Pomódl się z nami za Ukrainę [wideo]
Polska Prowincja nieustannie trwa na modlitwie w intencji Ukrainy i naszych Współbraci, którzy tam pozostali, służąc ludziom. Zebraliśmy urywki modlitwy różańcowej z różnych klasztorów i parafii w Polsce, abyście mogli włączyć się w jedną dziesiątkę różańca w intencji pokoju za naszą wschodnią granicą. Film zostanie umieszczony w czwartek, 3 marca, o godzinie 12.00.
(pg)
Kleryk Norbert Jabłko OMI: "Oblaci nie uciekają"
Wczoraj wieczorem, pakując się na rekolekcje, umieszczałem kolejne posty na stronie prowincjalnej. Okazało się, że w pośpiechu popełniłem czeski błąd. Nagle przychodzi wiadomość od kleryka Norberta Jabłko OMI, który go wyłapał. Z Norbertem znamy się z Łeby, gdzie oblaci prowadzą parafię. Niemalże każdego roku mam okazję głosić tam wczasorekolekcje. Pamiętam moment, gdy zastępował siostrę zakrystiankę i rozeznawał dalszą drogę życia. Potem dowiedziałem się, że wybrał oblatów. Wczoraj zupełnie naturalnie, tak z ciekawości, zadałem mu pytanie: "A ty, czemu zostałeś na Ukrainie?". Jest polskim klerykiem na ślubach czasowych, niekiedy słyszałem głosy, że jednak kleryków powinniśmy ewakuować - nie miałem swojego zdania na ten temat, przyznaje się, że zrzuciłem na przełożonych, że to ich decyzja... Ale wróćmy do pytania, po chwili Norbert odpisał mi:
Hmm... nie chcę używać zbyt patetycznego języka, ale zostałem z ludźmi. Wiem że sakramentalnie tutaj nie pomogę, ale mogę chociaż być. Oblaci nie uciekają.
Wcisnęło mnie w fotel... Szach-mat. Poprosiłem go, by napisał coś więcej...
Paweł Gomulak OMI: Jak trafiłeś na Ukrainę?
Norbert Jabłko OMI: Kiedy na początku zeszłego roku poprosiłem o staż, byłem przekonany, że będzie on w Polsce. Bardzo się zdziwiłem, kiedy w czerwcu przełożeni powiedzieli mi, że pojadę na Ukrainę. Na początku nawet zrodził się we mnie swojego rodzaju kryzys. Panie Boże! Dlaczego tam? Przecież ja chciałem w Polsce. Pan Bóg pokazał mi, że ma dla mnie swój plan, stokroć lepszy. A przy okazji była to dla mnie lekcja posłuszeństwa, lekcja pokory. We wrześniu pojechałem do Tywrowa. Jest to mała miejscowość, niedaleko Winnicy, w której nasze Zgromadzenie prowadzi parafię i dom rekolekcyjny. Byłem kościelnym, dostałem pod opiekę ministrantów, angażowałem się w spotkania dla młodzieży organizowane przez oblatów, pomagałem na kuchni, w pokojach gościnnych, potem doszło do tego wszystkiego palenie w piecu, chodziłem na naukę języka ukraińskiego. Początki były dla mnie niełatwe: inny język, inny kraj. Po czasie jednak zacząłem zauważać owoce tego czasu. Wiele się we mnie zmieniło, wiele mi Pan Bóg pokazał. Tywrów to miejsce, w którym dużo się dzieje. Czasami obowiązków było więcej, czasami mniej. Dzisiaj jednak widzę, że mieliśmy spokojne życie. Wszystko zmieniła wojna.
Podjąłem decyzję, że zostaję. Poza tym, pomyślałem sobie, że jeśli Pan Bóg chce, żebym był księdzem to będzie to dla mnie najpiękniejsza lekcja tego, czym jest kapłaństwo.
Jak wspominasz moment wybuchu wojny? Co wtedy czułeś?
