Odznaczenie państwowe dla misjonarza zamordowanego w Kamerunie

W parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Dołhobrodach k. Włodawy (diecezja siedlecka) odbyła się uroczystość nadania pośmiertnego odznaczenia Krzyża Komandorskiego Odrodzenia Polski śp. o. Henrykowi Dejnece OMI. Misjonarz pochodzący z tutejszej parafii został zamordowany na werandzie swojej placówki misyjnej w Kamerunie 17 maja 2001 roku. W uroczystościach wzięli udział m.in. o. Bronisław Dejneka OMI – brat zmarłego oblata, posługujący w Delegaturze Polskiej Prowincji we Francji i Beneluksie, najbliższa rodzina śp. ojca Henryka, o. Józef Wcisło OMI – wikariusz prowincjalny i delegat Prowincjała Polskiej Prowincji, Monika Szumidło – delegat Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Teresa Hałas – posłanka na Sejm RP.

Uroczystości rozpoczęły się od celebracji uroczystej Eucharystii, której przewodniczył wikariusz prowincjalny – o. Józef Wcisło OMI. Na początku liturgii zebranych powitał proboszcz miejscowej parafii – ks. Dariusz Karbowiak. Następnie odczytano akt nadania odznaczenia państwowego przez Prezydenta Polski:

Szanowna Rodzino, czcigodni ojcowie i księża, szanowni państwo. Mam zaszczyt poinformować, że na postawie art. 138 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz Ustawy o Orderach i Odznaczeniach, postanowieniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – pana Andrzeja Dudy, za wybitne zasługi w niesieniu pomocy potrzebującym i krzewieniu oświaty wśród ludności w Kamerunie, za działalność misyjną, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski pośmiertnie odznaczony został ojciec Henryk Dejneka.

Odznaczenie odebrał brat tragicznie zmarłego misjonarza – o. Bronisław Dejneka OMI.

Kazanie podczas liturgii wygłosił o. Stanisław Jankowicz OMI – wieloletni misjonarz w Kamerunie. Nawiązując do odczytanej Ewangelii o posłaniu dwunastu Apostołów, kaznodzieja wskazywał na ubogie środki misjonarza, które są świadectwem ufności w moc słowa Chrystusa:

Posłany misjonarz idzie wszędzie. Każdy dom, każda wioska ma prawo do jego wizyty, każda rodzina. Nie nalega, kiedy drzwi się zamykają przed nim. Bóg nigdy nie wchodzi do sumienia, do serca człowieka na siłę. Apostoł, misjonarz przyjmuje gościnność, ręka, która daje, jest znakiem serca, które się otwiera, słucha, dzieli się. W pewnym, odpowiednim momencie mówi pierwsze słowa Dobrej Nowiny: Królestwo Boże przybliżyło się do was. Ten, który je przynosi, jest wśród was. (…) To jest historia, rzeczywistość, która realizuje się między Jezusem Zbawicielem a człowiekiem, którego Jezus za wszelką cenę pragnie zbawić.

Pierwsza misja w Lam w Kamerunie, u podnóża wielkiej góry, misja już dobrze realizowana, piękny kościół z kamienia, wielka szkoła podstawowa i wielki ośrodek zdrowia z siostrami – wtedy, kiedy ojciec był, to były siostry Francuski, dzisiaj są Kamerunki, kiedy ojciec Henryk powiedział, że pochodzi z wielkiej rodziny, że aż dwanaścioro, to otrzymał ogromne oklaski w kościele. Ojciec jest nasz, bo największym błogosławieństwem w Afryce jest mieć dużo dzieci – wspominał ojciec Jankowicz – Bardzo Gidarowie polubili ojca w Lam. Lud spokojny, bardzo życzliwy, gościnny i przekonali się, że ojciec Heniu, ich ojciec, jest tak gościnny jak i oni.

Ojciec Henryk był człowiekiem pokoju – trudno było go wytrącić z równowagi i nie miał żadnych innych spraw jak tylko sprawy Boże i dobro ludzi. I dlatego też na jedno ze świąt narodowych 20 maja wystarali się dla niego o medal zasługi dla człowieka pokoju i pojednania (…) Ojciec Heniu nie poszedł. Posłał swojego katechetę, powiadomił subprefekta, że nie przybędzie, bo nie przyjechał do Kamerunu, żeby zbierać honory, zasługi i medale, że przyjechał, żeby służyć, jak może. I ten medal trzeba było odesłać do stolicy do Jaunde. Troszkę było konsternacji, ale wszyscy Henia za to podziwiali.

