Andrzej Madej OMI: Chrystus Zmartwychwstał. Prawdziwie Zmartwychwstał [POEZJA]

„CHRYSTUS   ZMARTWYCHWSTAŁ

PRAWDZIWIE  ZMARTWYCHWSTAŁ”

 

W słońcu  ikon wyrastaliście na ludzi

w cieniu prastarych monastyrów

i nie na próżno imiona świętych na chrzcie wam dano

 

pełne  koszyki w noc Najświętszej Paschy do świątyń znosicie

by uroczyście pokarmy poświęcić na wielkanocny  stół

i żyć jak się godzi aż do samej śmierci

 

Nieśmiertelnego zwycięzcę śmierci i Dawcę życia

jedno za drugim pokolenie sławi

pokutna pieśnią i hymnem chwały

 

o zmiłowanie pokornie prosząc

w procesjach szliście z nabożną pieśnią

od tysiąclecia do świętych miejsc pielgrzymując

 

waszym przodkom z wiek wieków

krzyże kaplice na rozstajach

drogę przez ciemność rysowały

 

ojcowie wasi i wasze matki

od wczesnych lat  jak Pan Bóg przykazał

w  bogobojności was wychowywali

 

z wysokich kopuł najczystszym złotem pokrytych

a także z niskich i ubogich dzwonnic waszych cerkwi

dźwięk nowego życia niesie się i niesie na cały świat

 


Andrzej Madej OMI – urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W 1977 przyjął święcenia prezbiteratu. Studiował filozofię w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów MN w Obrze i w Krakowie, teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło–Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. W latach 80. zasłynął jako rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Był inicjatorem spotkań ekumenicznych w Kodniu oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. Od 1997 jest przełożonym Misji “Sui Iuris” w Turkmenistanie. Jest z powołania katolickim księdzem i poetą. Od 1984 r. wydał kilkanaście zbiorów wierszy i prozy. Jest m. in. laureatem za rok 2019 Medalu „Benemerenti in Opere Evangelizationis”, nagrody przyznawanej przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji za to, że “cierpliwie i z miłością głosi Ewangelię i prowadzi dialog ekumeniczny. Jest autorem poczytnych publikacji książkowych”.


NINIWA: Rowerami na Lednicę

Różnymi drogami do tego samego celu – jak w życiu! Z Warszawy, Gdańska, Wrocławia i Kokotka na Śląsku w Boże Ciało (30 maja) z samego rana wyruszą ekipy rowerowe, by kolejnego dnia wieczorem dotrzeć do Gniezna, a 1 czerwca wjechać już razem pod Bramę Trzeciego Tysiąclecia i wziąć udział w XXVIII Ogólnopolskim Spotkaniu Młodych LEDNICA 2000. Przed nimi setki kilometrów!

Wszystkie nurty koordynuje NINIWA Team – grupa rowerowa z doświadczeniem 17 wielkich wypraw, która na dwóch kółkach dojechała m.in. do Jerozolimy, Afryki, za koło podbiegunowe i na Syberię, a ostatnio – do Lizbony na Światowe Dni Młodzieży.

Po co jechać rowerem na Lednicę?

Przede wszystkim – by przeżyć niezapomnianą przygodę i dać mocne świadectwo wiary! Ponadto na uczestników akcji będzie czekał oddzielny sektor na Polach Lednickich – będzie to okazja do poznania ciekawych ludzi, integracji i wymiany podróżniczymi doświadczeniami. A po zmroku wszyscy rowerzyści połączoną kolumną przejadą przez Bramę-Rybę!

Nie jest to wyprawa na miarę dojechania na rowerze na inny kontynent, ale nie chodzi nam o spektakularne statystyki, a o skrzyknięcie młodych ludzi, którzy kochają Boga i lubią rower – a takich jest niemało – i zaproponowanie im jednocześnie czegoś więcej niż tylko rajd rowerowy i czegoś więcej niż sam wyjazd na Lednicę – podkreśla o. Tomasz Maniura, oblat i lider wypraw NINIWA Team. – Wiem, że środowiska rowerowe nie mogą się już doczekać, żeby zrobić duży raban i na Polach Lednickich, i po drodze, w całej Polsce! – dodaje.

