#sharePost (11 marca): Walka duchowa
„Jezus wyrzucał złego ducha, który był niemy”. Walka duchowa toczy się nie tylko między dobrem i złem, siłą i słabością człowieka. Ona rozgrywa się też między siłami światła i ciemności, między Bogiem, a Szatanem. Wiemy, kto w tej walce zwycięży. Przypomina o tym modlitwa, którą odmawiamy na zakończenie Mszy św., wzywając pomocy św. Michała Archanioła. Jego imię: „Któż jak Bóg” utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy po stronie zwycięzców, jeśli jesteśmy po stronie Boga.

Pewien kapłan wspomina swoją pierwszą Mszę św., odprawianą w więzieniu tuż po świętach Wielkanocy. Kiedy szedł do ołtarza, więźniowie zaczęli śpiewać pieśń: „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana”. I mówi dalej:
Zobaczyłem w ich oczach wiarę i nadzieję, że również ich kajdany, ich śmierć, ich niewolę Jezus zwycięży. Stałem przy ołtarzu i próbowałem ukryć łzy wzruszenia… Udawałem silnego. To było szczególne spotkanie. Przecież większość z tych więźniów doświadczyła działania złego ducha, większość uległa jego podpowiedziom, krzywdząc i zadając ból innym, a jednak śpiewali z przejęciem: Zwycięzca śmierci, piekła i szatana…”(ks. Eugeniusz Ploch).
Bohaterami dzisiejszej ewangelii są jednak nie tylko Jezus i uzdrowiony przez Niego niemy człowiek, ale także faryzeusze, którzy domagali się od Jezusa jeszcze innego znaku, a nawet odważyli się postawić Mu fałszywy zarzut: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”.
Wiele razy słyszałem stwierdzenie, że najtrudniej jest nawrócić księdza. A można by i dodać zakonnika, oblata, lidera grupy modlitewnej…Dlaczego? Bo najtrudniej jest nawrócić tych, którzy są przekonani o swojej doskonałości. Im nic nie można dorzucić, skoro już posiadają „pełnię”. Oni nie potrzebują zbawienia, a nawet Zbawiciela.

Panie Jezu, nie chcemy być podobni do faryzeuszów, którzy Cię nie przyjęli. My wiemy, że nie jesteśmy doskonali, ale chcemy dążyć do doskonałości, świętości. I dlatego potrzebujemy Ciebie, naszego Zbawiciela. Pozwól nam Panie dobrze przeżyć ten wielki post, abyśmy w Wigilię Paschalną, odnawiając przyrzeczenia chrzcielne, wyrzekli się grzechu, Szatana i wszystkich jego spraw. A nam oblatom pozwól z jeszcze większą wiarą odmawiać codzienną modlitwę na zakończenie porannego rozmyślania:
O Jezu, żyjący w Maryi, przyjdź i żyj w sługach Twoich duchem świętości swojej, pełnią swej mocy, cnót swoich prawdą, doskonałością dróg swoich, udziałem w tajemnicach Twoich. Nad wszelką mocą przeciwną zapanuj Duchem Twoim ku chwale Ojca. Amen.
Krzysztof Ziętkowski OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), przełożony domu zakonnego w Poznaniu.
(pg)
11 marca 2021
CIESZĘ SIĘ, ŻE ROZMAWIAM Z OJCEM O NASZYCH WSPÓLNYCH SPRAWACH.
Sześciu misjonarzy, którzy udali się, aby otworzyć pierwszą oblacką misję w Kanadzie, z pewnością nie byli doskonali. Eugeniusz jako ojciec rodziny, miał tego świadomość i dlatego udziela im wskazówek, aby żyć jak zjednoczona rodzinna zakonna.
