Modlitwa o pokój na Ukrainie
W związku z rozpoczęciem działań wojennych przez Federację Rosyjską na Ukrainie, Prowincjał Polskiej Prowincji wystosował apel do oblatów. Wyraził jednocześnie wsparcie dla misjonarzy na Ukrainie, Rosji i Białorusi oraz ludzi, wśród których posługują.
Po wielu latach cierpienia związanego z trwającym atakiem na Ukrainę, do którego świat się przyzwyczaił i udawał, że go nie było, po wielu tygodniach i miesiącach narastającego strachu, oto kolejny raz w historii zło przypomina o sobie i pokazuje, że gardzi człowiekiem i jego życiem, jego pragnieniem wolności i pokoju, jego aspiracjami, że jeśli zechce – może udręczyć i zabić. W obliczu tej manifestacji zła niech naszą odpowiedzią będzie objęcie Chrystusowego Krzyża i ufne spojrzenie na potęgę Zmartwychwstałego, niech odpowiedzią będzie solidarność z cierpiącymi i modlitwa o opamiętanie dla agresorów. Rozpoczęliśmy w tym roku rekolekcje pod płaszczem Matki Bożej Fatimskiej. Niech Maryja uczy nas, jak się zachować w obliczu wojny, która ma wszelkie predyspozycje, by stać się konfliktem światowym. Módlmy się o nawrócenie grzeszników i sami się nawracajmy! - napisał o. Paweł Zając OMI.
Wezwał wszystkich oblatów Polskiej Prowincji do modlitwy różańcowej o godzinie 20.00 - w momencie, gdy zwyczajowo wspólnoty spotykają się ze sobą. Zaapelował, aby trwała aż do ustania wojny i zapanowania pokoju.
Misjonarze oblaci z Opola zaprosili na modlitwę parafian.
https://www.facebook.com/oblaciOpole/photos/a.326317124735392/931028657597566/
Podobny apel opublikował proboszcz oblackiej parafii w Laskowicach Pomorskich.
(pg)
Bp Jacek Pyl OMI: Polska robi wiele dla Ukrainy
Rozmowa z bp. Jackiem Pylem OMI, biskupem pomocniczym diecezji odesko-symferopolskiej na Ukrainie. Po zajęciu Krymu przez Rosję, biskup Jacek pozostaje na terytorium kontrolowanym przez Federację Rosyjską.
Marcin Wrzos OMI: Jaką rolę odgrywa Kościół w czasie wydarzeń wojennych prowokowanych przez Rosję, które rozgrywają się teraz na Ukrainie?
Biskup Jacek Pyl OMI: Rola Kościoła jest zawsze taka sama od czasów Chrystusa. Mamy głosić Ewangelię, prawdę i wprowadzać pokój oraz jedność. Jezus przyniósł pokój. „Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję” – modlimy się w czasie Mszy św.
Zwróćmy uwagę jednak na to, że pokój jest darem Bożym i mieszka w sercach otwartych na Boga. Tam gdzie jest grzech, zamęt, agresja, gniew i złość – tam nie ma pokoju. Stąd też aktualne jest wezwani do ciągłego nawracania się.
Wielu ludzi myśli, że spotkanie z Bogiem i modlitwa uchroni ich od zła. Nam się wydaje, że jak prosimy o coś Pana Boga, to zaraz powinien nam wszystko dać. A prawda jest taka, że Pan Bóg nie zbudował zapory ani muru, żeby odgrodzić niebezpieczeństwa od człowieka, one są wpisane w nasze życie. Bóg dwa tysiące lat temu posłał swojego Syna, Jezusa Chrystusa, który przeszedł mękę, został ukrzyżowany i zmartwychwstał. Ofiarował swojego Syna, żeby zbawić świat, żeby pojednać nas ze sobą. Jezus nie przeklinał swoich wrogów, ale modlił się za nich i z wysokości krzyża padły słowa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
Na aktualne wydarzenia trzeba patrzeć w tym kontekście. Jest krzyż, który przeżywamy – aktualne wydarzenia w kraju – który, gdy go przeżywany z Chrystusem, prowadzi do zmartwychwstania, do zwycięstwa.
