"Bóg istnieje i stworzył mnie z powodu"
Elisa mieszka w Brescii, jest mężatką i matką trzech córek. Pracuje jako ginekolog szpitalny. Jest kobietą, która żyje misją, która stanowi jej życiowe i zawodowe zobowiązanie w codziennym życiu, przeżywa ją z pasją i entuzjazmem. Dwadzieścia lat temu odwiedziła mnie w Temento w Senegalu i od tego czasu utrzymujemy więź przyjaźni.
Flavio Facchin OMI: Eliza, co możesz nam powiedzieć o sobie, o swoim życiu?
Któż nie słyszał nigdy pytania: Co chcesz robić w życiu? Jaki jest cel twojego istnienia? Co ciebie motywuje? Jaki jest twój powód do życia? To pytania, które człowiek zadaje sobie nie tylko w młodości, ale mogą one co jakiś czas powracać, by zapukać do drzwi naszego serca. Odpowiedź, którą sobie udzieliłam w czasach młodości i do której wracam, gdy zdarza mi się tracić kierunek i motywację swoich działań, brzmi: Chcę, żeby moje życie czemuś służyło, chcę dokonać zmiany, chcę żyć dla czegoś wielkiego. Niczym w filmie „Stowarzyszenie Umarłych Poetów” nie chcę znaleźć się u kresu swego istnienia i odkryć, że nie żyłam.
Powtarzasz, że "chrzest czyni nas wszystkich misjonarzami" - żyjemy misją, wkładając w nią całe swoje serce...
Tak, zaczynając od "granitowego" aksjomatu, że "Bóg istnieje i stworzył mnie z powodu", spędzam swoje życie podążając za wskazówkami, które On stopniowo mi przekazuje, poprzez sytuacje, których doświadczam i wybory, których dokonuję. Nie jest przypadkiem, że znalazłam się na tej ziemi w konkretnym momencie historycznym, w konkretnym mieście i w konkretnej sytuacji rodzinnej. Mam 47 lat, od 18 lat jestem żoną anestezjologa, matką trzech córek w wieku 16, 14 i 11 lat, lekarzem szpitalnym ginekologiem, siostrą czterech braci, córką osiemdziesięcioletnich rodziców, przyjacielem dla wielu znajomych. W każdym z tych warunków moją misją jest obdarowywanie sercem z pasją i entuzjazmem. Tylko w ten sposób można poczuć się żywym, kochanym i wdzięcznym.
Jak realizujesz to w praktyce?
Konkretnie? Każda drobnostka może być okazją do miłości: przygotowanie obiadu, posprzątanie pozostawionych butów, zajęcie się biurokratycznymi obowiązkami domowymi, odpisanie na wiadomość lub e-mail, telefon do osoby, z którą dawno się nie kontaktowałam, wysłuchanie moje córki, wyjście z mężem na spacer czy wyjazd na narty ze znajomymi, rezygnacja z czegoś w wyniku niespodziewanego wydarzenia, wykonywanie swojej pracy nie czekając na koniec zmiany, ale intensywnie przeżywając służbę...
Tak wiele można doświadczyć, zachowując swoje oczy utkwione w zdaniu Jezusa "Cokolwiek uczyniliście dla najmniejszego z moich braci, uczyniliście dla Mnie" (Mt 25,40). W tym ciągłym napięciu, pomimo ograniczeń, niepowodzeń i chwil zmęczenia, idę przez życie w poszukiwaniu Jezusa i pozwalam, aby On mnie odnajdywał.
Czego życzysz naszym czytelnikom?
Życzę wszystkim, abyśmy wsłuchiwali się w swoje najgłębsze pragnienia, które są głosem Boga w nas. Mam nadzieję, że wyruszymy w podróż z innymi ludźmi, którzy poważnie i radośnie pragną uchwycić istotę życia. Życzę wszystkim spotkania mistrzów, wzorców, duchowych ojców i matek, którzy pomogą nam rozeznać, co naprawdę ważne i poprowadzą nas w realizacji misji, do której przeżycia jesteśmy wyjątkowo powołani. Twoja misja nie jest daleko, to tu i teraz. I miej wiarę! Bóg wie, czego potrzebujesz i da ci wszystko, abyś mógł żyć pełnią życia jako dziecko Króla.
