Bp Wilhelm Steckling OMI: „Benedykt kochał Kościół”

Biskup Ciudad del Este w Paragwaju wspomina papieża Benedykta XVI.

6 stycznia 2023

Papież Benedykt nie żyje. Zostanie zapamiętany na wiele sposobów. Na kartach historii z pewnością zastanie zapisane wszystko, co zrobił i co wycierpiał jako najwyższy pasterz. Należy go również uważać za jednego z czołowych teologów po Soborze Watykańskim II. „Wprowadzenie do chrześcijaństwa” było książką, która wywarła na mnie osobisty wpływ, gdy byłem studentem teologii. Papież Benedykt XVI powinien pozostać w naszych sercach ze względu na jego życzliwe, ale silne przywództwo – pisze biskup Wilhelm Steckling OMI.

A co z jego relacjami z oblatami?

Z pewnością w przyszłości historycy będą bardziej wnikliwie oceniać, jak one wyglądały. Na razie podzielę się z wami kilkoma raczej osobistymi anegdotami. W czasie pełnienia funkcji przełożonego generalnego tylko raz spotkałem ówczesnego kardynała Ratzingera; było to w Dykasterii Nauki Wiary. Wiedziałem, że także mój poprzednik, ojciec Marcello Zago OMI, odwiedził go kilka razy. Tematem rozmów zawsze były kwestie doktrynalne dotyczące oblatów.

(zdj. archiwum prywatne autora)

Pamiętam, że kiedy przyszła moja kolej na spotkanie z kardynałem Josephem Ratzingerem, zostałem bardzo dobrze przyjęty w jego gabinecie. Potem na formalnym spotkaniu z nim i jego sztabem omówiliśmy naszą sprawę i rozmowa stała się dość kontrowersyjna. Po spotkaniu spisałem wspomnienie tego, co zapamiętałem ze spotkania, i zaproponowałem rozwiązanie. Po kilku dniach moja propozycja została przyjęta przez Ratzingera. Czułem się zaskoczony i szczęśliwy, zawsze będę pamiętał o duchu dialogu, którego doświadczyłem, gdy miałem do czynienia z prefektem.

Benedykt XVI do misjonarzy oblatów

Po jego wyborze na papieża i po naszej następnej Kapitule Generalnej, my, oblaci, zostaliśmy przez niego przyjęci właśnie na audiencji generalnej, jeśli dobrze pamiętam. Zmniejszył liczbę prywatnych lub grupowych audiencji z powodu obciążenia pracą w tak wielu obszarach. Później grupa przełożonych generalnych, mężczyzn i kobiet, została przyjęta przez papieża Benedykta XVI w celu omówienia kwestii życia konsekrowanego, a ja byłem pośród uczestników tego spotkania. Tam doświadczyliśmy nowego stylu komunikowania się z naszym Ojcem Świętym. Po prostu usiedliśmy wokół dużego stołu, w obecności kilku kardynałów, i otwarcie rozmawialiśmy o kwestiach, które mieliśmy przygotować. Spotkanie trwało około godziny. To był wspaniały przykład dialogu, który położył kres kilku trudniejszym latom, związanym z funkcjonariuszami Dykasterii ds. Życia Konsekrowanego.

Trzecie ważne dla mnie spotkanie odbyło się po Mszy na Placu Świętego Piotra. Ojciec Louis Lougen OMI i ja mogliśmy przedstawić się papieżowi – odpowiednio jako ustępujący i nowo wybrany przełożony oblatów Maryi Niepokalanej. To było krótkie spotkanie. Benedykt powiedział kilka słów, zadał nam pytania dotyczące oblatów oraz zaskoczył nas swoją znajomością przeszłości.

Rzeczą, której być może wszyscy nie byliśmy w pełni świadomi, była zdecydowana postawa Benedykta wobec problemu wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych Kościoła. Już wcześniej papież Jan Paweł II powierzył mu te sprawy. Później przeczytałem, że kardynał Ratzinger był zdeterminowany, aby rzucić pełne światło na sprawę założyciela Legionistów Chrystusa w czasie, gdy wielu jeszcze wysoko ceniło tego księdza. Ten nowy sposób postępowania miał ogromny wpływ na Kościół i oblatów, kiedy musieliśmy zmagać się z problemami nadużyć.

Za tym wszystkim odkryjemy w Benedykcie wielką miłość do Kościoła i wszystkich jego wiernych. Tak, nigdy nie przestał być słynnym profesorem ze swoich niemieckich czasów. Ale przede wszystkim okazał się wielkim i świętym uczniem Chrystusa, dającym się poznać po dobroci, radości i pokorze. Po kilku latach nie bał się oddać swojej papieskiej odpowiedzialności za Oblubienicę Chrystusa swemu następcy; czuł, że stał się zbyt słaby, aby wypełnić swoją misję. Benedykt kochał Kościół. W tym jest podobny do św. Eugeniusza de Mazenoda.

(OMIWorld/tł. pg)