W oblackiej parafii zainaugurowano Centrum Polonijne KUL w Kanadzie
105 lat uniwersytetu zobowiązuje, zwłaszcza że przetrwanie tego czasu, momentami trudnego historycznie, uczelnia zawdzięcza ludziom z całego świata, w tym Polonii – podkreślił ks. prof. Mirosław Kalinowski, rektor KUL, otwierając Kongres Języka Polskiego w Kanadzie.
Wydarzenie w oblackiej parafii pw. świętego Maksymiliana Kolbego w Mississaudze, zainaugurowało obecność Centrum Polonijnego KUL w Kanadzie.
Mississauga jest jednym z najliczniej zamieszkałych przez Polonię miast w Kanadzie, a parafia pw. św. Maksymiliana Kolbego jest jedną z największych polonijnych parafii na świecie. Jeszcze do niedawna, do parafii, w której posługują misjonarze oblaci z Prowincji Wniebowzięcia NMP, należało blisko 40 tysięcy osób deklarujących polskie pochodzenie. Tutaj też, powstał jeden z najprężniej działających oddziałów Towarzystwa Przyjaciół KUL poza granicami Polski. Miejsce organizacji Kongresu nie było więc przypadkowe.
Studium KUL dla Polonii i Polaków za granicą poszerza swą działalność, wychodzi poza Europę i dociera do Ameryki Północnej, Stanów Zjednoczonych, Kanady i wreszcie sięga do Brazylii. Cieszymy się, że z potencjału uczelni chce korzystać Polonia na całym świecie – podkreślał rektor KUL, ks. prof. Mirosław Kalinowski. – Już w 1918 r. pierwszy rektor KUL ks. Idzi Radziszewski wskazywał, że jednym z zadań katolickiej wszechnicy jest odpowiadanie na potrzeby Polaków rozsianych po całym świecie dodał rektor KUL. Ks. prof. Mirosław Kalinowski nawiązał również do czasów powojennych. – Dopiero po II wojnie światowej, KUL zaczął rozwijać się naukowo i dydaktycznie. Jest otwarty na dyskusję z każdym i zaproszeni do niego są wszyscy. Należy jednak pamiętać, że przymiotnik katolicki zobowiązuje do poszanowania wartości, które pielęgnował Karol Wojtyła – Jan Paweł II. To on z katedry naukowej KUL przeszedł na katedrę w Rzymie, do Stolicy Piotrowej – przypomniał rektor KUL.
Nowy rozdział
Marek Manturowicz, prezes kanadyjskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół KUL, podkreślił że otwiera się nowy rozdział współpracy na rzecz Polonii w Kanadzie.
W przesłanych do uczestników słowach minister Jan Dziedziczak, Pełnomocnik Rządu RP ds. Polonii i Polaków za granicą powiedział, że projekt edukacyjny i oferta KUL dla Polonii jest świetną formą utrzymywania polskości poza granicami kraju, zwłaszcza, że dociera za ocean.
Organizacji Kongresu gratulował organizatorom Witold Dzielski, Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Kanadzie:
Cieszę się, że KUL tak aktywnie rozwija swoją ofertę edukacyjną. Sam, przez blisko 10 lat mojej kariery zawodowej byłem nauczycielem i wykładowcą i realizowałem tę wyjątkową, kluczową dla młodych ludzi misję nauczania. Obecność i prezentowana dziś w Kanadzie oferta KUL pokazuje jakim uznaniem cieszą się tutejsze szkoły i organizacje polonijne. Ich działalność i rola w podtrzymywaniu polskości jest nie do przecenienia – podkreślił ambasador.
Ofertę działań KUL dla Polonii przedstawił dr hab. Janusz Bień, prof. KUL, dyrektor Centrum Polonijnego KUL, które organizuje Studium KUL dla Polonii i Polaków za granicą, zaś o ogromnym zainteresowaniu środowisk polonijnych mówił dr Wojciech Wciseł, Koordynator Studium.
