Wietnam: "Zaoferowaliśmy Kościołowi w Wietnamie specjalność misyjną oblatów" [ROZMOWA]

25 stycznia Franciszek opublikował przesłanie, w którym zaproponował medytację wokół historii uczniów z Emaus. Ojciec Święty zaprosił także misjonarzy, aby z płonącymi sercami i otwartymi oczami wyjechali, aby głosić Ewangelię Chrystusa. Z okazji Światowego Dnia Misyjnego media watykańskie opublikowały świadectwo o. Rolanda Jacquesa, oblata Maryi Niepokalanej.

Po karierze profesora na Uniwersytecie św. Pawła w Ottawie w Kanadzie, w 2010 roku „z płonącym sercem” i „z otwartymi oczami” wyjechał do Wietnamu, aby wspierać młodą wspólnotę oblatów, obecną od 2001 roku. W rozmowie porusza różne pola działalności Zgromadzenia.

Jak można być misjonarzem w kraju takim jak Wietnam?

Tylko kilku z nas pojechało do Wietnamu i oprócz mnie pozostali byli Wietnamczykami po formacji we Francji, uchodźcami. Z nich dzisiaj tylko jeden jest nadal ze mną. Naszą misją na początku było formowanie misjonarzy oblatów na miejscu. Nie próbowaliśmy ratować starzejących się społeczności we Francji. Od początku postanowiliśmy zaoferować Kościołowi w Wietnamie specjalność misyjną oblatów i zaprosiliśmy młodych wolontariuszy, aby dołączyli do nas i służyli w Wietnamie. Jest od tego kilka wyjątków: obecnie i ostatnio mamy kilku wietnamskich misjonarzy za granicą, ale jest ich wciąż bardzo niewielu.

Śluby wieczyste oblatów w Wietnamie (zdj. archiwum OMI)

W ostatnich dziesięcioleciach stosunki Wietnamu z Kościołem były często dość złożone. Czy cierpi na tym działalność misyjna?

Oczekuje się, że religie w ogóle, a Kościół katolicki w szczególności, będą współpracować z instytucjami cywilnymi i politycznymi Wietnamu. Nie możemy pracować poza diecezjami. Jesteśmy ściśle związani z duszpasterstwem diecezjalnym. Wcale nam to nie przeszkadza, bo tak oblaci projektują swoją pracę. Krótko mówiąc, zagraniczni misjonarze nie zawsze są mile widziani. Oczywiście następuje ewolucja, ale wciąż powolna. Kiedy zaczynałem tu posługę, poradzono mi, aby w dokumentach pobytowych nie wspominać o moim statusie religijnym. O ile byłem profesorem uniwersyteckim, nie stanowiło to problemu. W przypadku młodych ludzi, którzy do nas dołączyli, którzy są obecnie księżmi i którzy obecnie mają od 30 do 60 lat, pojawia się inne pytanie. Zaczęliśmy od wysyłania ich do diecezji, które poprosiły o naszą obecność. Wysłano ich do jednych z najtrudniejszych regionów kraju. To trochę nasza duma. Dzięki temu jesteśmy teraz obecni w siedmiu czy ośmiu diecezjach w najbiedniejszych regionach. Niedawno otrzymaliśmy od diecezji Kontum odpowiedzialność za region, w którym są chrześcijanie, ale gdzie nie ma żadnej struktury, kościoła ani miejsca zamieszkania. Nie było nawet dostępnej ziemi. Naszą misją było więc podjęcie próby założenia kościoła na miejscu, w odległym zakątku diecezji; obszar przygraniczny (niedaleko Kambodży i Laosu, przyp. red.) zamieszkały przez mniejszości etniczne.

Misja wśród grupy etnicznej Hmongów (zdj. archiwum OMI)

Specjalizujemy się w opiece duszpasterskiej na terenach górskich, wśród mniejszości etnicznych i nie tylko. Regiony górskie były zaludnione „nadwyżką” ludzi mieszkających na równinach, gdzie uprawiano ryż i gdzie populacja była zdecydowanie zbyt gęsta w następstwie mechanizacji uprawy ryżu. Władze przeniosły tę „nadwyżkę” populacji na biedne tereny, w regionach górskich, gdzie żyją oni obok mniejszości etnicznych.

