Misjonarki oblatki świętują 25. rocznicę powstania

W 1997 roku dziewięć kandydatek zaczęło życie wspólnotowe w Pozuelo w Hiszpanii, dając początek Oblatkom Maryi Niepokalanej. Zaczęły od rozważania konstytucji oblatów, przeredagowując je na potrzeby wspólnoty żeńskiej oraz wyboru spośród siebie przełożonej. Dzień rozpoczynały wspólną modlitwą, po czym każda udawała się na uczelnię na studia. Po nauce siostry oddawały się pracy w domu rekolekcyjnym, katechizowaniu dzieci i młodzieży w parafii. Dzień kończył się Eucharystią w miejscowej wspólnocie oblackiej. Rok później nowe zgromadzenie uzyskało aprobatę Kościoła. W tym roku przypada 25. rocznica powstania oblatek.

Z tej okazji misjonarki oblatki udały się na szczególną pielgrzymkę po śladach św. Eugeniusza. Obecnie wspólnota przebywa w Palermo, gdzie mieszkał młody Eugeniusz w czasie tułaczki migracyjnej. Oblatki Niepokalanej będą zgłębiać charyzmat Założyciela oblatów oraz przyglądać się pracy wśród migrantów duchowych synów św. Eugeniusza. Będzie to również czas rekolekcji z okazji jubileuszu istnienia.

Więcej o Misjonarkach Oblatkach Maryi Niepokalanej – KLIKNIJ

(pg/zdj. Misjonarki oblatki)


"Ewangelizacja w Europie jest znacznie trudniejsza, niż w innych miejscach świata"

W czeskiej miejscowości Tábor-Klokoty odbyło się spotkanie młodych oblatów Prowincji Środkowoeuropejskiej. Towarzyszył im prowincjał – o. Felix Rehbock OMI. Pośród poruszanych tematów, rozmawiano m.in.: o nadziejach, jakie niesie ze sobą prowincja, coraz trudniejszej sytuacji ewangelizacyjnej w Europie, odnowie misjonarki ludowej – głoszenia misji parafialnych oraz pracy z młodzieżą.

Prowincjał zwrócił uwagę, że szczególnie młodych oblatów powinna cechować gorliwość. Misja w Kościele niemieckim, jak i europejskim, jest znacznie bardziej wymagająca, niż wyjazd na misje zagraniczne. Dlatego entuzjazm i poświęcenie, które towarzyszą tym, którzy wyjeżdżają na misje zagraniczne, muszą być również obecne, a nawet mocniejsze wśród misjonarzy pozostających w Europie. Bez wątpienia można mówić, że misja ewangelizacji w Europie jest znacznie trudniejsza, niż w innych miejscach świata – relacjonuje o. Piotr Depta OMI, uczestnik spotkania.

Do Klokot przyjechali oblaci pochodzący z różnych krajów, m.in.: Niemiec, Czech, Polski, Indii. Aktualnie posługują w Prowincji Środkowoeuropejskiej. Spotkanie było okazją do wymiany doświadczeń nie tylko z bieżącej posługi, ale również Kościoła krajów, z których pochodzą misjonarze Niepokalanej. Ubogacającą rzeczywistością była obecność młodych, z którym współpracują czescy oblaci, prowadząc wiele inicjatyw ewangelizacyjnych.

(pg/zdj. V. Kadlec OMI)


La Réunion: Misje w cieniu wulkanu [PODCAST]

W 1977 r. gorąca lawa niszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze. Rozstąpiła się, gdy napotkała… kościół. Mieszkańcy wyspy uważają to za cud.

(misyjne.pl/zdj. reunion.fr)


Kokotek: Zakończenie wakacji - "Stare Dobre Kapłaństwo"

W ostatnią niedzielę wakacji w Oblackim Centrum Młodzieży w Kokotku na Śląsku planowane jest wyjątkowe pożegnanie lata. Biesiada wraz ze "Starym Dobrym Kapłaństwem", złożonym z dwóch misjonarzy oblatów, którzy wykonają najbardziej znane szlagiery, zapraszając uczestników do śpiewu i biesiady. Kontynuacją będzie zabawa prowadzona przez didżeja. Wstęp na imprezę jest wolny, rozpoczęcie: 28 sierpnia o godzinie 18.00.

Więcej informacji TUTAJ

(pg)


Gdańsk: Oblackie wyroby na Jarmarku Dominikańskim

Podczas 762. Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku można było natrafić na stoisko Pasieki Klasztornej br. Zdzisława Cieśli OMI – pszczelarza z Obry. Prezentował zarówno miody własnego wyrobu, jak i dzieła z wosku. Stoisko cieszyło się dużym zainteresowaniem, a przede wszystkim wielu osłodziło sobie przy nim życie.