Do udziału w trzeciej edycji zapisało się już ponad 1500 osób z 30 krajów, w tym ponad 60 osób z Kanady, głównie z Toronto, Ottawy i właśnie Missisaugi. Chęć udziału w kursach zgłosiły kolejne osoby uczestniczące w Kongresie, dlatego specjalnie dla nich przedłużyliśmy rejestrację do 18 grudnia – poinformował dr Wojciech Wciseł, Koordynator Studium KUL dla Polonii i Polaków za granicą, z-ca dyrektora Centrum Polonijnego KUL.
Kongres Języka Polskiego w Kanadzie, zorganizowany przez Centrum Polonijne KUL, Fundację Rozwoju KUL i kanadyjski oddział Towarzystwa Przyjaciół KUL, przy wsparciu Zgromadzenia Oblatów z Prowincji Wniebowzięcia NMP, dofinansował, w ramach projektu „Promocja języka polskiego wśród Polonii kanadyjskiej”, Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. Świętego Maksymiliana Marii Kolbego ze środków Ministra Edukacji i Nauki w ramach programu „Inicjatywy wspierające zadania Instytutu Rozwoju Języka Polskiego im. Świętego Maksymiliana Marii Kolbego 2023″.
(KAI)
Utwór zainspirowany życiem oblata męczennika [WIDEO]
Utwór „Aż do końca” nawiązuje do historii życia bł. o. Mario Borzagi OMI włoskiego misjonarza, który zginął śmiercią męczeńską w Laosie. Tekst i muzykę skomponował Antonio Armieri.
Tutaj w kliku linijkach zawarta jest historia człowieka szczęśliwego – można usłyszeć w utworze.
Mario Borzaga urodził się w Trydencie 27 sierpnia 1932 r. W wieku 11 lat wstąpił do diecezjalnego Małego Seminarium, później kontynuował studia w Wyższym Seminarium do I roku teologii. W wieku 20 lat wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. 21 listopada 1953 r. złożył pierwsze śluby i powrócił do studiów teologicznych w scholastykacie oblackim w San Giorgio Canavese (Turyn). Przez cztery lata przygotowuje się na studium i modlitwie do misji ad gentes, o której marzy od dawna. 21 listopada 1956 r. składa śluby wieczyste. Kilka miesięcy później napisał: „Zbliżam się do kapłaństwa niczym matka oczekująca narodzin… Pragnę formować we mnie głęboką wiarę i miłość, twarde niczym granit; bez tego nie będę mógł być męczennikiem…”.
24 lutego 1957 r. został wyświęcony na księdza; Msza prymicyjna została odprawiona w niedzielę 28 kwietnia w katedrze Trydentu, jego parafii. 2 lipca otrzymał swoją obediencję do Laosu. 31 października, razem z pierwszą grupą włoskich oblatów, wyrusza z Neapolu do Laosu. Mając zaledwie 25 lat jest najmłodszym w całej ekspedycji.
Po miesiącu podróży dociera do Paksane, gdzie zaczyna rok adaptacji: nauka języka, zwyczajów laotańskich itd. Na stażu w Keng Sadok stara się jak najszybciej wejść w kontakt z osobami, którym może głosić Dobrą Nowinę. Jego „Dziennik człowieka szczęśliwego” (opublikowany w 1985–1986 później w 2005) i jego obfita korespondencja pozwalają odkryć niezwykle trudną i złożoną misję.
Zobacz błogosławionych oblatów z Laosu utrwalonych na filmie [WIDEO]
W grudniu 1958 r. o. Mario Borzaga OMI został wysłany do wioski Kiucatiam (Louang Prabang). W służbie wspólnocie chrześcijańskiej plemienia Hmong, zajmuje się formacją katechistów, odwiedzinami rodzin i opieką nad chorymi, którzy każdego dnia pukają do jego drzwi. W niedzielę 24 kwietnia 1960 r. po Mszy św., Hmongowie z Pha Xoua przyszli do niego. Poprosili o odwiedzenie ich wioski, która znajduje się trzy dni drogi pieszo przez lasy i górskie polany.
