Ukraina: "Najbardziej bałem się, że zobaczę zwierzęce zachowania na własne oczy"

Oblat, ojciec Piotr Wróblewski z Czernihowa, jest energicznym, pogodnym duchownym – tak o nim opowiadają ludzie znający go na długo przed wojną i takiego widzimy go dzisiaj. Nie wiemy na pewno jaki był w marcu tego roku – bo został w piekle ostrzeliwanego miasta, choć o stolicy tego północnego obwodu Ukrainy mówiło się w tej wojnie niewiele.

Ludzie przychodzili już od pierwszego dnia, najpierw parafianie, potem ich przyjaciele i sąsiedzi. Piwnice w blokach nie były dostosowane do życia – opowiada nam duchowny.

Czernihów został zaatakowany w pierwszych godzinach wojny. Ostrzał tego miasta trwał 35 dni, północno-wschodnia dzielnica, Bobrowica, złożona głównie z domków jednorodzinnych, została doszczętnie zniszczona w 70 proc., ale uszkodzenia zabudowy dotyczą ponad 95 proc. budynków. Na miasto spadały tysiąca rakiet i bomb. 3 i 16 marca Rosjanie urządzili zmasowane ostrzały, Rosjanie urządzili mieszkańcom katastrofę humanitarną, odcinając z każdej strony drogi dojazdu, 25 marca zniszczono most przez rzekę Desnę. Ukraińcy dostarczali żywność piechotą i na łódkach – pod ostrzałem. Miasto było pogrążone w dymach pożarów.

Ja się strasznie bałem, ale miałem silne poczucie, że Pan Bóg jest z nami, tylko w tym strachu trzeba go ponownie znaleźć – opowiada o. Wróblewski – Logika bitwy oraz rozmowy z wojskowymi wskazywały, że okolica, w której znajduje się klasztor, będzie zbombardowana. Wraz z ojcem Dimą z Białorusi i po konsultacjach z żołnierzami uznaliśmy, że trzeba będzie wyjechać z miasta. Poinformowałem biskupa, który poprosił tylko, by przed tym spożyć Pana Jezusa z tabernakulum.

W życiu duchownego nastąpił krytyczny moment.

Zacząłem zbierać swoje rzeczy oraz rzeczy parafialne i popłakałem się. Poszedłem do kaplicy i zacząłem się modlić. „Panie Jezu boję się – mówiłem – ale nie mogę wyjechać. Nie wyjadę” – wspomina oblat.

Ojciec Piotr modli się nad ciałami poległych w Czernihowie (zdj. archiwum P. Wróblewskiego OMI)

W tym czasie w mieście nie było już połowy z 300 tysięcy mieszkańców, a ci, co pozostali, żyli w podziemiach, piwnicach, schronach. Czernihów zszedł do podziemia. Parafianie przeżyli chwilę grozy, gdy po kolejnym ostrzale urwała się łączność z dwoma młodymi mężczyznami, którzy poszli oddać krew do szpitala, gdzie uderzyła rosyjska rakieta.

Myśmy się półtorej godziny modlili na różańcu, trwał ostrzał, a potem okazało się, że rakieta uderzyła nie w szpital ale w blok obok, a nasi parafianie zdążyli pobiec do schronu i dlatego nie mieli zasięgu w telefonach.

Było zimno, nie było prądu, w pomieszczeniach było 8-9 stopni. Zewsząd było słychać wybuchy, w podziemiach klasztoru schroniło się kilkadziesiąt osób, w tym dzieci.

Najbardziej bałem się, że zobaczę zwierzęce zachowania okupantów na swoich oczach, że do klasztoru wejdą żołnierze, zaczną strzelać, że będę bezradny wobec tego co się dzieje. Był i taki scenariusz, że przeżyję zdobycie miasta i będę żył przez jakiś czas pod rosyjską okupacją, ale tak wewnętrznie dałem sobie pozwolenie na odejście z tego świata – wspomina duchowny.

O. Wróblewski jednak przetrwał, pozostał w mieście do końca, z początkiem kwietnia Rosjanie wycofali się. Trudno powstrzymać się refleksję, że oto tak wygląda bohaterstwo duchowieństwa.

Cieszę się, że wytrwałem, ale wiem, że nie zrobiłem tego swoimi siłami. To nie ja, to Pan Bóg zrobił.

Ostatnio otrzymaliśmy informację od mieszkańców miasta na temat ich życia po oblężeniu.

