R. Wawrzeniecki OMI - 11 listopadowa refleksja

Nasza polska historia od wieków jest spleciona ściśle z bólem i cierpieniem, a zwłaszcza przez 123 lata zaborczej niewoli. Świętowane dziś wydarzenie odzyskania przez Polskę niepodległości, pokazuje bardzo wyraźnie, że naród zjednoczony z Bogiem i drugim człowiekiem jest w stanie dokonać wielkich rzeczy. Wiedzieli o tym bardzo dobrze nasi ojcowie, kiedy w czasach zaboru wyczekiwali Polski wolnej i niepodległej. Oni czuwali, aby być gotowymi na jej spotkanie i przyjęcie tego wielkiego daru, jakim jest niepodległość. Oni o ten dar się ciągle modlili do Boga i u Niego szukali zawsze nadziei.

(pixabay)

Bł. Stefan kardynał Wyszyński, w odniesieniu do tego dziedzictwa powiedział przed niemalże 50 laty:

Chciejcie to dziedzictwo Narodu uszanować! Otwórzcie mu serca, miłujcie go i brońcie. (…) …wiara i poświęcenie są potrzebne nie tylko na froncie wojennym, lecz także na froncie pracy, obowiązku, zawodu, nauki, codziennego trudu i wysiłku. Ja was pytam, nie czynie wymówek, nie oskarżam, ja tylko pytam: jakiej chcecie Polski? (…) Przemawia do was syn Narodu, który kocha Ojczyznę. A kochać ją, to znaczy miłować wszystko, co Polskę stanowi.

(Warszawa 22.03.1972).

W mojej rodzinie przechowywana jest tradycja, że w Warszawie goście weselni idący na ślubną uroczystość i z niej powracający, rozbrajali zaborczych żołnierzy 10 i 11 listopada, świętując nie tylko rodzinną uroczystość, ale i rodzącą się niepodległość, za którą przez lata wzdychali i tęsknili. To była tęsknota za ojczystą ziemią, z której czasem w okresie zaborów trzeba było uciekać. Ta tęsknota snuła się w głowach na przymusowej emigracji, ale i wypełniała głowy tych, którzy żyli tu na tej ziemi, naszej ziemi, a w swojej codzienności doświadczali nieustannych prześladowań za polskość.

Dowodem i wyrazem tej tęsknoty za wolnością, za wolną Ojczyzną, były powstania narodowe, organizacje emigracyjne, legiony, walka u boku Napoleona… Jednak także szczególnym wyrazem tej tęsknoty była rozbrzmiewająca z wielu ust modlitwa „Przed Twe ołtarze, zanosił błaganie, Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie” (A. Feliński, „Boże coś Polskę”). Ze wszystkich „świątyń, chat i pół” (Maria Konopnicka, „Rota”) wznosiła się modlitwa do Boga o wolność.

(pixabay)

Przyszedł wreszcie rok 1918, kiedy to po 123 latach niewoli Polska zmartwychwstała. Dziś obchodzimy 103. rocznicę tego wielkiego wydarzenia. Chcemy dziękować Bogu za naszą niepodległą Ojczyznę, za wolność, za to że możemy żyć w Polsce, która widnieje na mapach Europy i świata. Chcemy dziękować za tych wszystkich, którzy wywalczyli nam tę niepodległość: dla Ojczyzny ginęli, cierpieli oraz ponosili liczne ofiary, by Ojczyzna mogła wyłonić się jak Feniks z popiołów. Chcemy dziękować za ludzi Kościoła, którzy w tych trudnych chwila stali przy Polskim Narodzie, dodając odwagi, wzniecając ewangeliczną nadzieję na zwycięstwo dobra nad złem. Wszystkim im towarzyszyły słowa, jakże pięknie wypisane na polskich sztandarach: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Oni doskonale wiedzieli, że tych trzech podstawowych wartości w życiu człowieka nie da się oddzielić, bo są ze sobą organicznie złączone.

Kiedy myślimy o dzisiejszym święcie, to z jednej strony patrzymy w przeszłość, a z drugiej strony patrzymy też w przyszłość. My ludzie obecnego czasu spoglądamy na minione lata historii naszej Ojczyzny i często pytamy o Jej los w przyszłości. Ks. Józef Tischner, kapelan polskiej „Solidarności”, rozumianej bardzo szeroko jako bycie jeden z drugim, a nie jeden przeciw drugiemu, wyraźnie stwierdził w jednym ze swoich kazań:

Buduje się zmarłym luksusowy grób, ale nie przyjmuje żadnego dziedzictwa po nich.

Wypowiadał swoje słowa w oparciu o własne obserwacje, o historię naszego Narodu. Dziś w Święto Niepodległości spróbujmy podjąć te słowa, aby zobaczyć na czym polega dziedzictwo Niepodległej, na czym polega nasza rola w niesieniu tego dziedzictwa, na czym nasze wołanie do Boga „Ojczyznę wolną, pobłogosław Panie”. Te słowa ks. Tischnera, wypowiedziane w kontekście szczególnego miesiąca modlitwy za zmarłych, jakim jest w naszej polskiej tradycji listopad, można sparafrazować i odnieść do naszego narodowego dziedzictwa, do tych wartości jakich dziś w sposób szczególny dotykamy w wielu naszych kościołach czy składając kwiaty w licznych miejscach pamięci.

