Bp Jan Kot OMI: Jesteśmy w jednym Kościele [ROZMOWA O SYNODZIE PANAMAZOŃSKIM]

This is a custom heading element.

22 października 2019

To prawda, że pojawiły się głosy o święceniach kapłańskich dla żonatych mężczyzn. Ale, żeby dobrze zrozumieć ten temat, trzeba znać realia Amazonii. Nikt nie postulował zniesienia obowiązującej dyscypliny w Kościele – mówi bp Jan Kot OMI, który bierze udział w Synodzie dla Amazonii, w rozmowie z Michałem Jóźwiakiem z portalu misyjne.pl. 

Jakie tematy w obradach synodu pojawiają się najczęściej? Które z nich są zdaniem Ojca Biskupa najistotniejsze? 

Dużo się mówiło o formacji naszego duchowieństwa i laikatu, o pracy z młodzieżą, viri probati, stałych diakonach, a także o miejscu kobiet w życiu i działaniu misyjnym Kościoła. Podejmowany jest też temat możliwości wprowadzenia rytu amazońskiego do liturgii Kościoła. Wielu poruszało tematy ekologii i problemów, z którymi społeczność w Amazonii musi się na co dzień zmagać. To przede wszystkim dostęp do edukacji oraz przestępczość. Niestety, ale handel narkotykami, przemyt ludzi czy prostytucja kwitną w najlepsze. Wszystko to jest ważne, ale nie na wszystko mamy bezpośredni wpływ. O niektórych sprawach możemy sobie tylko pięknie porozmawiać, ale ostateczne decyzje są w rękach innych. Dla Kościoła priorytetem musi być nowa ewangelizacja, czyli głoszenie Jezusa Chrystusa w tej trudnej rzeczywistości. Do tego dochodzi oczywiście formacja w naszych seminariach, która powinna być bardziej dostosowana do naszych realiów, bardziej misyjna i duszpasterstwo powołaniowe oraz młodzieżowe. Niektóre z tych tematów są oczywiście delikatne i bardzo złożone, ale nie możemy od nich uciekać. Spotkaliśmy się w Rzymie po to, aby dyskutować. 

fot. Facebook/Bp Jan Kot OMI

W mediach najgłośniej jest o viri probati, diakonach stałych, a nawet o tym, że biskupi rozważają możliwość udzielenia diakonatu kobietom. Jakie są poglądy Ojca Biskupa na te kwestie? 

Media zawsze będą poruszały tematy polemiczne, które mogą nawet wywoływać kłótnie. To prawda, że pojawiły się głosy o święceniach kapłańskich dla żonatych mężczyzn. Ale, żeby dobrze zrozumieć ten temat, trzeba znać realia Amazonii. Nikt nie postulował zniesienia obowiązującej dyscypliny w Kościele. Rozmawiamy jedynie o możliwości świecenia viri probati na terenach, na których nie ma kapłanów i ludzie przez miesiące, a czasem nawet lata, nie mają dostępu do sakramentalnej posługi. Każdy z tych przypadków ma być rozeznawany indywidualnie, a nie, jak myślą niektórzy, że już jutro do święcenia ustawią się kolejki żonatych mężczyzn z całymi rodzinami. Sprawa jest bardzo złożona i wymaga wiele przemyśleń i czasu.  

Co do sprawy święceń stałych diakonów, to nie ma tu wielkiego pola do dyskusji, bo to jest w Kościele katolickim już rzeczywistość. Sobór Watykański II to zaakceptował. W przypadku stałego diakonatu, jak zawsze, wielkim wyzwaniem jest formacja. W formację tych ludzi trzeba zainwestować zarówno ilościowo, jak i jakościowo.

Rzeczywiście, pojawiły się też głosy na temat święceń diakońskich kobiet. Jednak to, że jakiś biskup, czy kilku biskupów o tym mówiło, nie znaczy, że wszyscy popierają ten punkt widzenia. Myślę, że chodzi tu bardziej o formalne uznanie przez Kościół posługi kobiet, które niosą na swoich barkach wiele wspólnot i parafii w Amazonii. Komisja, którą powołał papież, żeby przestudiowała temat kobiecego diakonatu nie doszła do jasnych i pewnych rezultatów. Myślę, że nie będzie to łatwe do przyjęcia. Z całą pewnością trzeba coś zrobić i niektórzy myślą, że jedynym wyjściem są te święcenia. Zobaczymy, jak zostanie to ujęte w dokumencie końcowym synodu. Kościół w wielu trudnych sprawach bywał roztropny podejmując decyzje, ale nigdy nie uciekał od dyskusji nawet na najbardziej delikatne tematy. Tak jest także w tym przypadku. 

fot. Facebook/Bp Jan Kot OMI

W Polsce pojawiają się głosy, że rozwiązania duszpasterskie wypracowane dla Amazonii mogą zostać zastosowane w całym Kościele. Wielu widzi w tym zagrożenie. Ojciec Biskup również?  