24. lutego ok. godz. 6:30 obudziły mnie głośne dźwięki. Bardzo się wystraszyłem, nie wiedziałem, co się dzieje. Zerwałem się z łóżka i spojrzałem przez okno. Nad naszym domem leciały rakiety, naliczyłem pięć. Przelatywały mniej więcej co dwie minuty. Nie na nas. Leciały na jednostki wojskowe. Od razu spojrzałem w Internet, mając nadzieję, że to nie jest to, co myślę. Jednak jak się okazało moje przeczucia nie były błędne. Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. Na początku był u mnie strach, panika. Nie wiedziałem, co robić. Pakować się, uciekać? Jak się już trochę uspokoiłem, poszedłem do kaplicy na wspólnotowe modlitwy. W tym czasie pełno telefonów, wiadomości od rodziców, bliskich, współbraci i przyjaciół z Polski. Większość osób mówiło mi, żebym się pakował i jak najszybciej uciekał. Skontaktował się ze mną superior z naszego seminarium w Obrze. Powiedział, że jeśli chcę, mogę wracać. Widziałem w Internecie, jak wielu księży zapewniało, że zostają z ludźmi. Coś pięknego. A ja dalej w szoku i nie wiem co robić. Wieczorem poszedłem do spowiedzi a potem na adorację. Uklęknąłem i w końcu spytałem Tego, którego od razu powinienem spytać o to, co robić. I od razu mi przyszła myśl, słowa naszego oblackiego kleryka Czcigodnego Sługi Bożego Alfonsa Mańki: „Chcę być świętym i niech mnie to kosztuje, ile chce”. Wcześniej nie miałem jakiegoś swojego nabożeństwa do niego, od wtedy codziennie myślę o jego postawie i przyzywam jego wstawiennictwa. Dodaje mi to siły. Pojawił się w sercu pokój. Modliliśmy się z parafianami na różańcu, kościół jak nigdy w tygodniu był pełny. Czułem jedność, rodzinną więź z tymi ludźmi - jesteśmy Kościołem, Pan Bóg jest z nami. Podjąłem decyzję, że zostaję. Poza tym, pomyślałem sobie, że jeśli Pan Bóg chce, żebym był księdzem to będzie to dla mnie najpiękniejsza lekcja tego, czym jest kapłaństwo. Postanowiłem wziąć przykład z tych wszystkich, którzy wiedzą, że dobry pasterz nie zostawia swoich owiec i zostałem razem z nimi. Chodziła we mnie świadomości, że nie jestem księdzem, nie mogę nieść tym ludziom posługi sakramentalnej to w sumie, po co ja tutaj? Jeden ze współbraci powiedział mi, że mogę z tymi ludźmi po prostu być, rozmawiać, na tyle na ile mogę dodawać im nadziei, modlić się z nimi.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie boję. Boję, boję się pójść spać, boję o to, co będzie jutro, boję się o współbraci i ludzi, których już zdążyłem poznać, a którzy są w Kijowie. Jednak nigdy w życiu tak bardzo nie czułem tego, że Pan Bóg jest z nami, jest z Ukrainą. Kiedy idę do kaplicy czuję się bezpieczniejszy, czuję modlitwy wszystkich, którzy są w Polsce i na całym świecie, modlą się za Ukrainę, za nas. To jest niezwykłe.
W niedzielę trafiłeś do oblackiej parafii we Lwowie, bo była potrzeba obecności misjonarzy...
