26 kwietnia 2021

W TYM WSZYSTKIM NIE WIDZĘ CHWAŁY ZGROMADZENIA

Młody ojciec Louis Toussaint Dassy był bardzo utalentowany i odznaczał się wielką gorliwością. 19 marca napisał do Eugeniusza, aby złożyć mu życzenia. Napisał także, że komitet sztuki z Paryża zatrudnił go jako korespondenta w biurze odkryć archeologicznych oraz że biskup z Grenoble zechciał zasugerować jego nazwisko, aby zasiadać w komisji odpowiedzialnej za klasyfikację zabytków, najpiękniejszych budowli i wszystkich kwestii związanych z religią, czyli z historią Kościoła, sztuką i literaturą chrześcijańską.

Eugeniusz w swoim Dzienniku zamieścił następujący komentarz:

W tym liście wyraża najlepsze uczucia przywiązania do mojej osoby i Zgromadzenia. Następnie przechodzi do swojej ulubionej myśli – do nauki i archeologii itd. Minister edukacji narodowej, aby dodać mu odwagi w jego poszukiwaniach, wysłał mu wspaniałe dzieło: Les éléments de paléographie. Został mianowany wysłannikiem swojego ministra do spraw prac historycznych. Widzi w tym szczęśliwe owoce dla chwały naszego świętego zgromadzenia, „niemniej nie zobaczy mnie ksiądz biskup, że pracuję z powodu innego motywu. Mój duch, moje serce, mój czas i moje życie dla Zgromadzenia”.

Cóż odpowiedzieć człowiekowi, który wyraża tak piękne uczucia? Z pewnością jestem daleki, aby myśleć tak jak on. W tym wszystkim nie widzę żadnej chwały dla Zgromadzenia, ale ojciec Dassy potrzebuje jakiegoś zajęcia; to już lepsze niż jakieś inne.

Dziennik, 28.03.1842, w: EO I, t. XXI.


Święty Krzyż: Dni skupienia dla maturzystów i studentów

W przypadającą 21 maja uroczystość św. Eugeniusza, w świętokrzyskim sanktuarium rozpoczną się powołaniowe dni skupienia dla maturzystów i studentów. Rekolekcje potrwają do poniedziałku 24 maja. Udział w dniach skupienia jest bezpłatny.

Proponujemy, by razem z Misjonarzami Oblatami MN, szukać wskazówek, jaką drogą iść - tłumaczy o. Jan Wlazły OMI, dyrektor Sekretariatu Powołań Polskiej Prowincji - Dni skupienia w świętokrzyskim klasztorze to zaproszenie, by przed Panem Bogiem rozważać, jakie jest moje powołanie.

Powołaniowe dni skupienia to czas modlitwy, odpoczynku, rozmów z rówieśnikami, spotkań z misjonarzami oblatami. Aby wziąć udział w wydarzeniu, wystarczy skontaktować się z Sekretariatem Powołań: powolania@oblaci.pl; tel. 503 920 090.

(pg)


"Oblaci", czyli kto?

Termin, który wielu sprawia trudność, gdy po raz pierwszy spotykają Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Misjonarze? Oczywiście, wiemy, o co chodzi... choć często myślimy o misjach zagranicznych, a przecież tożsamość misjonarska oblatów towarzyszy im wszędzie tam, gdzie posługują. To nastawienie serca, aby odważyć się poświęcać wszystko dla Królestwa Niebieskiego, wybierać drogi, po których nikt jeszcze nie kroczył. W naszym charyzmacie wyraża się to między innymi w tym, że oblaci Niepokalanej kierują swoje kroki przede wszystkim do tych, którzy mają najmniejszy kontakt ze wspólnotą wiary, z Kościołem. Dlatego właśnie głosimy rekolekcje i misje parafialne, dlatego idziemy do więzień, szpitali, dlatego posługujemy wśród narkomanów, dlatego też angażujemy się w świat wirtualny.