Jarmark Dominikański związany jest ze wspomnieniem liturgicznym św. Dominika, założyciela Zakonu Kaznodziejskiego. Początki jarmarków wiążą się ze średniowieczem i przywilejami papieskimi i biskupimi, na mocy których zakon mógł organizować specjalne dni handlowe. Odrodzenie jarmarków nastąpiło w latach 90. XX w. z największym i najbardziej spektakularnym, trwającym 3 tygodnie w Gdańsku organizowanym przez podmiot wybierany przez komisję złożoną z urzędników miejskich oraz radnych Gdańska.

(pg/zdj. Pasieka Klasztorna)


Grupie oblackich pielgrzymów towarzyszył biskup

Trwa 46. Piesza Pielgrzymka Opolska na Jasną Górę. Wśród pątników do tronu Królowej Polski po raz pierwszy idzie grupa parafian z oblackiej parafii w Opolu, towarzyszy im proboszcz – o. Damian Dybała OMI. Opolska pielgrzymka oprócz intencji indywidualnych niesie ze sobą dziękczynienie za jubileusz 50-lecia diecezji.

Jubileusz oznacza większą odpowiedzialność za Kościół opolski. Nieście do Matki wdzięczność i ufność. Pielgrzymka to rekolekcje w drodze. Starajcie się zbliżyć do Boga. Łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować. Będziecie to czynić we wspólnocie wiary, podczas śpiewu, modlitwy i refleksji, zadumy. Proszę, byście doświadczyli wspólnoty Kościoła, tego, że podążamy razem do domu Ojca. Idźmy coraz bliżej za Jezusem, w pokoju i zgodzie między nami. Prośmy, by nasz Kościół funkcjonował coraz bardziej synodalnie, zawsze z Bogiem, nasłuchując tego, co nam Duch Święty nakazuje – mówił do pielgrzymów bp Andrzej Czaja, ordynariusz opolski.

Każdego dnia biskup Kościoła opolskiego towarzyszy konkretnej grupie pątników, modląc się z nimi i odpowiadając na pytania. W dniu wczorajszym szedł z grupą pielgrzymów z parafii pw. św. Jana Pawła II w Opolu.

(pg/zdj. OMI Opole)


Wrocław: Kawa z proboszczem - sposób na poznanie parafian

Ojciec Błażej Mielcarek OMI jest jednym z najmłodszych proboszczów na Dolnym Śląsku. Od objęcia funkcji proboszcza w oblackiej parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju na wrocławskich Popowicach, postanowił rozpocząć od poznania swoich parafian. Zaprosił ich zatem na kawę. Inicjatywa spotkała się z entuzjastycznym odbiorem mieszkańców Popowic.

W tym spotkaniu przy kawie chodzi o to, żeby się poznać. Mnie osobiście zauroczyła Msza św. o godzinie 9. Przychodzi na nią duża stała ekipa. Pomyślałem, żeby tych ludzi poznać, nie tylko z perspektywy liturgicznej, gdy się wspólnie modlimy. Integrujemy się, potrafimy normalnie rozmawiać, poznajemy swoje problemy, trudności, radości. Ja lubię być z ludźmi i chcę wchodzić z człowiekiem w bezpośredni kontakt. Takie spotkania również tworzą życie parafialne – wyjaśnia w rozmowie z „Gościem Wrocławskim” o. Błażej Mielcarek OMI.

Wrocławscy parafianie podkreślają, że inicjatywa to strzał w dziesiątkę, ponieważ daje okazję do rozmowy z duszpasterzem. Nowy proboszcz rozważa cykliczność takich spotkań.

(pg/zdj. A. Wiśniewska)


NINIWA Team w krainie reniferów i św. Mikołaja

Rowerzyści NINIWA Team przejechali już przez Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię. Aktualnie kręcą kolejne setki kilometrów po drogach Finlandii, która objawiła im już swoją surową naturę, ale pozwoliła też doświadczyć fińskiej gościnności. Właśnie przekroczyli linię koła podbiegunowego.

Po dwóch tygodniach jazdy rowerzyści NINIWA Team są już za półmetkiem wyprawy na Nordkapp i mają na licznikach ponad 2 tysiące kilometrów. W minioną środę przeprawili się promem z Tallina w Estonii do Helsinek, stolicy Finlandii, skąd ruszyli dalej na północ.