Byłem niedawno na Świętym Krzyżu i odprawiałem mszę świętą w intencji o pokój na całym świecie, zwłaszcza na Ukrainie. Będziemy mieli od pierwszej niedzieli Wielkiego Postu na Ukrainie, na Krymie ogłoszony Rok Krzyża. W zeszłym roku wiosną podczas zebrania Konferencji Episkopatu Ukrainy przyjęliśmy hasło na 2022 r. – na Rok Krzyża: „W krzyżu zbawienie”. I właśnie to jest rola Kościoła – głoszenie prawdy o człowieku, prawdy o Bogu, bez względu na okoliczności. Ta prawda jest taka, że wszyscy zmierzamy ku wieczności, bez względu na to, kim jesteśmy, po której stronie konfliktu. Kościół nie może zapomnieć, że wszyscy jesteśmy braćmi, że wszyscy mamy stawać w prawdzie i dążyć do realizacji błogosławieństw, przykazań miłości – Boga, bliźniego, a nawet nieprzyjaciół.
I to wezwanie do miłowania przyjaciół i nieprzyjaciół jest istotne bez względu na okoliczności polityczne. Ono wciąż jest ważne.
Popatrzmy szerzej. Nie chodzi tylko o nasilający się konflikt. Mamy epidemię koronawirusa, która prowadzi do strachu, do paniki, do izolacji. Mamy widmo wojny. Nie tylko tu na Ukrainie, ale w wielu zakątkach świata ludzie giną, są prześladowani. Wewnątrz krajów, w ludziach wzrasta stopień agresji, wychodzą na ulice. Są nastawiani jedni przeciwko drugim. Trwa napięcie pomiędzy kulturą chrześcijańską a nowymi ruchami społecznymi jak LGBTQ+, skrajnym feminizmem, ekologizmem, liberalizmem. To wszystko jest wyzwaniem dla nas, dla Kościoła.
W minioną niedzielę słyszeliśmy Ewangelią o miłości przyjaciół i nieprzyjaciół. O tym, że chrześcijanin ma być człowiekiem miłości, że jest to wpisane w nasze katolickie DNA. Czy w Waszych trudnych okolicznościach da się w ogóle realizować to wezwanie Chrystusa? W jaki sposób?
Wszystko jest łaską. Na pewno potrzeba dużo modlitwy i zachowania spokoju. Trzeba z poziomu wiary, wiedzy, przejść na poziom życia. Miałem kilka lat temu takie doświadczenie, że przekraczałem granicę ukraińsko-krymską i nie pozwolono mi wjechać autem na ukraińskich numerach na Krym, gdzie mieszkam. Wracając z granicy spotkałem się z taką reakcją ukraińskich celników: „A ksiądz przeklął tego, co nie wpuścił?”. Ja mówię: „Przeklinać nie wolno, trzeba przebaczać i modlić się za tych ludzi”. Miałem w sobie wtedy jakiś taki wewnętrzny spokój. Czułem, że to jest łaska, bo przecież normalnie to powinienem się zdenerwować. I wtedy jeden z celników mówi: „To proszę mi pozwolić, ja przeklnę jego i całą jego rodzinę”. W takich kategoriach myśli świat – w kategoriach agresji, przeklinania innych. W kategoriach prawa Hammurabiego – „oko za oko, ząb za ząb” – choć czasem bywamy nawet gorsi. Powiedziałem mu wtedy, że jak będziemy pielęgnować tę agresję, będziemy się nawzajem przeklinać, to będzie to początek wojny. To jest wezwanie dla każdego z nas – by w naszych sercach był pokój. Jeśli będziemy żyli w grzechu, to będzie powstawała agresja, nieprzyjaźń. Nawet na własnym podwórku, nawet wśród najbliższych. A potem się zaczynają dalsze konflikty. Jako Kościół, wspólnota ludzi, staramy się miłować. Bez pomocy Boga się nam to nie uda.
