8 lutego 2021
KOLEJNY ZNAK BOŻEJ WOLI, ABY REALIZOWAĆ JEGO DZIEŁO.
Kolejną osobą posłaną przez Boga, aby otworzyć oblatom drogę na Wyspy Brytyjskie, był John Naughten, który w poprzednim roku wstąpił do nowicjatu we Francji. To szczęśliwy przypadek zesłany przez Boga.
Właśnie wtedy zjawił się na Kalwarii, nie wiem, w jakim celu, młodzieniec, z którego twarzy promieniowała niewinność jego duszy i miał zarezerwowane miejsce na statku, by nazajutrz wyruszyć do Rzymu.
Ojciec Aubert przypadkiem był w zakrystii, gdy ten młodzieniec przemówił do niego po łacinie. Ojciec Aubert, domyślając się po akcencie, że jest Anglikiem, odpowiedział na jego pytanie po angielsku; młody Anglik, zachwycony, iż znalazł kogoś, kto mógłby go zrozumieć, przedstawił swoją prośbę. I tak po kolei wyjaśnia, że opuścił Irlandię, by zostać misjonarzem. Tym szczęśliwym zbiegiem okoliczności jego pragnienie mogło się spełnić, bo znalazł się w domu misjonarzy, i nie domyślając się, za rozmówcę miał superiora domu.
Nie czekając, młodzieniec prosi o przyjęcie; zaraz anulowano jego rezerwację na podróż do Rzymu i został członkiem naszej wspólnoty. Brat Daly, który przybył, by lepiej mu wszystko wyjaśnić, dojrzał w tym nowy znak Bożej woli, że ma realizować misyjne dzieło. Okazuje się, że ten młodzieniec to anioł, odbył już połowę swego nowicjatu ku zbudowaniu otoczenia i łączymy z nim wiele nadziei. Nazywa się Naugten i pochodzi ze sławnego regionu O’Connell.
Dziennik, 15 i 16.07.1841, w: EO I, t. XX.
Oblacki biskup zabity w 1997 roku za miłość do ludzi. Nazwany imamem chrześcijan [wideo]
4 lutego 1997 roku, przed swoją katedrą w Jolo, został zastrzelony bp Benjamin de Jesus OMI. Sprawa jego morderstwa do dziś nie została wyjaśniona. Miejscowa ludność, zarówno chrześcijańska, jak i muzułmańska – uważa go za człowieka świętego.
Wikariat Apostolski Jolo na Filipinach jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. Jednostka kościelna leży w Muzułmańskim Autonomicznym Regionie Mindanao. Podlega bezpośrednio Kongregacji Ewangelizacji Narodów, a na jej czele stoi Wikariusz Apostolski mianowany przez Watykan, którego katedrą jest XIX wieczny kościół pw. Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Od czasu powstania wikariatu (1958 rok, wcześniej Prefektura Apostolska Sulu od 1953 roku) na jej czele stali nieprzerwanie Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. W ponad półtoramilionowej populacji regionu katolicy stanowią niecałe 2% (31 675 osób). Wikariat podzielony jest na 5 parafii i 7 misji. Posługuje w nim 12 prezbiterów (w tym 10 oblatów) oraz blisko 40 braci i sióstr zakonnych (w tym 3 oblatów-braci).
(pg)
Jak wygląda dzień życia w oblackim nowicjacie [świadectwo]
„Błogosławmy Panu!” Tym radosnym okrzykiem, a nieraz zdawkowym westchnieniem, rozpoczyna się kolejny dzień na Świętym Krzyżu. Pięciu nowicjuszy wstaje z łóżek i przygotowuje się do wyjścia z pokoi. Pięciu, gdyż jeden jest już dawno na nogach. Pomagał w kuchni przy przygotowaniu śniadania bratu Sławomirowi – mistrzowi klasztornej kuchni. Na zewnątrz jest szaro, okolica tonie w gęstej mgle. Każdy w swoim tempie zdąża do domowej kaplicy na poranne modlitwy: jutrznię [brewiarzowa modlitwa poranna – przyp. red.] i medytację. Po nich sprawujemy Mszę świętą, w której bierze udział cała oblacka wspólnota. Na tę Eucharystię przybywają często osoby spoza klasztoru.