Nawiązując do tragicznej śmierci misjonarza z Polski, kaznodzieja wspominał:

Na Mszy świętej w katedrze było pięciu biskupów, z pięciu diecezji na północy Kamerunu, my wszyscy przyjechaliśmy, nawet 800 km po ciężkich drogach z Yokadouma przybyli ojcowie, przed końcem Mszy św. były świadectwa, ogromny tłum ludzi. I na końcu wyszła kobieta, jeszcze młoda, może miała niecałe dwadzieścia lat i powiedziała tylko dwa słowa z zapytaniem: Kto zabił naszego ojca Henia? I powiedziała „Henia” po polsku, nie „Henryka”, nie „Notre Père Henri”, ale „Notre père Heniu” – kto go zabił, przecież on by nawet muchy nie zabił? I co teraz będzie z nami? Zapłakała i odeszła do ławki w katedrze.

Na koniec Mszy świętej głos zabrał o. Bronisław Dejneka OMI, brat misjonarza z Kamerunu, dziękując za przygotowanie uroczystości. Wójt gminy Hanna przekazała na ręce brata zamordowanego misjonarza pamiątkowy grawerton. Po Mszy świętej odsłonięto tablicę pamiątkową w kruchcie świątyni oraz złożono kwiaty oraz znicze pod dębem poświęconym pamięci misjonarza pochodzącego z tutejszej parafii.

O swoim bracie mówi o. Bronisław Dejneka OMI:

O uroczystościach w Dołhobrodach mówi proboszcz parafii ks. Dariusz Karbowiak:

(pg)


12 lipca 2021

ŚWIECCY STOWARZYSZENI A MISJA OBLACKA I UDZIAŁ W DOBRACH DUCHOWYCH

Eugeniusz napisał do dobrodziejów, którzy tak wspaniałomyślnie wsparli misjonarzy w Kandzie, aby im wyrazić swoją wdzięczność. Ta wdzięczność nie ogranicza się jedynie do słów, ale także znajduje przejaw w czynach, bowiem czyniąc ich honorowymi oblatami, włącza ich we wszystkie dobra duchowe oblatów.

Do Państwa Olivier Barthelet

Pozdrowienie i błogosławieństwo w Panu naszym Jezusie Chrystusie.

Pobożność Państwa natchnęła pragnieniem, aby dla dobra waszej duszy poprosić nas o przyłączenie do korzystania z dobrych uczynków naszego Zgromadzenia. Ta prośba jest nam tym bardziej miła, że zdajemy sobie sprawę z tego, ile to Zgromadzenie Państwu zawdzięcza przez dar, jaki wasza bogobojna hojność zrobiła przez piękny lokal, w którym ci nasi misjonarze, którzy udali się głosić Ewangelię w Kanadzie, będą mieli pomieszczenie w diecezji Montrealu. Przez swoją wspaniałomyślność Państwo mają wielki udział w dobru, jakie będzie się dokonywać w tym kraju, i nabyli sobie prawo do naszej uzasadnionej wdzięczności.

Dlatego z głębi serca i na mocy władzy otrzymanej od Stolicy Apostolskiej jako superior generalny wspomnianego Zgromadzenia, udzielamy Państwu w imieniu Jezusa Chrystusa prawa do uczestniczenia w zasługach z ofiar, modlitw, postów i generalnie ze wszystkich dobrych dzieł i ze wszystkich pobożnych ćwiczeń zarówno duchowych, jak i cielesnych, które dzięki łasce bożej dokonują się w tym Zgromadzeniu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Ponadto modlę się do Boga Ojca naszego Pana Jezusa Chrystusa, aby raczył ratyfikować i potwierdzić z wysokiego nieba to duchowe udzielenie jednocześnie, jak my to zaprzysięgamy, oraz żeby uzupełnił moje braki niewyczerpanymi bogactwami ze skarbca zasług swojego Syna i aby także w tym życiu obdarzył Państwa łaskami i swoim błogosławieństwem, a wreszcie aby w przyszłym życiu wynagrodził was koroną wiecznej chwały.