Miejcie jednego ducha; wspierajcie się nawzajem. Nie szemrajcie nawet wtedy, gdyby coś działo się nie według waszej myśli. Róbcie sobie uwagi, które uważacie za pożyteczne, w sposób łagodny, bez sporu i cierpkości. Jeśli nie zostaną przyjęte, zachowajcie spokój i nie odrzucajcie posłuszeństwa. Żadnych docinków, obrażania się, niech dominuje szczerość, prostota, łagodność, a szczególnie miłość, omnia nostra in charitate fiunt. W razie potrzeby skontaktujcie się ze mną poufnie, ale po dobrym rozważeniu przed krzyżem, bez uprzedzenia i bez przesady. Wszyscy jesteśmy członkami tego samego ciała. Niech każdy swoim wysiłkiem i poświęceniem, jeśli to jest potrzebne, przyczynia się do dobrobytu tego ciała i do rozwoju wszystkich jego zdolności. Nie wiem, po co ojcu to przypominam. Znam dobrego ducha, który ojca ożywia, ale cieszę się, że rozmawiam z ojcem o naszych wspólnych sprawach.
List do pierwszych misjonarzy w Kanadzie, 09.10.1841, w: EO I, t. 1, nr 9.
Dobre ludzkie i ojcowskie wskazówki zapraszają nas do refleksji nad naszymi codziennymi relacjami. Zobaczcie, jak chrześcijanie wzajemnie się kochają i są gotowi umrzeć jedni za drugich (Tertualian, III wiek).
Świadectwa oblatów-braci zakonnych. Jeden z nich poznał oblatów przez... kota [WIDEO]
Poznałem Zgromadzenie można powiedzieć przez kota mojej cioci – wyznaje br. Rafał Dąbkowski OMI – Otóż, prenumerowała „Misyjne Drogi”, takie nasze czasopismo, ja podczas wakacji opiekowałem się jej domem i kotem jednocześnie. Zainteresowałem się oblatami, postanowiłem napisać do Sekretariatu Powołań.
Z okazji Roku św. Józefa, który jest patronem oblatów-braci, administracja generalna opublikowała serię świadectw zakonników. Planowane jest uruchomienie profilu o powołaniu brata zakonnego. W Polskiej Prowincji odbędzie się pielgrzymka braci do oblackiego kościoła św. Józefa w Gdańsku, w dniach 18-20 kwietnia br.
Zobacz pozostałe świadectwa:
(pg)
LIVE z misjonarzem - o. Mariusz Bosek OMI [TRANSMISJA]
O godzinie 20.00 zapraszamy na live z o. Mariuszem Boskiem OMI, który posługiwał na misjach w Urugwaju. Transmisja umieszczona będzie w poniższym linku, jak również na Facebookowym profilu Polskiej Prowincji. Zapraszamy do zadawania pytań, dotyczących misji w Urugwaju:
O. Mariusz Bosek OMI - Misja UrugwajYerba, Marych, freedom
Opublikowany przez Niniwa Środa, 10 marca 2021
(pg)
Ukraina: Dzień kobiet dla bezdomnych pań
Z okazji dnia kobiet, misjonarze oblaci na Ukrainie wraz z organizacją Caritas-Spes, zorganizowali wyjątkowe upominki dla pań, które w wyniku trudnych sytuacji życiowych, znalazły się na ulicy.
Kobieta pozostaje kobietą, niezależnie od okoliczności – tłumaczą organizatorzy wyjątkowej akcji – Dla kobiet żyjących na ulicy dbanie o siebie i higiena to szczególne wyzwanie.
Wolontariusze „Kuchni dla bezdomnych”, którą opiekuje się br. Sebastian Jankowski OMI, w dniu wczorajszym rozdawali upominki. Zawierały one słodycze, środki higieny osobistej i kosmetyki. Podarunki zostały przygotowane dzięki wsparciu m.in. Ambasady RP na Ukrainie. Pomoc dotarła do 60 kobiet.
Warto zaznaczyć, że we wczorajsze świętowanie włączyli się także bezdomni mężczyźni, którzy na co dzień pozostają pod opieką organizacji charytatywnych Kościoła katolickiego na Ukrainie.