Dwa dni temu arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP i metropolita poznański, mówił o tym, żebyśmy byli gościnni dla (potencjalnych) przybyszów z Ukrainy. A czy jeszcze coś więcej możemy, jako Kościół w Polsce, zrobić dla Kościoła na Ukrainie?
Kościół Polski już dużo zrobił i robi. Polska dużo zrobiła i robi dla Ukrainy. Tym, co możecie ofiarować jest na pewno modlitwa, post, jałmużna w intencji pokoju, Ukrainy – te narzędzia walki duchowej naprawdę działają. Dziękujemy za pomoc finansową. Oprócz tego jesteśmy wdzięczni, że jest możliwość przyjazdu i zarobienia w Polsce pieniędzy na rodzinę, która została na Ukrainie, że studenci z Ukrainy studiują w Polsce i mogą doświadczyć wiele dobra. Też warto zauważyć, że w drugą stronę, na Ukrainie, około 2 tys. Polaków teraz odpłatnie studiuje medycynę, potem zdadzą egzaminy w Polsce i rozpocznie specjalizację.
Wracając do tematu. Najważniejsza jest modlitwa. Nie możemy zapominać o modlitwie za wstawiennictwem męczenników. Tyle ludzi oddało życie za wiarę. Nie wszyscy są ogłoszeni błogosławionymi czy świętymi. Ale tych zastępów jest dużo, przecież ostatni wiek był wiekiem rekordowych prześladowań za wiarę przez ideologie komunistyczne, faszystowskie, liberalne. Trzeba tych niekanonizowanych męczenników prosić o wstawiennictwo w tym czasie.
(misyjne.pl)
24 lutego 2022
CZY POSIADAM TĘ CHARAKTERYSTYCZNĄ MAZENODOWSKĄ CECHĘ?
Rok nowicjatu to najważniejszy czas, aby skupić się na specyficznej formacji oblackiego sposobu życia, charyzmacie i duchowości. Dokonuje się dzięki przykładowi oblatów, wykłady oraz kierownictwo duchowe, którego celem jest rozwijanie przede wszystkim duchowości mazenodowskiej.
To, co pisze Eugeniusz, odnosi się w szczególności do braci i kapłanów, ale w sensie duchowym odnosi się do każdego członka naszej mazenodowskiej rodziny. Jest to wezwanie dla każdego z nas, abyśmy dokonali przeglądu jakości naszego życia i pobożności.
Ojciec Guigues, w drodze do Kanady, poczynił kilka uwag wobec Założyciela na temat tych, którzy ukończyli nowicjat. Eugeniusz skorzystał z okazji, aby do mistrza nowicjatu, ojca Vincensa, napisać kilka słów i udzielić wskazówek.
Muszę wam powiedzieć, jako wytyczną dla was, że o. Guigues w liście, który napisał mi z Hawru, uznał, że jest zmuszony poczynić mi kilka uwag. Powiedział, że korzystniejsze byłoby naszym oblatom wpoić, że nigdy z własnej winy nie należy zaniedbywać swych ćwiczeń duchowych, różańca, rachunku sumienia, medytacji, bagatela! Stąd wyciągam wniosek, że jego towarzysz lub towarzysze nie czynili nic z tych rzeczy. Jeśli się ich nie doceniło, zanim zostało się księdzem, należy się obawiać, że jeszcze bardziej zaniedba się je po święceniach. Dodam, że wspólnocie ciągle brakuje tego wyróżniającego charakteru, który odróżnia wspólnotę zakonną od tych, które są tylko wspólnotami kapłańskimi.
Nowicjusze i oblaci, kiedy dowiadują się, co powinno zostać wykonane, nie są zbudowani tą łatwością, aby uczynić lub opuścić to, co poleca się zrobić.
List do ojca Vincensa, w N.-D. de L’Osier, 23.07.1844, w: EO I, t. X, nr 849.