Jak dotąd uczestnicy wyprawy sprawnie radzili sobie z typowymi rowerowymi usterkami i – nawet pomimo kilku kraks czy wywrotek zakończonych nieoczekiwanymi „kąpielami” w błocie – nie dali się pokonać żadnym poważniejszym kontuzjom. Wskutek gwałtownego upadku najbardziej ucierpiała za to złamana w kilku miejscach wędka, na której jeden z rowerzystów wozi ogromną, kultową już biało-czerwoną flagę – charakterystyczny symbol wypraw NINIWA Team.

Parafia multikulti i chleb jak u Jezusa

Ostatnią niedzielę grupa spędziła w katolickiej parafii Świętej Rodziny z Nazaretu w Oulu, gdzie uczestnicy wyprawy doświadczyli niezwykłej gościnności multikulturowej wspólnoty. Przyjął ich ksiądz z Indii, w robieniu prania w hurtowych ilościach pomogła mieszkająca tam Polka, a suto zastawiony stół sprawiał wrażenie, jakby właśnie powtórzył się biblijny cud rozmnożenia chleba.

Spotkaliśmy katolicką rodzinę z Iraku, która uciekła przed prześladowaniami. Ich ojczystym językiem jest aramejski – język, którym posługiwał się Chrystus. Zrobili nam przaśny chleb – mówili, że taki sam, jaki jadł Jezus. Pewnym jest, że są blisko Jezusa, mają więzi ze sobą, są otwarci na innych, przeżywają łamanie chleba w Eucharystii i w życiu. Dali nam bardzo dużo siły. Piękne spotkanie – relacjonuje lider wyprawy, oblat o. Tomasz Maniura.

Trzeci tydzień drogi rowerzyści rozpoczęli 15 sierpnia w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Ten dzień okazał się dla nich łaskawy nie tylko za sprawą korzystnego wiatru w plecy, ale przede wszystkim dzięki spotkanym ludziom, którzy udostępniając im na postój i kolejny nocleg swoje podwórka, szlauchy z wodą i toalety, a nawet częstując fasolką wyhodowaną we własnym ogródku, zaprzeczają stereotypowi zimnych i mało gościnnych Finów.

Wtorek, 16. dzień wyprawy, rowerzyści spędzają tuż za linią koła podbiegunowego w Wiosce Świętego Mikołaja, który jest patronem tegorocznej wyprawy.

Nordkapp po raz drugi

To już 16. wyprawa rowerowa NINIWA Team. Grupa wyruszyła 1 sierpnia z Oblackiego Centrum Młodzieży NINIWA w Kokotku, dzielnicy Lublińca na Śląsku. Ich celem jest Nordkapp w Norwegii – prawie najdalej wysunięty na północ punkt kontynentalnej Europy. Do pokonania mają ok. 4000 km w 30 dni.

Na Przylądek Północny grupa – wraz z nowym pokoleniem rowerzystów – wybrała się już po raz drugi. Dokładnie 10 lat temu NINIWA Team jechała na Nordkapp w intencji papieża Benedykta XVI. W tym roku uczestnicy wyprawy ofiarują trud drogi w intencji pokoju na Ukrainie i na całym świecie.

W kilkunastoletniej historii wypraw rowerowych NINIWA Team rowerzyści objechali całą Europę, zahaczyli o Afrykę, Bliski Wschód i zmierzyli się z Syberią. Na liczniku mają już ponad 60 tys. kilometrów nakręconych w 56 krajach na 3 kontynentach. Codziennie pokonują min. 150 km bez samochodu bagażowego i technicznego, nie planują noclegów, a cały ekwipunek – nawet ponad 30 kg na osobę – wiozą wyłącznie na swoich rowerach.

Codzienne relacje z drogi przygotowywane przez samych uczestników wyprawy można śledzić na stronie NINIWY – www.niniwa.pl – oraz w mediach społecznościowych: na Facebooku, Instagramie i TikToku (@niniwa_omi).

(niniwa.pl)


Diego Saez OMI: Jeżeli dziś jesteśmy oblatami, to dzięki temu doświadczeniu Eugeniusza

Było to 200 lat temu, 15 sierpnia 1822 roku. Zgromadzenie Misjonarzy Prowansji (znane później jako Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej) powstało zaledwie sześć lat wcześniej i już jednak pomimo kilku lat istnienia przeżywało pierwszy kryzys. Dziś możemy być pewni, że jeśli jesteśmy oblatami i członkami oblackiej rodziny, to właśnie dzięki temu szczególnemu doświadczeniu, którego doznał św. Eugeniusz.