(pg/zdj. Caritas Spes Ukraina)
#sharePost (10 marca) - Znieść grawitację!
Znowu…
Kolejny samolot, który się rozbił. Tym razem 176 osób na pokładzie.
Tragiczna, bezsensowna śmierć. Cierpienie tak wielu bliskich ofiar…
A to wszystko…
Wszystko przez tę grawitację!
Tak dalej być nie może!
Trzeba to zmienić!
7,8 mld ludzi na świecie…
Wystarczy większość… Względna? Bezwzględna?
Nie, to musi być druzgoczące zwycięstwo… aby nikt nie miał wątpliwości…
A więc… niech będzie kwalifikowana – 2/3 za zniesieniem grawitacji!
Spokojnie, to się da osiągnąć bez wielkiej kampanii. Przecież nikt nie chce spadać w samolocie… lub z dachu, drabiny… taboretu.
No i przegłosowane.
Mimo bezsensownego sprzeciwu i bełkotu jakichś fanatycznych fizyków, że „to absurd”…, że „to niemożliwe”…

Swoją drogą, jak można być takim potworem?! Walczyć z tak wspaniałą, postępową ideą, by ludzie przestali spadać na ziemię i robić sobie krzywdę?! Może powinno się przed oficjalnym zniesieniem prawa grawitacji, zepchnąć ich z jakiejś wysokiej góry do przepaści… niech doświadczą tych swoich zacofanych praw…
A te kretyńskie argumenty innych… że to nielogiczne!
Że bez grawitacji to i deszcz przestanie padać na ziemię…, że ludzie choć przestaną spadać na ziemię…, to jednak zaczną spadać z ziemi…, że atmosfera nam się rozpłynie!
Fanatyczni, zaślepieni przeciwnicy postępu i wrogowie ludzi… Gdyby stracili kogoś bliskiego w takiej lotniczej katastrofie, to by inaczej gadali…
A więc przegłosowane!
Postęp się dokonał. Ziemia od razu lepsza!
„Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni”.
Aż nie przyjdzie „ziemia nowa i niebo nowe” (Ap 21,1), z którego ludzie przestaną spadać…
Dlaczego?
Bo Bóg jest niezmienny… i takie są wpisane przez Niego prawa w ten świat…
Fizyczne… i duchowe…
I jak kamień rzucony do góry, spadnie na ziemię…
Ręka włożona w płomienie, zostanie poparzona…
tak samo kradzież, kłamstwo, cudzołóstwo, czynienie bogiem tego, co Nim nie jest…
zawsze obróci się przeciw mnie… będzie niszczyć mnie, drugiego… nasze relacje…
Bo tak jest ten świat stworzony i tylko jego Projektant i Stwórca wie, jak to działa.
A Ja…
nie mogę tego zmienić… jedynie w swej przerażającej wolności zbuntować się, odrzucić… ale i tak za to zapłacę… ja – nikt inny…
Janusz Napierała OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista) z klasztoru w Kędzierzynie-Koźlu.
(pg)
10 marca 2021
MOI SYNOWIE W DRODZE NA TĘ PIĘKNĄ MISJĘ, KTÓRA DO WAS WYCIĄGA RAMIONA.
Święty Eugeniusz napisał do pierwszej grupy, która opuszcza Francję, aby udać się na naszą pierwszą zagraniczną misję: moi synowie w drodze na tę piękną misję, która do was wyciąga ramiona. Sześciu oblatom zwraca uwagę na wrażenie, jakie zrobią w chwili przyjazdu. Od tego zależy sukces głoszenia Ewangelii.
Pamiętajcie, że na miejscu będą na was zwrócone oczy wszystkich i że najpierw osądzą was po wyglądzie. Trudno potem zmienić pierwsze wrażenie. Niech widzą w was mężów, którzy idą na zdobycie dusz, na których życie zakonne można liczyć dla zbudowania kleru i ludu tej ogromnej diecezji i jej wszystkich okolic.