(pixabay)

Kiedy przypatrzymy się naszej polskiej historii, to widzimy, że wtedy kiedy Polacy rzucali się sobie do gardeł, kiedy ważne były własne egoistyczne interesy, to wtedy Ojczyzna zmierzała na skraj przepaści, jej niepodległość była zagrożona i wszystko kończy się niewolą. Kiedy zaś Polacy jednoczyli się wokół tych najważniejszych wartości: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, to wtedy możliwe były największe zwycięstwa nie tylko na polu chwały w walce zbrojnej, ale także moralny opór wobec obcych mód i wzorów często siłą narzucanych, wobec rugowania polskiego języka z serc Polaków.

Pięknie wyraził tę prawdę w jednym ze swoich kazań patriotycznych bł. Jerzy Popiełuszko:

Chcemy sobie mocno uświadomić, że takiego ogromu cierpienia narodu nie wolno nam zaprzepaścić, ale w pokornej i ufnej modlitwie składać Bogu w ofierze. Zbyt wielka jest danina krwi, bólu, łez i poniewierki złożona u stóp Chrystusa, by nie powróciła od Boga, jako dar prawdziwej wolności, sprawiedliwości i miłości. By nie doprowadziła do zmartwychwstania Ojczyzny, jak to miało miejsce w roku 1918, gdy zdawało się, że jest to niemożliwe, ale trzy mocarstwa zaborcze naraz zostały pokonane, Po ludzku niemożliwe. Ale Bóg pokazał, że u Boga wszystko jest możliwe. (…) Życie ludzkie i życie narodu jest jak gleba: gdy wrzuca się w nią plewy, zbiera się chwasty, a gdy wrzuca się ziarno, ziarno prawdy, miłości, poszanowania ludzkiej godności, zbiera się plon i to zbiera się plon obfity. Jakże wtedy inaczej mogłoby wyglądać życie rodaków nawet i w ten trudnej rzeczywistości… Listopad 1918 roku niech będzie zachętą dla wszystkich, którzy dzisiaj są jeszcze zniechęceni, upadający na duchu i zalęknieni. Niech będzie zachętą do pracy nas sobą i nad innymi, nad utwierdzeniem i pomnażaniem nadziei, że z każdej sytuacji Bóg jest zdolny wyprowadzić naród ku wolności, gdy lud jest wierny Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie, i gdy żyją wiara, nadzieja, prawda i solidarność.

(Msza święta za Ojczyznę, listopad 1983).

(pixabay)

Niepodległa potrzebuje dziś bardzo pięknych ludzi. Piękny człowiek – jak mawiał Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki – to człowiek, który potrafi dziękować. Piękny człowiek, to człowiek, który potrafi za swoją kochaną Ojczyznę się modlić, by Bogu powierzać wszystkie Jej sprawy. Wreszcie piękny człowiek, to taki który pięknie potrafi dzielić się sercem, mając to serce na dłoni dla drugiego człowieka. Mamy dziś okazję, we wspólnocie Polskiego Narodu, być pięknymi ludźmi nie tylko dla Boga i siebie, ale przede wszystkim także dla innych. Gdy tylko będziemy chcieli być takimi ludźmi i podejmiemy choć w części to zadanie, to wtedy pięknym stanie się nasz Naród, a przecież nasza Ojczyzna godna jest tego, by cieszyć się pięknymi, nie tylko fizycznie, ale i duchowo Polakami, jak było przez wieki w minionych pokoleniach.


O. Robert Wawrzeniecki OMI urodził się w 1973 roku w Poznaniu. W latach 1989-1993 uczył się w Niższym Seminarium Duchownym w Markowicach, 1993-1994 odbył nowicjat na Świętym Krzyżu, 1994-2000: studia i formacja w seminarium zakonnym w Obrze. Pierwsze śluby: 08.09.1994 roku, śluby wieczyste: 08.09.1998 roku, święcenia diakonatu 18.06.1999 roku i prezbiteratu 17.06.2000 roku. Jest Sekretarzem Wykonawczym Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce. Należy do domu zakonnego w Warszawie.

(pg)


Lubliniec: Odszedł do Pana śp. o. Stanisław Czyż OMI

W domu zakonnym w Lublińcu w godzinach nocnych 11 listopada 2021 roku zmarł o. Stanisław Czyż OMI.

Urodził się 9 maja 1932 roku w Julianowie (parafia Pawłów, diecezja sandomierska). W latach 1947-1951 uczył się w junioracie w Lublińcu. Nowicjat w Zgromadzeniu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej odbył w Markowicach, gdzie złożył pierwsze śluby zakonne, 8 września 1952 roku. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w Obrze, gdzie złożył profesję wieczystą 8 września 1955 roku. Tutaj też przyjął święcenia diakonatu - 24 listopada 1957 roku i święcenia prezbiteratu - 22 czerwca 1958 roku.

Po święceniach kapłańskich odbył roczny staż pastoralny w Lublińcu. Następnie skierowano go na Święty Krzyż, gdzie w latach 1959-1962 najpierw pełnił funkcję pomocnika mistrza nowicjatu, a następnie drugiego radnego domowego. W 1965 roku otrzymał obediencję do Wrocławia na rektora kościoła w Kozanowie. W 1968 roku został wikariuszem oblackiej parafii w Łebie. W latach 1974-1980 był profesorem w Niższym Seminarium Duchownym w Markowicach. W tym czasie obronił doktorat na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Następnie skierowany do Obry, gdzie w Wyższym Seminarium Duchownym pełnił funkcję wykładowcy z zakresu teologii biblijnej. 1 listopada 2021 roku otrzymał obediencję do domu zakonnego w Lublińcu na oblacką infirmerię.