W sobotę wieczorem we wspólnocie podjęta została decyzja, że mam pojechać razem z o. Błażejem do Lwowa, dlatego, że tutaj nie ma żadnego oblata, ponieważ byli oni w Polsce, kiedy zastała ich wojna. W nocy spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę popakowałem do kartonów na wypadek, gdyby nie było już możliwości powrotu. Po drodze widzieliśmy kobiety i dzieci, które żegnały się ze swoimi mężami, ojcami. Płaczą, bo nie wiedzą, czy się jeszcze zobaczą. Ciężko powstrzymać łzy, gdy się na to wszystko patrzy. Od niedzieli jesteśmy tutaj. We Lwowie póki co nie dzieje się to, co w Kijowie, czy Charkowie. Tam oblaci siedzą w schronach, miasta są bombardowane. To jest straszne. Tutaj co jakiś czas wyją syreny i przez głośniki podawane są ogłoszenia, żeby uciekać do schronów, ale jeszcze żadna rakieta tutaj nie spadła. Skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie boję. Boję, boję się pójść spać, boję o to, co będzie jutro, boję się o współbraci i ludzi, których już zdążyłem poznać, a którzy są w Kijowie. Jednak nigdy w życiu tak bardzo nie czułem tego, że Pan Bóg jest z nami, jest z Ukrainą. Kiedy idę do kaplicy czuję się bezpieczniejszy, czuję modlitwy wszystkich, którzy są w Polsce i na całym świecie, modlą się za Ukrainę, za nas. To jest niezwykłe. Ogromna wdzięczność. Tego teraz najbardziej potrzeba. Dodaje mi to pewności, że Pan Bóg nas nie zostawi, że jeszcze będzie pokój. Wojna Ukrainy z Rosją jest jak walka Dawida z Goliatem. I Ukraina pokazuje, jakim jest silnym narodem. Dla mnie Ukraina już wygrała. Jestem pod wrażeniem ich patriotyzmu i wiary. Mam nadzieję, że jak najszybciej nastanie taki dzień, że się obudzimy i będzie pokój. Nie ustawajmy na modlitwie. Chwała Bogu! Chwała Ukrainie! Chwała Bohaterom!
(pg)
Oblaci z Białorusi solidarni z Ukrainą
Rozpoczynając Wielki Post i posypując głowy popiołem, w tym momencie historii dla wielu Białorusinów ten gest nie jest tylko symboliczny, lecz wyraża stan wewnętrzny: przeżycie głębokiego wstydu i przygnębienia. Bo oto z naszego kraju, z naszej ziemi odbywają się ataki wojenne Rosjan, prowokacje i holokaust narodu Ukraińskiego.
Bóg – Pan Historii – połączył nas nie tylko wspólną granicą państwową, lecz wielu ma więzi rodzinne, przyjacielskie i koleżeńskie. Ci właśnie tym większy przeżywają dramat i przerażenie.
Chciałbym wyrazić, w imieniu własnym oraz wszystkich Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, posługujących na Białorusi, naszą najgłębszą solidarność i duchowe wsparcie współbraciom na Ukrainie i całemu narodowi ukraińskiemu.
Pragnę wyrazić, jako obywatel Białorusi, swój własny sprzeciw i potępienie tej bezsensownej i dramatycznej wojny, ataku wojsk Federacji Rosyjskiej, mordowania cywilnej ludności i niszczenia mienia ukraińskiego oraz potępiam działanie władz Białorusi, które zezwalają na stacjonowanie wojsk okupacyjnych oraz prowadzenie działań wojennych z terytorium naszego kraju.
Pisząc powyższe słowa, narażam się na oskarżenie przed białoruskim sądem o podżeganie do wrogości i nienawiści, a za to trafić do więzienia zgodnie z obecnie obowiązującym białoruskim kodeksem karnym. Jednak chciałbym, aby ten sprzeciw zabrzmiał publicznie, mimo grożących konsekwencji.
Jako Misja oblatów na Białorusi postanowiliśmy wspólnotowo codziennie razem z parafianami modlić się w intencji nawrócenia Rosji i Białorusi oraz o natychmiastowy koniec wojny na Ukrainie. Dzisiaj – w Środę Popielcową – w parafii Matki Bożej w Szumilinie trwa całodobowa adoracja Najświętszego Sakramentu w tej intencji.