Po Mszy czas na śniadanie, po którym to nastąpi przedpołudniowa praca. Sprzątamy nasz dom oraz wypełniamy obowiązki wynikające z „urzędów”, które pełnimy. Są to np.: przygotowanie refektarza (jadalni), kaplicy, bazyliki czy spisywanie danych z posterunku meteorologicznego.
Ważnym punktem formacji nowicjackiej są wykłady prowadzone przez naszych ojców opiekunów z przedmiotów takich jak: łacina, liturgika, życie zakonne, oblatyka (historia naszego Zgromadzenia) i śpiew. Po zajęciach udajemy się na chwilę modlitwy do kaplicy, a następnie na obiad.
Po zjedzonym posiłku pora na tak zwany „teleexpress”, czyli krótkie spotkanie organizacyjne nowicjuszy z przełożonymi: ojcem mistrzem i ojcem socjuszem. Piękną tradycją, którą na Świętym Krzyżu podtrzymujemy, jest wspólna popołudniowa kawa i czas na rekreację, rozmowy, odpoczynek.
Nasz dom jest częścią Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego, odwiedzanego przez licznych pielgrzymów i turystów. Nie brakuje nam pracy wokół klasztoru. W niektóre popołudnia czeka nas, w zależności od pory roku, koszenie traw, sprzątanie liści, praca przy roślinach lub przewożenie różnych ciężarów ciągnikiem. Oczywiście w nowicjacie oprócz tych ciekawych zajęć jest też czas przeznaczony na naukę i lekturę dla duszy.
Zanim zasiądziemy do kolacji, zbieramy się w kaplicy na nieszpory i orację – trwanie w ciszy na rozmowie z Jezusem…
Wieczory w nowicjacie są wolne, więc to dobry czas na muzykowanie, obejrzenie filmu, czy telefonowanie do bliskich…
Aby dzień się dopełnił, o 21.00 zbieramy się na ostatni punkt dnia – modlitwy wieczorne, zazwyczaj kompletę [liturgiczna modlitwa na zakończenie dnia, wchodząca w skład brewiarza – przyp. red.]. Dwa razy w tygodniu odmawiamy o tej porze różaniec.
I tak mijają kolejne dni rocznego pobytu nowicjuszy w klasztorze na Łysej Górze. Życie w oblackiej wspólnocie pełne jest dynamiki, radości, a czasem napięć i wzajemnego docierania się. To wartościowy czas rozeznawania powołania, sprzyjający głębszemu poznaniu Boga, bliźniego i siebie. Uczyć się można pokory, radości z drobnych rzeczy oraz otwartości na nowe obowiązki. Najpiękniejsze jest jednak to, że jako wspólnota ojców, braci i nowicjuszy tworzymy rodzinę.
Nowicjusz Jan Radtke

(pg/zdj. OMI Święty Krzyż)
Uroczystości pogrzebowe o. Józefa Majewskiego OMI [relacja, zdjęcia]
W oblackim kościele w Lublińcu odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. o. Józefa Majewskiego OMI. Poprzedziła je modlitwa miejscowej wspólnoty zakonnej, opiekunów i pracowników infirmerii, która odbyła się wieczorem dnia poprzedniego. Odmówiono różaniec za zmarłego oraz celebrowano liturgiczną modlitwę nieszporów.
W sobotę 6 lutego odbyła się Msza święta pogrzebowa, poprzedzona modlitwą różańcową w kościele parafialnym pw. św. Stanisława Kostki w Lublińcu. W uroczystościach wzięła udział najbliższa rodzina zmarłego oblata, współbracia w życiu konsekrowanym, przedstawiciele służby więziennej, miejscowych parafian oraz wiernych z Solarni, w której ojciec Majewski – jako ekonom w Lublińcu – wybudował kaplicę. Mszy świętej przewodniczył wikariusz prowincjalny – o. Sławomir Dworek OMI, Eucharystię koncelebrował również drugi wikariusz prowincjała – o. Józef Wcisło OMI. Kazanie wygłosił o. Józef Niesłony OMI z Poznania.