Uroczystości pogrzebowe:

Lubliniec, poniedziałek 15 listopada:

- 10.30 - różaniec
- 11.00 - Msza święta za śp. o. Stanisława Czyża OMI

Obra, wtorek 16 listopada:

- 10.30 - różaniec
- 11.00 - Msza święta pogrzebowa i pogrzeb na kwaterze oblackiego cmentarza w Obrze

 

R.I.P.


11 listopada 2021

CZY PRZEBYWANIE W OBECNOŚCI JEZUSA CHRYSTUSA TO NIE PRZEDSMAK RAJU?

W tej pięknej refleksji zapisanej w swoim prywatnym dzienniku, Eugeniusz opisuje, jak był zaskoczony, gdy poczuł obecność Jezusa podczas modlitwy przed Eucharystią. Wspomina o swoim pragnieniu zjednoczenia się z Jezusem na zawsze i przygotowania się na wieczne spotkanie z Nim w chwili śmierci. Jego śmierć miała nastąpić dopiero 17 lat później, ale fakt, że Kościół go kanonizował, świadczy o tym, że przez całe swoje życie żył on tymi słowami:

W czasie adoracji przed wystawionym Najświętszym Sakramentem pochłaniała mnie myśl, która nie mogła być lepsza. Czy przebywanie w obecności Jezusa Chrystusa, padanie do Jego stóp, aby Go adorować, kochać i od Jego dobroci oczekiwać na łaski, których potrzebujemy, to nie przedsmak nieba. Zgłębiając bardziej tę myśl doszedłem do wniosku, który nigdy nie przyszedł mi na myśl. Jeśli w ostatniej chorobie będę przytomny, chciałbym mieć szczęście znosić trwogę śmierci i oddać ducha w obecności naszego boskiego Zbawiciela. Wydaje mi się, że byłby to niezawodny środek, aby zajmować się jedynie Nim, a moje serce ani na chwilę nie przestałoby być zjednoczone z Tym, który obejmowałby je swoją obecnością i wspierał w strasznej chwili przejścia z tego świata do wieczności.

Wydaje mi się jeszcze, że niemożliwe jest, aby ten sam Jezus Chrystus nieustannie przyzywany, w którego z miłością i z całkowitym zaufaniem się wpatruję, na którego łonie w pewnym sensie oddałbym ostatnie tchnienie odrzuciłby mnie od swojego oblicza w tej samej chwili, gdybym opuszczał go na ziemi. Lepiej odczuwam te kwestie niż je wypowiadam.

Dziennik, 06.01.1844, w: EO I, t. XXI.


Ukraina: Rekolekcje dla bezdomnych Kijowa [GALERIA]

W Kijowie zakończyły się rekolekcje dla bezdomnych zorganizowane przez Caritas-Spes Ukraina, Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej oraz Misjonarki Miłości Matki Teresy z Kalkuty. Uczestniczyło w nich 30 ubogich, spotkanie trwało tydzień, zorganizowano je po raz szósty.

Pierwszym, co było ważne, to tych ludzi nakarmić, wykąpać i pozwolić im się wyspać. Ludzi ci, jak sami mówią, odetchnęli od ulicy, na której mieszkają, a często także od alkoholu. Mogli się oni w ciągu tych kilku dni na nowo odrodzić – tłumaczy br. Sebastian Jankowski OMI – W rekolekcjach uczestniczyło jedno z małżeństw, które na co dzień mieszka w piwnicy. Psychika tych ludzi jest mocno nadszarpnięta.

Rekolekcje, choć organizowane przez wspólnoty katolickie, nie są zarezerwowane tylko dla osób wierzących. Pomoc świadczona jest bez względu na wyznanie czy przynależność denominacyjną. Uczestnicy mogli skorzystać ze wspólnej modlitwy i konferencji głoszonych przez różnych kapłanów – m.in. bp. Vitalija Krywickiego – ordynariusza diecezji kijowsko-żytomierskiej czy o. Pawła Wyszkowskiego OMI – przełożonego delegatury oblackiej.

(pg/vaticannews/zdj. S. Jankowski OMI)


Nowe wiersze ojca Andrzeja Madeja OMI z Turkmenistanu

Polski oblat ćwierć wieku obecny w Turkmenistanie, przełożony Misji "sui iuris" na obszarze, gdzie jest obecnych zaledwie dwóch prezbiterów Kościoła katolickiego... Pełen nadziei, baczny obserwator życia, który potrafi ująć jego najważniejsze aspekty w formie poetyckiej. Autor wielu publikacji. Ojciec Andrzej Madej OMI dzieli się swoimi najnowszymi utworami.

SKRYCIE

Przebrani w maskach bezimienni

czekają na zmrok osłonę nocy

 

bojąc się spojrzeć prosto w oczy

nazwać imieniem własnym sprawy

knują przeciwko ludziom niecnie

by nikt im nie mógł nic powiedzieć

 

by nikt im nie mógł nic zarzucić

przez cały czas gotowi kłamać

swe czyste ręce pokazywać

 

myślą że nikt  nie będzie w stanie

wrogich zamiarów przejrzeć

odsłonić zło które skrywają

 

w swe sidła wpadną wyjdzie na jaw

nawet się sami nie spostrzegą

kurtyna nocy spadnie nagle

 

Zobacz: [A. Madej OMI - Turkmenistan: Najradośniejsza ze wszystkich nowin…]

(pixabay)

 