Którędy na Lednicę? Wybierz trasę

Każdą grupą będzie dowodził doświadczony lider. Planowane trasy przejazdu to:

Warszawa – Kutno – Gniezno – Pola Lednickie (300 km),

Gdańsk – Laskowice – Gniezno – Pola Lednickie (280 km),

Wrocław – Krzywiń – Gniezno – Pola Lednickie (240 km),

Kokotek – Kalisz – Gniezno – Pola Lednickie (280 km).

Do przejechania trasy niezbędne będą: rower, kask, kamizelka odblaskowa, namiot, śpiwór i dobra forma – tę każdy musi ocenić sam, bo przez pierwsze dwa dni wyjazdu minimalny dystans dzienny będzie wynosił około 100 kilometrów. Po spotkaniu powrót do domów we własnym zakresie.

Jak dołączyć i ile to kosztuje?

Formularz zgłoszeniowy dostępny jest na stronie www.roweraminalednice.niniwa.pl (do jego wypełnienia wymagane jest konto Google). W kwocie opłaty partycypacyjnej (30 zł) zawiera się ubezpieczenie oraz promocyjna cena udziału w spotkaniu LEDNICA2000. Szczegółowe informacje dotyczące organizacji wyjazdu otrzymają zapisani uczestnicy.

Jesteś zapalonym cyklistą i wolisz liczyć tylko na siebie? Po prostu przyjedź rowerem na Lednicę! Na miejscu dołączysz do pozostałych rowerzystów w wyznaczonym sektorze i razem przejedziecie przez Bramę-Rybę. W tym wypadku nie obowiązują przewidziane benefity (ubezpieczenie, promocyjna opłata za udział w spotkaniu).

Bieżące informacje dotyczące akcji Rowerami na Lednicę znajdziesz w mediach społecznościowych NINIWY.

Festiwal Życia razem z Lednicą

Akcja „Rowerami na Lednicę” jest efektem szerszej współpracy pomiędzy organizatorami spotkania LEDNICA2000 a Oblackim Duszpasterstwem Młodzieży NINIWA, którego główną inicjatywą – obok wypraw NINIWA Team – jest Festiwal Życia w Kokotku (8–14 lipca).

Te dwa największe wydarzenia katolickie dla młodzieży w Polsce w tym roku odbędą się pod wspólnym hasłem „Wracaj do domu”. Na Lednicy temat ten będzie dotyczył relacji, a w Kokotku zostanie rozwinięty w kontekście obecności młodych w Kościele.

Oprócz tego w programie Festiwalu Życia są koncerty (C-BooL, Mesajah, niemaGOtu, Siewcy Lednicy), konferencje znanych i cenionych prelegentów, ekstremalny Bieg Festiwalowicza i kilkadziesiąt warsztatów do wyboru, a także codzienne Msze Święte, muzyczny wieczór uwielbienia i strefa chilloutu.

(niniwa.pl)


Z listów św. Eugeniusza

WIERZĘ W WASZĄ POBOŻNOŚĆ, W WASZĄ REGULARNOŚĆ, W WASZĄ GORLIWOŚĆ, ALE OBAWIAM SIĘ WASZEJ SUROWOŚCI, WASZYCH WYMAGAŃ.

Ojciec Dassy był uzdolnionym misjonarzem, a także intelektualistą, który uwielbiał badać i pisać – ale miał trudny charakter. Zaproponował, że w Nancy podejmie się roli dyrektora formacji nowicjuszy. Eugeniusz, który darzył go wielkim szacunkiem, odpowiedział szczerze i uczciwie.