Dane w Marsylii, z naszym podpisem, opieczętowane naszym herbem i mającym kontrasygnatę sekretarza Zgromadzenia, dnia 25 września 1842 roku.

 

List do państwa Olivier Berthelet w Montrealu, 25.09.1842, w: EO I, t. I, nr 13.

 

To codzienna rzeczywistość, która cały czas jest obecna w mazenodowskiej rodzinie.


Madonna Kodeńska w 18. Dywizji Zmechanizowanej

Na terenie byłego lotniska w Białej Podlaskiej powstała baza wojskowa, gdzie formuje się garnizon 18. Dywizji Zmechanizowanej. Podczas piątkowego pikniku wojskowego z udziałem Ministra Obrony Narodowej, sekretarz gminy Kodeń przekazał żołnierzom obraz Matki Bożej Kodeńskiej. W Białej Podlaskiej docelowo ma znaleźć się blisko 2,5 tysiąca żołnierzy.

Panu Ministrowi oraz dowódcy batalionu wręczyliśmy Obrazy Matki Bożej Kodeńskiej, które zawisną w garnizonie - wyjaśnia Mariusz Zańko.

 

Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej to główne miejsce kultu maryjnego na Podlasiu i jedno z największych we wschodniej Polsce. Znajduje się tutaj słynący łaskami wizerunek Matki Bożej Gregoriańskiej, zwanej również Guadalupeńską. Epicka historia sprowadzenia obrazu do Kodnia nakreślona została przez Zofię Kossak-Szczucką w powieści "Błogosławiona wina". Od 1927 roku kustoszami tego miejsca są Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej.

(pg/zdj. M. Zańko)


Łeba: Młodzi artyści koncertowali u oblatów

W Łebie zakończyły się XIX Letnie Kursy Muzyczne organizowane przez wybitną wokalistkę operową i solistkę – Agatę Savę. W kursach uczestniczą uczniowie szkół muzycznych I i II stopnia oraz studenci polskich Akademii Muzycznych. Pedagogami są uznani polscy profesorzy i doktorzy polskich wyższych uczelni. Zwyczajem Letnich Kursów Muzycznych w Łebie są koncerty muzyki poważnej, współczesnej i sakralnej w oblackim kościele parafialnym. W czwartek 8 lipca melomani mogli usłyszeć m.in.: Agatę Savę (mezzosopran), dr. Julitę Przybylską (saksofon), dr. hab. Jerzego Główczewskiego (saksofon, flet, klarnet, improwizacja), dr. Adama Wagnera (skrzypce), dr. Wojciecha Mrozka (klarnet), Katarzynę Nowaczewską-Manthey i Monikę Bierć (fortepian), prof. dr. hab. Stanisława Dziewiora (trąbka) czy dr. Piotra Piechockiego i Katarzynę Hołoń (zespoły kameralne). Kursy odbywają się pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

(pg/zdj. OMI Łeba)


Zdziałał wiele cudów za życia, ale do beatyfikacji potrzebne są cuda po śmierci

Nazywano go bratem „Ave” – ze względu na silną pobożność maryjną. Wiele łask wypraszał prostym westchnieniem „Ave Maria”. Był z wykształcenia kowalem, choć bezrękim… stracił rękę w wyniku nieszczęśliwego wypadku. 74 lata temu odszedł do Pana Sługa Boży brat Antoni Kowalczyk OMI.

Antoni Kowalczyk OMI

Urodził się w roku 1866 w Dzierżanowie (Wielkopolska), niedaleko Krotoszyna. Jak później wyznał, z rodzinnej wioski wyniósł głęboką pobożność, ale też doświadczenie walki z polskością i wiarą w czasach Kulturkampfu. Jako dwudziestolatek, po zdobyciu dyplomu czeladnika kowalskiego, wyruszył w poszukiwaniu pracy do Niemiec. Pracował w Saksonii, w Hamburgu i Zagłębiu Ruhry.

Zapewne ważnym wydarzeniem w życiu br. Antoniego, które mogło wpłynąć na jego późniejsze decyzje, był wypadek w pracy, w którym stracił wzrok. Odzyskał go podczas odprawiania Drogi krzyżowej.