KOGUTY

Czyżby za mało jeszcze światła

upadło na nas w biały dzień

na drogę którą los rysuje

każdemu z nas życzliwie

 

w przebłyskach w błyskawicach

ileż to razy przyszło upaść

a ileż nocy co straszyły

pierzchło sprzed oczu wędrujących

 

koguty kończą swoje hymny

zorza już lśni na naszych licach

ciemność już więcej nie powróci

skoro godzina dnia wybiła


Katowice: Na Światowy Dzień Ubogich przygotowano już ponad 300 pakietów pomocowych

Dobiegają końca przygotowania do obchodów V Światowego Dnia Ubogich. Od początku inicjatywy papieża Franciszka w przygotowania i obchody tego szczególnego dnia zaangażowana jest Wspólnota Dobrego Pasterza. Tegoroczne obchody zainaugurowane zostaną Eucharystią pod przewodnictwem prowincjała Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów MN w oblackim kościele na katowickiej Koszutce.

Każdy z nas czasem odwraca wzrok od potrzebującego, szczególnie kiedy się spieszy. A to ubodzy w dzisiejszych szalonych czasach mają tę siłę, żeby nas zatrzymać, pomóc choćby na chwilę skoncentrować się na Najważniejszym – powiedziała dla katowickiej edycji Gościa Niedzielnego Wioletta Iwanicka-Richter ze Wspólnoty Dobrego Pasterza i Zupy w Kato.

W hali magazynowej zakończyło się również sortowanie i przygotowywanie odpowiednio dobranych pakietów, które zostaną wręczone bezdomnym i ubogim podczas obchodów na katowickim placu przy pomniku Harcerzy Września w najbliższą niedzielę.

Zobacz: [Katowice: V Światowy Dzień Ubogich]

(pg/zdj. W. Iwanicka-Richter)


10 listopada 2021

MAZENODOWSKA RODZINA: NALEŻY ONA DO KSIĘDZA BISKUPA TAK JAK DO MNIE, PODOBNIE JAK NALEŻY DO BOGA I KOŚCIOŁA

Głęboki sens braterstwa w oblackiej rodzinie wypływa z listu wysłanego do biskupa Montrealu. Chociaż dzieli ich Atlantyk, jest szczęśliwy, że biskup Bourget, tak samo jak on, traktuje oblatów jak członków własnej rodziny. To wyraz o wiele większego zaangażowania, ponieważ duchowa rodzina Eugeniusza należy najpierw do Boga, następnie do Kościoła, a nie tylko do Założyciela.

Jestem stale przepełniony jak najżywszą wdzięcznością, dowiadu­jąc się o kontynuowaniu przez Księdza Biskupa dobroci w stosunku do rodziny, którą dobre serce Ekscelencji adoptowało, a która ze swej stro­ny jest Księdzu Biskupowi całkowicie oddana. Ksiądz Biskup ma rację, uważając ją za swoją własną. Należy ona do Księdza Biskupa tak jak do mnie, podobnie jak należy do Boga i do Kościoła.

Będąc przekonany, że biskup Montrealu powinien również być na bieżąco poinformowany o dobru, jakiego dokonują jego misjonarze, Eugeniusz wyraża mądrą decyzję, aby oblaci osiedlili się w Bytown.

Mogę tylko potwier­dzić wszystko, co Ksiądz Biskup uważa za dobre, aby ona robiła na większą chwałę Boga, któremu wszyscy z takim szczęściem służymy. Nikt nie potrafi lepiej niż Ksiądz Biskup osądzić, co należy robić.

Ksiądz Biskup jest Arcypasterzem w Kościele Jezusa Chrystusa i dlate­go ma udział w trosce nie tylko o swoją trzodę, ale o wszystkie Kościo­ły. Dlatego z największym spokojem przyjmuję to, co Ekscelencja pro­ponuje dla dobra diecezji w Kingston i dla uświęcania drwali oraz dla nawracania Dzikich. Nie potrafię Księdzu Biskupowi wyrazić radości, jaką mi sprawił list Ekscelencji. Ksiądz Biskup ukazuje mi urodzajne pole do uprawy. Czy mógłbym odmówić pracy na nim? Od razu napisa­łem do o. Honorata, aby mu powiedzieć, jak bardzo dziękowałem Panu za to, że natchnął Księdza Biskupa tą myślą. Poleciłem mu wysłać o. Telmona i o. Lagiera w towarzystwie brata, aby utworzyli tę tak inte­resującą placówkę.

List do biskupa Montrealu Bourgeta, 15.02.1844, w: EO I, t. 1, nr 31.


Obra: Pod fachowym okiem logopedy odbyły się warsztaty dla lektorów z oblackich parafii

W Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze zakończyły się warsztaty dla lektorów zorganizowane przez Sekretariat Powołań Polskiej Prowincji. Uczestniczyło w nich 14 młodych ludzi, głównie z oblackich wspólnot parafialnych. Jednocześnie w tym samym czasie odbyło się spotkanie powołaniowe dla maturzystów. Skorzystało z niego 6 osób. Sesje formacyjne były okazją do przedstawienia młodzieży nowego duszpasterza powołań – o. Patryka Osadnika OMI, który od bieżącego roku wspomaga Prowincjalnego Duszpasterza Powołań – o. Jana Wlazłego OMI.

Latem zorganizowaliśmy kurs dla lektorów, był bardziej teoretyczny – tłumaczy o. Jan Wlazły OMI – sami chłopacy chcieli więcej praktyki. Inicjatywa wyszła od uczestników.