Niedaleka granica jest ostrzeliwana kilka razy dziennie. Teraz bardzo boimy się syren, w czasie bitwy pracowały tylko w niedziele, bo były zniszczone. Wnuki są w strasznej panice. Płaczą i pytają, czy znowu będą chcieli nas zabić. (…) Strach i niepokój towarzyszą nam cały czas. (…)

Ojciec Piotr Wróblewski powrócił jednak do swojej dawnej energii i pogody ducha. Wspiera parafian i nowych przyjaciół, którzy – miejscowi – zaczęli pojawiać się na nabożeństwach.

(część artykułu opublikowanego na portalu „wPolityce.pl)

Zobacz wywiad z o. Piotrem Wróblewskim OMI:

(pg)


Papież wśród Inuitów w Kanadzie [zdjęcia, relacja]

Ostatnim punktem zakończonej pielgrzymki pokutnej papieża Franciszka było spotkanie w Iqaluit, stolicy znajdującego się na północy Kanady terytorium Nunavut, które w większości jest zamieszkałe przez Inuitów. Na terenie diecezji Churchill-Zatoka Hudsona działała jedna szkoła rezydencjalna – przez blisko 15 lat. Według relacji biskupa, jej absolwenci to w dużej mierze Inuici, którzy zyskali w niej wykształcenie, jakie pozwoliło im stać się liderami lokalnych społeczności, wejść w świat polityki i zaangażowania społecznego, m. in. w procesach odzyskiwania rodzimej ziemi. Niemniej jednak, podobnie jak w przypadku pozostałych szkół rezydencjalnych, wiązało się to przede wszystkim z bolesną i przymusową rozłąką ze środowiskiem rodzinnym, czemu przysłużył się przymusowy charakter działalności administracji państwowej. Także w tej szkole miały miejsce nadużycia i przemoc. Dlatego diecezja Churchill-Zatoka Hudsona, na której czele od początku stali kanadyjscy oblaci, jako pierwsza w Kanadzie przeprosiła i odcięła się od rządowego systemu szkół rezydencjalnych. Uczyniono to w 1996 roku, po przeprosinach ze strony kanadyjskich oblatów wobec rdzennej ludności przy okazji pielgrzymki nad Jezioro św. Anny w 1991 roku.

Spotkanie z absolwentami szkoły rezydencjalnej – Iqaluit (zdj. Vatican Media)

Rzeczywistość przed szkołami rezydencjalnymi

Przypomniało mi się świadectwo pewnego starca, który opisywał piękno klimatu, jaki panował w rdzennych rodzinach przed nadejściem systemu szkół rezydencyjnych. Porównywał tamten okres, kiedy dziadkowie, rodzice i dzieci żyli ze sobą w harmonii, do wiosny, kiedy ptaki śpiewają radośnie blisko matki. Ale nagle – mówił – śpiew ustał: rodziny zostały rozbite, maluchy zabrane, daleko od swojego środowiska; na wszystko zstąpiła zima – mówił papież.

Trzeba wspomnieć, że pierwsi misjonarze oblaci zakładali w Kanadzie szkoły misyjne, które charakteryzowały się całkowitą dobrowolnością. Koncentrowały się przede wszystkim na uczeniu rolnictwa oraz podstawowych czynności dnia codziennego, katechizmu, z poszanowaniem kultury rodzimej. Misjonarze byli pierwszymi, którzy poznawali lokalną kulturę i kodowali języki lokalne. Przykładem tego jest postać bp. Arsèna Turquetila OMI, pierwszego biskupa Inuitów. Opracowanie języka Arktycznej Kanady dokonane za jego czasów, służy społeczności do dnia dzisiejszego. Pierwsi misjonarze dostosowywali również terminy teologiczne do rzeczywistości rdzennej ludności. Diecezja Churchill-Zatoka Hudsona ma największy w Kanadzie zbiór liturgiczny i biblijny opracowany w języku rodzimym.

o. Arsèn Turquetil OMI (z prawej) na misji u Inuitów

Tragedia pojawiła się wraz z rządowym systemem szkół rezydencjalnych. To wojsko kanadyjskie zabierało dzieci od rodzin i umieszczało w internatach. Niestety w to dzieło – po części w oparciu o ówczesną mentalność kolonialną i asymilacyjną rodzimej ludności do kultury białego człowieka – włączyły się instytucje chrześcijańskie różnych denominacji, w tym Kościół katolicki i kanadyjscy oblaci.