W wieku 24 lat przyjął sakrament bierzmowania. Mieszkając na przedmieściach Kolonii w katolickiej rodzinie Prummenbaumów, poznał ich syna, który uczył się w niższym seminarium misjonarzy oblatów w Valkenburgu w Holandii. Tam też dowiedział się, że może zostać misjonarzem, nie będąc kapłanem. W dniu 1 października 1891 roku wstąpił do nowicjatu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Houthem, w Holandii. W dniu 2 października 1892 roku złożył pierwsze śluby zakonne i zaczął pracować w kolegium Świętego Karola w pobliskim Valkenburgu.

Formuła ślubów napisana własnoręcznie przez br. Antoniego Kowalczyka OMI (Postulatio OMI)

Gdy w 1896 roku o. Generał zwrócił się do przełożonego z Valkenburga z prośbą o jednego brata dla misji północnych w Kanadzie, miejscowy przełożony wysunął kandydaturę br. Antoniego. Był pierwszym polskim oblatem w Kanadzie.

Po dotarciu do Kanady brat Antoni został skierowany do pracy w misji Lac La Biche, niedaleko Edmonton. To obecnie wielkie miasto, brama kanadyjskiej Dalekiej Północy, w momencie przybycia br. Antoniego liczyło zaledwie 2000 mieszkańców. Ówczesne warunki życia możemy zrozumieć lepiej, kiedy uświadomimy sobie, że względnie krótki odcinek z Edmonton do misji Lac La Biche, czyli około 225 km, karawana misyjna przemierzała przez 11 dni. Gdy br. Antoni dotarł na miejsce, misja posiadała już m.in. kościół, dom dla misjonarzy czy klasztor sióstr.

Pierwszą pracą br. Antoniego stało się uruchomienie maszyny parowej, aby mógł pracować młyn i tartak (drewno było potrzebne jako budulec). Nieobce bratu były również wszelkie prace ziemne w polu. Po roku pobytu na misji, dokładnie 15 lipca 1897 roku, wydarzył się wypadek, który bardzo naznaczył całe jego życie. Podczas pracy w tartaku pas transmisyjny wciągnął prawą rękę br. Antoniego, aż do trybów, które ją zmiażdżyły. Konieczna okazała się wizyta w mieście, w szpitalu. Chociaż podróż tym razem była krótsza, bo trwała tylko 4 dni, to jednak i tak było to za długo, aby uratować rękę. Ówczesne warunki w szpitalu nie przewidywały znieczulenia. W czasie operacji pacjenta chciano po prostu przywiązać do stołu. Zaprotestował jednak przeciw temu środkowi „znieczulającemu”; podczas obcinania prawej ręki trzymał w swojej lewej ręce krucyfiks i trwał w milczeniu. Rękę amputowano mu prawie do samego łokcia.

Po podleczeniu uznano, że br. Antoni nie będzie mógł wrócić do tej samej misji, dlatego skierowano go do misji St. Paul des Métis. Pracował tam przez 14 lat, aż do roku 1911. Na nowej misji również postanowiono postawić młyn i tartak. W tej misji, w roku 1898, złożył śluby wieczyste. Opowiadający o życiu br. Antoniego w tej misji świadkowie podkreślają, że mimo swego kalectwa nie domagał się żadnych przywilejów. Powstało wiele interesujących opowieści związanych z jego pracą na tej misji, na przykład z jego hodowlą świń. To, co jednak najbardziej dawało się zauważyć w jego życiu, to modlitwa. Wręcz przysłowiowe stały się jego „zdrowaśki”. Nazywano go nawet „polskim bratem Ave”. W 1905 roku doszło do pożaru, który spalił całą misję. W roku 1911 br. Antoni opuścił teren misji i został przeniesiony do Edmonton, do placówki w junioracie, czyli w szkole średniej dla kandydatów do kapłaństwa. Tam spędził jeszcze 36 lat, gdzie stał się wzorcem modlitwy, wierności, wytrwałości i dobrej rady. Brat Antoni zmarł 10 lipca 1947 roku i pochowany został w pobliskim Saint Albert.

