Duchowość oblacka
WIELKA SOBOTA: WZÓR WIARY
W Maryi oblaci widzą wzór wiary Kościoła i własnej. Zawsze uważać Ją będą za swoją Matkę. W wielkiej zażyłości z Nią jako Matką Miłosierdzia będą przeżywali swoje bóle i radości misjonarskiego życia. Wszędzie, gdzie ich zaprowadzi posługiwanie, będą się starali szerzyć prawdziwe nabożeństwo do Dziewicy Niepokalanej, która jest zapowiedzią ostatecznego zwycięstwa Boga nad wszelkim złem (Konstytucja 10).
Andrzej Madej OMI: Chrystus Zmartwychwstał [POEZJA]
Chrystus Zmartwychwstał
Czarne zasłony spadły z oczu ziemi
nikt już człowieka nie okłamie
i na bezdroża nie wywiedzie
pustynie kwitną
zadość się staje prorokom prawdy
rany się goją a pełnia życia
powraca tam gdzie mieszkał smutek
trysnęło źródło przy którym ludzie
swoje oblicza rozpoznają
nikt już nie wątpi że na próżno
któraś z obietnic była dana
gorczyczne ziarna rosną drzewa
których gałęzie sięgają nieba
głosy radości w tych zaułkach
gdzie same jęki było słychać
Andrzej Madej OMI – urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W 1977 przyjął święcenia prezbiteratu. Studiował filozofię w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów MN w Obrze i w Krakowie, teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło–Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. W latach 80. zasłynął jako rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Był inicjatorem spotkań ekumenicznych w Kodniu oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. Od 1997 jest przełożonym Misji “Sui Iuris” w Turkmenistanie. Jest z powołania katolickim księdzem i poetą. Od 1984 r. wydał kilkanaście zbiorów wierszy i prozy. Jest m. in. laureatem za rok 2019 Medalu „Benemerenti in Opere Evangelizationis”, nagrody przyznawanej przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji za to, że “cierpliwie i z miłością głosi Ewangelię i prowadzi dialog ekumeniczny. Jest autorem poczytnych publikacji książkowych”.
Katowice: Duszpasterze i młodzież u chorych parafian
Misjonarze oblaci z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na katowickiej Koszutce odwiedzili chorych parafian. Uczynili to w nietypowy dzień – w Wielki Piątek – i w nietypowy sposób. Kapłanom towarzyszyła młodzież. Przygotowano okolicznościowe paczki świąteczne, które wręczone zostały odwiedzanym osobom.
(pg/zdj. OMI Katowice)
Komentarz do Ewangelii dnia
Ciekawe zjawisko opisane przez Mateusza w Ewangelii. Kobiety idą sobie spokojnie do grobu Mistrza o świcie. Nagle trzęsienie ziemi i pojawia się anioł. Zjawisko z jednej strony jak z jakiejś bajki, a z drugiej fakt niezaprzeczalny. Otwarty grób i do tego pusty. Strażnicy w szoku. Padają słowa pocieszenia i umocnienia wiary. Pokój zostaje udzielony poruszonym kobietom, które w ogromnej radości biegną do uczniów, by podzielić się niesamowitą informacją. Jezus żyje! On powstał z martwych, jak zapowiedział. Ta wiadomość pozostała i nam oznajmiona dziś i przypomniane nam zostało nasze obdarowanie tajemnicą życia, które zwyciężyło śmierć.
Wielki Piątek na Świętym Krzyżu
Wielkopiątkowe uroczystości na Świętym Krzyżu, najstarszym polskim sanktuarium narodowym, szczycącym się obecnością relikwii drzewa Krzyża Świętego, tradycyjnie rozpoczęły się w samo południe w kościele pw. św. Wawrzyńca w Nowej Słupi. Stamtąd wyruszyli uczestnicy drogi krzyżowej, by tzw. Drogą Królewską dotrzeć na górę Świętego Krzyża. W tym roku drodze krzyżowej przewodniczył i rozważania prowadził o. Bogusław Harla OMI. Warunki pogodowe były wyjątkowo trudne. Obfite opady śniegu i dodatnia temperatura sprawiły, że droga miejscami wiodła przez potoki wody i zwały błota. Nie odstraszyło to jednak około pół tysiąca pątników, by wziąć udział w tym wyjątkowym wydarzeniu.
O godz. 15.00 w świętokrzyskiej bazylice rozpoczęły się obrzędy Wielkiego Piątku pod przewodnictwem ordynariusza diecezji sandomierskiej, bp. Krzysztofa Nitkiewicza. Celebracja transmitowana była przez Telewizję Polską. Po zakończeniu liturgii wierni mogli oddać hołd relikwiom Drzewa Krzyża Świętego.
