Dominik Ochlak OMI: Wielu młodych ma problemy, będziemy się z tym mierzyć w najbliższych latach

Rozmowa z duszpasterzem młodzieży z Oblackiego Centrum Młodzieży w Kokotku.

30 października 2022

Jest duszpasterzem młodzieży i organizatorem pieszych wędrówek, które przybliżają młodych do Boga. Ojciec Dominik Ochlak OMI przyznaje, że pandemia odcisnęła na młodych ludziach piętno. Wie jednak, jak zatroszczyć się o młodzież.

Młodzi ludzie chcą być przede wszystkim wysłuchani. Pragną, by spotkać się z nimi na serio, a poświęcony im czas, był skupiony na nich. Młodzież chce też, by to, co się dla niej organizuje, było konkretne, „pożywne” i dawało im wzrost. Za tym pójdą – zapewnia ojciec Dominik Ochlak.

Piotr Kosiarski: Jak młodych ludzi zmieniła pandemia koronawirusa?

Dominik Ochlak OMI: Obecnie „wyjście na zewnątrz”, przełamanie się, jest dla wielu młodych ludzi wielkim zwycięstwem. Pandemia utrwaliła w nich schematy zamknięcia, na ważnym etapie rozwoju mieli przestój, byli oddzieleni od relacji rówieśniczych. Z tego powodu może być im dzisiaj trudno, zwłaszcza studentom – drugiego i trzeciego roku.

Przez pandemię wielu młodych ludzi ma obecnie problemy rozwojowo-psychiczne. I z tym będziemy się mierzyć w najbliższych latach.

Konsekwencją pandemii jest również to, że religijność i związane z nią przyzwyczajenia zostały przerwane, przez co młodzi ludzie między innymi zaczęli odchodzić z Kościoła. Ich osobiste praktyki, w tym modlitwa, zostały wystawione na próbę. Młodzież jest przez to słabsza. Tym bardziej potrzebuje towarzyszenia.

Letni zjazd młodzieży oblackiego duszpasterstwa młodzieży „Niniwa” w Lublińcu, maj 2022 roku (zdj. P. Gomulak OMI)

Jak oblackie duszpasterstwo młodych reaguje na ten kryzys?

W Niniwie od dawna kierujemy się zasadą, że rekolekcji i spotkań dla młodzieży nie wymyślamy „za biurkiem”. Zamiast tego sprawdzamy, co podoba się młodym, czego potrzebują i co daje im wzrost duchowy. Dzielimy się z nimi pasją, włączając w nasze akcje element przygody. To przyciąga.

Element przygody?

Kilkanaście lat temu Niniwa zasłynęła z wypraw rowerowych, a od kilku lat organizuje również wyprawy piesze „na wiarę”.

NINIWA Team w krainie reniferów i św. Mikołaja

W tym roku, w 24-osobej grupie, szliśmy bez umówionych noclegów przez góry Czarnogóry oraz Bośni i Hercegowiny do Medjugorje. Spaliśmy w namiotach, między 1300 a 1700 m n.p.m. Przez pierwsze dni sporo padało. Wśród czekających na słońce młodych słyszałem pytania: „Po co się w to pakowałem? Dlaczego tu jestem?”. Byliśmy jednak ciągle razem, blisko siebie. Na dobrą atmosferę wpływał dystans wobec trudności, radość, śmiech i wzajemne wsparcie. Po 17 dniach i pokonaniu 400 km dotarliśmy do Medjugorje. Szliśmy, modląc się w intencji pokoju na świecie a szczególnie na Ukrainie.

Niniwici jak Hobbici. Refleksje po pieszej wyprawie NINIWA Team przez bałkańskie góry

Kilka razy w czasie drogi dzieliliśmy tym, co było dla nas radosne i trudne. Po dojściu do Medjugorje, miejsca wyjątkowego, uczestnicy wędrówki przyznali, że najważniejsze wydarzyło się w drodze. Nie droga była trudnością, ale trudności były drogą.

Była to nasza piąta wyprawa, poprzednio wędrowaliśmy po Gruzji, Rumunii, Mołdawii, Ukrainie, Portugalii, Hiszpanii i polskim Głównym Szlaku Beskidzkim.

(zdj. niniwa.org)
Niniwa: Wolontariusze ruszyli na Madagaskar

Wyprawy uczą tego, że można być silnym i wrażliwym jednocześnie. W życiu nie każdy, kto jest silny, jest wrażliwy. I odwrotnie – gdy ktoś jest wrażliwy, ma delikatną „konstrukcję”, może nawet nie pomyśleć, że drzemie w nim siła. Siły też uczy droga, która jest stroma, wyczerpuje, czasami zamieniała się w rzekę, zalewając nogi, a wrażliwości ja sam uczyłem się, rozmawiając z młodymi, by widzieć świat wewnętrzny drugiego i nic nie przyspieszać.

(Piotr Kosiarski/DEON.pl – za zgodą redakcji)