(procuramissioniomi.eu/tł. pg)
Bruksela: Młodzież w sercu Europy [WIDEO]
NINIWA w Belgii?! 🇧🇪 Oblaci w Brukseli prowadzą Polską Misję Katolicką, jedną z grup spotykającą się co tydzień jest młodzieżowa wspólnota NINIWA 🙌 Podczas spotkań dzielą się doświadczeniami swojej codzienności i wzmacniają swoją wiarę 🙌 ‼️ Ciekawostka ‼️ 🇵🇱 Młodzież z Brukseli co roku jest najliczniejszą zagraniczną grupą przyjeżdżającą na Festiwal Życia! Scenariusz i montaż: NINIWA Bruksela 🎬
Opublikowany przez NINIWA Piątek, 24 listopada 2023
Opole: Młodzież wzięła sprawy w swoje ręce...
W oblackiej parafii w Opolu młodzież wraz z duszpasterzem – o. Jędrzejem Baranowskim OMI – przygotowała salkę na wspólne spotkania. W jednym z pomieszczeń klasztoru znajdzie się miejsce na gry zespołowe oraz przestrzeń na aktywne spędzanie czasu.
Młodzież z ojcem Jędrzejem malowała salkę, gdzie znajdzie się stół do gry w pingponga, piłkarzyki, lotki, rzutnik, bo nasz klasztor jest otwarty dla wszystkich – napisali oblaccy duszpasterze.
Jednocześnie wyrazili wdzięczność sponsorowi wyposażenia nowej salki.
Opole: Kościół to nie tylko mury
Oblacka wspólnota zakonna w Opolu postawiła na ideę klasztoru otwartego. Obok części zarezerwowanej dla wspólnoty oblackiej, dom zakonny stwarza przestrzeń dla spotkań różnych grup czy spędzania wolnego czasu. Bardzo chętnie korzystają z tej okazji dzieci i młodzież, a animatorami są głównie osoby dorosłe ze wspólnoty parafialnej.
(pg/zdj. OMI Opole)
Gorzów Wielkopolski: Zabawa andrzejkowa u seniorów Domu u Oblatów
W gorzowskim Domu u Oblatów odbyła się tradycyjna zabawa andrzejkowa dla seniorów, którzy na co dzień korzystają z oblackiej instytucji. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Warsztaty Terapii Zajęciowej.
Tańce, śpiewy, pyszności na stole oraz wspaniała atmosfera. Takiego balu u nas jeszcze nie było – podsumowali organizatorzy wydarzenia.
Jest taki dom… gorzowski Dom u Oblatów
Placówka w Gorzowie Wielkopolskim prowadzona jest przez Stowarzyszenie św. Eugeniusza de Mazenoda.
(pg/zdj. Dom u Oblatów)
Jako ministrant nie służę na ziemi, ale służę Bogu [REPORTAŻ]
Eryk jest ministrantem od trzech lat, a Oliwier od dziewięciu. Choć obaj służą w innych miejscach, mają podobne doświadczenia i to samo przekonanie, że bycie ministrantem pomaga w budowaniu relacji z Bogiem oraz jest wkładem w ich własne zbawienie – pisze w reportażu na misyjne.pl Karolina Binek.
Eryk Pazoła jest ministrantem w sanktuarium Matki Bożej Róży Duchownej w Gostyniu od trzech lat. W technikum pomagał przy kościele w pracach fizycznych – razem ze swoimi rówieśnikami malował ławki oraz przenosi je. Podczas jednego ze spotkań duszpasterz liturgicznej służby ołtarza zwrócił uwagę, że chłopak ma „lektorski głos” i zaproponował mu służenie do mszy oraz czytanie w czasie liturgii.
Służyć Bogu i liturgii
Miałem już wcześniej przygotowanie katechetyczne, dlatego nie musiałem długo czekać, żeby zostać ministrantem. Minęło zaledwie kilka miesięcy, aż zacząłem regularnie służyć. W przypadku młodszych chłopaków trwa to zazwyczaj trochę dłużej. Bardzo istotne jest tutaj wspomniane już przygotowanie katechetyczne i zrozumienie, o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Następnie trzeba nauczyć się wszystkich czynności. Ministrare po łacinie znaczy służyć. Jesteśmy więc tymi, którzy służą liturgii i Bogu, którzy na przykład noszą różne przedmioty i podają je oraz wykonują wiele innych czynności, aby na chwałę Boga liturgia była piękna. I z tych dwóch części – teoretycznej i praktycznej – składa się odpowiednie przygotowanie do tego, by zostać ministrantem. Jeśli chodzi jeszcze o te pierwsze kwestie – to szczególnie w przypadku starszych ministrantów i lektorów – uczymy się tego, kiedy są jakie czytania oraz jak je można znaleźć w lekcjonarzu. Młodsi z kolei uczą się, kiedy dzwonić dzwonkami oraz jak podawać patenę podczas rozdzielania Komunii świętej. Zazwyczaj robimy to wszystko na naszych zbiórkach – wyjaśnia ministrant.