Niech Niepokalana, Królowa Pokoju, wyprosi nam nawrócenie, przebaczenie i zgodę!
o. Andrzej Juchniewicz OMI
Superior Misji na Białorusi
2 marca 2022
BÓG ZECHCIAŁ, ŻE POMIMO NIEDOSKONAŁOŚCI OBLATÓW TA MISJA ODNIOSŁA SUKCES.
Biskup Bourget trzy lata wcześniej przyjął oblatów do swojej diecezji. Jak widzieliśmy, analizując pierwsze listy, wewnętrzne trudności przeżywali sami oblaci. Mimo to ich duszpasterska gorliwość wydała obfite owoce wśród mieszkańców diecezji.
Jak mógłbym nie zaczynać zawsze od wyrażenia uczuć mojej najżywszej wdzięczności i serdecznej przyjaźni, skoro Ksiądz Biskup nie przestaje dawać mi dowodów swojej ojcowskiej dobroci wobec dzieci, które złożyłem na łonie Księdza Biskupa. Przykro mi tylko, że mimo ich dobrej woli wiele razy przysporzyli Księdzu Biskupowi zmartwienia. Proszę ocenić moje strapienie z tego powodu. Dotyczy to splotu okoliczności, które wystąpiły w czasie pierwszej formacji.
Eugeniusz wysłał więc ojca Guiguesa, aby wziął sprawy w swoje ręce. Rozważając to doświadczenie, Eugeniusz we wszystkich wydarzeniach widzi rękę Boga.
Gdybym wtedy mógł mieć do dyspozycji osobę, którą niedawno wysłałem Księdzu Biskupowi, sprawy potoczyłyby się inaczej, ale dobry Bóg na to nie pozwolił. Chciał On widocznie przeprowadzić nas przez to upokorzenie i udowodnić, że tylko od Niego zależał sukces osiedlenia się, które miało przynieść Jego chwałę i dobro tylu dusz odkupionych Krwią Jego Boskiego Syna. Po Bogu to Ksiądz Biskup, najdroższy Księże Biskupie, ma całą zasługę w tym wielkim dziele.
List do biskupa Bourgeta z Montréalu, 09.08.1844, w: EO I, t. I, nr 45.
Eugeniusz zwięźle podsumowuje sedno naszego charyzmatu: zbawienie dusz odkupionych przez krew naszego Pana. Oto powód istnienia rodziny mazenodowskiej: uświadamiać najbardziej potrzebującym niewyczerpaną miłość i troskę Zbawiciela, który oddał się za nich całkowicie na krzyżu. Evangelizare pauperibus misit me. Każdy z nas jest, pomimo naszych błędów i niedoskonałości, jest wezwany do dzielenia się słowami i czynami osobistym doświadczeniem zbawienia. Bóg zapewnia wzrost.
Wyrazy solidarności z oblackiego świata
W niedzielę 27 lutego o. Paweł Zając OMI, Prowincjał Polskiej Prowincji, której jurysdykcyjnie podlega Delegatura na Ukrainie i w Rosji, wystosował krótki list do domu generalnego w Rzymie, aby przekazać informacje o bieżącej sytuacji misjonarzy oblatów na Ukrainie całemu Zgromadzeniu. Treść listu Polskiego Prowincjała została rozesłana przez Rzym w tłumaczeniu na trzy oficjalne języki Zgromadzenia.
List Polskiego Prowincjała
Ojciec Paweł Zając OMI wskazał na ofiarną postawę oblatów na Ukrainie, którzy pozostali na swoich placówkach, co więcej otworzyli szeroko drzwi klasztorów i kościołów dla ludzi.
Oblaci są w dobrej kondycji duchowej, kontynuują swoje posłannictwo. Jestem bardzo wdzięczny za ich świadectwo i odwagę. Oby byli bezpieczni i nie ucierpieli - napisał w języku angielskim o. Paweł Zając OMI.