Pierwszą diecezją, która nas zaprosiła, była diecezja Hung Hoa w północno-zachodniej części kraju. Spotkaliśmy tam trzy pokolenia przesiedleńców, wielu z nich to chrześcijanie. Ale byli bez księdza i bez kościoła. Pierwsze pokolenie podtrzymało swoje tradycje. Drugie pokolenie znało jeszcze modlitwy i obrzędy za zmarłych. Jeśli chodzi o trzecie pokolenie, wiedzieli, że są chrześcijanami, nie wiedząc, co to oznacza. Znaleźliśmy się w sytuacji, która dokładnie odpowiadała powołaniu założyciela oblatów, św. Eugeniusza de Mazenoda, późniejszego biskupa Marsylii, który założył swoją grupę księży-misjonarzy dla zdechrystianizowanej wsi, opuszczonej podczas Rewolucji Francuskiej. Zetknęliśmy się z głęboko zdechrystianizowaną populacją wietnamską. Pracujemy, aby wskrzesić wiarę w tych młodszych, biednych populacjach, które ciężko pracują, aby ziemia produkowała żywność. Współpracujemy także z mniejszościami etnicznymi, po uzyskaniu niezbędnych zezwoleń urzędowych.

Jak ponownie ewangelizować zdechrystianizowane społeczności?

Jeśli pozostaniemy przy przykładzie diecezji Hung Hoa, istnieją małe grupy chrześcijan. Odwiedzamy ich, pracujemy z młodymi ludźmi, jednoczymy młodych ludzi i zawsze jest to efekt kuli śnieżnej. Czasami dzieje się to bardzo powoli. Wspólnoty ​​stają się bardziej żywe dzięki swoim małym kapliczkom, w których prowadzimy chór, przyciągają ludzi, ludzi zagubionych, ponieważ kiedy jesteśmy zdechrystianizowani w Wietnamie, nie mamy mamy miejsca do zakorzenienia. Ci ludzie w ogóle nie czują się buddystami ani buddyzm ich nie pociąga. Przyciągamy młodych ludzi, którzy tracą swoje ideały, tracą swoją przyszłość. Kiedy pojawia się ożywiona grupa młodych chrześcijan, przyciąga to przyjaciół, dziewczyny i znajomych znajomych. Nie jest to oczywiście masowe działanie, ale jest to długoterminowa praca, którą prowadzimy także z mniejszościami etnicznymi, które na ogół poszukują tożsamości religijnej. Ludzie są ciekawi, o jakiej wierze chrześcijańskiej słyszeli. W ten sposób udało nam się zbudować wspólnoty, które rozprzestrzeniają się, rozmnażają i trwają do dziś.

Zajęcia z młodzieżą (zdj. archiwum OMI)

Jakie postrzegasz znaczenie misji?

Jest to wizja Kościoła, którą odnajdujemy u wielu wietnamskich księży. Wietnam ma wiele pięknych parafii, dobrze zorganizowanych, z wieloma stowarzyszeniami, grupami modlitewnymi itp. Uwielbiają organizować piękne uroczystości. Ale Kościół nie może być tylko tym. W naszej świadomości misyjnej, jako synowie św. Eugeniusza de Mazenoda, nie możemy się tym zadowolić. Wiemy, że jest, jak mówił założyciel, wiele dusz opuszczonych, wiele osób poszukujących sensu i którym trzeba towarzyszyć. Dlatego właśnie w diecezji Hung Hoa utworzyliśmy małą organizację charytatywną. To dzieło umożliwia zaangażowanie świeckich, którzy być może nie wszyscy są gotowi zostać misjonarzami w sensie świeckich misjonarzy, ale którzy są całkowicie gotowi w imię swojej wiary na wykonanie kilku drobnych gestów miłosierdzia. Ta organizacja charytatywna odniosła pewien sukces. Świeckim towarzyszy jeden lub dwóch oblatów, a obecnie jest ona obecna w pięciu prowincjach.

Opiekujemy się także chorymi, odizolowanymi ludźmi i przejęliśmy opiekę nad sierocińcem na wielkich przedmieściach Sajgonu. Wszystko to wpisuje się w naszą działalność misyjną. Nasz sierociniec został nawet wyróżniony przez wietnamską telewizję. Przyjmujemy dzieci głównie z mniejszości etnicznych, albo dlatego, że ich rodzina jest w takiej biedzie, że nie mogą się już nimi opiekować, albo dlatego, że nie mają już nikogo, kto by się nimi zaopiekował. Możemy te dzieci uczyć katechizmu, jeśli oczywiście uczęszczają do szkoły publicznej. Następnie zapewniamy wsparcie akademickie z „błogosławieństwem” władz. Pracy nie brakuje, brakuje robotników w winnicy! Ale w tym roku daliśmy Kościołowi pięciu księży i ​​czterech diakonów.

Papież Franciszek nieustannie powtarza, że ​​Kościół nie jest organizacją pozarządową. Zainicjowałeś wiele działań społecznych. Jak nie zostać zwyczajną organizacją charytatywną?