Kluczem ich sukcesu jest wzorowanie życia na oblackiej regule, która streszcza życie duchowe i posługę oblatów.
Zaraz po osiedleniu się zacznijcie żyć według Reguły, aby nie mówiono, że sulpicjanie i jezuici (dwa ważne zakony na wschodzie Kanady) lepiej od was postępują.
List do pierwszych misjonarzy w Kanadzie, 09.10.1841, w: EO I, t. 1, nr 9.
[Misyjne smaki] M. Bosek OMI: "Za Yerba Mate nie dziękuje się, bo można się mocno zdziwić"
Picie Yerba Mate jest znakiem przyjaźni - wyjaśnia o. Mariusz Bosek OMI, który pracował w Urugwaju. Istnieje cały rytuał przygotowywania napoju oraz nasypywania yerby do matero. Napój pije się przez metalową słomkę z dziurkami, która filtruje napar. W smaku jest bardzo gorzka. W Urugwaju pije się ją na gorąco.

W Urugwaju Yerba Mate pije się przeważnie w towarzystwie. Wszyscy popijają wywar z tego samego naczynia.
Kiedyś zostałem zaproszony do picia mate - wspomina misjonarz - Kiedy podano mi naczynie, podziękowałem. Podczas następnej kolejki mnie pominięto. Poczułem się trochę dziwnie. Potem spytałem współbraci, co zrobiłem źle. Dowiedziałem się, że za Yerba Mate się nie dziękuję - wyjaśnia ojciec Bosek.
Co to jest Yerba Mate?
Yerba Mate to suszone liście (często wraz z drobnymi patyczkami) ostrokrzewu paragwajskiego (łac. ilex paraguariensis). Ostrokrzew paragwajski jest rośliną występującą dziko jedynie między 18 i 30 równoleżnikiem w Ameryce Południowej: między Oceanem Atlantyckim na wschodzie do rzeki Paraguay na zachodzie oraz w dorzeczu rzeki Parana i Uruguay. Cały region występowania ostrokrzewu zamyka się w granicach północno-wschodniej Argentyny, Paragwaju i południowej Brazylii. Próby uprawy ostrokrzewu na terenie Azji i Afryki nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Ostrokrzew paragwajski jest rośliną drzewiastą średniej wielkości, pojedyncze okazy mogą osiągać do kilkunastu metrów wysokości. Ilex paraguariensis ma twarde, lśniące liście o ząbkowanych krawędziach - pozostają one zielone na roślinie przez trzy lata. Kwitnie między październikiem a grudniem. Owocami są niewielkie jagody, dojrzewające pomiędzy styczniem a marcem. Pierwsze zbiory liści są możliwe już po 3 latach od wysadzenia sadzonek.

Na rynku Ameryki Południowej dostępnych jest ponad 200 marek, pod jakimi jest sprzedawana Yerba Mate. Każda z nich różni się swoim charakterem, uzyskanym poprzez inne metody przetworzenia, co ma znaczący wpływ na smak i właściwości naparu.
Historia napoju
Pierwszymi „mateistami” byli Indianie Guarani, zamieszkujący dorzecze rzeki Paragwaj. Stosowali oni Yerba Mate nie tylko w formie naparu, ale również żuli jej liście. Dzięki energetyzującym właściwościom rośliny, Indianie ci znakomicie radzili sobie ze zmęczeniem. Dla ludu Guarani – żyjącego w trudnych warunkach – równie ważną role odgrywało działanie hamujące apetyt.
Indianie początkowo pili Yerba Mate, cedząc napar przez zęby. Z czasem wprowadzono do rytuału picia tego boskiego napoju zwyczajną rurkę, wykonaną z łodyg małych trzcin. Słomka jednak nie sprawdzała się, ponieważ rozdrobnione liście ostrokrzewu, przedostawały się do ust. Po pewnym czasie zaczęto powszechnie używać zakończonej ślepo i podziurkowanej bambusowej rurki. Stała się ona prototypem bombilli.