Powiecie mi być może, że gdybym wam dał dobrego socjusza, moglibyście się zająć tą sprawą. Wierzę w waszą pobożność, w waszą regularność, w waszą gorliwość, ale obawiam się waszej surowości, waszych wymagań. Pomimo oznak łagodności waszemu charakterowi brakuje giętkości, za bardzo skupiacie się na waszych ideach, niedostatecznie potraficie odpuścić w pewnych małych sprawach, które często należy ignorować, aby swobodniej osiągać większe. Obawiam się, że wasze dowodzenie w codziennym kontakcie z nowicjuszami jest trudne do zniesienia. Być może w niewystarczającym stopniu uważaliście na pewne zarzuty. Krótko mówiąc, będziecie musieli wiele, a nawet zbyt wiele się nauczyć, aby zdobyć zaufanie tych młodych ludzi, co skądinąd jest konieczne na stanowisku mistrza nowicjuszów, który w całym nowicjacie powinien być uważany za świętego, a także za dobrego ojca.

List do ojca Toussainta Dassy w Nancy 23.06.1848, w: PO I, t. X, nr 980.

 

"Konstruktywna krytyka, którą traktuję bardzo poważnie, pochodzi od ludzi, których znam i szanuję" (C. Thile).

(tł. R. Tyczyński OMI)


Komentarz do Ewangelii dnia

Pan Jezus po raz trzeci od zmartwychwstania ukazuje się uczniom. Piotr powraca do swej pracy rybaka, inni za jego przykładem czynią podobnie. Jest logiczne, ze jeżeli Piotr był rybakiem zanim poszedł za Jezusem, pozostał nim nadal. Tej nocy nic nie złowili! Kiedy o świcie pojawia się Jezus, nie rozpoznają go, aż do momentu, kiedy prosi ich o coś do jedzenia. Odpowiadają, że niczego nie mają, a On wskazuje im miejsce, gdzie mają zarzucić sieci. I pomimo, że doskonale znają swój „fach” i w tym miejscu łowili bezowocnie, jednak usłuchali. „O, siło posłuszeństwa! Jezioro Genezaret odmówiło ryb sieciom Piotra. Całą noc na próżno. Teraz posłusznie zarzucił sieć i złowili mnóstwo ryb. Uwierz mi: ten cud powtarza się codziennie” (św. Josemaría). Ewangelista zauważa, że złowiono tam „sto pięćdziesiąt trzy” duże ryby i pomimo takiej ilości, sieci się nie przerwały. Te szczegóły godne są uwagi, ponieważ Odkupienie dokonało się dzięki odpowiedzialnemu posłuszeństwu i w trakcie powszednich zajęć. Ani pokarmu duchowego ani materialnego nie zabraknie nam, jeśli będziemy posłuszni. Tego uczy Pan Jezus swoich najbliższych uczniów i powtarza nam to także św. Jan Paweł II: „Na początku nowego tysiąclecia wybrzmiewają w naszych sercach słowa, które pewnego dnia Jezus wypowiedział do Apostoła «Wypłyń na głębię: Duc in altum» (Łk 5, 4). Piotr i pierwsi uczniowie zaufali słowom Chrystusa i «zagarnęli wielkie mnóstwo ryb» (Łk 5,6). Te słowa brzmią także dla nas dzisiaj”. "Ewangelista zaznacza, że «Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty jesteś?” bo wiedzieli, że to jest Pan». I to jest dla nas bardzo ważne: żyć w intensywnej relacji z Jezusem, w intymnym dialogu życia w taki sposób, byśmy rozpoznawali w nim Pana" (papież Franciszek).

(S. Stasiak OMI)


Wystawa "Dzieci Madagaskaru" [REPORTAŻ]

W restauracji „U Marije” w Przyszowicach koło Gliwic odbył się wernisaż zdjęć Patrycji Fiegler i Sewera Kruczkowskiego. Wystawie towarzyszyły prelekcje podróżników oraz misjonarzy oblatów z Prokury Misyjnej Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Współorganizatorem wydarzenia był Gminny Ośrodek Kultury w Gierałtowicach. Patronem medialnym wydarzenia były Media Polskiej Prowincji.

Podczas spotkania była okazja, aby wesprzeć szkoły misyjne na Madagaskarze.