Nawigator życia ustaw ku górze

Zwracając się do młodzieży, Papież zacytował Goethego: „To coś po ojcach odziedziczył w spadku, jeśli chcesz posiąść, zdobądź jeszcze raz!”. Zachęcił uczniów, by słuchając rad starszych i przyswajając swoją historię, mieli odwagę zaangażować się w życie. Jako „starszy brat” dał im trzy wskazówki, odwołując się także do znanych młodym tradycyjnych inuickich zasad przewodnich (Inunnguiniq IQ Principles).

Młodzież powinna dążyć do tego co w górze. Nie jest korzystne spędzanie całego życia na rozrywce, co prowadzi do wegetacji. Życie prawdziwe to dążenie ku pragnieniom miłości Boga i ludzi. Franciszek wskazał gdzie szukać odpowiedzi na pytania o sens starań i o to jak możemy pokonać szargające nami wątpliwości, gdy napotykamy na sytuacje i osoby, które chcą ściągać nas w dół.

(zdj. Vatican Media)

Ty jesteś odpowiedzią. Ty, bracie, ty, siostro. Nie tylko dlatego, że jeśli się poddasz, to przegrałeś już na starcie, ale dlatego, że przyszłość jest w twoich rękach. W twoich rękach jest wspólnota, która cię zrodziła, środowisko, w którym żyjesz, nadzieja twoich rówieśników, tych, którzy, nawet nie pytając, oczekują od ciebie oryginalnego i niepowtarzalnego dobra, które możesz wnieść w historię. Świat jest bogactwem, które odziedziczyłeś: kochaj go tak, jak kocha cię Bóg, który stworzył dla ciebie wszystko, co piękne, i nie przestaje ci ufać nawet przez najkrótszą chwilę. Wierzy twoje w talenty. Za każdym razem, gdy będziesz Go szukał, zrozumiesz, że droga, do kroczenia którą cię powołuje, zawsze prowadzi ku górze. Zauważysz to, gdy modląc się spojrzysz w niebo, a zwłaszcza, gdy wzniesiesz wzrok na Ukrzyżowanego. Zrozumiesz, że Jezus z krzyża nigdy nie wskazuje na ciebie palcem, ale obejmuje cię i zachęca, bo wierzy w ciebie nawet wtedy, gdy ty przestałeś wierzyć w siebie. Dlatego nigdy nie trać nadziei, walcz, wkładaj w to serce, a nie będziesz żałować. Idź dalej drogą, „krok po kroku ku temu, co lepsze” (por. Principle 6). Ustaw nawigator swojego życia ku wielkiemu celowi, w górę! – mówił w Iqaluit Ojciec Święty.

(zdj. Vatican Media)
Churchill-Hudson Bay – jedyna taka diecezja w Kanadzie

Wolność to nie samowola, lecz odpowiedzialność

Jeśli chcemy stać się lepsi, musimy nauczyć się rozróżniać światło od ciemności. Od czego zacząć? Możesz zacząć od zadania sobie pytania: co wydaje mi się błyszczące i uwodzicielskie, ale potem pozostawia we mnie wielką pustkę? To jest ciemność! Co natomiast jest dla mnie dobre i pozostawia w moim sercu pokój, nawet jeśli najpierw wymaga ode mnie porzucenia pewnych wygód i opanowania pewnych instynktów? To jest światłem! I ponownie zadaję sobie pytanie – jaka jest siła, która pozwala nam oddzielić w nas światło od ciemności, która sprawia, że mówimy „nie” pokusom zła, a „tak” możliwościom dobra? Jest nią wolność. Wolność, która nie jest robieniem tego wszystkiego co chcę i co mi się podoba; nie jest samowolą, lecz odpowiedzialnością. Jest największym darem, który dał nam nasz Ojciec niebieski, wraz z życiem. […] To jest szczęście Boga: nie wtedy, gdy jesteśmy Mu poddani, ale gdy żyjemy jako dzieci, które wybierają miłość do Niego, stawiając na szali własną wolność. Jeśli chcesz uczynić Boga szczęśliwym, to jest to ta droga, wybierać dobro! Odwagi bracie, odwagi siostro, weź w ręce twą wolność, nie lękaj się dokonywać stanowczych wyborów, wychodź ku światłu każdego dnia!