Uczestnicy warsztatów poznawali zasady poprawnej wymowy, prezentacji oraz zrozumiałego czytania tekstu pisanego. Ćwiczenia odbywały się pod okiem doświadczonego logopedy – Justyny Pawlak z Wrocławia.

Dyrektor Sekretariatu Powołań już zapowiedział kolejne warsztaty na wiosnę przyszłego roku.

(pg/zdj. Sekretariat Powołań)


prof. K. Bracha: Sytuacja Świętego Krzyża jest nadal konsekwencją decyzji rosyjskiego zaborcy

To, co definiuje współczesny obraz klasztoru pobenedyktyńskiego na Świętym Krzyżu i jego miejsca w krajobrazie religijnym i kulturowym regionu, jest nadal w żywy sposób powiązane z decyzją rosyjskiego zaborcy o kasacie klasztoru sprzed 200 lat i jej konsekwencjami. Te zmieniające się w ciągu dwóch ostatnich stuleci losy opactwa, z jednej strony traumatyczne i tragiczne, likwidacja konwentu, dewastacja budynków klasztornych, utrata archiwum, utensyliów, paramentów, naczyń liturgicznych, skarbca i biblioteki, zamiana budynków na funkcje więzienne, świeckie, z drugiej ożywcze i dające nadzieję na dalsze funkcjonowanie manifestacje patriotyczne w okresie narodowej irredenty, sprowadzenie Misjonarzy Oblatów MN, dzisiejszych gospodarzy miejsca i powolna odbudowa prestiżu klasztoru, to tematyka wielowątkowa i godna stałego przypominania.

Szczyt Łysej Góry (zdj. Sławek Rakowski)

Przełomowym momentem w dziejach opactwa benedyktynów łysogórskich na Świętym Krzyżu, najstarszego sanktuarium na ziemiach polskich ufundowanego przez księcia Bolesław Krzywoustego oraz komesa Wojsława z rodu Powałów w 30-tych latach XII w. ale także niezbędnym do zrozumienia jego dalszych losów aż do dnia dzisiejszego jest moment kasaty klasztoru w 1819 roku. Jej konsekwencjami były: utrata biblioteki, największej w Polsce średniowiecznej, przechowującej bezcenne zabytki o wartości ogólnonarodowej – Kazania świętokrzyskie, Rocznik świętokrzyski dawny, zbiór Pieśni łysogórskich, w tym słynny Lament świętokrzyski; rozproszenie sprzętów klasztornych; dywersyfikacja majątku i utrata części budynków z zamianą ich funkcji na cele świeckie, niegdyś więzienne dziś muzealne; ogólna dewastacja budynków i próba laicyzacji miejsca w czasach PRL.

Zobacz: [Obszerna informacja prasowa dotycząca klasztoru na Świętym Krzyżu]

Do kasaty doszło z inicjatywy władz utworzonego po Kongresie Wiedeńskim Królestwa Polskiego, a konkretnie kierownictwa jednego z pięciu ówczesnych ministerstw o nazwie Komisja  Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, kierowanego przez Stanisława Kostkę Potockiego, arystokratę, członka polskiej loży masońskiej sprawującego funkcję Wielkiego Mistrza, ogarniętego ideałami oświeceniowymi i józefinizmem. Potocki w porozumieniu z ambasadorem rosyjskim w Rzymie Andrzejem Jakowlewiczem Italińskim, któremu przesyłał informacje o stanie diecezji i zakonów w Królestwie Polskim, i w wyniku negocjacji Rosji z Watykanem, doprowadził do zgody papieża Piusa VII bullą „Ex imposita nobis” z 30 czerwca 1818 roku na skasowanie kilku domów zakonnych w Królestwie Polskim (fragment Bulli niżej). Wykonawcą decyzji papieskiej był biskup włocławski Franciszek Skarbek-Malczewski, późniejszy arcybiskup warszawski i Prymas Królestwa Polskiego. Z inspiracji Potockiego wymuszono podpisanie Dekretu kasacyjnego przez schorowanego Prymasa w dniu 17 kwietnia 1819 roku, który na drugi dzień po tym akcie zmarł. Jak podkreślał badacz tej problematyki prof. Piotr Paweł Gach, w akcie tym uczestniczyli biskup sandomierski Szczepan Hołowczyc, oficjał archidiecezji warszawskiej ks. A. Fijałkowski oraz kanonik ks. A. Kotowski, którzy poświadczyli odręcznie nieczytelny podpis Prymasa. Specjalna komisja zw. Deputacją Zniesionych Instytutów Duchownych, którą powołał Potocki, zajęła się wykonaniem Dekretu, nad czym czuwał bp sandomierski Szczepan Hołowczyc jako następca zmarłego Prymasa.

Powstańcy styczniowi na Świętym Krzyżu – rycina

Powodem kasaty nie był zły stan ekonomiczny lub personalny klasztoru, który liczył wówczas 27 zakonników (18 kapłanów, 7 kleryków, 2 braci). Przeciwnie, budynki opactwa podobnie jak gospodarka klasztorna znajdowały się także w dobrej kondycji. Budynki klasztorne pokrywał dach gontowy. Opactwo mieściło w sobie 49 cel mniszych, 4 sale, 16 izb oraz refektarz (dziś zachodnie skrzydło z XVIII w. zajmowane na cele muzealne przez Dyrekcję Świętokrzyskiego Parku Narodowego). Odrębne pomieszczenie mieszkalne zajmował opat, który ponadto posiadał także budynek w Starej Słupi. Do opactwa należał także otoczony ogrodem murowany dom gościnny z 6 izbami jako schronienie dla pielgrzymów i gości klasztoru oraz odrębne wzniesienia mieszkalne i gospodarcze dla służby klasztornej. Jak wymienia z kolei Józef Gacki, do tej klasztornej czeladzi należeli: organista, zakrystian, furtian, kapeliści, snycerz, stolarz, kowal, szklarz, felczer, krawiec, szewc, kucharz, piekarz, murarz i palacze.

