„Jestem kapłanem! Trzeba nim być, aby zrozumieć, co to znaczy”

Kilka refleksji o kapłaństwie...

9 czerwca 2022

Obchodzone dziś święto Jezusa Chrystusa, najwyższego i wiecznego Kapłana, skłania do refleksji na temat kapłaństwa sakramentalnego. Wspomnienie w kalendarzu liturgicznym zaproponował papież Benedykt XVI w 2012 roku. Była to odpowiedź na napływające do Stolicy Apostolskiej prośby poszczególnych konferencji biskupów i wspólnot życia konsekrowanego. Co ciekawe, święto jest fakultatywne. Jego wprowadzenie do kalendarza obchodów dni chrystologicznych pozostawiono rozeznaniu poszczególnych konferencji biskupów. Tak uczyniła m.in. Konferencja Episkopatu Polski.

Tajemnica kapłaństwa

Święty Jan Paweł II, myśląc o rzeczywistości kapłaństwa, podkreślał, że jest to jednocześnie dar i tajemnica. Każdy z prezbiterów przeżywa je w zażyłości z Chrystusem – jedynym Kapłanem Nowego Przymierza i w relacji służebnej wobec Ludu Bożego. Kapłaństwo nie jest władzą, jest charyzmatem służby.

Są kapłanami od niecałego miesiąca. Co myślą o kapłaństwie tegoroczni neoprezbiterzy?

Trzy tygodnie temu przyjąłem sakrament święceń – mówi o. Mateusz Król OMI – To niezasłużony, wielki dar Boży, dar, którym mam się dzielić z Kościołem, którego będę uczył się przez całe życie. Otrzymałem możliwość sprowadzania Chrystusa tutaj na ziemię.

Podobnie ujmuje nową dla siebie rzeczywistość o. Matusz Zys OMI:

Fakt, że mogę być pomocny Bogu, to coś niesamowitego.

Starsi stażem kapłaństwa oblaci wskazują jednocześnie na radosne i trudne momenty posługi:

Tak naprawdę, kapłaństwo jest dla mnie zgodą na Boży pomysł na moje życie – mówi o. Janusz Napierała OMI, misjonarz ludowy z Kędzierzyna-Koźla – Ja nie wybrałem, nie chciałem, ale zgodziłem się na Jego pomysł na moje życie.

Mając 14. letnie doświadczenie posługi, wskazuje, że najpiękniejsze w kapłaństwie jest doświadczenie przemiany ludzi w sakramencie pokuty i pojednania:

Niekiedy ludzie przychodzą z płaczem do konfesjonału, a potem odchodzą, dziękując za spowiedź.

Wśród trudności życia kapłańskiego wymienia doświadczenie wspólnoty kapłańskiej i samotność. Podobnie ujmuje tę rzeczywistość o. Tomasz Maniura OMI – Prowincjalny Duszpasterz Młodzieży, wskazując, że kapłaństwo zderza się niekiedy z niezrozumieniem ze strony tego świata. Duszpasterz z Kokotka, spytany o ideały z seminarium i rzeczywistość, wymienia m.in. zderzenie ze światem, kiedy neoprezbiter opuszcza uporządkowany świat seminarium. Mówiąc o istocie kapłaństwa podkreśla:

Kapłaństwo to życie!

Ojciec Maniura mówi, że radość daje mu możliwość głoszenia słowa Bożego. W życiu kapłana, szczególnie oblackim, trudno jest coś planować. Jedyne czego się spodziewał w seminarium to fakt, że jako prezbiter będzie sprawował sakramenty. Dalszą drogę kształtowały decyzje Kościoła, przełożonych.

Kontynuacja misji Jezusa to niewątpliwie dawanie życia, zarówno w sensie sakramentalnym, jak i również bliskości wobec ludzi, wśród których prezbiter żyje i posługuje.

Staram się żyć ideałami, staram się – mówi proboszcz oblackiej parafii w Kędzierzynie-Koźlu, o. Krzysztof Jurewicz OMI – Rzeczywistość czasami przerasta. Najtrudniejsze są dla mnie pogrzeby, szczególnie osób, które znałem.

(zdj. cathopic)

Kapłaństwo św. Eugeniusza de Mazenoda

W życiu Założyciela Zgromadzenia misjonarzy oblatów Niepokalanej droga do kapłaństwa miała bezpośredni związek z doświadczeniem miłości Boga podczas celebracji liturgii Wielkiego Piątku w 1807 roku. Rozbudziło w nim myśl o poświęceniu się na służbę Bogu, która zrodziła się w czasach jego wczesnej młodości. Założyciel stara się rozeznać wolę Bożą, szuka porady u mistrzów kierownictwa duchowego, którzy jednocześnie wskazują, że jego powołanie jest oczywiste.

Decyzja o wstąpieniu do seminarium św. Sulpicjusza w Paryżu spotkała się z niezadowoleniem bliskich. Jednym z powodów był fakt, że Eugeniusz był ostatnim męskim przedstawicielem szlacheckiej rodziny. Komentując ten fakt, Założyciel wskazuje, że nie ma nic piękniejszego, jak zakończenie linii rodowej na kapłanie Jezusa Chrystusa.

św. Eugeniusz de Mazenod OMI

Droga i dobra mamo, cud się dokonał: wasz Eugeniusz jest kapłanem Jezusa Chrystusa. Wszystko zostało powiedziane w tym jednym słowie, ono zawiera wszystko. Ach!, z największym uniżeniem, z czołem w prochu ogłaszam wam tak wielki cud, jaki dokonał się w tak wielkim grzeszniku jak ja – pisze do matki 21 grudnia 1811 roku.

Swoją radość wyraża jednocześnie w liście do ks. Duclaux:

Jestem kapłanem Jezusa Chrystusa; już po raz pierwszy z biskupem złożyłem budzącą strach ofiarę. Tak, to ja, to oczywiście ja, nędzny grzesznik, którego niegodziwości znacie, złożyłem w ofierze Baranka bez skazy, lub raczej On samego siebie złożył dzięki mej posłudze. Och!, mój drogi ojcze, sądzę, że marzę, kiedy myślę o tym, kim jestem. Radość, strach, zaufanie, ból, miłość mieszają się w moim sercu. (…) Jestem kapłanem! Trzeba nim być, aby zrozumieć, co to znaczy.

(pg)