Sahara Zachodnia: Być pielgrzymami, to znaczy służyć

Refleksja misjonarza oblata posługującego w środowisku muzułmańskim.

13 kwietnia 2022

Allah Akbar – ٱللَّٰهُ أَكْبَرُ

Często są to pierwsze słowa, które słyszę, kiedy się budzę lub modlę się w kaplicy, a nawet dokładnie w momencie konsekracji. W takich przypadkach wstrząsa tobą! Bóg jest większy! Tak, Bóg jest zawsze czymś więcej niż możemy pojąć, a nawet wyobrazić. Jestem pielgrzymem, który idzie krok po kroku, aby objąć tę niezgłębioną Tajemnicę samą w sobie. I nie tylko ja, cała ludzkość jest na tej ścieżce pielgrzymki, a może na różnych drogach, ale zmierza do tego samego celu.

Zawsze otwarty na Tajemnicę pielgrzym musi zostawić za sobą tak wiele rzeczy, które mu przeszkadzają. Oczywiście odpuszcza to, co powstrzymuje go przed podążaniem naprzód. Porzuca również to, co po drodze nagromadziło tyle kurzu, że stało się bezużyteczne. Czasami odkrywa, że ​​trzeba też odłożyć na bok coś bardzo drogiego, iść po omacku ​​śladami Tego, który jest u początku i pociąga nas do końca. Wierzymy, że w Jezusie Bóg stał się pielgrzymem, który chce się z nami spotkać. A to zobowiązuje nas do aktywnej i stałej kontemplacji tego, co się dzieje i tych, którzy przechodzą obok nas. Dlatego w każdych okolicznościach i w każdym wieku musimy być otwarci na Boże niespodzianki i podejmować ryzyko, wkraczając na te nowe ścieżki, które przedstawia nam Duch.

Sahara Zachodnia: “A mówili, że w tym roku nie będzie świąt Bożego Narodzenia!” Historia pewnego zdjęcia…

Słudzy nadziei

To tytuł „mapy drogowej” Kościołów Afryki Północnej. Na tych terytoriach, gdzie ludność jest w przeważającej mierze muzułmańska, chrześcijanie czasami znajdują się w skrajnych sytuacjach, wtedy uważają się za sługi, siewców nadziei. Bycie sługami to powołanie, które pielgrzym musi przyjąć, jeśli chce zrozumieć, o co Duch prosi nas jako jednostki, jako Zgromadzenie lub jako Kościół. Wyjazd na misję jest możliwy tylko wtedy, gdy oddamy się na służbę, na służbę najbiedniejszym. Ta postawa służby jest już sama w sobie powodem do nadziei nie tylko dla ubogich, ale przede wszystkim dla nas samych. Aby wiedzieć, kim jesteśmy i dokąd idziemy, musimy służyć, tak jak zrobił to Ten, który kazał nam to czynić na Jego pamiątkę (J 13,1-15).

Aby oddać się na służbę drugiemu, musimy być pokorni: nasza misja nie jest naszą, ale misją Boga w Trójcy Jedynego; nie jesteśmy protagonistami, tylko Jezus i ubodzy mogą być; to nie są nasze programy, ani nasze strategie, jesteśmy sługami-współpracownikami, a nie zbawcami… Być może jesteśmy po prostu wezwani do wywoływania procesów, których owoce będą zbierać inni, z nadzieją pokładaną w tajemnych siłach dobra, które jest zasiane (por. „Evangelii gaudium”, 196). To, co jest „naszym interesem”, to oddanie się na służbę najbardziej opuszczonym (por. Konstytucje i Reguły misjonarzy oblatów, 5 ), co czasami może kosztować nas życie (K 2). To nasza ofiara.

Marzenie o komunii

Wygląda na to, że ta pandemia, której doświadczamy, pochłonęła, jak tsunami, wszystkie nasze marzenia. Oprócz bezpośrednich ofiar, które musimy opłakiwać, istnieją długoterminowe konsekwencje. Wzrosła liczba przypadków chorób psychicznych i samobójstw, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Aby uciec od tylu cierpień i niepokojów, niektórzy zanurzyli się w wirtualnym świecie, który bez odpowiedniego rozeznania oddala nas i sprawia, że duchowo usychamy. Co za paradoks, że dla większości z ludzi jedynym marzeniem o przyszłości jest powrót do tego, co było wcześniej! Powrót do normalności sprzed pandemii po tym wszystkim, przez co przeszliśmy! Prawda jest taka, że ​​możemy już nie odważyć się marzyć inaczej. Nasza zdolność do marzeń została skradziona! Kto ośmiela się dziś mówić o nowym niebie i nowej ziemi, gdzie mieszka sprawiedliwość (2P 3,13)? Kto podąża za marzeniem Jezusa „aby wszyscy byli jedno jak Ty Ojcze we Mnie, a Ja w Tobie” (J 17,21)? Kto jeszcze marzy ze św. Eugeniuszem, że w naszych wspólnotach i w naszych domach możemy mieć jedno serce i jedną duszę? Nasze wspólnoty są wezwane do bycia jak sakrament, skutecznym znakiem „marzeń Bożych” w każdym konkretnym kontekście, ponieważ „w naturze wspólnoty lokalnej jest bycie znakiem profetycznym, który daje światu powód do poszukiwania jego integralności i harmonii” (K 91).

Kościół na Saharze Zachodniej… Świadectwo misjonarza

Podejmijmy marzenie o braterstwie, ale nie róbmy tego sami

„Oto piękna tajemnica, aby marzyć i uczynić nasze życie piękną przygodą. Nikt nie może stawić czoła życiu w sposób odosobniony. […] Potrzebujemy wspólnoty, ażeby nas wspierała, pomogła nam, takiej, w której pomagamy sobie nawzajem patrzeć w przyszłość!”. Snujmy marzenia jako jedna ludzkość, jako wędrowcy stworzeni z tego samego ludzkiego ciała, jako dzieci tej samej ziemi, która wszystkich nas gości, każdego z bogactwem jego wiary czy jego przekonań, każdego z jego własnym głosem, wszystkich jako braci!” („Fratelli Tutti”, 8). Śnijmy razem z Jezusem Chrystusem i z ubogimi, śnijmy z siostrami i braćmi z naszej oblackiej rodziny, śnijmy razem z innymi pielgrzymami, którzy kroczą drogami innymi niż nasze. Śnijmy o przyszłości naszego człowieczeństwa, przyszłości naszego Kościoła, przyszłości naszego Zgromadzenia. Podejmijmy marzenia o chodzeniu, wierze, służeniu, kochaniu. Dwukrotnie w naszych Konstytucjach i Regułach pojawia się triada „wiara, nadzieja i miłość”. Otwierając sekcję o apostolskim życiu zakonnym, konstytucja 11 mówi nam: „Wzrastając w wierze, nadziei i miłości, zobowiązujemy się być pośród świata zaczynem Błogosławieństw”. Jaka piękna synteza tego, co jest i zawsze powinno być naszą misją! Otwierając rozdział „Życie w wierze”, konstytucja 31 mówi, że „Jako pielgrzymi (oblaci) przebywają drogę z Jezusem w wierze, nadziei i miłości.”. Dwa czasowniki oznaczające dynamikę: rosnąć i chodzić. Oto program na ten czas łaski, czyli przygotowanie do Kapituły Generalnej. Wzrastać i kroczyć w wierze, nadziei i miłości – to także być pielgrzymami (wiara) nadziei w komunii (miłość).

(C. Rois OMI/tł. pg)