Zobacz: [Biogram śp. o. Józefa Majewskiego OMI]
Kaznodzieja przede wszystkim ukazał bogatą historię życia i posługi zmarłego. Nawiązując do perykopy ewangelicznej o ziarnie rzuconym w ziemię, które musi obumrzeć, aby przynieść plon obfity, o. Józef Niesłony OMI mówił:
Przez wszystkie lata swojego zakonnego i kapłańskiego życia ojciec Józef obumierał – obumierał wtedy, gdy składał profesję zakonną, obumierał wtedy, gdy przyjmował święcenia kapłańskie, obumierał dla Boga, dla Kościoła, dla Zgromadzenia, dla ludu Bożego. Obumierał jako kapłan, jako oblat, jako proboszcz, ekonom i kapelan. Obumierał na modlitwie, obumierał przez codzienną pracę i obumierał w chorobie. Szczególny obraz tego obumierania to trzy ostatnie miesiące jego choroby, przeczuwał, że jego ziemskie życie się zamyka.
Zgodnie z wolą zmarłego, jego doczesne szczątki zostały złożone w Lublińcu, w którym posługiwał przez 21 lat swojego życia. W kazaniu przypomniano dzieła, jakich ojciec Majewski tutaj dokonał – pomimo trudnych czasów:
Jako ekonom podejmuje trzy wielkie dzieła, tu, na tej placówce i w tej parafii. Najpierw budowa domu katechetycznego (…), drugie jego dzieło to dolny kościół – dzisiejsza kaplica Matki Bożej Fatimskiej (…) i trzecie wielkie dzieło ojca Józefa tu w Lublińcu: budowa kościoła i domu mieszkalnego w Solarni (…). Podczas pobytu, tu w Lublińcu, tyle lat był ekonomem – i przez osiemnaście lat był kapelanem w zakładzie karnym. Był pierwszym oblatem, który w roku 81. otrzymał dekret od biskupa katowickiego, jako kapelan w zakładzie karnym. W niedzielę obsługiwał Solarnię i więzienie.
Ósmego września bieżącego roku miał obchodzić 68. rocznicę profesji zakonnej. Niech tę rocznicę obchodzi w niebie ze wszystkimi oblatami – konkludował kaznodzieja.
Posłuchaj całego kazania:
Obrzędu odprowadzenia do grobu i ostatniego pożegnania dokonał o. Lucjan Osiecki OMI – superior domu zakonnego w Lublińcu, do którego należał przed śmiercią ojciec Józef Majewski.
(pg)
Kodeń: Pierwsza sobota miesiąca w oblackim sanktuarium
Misjonarze Oblaci MN w Kodniu oraz Bractwo Szkaplerza Matki Bożej Kodeńskiej zapraszają do celebrowania nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. W modlitwie można uczestniczyć także on-line, dzięki specjalnemu widgetowi, załączonemu w prawym bocznym pasku na stronie prowincjalnej (wersja na komputer) oraz przesuwając w dół wersję mobilną.
O godzinie 17.00 celebrowana będzie Msza św. przed obrazem Królowej Podlasia-Matki Jedności. Po niej odmawiany będzie różaniec, połączony z medytacją.
Nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca stanowi odpowiedź na wezwanie Matki Bożej z objawień w Fatimie.
(pg)
Spotkała się komisja misjonarska - wśród tematów m.in. zbliżający się wielki post
Dziś wieczorem za pomocą komunikacji internetowej zebrała się komisja misjonarska Polskiej Prowincji. W spotkaniu uczestniczył także Koordynator Medialny Polskiej Prowincji. Tematem dyskusji był projekt kaznodziejski na zbliżający się wielki post oraz planowanie stworzenia platformy informacyjnej oblackich rekolekcjonistów.