Powszechne przekonanie o jego świętości przyczyniło się, pięć lat po jego śmierci, do otwarcia w 1952 roku, w Edmonton, diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego. Wielu ludzi pielgrzymuje do jego grobu. Był tam np. Prymas Polski kard. Józef Glemp podczas odwiedzin Polonii w Kanadzie. W dniu 1 czerwca 1979 roku, a więc w przeddzień swojej pierwszej pielgrzymki do ojczyzny, papież Jan Paweł II podpisał dekret o wprowadzeniu sprawy br. Antoniego do kongregacji rzymskiej. Odtąd br. Antoni uzyskał oficjalny tytuł Sługi Bożego. Mówiono, że brat Antoni zdziałał wiele cudów za życia, jednak do beatyfikacji potrzebne są cuda po śmierci. Przed końcem swego pontyfikatu papież Benedykt XVI postanowił przyspieszyć jego proces i nadał mu priorytet proceduralny.

27 marca 2013 roku Ojciec Święty Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót brata Antoniego. Od tego momentu przysługuje mu tytuł: Czcigodny Sługa Boży.  W praktyce oznacza to, że proces beatyfikacyjny już się zakończył. Do ogłoszenia br. Antoniego Kowalczyka OMI błogosławionym brakuje jedynie cudu wyproszonego za jego wstawiennictwem.


Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożego, br. Antoniego Kowalczyka OMI:

Bądź uwielbiony, Boże, nasz Ojcze, że wiernego czciciela Niepokalanej, brata Antoniego, tak przedziwnie prowadziłeś drogą Twojej woli, a w dźwiganiu krzyża cierpienia i codziennych obowiązków pomnażałeś jego siły, aby niósł go wiernie na wzór Chrystusa. Uwielbiam Cię, Panie, za jego heroiczną wiarę i ufność, dzięki którym jego modlitwy wysłuchiwałeś z ojcowską dobrocią i objawiałeś swoją miłość. Przez wzgląd na Twojego sługę udziel mi, Panie, łaski, o którą Cię proszę… Niech dzięki temu okaże się jego świętość, a moje serce utwierdzi się w wypełnianiu Twojej woli. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

(pg/opr. na podstawie W. Kluj, Polscy Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej wśród Rodzimej Ludności Kanady)


Kodeń: "Iskra Miłosierdzia" na motocyklach

Do kodeńskiego sanktuarium dotarła motocyklowa pielgrzymka „Iskra Miłosierdzia”. Inicjatywa zrodziła się w roku 2016 podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.

Jesteśmy wspólnotą ludzi, których łączy pasja do motocykli. Co roku podróżujemy szlakami Europy niosąc przesłanie Bożego Miłosierdzia w najdalsze zakątki Europy. Do tej pory dotarliśmy do Rzymu, Fatimy, Medjugorje oraz Koryntu.

Trzydniowa wizyta ponad 100. osobowej grupy motocyklistów była okazją do modlitwy przed obliczem Matki Bożej Kodeńskiej oraz zwiedzenia okolicznych miejsc kultu. Pielgrzymi przybyli w większości ze Śląska i Małopolski.

(pg/zdj. M. Szwarc OMI)


9 lipca 2021

WSPANIAŁOMYŚLNOŚĆ NASZYCH ŚWIECKICH STOWARZYSZONYCH

Od początku zgromadzenia sukces naszych misjonarzy byłby niemożliwy, gdyby nie obecność i pomoc świeckich, którzy ciągle nas wspierali. Tak samo było dwadzieścia sześć lat później, kilka miesięcy po przybyciu oblatów do Quebecku.

Jednak Bóg czyni dla nas cuda… piękna posiadłość z Longueuil nad brzegiem rzeki św. Waw­rzyńca, naprzeciw Montrealu, została nam przekazana jako czysty dar. To wspaniały dom, wspaniały ogród, tak samo przyjemny jak użytecz­ny, do tego łąka. Dobrodzieje, którzy byli tak wspaniałomyślni, do tej posiadłości już tak znacznej dodali jeszcze ziemię. Niech inne święte dusze zechcą przyłączyć swe dobrodziejstwa do tych, które już otrzy­mano.

List do ojca Kazimierza Auberta, 26.09.1842, w: EO I, t. III, nr 2.