Zobacz: [Korzenie charyzmatu oblackiego - pierwsza misja święta w Czechach]

(Archiwum OMI)

Terminologia

Słowo oblat pochodzi z łaciny. Termin ten oznacza: "ofiarowany". Sięgając do Biblii, wskazuje też na ofiarę całkowitą. Chrystus stał się ofiarą całopalną z miłości do Ojca i ludzi. Sakramentalnie uobecnia się ona w sprawowaniu Eucharystii. Oblacja misjonarzy św. Eugeniusza różni się od podobnego aktu, znanego ze wspólnot benedyktyńskich. W odróżnieniu do oblata benedyktyńskiego, misjonarze oblaci wiążą się z Bogiem ślubami uroczystymi, które nazywamy oblacją, czyli całkowitym darem z siebie w czterech wymiarach życia: ubóstwie, posłuszeństwie, czystości i wytrwaniu w rodzinie zakonnej aż do śmierci. Jesteśmy ofiarowani Niepokalanej, aby na wzór Jej wiary wpatrywać się w Chrystusa i Jego stawiać w centrum naszego życia.

Zobacz: [Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? - wideo]

Śluby wieczyste w Obrze (zdj. P. Gomulak OMI)

Tu trzeba grzać i płonąć...

W Stowarzyszeniu nie chcę żadnych dymiących knotów. Niech płoną, niech ogrzewają, niech œoświecają albo niech odejdą

- pisał św. Eugeniusz 19 lipca 1846 roku.

Znakiem oblacji, czyli całkowitego oddania siebie poprzez profesję zakonną - jest dla nas krzyż oblacki, który po ślubach wieczystych nosimy na piersi, zatknięty za pas habitu, którym jest sutanna księży diecezjalnych. Eugeniusz pragnął, abyśmy zewnętrznie wyróżniali się tylko tym znakiem. Krzyż jest bowiem znakiem miłości, znakiem ofiary. Oblatem nie można być połowicznie - tutaj trzeba grzać i płonąć, albo odejść...

(zdj. A. Juchniewicz OMI)

Zobacz: [Po co oblaci? Kowboje czy misjonarze...]

W tradycji Zgromadzenia krzyż oblacki jest także ciągłym przypomnieniem naszej oblacji. Na odwrotnej stronie krucyfiksu jest miejsce dla tego, który go nosi. Obumieranie dla Chrystusa, drugiego człowieka i samego siebie. Istotą oblacji jest miłość, fascynacja i odwaga. Zapewne dlatego papież Pius XI nazwał nas "specjalistami od misji trudnych". Oblacja motywuje nas, aby iść wszędzie tam, gdzie sytuacja ludzi głośno woła o Chrystusa. Nawet jeśli inni rezygnują, my tam pójdziemy. Niejeden raz to udowodniliśmy.

Oblaci=chmury

Kiedy misjonarze oblaci zawitali na Instagramie, okazało się, że hasztag "oblaci" ma też inne znaczenie. W języku chorwackim słowo "oblaci" oznacza chmury. Można było się denerwować, że skrócona nazwa naszego Zgromadzenia odnosi się do tak prozaicznej rzeczywistości. Z drugiej jednak strony można ten fakt wykorzystać jako dobrą monetę. Chmury wskazują na niebo, które w sensie teologicznym jest przecież ojczyzną każdego chrześcijanina. Stamtąd też oczekujemy przyjścia Pana, jak pisze św. Paweł w Liście do Filipian. Oblacja jest dla nas drogą do świętości. Eugeniusz stawiał pragnienie świętości za cel życia zakonnego. Jednocześnie misjonarze mają być drogowskazem, mają wskazywać na niebo jako ostateczny cel życia.

(pg)


Gorzów Wlkp: Zbliża się wyjątkowa modlitwa za miasto

W dniach 7-8 maja 2021 roku będzie miała miejsce kolejna edycja modlitwy za miasto Gorzów Wielkopolski. Inicjatywa zrodziła się w 2017 roku w związku z 760-leciem istnienia miasta. Pomysłodawcą akcji jest Stowarzyszenie św. Eugeniusza de Mazenoda, działające przy oblackiej parafii w Gorzowie.