Animatorem spotkania był o. Sebastian Wiśniewski OMI - przewodniczący komisji. Tworzą ją reprezentanci misjonarzy ludowych, mianowani przez prowincjała, jako gremium doradcze. Misjonarze ludowi to specjalnie dobrani oblaci, którym powierzono posługę Słowa. Przepowiadanie należy do istoty charyzmatu oblackiego. Ich głównym zadaniem jest prowadzenie misji parafialnych, rekolekcji okresowych, tematycznych, dla wspólnot i grup kościelnych, peregrynacji oraz kazań okolicznościowych i tematycznych. Misjonarze ludowi zobowiązani są do podnoszenia swoich kwalifikacji poprzez coroczne spotkania formacyjne, które doskonalą ich warsztat kaznodziejski i duchowość.
(pg)
S. Prather HOMI: "Pracuj razem z oblatami wystarczająco długo, a coś w ciebie wniknie!"
„Charyzmat św. Eugeniusza należy do całego Kościoła” – stwierdził ojciec Chaigne. Francuski oblat wygłosił te słowa podczas homilii na pierwszym zgromadzeniu eucharystycznym Kongresu [dla świeckich stowarzyszonych w Aix-en-Provence w 1996 roku – przyp. tł.], a ja zastanawiałam się, co to oznacza.
Zobacz: [Zbliża się II światowy kongres świeckich stowarzyszonych z oblatami]

Teraz jest to dość powszechne myślenie, ale w 1996 roku, zaledwie rok po ogłoszeniu Eugeniusza świętym, była to dla mnie zupełnie nowa idea. Co to znaczy, że charyzmat zgromadzenia zakonnego należy do Kościoła? Podczas czterodniowego Kongresu mieliśmy odkryć, co to znaczy dla oblatów! Ojciec generał Zago uwidaczniał nam tę ideę. Zauważył, sięgając do dokumentu „Świadkowie we wspólnocie apostolskiej” (nr 40), że „świeccy pukają do naszych drzwi, prosząc o udział w charyzmacie” i że oblaci z radością dzielą się nim.
Śledząc wzrost zrozumienia potrzeby dzielenia się charyzmatem i współpracy ze świeckimi wśród oblatów między Regułami 1980/82, a Kapitułą z 1992 r., odwołał się w szczególności do dwóch dokumentów Kapituły: „Misjonarze w dzisiejszym świecie” (1986 r.) i „Świadkowie we wspólnocie apostolskiej” (1992 r.). Oba w znaczący sposób odnosiły się do roli świeckich, dając nam do zrozumienia, że stowarzyszeni są dla oblatów „znakiem czasu”, który – jak miał nadzieję ojciec Zago – wniesie nowe życie i energię do misji. W tej idei dzielenia się charyzmatem oblaci „myśleli jak Kościół”.
Papież Jan Paweł II przypomniał w Vita Consecrata (1996), że po Soborze Watykańskim II wiele zgromadzeń zakonnych zauważyło możliwość dzielenia się charyzmatem swojego Założyciela lub Założycielki ze świeckimi. Zauważył:
Kiedy naprawdę rozumiemy Kościół jako komunię, widzimy, że dary dane niektórym, są przeznaczone dla dobra wszystkich. Taka współpraca i wymiana darów pozwala na bardziej efektywne uczestnictwo w misji Kościoła. Takie dzielenie się ze świeckimi, może mieć miejsce zarówno na płaszczyźnie duchowości, jak i apostolatu [misji]. Tam, gdzie to się dzieje, jest to źródłem życia dla obu. (por. Jan Paweł II, „Adhortacja apostolska Vita consecrata” 1996, nr 54, 55, 56).
Jak rozumiał owo dzielenie się charyzmatem między oblatami i świeckimi ojciec Zago, możemy zrozumieć z serii przemówień, które wygłosił w Zgromadzeniu w latach poprzedzających Kongres. Po części powie, że jest to ruch, w ramach którego oblaci i świeccy przechodzą z bycia współpracownikami do bycia współ-uczniami Chrystusa Jezusa w duchu Eugeniusza de Mazenoda. Proces ten obejmuje przejście od zależności świeckich do prawdziwego dzielenia się; od laikatu, będącego przedmiotem misji do podmiotu misji; od częściowej do pełnej współpracy oblatów i świeckich; od współpracy w „robieniu” do komunii w „byciu”; od separacji do dzielenia się, które jest zróżnicowane i wzajemne.