Żyjąc duchowością i charyzmatem św. Eugeniusza de Mazenoda, jakie cechy jego duchowości praktykuję w mojej relacji z Bogiem, w moim stylu życia i w moich relacjach z innymi?
Rozpoczęły się konsultacje przed Kapitułą Generalną
Rozpoczęły się konsultacje przed 37. Kapitułą Generalną Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Odbędzie się ona jesienią br. we Włoszech. Od poniedziałku naszą prowincję odwiedza radny generalny na region Afryki i Madagaskaru - o. Guillaume Muthunda OMI. Gościł na Świętym Krzyżu, gdzie spotkał się z zakonnikami oraz wspólnotą oblackiego nowicjatu. W najbliższym czasie będzie odwiedzał kolejne domy zakonne w Polsce.
Modlitwa przed Kapitułą Generalną
(pg)
Katowice: Spotkanie świeckich o charyzmacie oblackim
W Katowicach już po raz jedenasty odbyło się spotkanie o charyzmacie oblackim. Tym razem tematem były kryzysy św. Eugeniusza. W pierwszej kolejności pod lupę wzięliśmy kryzys z lat jego młodości, który rozpoczął się po śmierci księżnej Canizzarro i trwał przez kilka pierwszych lat po powrocie Eugeniusza do Francji. Poszukujący swojej tożsamości, spotykał się z ciągłymi rozczarowaniami: trudy w relacji z matką i jej rodziną, samotny, wyczerpujący pobyt na wsi, nieudane próby znalezienia żony i odzyskania majątku. Całkowicie rozczarowany swoja ojczyzną pragnął powrócić na Sycylię, ale i ta próba znalezienia „szczęścia” zakończyła się fiaskiem. Odreagowania szukał w światowych rozrywkach, ale na dłuższą metę nie przynosiły mu one ulgi.
Doszedłem do tego, że znienawidziłem swego Stwórcę za to, że mnie stworzył… – wspominał po latach w notatkach rekolekcyjnych.
Po kilkuletnim procesie powrotu do dawnej gorliwości religijnej, w „pewien Wielki Piątek” spotyka żywego, miłosiernego Boga. To doświadczenie staje się punktem zwrotnym w jego historii i nadaje sens jego życiu.
W tych wydarzeniach mogli odnaleźć się nie tylko najmłodsi uczestnicy spotkania, reprezentujący wspólnotę Niniwa, ale była to też szansa dla starszej „młodzieży” przypomnienia sobie swojej historii spotkania z Chrystusem, która zapaliła ich do służby w Kościele.
Jednak ta jak my, tak i Eugeniusz borykał się w tej służbie z różnymi trudnościami, które sprawiały, że zadawał sobie pytanie czy to co robi ma sens. Tak było na początku powstania Zgromadzenia. Jego gorliwość i otwartość na młodzież oraz ubogich drażniła innych przedstawicieli Kościoła. Szlachta miała do niego żal, że głosi w języku prowansalskim, biskupi próbowali podebrać mu księży, proboszczowie byli zawistni, bo przyciągał okoliczną młodzież. W samym Zgromadzeniu pojawiały się różne trudności. Zmęczony tą sytuacją Eugeniusz u stóp Maryi doświadczył pocieszenia i potwierdzenia, że to co robi jest wolą Bożą. Jednocześnie zobaczył też swoje słabości, które miały wpływ na trudny wewnątrz wspólnoty. Późniejsze zatwierdzenie Zgromadzenia przez papieża było potwierdzeniem przekonania o tym, że Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej nie jest tylko wymysłem Eugeniusza de Mazenoda, ale pragnieniem samego Boga.