Podkreślił, że misjonarze pozostają ze sobą w stałej łączności, ponadto co dwa dni organizowane jest spotkanie delegatury z prowincjałem. Nadmienił o rzeszy uchodźców, która przybywa do Polski, zapewniając o otwartości polskich oblatów do udzielenia w razie potrzeby schronienia. Wskazał na codzienną modlitwę różańcową w każdej polskiej wspólnocie w intencji pokoju na Ukrainie.
Dziękuję za Waszą modlitwę i solidarność z Ukrainą i oblatami, którzy tam pracują. Niech Bóg obdarzy nas pokojem, niech Ukraina zdoła obronić swoją wolność! - zakończył polski prowincjał.
Wyrazy wsparcia ze świata oblackiego
List z Polskiej Prowincji wywołał lawinę odpowiedzi z różnych oblackich jurysdykcji na całym świecie. Oto fragmenty niektórych z nich:
Prowincja Śródziemnomorska - o. Gennaro Rosato OMI
Wyrażam swoją i naszą bliskość wobec oblatów, którzy znajdują się na Ukrainie w tej absurdalnej sytuacji. Łączymy się z wami wszystkimi w błaganiach o dar pokoju i bezpieczeństwa dla narodu ukraińskiego. Zdecydowaliśmy się zaangażować naszą oblacką rodzinę w zbiórkę, aby wyrazić także naszą solidarność.
Japonia - o. Wency Laguidao OMI
Krótkie przesłanie, aby zapewnić Ciebie o naszej modlitwie w momencie, gdy dźwigacie na Waszych barkach napływ uchodźców z sąsiedniego kraju, Ukrainy. Modląc się za Ukrainę, modlimy się także za kraje takie jak Polska, które bardzo ucierpią na skutek tego kryzysu. Oczekuję, że oblaci na całym świecie odpowiedzą [na ten apel] (jeśli do tej pory jeszcze tego nie uczynili), tworząc chociażby specjalny fundusz, aby pomóc w złagodzeniu trudów relokacji ludzi uciekających przed wojną. (...) Zapewniam, że Japonia będzie gotowa na taką odpowiedź. Tymczasem, zapewniamy o naszej modlitwie za Was i Naród Ukraiński. Niech Maryja, Królowa Pokoju, modli się za nas.
Luksemburg - o. Roman Tyczyński OMI
W Luksemburgu włączamy się także w modlitwę za Ukrainę i za naszych współbraci. Jestem w kontakcie z Witalijem Podolanem. W Środę Popielcową, zgodnie z wola papieża, włączymy się w ogólnoświatową modlitwę o pokojów na Ukrainie i na świecie, w najbliższą niedzielę w kościele będzie składka na wsparcie parafian naszych oblackich placówek na Ukrainie. Poza tym pośredniczymy w sprowadzeniu ukraińskich rodzin do Luksemburga, które chcą przyjąć nasi Parafianie.
Prowincja Lesotho - o. Sydney Mothusi Boatile OMI
Dziękuję za list od Polskiego Prowincjała. Przykro mi z powodu walki między Rosją a Ukrainą. Współczuję mieszkańcom Ukrainy. Pozostajemy zjednoczeni w modlitwie. Niech Bóg błogosławi.
Delegatura Bangladeszu - o. Ajit Victor Costa OMI
Od momentu wybuchu wojny na pełną skalę przeciwko Ukrainie i jej niewinnym obywatelom, Wasi współbracia z Bangladeszu głęboko jednoczą się w modlitwie i celebracji Eucharystii z Wami wszystkimi, szczególnie z naszymi najdroższymi współbraćmi na Ukrainie oraz ludem Ukrainy. Wszyscy oblaci z delegatury, studenci i parafianie, wśród których posługujemy, noszą Was w swoich modlitwach. (...) Niech Matka Boża, Królowa Pokoju, wstawia się o natychmiastowy pokój oraz chroni wszystkich naszych współbraci oblatów i ludzi.