Mario przygotowuje się w pośpiechu do wyprawy misjonarskiej na piętnaście dni, zanim nadejdzie pora deszczowa. Wyrusza 25 kwietnia i towarzyszy mu młody katechista Paul Thoj Xyooj. To będzie podróż bez powrotu. Poszukiwania rozpoczęte po zaginięciu dwóch wędrowników nie dadzą żadnych rezultatów. Świadectwa zebrane od samego początku, ale przede wszystkim w ciągu ostatnich lat potwierdzają tylko to, co od początku było pewnością dla Hmongów: dwaj apostołowie zostali schwytani i zgładzeni przez członków partyzantki. W wieku 27 lat o. Mario Borzaga spotkał się ze Stwórcą. Czyż nie napisał w swoim dzienniku: „Ja również jestem wybrany dla męczeństwa?”.
Każdego dnia, nigdy nie brakuje nam ludzi chorych, o których trzeba się troszczyć; wiele godzin spędzonych w tym ćwiczeniu miłości i cierpliwości… Jest nas około 15 ludzi tutaj w misji – ojców, studentów i katechistów, włączając kobiety i dzieci – którym musimy zapewnić chleb, albo raczej powszedni ryż… Ponadto dyrektywy Propaganda Fide wymagają, aby każdy misjonarz spędził przynajmniej dziesięć dni w miesiącu wśród pogan, aby ich ewangelizować: to nie pozostawia mi niemal żadnego czasu na spoczynek na laurach… Ale praca taka, jak ta, jest warta tego; Pan błogosławi naszym skromnym wysiłkom. Co się tyczy wojny, nasza strefa jest ciągle spokojna od kiedy otwarto drogę przechodzącą przez naszą wioskę z Vientiane do Louang Prabang; obecnie rebelianci trzymają się z dala od przejezdnych dróg. Mówi się, że odczuwa się zagrożenie; dlatego możesz zobaczyć naszych ludzi trzymających straż nad wioską w czasie nocy. Co do nas, idziemy naprzód bez lęku; zatrzymamy się tylko, jeśli Pan tak zadecyduje. Potrzebujemy tylko łaski Boga. Co się tyczy reszty, nawet jeśli nasze potrzeby materialne są ogromne, każdego dnia te rzeczy wydają się ze wszystkiego zbyteczne.
List bł. Mario Borzagi do wujka, księdza, 6 stycznia 1960 r.
(pg)
Papież Franciszek o męczennikach z Laosu: „Bohaterscy świadkowie Pana Jezusa i Jego Ewangelii pokoju, sprawiedliwości i pojednania”
Kazanie kard. Orlando Quevedo OMI z okazji beatyfikacji męczenników z Laosu.
Vientiane, Laos, 11 grudnia 2016 r.
Moi Bracia i Siostry w Panu,
To jest naprawdę dzień, który uczynił Pan!
Przekazuję wam serdeczne pozdrowienia pokoju i radości w Panu, wyrażone przez naszego Ojca Świętego.
W swoim liście apostolskim uwzględniającym prośbę biskupów o beatyfikację 17 Męczenników Laosu, Papież Franciszek nazywa ich „bohaterskimi świadkami Pana Jezusa i Jego Ewangelii pokoju, sprawiedliwości i pojednania”. Poleca Kościołowi w Laosie obchodzić ich święto każdego roku w dniu 16 grudnia.
Dzisiejszy dzień jest przede wszystkim świętem wiecznej miłości Boga, miłości Boga do ludu Laosu, miłości Boga, zwłaszcza do naszych 17 męczenników. W odpowiedzi na wierną miłość Boga oddali swoje życie ze względu na Jezusa. Dlatego błogosławiony Józef Thao Tien i jego 16 towarzyszy są bohaterami wiary. Oddali życie w służbie Panu oraz służbie braciom i siostrom w wierze. Uwierzyli i dlatego mówili o Jezusie (zob. 2 Kor 4,13) nie tylko słowami, ale także swoim życiem.
Musimy opowiadać i powtarzać ich indywidualne historie bohaterstwa każdemu pokoleniu. Ich imiona są na zawsze wpisane w annałach Kościoła w Laosie: jeden kapłan diecezjalny, 5 kapłanów paryskiego Towarzystwa Misji Zagranicznych, 6 kapłanów Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, 5 wiernych świeckich, w tym 19-letni katecheta i 16-letni student-katecheta. Jeden katecheta, Joseph Outhay, urodził się w Tajlandii, został katechetą w Laosie po śmierci żony i dziecka.