Zobacz: [Sandra Prather HOMI: „Kiedy 17 maja 1996 przyjechałem do Aix… miał się rozpocząć kongres”. Po co oblatom świeccy współpracownicy?]
Świeccy, powiedział nam Zago, przybywają z całego świata, prosząc o udział w posłudze i charyzmacie oblatów, a nie tylko w wykonywanej pracy. Zauważył, że proszą o rzeczywisty udział w charyzmacie i misji oblatów. To główna zmiana, którą zrozumiałem w ten sposób: wszyscy znamy naukową zasadę osmozy: to, do czego się zbliżasz, dostaje się do wnętrza. Myślę, że w ten sposób osiągnięto bardzo wiele w rozumieniu ducha oblackiego. Oblaci zawsze ściśle współpracują z ludźmi, tak więc pracuj razem z oblatami wystarczająco długo, a coś w ciebie wniknie! W ten sposób wielu, wielu ochrzczonych stało się bliskimi przyjaciółmi i współpracownikami oblatów.
Zobacz: [Bartosz Madejski OMI: „Pewnie jakoś dalibyśmy sobie rade bez świeckich, ale… zadusilibyśmy się we własnym sosie”]
Ale jest jeszcze inna kwestia. Uznając, że Duch uwolnił charyzmat Eugeniusza w Kościele, istnieje następujący wniosek, że świeccy zostaną nim obdarowani, a oblaci są wezwani do dzielenia się nim. To coś więcej niż przypadkowe „uchwycenie” tego, kim są oblaci. To marzenie o świadomym dzieleniu się charyzmatem i posługą oblacką.
„Nie jesteśmy właścicielami naszego charyzmatu” – mówią oblaci – „należy on do Kościoła. Dlatego cieszymy się, że osoby świeckie, powołane przez Boga, chcą się nim dzielić ”. Kongres miał nadać ramy temu, jak wyglądałoby to dzielenie.
Sandra Prather (HOMI) – honorowa oblatka. Wraz z mężem Bobem mieszkają w Sherwood Park (Kanada). Do świeckiej rodziny mazenodowskiej dołączyła w połowie lat 80-tych. Przez ponad 20 lat pomagała oblatom prowadzić ośrodek rekolekcyjny “Gwiazda Północy”. Małżeństwo wychowało czwórkę dzieci, cieszy się dziesięciorgiem wnucząt. Nadal wzrastają w duchowości św. Eugeniusza.
(pg)
D. Kopytto OMI: "Niejednokrotnie mieliśmy kontrole policji". Sytuacja wierzących w Belgii - wyjaśniamy
W odpowiedzi na zamieszczane w ostatnich dniach w mediach publikacje na temat protestów osób wierzących (które w dużej mierze miały miejsce przed świętami Bożego Narodzenia), skontaktowaliśmy się z o. Damianem Kopytto OMI – Koordynatorem Duszpasterstwa Polonijnego w Belgii.
Obecnie w Królestwie Belgii w kościołach może przebywać maksymalnie 15 osób. Prawdą jest, że nie bierze się pod uwagę przelicznika osoby na powierzchnię budynku.
W ubiegłym tygodniu nie tylko biskupi, ale też inne Kościoły chrześcijańskie, wyznania, Żydzi, muzułmanie wysłali petycję do rządu belgijskiego o zwiększenie limitów osób w świątyniach – 1 osoba na 10 m2, ale rząd tego w ogóle nie wziął pod uwagę. Także w dalszym ciągu jest tylko 15 osób – wyjaśnia ojciec Kopytto.
Warto przypomnieć, że w listopadzie ubiegłego roku zamknięto wszystkie miejsca kultu – nie tylko kościoły katolickie. Wtedy proces rządowi belgijskiemu wytoczyli przedstawiciele gmin żydowskich i ostatecznie w grudniu decyzję cofnięto.