Zobaczyłam jak funkcjonuje służba zdrowia, jak wyglądają szkoły i porównałam to z tym, co mamy u siebie i czym dysponuję jako lekarz. Zrodził się wtedy pomysł, żeby pomóc tym dzieciakom i żeby coś zmienić – wyjaśnia Patrycja Fiegler. – Jako lekarz w planach mam wrócić na wyspę i pomóc jako wykwalifikowana służba zdrowia.

Na pytanie: Dlaczego Madagaskar? odpowiedzi udzielił współautor wystawy – Sewer Kruczkowski:

Chcieliśmy pojechać do Afryki, ale takiej innej, niż typowy ląd. Padł wybór na Madagaskar jako wyspę, bo wiadomo, że wyspa zawsze może czymś innym nas zaskoczyć, niż stały ląd. I tak się stało – tłumaczy.

Reportaż z wydarzenia można zobaczyć poniżej:

Zdjęcia z wydarzenia w większej rozdzielczości są dostępne poniżej:

(pg)


Święty Krzyż: Wielki Piątek [GALERIA]

Setki pielgrzymów zgromadziły tegoroczne uroczystości wielkopiątkowe na Świętym Krzyżu. Rozpoczęły się one w kościele pw. św. Wawrzyńca w Nowej Słupi, skąd o godzinie 12.00 wyruszyła droga krzyżowa traktem królewskim do najstarszego polskiego sanktuarium. Nabożeństwu przewodniczył i rozważania prowadził rektor świętokrzyskiej bazyliki, o. Józef Wcisło OMI. O godz. 15.00 w Sanktuarium rozpoczęły się ceremonie Wielkiego Piątku, którym przewodniczył ordynariusz diecezji sandomierskiej, bp Krzysztof Nitkiewicz, zaś homilię wygłosił o. Stanisław Jankowicz OMI.  Zgromadzeni wierni mogli oddać cześć Chrystusowemu Krzyżowi obecnemu w Relikwiach tej bezcennej dla chrześcijan pamiątki.

Święty Krzyż to najstarsze polskie sanktuarium narodowe. Klasztor benedyktyński miał tutaj ufundować Bolesław Chrobry w 1006 roku. W opactwie na szczycie Łysicy przechowywane są relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Najpierw byli tutaj obecni benedyktyni. W wyniku kasaty na wniosek zaborcy rosyjskiego majątki kościelne zostały przejęte przez państwo pozostające pod protektoratem carskiej Rosji. W 1936 roku do opieki nad sanktuarium zostali zaproszeni Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Objęli część zabudowań klasztornych z bazyliką, które podnieśli z ruiny. Od upadku reżimu komunistycznego w Polsce nieprzerwanie starali się o powrót do sakralnego charakteru: skrzydła zachodniego, w którym mieściło się najpierw więzienie carskie, a potem więzienie polskie, a także tzw. szpitalika pobenedyktyńskiego. W 2023 roku obiekt klasztorny na Świętym Krzyżu powrócił do swoich pierwotnych granic i przeznaczenia. Wraz z reintegracją zabudowań klasztornych na Świętym Krzyżu nie zmienił się dotychczasowy prawny zakres ochrony przyrody na tym obszarze, jak również ochrona zabytków.

Zamieszanie wokół Świętego Krzyża – Q&A

W klasztorze na Świętym Krzyżu znajduje się dom nowicjatu Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

(kj)


Komentarz do Ewangelii dnia

„Boska ciemność tego dnia, tego wieku, przeradzająca się w Wielką Sobotę, mówi o naszych sumieniach. Ma w sobie jednak coś pocieszającego, bo śmierć Boga w Jezusie Chrystusie jest jednocześnie wyrazem jego radykalnej solidarności z nami. Najmroczniejsza tajemnica wiary jest zarazem najjaśniejszym znakiem nadziei bez granic”- papież Benedykt XVI. Wyruszając o świcie w nowy wymiar, odnalezienia sensu życia, kobiety odnajdują radość, wręcz „lawinę” radości stopniowo zalewającą ich serca z powodu objawienia anioła i jego orędzia o powstaniu z martwych Jezusa Chrystusa. Ostatecznie widzą Zmartwychwstałego i radości nie ma końca. On żyje i już nigdy więcej nie umiera. Śmierć nie ma już nad Nim władzy. Alleluja!