W trakcie początkowej fazy kasaty, która trwała do 15 sierpnia 1819 roku, spisano wszystkie ruchomości, przejęto budynki oraz 20 folwarków. Mimo prób reaktywacji klasztoru jeszcze w I poł. XIX w., powrót benedyktynów nie dokonał się, a w 1828 roku zmarł ostatni opat Jan Nepomucen Niegolewski. Do 1854 roku przebywał w klasztorze ostatni brat zakonny Tomasz Dudziński. W 1853 roku umieszczono w opustoszałym klasztorze Instytut Księży Zdrożnych, a następnie w 1882 roku umieszczono tam więzienie carskie, po 1919 roku więzienie polskie, w czasie II wojny światowej oflag niemiecki dla jeńców sowieckich. Zatrata klasztoru i jego całkowity upadek oraz poniżenie zostały przerwane dopiero w 1936 roku, kiedy do części budynków klasztornych wprowadzili się Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Nowi gospodarze od tego czasu mozolnie odbudowują klasztor oraz przywracają należne mu miejsce wśród najważniejszych miejsc kultowych, pielgrzymkowych, sanktuaryjnych w Polsce, miejsca przechowywania relikwii Drzewa Męki Pańskiej oraz skarbnicy pamięci i kultury narodowej.

Zjednoczenie majątkowe, a szczególnie rewindykacja zachodniego skrzydła dawnego klasztoru, budynku zabytkowego z XVIII w., nie dokonała się jednak do dziś, a decyzja podjęta w czasach niewoli narodowej z inicjatywy zaborcy i jego wykonawców pozostała w mocy.

Aneks:

Bulla „Ex imposita Nobis” papieża Piusa VII, z dnia 30 czerwca 1818 roku, dokonująca podziału diecezyj w Królestwie Polskim (fragment).

Pius biskup, sługa sług Bożych, na wieczną rzeczy pamiątkę. (…) W tym celu zwracamy myśli Nasze ku kościołom Królestwa Polskiego, podlegającego obecnie panowaniu Najjaśniejszego i Najmożniejszego Władcy, Aleksandra (Aleksander I, cesarz Rosji 1801-1825, na mocy postanowień kongresu wiedeńskiego z 1815 r. król polski 1818-1825), Cesarza Rosji i Króla Polski), aby po ustaleniu nieszczęść minionych czasów (aluzja do wojen napoleońskich) postarać się o ułożenie tam spraw religii w sposób bardziej odpowiedni i korzystniej. Wiadomo Nam bowiem, że duchowne rządy napotkają w tym kraju znaczne trudności, jeżeli obecny podział diecezyj nadal się utrzyma. (…) Całą przeto sprawę  (…) jak najlepiej staraliśmy się urządzić i wszystko wreszcie przy szczególnym poparciu Naszych zabiegów wobec przez Cesarza Rosji i Króla Polski Aleksandra, którego wyjątkowej wobec Nas życzliwości już dawno doświadczyliśmy, pomyślnie i szczęśliwie ułożyliśmy, tak aby po uprzednim powiadomieniu biskupów, kapituł i wszystkich innych zainteresowanych można było następnie ustalić nową organizację kościołów i diecezyj Królestwa Polskiego, zgodnie z położeniem miejscowości, wygodą ludności, wreszcie z uwzględnieniem szczególnych okoliczności, oraz te organizację apostolską władzą zatwierdzić w niniejszej buli. (…) Ponieważ zaś wskutek zmiany stosunków i nieszczęsnych przejść wojennych dobra należące przedtem zarówno do stolic biskupich, jak i do kapituł katedralnych i seminariów duchownych zostały niemal całkowicie rozgrabione (…) przeto celem zaradzenia w najlepszy dostępny dla Nas sposób tym potrzebom uprawniamy wspomnianego Franciszka biskupa, aby – zbadawszy  dokładnie obecny stan ocalałych dóbr i dochodów należących do klasztorów lub opactw i do zwykłych beneficjów  oraz wysłuchawszy wszystkich zainteresowanych – zniósł, skasował i unieważnił na podstawie przekazanej mu władzy tyle spośród wymienionych klasztorów lub opactw i zwykłych beneficjów, ile trzeba będzie zarówno do uzupełnienia stosownego wyposażenia każdego istniejącego już stołu biskupiego, kapituły i seminarium, jak też do pełnego i stosownego  wyposażenia nowego, janowskiego, czyli podlaskiego, kościoła biskupiego, kapituły i seminarium. (…)

Dan w Rzymie u św. Marii Większej 30 czerwca 18118 r., w 19 roku Naszego pontyfikatu.