Wsparcie modlitewne w Polsce
Również w naszych wspólnotach zakonnych i parafialnych trwa codzienna modlitwa o pokój. Oblaci gromadzą się na różańcu. Jedno ze świadectw napłynęło z Gorzowa Wielkopolskiego:
Wczoraj wieczorem jako wspólnota duszpasterska po Mszy św. wieczornej zorganizowaliśmy modlitwę razem z Parafianami w intencji Ukrainy. Poprosiliśmy, aby zostali jeszcze w kościele i pomodlili się z nami. Było wystawienie Najświętszego Sakramentu, różaniec, pół godziny modlitwy w ciszy, Suplikacja i błogosławieństwo. Skończyło się o godz. 20.00. Niemal wszyscy wierni zostali na naszej wspólnej modlitwie, chociaż niektórzy byli na różańcu także przed Mszą św. Po nabożeństwie Parafianie dziękowali za to, że mogli modlić się z nami. Pytali, czy jutro też będzie takie nabożeństwo, bo wtedy poinformują innych, którzy chętnie przyjdą. Zatem będziemy kontynuowali taką formę duchowego wsparcia i modlitwy za Ukrainę do końca tego tygodnia i w następnym tygodniu, a potem zobaczymy co dalej. Chętnie się tym dzielę - napisał proboszcz gorzowskiej parafii, o. Tadeusz Kal OMI.
(pg)
Rusza akcja Misjonarz na Post 2022
Dziewiąta edycja akcji „Misjonarz na Post” jest inna niż poprzednie. W tym roku w Wielkim Poście chcemy dodatkowo podkreślić potrzebę modlitwy za duchownych pracujących w krajach byłego ZSRR, w tym przede wszystkim w Ukrainie.
Polscy misjonarze pracują w bardzo różnych miejscach i warunkach. Borykają się zarówno z upałami w Afryce, jak i z mrozami w Arktyce. Ale zgodnie podkreślają, że modlitwa jest dla nich ogromnym wparciem. Każdy z nas może podjąć się misji duchowego wspierania polskiego misjonarza.
W Środę Popielcową na konferencji prasowej z udziałem przewodniczącego KEP abp. Stanisława Gądeckiego została oficjalnie zainaugurowana dziewiąta już edycja akcji „Misjonarz na Post”. Jej celem jest zapewnienie modlitewnego wsparcia polskim misjonarzom pracującym na całym świecie. Aby wziąć udział w akcji wystarczy wejść na stronę www.misjonarznapost.pl i wypełnić krótki formularz. Trzeba podać jedynie swoje imię, nazwisko i adres e-mail, na który przyjdzie informacja zwrotna z danymi wylosowanego misjonarza. Każdy indywidualnie wybiera formę duchowego wspierania wylosowanego misjonarza lub misjonarki.
Każda kolejna edycja naszej inicjatywy pokazuje, że misje potrzebują nie tylko wsparcia materialnego. Ono oczywiście jest ważne, bo bez niego nie da się realnie pomóc najbiedniejszym regionom, ale bardzo istotne jest to wsparcie modlitewne. Jest dowodem pamięci w sytuacjach kryzysowych, których na misjach przecież nie brakuje – podkreśla o. Marcin Wrzos OMI, redaktor naczelny „Misyjnych Dróg” i portalu misyjne.pl, pomysłodawca akcji. – W tym roku do akcji zdecydowaliśmy się włączyć 938 duchownych i osób konsekrowanych pracujących na terenach krajów byłego ZSRR. To nasz wyraz solidarności przede wszystkich z Ukrainą, która została zaatakowana przez Rosję – dodaje oblat.
Według danych Komisji Episkopatu Polski ds. Misji na świecie pracuje obecnie 1771 polskich misjonarzy. Obok ewangelizacji zajmują się też poprawą jakości życia ludzi, wśród których pracują. Budują studnie, ośrodki zdrowia czy placówki edukacyjne. Oprócz wsparcia materialnego potrzebne jest im także to duchowe. Uczestnicy wielkopostnej inicjatywy poprzez post, modlitwę, ofiarowanie cierpienia lub inne dobre postanowienia wykazują się troską o zadania misyjne, jakie stawia przed sobą Kościół.