Laotański ksiądz diecezjalny, bł. Józef Thao Tien i świeccy katecheci byli młodzi. Słowa św. Pawła mogły równie dobrze rozbrzmiewać w ich sercach: „Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku, lecz wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości!” (1 Tm 4,12). Ich bohaterskie życie rzeczywiście dało przykład wytrwałej wierności Panu. Ich indywidualne historie są najbardziej inspirujące i budujące.
Ich gwałtowna śmierć obejmowała okres od 1954 do 1970 roku. Ostatni Męczennicy, młody katecheta Kmhmu, Luc Sy, i jego towarzysz, Maisan Pho Inpeng, zmarli ze względu na Jezusa w 1970 roku, zaledwie 46 lat temu. Z pewnością nasz biskup Ling, który był wówczas nowo wyświęconym diakonem, posiada skarbnicę wspomnień o swoich bohaterskich towarzyszach. Biskupi Ling i Banchong także później znosili wielkie cierpienia za wiarę w Jezusa. Wielu z was, którzy mają teraz 70 lat, może pamiętać naszych bohaterów wiary i okoliczności ich brutalnej śmierci. Być może niektórzy z was byli ich krewnymi lub przyjaciółmi.
Każdy z nich, wierny do końca Jezusowi, kapłani, zagraniczni misjonarze zakonni i laotańscy świeccy, niewątpliwie mogli zawołać z psalmistą: „Drogę wierności obrałem, pragnąc Twoich wyroków. Lgnę do Twoich napomnień, nie daj mi okryć się wstydem!” (Ps 119,30-31).
Dlaczego byli zdecydowani oddać swoje życie Panu? Ponieważ kochali Pana bez ograniczeń. W wierze zobowiązali się jako kapłani i katecheci do służby swoim braciom i siostrom. Przez wiarę uczestniczyli w cierpieniach Chrystusa. Do nich odnoszą się słowa apostoła Pawła: „Tymczasem ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.” (Ga 2,19-20).
Ze względu na ich wiarę w Jezusa i miłość do Niego, z powodu ich służby wspólnotom wiary w różnych miastach i wioskach Laosu, Pan obdarzył ich życiem wiecznym, gdy teraz patrzą z miłością i radością na chwałę Bożą (zob. Jana 11,40, 3,36).
Ty, mój drogi Ludu Boży, jesteś bardzo „małą trzódką” wśród milionów ludzi w Laosie. Ale jeśli rzeczywiście krew męczenników jest nasieniem Kościoła (Tertulian, Apologeticus, 50), to z pewnością ujrzymy owoc ich przelanej krwi:
- w różnych miejscach Laosu, gdzie oddali życie;
- wśród księży, zakonników i zakonnic;
- wśród osób świeckich różnych powołań, żonatych i niezamężnych, rodziców i wdów;
- i wśród młodych.
Ziarno pszenicy upadło na ziemię i obumarło. Z całą pewnością przyniesie to owoce (por. J 12,24) w liczbie katolików, w jakości waszej wiary, w liczbie powołań do życia kapłańskiego i zakonnego, w większym dynamizmie młodzieży oraz w duchowej energii ruchów i wspólnot świeckich.
Dzisiaj Duch Pana wzywa nas do naśladowania życia i dróg naszych 17 Męczenników. Są heroicznymi świadkami Bożego dzieła sprawiedliwości i miłosierdzia, pokoju i pojednania. Za te wartości Ewangelii zginęli.
Czcimy ich, nie tylko modląc się do nich, ponieważ ostatecznie są w niebie. Czcimy ich, żyjąc naszą wiarą tak, jak oni żyli swoją wiarą, kochając Pana tak, jak Go kochali – w naszych codziennych zmaganiach, aby wytrwać w wierze i w codziennych niepewnościach życia naszą wiarą. Inspirują nas słowa proroka Izajasza z naszego dzisiejszego pierwszego czytania: „Odwagi, nie bójcie się!” (Iz 35,4). Taką samą zachętę słyszymy od św. Pawła: „Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się!” (1 Kor 16,13).
Moi bracia i siostry w Panu, podobnie jak naszych 17 bohaterów wiary, my również możemy być świadkami Jezusa, głosząc Go i opowiadając Jego historię nie słowami, ale sposobem, w jaki żyjemy. Św. Jan Paweł II mówi, że wierne życie chrześcijańskie to ciche, ale najbardziej wymowne świadczenie o Jezusie (zob. Ecclesia in Asia, 23).
„Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich… Pocieszajcie małodusznych” (1 Tes 5,11.14), zwłaszcza w czasach wielkich prób naszej wiary. Niech Maryja, nasza kochająca Matka, będzie naszą stałą towarzyszką w drodze do życia głębokiej wiary i żywej miłości. Niech naszych 17 Męczenników pomoże nam kochać i służyć innym, zwłaszcza ubogim i potrzebującym, aby Boża sprawiedliwość, pokój i pojednanie zawsze królowały w waszym pięknym kraju, Laosie.
Ojciec Święty, Papież Franciszek, udziela wam swojego ojcowskiego, apostolskiego błogosławieństwa.
Słowo po Modlitwie po komunii:
W swoim własnym imieniu wyrażam głęboką wdzięczność biskupowi Jean Khamse Vithavong oraz Konferencji Biskupów Katolickich Laosu za ciepłe przyjęcie i gościnność.
W imieniu naszego Ojca Świętego, Papieża Franciszka, dziękuję rządowi Ludowo-Demokratycznej Republiki Laosu za życzliwość w zorganizowaniu tej uroczystości. Papież Franciszek modli się o harmonijne relacje między wszystkimi mieszkańcami Laosu. Modli się za przywódców rządu, aby zawsze prowadzili ludność Laosu ku pokojowi i sprawiedliwości, postępowi i rozwojowi.
(tł. pg)
„Rudes Pistes” – archiwalny dokument o życiu codziennym misjonarzy w Laosie [wideo]
Podczas wojny w Indochinach i w Laosie w latach 1954-1970 siedemnastu uczniów Chrystusa poniosło męczeństwo z powodu Jego imienia. Pośród męczenników był młody kapłan Joseph Tien (Ban Then, 5 grudnia 1918 – Muang Xoi, 2 czerwca 1954), pierwszy męczennik laotański, a także miejscowi katechiści: Paul Thoj Xyooj (1941-1960), Joseph Outhany (1933-1961), Thomas Khampheuane Inthirath (1952-1968), Luc Sy (1938-1970), Maisam Pho Inpeng (1934-1970). Aby Ewangelia mogła się rozszerzać, swe życie w ofierze złożyli także członkowie Stowarzyszenia Misji Zagranicznych z Paryża: o. Jean-Baptist Malo MEP (1899-1954), o. René Dubroux MEP (1914-1959), o. Noel Tenaud MEP (1904-1961), o. Marcel Denis MEP (1919-1961), o. Lucien Galan MEP (1921-1968) oraz członkowie Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej: o. Mario Borzaga OMI (1932-1960), o. Louis Leroy OMI (1923-1961), o. Michel Coquelet OMI (1931-1961), o. Vincent L’Hénoret OMI (1921-1961), o. Jean Wauthier OMI (1926-1967) i o. Joseph Boissel OMI (1909-1969).
Komentarz do Ewangelii dnia
Uczeni w Piśmie czekali na Mesjasza, którego miał poprzedzić znak. Tym znakiem miał być prorok Eliasz. Mieli jasno sprecyzowane, w jaki sposób ma przyjść i jak wyglądać. Nie brali pod uwagę, że może być inaczej. Tymczasem znak, prorok Jan Chrzciciel, przyszedł i rzeczywiście poprzedził Mesjasza. Przyszedł, przeszedł, a oni go nie zauważyli i dalej czekali. Czekają do dziś. Być może w naszym życiu jest kilka decyzji do podjęcia, a my ciągle czekamy na znaki? Czasem odwlekanie spraw jest po prostu wygodniejsze, a tymczasem trzeba zakasać rękawy i działać. Pan Jezus zachęca nas dzisiaj, żebyśmy Go pytali. On chce odpowiadać i wie jak to zrobić, żebyśmy zrozumieli. Przyjmijmy zaproszenie Pana Jezusa do rozmowy, szczerej i ufnej. Możemy Go pytać o wszystko. Ważne jednak, żebyśmy potem wysłuchali, co On nam chce powiedzieć. Spróbujmy w codzienności zawalczyć o trochę więcej ciszy.