Zobacz: [Wesprzyj Święty Krzyż – petycja online]

Literatura:

M. Derwich, Benedyktyński klasztor św. Krzyża na Łysej Górze w średniowieczu, Warszawa-Wrocław 1992; tegoż, Łysogórski ośrodek pielgrzymkowy w Polsce średniowiecznej i nowożytnej. Zarys problematyki, w: Peregrinationes. Pielgrzymki w kulturze dawnej Europy, red. H. Manikowska, H. Zaremska, Warszawa 1995, s. 277-287; W. Mrozowicz, Książka i biblioteka benedyktyńska w społeczeństwie Polski średniowiecznej i nowożytnej. Przykład Małopolski, w: Klasztor w społeczeństwie średniowiecznym i nowożytnym, red. M. Derwich, A. Pobóg-Lenartowicz, Opole-Wrocław 1996 (Opera ad historiam monasticam spectantia, Series I: Colloquia 2, red. M. Derwich), s. 223-232; P. P. Gach, Opactwo i sanktuarium Świętego Krzyża w epoce kasat zakonnych (XVIII-XIX wiek), w: Klasztor na Świętym Krzyżu w polskiej kulturze narodowej, red. D. Olszewski, R. Gryz, Kielce 2000, s. 153-169; tegoż, Kasaty zakonów na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej i Śląska 1773-1914, Lublin 1984; J. Gacki, Benedyktyński klasztor Świętego Krzyża na Łysej Górze, Warszawa 1873 (reprint: Kielce 2006); K. Bracha, Dziedzictwo duchowe benedyktynów świętokrzyskich w średniowieczu. Stan i potrzeby badawcze, w: Debaty świętokrzyskie, vol. 1, red. K. Bracha, M. Marczewska, Kielce 2014, s. 61-76; tegoż, Dziedzictwo kulturowe Świętego Krzyża, „Wiadomości Historyczne”, nr 5, 2013, s. 43-49; P. Zając,  Oświeceniowa krytyka zakonów i intelektualne przygotowanie wieku kasat, w: Debaty świętokrzyskie, vol. 3, red. K. Bracha, Kielce 2020, s. 45-60; J. Kaliszuk, Losy rękopisów średniowiecznych z klasztoru świętokrzyskiego po 1819 roku, w: tamże, s. 61-75; M. Kośka, „Rys historyczny supresji niektórych Instytutów Duchownych w Królestwie Polskim w r. 1819 wykonanej”, „Hereditas Monasteriorum”, t. 3, 2013, s. 355-364.


Krzysztof Bracha – polski historyk, mediewista, profesor nauk humanistycznych. Wykładowca w Instytucie Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Od 2008 roku zatrudniony jako profesor w Zakładzie Badań Źródłoznawczych i Edytorstwa Instytutu Historii im. Tadeusza Manteuffla Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Członek: Heidelberg Alumni International; International Medieval Sermons Studies Society; Polska Grupa Commission Internationale d’Histoire Ecclésiastique Comparée (CIHEC) przy Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie; Corresponding Fellow of the Centre for Medieval Studies at Charles University and the Czech Academy of Sciences in Prague.

Przewodniczący Interdyscyplinarnego Zespołu do Badań Dziedzictwa Kulturowego Świętego Krzyża.


L. Nieścior OMI: Śmierć starożytnych - od lęku do ufności

W starożytności obawiano się zmarłych. Urządzano z rozmachem obrzędy pogrzebowe, aby ci nie wyrządzili krzywdy żyjącym. Chrześcijanie przynieśli nadzieję i swoją troskę o przyszłość zmarłego.

Czy chrześcijanie starożytni wypracowali własny ryt pogrzebu? W zderzeniu z pogańskim formalizmem widać, że bliższy im był raczej jakiś bardzo prosty obrzęd, który – choć nie miał cech sztywnego schematu – z czasem tu i ówdzie stał się zwyczajem. Dopiero średniowiecze przyniesie ściśle określony chrześcijański ryt pogrzebowy.

Pogrzeb u Rzymian

W pogańskim świecie Rzymian ceremonie żałobne uważano za konieczność. Duchy zmarłych dobrze odprawione w zaświaty stawały się bóstwami przychylnymi dla domostwa: larami i penatami. Żywi byli winni zmarłym pochówek zgodny z rytuałem oraz określony czas żałoby. Źle pożegnani przodkowie mogli szkodzić żywym, stając się złośliwymi istotami, lemurami. Umyte zwłoki namaszczano olejem i perfumowano, na głowę kładziono girlandy. Na twarz nakładano podobiznę zmarłego w postaci gipsowej bądź glinianej maski. Idąc za zwyczajem greckim, zmarłemu wkładano do ust monetę na opłatę za czekającą go w Hadesie przeprawę przez Styks. Zwłoki wystawiano na łożu przyozdobionym kwiatami. W kondukcie żałobnym na cmentarz szły płaczki. Niesiono wspomniany wizerunek zmarłego oraz podobne gipsowe przedstawienia jego przodków. Do końca II w. po Chr. na ogół ciało poddawano kremacji na wyznaczonym placu przy cmentarzu. Stos podpalał syn zmarłego lub inny krewny płci męskiej. Popiół zsypywano do urny, którą składano do grobu albo do niszy w tak zwanym kolumbarium. Kontakt ze zwłokami ludzkimi skutkował nieczystością rytualną, dlatego żałobnicy po pogrzebie myli się. Następnie składano larom w ofierze barana i zasiadano do wspólnej uczty w domu zmarłego.