Wydawać by się mogło, że teraz już wszystko pójdzie jak z płatka, ale tak naprawdę dopiero rozpoczynały się prawdziwe schody i dziesięcioletni okres „nocy ciemnej” gorliwego misjonarza. Eugeniusz nie tyle przeżywał wewnętrzne zmagania, co czekało go wiele prób zewnętrznych, z których najtrudniejsze było „opuszczenie” przez papieża. Kiedy władze oczerniały Eugeniusza, papież zabronił mu dociekać swoich praw w sądzie. Założyciel Zgromadzenia pozostał posłuszny głowie Kościoła narażając na szwank swoją reputację. Pociechą w tym czasie było trwanie we wspólnocie i działanie dla jej dobra oraz nieustawanie w ewangelizacji.
Patrząc na historię ojca de Mazenoda uczestnicy spotkania mogli dostrzec drogę i przemianę jakiej doświadczył. Ze zbuntowanego, wyniosłego nastolatka, który pragnął być nazywany „hrabią”, wyrósł misjonarz, który, ze względu na wierność papieżowi, potrafił zrezygnować z walki o swoje racje i dobre imię.
Na koniec spotkania nie zabrakło czasu na podzielenie się osobistymi refleksjami. Jedna z uczestniczek podsumowała usłyszaną historię słowami: „To daje nadzieję!”.
(M. Mazur-Katowice)
Krzysztof Machelski OMI: Zadaniem Kościoła jest być z ludźmi
Katolicy na Ukrainie modlą się i poszczą w intencji pokoju. Nie mogą zrobić nic więcej. O ile tuż przy granicy z Rosją widać pewne militarne i strategiczne ruchy, to w głębi kraju życie toczy się normalnie.
Od miesiąca staram się nie śledzić w mediach tego, co się dzieje. W Tywrowie ludzie żyją jak dawniej. Ludzie pracują, dzieci się uczą. Nic się zasadniczo nie zmieniło – dodaje misjonarz.
Sytuacja w Europie uległa diametralnej zmianie. W sieci trwa wojna informacyjna, internet zalewają fale fakenewsów i fałszywej propagandy.
— Jakub Olaf Strumiłło (@JakubOlaf) February 22, 2022
Wszystko w związku z wojną która dotyka naszą sąsiednią Ukrainę.
Okażmy wsparcie dla wolności i niepodległości. #Ukraine #StandWithUkraine pic.twitter.com/ysvdwLS7c6
Kontekst polityczny
Sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej jest coraz bardziej napięta. Rosyjskie wojska wkroczyły do Donbasu. Prezydent Rosji Władimir Putin zarządził w poniedziałek wysłanie wojsk mających prowadzić „działania pokojowe” w dwóch kontrolowanych przez separatystów regionach wschodniej Ukrainy. Wcześniej uznał tak zwane republiki ludowe – ługańską i doniecką – za niepodległe. W czasie transmitowanego przez telewizję wystąpienia rosyjski prezydent podpisał odpowiednie dekrety. Późnym wieczorem Kreml opublikował teksty dekretów, w których Putin nakazał również swojemu ministerstwu obrony wysłanie rosyjskich sił do prowadzenia „działań pokojowych” w dwóch kontrolowanych przez separatystów regionach wschodniej Ukrainy.
Ukraina 🇺🇦 kontroluje obecnie 70% obszaru, o którym mówił Putin 🇷🇺.#Russia #Ukraine #Ukraina #Rosja #Wojna pic.twitter.com/bCpbFkWNae
— Bartłomiej Szponar 🇵🇱 🇪🇺 - Polityka Powszechna (@BartSzponar) February 22, 2022
Cichy strach
Mieszkańcy tego kraju są podzieleni. Propaganda rosyjska jest bardzo mocno obecna w ukraińskich mediach, co sieje dezinformację i wzmaga podziały społeczne. Ojciec Machelski w rozmowie z misyjne.pl przyznaje, że spora część Ukraińców mimo pozornego spokoju obawia się o przyszłość kraju.
Ludzie czują strach, ale niechętnie o tym mówią. Przyznają to dopiero przy bliższym poznaniu albo podczas dłuższej rozmowy. Niezależnie od tego, co się wydarzy, naszym zadaniem, jako Kościoła, jest być z nimi – podkreśla misjonarz oblat.