(zdj. Vatican Media)

Hokej i duch zespołowy

Ludzie młodzi robią razem wielkie rzeczy, nie w pojedynkę. Jesteście jak gwiazdy, które wspaniale świecą: ich piękno pochodzi z całości, z konstelacji, które dają światło i orientację. Wy również, powołani na wyżyny nieba i do świecenia na ziemi, jesteście stworzeni, aby jaśnieć razem. Trzeba młodym pozwolić na tworzenie grup, bycie w ruchu: nie mogą spędzać dni w izolacji, będąc zakładnikami telefonu! Wielkie obszary lodowe tych ziem przypominają mi narodowy sport Kanady – hokej na lodzie. Hokej dobrze łączy dyscyplinę i kreatywność, taktykę i fizyczność, ale tym, co go zawsze wyróżnia, jest duch zespołowy, będący koniecznym warunkiem, by radzić sobie z nieprzewidywalnymi sytuacjami gry. Tworzenie zespołu oznacza wiarę w to, że aby osiągnąć wielkie cele, nie można tego zrobić samemu; trzeba poruszać się razem, mieć cierpliwość do utkania gęstych sieci podań. Oznacza to również pozostawianie miejsca dla innych, szybkie wychodzenie, gdy nadejdzie nasza kolej i kibicowanie moim współzawodnikom. Oto duch zespołu! – przekonywał papież Franciszek.

(zdj. Vatican Media)
To dzięki misji wśród Inuitów św. Teresa od Dzieciątka Jezus jest Patronką Misji

Pielgrzymkę podsumowuje bp Wiesław Krótki OMI

Były to głębokie przeżycia i jak pytam dookoła, to ludzie są bardzo zadowoleni. Są w jakimś komforcie wiary, umocnieni. Bardzo pozytywnie odebrali. Ja również uważam, że Ojciec Święty powiedział, co naprawdę jego serce czuło. Krytyka wiadomo, że będzie zawsze, ale Kościół to doświadczenie ma już od dwóch tysięcy lat – mówi papieskiej rozgłośni bp Krótki. – To, co było dla mnie ważne, to fakt, że rdzenni mieszkańcy mogli tak wspaniale, z radością przeżywać swoją kulturę razem z obecnością Boga, z łaską Ducha Świętego, która im towarzyszyła. Była radość, był znak wiary, było cudownie. Widać było, że rdzenni mieszkańcy Boga się nie wypierają, są mocni wiarą, a przez tę wizytę są umocnieni. I są w stanie iść drogą przebaczenia, pojednania i prawdy, tak jak to zresztą wyrazili – wskazuje purpurat.

(zdj. Vatican Media)

Następnym ważnym gestem było dla mnie to, kiedy Ojciec Święty z głęboką pokorą i przekonaniem uszanował niesamowicie pięknie starszych z Pierwszych Narodów całując ich w dłoń. To piękny znak i bardzo mocny znak, który oddawał ducha człowieka, który wyraża wielką skromność i pokorę, spotykając tych rdzennych mieszkańców. Chciał to wyrazić też gestem ucałowania ręki, żeby im pokazać, że ma dla nich szacunek i szanuje ich godność. Myślę, że może nie wszyscy to zauważyli, ale jest to piękny gest głębokiej pokory Papieża w tym momencie jego pielgrzymki pokutnej – powiedział papieskiej rozgłośni bp Wiesław Krótki OMI.

(pg/vaticannews)


System szkół rezydencjalnych w Kanadzie został stworzony przez rząd Kanady, prowadzenie placówek powierzono w dużej mierze wspólnotom wyznaniowym: katolickim i protestanckim. Podstawą ideologiczną ich funkcjonowania był ówczesny pogląd kolonialny asymilacji ludów rodzimych do świata białego człowieka. Na mocy rozporządzenia rządu Kanady dzieci siłą odbierano rodzicom i umieszczano w szkołach, w których często panowały złe warunki sanitarne i żywieniowe. Wsparcie finansowe rządu dla placówek było niewystarczające, co odbijało się na warunkach życia. Duży problem stanowiły też choroby i epidemie, szczególnie te, na które ludność rdzenna Kanady nie była uodporniona. W szkołach występowały przypadki przemocy wobec uczniów. Przy szkołach rezydencjalnych funkcjonowały również cmentarze, wiele z nich uległo zatarciu po zamknięciu placówek i braku troski o miejsce pochówku. W 1991 roku podczas pielgrzymki Pierwszych Ludów nad Jezioro św. Anny kanadyjscy oblaci przeprosili za udział w systemie szkół rezydencjalnych. Nadal pracują wśród rdzennej ludności na terenie całej Kanady, działając na rzecz sprawiedliwości i pojednania.