Lubliniec-Kokotek: Kongres ministrantów z oblackich parafii [ZDJĘCIA, WIDEO]
Jeśli chodzi o wiek ministrantów – to wszystko zależy od parafii. Często już bardzo młodzi, nawet czteroletni chłopacy są zapraszani do tego, aby stać przy ołtarzu w komżach i obserwować, co się dzieje. Najczęściej jednak ministrantami zostają sześciolatki lub chłopacy zaraz po przyjęciu pierwszej komunii świętej. Nie ma natomiast górnej granicy wieku, po osiągnięciu której ministrant powinien zrezygnować z pełnionej służby. Można służyć do końca życia.
Na ostatni guzik
Jak już zostało wspomniane – każdy chłopak zaczyna swoją ministranturę od bycia kandydatem. Dopiero później faktycznie zostaje ministrantem i może zdobywać kolejne stopnie i obejmować podczas liturgii nowe funkcje – takie jak: ministrant światła (nosi świece), ministrant ołtarza (podczas mszy przynosi kielich, podaje wodę i wino oraz vasculum), ministrant krzyża (niesie krzyż na początku procesji), ministrant kadzidła, ministrant wody i ministrant księgi (podaje Mszał na rozpoczęcie liturgii oraz w każdej innej sytuacji, kiedy jest on potrzebny).
Ale – na co zwraca uwagę w rozmowie ze mną Eryk – ministranci mogą przyjmować też różne posługi – lektora, który czyta Słowo Boże przy ambonie, kantora śpiewającego psalm oraz ceremoniarza. Posługa ta stanowi najwyższy stopień ministrantury.
Ceremoniarz zajmuje się przebiegiem całej liturgii. To on informuje głównego celebransa na przykład o tym, że przygotowywana jest procesja i dba o to, aby wszystko zostało idealnie dopięte na ostatni guzik – mówi mężczyzna.
Wrocław: Zostań ministrantem [WIDEO]
Zwykła formacja ministrantów odbywa się podczas zbiórek. Przewodniczy im wybrany przez wszystkich prezes ministrantów. Czasami w grupie zdarzają się też animatorzy liturgiczni, którzy prowadzą zbiórki.
Zbiórka wygląda zazwyczaj tak, że rozmawiamy podczas niej na wiele tematów związanych z naszymi zadaniami. Doskonalimy także swoje posługi. Możemy ćwiczyć czytanie czy też uderzenia w gong. Czasami duszpasterz pyta się nas, jakie jest czytanie na dany dzień, jaka jest Ewangelia, jaki mamy kolor liturgiczny. Tak sprawdza naszą wiedzę oraz umiejętności. Wszystko po to, abyśmy byli jeszcze lepsi w tym, co robimy. Ale czasami nasza formacja przyjmuje też formę kilkudniowych rekolekcji, które są prowadzone przez archidiecezjalnych duszpasterzy – opowiada Eryk.
W co ubrany jest ministrant
Strój, w jakim ministranci służą przy ołtarzu zależy od parafii. Każdy ministrant może nosić albę przewiązaną cingulum.
Jeśli jednak przyjmujemy konkretne posługi, to wtedy nasz ubiór zazwyczaj wygląda inaczej. Podczas Mszy świętej konieczne jest wtedy założenie alby oraz krzyża, przy czym krzyż dla lektora, ceremoniarza i kantora wygląda inaczej. Odbiega od nich również strój akolity. Tę posługę jednak w archidiecezji poznańskiej przyjmują jedynie klerycy. Ponadto młodsi ministranci oprócz komży noszą też peleryny. Są one często w kolorach liturgicznych, na przykład zielone lub czerwone, w zależności od dnia – tłumaczy mój rozmówca.
Od tych zasad nieco odbiega ubiór ministranta z oblackich parafii, choć nie jest on identyczny w każdej z nich. W parafii pw. Chrystusa Króla w Poznaniu – jak opowiada Oliwier Fiszer – ministranci noszą albę z kapturem oraz czarny pas, który zastępuje cingulum, nawiązując tym samym do strojów misjonarzy oblatów. Lektorzy noszą dodatkowo duży krzyż na szyi, który jest włożony za pas i przypomina krzyż oblacki. Ceremoniarz natomiast ma czerwony sznurek przy krzyżu zamiast czarnego. Kandydat z kolei do służenia podczas mszy ubiera komżę oraz kołnierzyk w kolorze liturgicznym. Biały kolor szat liturgicznych zawsze symbolizuje czystość.
