcę tego więcej robić i ta moja wola, to „CHCĘ żyć inaczej”, Panu Bogu zupełnie wystarcza.
Jeśli natomiast chodzi o wyrównanie jakiejś wyrządzonej komuś krzywdy, to mamy tu do czynienia z piątym warunkiem dobrej spowiedzi, czyli z zadośćuczynieniem. Jest to ta pokuta, zazwyczaj modlitwa, którą zadaje spowiednik jako zadośćuczynienie Panu Bogu. Ale nieraz bywa i tak, że moje postępowanie skrzywdziło też bliźniego, drugiego człowieka. I tutaj zadośćuczynienie jest czymś bardzo konkretnym – muszę naprawić to wyrządzone komuś zło. Ukradłem coś – po spowiedzi muszę to oddać. Oczerniłam kogoś, powiedziałem o nim nieprawdę – po spowiedzi muszę to odwołać. Obraziłem kogoś, przeklinałem go – po spowiedzi muszę go przeprosić. To restytucja, czyli wyrównanie uczynionych krzywd, posprzątanie po swoich złych uczynkach. Piąty warunek dobrej spowiedzi, też bardzo ważny, a często jednak zapominamy.
Jakie są najczęstsze błędy w przygotowaniu do spowiedzi? Słyszałam kiedyś, że często dorośli wciąż spowiadają się z tego, że nie słuchali mamy i taty…
– Poważnym błędem jest brak jakiegokolwiek przygotowania do spowiedzi, przystąpienie do niej „z marszu”, bez żadnej refleksji lub z pobieżnie wykonanym rachunkiem sumienia – coś tam powiem, dwa razy to, trzy razy tamto i znikam, spowiedź „zaliczona”. Poza tym błędem jest spowiadanie się z tych samych grzechów wyuczonych przy pierwszej Komunii świętej i powtarzanych później bezmyślnie przez resztę życia. To brzmi tragikomicznie, kiedy dorosła osoba spowiada się, że „paciorka nie mówiła” albo „nie słuchała mamy i taty”. Inne są grzechy dzieci, a inne dorosłych; inne są grzechy małżonków, a inne pracowników czy pracodawców i swój stan oraz wiek trzeba uwzględnić, klękając przy kratce konfesjonału. Ważne, by robić to świadomie.
Błędem też jest mniemanie, że skuteczność sakramentu zależy od tego, jak dokładnie przypomnę sobie wszystkie grzechy i jak precyzyjnie je wyznam, opisując wszystkie okoliczności. Takie wyznanie powinno być przede wszystkim szczere, a nie musi być aptekarskim „rozliczaniem się” z Panem Bogiem. Wyznanie grzechów powinno być 4K: klarowne – żeby spowiednik dobrze zrozumiał grzechy, jakie wyznaje penitent, unikając wykrętów i niejasności; konkretne – bez wchodzenia w dywagacje, dwuznaczności i uogólnienia; krótkie – bez gadatliwości, a zwłaszcza bez niepotrzebnych opisów i kompletne, czyli pełne, z wyjawieniem wszystkich grzechów śmiertelnych.
Dlaczego sakrament spowiedzi jest tak istotny w życiu chrześcijanina? Powinniśmy go traktować bardziej jako obowiązek czy dar?
– Sakrament pojednania przywraca człowiekowi życie. Będąc w stanie grzechu ciężkiego, nie ma we mnie życia, duszę się i tonę. I sam nie potrafię sobie w tej sytuacji pomóc. Nikt nie potrafi chwycić się za włosy i wyciągnąć z bagna. Nikt nie potrafi zrobić sobie samemu sztucznego oddychania ani operacji na otwartym sercu. Musi zrobić to ktoś stojący obok. Chrystus Miłosierny stoi wciąż obok nas i trzyma wyciągniętą ku nam rękę. Ja mam tylko westchnąć „Jezu, ufam Tobie” i chwycić tę Jego rękę. Jak przypomina papież Franciszek, Chrystus nigdy nie męczy się przebaczeniem. Jego miłosierdzie jest nieskończone i jedna kropla Jego Krwi gładzi wszystkie grzechy świata.
Oczywiście można traktować spowiedź jako przykry obowiązek. I niestety wiele ludzi tak do niej podchodzi – raz do roku i potem spokój. Ale jeśli mam świadomość, kto stoi obok mnie z tą wyciągniętą ręką, to będę chciał chwytać się jej jak najczęściej, nie tylko raz w roku w okresie wielkanocnym. Bo w spowiedzi chodzi o życie, o pełnię życia, która jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Odwagi, miłosierdzie jest za darmo i nic nie boli!
Rozmawiała Karolina Binek
fot. Paweł Gomulak OMI/Grzegorz Szpak
I. Jezus na śmierć skazany
5 marca 2025
Z listów św. Eugeniusza
5 marca 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
5 marca 2025
Z listów św. Eugeniusza
4 marca 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
4 marca 2025
Kim są redaktorzy portalu oblaci.pl?
3 marca 2025