Synod został zwołany, żeby omawiać ewangelizację w Amazonii – w nowej, złożonej rzeczywistości naszego regionu. Został zwołany, żeby dać wsparcie ludom indiańskim, które w większości krajów są dyskryminowane i czasami traktowane gorzej niż zwierzęta. Stawiamy sobie pytanie: co, jako Kościół Jezusa Chrystusa, możemy zrobić, co powinniśmy zrobić, aby bronić najsłabszych, odrzuconych i zapomnianych przez współczesny świat? Wielu traktuje ludy indiańskie z Amazonii jako folklorystyczną ozdobę, turystyczną atrakcję i nie przejmuje się ich codziennością, kiedy wróci do swoich luksusów. Samo ubolewanie nad losem tego regionu w mediach społecznościowych nie rozwiązuje problemów.  

Mamy świadomość tego, że są w Kościele grupy, które będą chciały wykorzystać sytuację i przenieść do siebie rozwiązania, które zostaną wypracowane stricte dla Kościoła w Amazonii.  Na to nie mamy żadnego wpływu. Zawsze się znajda sępy, które będą chciały żerować na czyjejś pracy, czy postanowieniach. To jedna strona medalu.  Z drugiej strony, jesteśmy w jednym Kościele i wzajemnie od siebie jesteśmy uzależnieni. Wszystko będzie zależało od moralnego i etycznego podejścia, szacunku dla innych i ich odmiennych realiów. 

Ta różnorodność już jest faktem. Mamy na przykład 23 kościoły wschodnich tradycji, w których święci się żonatych mężczyzn. Dla anglikanów, którzy weszli do Kościoła, papież Benedykt XVI pozwolił udzielać święceń żonatym mężczyznom. Zrzucanie teraz wszystkiego na obecny synod, jest pewną przesadą. To pożywka dla medialnych manipulacji, żeby mieć o czym bezpłodnie godzinami gadać… 

Jakie są oczekiwania  mieszkańców Amazonii co do synodu? 

To ogromny obszar, swoim zasięgiem obejmuje dziewięć państw. Trudno dać jednoznaczną odpowiedź. To jest ponad 8 mln km², prawie 35 milionów mieszkańców. Samych Indian jest przeszło 280 ludów i prawie tyle samo języków, poza oficjalnymi, państwowymi.  

Mam jednak wrażenie, że od synodu oczekuje się przede wszystkim, że w ewangelizacji da wsparcie do bardziej dynamicznego działania. Liczy się, że będzie głosem tych, którzy głosu nie mają i, że stanie w obronie najuboższych i najbardziej zagrożonych. Chodzi także o to, aby wesprzeć środowiska broniące przyrody. 

fot. Facebook/Bp Jan Kot OMI

Warunki pracy duszpasterskiej są pewnie trudne? 

Nie jest łatwo, to prawda, ale się nie poddajemy i pracujemy, żeby to zmienić. Nasi wierni są wspaniali. Jak się zorganizują, to cuda w duszpasterstwie robią. To oni pchają ten Kościół do przodu. Mam w diecezji około 350 tys. katolików, 26 księży do pracy (13 tys. katolików na jednego księdza), 28 sióstr zakonnych do wspierania duszpasterstwa i około tysiąca katechetów, szafarzy i misjonarzy świeckich. Wszyscy rozproszeni na obszarze przeszło 35 tys. km². Bogu dziękuję, bo są diecezje w o wiele trudniejszej sytuacji. Mamy powołania, nie dużo, ale mamy. Wyświęciłem już dwóch księży dla diecezji i jak Bóg pobłogosławi, to co roku będę święcił diakona albo kapłana. W maju 2020 r. będę święcił pierwszą grupę dziesięciu stałych diakonów.

 

Biskup Jan Kot OMI – jest misjonarzem oblatem z Polski. W kraju posługiwał jako wikariusz parafii w Siedlcach. Przybył do Brazylii w 1994 roku. Tutaj również posługiwał w parafiach: Jussarval i Vitória di Santo Antão (archidiecezja Olinda i Recife). Ponadto było proboszczem w parafii pw. Najświętszego Serca Maryi w Alegre do Fidalgo (diecezja San Raimundo Nonato). Od 2014 roku jest biskupem diecezji Zé Doca – w sercu brazylijskiej Amazonii.

 

(misyjne.pl)