Ryzyko jest oczywiste. Ale nasza mała organizacja charytatywna złożona z wolontariuszy, chrześcijan, którzy są tam, ponieważ są chrześcijanami, świadomi życia swoją wiarą poprzez akty miłosierdzia. Nie ukrywają tego w żaden sposób i regularnie celebrują swoją wiarę, z nami lub bez nas. Wracając do naszego sierocińca, czyli domu młodzieżowego, zapraszamy chłopców i dziewczęta do 16 roku życia, a nawet starsze, które nie są w stanie same się utrzymać, otoczone wolontariuszami i niektórymi pracownikami, którym możemy zapłacić. Wszyscy są chrześcijanami i oni także przychodzą, aby żyć swoją wiarą, aby ją utwierdzić. Wiedzą o tym dzieci i rodziny tych dzieci także – w przypadku tych, którzy mają rodziny. Codziennie odprawiamy Mszę św., w której młodzi ludzie mogą uczestniczyć. Uczymy katechizmu tych, którzy chcą lepiej poznać Chrystusa, a ci, którzy chcą, mogą poprosić o chrzest. Przebywają w środowisku chrześcijańskim, co do tego nie ma wątpliwości, a my zapewniamy im chrześcijańskie wychowanie. To odróżnia nas od organizacji charytatywnych, które nie mają odniesień religijnych...

(Vatican News/tł. pg)


Ukraina: Kultywowanie pamięci o oblacie-męczenniku z Wołynia

Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej na Ukrainie kultywują pamięć o Słudze Bożym o. Ludwiku Wrodarczyku OMI. Z okazji kolejnej rocznicy jego męczeńskiej śmierci zorganizowali tematyczne rekolekcje. Wygłosił je o. Anton Litwinow OMI. Nauki odbyły się w parafiach: Sławutycz, Czernihów i Okopy.

Przecinany piłą na pół za wiarę – poznaj niezwykłe cytaty Sługi Bożego Ludwika Wrodarczyka OMI o wierze

Wciąż trwa proces beatyfikacyjny o. Ludwika Wrodarczyka OMI.

Chciał choć jeden dzień być księdzem… Został męczennikiem: „Nie mogę zostawić Najświętszego Sakramentu”

Zbliża się 80 lat od tragicznych wydarzeń, rozpoczętych w noc z 6 na 7 grudnia 1943 roku we wsi Okopy na Wołyniu. Wówczas to pierwszy i ostatni proboszcz w okopowskiej parafii, misjonarz oblat o. Ludwik Wrodarczyk, zakończył swe poświęcone Bogu i Kościołowi młode trzydziestosześcioletnie życie. Proces beatyfikacyjny tego kapłana wielkiego ducha i głębokiej wiary, zasłużonego dla społeczności polsko-ukraińskiej, który poddał się woli Bożej i poniósł śmierć męczeńską za najwyższe wartości wiary, kapłaństwa, życia zakonnego i miłości bliźniego, rozpoczął się w Łucku na Ukrainie w 2016 r. Do zakończenia procesu brakuje już niewiele, ale wojna utrudnia, a nawet uniemożliwia zebranie się Trybunału Kościelnego. Mamy nadzieję, że do osiemdziesiątej rocznicy męczeńskiej śmierci o. Ludwika, uda się pomyślnie zakończyć proces na etapie diecezjalnym i przekazać dokumentację do Dykasterii ds. Kanonizacyjnych w Watykanie. Zachęcamy do odmawiania codziennie przez najbliższy rok modlitwy o rychłą beatyfikację o. Ludwika Wrodarczyka OMI – wyjaśnia o. dr Marek Rostkowski OMI, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego o. Ludwika Wrodarczyka OMI.

Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożego o. Ludwika Wrodarczyka OMI

Panie i Boże nasz, bądź uwielbiony w swoim kapłanie Ludwiku, misjonarzu, wiernym synu Maryi Niepokalanej.

Bądź uwielbiony za dar jego profetycznej wiary, za jego ufność w potęgę modlitwy i za kapłańską gorliwość, z jaką służył dziełu Twojej miłości.

Bądź uwielbiony, że z Twoim słowem miłosierdzia i pojednania niestrudzenie przekraczał wszelkie ludzkie granice, aby wszyscy stanowili jedno w chwaleniu Ciebie, a zwłaszcza biedni i opuszczeni.

Bądź uwielbiony za dar męstwa, z jakim przyjął męczeńską śmierć i nie chciał chronić swego życia, ale je wydał w ręce ludzkiej złości na okup za Twoje rozproszone dzieci.