Rzeczywiście po pierwszych miesiącach i latach pojawiły się już normalne napięcia związane z codziennym, wspólnym życiem. Na początku działalności misyjnego stowarzyszenia wszystko było piękne. Oprócz wysokiego ideału życia, jaki sobie postawili, nowością dla wszystkich było życie we wspólnocie. Ta nowość przyniosła też entuzjazm, energię i chęć zrobienia wszystkiego jak należy.

Niektóre doświadczenia z naszego własnego życia pomagają nam zrozumieć tę sytuację: na przykład, kiedy zostajemy wysłani na misję do nowego kraju lub nowego kontekstu kulturowego lub społecznego, albo kiedy musimy rozpocząć nową posługę, entuzjazm wypełnia serce misjonarza, ponieważ chce on wiedzieć wszystko, chce oddać się wszystkim ludziom i zaoferować swoje najlepsze talenty, aby rozpocząć to nowe dzieło; pierwsze lata (trzy?, pięć? osiem?) życia małżeńskiego to lata entuzjazmu wobec nowego życia, które para rozpoczyna: wspólne życie, z jego nowymi zwyczajami i harmonogramami, pragnienie budowania wspólnej przyszłości, zmiana w pracy, narodziny pierwszych dzieci...

Ale nieuchronnie, gdy minie początkowy entuzjazm i poczucie nowości, przychodzi zwykłe życie ze swoimi zwykłymi codziennymi napięciami... I tu zaczyna się sprawdzian wierności i prawdziwej miłości: ofiarność w misji, która nie jest już nowa i wobec ludzi, których wady już znamy (a oni znają nasze), współżycie małżonków, w którym każdy dzień jest bardzo podobny do poprzedniego itd. Przy zwykłym życiu jasny i oczywisty ideał początku łatwo zaczyna blednąć i wydaje się być tylko marzeniem.

Jednakże refleksje i problemy misjonarzy podsycały także czynniki zewnętrzne: reaktywowano wiele diecezji, które kilka lat wcześniej, w wyniku rewolucji francuskiej, zostały zlikwidowane, a teraz biskupi tych nowych diecezji potrzebowali powrotu księży, którzy musieli opuścić te terytoria. Wśród nich byli kapłani, którzy zdecydowali się utworzyć Stowarzyszenie Misjonarzy Prowansji. Który głos naprawdę wyraża głos Boga wobec każdego misjonarza - czy to głos biskupa czy przełożonego misjonarzy Eugeniusza de Mazenoda?

Tak więc z jednej strony wzrosły wewnętrzne napięcia w stowarzyszeniu misjonarzy, ponieważ znikła już nowość życia wspólnego i misyjnego. Z drugiej strony wielką presję na misjonarzach wywierały okoliczności zewnętrzne. Zaczęły się pojawiać problemy. Te napięcia faktycznie pojawią się kilka miesięcy później, gdy Ojciec Święty Pius VII mianuje wujka Eugeniusza, kanonika Fortunata de Mazenoda, biskupem Marsylii. Ten ostatni postawił warunek, aby jego bratanek, Eugeniusz de Mazenod oraz jego najbliższy współpracownik, Henryk Tempier, zostali jego wikariuszami generalnymi. Utajone już napięcie między misjonarzami przerodziło się wówczas w otwartą eksplozję wzajemnych oskarżeń i wyrzutów.

Dzięki zdarzeniom Bożej Opatrzności Najświętsza Maryja Panna dzięki szczególnej łasce, którą wspominamy w dniu dzisiejszym, postanowiła przygotować serce Eugeniusza oraz serca jego najwierniejszych misjonarzy do podjęcia oblackiego powołania.

Rzeczywiście, w obliczu wszystkich prób i napięć zwykłego życia, które już się pojawiały, możemy sobie łatwo wyobrazić pytanie, które mogło zrodzić się w umysłach i sercach świętego Eugeniusza i pierwszych oblatów: czy nie pomyliliśmy się, zakładając Zgromadzenie? Czy może być tak, że założenie tego stowarzyszenia nie było tak naprawdę wolą Boga, ale naszym ludzkim domniemaniem? Logicznie rzecz biorąc, naturalną konsekwencją tych pytań byłoby dla św. Eugeniusza jak najszybsze zamknięcie domu misyjnego i odesłanie misjonarzy, z których każdy wróciłby do swojego miejsca pochodzenia. To jest pytanie, które przychodzi nam bardzo łatwo do głowy, gdy stajemy w obliczu prób...