Ministrancka wspólnota
Ministranci mają możliwość wyjazdu na skierowane do nich rekolekcje. Eryk posługuje w centralnym sanktuarium maryjnym archidiecezji poznańskiej na Świętej Górze w Gostyniu – w jego parafii panują inne zasady.
Nie jestem więc do końca w jednej wspólnocie z ministrantami służącymi w diecezji w zwykłej parafii. Od moich kolegów wiem jednak, że rekolekcje są dla nich ważne. Nie jest tak, że mają obowiązek w nich uczestniczyć, ale często sami chcą regularnie brać w nich udział. Zresztą – nawet przygotowywanie się do poszczególnych posług jest dla nas bardzo wyjątkowe. Dzięki temu możemy przemyśleć swoje życie oraz powołanie. Bo myślę, że często wielu młodych chłopaków, którzy służą w kościele, mierzy się z myślami, czy czasami nie zostali powołani do kapłaństwa. W końcu jest to wola Boża, a nie do końca wola człowieka. I właśnie rekolekcje są odpowiednim czasem do takich rozmyślań. To one motywują nas też do zdobywania wiedzy oraz nowych umiejętności, aby liturgia każdego dnia była dzięki nam jeszcze bardziej idealna i doskonała. A wszystko to na chwałę Bożą – opowiada Eryk.
Kanada: Być ministrantem w oblackiej parafii polonijnej
W archidiecezji poznańskiej dla starszych oraz młodszych ministrantów organizowane są zawody piłkarskie oraz turnieje w tenisa stołowego.
Każdy taki dzień sprawia nam zawsze wiele radości. Dzięki temu możemy jeszcze bardziej poczuć się wspólnotą ministrancką. Czasami wyjeżdżamy też gdzieś razem prywatnie lub po prostu odwiedzamy wspólnie okoliczne świątynie. W naszej archidiecezji jest wielka otwartość na to, aby każdy ministrant, w jakiejkolwiek parafii się nie znajduje, mógł służyć do mszy. Jednocześnie obserwowanie służby liturgicznej w innej parafii jest dla nas bardzo ubogacające. Często w różnych parafiach zdarzają się różne zwyczaje. Choć trzeba przy tym podkreślić, że wszystko opiera się oczywiście na tradycji, którą przekazują nam nasi przodkowie – dopowiada ministrant.
Bliskość z Jezusem
Dla ministrantów na Świętej Górze jednymi z najważniejszych świętych są Dominik Savio oraz Filip Neri, który jest patronem młodzieży.
Święty Filip to taki radosny patron, który zawsze zachęcał do tego, aby udzielać się w kościele. Można o nim przeczytać wiele pozytywnych historii. Jedna z nich dotyczy człowieka, który chorował na depresję. Święty Filip zaproponował mu wspólne bieganie i ściganie się, co – jak się później okazało – bardzo poprawiało nastrój temu mężczyźnie. To trochę takie nawiązanie do naszych zawodów i do ministranckiej wspólnoty – zauważa Eryk, który zwraca też uwagę na istotę duchowości ministranckiej.
Nasza posługa często prowadzi do wielu rozproszeń, co może być trudne. Bo podczas liturgii nie do końca możemy się skupić na tym, co najważniejsze, kiedy musimy cały czas myśleć, jakie mamy zadania i co jeszcze będzie trzeba za chwilę zrobić. Mi jednak pomaga przede wszystkim to, że przypominam sobie, jak blisko w tym momencie jestem samego Chrystusa. Kapłan odprawiający mszę świętą jest in persona Christi, czyli wierzymy, że występuje w osobie Chrystusa i że podczas mszy dokonuje się przeistoczenie chleba w święte ciało. My natomiast jako ministranci też możemy przeżywać bliskość z Jezusem, której nie doświadczają wszyscy wierni. To my klęczymy przecież przy ołtarzu podczas przeistoczenia, to my, trzymając patenę podczas rozdzielania Komunii świętej, zbieramy partykuły, czyli spadające odłamki Hostii. To bycie blisko przy Nim bardzo pomaga w przeżywaniu liturgii – opowiada Eryk.
Wkład w zbawienie
Dla Eryka najważniejsze w byciu ministrantem jest to, że może służyć.