Ojcze Miłosierdzia, przez wzgląd na swego sługę, ojca Ludwika i dla większej chwały Twojej przez ukazanie jego świętości, udziel mi łaski …, o którą Cię proszę przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna. Amen

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

(pg/zdj. parafia Ducha Świętego w Czernihowie)


RPA: Młodzież chce być "misjonarzami nadziei"

W oblackim seminarium św. Józefa w Republice Południowej Afryki spotkała się młodzież związana z duszpasterstwem misjonarzy Niepokalanej w tym kraju. Blisko 200 młodych przybyło ze wspólnot parafialnych w Hammersdale, Imbubu, Machibisa, Inchanga, Cedara i Shiyaz. Dzień wspólnoty rozpoczął się Eucharystią, ale nie zabrakło również rozmów oraz zajęć sportowych i integracyjnych.

RPA: Młodzież zachwycona modlitwą różańcową

RPA: Tenor w habicie

Jako młodzi ludzie chcemy być misjonarzami nadziei, jak powtarza papież Franciszek – takie zapewnienie towarzyszyło młodym podczas spotkania.

(pg/zdj. scholastykat św. Józefa w RPA)


Gorzów Wlkp: Pogrzeb dzieci utraconych

W sobotę 21 października na gorzowskim cmentarzu odbył się kolejny pogrzeb dzieci utraconych. W modlitwie uczestniczyły rodziny oraz członkowie Stowarzyszenia św. Eugeniusza de Mazenoda działającego przy parafii pw. św. Józefa. Eucharystii i ceremoniom pogrzebowym przewodniczył proboszcz – o. Tadeusz Kal OMI.

W oblackiej parafii przy ul. Brackiej każdego 25. dnia miesiąca sprawowana jest Msza święta w intencji rodzin, które przeżyły utratę dziecka przed narodzinami.

(pg/Stowarzyszenie św. Eugeniusza/zdj. Paweł Intek)


Obra: Są jeszcze w Polsce takie miejsca...

W Kościele katolickim miesiąc październik wiąże się nierozerwalnie z modlitwą różańcową. To ulubiona modlitwa wielu świętych i która wielu ludzi do świętości doprowadziła. Święty Jan Paweł II przypomniał, że ma ona wymiar kontemplacyjny - w jej odmawianiu nie chodzi zatem tylko o wypowiadanie słów. Wraz z Maryją przez czas dziesięciu "Zdrowaś Maryjo" wpatrujemy się w kolejne tajemnice życia Jezusa Chrystusa.

Duchowość oblacka: Codzienny różaniec jest częścią oblackiej reguły. Do końca XIX wieku misjonarze odmawiali aż 18 tajemnic.

W obrzańskiej parafii wierni gromadzą się na modlitwie zarówno w kościołach, jak i przy przydrożnych kaplicach. Na zdjęciu poniżej przydrożny krzyż w Jażyńcu.

(pg/zdj. Jakubowy Szlak)


Czernihów: Od nich zależy przyszłość Ukrainy

W oblackiej parafii Ducha Świętego w Czernihowie odbyło się spotkanie formacyjne dla młodzieży. Przyjechali tutaj wraz z duszpasterzami z oblackich wspólnot na Ukrainie. W spotkaniu wziął udział przełożony Delegatury Ukraińskiej – o. Witalij Podolan OMI.

Młodzież wzięła udział w Eucharystii. Był również czas na osobistą modlitwę oraz zwiedzanie miasta. Mottem spotkania były słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane do młodych podczas pielgrzymki na Ukrainę w 2001 roku.

Przyszłość Ukrainy zależy w dużej mierze od was i od odpowiedzialności, jaką będziecie umieli wziąć na siebie. (…) Ukraina potrzebuje ludzi, którzy z poświęceniem służyć będą społeczeństwu dążąc do zagwarantowania wszystkim praw i dobrobytu, poczynając od najsłabszych i ubogich.(…) Miarą prawdziwej cywilizacji nie jest bowiem tylko rozwój gospodarczy, ale przede wszystkim postęp danego narodu na płaszczyźnie ludzkiej, moralnej i duchowej – mówił do młodych Ukraińców św. Jan Paweł II.

(pg/zdj. parafia Ducha Świętego w Czernihowie)


Kanada: Być ministrantem w polonijnej parafii

Jednym z zadań polonijnych duszpasterzy w kanadyjskiej Prowincji Wniebowzięcia NMP jest duszpasterstwo służby liturgicznej. Oprócz ukazywania piękna liturgii oraz praktycznego ćwiczenia ministrantury – służba ołtarza spędza czas z rówieśnikami i swoimi rodzicami. Takie działanie ma na celu nie tylko rozwijanie zdolności oraz hobby, ale także pomaga budować relacje w rodzinie i z rówieśnikami.