(S. Stasiak OMI/zdj. Shutterstock)


Paweł Gomulak OMI: Dzień, w którym Eugeniusz zrozumiał miłość…

Cisza oczekiwania, chociaż przecież wiemy, co się stanie. W momencie zarzynania baranków paschalnych na dziedzińcu Świątyni Jerozolimskiej, na Krzyżu zostanie zabity Ten, który jest prawdziwym Barankiem Paschalnym. Zostanie otworzony Jego bok, z którego zrodzi się Kościół – Jego umiłowana oblubienica. Podczas celebracji Wielkiego Piątku do naszych świątyń zostanie uroczyście wniesiony zasłonięty krzyż. Kościół dziś się nie spieszy. Odsłania Ukrzyżowanego z czułością i namaszczeniem, wyśpiewując słowa: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”… Tak samo wyglądało to wydarzenie w kościele św. Magdaleny w Aix-en-Provence kilka wieków temu…

Pójdźmy…

Na wezwanie celebransa lud odpowie: „Pójdźmy z pokłonem”. Żeby pójść, trzeba wyjść, ruszyć do przodu, dziwnym byłoby pójść do tyłu.

W tłumie uczestniczących w liturgii w Aix stał młody szlachcic, Eugeniusz de Mazenod. Jak sam wspominał ten moment, z niezwykłą mocą dotarło do niego, że w tamtym momencie był w stanie grzechu śmiertelnego.

Czyż mogę zapomnieć te gorzkie łzy, jakie na widok krzyża popłynęły z moich oczu w ów Wielki Piątek? Ach, przecież one wypływały z serca i nic nie mogło ich powstrzymać. Byłem w stanie grzechu ciężkiego, i to właśnie było powodem mojego bólu… Szczęśliwy, tysiąckroć szczęśliwy, dzię­ki temu, co uczynił ten dobry Ojciec, mimo mej niegodności, używa­jąc wobec mnie całego bogactwa swego miłosierdzia.

Notatki z rekolekcji, grudzień 1814.

Św. Eugeniusz de Mazenod (zdj. archiwum OMI)

Nawrócenie to nie jest ciągłe zawracanie do jakiegoś mitycznego momentu naszej bezgrzeszności. Greckie słowo „metanoia” oznacza przekroczenie umysłu, spojrzenie z nowej perspektywy – zakłada ruch do przodu. Jeszcze mocniej ukazuje to hebrajski termin używany na określenie nawrócenia – to jakościowy skok do przodu. W życiu duchowym często o tym zapominamy. Widać to chociażby po walce z naszymi wadami. Nasze siły marnujemy na ich unikanie, często się frustrujemy, bo skupienie się na nie robieniu czegoś w konsekwencji doprowadza nas do punktu wyjścia. Lekarstwem na wadę paradoksalnie nie jest tylko unikanie wady, ale cnota. To ona przemienia, jest jakościowym skokiem do przodu. Im więcej w nas cnót, tym mniej będzie wad. Jeśli mam problem z plotkowaniem i skupię się tylko na pilnowaniu mojego języka, w końcu pęknę. Wystarczy w to miejsce zaprosić cnotę i na przykład nauczyć się mówić dobrze o drugim, łatwiej będzie mi pozbyć się przywary. Odpowiedzią na grzech nie jest tylko i wyłącznie unikanie grzechu, ale przede wszystkim pójście za Chrystusem. To On jest lekarstwem. Eugeniusz to zrozumiał i już nigdy nie powrócił do takiego stanu, w jakim znajdował się w kościele w Aix.

Bóg kocha pomimo

Wciąż próbujemy zasługiwać na Jego miłość. Ale jest to błędne koło. Jego miłość jest darmowa.