Indianie nosili ze sobą zawsze najpotrzebniejsze rzeczy. Umieszczali je w małych torebkach i przyczepiali do pasa. Wśród tych skarbów była też Yerba Mate – miała ona oczyszczać krew, zwiększać odporność organizmu, zwalczać zmęczenie i redukować stres.
Picie Yerba Mate wiązało się u Guaranów z bardzo przestrzeganym przez Indian obrządkiem. Zaparzanie celebrował matero, naczynie - mate podawał kolejno osobom, według stopnia ich godności W ten sposób naczynie podawano sobie w taki sam sposób, jak u Indian Ameryki Północnej fajkę pokoju.
Drzewo ostrokrzewu paragwajskiego rośnie na żyznej ziemi laterytowej, zwanej przez plemię Guarani "ziemią czerwoną". W miejscach, gdzie bytowały plemiona, naturalną rzeczą było zrywanie z dziko rosnących drzew cienkich gałązek razem z liśćmi. Indianie suszyli gałązki nad ogniskiem, a następnie je rozcierali na drobny pył. Wśród plemion Guarani napar z yerby nazywał się „caa”.
Gdy pod koniec XVI w. w zamieszkane przez plemię Guarani dorzecza Parany dotarli misjonarze jezuiccy. Odkryli, że ulubioną używką miejscowych były liście pewnego gatunku wiecznie zielonego krzewu, nazwanego później ostrokrzewem paragwajskim. Szybko zaczęto dostrzegać korzyści, jakie daje picie naparu z Yerba Mate. Kroniki kolonizacji mówią, że również marynarze hiszpańscy zauważyli wyjątkowe właściwości naparu. Jego picie zapobiegało szkorbutowi, chorobie nękającej marynarzy, pozbawionych możliwości spożywania świeżych owoców i warzyw podczas długich podróży oceanicznych. Poza tym spostrzegli, że tubylcy pijący Yerba Mate, posiadali wyjątkową odporność na zmęczenie. Początkowo Hiszpanie byli przeciwni nieznanej używce. W 1596 r. gubernator Asunción Arias de Saavedra wydał nawet dekret zakazujący spożywania tego napoju. Stopniowo jednak – między innymi dzięki poparciu jezuitów, którzy widzieli w mate dobrą alternatywę wobec alkoholu – zyskał na znaczeniu.
Właściwości napoju
Yerba Mate jest spożywana przez miliony ludzi, głównie ze względu na walory pobudzające, poprawiające samopoczucie oraz podnoszące wydolność fizyczną i psychiczną. Działania psychostymulujące i zwiększające wydajność pracy umysłowej, Yerba Mate zawdzięcza głównie zawartości kofeiny (od 0,8 do 2,4% w suchej masie) oraz w mniejszym stopniu zawartości teofiliny i teobrominy (0,065-0,5%). Działanie stymulujące Yerba Mate trwa dłużej, niż takie samo działanie kawy i nie ma skutków ubocznych typowych dla kawy. Indianie Guarani stosowali Yerba Mate w celu zlikwidowania uczucia głodu, obecnie badania naukowe potwierdziły, że mate łagodzi łaknienie poprzez blokowanie odpowiednich receptorów w mózgu. Z tego powodu jest szeroko stosowana w różnych dietach i kuracjach odchudzających.
(pg/mb)
10 lat codziennej medytacji ze św. Eugeniuszem
Dzisiaj mija 10 lat, odkąd pojawiają się codzienne medytacje ze św. Eugeniuszem. Początkowo rozsyłane były pocztą internetową, odkąd pojawiły się media Polskiej Prowincji, są systematycznie publikowane na stronie oblaci.pl. Autorem rozważań jest o. Frank Santucci OMI - ekspert ds. duchowości oblackiej i charyzmatu św. Eugeniusza. Tłumaczeniami na język polski zajmuje się o. Roman Tyczyński OMI, duszpasterz z Luksemburga.