Na Ukrainie trwa festiwal Tchnienie Życia [GALERIA]

W oblackim klasztorze w Tywrowie na Ukrainie trwa festiwal dla młodzieży „Tchnienie Życia”. Zakonnicy postanowili zorganizować wydarzenie pomimo trwających działań wojennych. Uczestniczy w nim kilkudziesięciu młodych z całego kraju. Obok modlitwy i codziennej Eucharystii przewidziano warsztaty, m.in. z psychologii pourazowej, konferencje, zabawy i gry plenerowe oraz szczególną modlitwę ulicami miasta w intencji zakończenia wojny. Młodym towarzyszył m.in. bp Radosław Zmitrowicz OMI – biskup pomocniczy kamieniecko-podolski.

(pg/profil Tchnienie Życia)


Kodeń: Uroczystości pogrzebowe śp. br. Grzegorza Szymaniuka OMI [zdjęcia]

W kodeńskim sanktuarium odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. br. Grzegorza Szymaniuka OMI. O godzinie 11.30 modlitwę różańcową w intencji zmarłego poprowadzili oblaci z jego ostatniej wspólnoty zakonnej. Mszy świętej żałobnej przewodniczył o. Sławomir Dworek OMI, wikariusz prowincjalny. W koncelebrze stanęli prezbiterzy zakonni i diecezjalni. W modlitwie uczestniczyła rodzina zmarłego, przyjaciele oraz kodeńscy parafianie. Kazanie wygłosił o. Krzysztof Czepirski OMI ze wspólnoty na Świętym Krzyżu. W życiu zmarłego oblata uwypuklił różne stoły, przy których zasiadał, gdzie karmiła się jego wiara i budowały więzy ludzkie: stół rodzinny, klasztorny, stół warsztatu krawieckiego i wreszcie Stół Eucharystii. Na zakończenie liturgii wikariusz prowincjalny dziękował za wytrwałość zmarłego brata oraz podziękował wspólnocie lublinieckiej za opiekę w czasie choroby. Swoimi wspomnieniami podzieliła się rodzina, dziękując za modlitwę w dniu pogrzebu oraz opiekę nad krewnym. Obrzędy ostatniego pożegnania poprowadził o. Tomasz Woźny OMI, pierwszy radny domu lublinieckiego. Śp. brat Grzegorz Szymaniuk OMI spoczął w kwaterze oblackiej miejscowego cmentarza.

Biogram śp. br. Grzegorza Szymaniuka OMI

.

(pg/zdj. P. Tomys OMI)


Nowy tomik poezji o. Andrzeja Madeja OMI z Turkmenistanu

W oblackiej parafii we Wrocławiu odbyła się prezentacja nowego zbioru wierszy cenionego misjonarza-poety z Turkmenistanu. Tym razem poświęcony jest przemyśleniom odnośnie wojny na Ukrainie – nosi tytuł: „Godzina Kainów”.

Z bólu zapisałem te stronice. Od 24 lutego miotam się między bezsilnością, gniewem, a nadzieją, że ten koszmar się dzisiaj skończy. Daj Boże, żebym już z takim bólem nigdy o nikim i o niczym w życiu nie pisał. Ufam, że te notatki natchną nas do jeszcze żarliwszej modlitwy o pokój. „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, obdarz nas pokojem.” (Msza Święta) „Błogosławieni pokój czyniący” (Mt 5) Oranto ze Świętej Sofii w Kijowie, „Neruszimaja Stieno”, Bogurodzico znad Dniepru, przynieś dzisiaj pokój Ukrainie – napisał o. Andrzej Madej OMI.

Najnowszy tomik poezji ojca Andrzeja Madeja OMI można nabyć m.in. TUTAJ

.


 

 

 

 


o. Andrzej Madej OMI
– urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W 1977 przyjął święcenia prezbiteratu. Studiował filozofię w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów MN w Obrze i w Krakowie, teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło–Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. W latach 80. zasłynął jako rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Był inicjatorem spotkań ekumenicznych w Kodniu oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. Od 1997 jest przełożonym Misji “Sui Iuris” w Turkmenistanie. Jest z powołania katolickim księdzem i poetą. Od 1984 r. wydał kilkanaście zbiorów wierszy i prozy. Jest m. in. laureatem za rok 2019 Medalu „Benemerenti in Opere Evangelizationis”, nagrody przyznawanej przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji za to, że “cierpliwie i z miłością głosi Ewangelię i prowadzi dialog ekumeniczny. Jest autorem poczytnych publikacji książkowych”.