Modlitwa za polskich misjonarzy, a właściwie za konkretnego misjonarza lub misjonarkę, może być naszym postanowieniem na czas Wielkiego Postu. Wielu z nas nigdy nie wyjedzie na misje, ale każdy może je wspierać. Święta Teresa z Lisieux nigdy nie była misjonarką, a mimo tego papież Pius XI ogłosił ją w 1927 r. patronką misji. Wszystko dzięki jej modlitewnemu zaangażowaniu we wspieranie misyjnej działalności Kościoła – mówi Michał Jóźwiak, koordynator tegorocznej edycji akcji oraz redaktor prowadzący portalu misyjne.pl.
W ubiegłym roku wsparcie misjonarzy zadeklarowało ponad 53 tys. osób, w tym prawie 39 tys. Przyjaciół Misji Oblackich. To ogromne duchowe zaplecze, które stale warto poszerzać. Honorowy patronat nad akcją objęli: abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP, metropolita poznański, oraz bp Jan Piotrowski, przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Projekt „Misjonarz na Post” wspierają medialnie media katolickie takie jak Opoka, Gość Niedzielny, wiara.pl., TV Trwam, Radio Maryja, Tygodnik Idziemy, Misje Dzisiaj, Tygodnik Niedziela i inne środowiska katolickie. W tym roku partnerem akcji są Papieskie Dzieła Misyjne.
(materiały prasowe)
Lwów: Po prostu chcę być z tymi ludźmi
We Lwowie co jakiś czas odzywają się syreny przeciwlotnicze. Do oblackiej parafii we Lwowie dotarli w niedziele dwaj oblaci: o. Błażej Gawliczek OMI oraz kl. Norbert Jabłko OMI. Ten ostatni odbywa na Ukrainie staż pastoralny. Zakonnicy opisują sytuację z drogi do Lwowa oraz sytuację w mieście. Władze wprowadziły godzinę policyjną.
W Winnicy mijaliśmy pociągi, które kursowały z Charkowa na Lwów, na Truskawiec - to właśnie przy naszej polskiej granicy, czy z Mariupola. Mówili, że ma być podstawiany jeszcze w Kijowie pociąg, chyba ostatni już, relacji Kijów-Warszawa - wyjaśnia oblat, zaznaczając, że jest coraz większe zamieszanie informacyjne w tej kwestii, szczególnie w stolicy kraju.
Ojciec Gawliczek przekazuje, że we Lwowie jest w miarę spokojnie. Od razu włączył się w duszpasterstwo parafialne. Normalnie odprawiane są Eucharystie, trwa adoracja Najświętszego Sakramentu, dodatkowo odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. W środę popielcową będą sprawowane dwie Msze święte.
Rozważamy to, co możemy jeszcze zrobić. Po prostu chcę być z tymi ludźmi. Lwów, chwała Bogu, jest na razie w jakiejś mierze bezpieczny - dodaje ojciec Gawliczek.
Oblaci podkreślają, że z niepokojem śledzą wydarzenia w Charkowie, Kijowie czy Czernichowie. W dwóch ostatnich miejscach znajdują się oblackie placówki.
(pg)
Kijów: Trudno zasnąć z myślą, że to mogą być ostatnie momenty życia
W rozmowie z portalem misyjne.pl o. Paweł Wyszkowski OMI, prosto z atakowanego przez Rosjan Kijowa, relacjonuje bieżącą sytuację w stolicy Ukrainy. Misjonarze oblaci pomagają duchowo i materialnie mieszkańcom Kijowa, którzy stracili niemal wszystko i żyją w ciągłym strachu.