Zresztą nie tak dawno temu mieliśmy w czytaniach dnia o tym, że jesteśmy sługami. Ja jako ministrant nie służę więc tutaj na ziemi, ale służę Bogu. A co jest z tym związane – muszę być gotowy na wiele wyrzeczeń. W sumie nawiązuje do tego też kodeks ministranta – muszę być pomocny, bo posługa ministranta to nie jest tylko to, co dzieje się na mszy świętej, ale też przed i po liturgii, kiedy to księża, kościelni lub ktokolwiek inni potrzebuje naszej pomocy. Zarówno ja, jak i wielu moich kolegów pomagamy w Kościele również poza mszą świętą. Tak że ta ministrantura to jest moja szczególna ofiara dla Pana Boga i dla innych. Mam dzięki temu poczucie, że jest to mój wkład w moje własne zbawienie. Bo wiem, że jeżeli będę dobrym sługą, jeżeli będę dobrze służył Bogu i liturgii, to zaprowadzi mnie to do życia wiecznego, do wiecznej radości z Chrystusem, którego dzisiaj oglądam klęcząc przy ołtarzu, a wtedy będę oglądał twarzą w twarz – dzieli się chłopak.
Oliwier z kolei podkreśla, że służba ministrancka daje mu radość i satysfakcję, choć czasem bywa wymagająca.
Ministrantem jestem od 2014 roku. Na początku niezbyt chciałem nim zostać. Zachęcili mnie do tego rodzice i oblat, który chodził u nas po kolędzie. Na początku jeździłem tylko na wyjazdy ze wspólnotą. Ale później poczułem coś więcej. Przyjmując pierwszą Komunię świętą, będąc starszym, uświadomiłem sobie znaczenie Eucharystii. Wtedy przecież sam Bóg osobiście przychodzi do mnie w ofierze Mszy świętej, a ja mogę być prawie tak blisko Niego jak kapłan. Gdy jeszcze bardziej dorosłem, zrozumiałem, że bliskość Boga to tak naprawdę relacja i przyjaźń budowana z Nim. Podchodzę do tego właśnie w ten sposób. Staram się odpowiedzieć na Bożą miłość do mnie i służę Mu przy ołtarzu. Ostatnio rozpoznaję to jako pewien rodzaj powołania. Dzisiaj więc bycie ministrantem ma według mnie sens tylko wtedy, gdy rzeczywiście budujemy z Bogiem relację i w pewnym sensie wielbimy Go naszą służbą. Pomagamy także kapłanom, na przykład podając wino i wodę. Pomagamy ludziom dobrze przeżyć liturgię. Lektorzy czytają słowo Boże, co jest również bardzo odpowiedzialną funkcją. To od naszego wkładu zależy, czy dobrze przeczytamy czytanie, aby trafiło do wiernych. Mimo że służba rzeczywiście od nas wymaga, na przykład ćwiczeń funkcji, pogłębiania wiedzy liturgicznej i poświęcenia czasu na msze i zbiórki, to jednak warto robić to dla Boga i ludzi, bo przecież „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Komentarz do Ewangelii dnia
„Wszyscy dla Boga żyją”, echo tych słów możemy zauważyć u św. Pawła, który z wielkim zapałem apostolskim przypominał, że „w życiu i śmierci należymy do Pana”(Rz 14,7). Ta świadomość życia „dla” jest człowiekowi bardzo potrzebna. Zdarza się bowiem, że wielu osamotnionych ludzi żali się, że nie mają dla kogo żyć. A przecież Bóg „zapragnął i pragnie” naszego istnienia, możemy i powinniśmy żyć dla Niego. W wielkim porządku stworzenia każdy z nas, nawet najbardziej skromny i niezauważalny przez wielu ludzi, przed Bogiem ma swoje miejsce. Pomimo wszystko, perspektywa życia wiecznego wprawia nas w zakłopotanie. Kiedy nie będzie istnieć śmierć, to ludzkie kalkulacje na nic się zdadzą. Po prostu życie w Bogu będzie już na zawsze domeną nas wybranych i powołanych do pełnej komunii świętych.
(S. Stasiak OMI)
Tomasz Szafrański OMI: "Kubańska rzeczywistość. Aby w nią uwierzyć, trzeba ją przeżyć"
W grudniu 1997 r. sześciu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej otrzymało pozwolenie na wjazd na Kubę po historycznej wizycie papieża Jana Pawła II. Przez dziesięciolecia praktykowanie katolicyzmu było zakazane. Oblaci rozpoczęli renowację kościołów i ponowne wprowadzali mieszkańców kraju w wiarę katolicką. Dziś na Kubie służy sześciu oblatów, w tym dwóch Polaków. Pomimo wielu wyzwań oblatom udało się poczynić postępy w przywracaniu chrześcijaństwa na wyspie.