Bóg zaś okazuje nam swoją miłość przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5,8)

Ilu z nas próbuje wydrapać Bogu miłość? Tak, jakby ona zależała od naszej doskonałości i wysiłków? Trochę w rozumieniu pewnego założenia: „Jeśli będę w życiu wiary odpowiednio grzeczny, to może kiedyś Bóg mnie pokocha?” Ale to jest bzdura, wręcz herezja. Jego miłość jest pierwsza. On ukochał nas zanim się do Niego zwróciliśmy. Możemy jedynie odpowiedzieć na Jego miłość. Bóg nie kocha nas za naszą bezgrzeszność i doskonałość. Kocha nas pomimo. To zrozumiał św. Eugeniusz patrząc na krzyż w Wielki Piątek w Aix. Zapewne nie dowiemy się, co dokładnie dokonało się w jego sercu, ale z pewnością poczuł, że pomimo swojego stanu duszy, Bóg go kocha. Nie ma nic piękniejszego w chrześcijaństwie niż miłość Boga.

Nigdy myśl o piekle nie była mi koniecznie potrzeb­na, aby mnie prowadzić do Boga, nigdy nie mogłem zdecydować się, aby o nim rozważać w moich aktach skruchy. Kiedy nie uzna­wałem mego Boga, strach przed piekłem nie powstrzymywał mnie, teraz, kiedy do Niego powróciłem (zupełnie inną drogą niż droga strachu przed piekłem)… chciałbym kochać mego Boga i Jemu służyć przez całe me życie.

Notatki z rekolekcji przed przyjęciem świeceń kapłańskich, grudzień 1811

Konstytucje i Reguły Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, 4.

Patrzeć na świat oczyma Chrystusa z Krzyża…

Taką perspektywę pozostawił mi Eugeniusz na moje kapłaństwo, którego też nie otrzymałem za zasługi, ale pomimo moich słabości. Miłość Boga jest niesamowita. Nie jest ckliwa, nie jest zależna od emocji, upodobań. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że rygoryści moralni teraz zgrzytają zębami. Podobnie czynili faryzeusze, którzy w znacznej większości byli sterylni moralnie – zgrzytali zębami, gdy Chrystus szedł do prostytutek, celników, trędowatych. On kocha nie za coś, ale pomimo naszej niedoskonałości. To spotkanie z Jego miłością przemienia.

Papież Franciszek całuje krzyż oblacki św. Eugeniusza (zdj. archiwum OMI)

Jeden mały wątek osobisty. Od blisko dziewięciu lat jestem Misjonarzem Miłosierdzia. To pomysł papieża Franciszka, który wybrał z całego świata kapłanów, którym udzielił władzy papieskiej do odpuszczania wszystkich grzechów. Dlatego denerwuje mnie, gdy na portalach katolickich czytam nagłówki „Za te grzechy nie dostaniesz rozgrzeszenia”. Często niestety ich autorzy są niedouczeni. Można tylko zapytać się, ile krzywdy wyrządzają takimi tekstami tym, dla których tylko Bóg i Jego miłosierdzie jest ratunkiem? Przez te lata spotykam takich ludzi i wciąż staram się na nich patrzeć z perspektywy Krzyża Chrystusa – wczuć się w Jego miłość, spojrzeć Jego oczyma, bo nie ma takich grzechów, których On nie przybił do Krzyża, aby człowiek mógł żyć, wyjść i pójść za Nim – Zmartwychwstałym Panem. W uszach pobrzmiewają mi wciąż słowa Franciszka z ostatniego spotkania: „Proszę was, wybaczajcie, wszystko wybaczajcie…” Bo taka jest miłość Chrystusa, którą szczególnie dziś staramy się zrozumieć. Święty Eugeniusz właśnie w Wielki Piątek to pojął i zmieniło to jego życie na zawsze…

Paweł Gomulak OMI: „Father Stu” – dlaczego warto zobaczyć? [BLOG]


Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego, wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Obrze (Wydział Teologiczny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu). Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat Słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.