Modlitwa i post w intencji Ukrainy
Biskupi, na czele z samym papieżem Franciszkiem, zachęcają wiernych, aby modlili się i ofiarowali post w intencji pokojowego rozwiązania konfliktu. To modlitewne wsparcie jest nie tylko symboliczne. Kościół w każdym czasie, także w czasie wojny, musi być i jest Wspólnotą, która przypomina o duchowym wymiarze ludzkiego cierpienia i rozumieniu wydarzeń, które wykraczają poza ludzkie kategorie. Mocno podkreślają to księża z Ukrainy, z którymi rozmawiałem. Nie chcą wchodzić w polityczne spekulacje, nie przewidują scenariuszów rozwoju konfliktu. Ufają Bogu i robią wszystko, co w ich mocy, aby Ukraińcy czuli ich obecność, wsparcie i bliskość.
W każdą środę w całej Ukrainie jest post i modlitwa o pokój. Ludzie wieczorami modlą się na różańcu. Pomoc materialna póki co nie jest organizowana, bo nie ma u nas żadnych uchodźców ze wschodniej części Ukrainy – mówi o. Machelski.
W najbliższych dniach będziemy zapewne świadkami kluczowych wydarzeń, które pokażą czy konflikt będzie eskalował czy jednak sytuacja będzie się stabilizować. Warto jednak odpowiadać na apele Kościoła o solidarność z Ukrainą. Tą duchową i w razie potrzeby także tą materialną.
(mj/misyjne.pl)
23 lutego 2022
MŁODZI LUDZIE UMIESZCZENI SĄ W TYM DOMU, ABY SIĘ PRZYGOTOWAĆ DO PRACY MISYJNEJ.
Podczas gdy misje oblackie rozwijały się we Francji i za granicą, aby odpowiedzieć na zapotrzebowanie na ewangelizację najbardziej opuszczonych ludzi, konieczna była rekrutacja nowych misjonarzy. Dlatego Eugeniusz założył pierwszy juniorat w Notre-Dame des Lumières, aby uzupełnić wykształcenie młodych ludzi, którzy czuli w sobie możliwe powołanie. Władze państwowe oskarżyły go o założenie szkoły, wchodzenie w konkurencję z miejscowymi szkołami publicznymi i korzystanie z ich funduszy. Eugeniusz odpowiedział:
Księże rektorze,
Dziękuję księdzu, że zwrócił się do mnie w sprawie informacji na temat wydarzeń, które miały miejsce w domu w Lumières i zostały księdzu zrelacjonowane.
Nie rozumiem, jak można było powiedzieć inspektorowi, że było sześćdziesięciu uczniów nieróżniących się w niczym od pensjonariuszy w domach wychowawczych. Młodzi ludzie umieszczeni są w tym domu, aby się przygotować do pracy misyjnej, i jest ich tam około dwunastu. Nie ma tam nikogo, kto byłby przewidziany do kariery świeckiej. Wszyscy mają docelowo po dobrym przygotowaniu iść do nowicjatu…
Nie zaakceptowałbym, abyśmy mieli kogoś przyjąć z inną intencją niż bycie misjonarzem dla misji diecezjalnych lub zagranicznych, i jestem przekonany, że dyrektor domu skrupulatnie przestrzega tych wytycznych, o których mówię. Wie on bardzo dobrze, że jeśliby nie przestrzegał tych wytycznych, oddaliłby się tym samym od ducha i od celu instytucji, której przecież nie wspieram po to, aby mieć pensjonariuszy. Gdyby tak było, sprzeniewierzyłby się właściwemu powołaniu w sensie duchowym i dla dobra dusz.
Ten list daje nam możliwość poznania szerokiego zakresu formacji misyjnej w życiu oblackim: najpierw postulanci, nowicjusze, następnie scholastycy.