Święty Krzyż to najstarsze polskie sanktuarium narodowe. Inicjatorem założenia opactwa benedyktyńskiego był Bolesław Chrobry w 1006 r. Przechowywane są tutaj relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Początkowo opiekę nad świętym miejscem sprawowali benedyktyni. W wyniku działań zaborcy rosyjskiego w 1819 roku dokonano kasaty opactwa. W 1936 roku część zabudowań klasztornych otrzymali Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, którzy podnieśli opactwo z ruiny. Wciąż starają się o zwrot Kościołowi całości obiektu sakralnego na Świętym Krzyżu.
(kj)
Paweł Gomulak OMI: Dzień, w którym Eugeniusz zrozumiał miłość...
Cisza oczekiwania, chociaż przecież wiemy, co się stanie. W momencie zarzynania baranków paschalnych na dziedzińcu Świątyni Jerozolimskiej, na Krzyżu zostanie zabity Ten, który jest prawdziwym Barankiem Paschalnym. Zostanie otworzony Jego bok, z którego zrodzi się Kościół – Jego umiłowana oblubienica. Podczas celebracji Wielkiego Piątku do naszych świątyń zostanie uroczyście wniesiony zasłonięty krzyż. Kościół dziś się nie spieszy. Odsłania Ukrzyżowanego z czułością i namaszczeniem, wyśpiewując słowa: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”… Tak samo wyglądało to wydarzenie w kościele św. Magdaleny w Aix-en-Provence kilka wieków temu…
Pójdźmy…
Na wezwanie celebransa lud odpowie: „Pójdźmy z pokłonem”. Żeby pójść, trzeba wyjść, ruszyć do przodu, dziwnym byłoby pójść do tyłu.
W tłumie uczestniczących w liturgii w Aix stał młody szlachcic, Eugeniusz de Mazenod. Jak sam wspominał ten moment, z niezwykłą mocą dotarło do niego, że w tamtym momencie był w stanie grzechu śmiertelnego.
Czyż mogę zapomnieć te gorzkie łzy, jakie na widok krzyża popłynęły z moich oczu w ów Wielki Piątek? Ach, przecież one wypływały z serca i nic nie mogło ich powstrzymać. Byłem w stanie grzechu ciężkiego, i to właśnie było powodem mojego bólu… Szczęśliwy, tysiąckroć szczęśliwy, dzięki temu, co uczynił ten dobry Ojciec, mimo mej niegodności, używając wobec mnie całego bogactwa swego miłosierdzia.
Notatki z rekolekcji, grudzień 1814.
Nawrócenie to nie jest ciągłe zawracanie do jakiegoś mitycznego momentu naszej bezgrzeszności. Greckie słowo „metanoia” oznacza przekroczenie umysłu, spojrzenie z nowej perspektywy – zakłada ruch do przodu. Jeszcze mocniej ukazuje to hebrajski termin używany na określenie nawrócenia – to jakościowy skok do przodu. W życiu duchowym często o tym zapominamy. Widać to chociażby po walce z naszymi wadami. Nasze siły marnujemy na ich unikanie, często się frustrujemy, bo skupienie się na nie robieniu czegoś w konsekwencji doprowadza nas do punktu wyjścia. Lekarstwem na wadę paradoksalnie nie jest tylko unikanie wady, ale cnota. To ona przemienia, jest jakościowym skokiem do przodu. Im więcej w nas cnót, tym mniej będzie wad. Jeśli mam problem z plotkowaniem i skupię się tylko na pilnowaniu mojego języka, w końcu pęknę. Wystarczy w to miejsce zaprosić cnotę i na przykład nauczyć się mówić dobrze o drugim, łatwiej będzie mi pozbyć się przywary. Odpowiedzią na grzech nie jest tylko i wyłącznie unikanie grzechu, ale przede wszystkim pójście za Chrystusem. To On jest lekarstwem. Eugeniusz to zrozumiał i już nigdy nie powrócił do takiego stanu, w jakim znajdował się w kościele w Aix.
Bóg kocha pomimo
Wciąż próbujemy zasługiwać na Jego miłość. Ale jest to błędne koło. Jego miłość jest darmowa.