Pogrzeb w antycznej Grecji (zdj. Mary Katsilometes/domena publiczna)

Prostota obrzędów chrześcijańskich

Pogrzeb chrześcijański różnił się od pogańskiego, chociaż starożytne wzmianki na ten temat są stosunkowo skąpe. Św. Jan Chryzostom (+ 407 r.) w jednej z homilii grozi ekskomuniką tym, którzy wynajmą i zaproszą płaczki do domu zmarłego. Obecność kapłana i płaczek kłóci się ze sobą. Złotousty wskazuje pośrednio na praktykę odprawiania modlitw przez kapłana w domu zmarłego. Św. Grzegorz z Nyssy (+394 r.) upomina mniszki, które zgodnie ze starym zwyczajem „conclamatio”, czyli rytualnego lamentu przy pogrzebie, zawodziły i wykrzykiwały imię Makryny, jego zmarłej siostry i założycielki klasztoru. Nakazuje, aby zamiast zawodzić, z takim samym przejęciem śpiewały psalmy. Tak też się stało: przy jej trumnie przez całą noc śpiewano psalmy. Również inne źródła potwierdzają zwyczaj nocnego czuwania przed pogrzebem, połączonego ze śpiewem psalmów i hymnów. W „Oktawiuszu”, apologetycznym dziełku Minucjusza Feliksa (II/III w.), poganin Cecyliusz wyrzuca chrześcijanom, że nie dekorują głowy zmarłego wieńcem z kwiatów, nie perfumują ciała, nie składają wieńców przy grobie. Dla Tertuliana (+ po 220 r.) i innych pisarzy wieniec był atrybutem bóstw i wiązał się z kultem bałwochwalczym. Jednak Oktawiusz uzasadnia postępowanie chrześcijan raczej filozoficznymi racjami. Po co im pochodnie i girlandy? Zmarli przecież niczego nie czują swoimi zmysłami. Jeśli są tam szczęśliwi, to niczego nie dodamy im do szczęścia przez dekoracje; jeśli są nieszczęśliwi, w niczym im nie pomożemy. Prawdziwą ozdobą na ich pogrzebie jest nasze życie, a „wieńce” i „kwiaty” wręczy im Bóg, i to takie, które będą kwitły zawsze. Inicjatywa sprawowania Eucharystii za zmarłego należała zapewne do rodziny. Wzmianki starożytne sugerują dużą elastyczność w sprawowaniu Mszy św. Odprawiano ją czy to przed, czy po pogrzebie – nawet po kilku dniach. Na przykład kanony synodu afrykańskiego – w Hipponie w 393 r. – zabraniały celebracji Eucharystii w obecności zwłok i dzielenia „cząstki świętego ciała ze zmarłym”. Być może w ten sposób chroniono duchownych przed naciskami rodziny chcącej narzucić miejsce i czas liturgii. Dodajmy, że te same kanony przypominają kapłanom o obowiązku postu w ciągu dnia, aż do sprawowania Mszy św.

Świeca paschalna stawiana przy trumnie (zdj. P. Gomulak OMI)

Okres żałoby

Wspomnienie śmierci bliskiego nie kończyło się w dniu pogrzebu. U Greków czczono zmarłego jeszcze trzeciego, dziewiątego i trzydziestego dnia po zgonie, u Rzymian – tylko dziewiątego. Ostatnie wspomnienie zamykało czas żałoby. U Żydów miarodajny był okres żałoby trwający trzydzieści bądź czterdzieści dni. Czterdziestu dni potrzeba było na zabalsamowanie ciała patriarchy Jakuba (Rdz 50,2), a „Izraelici opłakiwali Mojżesza na stepach Moabu przez trzydzieści dni” (Pwt 43,8). Źródła wczesnochrześcijańskie wzmiankują o Eucharystii sprawowanej za zmarłego w trzeci, siódmy, dziewiąty, trzydziesty czy czterdziesty dzień po zgonie. Celebracja ta wiązała się pewnie z zakończeniem żałoby, której czas trwania zależał od lokalnej tradycji czy decyzji rodziny. U Rzymian celebrowano też urodziny zmarłego w ich rocznicę. Tertulian relacjonuje, że pewna chrześcijanka złożyła ofiarę w rocznicę zgonu swego męża, dobrze łącząc dawną tradycję rzymską z duchem nowej wiary. Przynosząc prawdę o zmartwychwstaniu ciał, chrześcijaństwo tchnęło nowego ducha w cmentarną obrzędowość. Uwalniając stopniowo człowieka od niewolniczego i przesądnego podejścia do rytu, w miejsce lęku przed zmarłymi przyniosło poczucie trwałej wspólnoty i troski o nich.

 

Tekst pochodzi z pisma „Misyjne Drogi”


Leon Nieścior OMI – prezbiter Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, profesor nauk teologicznych, patrolog i egzegeta patrystyczny. Święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Temat jego pracy doktorskiej to „Anachoreza w pismach Ewagriusza z Pontu”. W latach 1992 – 1993 odbył staż na Wydziale Teologii Katolickiej Uniwersytetu im. Jana Gutenberga w Moguncji. Habilitację napisał na podstawie rozprawy pt. „Asceza chrześcijańska i filozofia w pismach Nila z Ancyry”, w zakresie nauk teologicznych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w 2001 r. Od 2010 r był profesorem nadzwyczajnym UKSW. W latach 1993-2008 był wykładowcą patrologii i języków klasycznych w WSD Misjonarzy Oblatów MN w Obrze oraz patrologii w WSD Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej w Paradyżu i w Instytucie Teologicznym św. Edyty Stein w Zielonej Górze (wcześniej w Gorzowie). Od 2008 r. jest wykładowcą starożytnej i średniowiecznej problematyki misyjnej na Wydziale Teologicznym UKSW, a od 2014 r. kierownikiem Katedry Teologii Patrystycznej w Instytucie Teologii Systematycznej tegoż wydziału.