Tłumaczenie pism św. Eugeniusza nie należy do łatwych, Założyciel posługuje się złożonym językiem francuskim, charakterystycznym dla arystokracji tamtej epoki. Niemniej jednak listy i komentarz pozwalają nam dotknąć ducha tamtego czasu oraz wrażliwości de Mazenoda.
Rozważania ukazują się od poniedziałku do piątku. W wersji na komputer umieszczane są w prawym bocznym pasku, na urządzeniach mobilnych w ciągu aktualnych wiadomości.
(pg)
#sharePost (9 marca): Krótki przewodnik przebaczenia
Jedna z modlitw mszalnych mówi: „Boże, który najpełniej objawiasz swą wszechmoc przez przebaczenie”. I ja mam moc przebaczyć… Ale co to właściwie znaczy?

Przebaczenie to nie zwykłe zapomnienie zła. Tak przebacza tylko Bóg, skruszonemu grzesznikowi. My jako ludzie niekiedy nie potrafimy zapomnieć, a nawet nie wolno nam zapomnieć. Jeśli mój brat skrzywdził mnie, to niekiedy muszę pamiętać, w jaki sposób mnie zranił, abym w przyszłości mógł się obronić. Jezus wielokrotnie bronił swojej godności, nie pozwalał się skrzywdzić – z niezwykłą precyzją obnażał obłudę faryzeuszy, niekiedy unikał spotkań z nimi, a kiedy Go uderzono podczas przesłuchania przed arcykapłanem, bronił się (zob. J 18,23). Niekiedy moje przebaczenie będzie też związane z obroną mojej godności, unikaniem gnębiciela.
Podobnie mam prawo odczuwać ból i żal, że ktoś potraktował mnie źle, w niewłaściwy sposób. Jestem człowiekiem. Jezus płacze nad niewdzięcznością Jerozolimy, wspominając, ile razy odrzucała prawdę i mordowała proroków (zob. Łk 19,41-44, Mt 23,37).
Przebaczenie to bardziej akt woli, niż odrzucanie uczuć.
„Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18,21-22).

Pomocą w zrozumieniu tego fragmentu, może być sięgnięcie do księgi Rodzaju: „Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!” (Rdz 4,24). To opis nienawiści i zemsty, które towarzyszą potomkom Kaina aż do niebotycznych rozmiarów. Nienawiść i zemsta niszczą, nawet bardziej tego, kto je praktykuje.
Przebaczenie to przede wszystkim rezygnacja z chęci odwetu. Nie chodzi tutaj o sprawiedliwość, która domaga się naprawienia krzywdy. Ale rezygnacja ze świadomego działania na szkodę drugiego, aby „mu pokazać”, żeby się odgryźć, poniżyć, odpłacić podobnym. Mamy prawo czuć żal i ból, mamy prawo pamiętać, ale nie wolno nam nienawidzić. Na tym głównie polega nasze przebaczenie. Zresztą to dla mojego dobra, bo przebaczenie uwalnia moje serce. Choć może pozostanie żal, ból i pamięć.
Czas wielkiego postu to wezwanie dla mnie do przebaczenia. Być może ktoś czeka, abym mu wreszcie odpuścił…
Bóg darował mi winy za darmo, kiedy Jezus na Krzyżu powiedział „Wykonało się!” (J 19,30). To niemalże okrzyk zwycięstwa – „dopełniłem”. Ale greckie „tetelestai” można też przetłumaczyć, jako „zapłaciłem”. On za wszystko zapłacił. Wyrównał rachunek mojej niesprawiedliwości.
I ja mam moc darować drugiemu człowiekowi…
Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony Misjonarzem Miłosierdzia przez papieża Franciszka. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami. Pasjonat Słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Mieszka w Lublińcu.