Oto moja historia... Jestem Tomasz, Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej. Pochodzę z Krakowa i obecnie pełnię posługę misjonarską na Kubie. Jak dostałem się na Kubę? Oto moja historia… Pamiętam, jak kończyłam szkołę średnią i szukałam swojej drogi w tym świecie. Z jednej strony bardzo lubiłem chodzić do szkoły, w której specjalizowano się w geologii. Ale z drugiej strony coraz mocniej odczuwałam zaproszenie Jezusa do pójścia za Nim na drodze kapłańskiej i misyjnej. Stało się dla mnie jasne, że chcę być misjonarzem. Kiedy analizowałem swoje życie, pojawiło się więcej pytań: Gdzie? Co? W końcu stało się dla mnie jasne, że chcę być misjonarzem. Zacząłem więc pisać do różnych rodzin zakonnych, które miały w imieniu słowo „misjonarze”, wierząc, że w ten sposób znajdę odpowiedzi na moje pytania. Jako pierwsi odpowiedzieli Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, więc teraz jestem oblatem. Studiując w seminarium, wierzyłem, że misje są tylko w Afryce. Ale stopniowo, wzrastając i pogłębiając swoje powołanie, zainteresowałem się posługą wśród biednych tam, gdzie brakuje księży.
„Dlaczego nie Meksyk?”
Któregoś dnia o. Gilberto Pinion OMI odwiedził nas w seminarium, szukając misjonarzy do swojej prowincji Meksyk-Gwatemala-Kuba. Pamiętam, jak mówiłem sobie: „Dlaczego nie Meksyk?” I tak, po dwóch latach spędzonych w Polsce jako kapłan, wyjechałem, aby spełnić swoje marzenie o powołaniu na misjach.
Spędziłem w Meksyku ponad 12 lat. To był bardzo miły czas na poznanie nowej kultury, zupełnie innej dla mnie. Tak wielu pięknych ludzi przywitało mnie z otwartymi ramionami. Muszę też powiedzieć, że był to czas dorastania i pozwalania, aby mnie „ewangelizowali biedni”. Szczerze mówiąc, nie zawsze było to łatwe.
Co dalej?
Po 12 latach w Meksyku nadszedł czas, aby zadać sobie pytanie: „Co dalej?” Coś sprawiło, że uwierzyłam, że znów mogę podjąć się czegoś nowego. Zawsze słyszałem o potrzebie misjonarzy na Kubie oraz o tym, jak trudne i wymagające jest bycie misjonarzem na tej karaibskiej wyspie. Postanowiłem więc poprosić o wysłanie mnie z misją na Kubę.
Tomasz Szafrański OMI (Meksyk): Nie bardzo wiadomo, czy panuje tu ubóstwo czy raczej dziadostwo
Kubańska rzeczywistość. Aby w nią uwierzyć, trzeba ją przeżyć
Teraz jestem na Kubie od roku. Nowa misja, nowa przygoda misyjna i nowe obowiązki. Kubańska rzeczywistość. Aby w nią uwierzyć, trzeba ją przeżyć. Ale tak jak przez te wszystkie lata w Meksyku, również tutaj znajduję wielu pięknych ludzi potrzebujących Boga.
My, oblaci, mamy tu dwie wspólnoty, jedną w prowincji Hawana i drugą w prowincji Pinar del Rio. Pochodzimy z Brazylii, Ameryki, Sri Lanki i Polski. Naszą pierwszą misją jest bycie misjonarzami nadziei. Jako wspólnota obsługujemy pięć parafii.
Dla mnie tutaj, na Kubie, naszą pierwszą misją jest bycie misjonarzami nadziei, ponieważ jest tu wielu ludzi, którzy ją utracili. Drugim wymiarem misji jest umiejętność wytrwania. Warto wspomnieć, że w zeszłym roku obchodziliśmy 25. rocznicę przybycia pierwszych oblatów na Kubę. Dla nas jest to czas dziękczynienia Bogu, ale także marzeń, poszukiwania nowych dróg i odnowienia naszego zaangażowania na ziemi misyjnej.