Zobacz: [W Belgii znów można uczestniczyć we Mszy świętej. „Ludzie naprawdę są spragnieni Eucharystii” – mówią oblaci]
Ogólna sytuacja w kraju nie napawa optymizmem. Na dniach rząd wprowadził kolejne ograniczenia, które dotyczą tym razem szkolnictwa:
Wprowadzono kolejne obostrzenia odnośnie uczestnictwa w szkole, grupach – także to znowu nam komplikuje też katechezę, zmniejszono ilość dzieci w grupach – tłumaczy Koordynator Duszpasterstwa Polonijnego w Belgii.
Kierowanie kolejnych petycji wydaje się bezcelowe, raz ze względu na brak reakcji rządu, dwa z powodu małego zainteresowania problemem samych Belgów. Misjonarze oblaci pracujący w Belgii, starają się funkcjonować w trudnych i nieprzewidywalnych warunkach pandemicznych.
Ze względu na to też, oblaci jako duszpasterze polonijni robią wszystko, by jak największa liczba wiernych mogła uczestniczyć we Mszy świętej. Dlatego zostały zwiększone ilości Mszy świętych, na miarę oczywiście naszych możliwości, we wszystkich polonijnych kościołach w Brukseli i w Leuven – wyjaśnia ojciec Damian – To daje nam jakąś minimalną satysfakcję, żeby chociaż część wiernych mogła przyjść na Mszę świętą.
Uruchomiono specjalną platformę z rejestracją miejsc na celebracje liturgiczne. Na dzień dzisiejszy pierwsze wolne miejsca można znaleźć dopiero 16 lutego:

Niejednokrotnie mieliśmy kontrole policji – dodaje oblat – Policja przyjeżdżała pod nasze polonijne kościoły z tego względu, że być może ktoś zadzwonił, albo oni wiedzą, że nas Polaków jest dużo i po prostu policja stała. Nie mieliśmy żadnych nieprzyjemności z tego względu, jednak były kontrole policji.
(pg)
5 lutego 2021
WSPANIAŁY OJCIEC, RODOWITY IRLANDCZYK, KTÓRY JAKBY NAM SPADŁ Z NIEBA.
Wraz z przybyciem ojca Williama Dalyego, który jako student na cztery lata dołączył do oblatów, Pan otwiera drogę misjom oblackim na Wyspach Brytyjskich. Eugeniusz uznał misjonarskie znaczenie tego listu i w 1841 roku przystąpił do działania.
Jak wiadomo, mamy w Zgromadzeniu wspaniałego ojca, rodowitego Irlandczyka, który jakby nam spadł z nieba. Jako oblat bez zarzutu, i jest dla nas wzorem życia zakonnego i doskonałości. Pośród zalet, jakie posiada, podziwiamy nade wszystko jego skromność i łagodność. Nikt by nie przypuszczał, iż ten tak drogi nam syn żywi w swym sercu gorącą miłość bliźniego oraz wypróbowaną gorliwość z myślą o nawracaniu swoich rodaków, angielskich heretyków rozsianych po Anglii i wielu innych krajach. Będąc zaledwie diakonem, szukał jakiegoś domu, by ułatwić Zgromadzeniu rozpoczęcie wielkiego dzieła misyjnego. Zaproponował, że napisze do Irlandii, by szukać tam kandydatów, którzy byliby odpowiedni do naszej misyjnej posługi. Odpowiedzi, jakie otrzymał, pozwalają mu ufać, że wszystko jest na dobrej drodze.
Dziennik, 15 i 16.07.1841, w: EO I, t. XX.
Przypomnijmy sobie Pawła i Barnabę: Kiedy przybyli i zebrali [miejscowy] Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary (Dz 14, 27).
Wyjaśnienie odnośnie użytego przez Eugeniusza słowa heretyk. W słowniku jest to określenie osoby, która nie uznaje wszystkich prawd wiary religii katolickiej. Powrócimy do tej kwestii w najbliższych rozważaniach, gdy zobaczymy, że Eugeniusz cierpiał widząc mieszkańców wysp, zmuszanych przez króla Henryka VIII do zmiany obywatelstwa z powodu ich małżeńskiej sytuacji. W tamtym okresie w Kościele uważano, że ci ludzie żyli w błędzie, nawet jeśli nie była to ich wina. Eugeniusz uważał ich za opuszczonych i chciał, aby powrócili do pełni zbawienia.