Bóg zaś okazuje nam swoją miłość przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5,8)
Ilu z nas próbuje wydrapać Bogu miłość? Tak, jakby ona zależała od naszej doskonałości i wysiłków? Trochę w rozumieniu pewnego założenia: „Jeśli będę w życiu wiary odpowiednio grzeczny, to może kiedyś Bóg mnie pokocha?” Ale to jest bzdura, wręcz herezja. Jego miłość jest pierwsza. On ukochał nas zanim się do Niego zwróciliśmy. Możemy jedynie odpowiedzieć na Jego miłość. Bóg nie kocha nas za naszą bezgrzeszność i doskonałość. Kocha nas pomimo. To zrozumiał św. Eugeniusz patrząc na krzyż w Wielki Piątek w Aix. Zapewne nie dowiemy się, co dokładnie dokonało się w jego sercu, ale z pewnością poczuł, że pomimo swojego stanu duszy, Bóg go kocha. Nie ma nic piękniejszego w chrześcijaństwie niż miłość Boga.
Nigdy myśl o piekle nie była mi koniecznie potrzebna, aby mnie prowadzić do Boga, nigdy nie mogłem zdecydować się, aby o nim rozważać w moich aktach skruchy. Kiedy nie uznawałem mego Boga, strach przed piekłem nie powstrzymywał mnie, teraz, kiedy do Niego powróciłem (zupełnie inną drogą niż droga strachu przed piekłem)… chciałbym kochać mego Boga i Jemu służyć przez całe me życie.
Notatki z rekolekcji przed przyjęciem świeceń kapłańskich, grudzień 1811
Patrzeć na świat oczyma Chrystusa z Krzyża…
Taką perspektywę pozostawił mi Eugeniusz na moje kapłaństwo, którego też nie otrzymałem za zasługi, ale pomimo moich słabości. Miłość Boga jest niesamowita. Nie jest ckliwa, nie jest zależna od emocji, upodobań. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że rygoryści moralni teraz zgrzytają zębami. Podobnie czynili faryzeusze, którzy w znacznej większości byli sterylni moralnie – zgrzytali zębami, gdy Chrystus szedł do prostytutek, celników, trędowatych. On kocha nie za coś, ale pomimo naszej niedoskonałości. To spotkanie z Jego miłością przemienia.
Jeden mały wątek osobisty. Od blisko ośmiu lat jestem Misjonarzem Miłosierdzia. To pomysł papieża Franciszka, który wybrał z całego świata kapłanów, którym udzielił władzy papieskiej do odpuszczania wszystkich grzechów. Dlatego denerwuje mnie, gdy na portalach katolickich czytam nagłówki „Za te grzechy nie dostaniesz rozgrzeszenia”. Często niestety ich autorzy są niedouczeni. Można tylko zapytać się, ile krzywdy wyrządzają takimi tekstami tym, dla których tylko Bóg i Jego miłosierdzie jest ratunkiem? Przez te lata spotykam takich ludzi i wciąż staram się na nich patrzeć z perspektywy Krzyża Chrystusa – wczuć się w Jego miłość, spojrzeć Jego oczyma, bo nie ma takich grzechów, których On nie przybił do Krzyża, aby człowiek mógł żyć, wyjść i pójść za Nim – Zmartwychwstałym Panem. W uszach pobrzmiewają mi wciąż słowa Franciszka z ostatniego spotkania: „Proszę was, wybaczajcie, wszystko wybaczajcie…” Bo taka jest miłość Chrystusa, którą szczególnie dziś staramy się zrozumieć. Święty Eugeniusz właśnie w Wielki Piątek to pojął i zmieniło to jego życie na zawsze…
Paweł Gomulak OMI: „Father Stu” – dlaczego warto zobaczyć? [BLOG]
Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.
Wielki Czwartek w seminarium [ZDJĘCIA]
Dla kleryków przygotowujących się do przyjęcia święceń kapłańskich Wielki Czwartek jest przypomnieniem ideału kapłaństwa, który ukazał Chrystus, a do którego dążą. Celebracje Triduum Paschalnego wspólnota seminaryjna rozpoczęła razem ze wspólnotą parafialną. Eucharystii przewodniczył superior oblackiego komunitetu – o. Sebastian Łuszczki OMI.
(pg/zdj. WSD Obra)
Komentarz do Ewangelii dnia
Wszystko wykonane. Wola Boga Ojca wypełniona i zamknięta w tajemnicy męki i śmierci Jezusa Chrystusa naszego Pana. Zostaje wypełniony cel przyjścia Jezusa na ziemię i zjednoczenie woli Syna z Ojcem. Dokonało się nasze zbawienie, Szatan w pozorze zwycięstwa pokonany. Jezus określając wcześniej krzyż jako tron, zostaje wywyższony. Pokazuje nam swoją bezwarunkową, ostateczną miłość, oddając samego siebie za nas. Reszta dokonuje się dzisiaj w naszych sercach. Zapada cisza, dany jest nam błogosławiony czas milczenia i zadumy. Trwajmy w cichości i wyrzeczeniu tego świata. Niech „moc pozornej bezradności” przemawia do nas.