(pg/zdj. Parafia Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju we Wrocławiu)


Bp Wiesław Krótki OMI: "Inuici zawsze byli integralną częścią szerzenia Dobrej Nowiny na ich ziemi"

W wywiadzie udzielonym Wiadomościom Watykańskim biskup Krótki z Iqaluit w Kanadzie Arktycznej, na terytorium Nunavut, potwierdza znaczenie faktu, że papież zatrzymuje się w Arktyce, aby spotkać się z ocalałymi ze szkoły Inuitów, mówiąc:

Jego Świątobliwość pokazuje nam, że kocha ludność rdzenną i chce, abyśmy wszyscy żyli w pokoju i pojednaniu ze sobą.

Biskup Wiesław Krótki OMI wśród swoich diecezjan (zdj. archiwum OMI)

Ostatnim przystankiem papieża Franciszka w Kanadzie jest Arktyczna Kanada, w Iqaluit, gdzie biskup Antoni Wiesław Krótki OMI powita go przed ważnym wydarzeniem, w którym Ojciec Święty spotka się z ocalałymi ze szkoły Inuitów i odbędzie publiczne spotkanie. Biskup Churchill-Baie d’Hudson wyjawia, dlaczego tak ważne jest, aby papież odwiedził i spotykał się z tymi ocalonymi, choćby tylko przez kilka godzin, oraz o pokutnej pielgrzymce Ojca Świętego do Kanady, która koncentrowała się na bliskości, uzdrowieniu i pojednaniu z rdzenną ludnością kraju.

Iqaluit jest stolicą i jednocześnie największą społecznością Terytorium Nunavut w Arktycznej Kanadzie, terytorium zamieszkanym przez ponad połowę populacji Inuitów. Diecezja jest dużym terytorium w kanadyjskiej Arktyce z 16 wspólnotami zamieszkałymi przez katolików. Jest to stosunkowo nowa diecezja na świecie z pierwszą misją założoną w 1912 roku na zachodnim wybrzeżu Zatoki Hudsona, w Chesterfield Inlet. Służyło jej pięciu biskupów, począwszy od założyciela pierwszej misji, biskupa Arsène Turquetila OMI.

Iqaluit (zdj. nunatsiaq.com)

Podczas swojej wizyty apostolskiej papież Franciszek przeprosił ludy rodzime za „katastrofalne” błędy z przeszłości popełnione przez wielu chrześcijan w systemie szkół rezydencyjnych i wezwał do badań, aby zapobiec ponownemu wystąpieniu takich tragedii. Diecezja Churchill-Baie d’Hudson była pierwszą diecezją w Kanadzie, która przeprosiła byłych uczniów szkół rezydencyjnych w 1996 roku i podobnie jak inne diecezje w Kanadzie, wniosła wkład do Canadian Bishops Canadian Indigenous Reconciliation Fund [fundusz odszkodowań kanadyjskiego Kościoła katolickiego – przyp. tłum.]. Biskup Krótki zwraca uwagę na „niedopuszczalne nadużycia” popełniane na rdzennych mieszkańcach w przeszłości i informuje, że kilkoma katolickimi parafiami diecezji opiekują się świeccy liderzy Inuitów.

Deborah Castellano Lubov: Jakie jest znaczenie wizyty Papieża w Iqaluit i Kanadzie?

Bp Wiesław Krótki OMI: Przybywając z wizytą do Kanady, w tym do miasta Iqaluit, Jego Świątobliwość pokazuje nam, że kocha rdzenną ludność i chce, abyśmy wszyscy żyli w pokoju i pojednaniu ze sobą. Nie jest ważne, że papież przybywa do Iqaluit, ale ważne jest, aby przybył na terytorium Nunavut, gdzie mieszka ponad połowa populacji Inuitów w Kanadzie. Iqaluit nie został wybrany ze względu na dużą rdzenną ludność katolicką, ponieważ główną rdzenną ludnością miasta są anglikanie. Parafia katolicka jest aktywną wspólnotą obejmującą ludność tubylczą i dużą wielokulturową populację nierdzenną.

Iqaluit został również wybrany ze względu na środki bezpieczeństwa lotniczego, liczbę pokoi hotelowych dla studentów i gości oraz dostęp do administracji publicznej, kościelnej i organizacji zrzeszających ludy Pierwszych Narodów w Ottawie.