25 lat obecności oblatów na Kubie [WIDEO]
Oto jestem, Panie, aby pełnić Twoją wolę
Kiedy patrzę wstecz, nigdy bym nie pomyślał, że misyjny sen zabierze mnie na Kubę. Ale oto jestem, Panie, aby pełnić Twoją wolę. I na koniec proszę was wszystkich, nie zapominajcie o misjonarzach, módlcie się za nas przez cały rok. Módlcie się, abyśmy byli świadkami Chrystusa, misjonarzami miłosierdzia i nadziei w tym świecie.
(OMIWorld/tł. pg)
Kanada: Odnowiona kaplica Queen of Apostles Renewal Center w Mississauga
W 1961 roku Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej zakupili teren w południowej części miejscowości Mississauga. Celem było stworzenie ośrodka rekolekcyjnego, który poświęcony został Królowej Apostołów. Od 1963 roku przez dom rekolekcyjny przeszło m.in. ponad 18 tysięcy par, które przeżywały tutaj rekolekcje małżeńskie oraz dni skupienia przed przyjęciem sakramentu małżeństwa. W ostatnim czasie odnowiona została kaplica ośrodka, nawiązując obecnie do patronki domu rekolekcyjnego.
Prowincjał Polskiej Prowincji wygłosił doroczne rekolekcje zakonne w Kanadzie
Gospodarzami miejsca są oblaci z Prowincji Wniebowzięcia NMP w Kanadzie.
Kanada: Oblacki cmentarz w St Albert [WIDEO]
Kanada: Być ministrantem w polonijnej parafii
(pg/zdj. P. Nyrek OMI)
Rzym: Mija połowa sesji dla wyższych przełożonych Zgromadzenia [ZDJĘCIA]
W domu generalnym w Rzymie trwa spotkanie dla nowych wyższych przełożonych Zgromadzenia. Sesja ma na celu budowanie więzi braterskich między odpowiedzialnymi za poszczególne jurysdykcje misjonarzy oblatów, a także wyposażyć nowych przełożonych w praktyczne narzędzia w zarządzaniu i sprawowaniu posługi przełożeństwa. W sesji bierze udział 18 wyższych przełożonych zakonnych. Dziewięciu prowincjałów z różnych regionów (Kolombo, Jaffna, Indie, Polska, Wniebowzięcia, Haiti, Francja, Namibia, Afryka Południowa), pięciu przełożonych delegatur (Gwatemala, BOLPER, Madagaskar, Zambia, Ukraina) i czterech wikariuszy prowincjalnych (Afryka Południowa, Namibia, Kolombo, Polska).
Rzym: Sesja formacyjna dla nowych wyższych przełożonych
Z Polskiej Prowincji w spotkaniu uczestniczy: o. Marek Ochlak OMI – prowincjał, o. Witalij Podolan OMI – superior Delegatury na Ukrainie, o. Alphonse Philiber Rakotondravelo OMI – superior Delegatury na Madagaskarze oraz o. Bartosz Madejski OMI – wikariusz prowincjalny. Sesja potrwa do 2 grudnia br.
(pg/zdj. M. Ochlak OMI)
Kapelani Wojska Polskiego w czasie II wojny światowej
Byli kapelanami różnych polskich formacji wojskowych, w różnych okolicznościach politycznych... Od spowiedzi polskich żołnierzy pod Lenino, przez katyńskie groby, obozy dla uchodźców w Afryce, obecność wśród Polaków we Francji, aż po Dywizjon 303. W najbliższym czasie przybliżymy sylwetki Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, którzy z polskimi żołnierzami walczyli o niepodległość na frontach Europy i świata w czasie II wojny światowej. Materiały pochodzą z wystawy "Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Kapelani Wojska Polskiego" zaprezentowanej w sanktuarium na Świętym Krzyżu.