(S. Stasiak OMI)
Z listów św. Eugeniusza
JEGO SERCE JEST TAK WIELKI JAK SERCE PAWŁA: WIELKIE JAK ŚWIAT
W1845 roku do Europy przybył biskup Horace Bettachini, koadiutor wikariusza apostolskiego z Kolombo, aby szukać wsparcia misjonarzy. Od swego Zgromadzenia Oratorianów uzyskał tylko jednego oraz jednego benedyktyna z kongregacji sylwestryńskiej. Wszędzie prosząc na próżno, przemierzał całą Europę. Wszystkie drzwi były przed nim zamknięte.
W swoim zmartwieniu spotkał bpa Berteauda z Tulle, który mu powiedział: „Zatem niech ksiądz biskup pojedzie do Marsylii. Znajdzie tam biskupa, którego Zgromadzenie jest jeszcze małe, ale jego serce jest tak wielkie jak serce Pawła: wielkie jak świat. Niech ksiądz biskup pojedzie i bardzo wyraźnie przedłoży mu przed oczy, że chodzi o zbawienie ubogich dusz, bardzo ubogich; niech ksiądz biskup na to bardzo naciska. Nie pozostanie obojętny na te słowa
PO I, t. IV, s. XIII.
Biskup de Mazenod entuzjastycznie odpowiedział na tę prośbę: "Cóż za pole otwiera się przed nami!"
List do o. Ambroise’a Vincensa, 12.08.1847, w: PO I, t. X, nr 936.
"Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!" (Rz 10,14-15).
"A poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie znane" (Rz 15,20).
(tł. R. Tyczyński OMI)
Komentarz do Ewangelii dnia
Wszystko w naszym życiu jest względne. Nieuchronnie nasze życie zmierza ku wypełnieniu. Ostatecznemu spełnieniu. Naszym celem jest przebywanie w radości chwały Bożego Królestwa na wieki. Nie nam jest dane osądzanie i ocenianie, jedynym Sędzią i zarazem samą mądrością znającą każdego człowieka, który na ten świat przychodzi i z niego odchodzi, jest nasz Bóg. Nam jedynie potrzeba się Jemu powierzać i Jego Miłosierdziu zawierzać. Czynić wszystko tak, aby nikt przez nas nie cierpiał, ani nie był skazany na potępienie. Dbajmy o nasze dusze i ratujmy dusze naszych bliźnich.
(S. Stasiak OMI)
Obra: Pierwsza Eucharystia w nowej kaplicy [ZDJĘCIA]
W obrzańskim scholastykacie powstała nowa kaplica seminaryjna. Dotychczasowa docelowo ma służyć Domowi Pielgrzyma „Alma Mater”. Pierwszej Eucharystii w nowym miejscy modlitwy wspólnoty przewodniczył superior obrzańskiej wspólnoty – o. Sebastian Łuszczki OMI. Kaplica nosi wezwanie oblackich męczenników.
Przed wybudowaniem nowego gmachu seminarium w Obrze kaplica scholastykatu znajdowała się również w starej części.
(pg/zdj. OMI Obra)
Nowa rada Delegatury Francja-Beneluks
Administracja generalna potwierdziła decyzję polskiego prowincjała z radą o wyborze radnych Delegatury Francja-Beneluks. Po wyborze o. Damiana Kopyto OMI na superiora jurysdykcji do jego rady zostali powołani:
- o. Andrzej Lachowski OMI
- o. Marek Adamczuk OMI
- o. Aleksander Doniec OMI
- o. Władysław Walaszczyk OMI
Nowy przełożony Delegatury Francji-Beneluksu
W 1946 roku na prośbę o. Karola Kubsza OMI administracja generalna Zgromadzenia utworzyła polskie dystrykty w Anglii i Francji pod opieką Polskiej Prowincji. Celem była opieka duszpasterska nad Polonią. Fundacja w Anglii nie przetrwała. Dziś oblaci posługują na terenie Francji, Belgii i Luksemburga.
(pg)
Wierszyna: -40 stopni to niedużo [WIDEO]
Wierszynskie wiesci 12.2023Opublikowany przez wierszyna.pl Środa, 13 grudnia 2023