(arch. bp. Wiesława Krótkiego OMI)

Nasza diecezja ma dumną tradycję mężczyzn i kobiet, którzy poświęcili swoje życie, aby nieść Dobrą Nowinę Inuitom, głównie oblatów Maryi Niepokalanej i Szarych Zakonnic z Montrealu. (…) Posiadamy największą kolekcję materiałów biblijnych i liturgicznych drukowanych w rdzennym języku w Kanadzie (…) Pod wieloma względami Inuici zawsze byli integralną częścią szerzenia Dobrej Nowiny na ich ziemi. Poprowadzili misjonarzy do obozów w placówkach, nauczyli ich języka i pokazali, jak pozyskiwać zwierzęta z lądu i morza. W niektórych rejonach to oni sami zanosili przesłanie chrześcijaństwa do innych obozów.

(arch. bp. Wiesława Krótkiego OMI)

Mówi Biskup o aktywnej parafii katolickiej, która obejmuje rdzennych mieszkańców i jej różnorodności. Czy mógłby ksiądz biskup powiedzieć więcej o Kościele, któremu służy w diecezji Churchill-Baie d’Hudson?

Diecezja obejmuje duży obszar, na którym jedynym połączeniem między wspólnotami jest droga powietrzna, co stanowi wyzwanie dla posługi prowadzonej przez niewielką liczbę duchownych i świeckich liderów. Ludność Nunavut – około 80% Inuitów – deklaruje się jako chrześcijanie, głównie zgodnie z tradycją anglikańską i rzymskokatolicką. Szereg naszych parafii katolickich jest pod opieką świeckich liderów – Inuitów. Podczas gdy nasza diecezja była jedną z pierwszych, które uformowały świeckich liderów do podjęcia tego rodzaju funkcji w 1968 roku, wyzwaniem jest dziś przyciągnięcie kolejnego pokolenia odpowiedzialnych za parafie, którzy cierpią z powodu szoku kulturowego związanego z szybką modernizacją i piętnem społecznym związanym z tym, że na północy standard życia jest niższy.

Nasza diecezja ma dumną tradycję mężczyzn i kobiet, którzy poświęcili swoje życie, aby nieść Dobrą Nowinę Inuitom, głównie oblatów Maryi Niepokalanej i szarych zakonnic z Montrealu.

bp W. Krótki OMI – Pastorał ze śliwki, z której podkradał owoce, gdy był dzieckiem

Czy może ksiądz biskup powiedzieć coś więcej o tej tradycji?

Posiadamy największą kolekcję materiałów biblijnych i liturgicznych drukowanych w rdzennym języku w Kanadzie, ze szczególnym naciskiem w ostatnich latach na opracowywanie pomocy dla świeckich liderów. Pod wieloma względami Inuici zawsze byli integralną częścią szerzenia Dobrej Nowiny na ich ziemi. Poprowadzili misjonarzy do obozów w placówkach, nauczyli ich języka i pokazali, jak pozyskiwać zwierzęta z lądu i morza. W niektórych rejonach to oni sami zanosili przesłanie chrześcijaństwa do innych obozów. Iqaluit jest jedyną społecznością o tak dużej nierdzennej populacji. Wiele stanowisk zawodowych jest wykonywanych przez osoby z zewnątrz. Rząd regionalny i organizacje Inuitów stawiają wysokie poprzeczki zatrudniania lokalnej ludności, ale niestety utknęły one w martwym punkcie, który wynosi około 50%. Dopóki poziom wykształcenia nie będzie wyższy, wiele stanowisk zawodowych nie będzie wykonywanych przez miejscową ludność, a to tworzy napięcia, ponieważ grupa spoza ich terytorium ma również dostęp do ograniczonych mieszkań.

Iqaluit zostało nazwane najmłodszą i najszybciej rozwijającą się stolicą Kanady, z różnorodną mieszanką kultur, położoną w centralnym miejscu cywilizacji Inuitów, która sięga tysiącleci, ale w miarę rozwoju pojawiły się problemy i napięcia związane z tym rozwojem i współistnieniem. Jak zdaniem księdza biskupa Papież może pomóc załagodzić te napięcia?

Miejmy nadzieję, że obecność Ojca Świętego nie tylko przyniesie uzdrowienie ludziom dotkniętym dziedzictwem szkół rezydencyjnych, ale pomoże przypomnieć nam o naszym wspólnym człowieczeństwie i pragnieniu wspólnego życia jako dzieci Boże. W naszej diecezji kontynuujemy podróż ze współbraćmi ze Zgromadzenia zarówno na polu uzdrowienia, jak i podczas radosnych wydarzeń i uroczystości, zarówno w Kościele, jak i poza nim. Nadal umacniamy lokalnych świeckich liderów w naszych parafiach.