o. Alfred Bednorz OMI (1912-1981)
Kapelan 2 Batalionu 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej
Odznaczenia: Krzyż Walecznych, Croix à la valeur militaire pour faits d'armes brillants au front
o. Karol Brzezina OMI (1905-1976)
Kapelan Marynarki Wojennej w Anglii - Komenda Morska „Północ” Greenock
Odznaczenia: Złoty Krzyż Zasługi Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie
o. Jan Chwist OMI (1916-1999)
Kapelan 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej
o. Roman Duda OMI (1914-1981)
Kapelan II Korpusu gen. Andersa
Odznaczenia: Croix de Guerre
o. Jerzy Dudek OMI (1914-1991)
Kapelan II Korpusu gen. Andersa
o. Zygmunt Dzierżek OMI (1910-2001)
Kapelan II Korpusu gen. Andersa, kapelan polskiego obozu w Teheranie
o. Antoni Grzesik OMI (1909-1997)
Kapelan Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii
o. Jerzy Kania OMI (1919-1974)
Kapelan 4. Dywizji Piechoty w Sourges
o. Bernard Kopeć OMI (1911-1971)
Kapelan Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii
o. Bolesław Krachulec OMI (1915-2004)
Kapelan szkoły lotników w Cranwell
o. Wilhelm Kubsz OMI (1911-1978)
Generalny dziekan Wojska Polskiego; kapelan 1 Dywizji Piechoty im. T. Kościuszki
Odznaczenia: Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Grunwaldu, Krzyż Walecznych, Srebrny Krzyż Virtuti Militari V klasy (pośmiertnie)
o. Paweł Latusek OMI (1916-1974)
Kapelan 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka
Odznaczenia: Krzyż Walecznych, Defense Medal, The 1939-1943 Campaign Medal
o. Józef Lewicki OMI (1914-1974)
Kapelan Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii
Odznaczenia: Croix de Guerre
o. Kazimierz Łabiński OMI (1914-1999)
Starosta Powiatu Kościańskiego Narodowej Organizacji Wojskowej
o. Wiktor Mendrella OMI (1916-2006)
Kapelan III Dywizjonu Strzelców Karpackich
Odznaczenia: Krzyż Walecznych, dwukrotnie Złoty Krzyż Zasługi
o. Jan Mendyka OMI (1915-1997)
Kapelan w obozie repatriacyjnym dla Polaków w Ambert i Clermont
Francja: Na grobach oblatów – kapelanów wojskowych z II wojny światowej
o. Michał Miczko OMI (1915-1997)
Kapelan 3 Warszawskiej Brygady Artylerii Lekkich Haubic
o. Piotr Miczko OMI (1909-1986)
Kapelan Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii
o. Hubert Misiuda OMI (1909-1944)
Kapelan Centralnego Ośrodka Wyszkolenia Wojskowego w Loudéac; kapelan 3 Pułku Artylerii Lekkiej; kapelan w obozach dla internowanych w Algierze i Maroku; kapelan w obozie dla internowanych Miranda del Ebro w Hiszpanii; kapelan 2 Batalionu Strzelców w Wielkiej Brytanii; kapelan 3 Batalionu 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej
o. Antoni Murawski OMI (1915-1991)
Kapelan 133 Skrzydła Myśliwskiego z Blackpool
Odznaczenia: Croix de Guerre
o. Edward Olejnik OMI(1915-1972
Kapelan Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii
o. Franciszek Orszulik OMI (1911-1950)
Kapelan Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii
o. Ignacy Pluszczyk OMI (1913-1993)
Kapelan I Dywizji Grenadierów
Odznaczenia: Srebrny Krzyż Zasługi, Croix de Guerre
o. Jan Sajewicz OMI (1910-1994)
Kapelan w obozach dla polskich uchodźców z ZSRR w Afryce
o. Wilhelm Stempor OMI (1913-1990)
Kapelan Dywizjonu 303 Myśliwskiego Warszawskiego im. T. Kościuszki; kapelan Dywizjonu 316 "Warszawskiego"
Ojciec Stempor: Nieznana historia kapelana Dywizjonu 303
o. Konrad Stolarek (1913-2007)
Kapelan Dywizji Grenadierów; kapelan polskich żołnierzy internowanych w Caylus; kapelan polskich lotników-Dywizjon 307 Myśliwski Nocny "Lwowskich Puchaczy"; kapelan 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej; kapelan 133 Skrzydła Myśliwskiego;
Odznaczenia: Srebrny Krzyż Virtuti Militari V klasy, Krzyż Walecznych, Croix de Guerre, Medaille Militaire
Rychtal: Szkoła podstawowa otrzymała imię o. płk. Konrada Stolarka OMI
o. Alfons Stopa OMI (1914-1990)
Kapelan Pierwszej Dywizji Pancernej w 10 pułku dragonów gen. Maczka
Odznaczenia: Krzyż Walecznych, Order Lafayette, Złoty Medal American Legion, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski,
o. Kazimierz Szymurski OMI (1915-2011)
Kapelan 304 Dywizjonu Bombowego "Ziemi Śląskiej im. ks. Józefa Poniatowskiego"
Odznaczenia: Krzyż Walecznych, Krzyż Oficerski Orderu Polski Odrodzonej, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Złota Odznaka Lotnictwa.
(bh)