15 sierpnia 1822 roku święty Eugeniusz napisał:

Wierzę, że Jej także zawdzięczam szczególne uczucie, jakiego dziś doznałem – nie powiem, że bardziej niż kiedykolwiek, ale na pewno bardziej niż zwykle. Nie określę go dokładnie, bo zawiera wiele spraw. Wszystkie one dotyczą jednak tylko jednego przedmiotu – naszego drogiego Stowarzyszenia. Wydawało mi się, że widzę, że namacalnie wyczuwam, iż zawiera ono zalążek bardzo wielkich cnót, że będzie mogło dokonać niezmiernego dobra. Uważałem je za dobre. Wszystko mi się w nim podobało. Kochałem jego reguły, jego statuty. Jego posługa wydawała mi się wzniosła i tak naprawdę jest. Dostrzegałem w nim zapewnione, a nawet – jak mi się zdawało – niezawodne środki służące zbawieniu

(List do ojca Henryka Tempiera, PO I, t. 6, nr 86).

W pewnym sensie wierzę, że Niepokalana Dziewica dała naszemu Założycielowi kilka chwil, aby spojrzał na Zgromadzenie tym samym spojrzeniem, co Jezus, który nie tylko widzi teraźniejszość, ale także pozwala nam zajrzeć w przyszłość, jak to uczynił sam Jezus ze swoimi uczniami: "Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i spójrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne" (J 4,35-36).

A co widział święty Eugeniusz, gdy Najświętsza Panna pozwoliła mu na takie właśnie spojrzenie? Święty Eugeniusz zobaczył, że pomimo wszystkich prób i trudności, założone przez niego zgromadzenie dzięki łasce Bożej będzie miało błogosławioną przyszłość, że nasze stowarzyszenie przyniesie wiele owoców i że będzie trwało. Tak więc święty Eugeniusz zrozumiał, że nasze zgromadzenie jest naprawdę dziełem Bożym. Możemy powiedzieć, że w pewnym sensie Matka Boża udzieliła świętemu Eugeniuszowi łaskę oglądania nas, oblatów i oblackiej rodziny w 2022 roku. Jesteśmy potwierdzeniem tej wizji, którą miał święty Eugeniusz i która zachęcała go do pójścia naprzód. W mniejszym lub większym stopniu nasze kraje, miasta i wioski były ewangelizowane przez oblatów. W rzeczywistości, były i są do dzisiaj całe kraje (lub przynajmniej całe populacje), gdzie my, oblaci, zapewnialiśmy jedyną obecność Kościoła. Byliśmy ewangelizowani przez oblatów, których znaliśmy, a także zostaliśmy powołani do współpracy w ewangelizacji innych.

Tak więc, wspominając doświadczenie z 15 sierpnia 1822 roku, wierzę, że Dziewica Maryja mówi do nas wszystkich dzisiaj, oblatów i członków rodziny oblackiej, że Pan wciąż na nas liczy. Pan zna już nasze słabości, nasze ludzkie, a może i materialne ubóstwo, nasze napięcia w życiu wspólnotowym, nasze znużenie rutyną codzienności... Te sytuacje są tylko potwierdzeniem, że to Pan i tylko On, a nie nasza inteligencja czy nasza misyjna zuchwałość, czyni nasze życie i naszą misję owocną i ma moc, by nadal naszą rodzinę uczynić owocną przynajmniej na kolejne 200 lat, albo na tyle, na ile Pan zechce nam jej udzielić.

W obliczu trudności misji i naszego stanu życia, w naszych umysłach i sercach spontanicznie nasuwa się pytanie: czy warto podejmować wysiłek? Doświadczenie świętego Eugeniusza sprzed 200 lat zaprasza nas dzisiaj do spojrzenia nie tylko na nasz świat oczami ukrzyżowanego Zbawiciela (por. Konstytucje i Reguły Zgromadzenia, 4), ale także na nasze zgromadzenie, do spojrzenia wyżej i głębiej na całe dobro, które Bóg pomimo naszych słabości uczynił i nadal przez nas czyni, i do dziękczynienia za to wszystko. Święto to jest więc okazją do odkrycia wartości naszego najbardziej specyficznego ślubu jako oblatów - ślubu wytrwałości (por. Konstytucje i Reguły, 29), ponieważ przeżywając nasze cierpienia i radości w wielkiej zażyłości z naszą Matką (por. Konstytucje i Reguły, 10), znajdziemy siłę do wytrwania nawet pośród trudności i sprzeczności, które są częścią życia.

Niech ta uroczystość napełni nas radością i nadzieją, gdyż wszystkie nasze potrzeby powierzamy Najświętszej Maryi Pannie, a Ona, Matka Miłosierdzia, Matka i Królowa oblatów, przedstawi je swojemu Synowi, naszemu Panu.

(o. Diego Saez OMI, postulator generalny Zgromadzenia)