Dobrodzieje byli tak oczarowani gorliwością oblatów, że wspaniałomyślnie wspierali ich misje. Jeden z nich, przekazując znaczną sumę pieniędzy, podarował oblatom także dom. Eugeniusz napisał:

Ta prośba jest nam tym bardziej miła, że dowiedzieliśmy się, ile państwo zrobiliście, aby przyczynić się do sukcesu misji tych spośród naszych Ojców, którzy udali się, aby głosić Ewangelię w Kanadzie. Wiemy, jak bardzo wasze intencje w tym względzie nadal są wspaniałomyślne.

To misyjne partnerstwo jest obecne także w naszych czasach. Nie chodzi tylko o wsparcie finansowe, ale o misjonarską współpracę stowarzyszonych w ramach mazenodowskiej rodziny. Obecnie, nasza Reguła, w następujący sposób opisuje ten dar współpracy z mazenodowska rodziną:

Ludzie świeccy czują się wezwani do udziału w nim zgodnie ze swoim stanem życia i do przeżywania go w sposób zależny od różnych środowisk i kultur. Uczestniczą oni w charyzmacie w duchu komunii i wzajemności między sobą i z oblatami (R 37 a).


Niezwykły jubileusz w Wierszynie na Syberii [wideo, zdjęcia]

Ojciec Karol Lipiński OMI wraz ze wspólnotą parafialną w Wierszynie świętował jubileusz 80. lat życia. Na uroczystości przybył bp Cyryl Klimowicz – ordynariusz diecezji irkuckiej, zaproszeni goście i przyjaciele. W 2009 roku, mając 68 lat, wyjechał do Wierszyny na Syberii, aby objąć parafię pw. św. Stanisława. Pracuje tam do dnia dzisiejszego.

Urodziny o. Karol Lipinski

Jubileuszowe 80 lat o.Karola

Opublikowany przez wierszyna.pl Czwartek, 8 lipca 2021

O. Karol Lipiński OMI urodził się w 1941 roku w Biskupicach w województwie opolskim. W wieku 20 lat wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, rozpoczął nowicjat na Świętym Krzyżu, który został przerwany przez powołanie do wojska. Odbył dwuletnią zasadniczą służbę wojskową w Gdyni i Bydgoszczy, po czym ukończył nowicjat w Obrze, pierwsze śluby zakonne złożył w 1964 roku i rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne w Obrze. 23 maja 1970 roku z rąk abp. Antoniego Baraniaka otrzymał święcenia kapłańskie.

Na pierwszy rok pracy duszpasterskiej prowincjał skierował ojca Karola do Lublińca, kolejnym miejscem posługi był Kodeń, gdzie przez trzy lata pełnił funkcję wikariusza, a przez następne 4 lata proboszcza parafii pw. św. Anny. Już wtedy ujawniły się jego zdolności organizacyjne: odbudował ruiny piwnic zamku Sapiehów oraz odrestaurował ołtarz główny.

Po 7 latach posługi w Kodniu, o. Karol został mianowany ekonomem największego oblackiego domu w Polsce – Wyższego Seminarium Duchownego w Obrze. W czasie jego posługi (1978-87) wybudowano nowy gmach seminarium. Następnie powrócił do Kodnia gdzie w latach 1987-1996 pełnił różne funkcje (superior klasztoru, kustosz sanktuarium, proboszcz parafii). W czasie jego pobytu w kodeńskim komunitecie, rozbudowano klasztor, odmalowano kościół, pozłocono ołtarze, założono również dom opieki im. św. Brata Alberta dla 28 osób. Ojciec Karol nie ograniczał się jednak tylko do stymulowania rozwoju klasztoru oblackiego, pomógł także w powstaniu klasztoru klauzurowego sióstr karmelitanek. Znana jest jego działalność na polu ekumenicznym. Będąc w Kodniu, organizował coroczne Kodeńskie Dni Ekumeniczne. Na Święty Krzyż ojciec Karol przybył w roku 1996, będąc członkiem świętokrzyskiej wspólnoty przez 13 lat. Przez sześć lat pełnił funkcję superiora klasztoru i kustosza sanktuarium, kolejne sześć lat był ekonomem, w ostatnim roku pracy pełnił funkcję rektora kościoła.

Ad plurimos annos!

(pg/zdj. portal społecznościowy)