Mimo wszystko, księże rektorze, wytłumaczę się, dlaczego podana przez inspektora liczba młodych ludzi znajdujących się w zakładzie w Lumières jest zawyżona. Uwzględniono uczniów z wyższego seminarium w Marsylii, gdzie studiują teologię, a teraz przyjechali do Lumières spędzać wakacje, i młodych ludzi, którzy tam mieszkają na stałe. Ci pierwsi odbyli już nowicjat i są tam jedynie na wakacjach, bez zajmowania się studiami klasycznymi , i jest ich osiemnastu. Pozostali, mniej liczni, są jeszcze aspirantami do Zgromadzenia, którzy w odróżnieniu od pensjonariuszy domu wychowawczego, dalecy są od tego, aby móc płacić na utrzymanie budynku, dla którego znajduję inne źródła. Oni nie należą, jak księdza poinformowano, do rodzin bogatych.
J. Eugeniusz, biskup Marsylii
List do rektora akademii w Nîmes, 22.07.1844, w: EO I, t. XIII, nr 102.
Praktyka prowadzenia junioratów w tym czasie została ogólnie zniesiona. Ten list przypomina nam jednak, że nadal istnieje realna potrzeba powołań do wszystkich gałęzi rodziny mazenodowskiej i że ważne jest kultywowanie wizji misyjnej, która nadal inspiruje do zaangażowania.
Łeba: Orkan Eunice
Orkan Eunice mocno doświadczył mieszkańców naszego kraju. Zgodnie z prognozami synoptyków największe porywy wiatru odnotowano w górach i na wybrzeżu. W oblackiej parafii w Łebie zniszczeniu uległo poszycie kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dzięki szybkiej interwencji strażaków udało się zabezpieczyć ubytki oraz uchronić świątynię przed dalszymi uszkodzeniami.
(pg/zdj. A. Jaworski OMI)
Kijów: Dziś pierwsza Msza w kościele św. Mikołaja po pożarze
Po pożarze kijowskiego kościoła św. Mikołaja, miejscowa wspólnota parafialna gromadziła się na liturgii na zewnątrz świątyni, potem w podziemiach. Warunki jednak były wymagające ze względu na brak ogrzewania. Ponad ich głowami trwały prace zabezpieczające w zniszczonym przez pożar kościele. Dziś jest pierwsza niedziela, kiedy wierni mogą spotkać się na Eucharystii w odpowiednim miejscu. Wierni sami przygotowali świątynię – wymagała wysprzątania oraz wniesienia ławek i paramentów liturgicznych. Oblacka parafia w Kijowie wciąż czeka na spełnienie zapewnień władz o zwrocie kościoła wspólnocie katolickiej.
Marzenia organistki z Kijowa
Świątynia położona jest w centrum ukraińskiej stolicy. Kościół został wzniesiony w latach 1899-1909 w stylu neogotyckim według projektu Władysława Horodeckiego. Jego budowa została zainicjowana poprzez starania o pozwolenia, które podjął hrabia Władysław Michał Pius Branicki, Powstał z ofiar pieniężnych katolików mieszkających w Kijowie. Społeczność katolicka użytkowała świątynię do 1936 roku, kiedy obiekt został zawłaszczony przez władze radzieckie. Od lat 70-tych w kościele znajdowała się sala organowa, urządzona w stylu republikańskim, jednocześnie odbywały się nabożeństwa katolickie, jednak tylko wtedy, gdy sala nie była użytkowana przez Dom Muzyki Organowej i Kameralnej. W praktyce wspólnota parafialna najczęściej korzystała z podziemi. Starania o zwrot świątyni trwają od lat 90-tych, kiedy opiekę nad świątynią objęli misjonarze oblaci. 25 czerwca 2001 roku, podczas swego pobytu w Kijowie, odwiedził to miejsce Jan Paweł II. We wrześniu 2021 roku w kościele wybuchł pożar, który zniszczył organy i uszkodził wnętrze świątyni. Jako przyczynę pojawienia się ognia podano zwarcie w instalacji elektrycznej instrumentu podczas próby artystów Domu Muzyki Organowej i Kameralnej.
(pg/zdj. OMI Kijów)