Inicjatywa „Modlitwy za Miasto” jest odpowiedzią na testament świętego Eugeniusza de Mazenoda, zawarty w słowach: "Zachowujcie między sobą miłość, miłość, miłość, a na zewnątrz gorliwość o zbawienie dusz". Członkowie Stowarzyszenia pragną modlitwą budować jedność wśród mieszkańców miasta: wspólnie przepraszać, dziękować, prosić we wszystkich sprawach, z którymi codziennie borykają się gorzowianie.

Czas pandemii utrudnia nam bieżącą działalność, ale Modlitwy za Miasto nie mogło zabraknąć w tym wyjątkowym czasie - tłumaczą organizatorzy akcji.

Obok całonocnej adoracji Najświętszego Sakramentu, modlitwa przybierze również formę nieustannego czytania Pisma Świętego. Jego fragmenty będzie można usłyszeć na antenie gorzowskiego Radia Plus.

(pg)


Franciszek: "Życie bowiem posiadamy naprawdę jedynie tylko wówczas, gdy je w pełni dajemy"

ŚWIĘTY JÓZEF: MARZENIE POWOŁANIA

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na Światowy Dzień Modlitw o Powołania 2021

 

Drodzy Bracia i Siostry!

8 grudnia ubiegłego roku, z okazji 150. rocznicy ogłoszenia św. Józefa patronem Kościoła powszechnego, rozpoczął się specjalny Rok jemu poświęcony (por. Dekret Penitencjarii Apostolskiej z 8 grudnia 2020 r.). Ze swej strony napisałem List apostolski Patris corde, aby „wzbudzić większą miłość dla tego wielkiego Świętego”. Jest on bowiem postacią niezwykłą, a jednocześnie „tak bliską ludzkiej kondycji każdego z nas”. Święty Józef nie zadziwiał, nie był obdarzony szczególnymi charyzmatami, nie wydawał się wyjątkowy w oczach tych, którzy go spotykali. Nie był sławny i nie zwracał na siebie uwagi: Ewangelie nie odnotowują ani jednego jego słowa. A jednak, poprzez swoje zwyczajne życie, uczynił coś niezwykłego w oczach Boga.

(omiworld)

Bóg patrzy na serce (por. 1 Sm 16, 7) i w św. Józefie rozpoznał serce ojca, zdolne do dawania i odradzania życia w codzienności. Do tego zmierzają powołania: do rodzenia i odradzania życia każdego dnia. Pan pragnie kształtować serca ojców, serca matek: serca otwarte, zdolne do wielkiego zaangażowania, hojne w dawaniu siebie, współczujące w pocieszaniu smutków i mocne, aby umacniać nadzieje. Tego właśnie potrzebuje kapłaństwo i życie konsekrowane, zwłaszcza dzisiaj, w czasach naznaczonych słabością i cierpieniem, także z powodu pandemii, która rodzi niepewność i lęk, co do przyszłości i samego sensu życia. Święty Józef wychodzi nam na spotkanie ze swoją łagodnością, jako święty z sąsiedztwa; jednocześnie jego mocne świadectwo może wyznaczyć nam kierunek na naszej drodze.

Św. Józef sugeruje nam trzy słowa klucze dotyczące powołania każdego z nas. Pierwszym z nich jest sen-marzenie. Wszyscy w życiu marzą o spełnieniu. I słuszne jest karmienie wielkich oczekiwań, wzniosłych perspektyw, których nie są w stanie zaspokoić ulotne cele, takie jak sukces, pieniądze czy rozrywka. Istotnie, gdybyśmy poprosili ludzi o wyrażenie w jednym słowie marzenia o życiu, nietrudno byłoby wyobrazić sobie odpowiedź: „miłość”. A to właśnie miłość nadaje sens życiu, ponieważ objawia jego tajemnicę. Życie bowiem posiadamy naprawdę jedynie tylko wówczas, gdy je w pełni dajemy. Św. Józef ma nam wiele do powiedzenia w tym względzie, ponieważ poprzez sny, które wzbudził w nim Bóg, uczynił swoje życie darem.