Ministranci z naszej parafii w Brampton wybrali się na wycieczkę integracyjną z okazji Święta Dziękczynienia. Ich ostatnią wycieczką była jazda gokartami podczas wyścigów rajdowych Speed 1 w Mississauga. Nie zabrakło rywalizacji i nagród w postaci medali dla zwycięzców. Ci, którzy żyją w bardziej zimowych warunkach, jak ministranci z naszej parafii w Winnipeg, wolą ścigać się na nartach niż na torze. Mecz piłki nożnej czy tradycyjne polskie ognisko z kiełbaskami to także ulubione zajęcia naszych grup ministrantów w Toronto.

Oblacka Służba Ołtarza [WIDEO]

.

(pg/omiap.org)


USA: Instalacja nowego prowincjała [ZDJĘCIA]

W narodowym sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej w Belleville w stanie Illinois odbyła się uroczystość kanonicznej instalacji nowego prowincjała Prowincji Stanów Zjednoczonych. W kaplicy poświęconej oblatom o. Raymond Cook OMI złożył wyznanie wiary w obecności współbraci oraz specjalnego delegata.

Kanoniczna instalacja nowego prowincjała Polskiej Prowincji [RELACJA]

Przy sposobności wyboru, nominacji czy objęcia funkcji superior generalny, prowincjałowie, superiorzy delegatur i przełożeni miejscowi muszą w obecności Kapituły albo osoby, która ich mianowała (lub potwierdziła ich wybór), albo jej delegata, złożyć wyznanie wiary według formuły zatwierdzonej przez Stolicę Apostolską – wyjaśnia Konstytucja 85.

USA: Oblacka kaplica w narodowym sanktuarium

Nowy prowincjał ma 55 lat. Pierwsze śluby zakonne złożył 1 sierpnia 2007 roku. Święcenia prezbiteratu otrzymał 18 maja 2012 roku. 15 sierpnia br. został wybrany na wyższego przełożonego oblatów w Stanach Zjednoczonych na pierwsze trzylecie.

(pg/zdj.Missionary Oblatesjpic, Janice Cook)


Komentarz do Ewangelii dnia

Książę Pokoju, Jezus Chrystus – przynosi rozłam, rzuca ogień na ziemię. Dzisiejszy świat, może jak nigdy wcześniej, potrzebuje Bożego, oczyszczającego ognia. Każdy z nas, potrzebuje tego ognia, który spali nasze maski, z takim upodobaniem zakładane w różnych okolicznościach naszej ziemskiej egzystencji. Potrzeba, aby w tym Bożym płomieniu spłonął nasz grzech i przywiązanie do niego. Potrzebujemy ognia Bożej miłości, który spali w nas pychę, nasze chore ambicje i nasz egocentryzm. To wreszcie my musimy stać się tym ogniem, spalając się dla Boga i drugiego człowieka.


Siedlce: O ikonach na Festiwalu Nauki i Sztuki

Podczas XXV Festiwalu Nauki i Sztuki w Siedlcach można było usłyszeć o ikonach w kulturze Podlasia. Wykład dla młodzieży „Żywe obrazy – ikona w kulturze Podlasia” wygłosił o. Jarosław Kędzia OMI, birytualista oraz ikonopista. Misjonarz ludowy z siedleckiego domu zakonnego prowadzi warsztaty z zakresu pisania ikon, które cieszą się wielkim zainteresowaniem. Jednocześnie ojciec Jarosław pomaga duszpastersko w jedynej na świecie parafii neounickiej w Kostomłotach koło Kodnia.

​ Jarosław Kędzia OMI: „Wychowałem się w parafii, która przez kilka wieków była parafią unicką”

Na terenie dawnej diecezji podlaskiej funkcjonowało wiele parafii katolickich obrządku wschodniego. Jedną z charakterystycznych cech duchowości chrześcijańskiego Wschodu jest ikona.

Ikona jest czymś całkowicie innym niż obrazy na Zachodzie. Tutaj mamy do czynienia z całą teologią wizerunku, czyli tą świadomością, że ikona uobecnia tego, kto jest na niej przedstawiony. Człowiek modlący się przed ikoną na Wschodzie wchodzi w relację z tą osobą, która jest na danej ikonie ukazana. Dlatego właśnie jest wielki kult ikon, przy ikonach zawsze stoją świeże kwiaty, zawsze pali się świeca – wyjaśnia o. Jarosław Kędzia OMI.

(pg/zdj. Pracownia proroka Jeremiasza)