Sporo naszych mężczyzn z parafii pw. św. Mikołaja w Kijowie jest w obronie terytorialnej – mówi o. Paweł – W niedzielę, kiedy zabronione było wychodzić, bo łapano dywersantów, przyjechali oni do naszego domu dosłownie na 3 minuty, aby przyjąć Komunię św. Potem odjechali, by dalej bronić naszej stolicy. Niektórym kobietom i dzieciom pomogliśmy wyjechać z Kijowa, także w kierunku Polski. Odwiedzamy tych, którzy nie mają sił ani możliwości, żeby wyjść po podstawowe zakupy. Dzisiaj do południa byłem zanieść mleko i inne produkty spożywcze naszej schorowanej parafiance, która nawet nie może się wybrać do sklepu, żeby cokolwiek kupić do jedzenia. Ludzie potrzebują też duchowego wsparcia i rozmowy, bo dzieją się prawdziwe tragedie. Przedwczoraj rozmawiałem ponad dwie godziny z osobą, która straciła wszystko.
Kijów: “Jako oblaci do końca pozostajemy z ludźmi i z Jezusem”
Oblat wspomina, że w poniedziałek po 36 godzinach po raz pierwszy można było opuścić dom i wyjść na ulicę. Kolejki do sklepów spożywczych mają nawet 2 km. Gdy nie ma godziny policyjnej, to kapłani modlą się wraz z parafianami, adorują Najświętszy Sakrament w intencji pokoju.
Kijów już nie jest tym samym miastem, co tydzień temu
Ostatnia noc (z niedzieli na poniedziałek) była spokojniejsza – wspomina oblat – bo były „tylko” trzy ataki rakietowe, a w poprzednie noce syreny przeciwlotnicze wyły niemal bez przerwy – i ludziom trzeba było co chwilę schodzić do schronu i wracać. W nocy nie da się normalnie spać, bo nawet jak jest mniej bombardowań, to człowiekowi trudno zasnąć z myślą, że to mogą być ostatnie momenty życia. Niemożliwością jest spanie w takich warunkach.
Misjonarz oblat wspomina, że w mieszkaniach niektórych parafian dzieci śpią w wannie, bo jest tam najbezpieczniej, a matki zaraz obok nich na korytarzu. Ludziom mocno daje się we znaki zmęczenie i strach. Misjonarze oblaci postanowili był z ludźmi w tym trudnym czasie. Potrzeby parafian są duże, dlatego oblaci będą niezmiernie wdzięczni za pomoc, jaka przybędzie z Polski.
Dziękujemy Polsce za ogromne wsparcie, wielu otwiera swoje domy i przyjmuje uchodźców, olbrzymia pomoc będzie dla nas w postaci modlitwy, leków i długoterminowych produktów, gdyż naszym parafianom brakuje wielu rzeczy.
Pomoc dla oblackich placówek na Ukrainie organizuje Prokura Misyjna Polskiej Prowincji: KLIKNIJ
(misyjne.pl)
Czernichów: Tutaj jemy, modlimy się, sprawujemy Eucharystię [wideo]
Położone przy granicy z Rosją i Białorusią miasto Czernihów od początku inwazji Federacji Rosyjskiej pozostaje niezdobyte przez siły wroga. Sieć obiegają odważne wystąpienia ludności cywilnej oraz starania armii ukraińskiej. Dzisiaj również rozpoczął się ostrzał miasta rakietami Grad. Do wojsk rosyjskich dołączyli tutaj Białorusini. Ojciec Piotr Wróblewski OMI zaznaczył, że pierwsze bombardowania zakończyły się około południa.
W piwnicach oblackiego klasztoru toczy się codzienne życie, pomimo zagrożenia, które słychać nad głowami.
Na razie jest dobrze. Wszystko mamy, nawet internet i kawę. Dzisiaj noc była spokojna, cała przespana. Mamy nadzieję, że i dzień będzie spokojny - pisał dziś rano misjonarz.
https://twitter.com/oblaci_pl/status/1498651038496309252
(pg)