Ewangelie opowiadają o czterech snach (por. Mt 1, 20; 2,13.19.22). Były to boskie wezwania, ale nie było łatwo je przyjąć. Po każdym śnie Józef musiał zmieniać swoje plany i podjąć wyzwanie, poświęcając swoje własne plany, aby dostosować się do tajemniczych planów Boga. Ufał do końca. Możemy jednak zadać sobie pytanie: „Czym był sen nocny, by pokładać w nim tak wielką ufność?”. Choć w starożytności poświęcano snom wiele uwagi, to jednak był on mało istotny, w porównaniu z konkretną rzeczywistością życia. Jednak św. Józef bez wahania pozwolił się prowadzić snom. Dlaczego? Ponieważ jego serce było nakierowane na Boga, było już na Niego nastawione. Jego czujne „ucho wewnętrzne” potrzebowało tylko małego skinienia, aby rozpoznać Jego głos. Dotyczy to także naszych powołań: Bóg nie lubi objawiać się w sposób spektakularny, forsując naszą wolność. Łagodnie przekazuje nam swoje plany, nie oślepia nas świetlistymi wizjami, ale delikatnie zwraca się do naszego najgłębszego wnętrza, stając się dla nas najbliższym i przemawiając do nas poprzez nasze myśli i uczucia. I tak, jak to uczynił ze świętym Józefem, tak i nam proponuje cele wzniosłe i zaskakujące.

(cathopic)

Istotnie, sny doprowadziły Józefa do wydarzeń, których nigdy by sobie nie wyobraził. Pierwszy zachwiał jego zaślubinami, ale uczynił go ojcem Mesjasza; drugi zmusił go do ucieczki do Egiptu, ale ocalił życie jego rodziny. Po trzecim, który zapowiadał powrót do ojczyzny, czwarty zmusił go do ponownej zmiany planów, kierując z powrotem do Nazaretu, właśnie do miejsca, w którym Jezus miał rozpocząć głoszenie królestwa Bożego. We wszystkich tych wstrząsach zwyciężała odwaga podążania za wolą Bożą. Tak właśnie dzieje się w powołaniu: Boże wezwanie zawsze popycha do wyjścia, do dawania siebie, do przekraczania siebie. Nie ma wiary bez ryzyka. Tylko ufne poddanie się łasce, odłożenie na bok własnych planów i wygód, pozwala prawdziwie powiedzieć Bogu „tak”. A każde „tak” przynosi owoce, ponieważ wpisuje się w większy plan, który widzimy zaledwie w zarysie, ale który Boski Artysta zna i realizuje, aby uczynić z każdego życia arcydzieło. W tym sensie św. Józef stanowi wzorcową ikonę akceptacji Bożych planów. Jego akceptacja jest jednak aktywna: nigdy nie rezygnuje, ani się nie poddaje, „nie jest człowiekiem biernie zrezygnowanym. Jego uczestnictwo jest mężne i znaczące” (List apost. Patris corde, 4). Oby pomagał wszystkim, a zwłaszcza ludziom młodym w rozeznawaniu, realizowaniu Bożych marzeń wobec nich; oby inspirował do odważnego przedsięwzięcia, by powiedzieć „tak” Panu, który zawsze zaskakuje i nigdy nie zawodzi!

Drugim słowem charakteryzującym drogę św. Józefa i jego powołania jest służba. Ewangelie ukazują, że on we wszystkim żył dla innych, a nigdy dla siebie. Święty lud Boży nazywa go przeczystym oblubieńcem, ujawniając w ten sposób jego zdolność do miłowania, bez zatrzymywania czegokolwiek dla siebie. Uwalniając miłość od wszelkiego zawłaszczenia, otworzył się w istocie na jeszcze bardziej owocną służbę: jego pełna miłości troska objęła całe pokolenia, jego troskliwa opieka uczyniła go patronem Kościoła. Jest on również patronem dobrej śmierci, będąc tym, który potrafił wcielić w życie sens życia jako ofiary. Jego służba i jego poświęcenie były jednak możliwe tylko dlatego, że wspierała je większa miłość: „Każde prawdziwe powołanie rodzi się z daru z siebie, który jest dojrzewaniem zwyczajnej ofiarności. Także w kapłaństwie i w życiu konsekrowanym wymagana jest tego rodzaju dojrzałość. Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację” (tamże, 7).