„Ja się trochę stresuję, jak biskup tak sam sobie idzie tak po prostu. Tam są niedźwiedzie” – wideo

Papież Franciszek wygłosił głębokie przeprosiny wobec rdzennych mieszkańców Kanady za to, że wielu członków lokalnego Kościoła było historycznie zaangażowanych w system szkolnictwa rezydencjalnego i popełniono „katastrofalne błędy”.

Nasza diecezja była związana tylko z jedną szkołą przez niespełna 15 lat. O korzyściach edukacyjnych tej uczelni świadczy liczba byłych studentów, którzy stali się liderami w swoim społeczeństwie, rządzie oraz w negocjacjach dotyczących roszczeń ziemskich. Szkoła jednocześnie przysporzyła również bólu i cierpienia młodym ludziom niemieszkającym przez cały rok w domu, niestety zdarzały się też nadużycia. Diecezja Churchill-Hudson Bay była pierwszą diecezją w Kanadzie, która przeprosiła byłych uczniów szkół rezydencyjnych w 1996 roku. Podobnie jak inne diecezje w Kanadzie, wsparliśmy Canadian Bishops Indigenous Reconciliation Fund. Środki przeznaczone będą na projekty promujące uzdrowienie i rewitalizację kulturową.

(vaticannews/tł. i opr. pg)


System szkół rezydencjalnych w Kanadzie został stworzony przez rząd Kanady, prowadzenie placówek powierzono w dużej mierze wspólnotom wyznaniowym: katolickim i protestanckim. Podstawą ideologiczną ich funkcjonowania był ówczesny pogląd kolonialny asymilacji ludów rodzimych do świata białego człowieka. Na mocy rozporządzenia rządu Kanady dzieci siłą odbierano rodzicom i umieszczano w szkołach, w których często panowały złe warunki sanitarne i żywieniowe. Wsparcie finansowe rządu dla placówek było niewystarczające, co odbijało się na warunkach życia. Duży problem stanowiły też choroby i epidemie, szczególnie te, na które ludność rdzenna Kanady nie była uodporniona. W szkołach występowały przypadki przemocy wobec uczniów. Przy szkołach rezydencjalnych funkcjonowały również cmentarze, wiele z nich uległo zatarciu po zamknięciu placówek i braku troski o miejsce pochówku. W 1991 roku podczas pielgrzymki Pierwszych Ludów nad Jezioro św. Anny kanadyjscy oblaci przeprosili za udział w systemie szkół rezydencjalnych. Nadal pracują wśród rdzennej ludności na terenie całej Kanady, działając na rzecz sprawiedliwości i pojednania.


Sanktuarium w Kodniu z dofinansowaniem na eneregtykę

Kustosz Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej - o. Krzysztof Borodziej OMI, odebrał umowę na instalację do produkcji energii z odnawialnych źródeł energii do 0,5 MW. Projekt "Zwiększenie wykorzystania odnawialnych źródeł energii w przedsiębiorstwie Dom Pielgrzyma w Kodniu Sp. z o.o." dofinansowany zostanie ze środków Unii Europejskiej. Uroczystość wręczenia umów przez Marszałka Województwa Lubelskiego - Janusza Stawiarskiego oraz dyrektora Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości - Marka Neckiera, odbyła się 27 lipca. To pierwsze umowy w ramach Działania 15.1 Wsparcie przedsiębiorstw w zakresie energetyki - REACT-EU. Dom Pielgrzyma w Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej jest jedyną instytucją kościelną, która uzyskała wsparcie w obecnym rozdaniu, reszta to przedsiębiorstwa prywatne, firmy prowadzone przez samorządy oraz szpital w Zamościu. Docelowo ma zostać zawartych 120 podobnych umów w ramach rundy I.

(zdj. LAWP)

(pg)


Prenowicjat w Obrze

W Obrze rozpoczął się prenowicjat, czyli bezpośrednie przygotowanie do nowicjatu. Uczestniczy w nim pięciu kandydatów – czterech z Polski i jeden z Kanady. O przyjęciu ich do nowicjatu zadecyduje ordynariusz Polskiej Prowincji, który dołączy do rekolektantów w sobotę. Jednocześnie w Obrze trwają rekolekcje powołaniowe, w których udział bierze dwudziestu chłopaków. Obu grupom towarzyszą: mistrz nowicjatu – o. Krzysztof Jamrozy OMI oraz dyrektor Sekretariatu Powołań – o. Jan Wlazły OMI.

(pg/zdj. K. Jamrozy OMI, J. Wlazły OMI)