Figura św. Józefa w oblackim kościele w Gdańsku (zdj. P. Gomulak OMI)

Służba, będąca konkretnym wyrazem daru z siebie, była dla św. Józefa nie tylko wzniosłym ideałem, ale stała się regułą codziennego życia. Pracował ciężko, aby znaleźć i zaadaptować miejsce, w którym mógłby urodzić się Jezus; uczynił wszystko, co w jego mocy, aby obronić Go przed gniewem Heroda, organizując w porę podróż do Egiptu; szybko powrócił do Jerozolimy w poszukiwaniu zaginionego Jezusa; utrzymywał swoją rodzinę, pracując, także w obcej ziemi. To znaczy, dostosowywał się do różnych okoliczności, z postawą kogoś, kto nie traci ducha, gdy życie nie układa się po jego myśli: z dyspozycyjnością kogoś, kto żyje po to, aby służyć. W tym duchu Józef podejmował liczne i często nieoczekiwane podróże swojego życia: z Nazaretu do Betlejem na spis ludności, potem do Egiptu i znowu do Nazaretu, a co roku do Jerozolimy, zawsze gotowy na nowe okoliczności, nie narzekając na to, co się wydarzyło, skłonny pomóc, aby załagodzić sytuację. Można powiedzieć, że był on ręką Ojca Niebieskiego wyciągniętą ku swemu Synowi na ziemi. Powinien on być zatem wzorem dla wszystkich powołań, które są wezwane do tego, by być pracowitymi rękoma Ojca dla jego synów i córek.

Chętnie myślę o świętym Józefie, opiekunie Jezusa i Kościoła, jako o opiekunie powołań. Z jego gotowości do służby wypływa bowiem jego troska wyrażająca się w opiece. „Wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę” (Mt 2, 14) - mówi Ewangelia, wskazując na jego gotowość i poświęcenie dla rodziny. Nie marnował czasu na zamartwianie się tym, co było nie po jego myśli, żeby nie tracili na tym ci, którzy byli pod jego opieką. Ta wrażliwa i troskliwa opieka jest znakiem właściwie realizowanego powołania. Jest świadectwem życia dotkniętego Bożą miłością. Jakże piękny wzór życia chrześcijańskiego dajemy, kiedy nie dążymy uparcie do realizacji swoich ambicji i nie pozwalamy, by  paraliżowały nas nasze tęsknoty, ale troszczymy się o to, co Pan, powierza nam za pośrednictwem Kościoła! Wtedy Bóg wylewa na nas swojego Ducha, swą kreatywność, i czyni cuda, tak, jak w przypadku Józefa.

Obok Bożego powołania - które spełnia nasze największe marzenia - i naszej odpowiedzi - która przybiera formę ochoczej służby i troskliwej opieki - jest jeszcze trzeci aspekt, który przewija się przez życie św. Józefa i powołanie chrześcijańskie, naznaczając jego codzienność: wierność. Józef jest „człowiekiem sprawiedliwym” (Mt 1,19), który w pracowitym milczeniu każdego dnia wytrwale trzyma się Boga i Jego planów. W szczególnie trudnym momencie zaczyna „rozważać wszystko” (por. w. 20). Medytuje, rozważa: nie daje się opanować pośpiechem, nie ulega pokusie podejmowania pochopnych decyzji, nie podąża za instynktem, nie żyje chwilą. Wszystko cierpliwie pielęgnuje. Wie, że życie można zbudować tylko dzięki stałej gotowości do wielkich decyzji. Odpowiada to cichemu i stałemu wysiłkowi, z jakim wykonywał skromny zawód cieśli (por. Mt 13, 55), i dlatego nie inspirował ówczesnych kronik, lecz codzienność każdego ojca, każdego robotnika, każdego chrześcijanina na przestrzeni wieków. Powołanie bowiem, podobnie jak życie, dojrzewa jedynie poprzez wierność każdego dnia.

Jak pielęgnuje się tę wierność? W świetle wierności Boga. Pierwsze słowa, które św. Józef usłyszał we śnie, były zachętą, żeby się nie lękać, ponieważ Bóg jest wierny swoim obietnicom: „Józefie, synu Dawida, nie bój się” (Mt 1, 20). Nie bój się: są to słowa, które Pan kieruje także do ciebie, droga siostro, i do ciebie, drogi bracie, gdy pomimo niepewności i wahań czujesz, że nie możesz już dłużej odkładać pragnienia oddania Jemu swojego życia. Są to słowa, które powtarza ci, gdy tam, gdzie jesteś, być może pośród trudnych doświadczeń i niezrozumienia, walczysz, aby iść za Jego wolą każdego dnia. Są to słowa, które odkrywasz na nowo, gdy na drodze powołania powracasz do swojej pierwszej miłości. Są to słowa, które jak refren towarzyszą tym, którzy mówią Bogu „tak” swoim życiem, tak jak św. Józef: w wierności każdego dnia.

Ta wierność jest tajemnicą radości. W domu w Nazarecie, jak mówi hymn liturgiczny, panowała „nieskazitelna radość”. Była to codzienna i przejrzysta radość prostoty, radość odczuwana przez tych, którzy cenią to, co się liczy: wierną bliskość wobec Boga i bliźniego. Jakże byłoby pięknie, gdyby ta sama prosta i promienna atmosfera, skromna i pełna nadziei, przenikała nasze seminaria, nasze instytuty zakonne, nasze domy parafialne! Takiej radości życzę wam, bracia i siostry, którzy wielkodusznie uczyniliście Boga marzeniem waszego życia, aby Jemu służyć w braciach i siostrach powierzonych waszej trosce, poprzez wierność, która już sama w sobie jest świadectwem, w epoce naznaczonej przemijającymi wyborami i emocjami, które gasną, nie pozostawiając radości. Niech św. Józef, opiekun powołań, towarzyszy wam z ojcowskim sercem!

Rzym, u św. Jana na Lateranie, dnia 19 marca 2021 r., w uroczystość św. Józefa.

Franciscus

 

(vatican.va)

 


Webinar "Edukacja ekologiczna"

W sobotę 24 kwietnia br. odbędzie się szóste spotkanie dotyczące encykliki papieża Franciszka "Laudato si". Tym razem gośćmi spotkania organizowanego przez zarząd generalny będą m.in. oblaci z Polskiej Prowincji: o. Józef Wcisło OMI, o. Mariusz Bosek OMI, fr. Jędrzej Baranowski OMI oraz fr. Hyacinth Umunna OMI. Towarzyszyć im będzie Michał Jóźwiak z misyjne.pl.

Webinar rozpocznie się o godzinie 17.00. W spotkaniu można uczestniczyć pod linkiem: KlIKNIJ

(pg)


Kościół na Saharze rośnie

Misjonarze Oblaci MN są obecni na Saharze Zachodniej od 1954 roku. Na ponad milion mieszkańców tego marokańskiego regionu przypada 350 katolików. Większość z nich to imigranci zarobkowi, którzy przyjeżdżają do Maroka w poszukiwaniu lepszego życia. Podobnie jak na całym świecie, pandemia spowodowała tutaj głęboki kryzys gospodarczy – zamknięto restauracje, fabryki i przetwórnie ryb – miejsca, gdzie w większości pracują chrześcijanie. Restrykcje sanitarne spowodowały, że w zeszłym roku nie wolno było celebrować świąt wielkanocnych.

W zeszłym roku na Wielkanoc my, oblaci, nie mogliśmy z nimi być. Byliśmy uwięzieni w Laayoune, oddalonym o 535 km. Cierpieliśmy, bo nie mogliśmy z nimi być. I z pewnością cierpieli także chrześcijanie, ponieważ nie mogli spotkać się i celebrować z nami swojej wiary w kościele – wyjaśnia o. Mario León OMI, Prefekt Apostolski Sahary Zachodniej – Tutaj, w Dakhla, nasi bracia i siostry są sami. Ich rodziny są tysiące kilometrów stąd. Mieszkają „stłoczeni” w swoich domach, nie mając prawie żadnej prywatności: trzech, czterech… siedmiu w tym samym pokoju… To straszne… nie czuć się „jak w domu” tam, gdzie mieszkasz! Jednak w kościele czują się jak w domu. Czy to nie jest cudowne? To jest jeden z naszych celów: aby czuli się w kościele (budynek) jak w swoim domu, a w Kościele jako wspólnocie – tak jak w swojej rodzinie.

Tegoroczne święta były już inne. Pomimo godziny policyjnej udało się celebrować liturgię Wielkiego Tygodnia. Wspólnota chrześcijańska powiększyła się o dwóch nowych wyznawców Chrystusa.

W normalnych warunkach czas katechumenatu trwałby 2-3 lata. Ale tutaj staramy się to zrobić w mniej niż rok, ponieważ tylko kilku naszych parafian pozostaje w Dakhli dłużej niż rok – wyjaśniają misjonarze.

W Niedzielę Wielkanocną Pan dał nam dwie nowe siostry: młodszą z nich Juliette, która została ochrzczona, bierzmowana i otrzymała pierwszą komunię świętą. Petula, ochrzczona w Kościele ewangelickim, została przyjęta do pełnej komunii w Kościele katolickim, a następnie otrzymała bierzmowanie i pierwszą komunię. Dar Ducha! Rodzina się powiększa!

Radość była nie do opisania. Ledwie mogliśmy stać spokojnie na swoich miejscach… śpiewaliśmy, świętowaliśmy, modliliśmy się, chwaliliśmy Pana… „sztywność” środków narzuconych przez COVID19 nikomu z nas nie podobała się… chociaż znosiliśmy to z cierpliwością i radością. Ale od czasu do czasu, jak korek wyskakujący z butelki wina, nasza radość po prostu przelewała się…

 

(pg/omiworld)


Wspólnota "Niniwa": Nowy termin Festiwalu Życia

Organizatorzy Festiwalu Życia podjęli decyzję o zmianie planowanego terminu wydarzenia. Jest to związane z panującą sytuacją pandemiczną w kraju. W obecnych okolicznościach spotkanie nie mogłoby dojść do skutku. Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży zadecydowało o przeniesieniu Festiwalu Życia na koniec wakacji szkolnych: 23-29 sierpnia 2021 r. w Kokotku.

Dokładamy wszelkich starań, żeby Festiwal Życia 2021 mógł się odbyć w tradycyjnej formie - informują misjonarze oblaci z OCM w Kokotku - Analizując aktualną sytuację, tj. obostrzenia czy postępujący program szczepień, jako organizatorzy podjęliśmy decyzję o zmianie terminu Festiwalu Życia. To co może nie być realne na początku wakacji, może okazać się możliwe na koniec.

Festiwal Życia to coroczne wydarzenie plenerowe przeznaczone dla młodzieży organizowane przez Misjonarzy Oblatów MN. Pierwotnie odbywał się w sanktuarium maryjnym w Kodniu, od kilku lat przeniesiony do Oblackiego Centrum Młodzieży w Kokotku. Ma na celu formację chrześcijańską młodzieży. Gromadzi głównie młodych w ramach oblackiej wspólnoty "Niniwa", ale jest również otwarty na lokalne duszpasterstwa. Więcej informacji: KLIKNIJ

(pg)


23 kwietnia 2021

NIE WYOBRAŻACIE SOBIE SZCZĘŚCIA, JAKIEGO DOZNAJĘ, KIEDY DOWIADUJĘ SIĘ O JEDNOŚCI I SERDECZNOŚCI, KTÓRA PANUJE WŚRÓD WAS

Najgłębszym pragnieniem ojca każdej wspólnoty misjonarskiej jest, aby wszyscy członkowie żyli w duchu jedności. Gdy czytamy o jego radości z ducha w oblackiej wspólnocie z Vico na Korsyce, pamiętamy ostatnie słowa Założyciela: Zachowujcie między sobą, miłość, miłość, miłość:

Żyjcie szczęśliwi, moje drogie dzieci, w waszej cennej wspólnocie. Nie potrafilibyście uwierzyć w szczęście, jakiego doznaję, dowiadując się zjednoczeniu i serdeczności, która panuje wśród was. Ach!, jak mój duch jest wśród tej tak drogiej cząstki mojej rodziny! Jesteście moją pociechą moją radością, niech Pan wypełnia was swoimi błogosławieństwami. Przyciskam was wszystkich do serca. 

List do ojca Etienna Semerii, 27.12.1841, EO I, t. IX, nr 755.