Ślub białoruskich pielgrzymów w Kodniu
Druga pielgrzymka białoruskich katolików z Warszawy do Kodnia zakończyła się zawarciem związku małżeńskiego przez młodą parę z Białorusi. 28 lipca pielgrzymi po siedmiu dniach drogi dotarli do Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej Królowej Podlasia, gdzie posługę pełnią misjonarze oblaci. Na zakończenie nawiedzili jeszcze Sanktuarium Unitów Podlaskich w Kostomłotach.
Był tort weselny, łzy wzruszenia, gdy po siedmiu dniach pielgrzymowania młoda para stanęła przed ołtarzem w sanktuarium w Kodniu. W uroczystości uczestniczyła cała 40-osobowa grupa pątników, która 22 lipca wyruszyła na pielgrzymi szlak. Młodzi Аliaksandra i Siarżuk z Białorusi mieszkają teraz i pracują w Poznaniu.

Mszę świętą ślubną odprawił prowadzący pielgrzymkę ks. Wiaczesław Barok, duszpasterz katolickich Białorusinów w Warszawie.
Ślub był pięknym zwieńczeniem naszej pielgrzymki. Wszyscy byliśmy wzruszeni – mówi ks. Barok. – Zresztą cała pielgrzymka była bardzo udana, pogoda nam dopisywała, nie było upałów. Wszędzie na szlaku serdecznie nas przyjmowano, gospodarze tak jak w zeszłym roku byli bardzo gościnni – częstowali wypiekami, czasem nawet gorącymi, prosto z pieca, pyszne ciasta, jagodzianki, czego tam nie było! – wspomina kapłan.

Białorusini szli pod hasłem: „Z Bogiem na Białoruś”
Pielgrzymka jest zawsze umocnieniem, szczególnie ważnym dla nas, którzy mieszkamy poza swoją Ojczyzną, często nie z własnego wyboru, ale z powodu sytuacji politycznej w naszym kraju – mówi ks. Wiaczesław Barok. – W drodze codziennie modliliśmy się za przyczyną Matki Bożej Budsławskiej, Patronki Białorusi, o pokój, zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości w naszej Ojczyźnie.
W sanktuarium męczenników z Pratulina w Kostomłotach prosili o dar męstwa w wyznawaniu swej wiary i umiłowanie daru wolności dzieci Bożych ponad wszelkie inne dobra materialne.

Pielgrzymkę zorganizowało katolickie duszpasterstwo białoruskie, działające w stolicy przy kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży. W tym roku na pątniczy szlak zgłosiło się dwa razy więcej osób niż w 2022, kiedy to zorganizowano ją po raz pierwszy. Uczestniczyli w niej Białorusini z całej Polski. Do przejścia mieli ok. 210 km.
Duszpasterstwo dla Białorusinów katolików w Warszawie powstało we wrześniu 2021 r. przy kościele św. Aleksandra na Pl. Trzech Krzyży. Od samego początku prowadzi je ks. Wiaczesław Barok. Msze w języku białoruskim są sprawowane w niedzielę i dni świąteczne w dolnym kościele o godz. 11.30 i 18.00. Więcej informacji o duszpasterstwie na stronie: www.catholicby.pl.
(KAI)
Komentarz do Ewangelii dnia
Tak bardzo nam potrzeba roztropności w podejmowaniu decyzji, umiejętności rozróżnienia dobra od zła, zdolności dobrego życia na miarę naszego powołania. Życie na tym świecie stawia nam do rozwiązania tak bardzo poplątane sytuacje. Stąd tak ważna jest pokora w cierpliwym szukaniu światła u Najwyższego. W Ewangelii Pan Jezus wskazuje, że mądrością jest oddanie całego swego życia Bogu. Aby „sprzedać wszystko” trzeba odwagi i zdecydowania. Zostawić to wszystko, co mamy dla pozyskania naprawdę ogromnego szczęścia. Bóg w swojej miłości oferuje nam znacznie więcej, aniżeli ten świat i jego „reklamy”. Odnaleźć sens swojego życia w Bogu to największy skarb ludzkości.
"Ojciec Karol zdobył tutaj niejedno serce, nawet ludzi niewierzących"
Wierszyna – polska wieś na Syberii. Stała się sławna dzięki współpracy dwóch ludzi: o. Karola Lipińskiego OMI i Pawła Kabelisa z Irkucka. Pierwszy z nich przyjechał na Syberię już jako emeryt, niedawno obchodził 82. urodziny. Drugi publikuje w Internecie krótkie nagrania z wierszyńskim proboszczem, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Łączy ich przyjaźń.

Na początku roku ojciec Karol doznał poważnego załamania zdrowia. Po rekonwalescencji w Polsce wrócił jednak do Wierszyny. Dalsza obecność ojca Karola na Syberii uzależniona będzie od stanu zdrowia… Rozmowa z Pawłem Kabelisem, który towarzyszy polskiemu misjonarzowi. Poprosił go o to biskup irkucki…
Paweł Gomulak OMI: Na czym polega wyjątkowość Wierszyny?
Paweł Kabelis: Jedyna w swoim rodzaju wioska na Syberii, która jest polska. Wybudowana została przez Polaków, którzy przyjechali tutaj ponad sto lat temu. Bardzo piękne miejsce, położone na pagórkach, ludzie bardzo dobrzy, wioska zadbana, sympatyczna.
Od 14 lat posługuje tutaj ojciec Karol Lipiński OMI…
Ojciec Karol – proboszcz, oblat – włożył tutaj bardzo dużo serca i miłości. Rozbudował parafię do dużych rozmiarów, jak na parafię wiejską. Zanim przybył tutaj ojciec Karol, kiedy przyjeżdżałem do Wierszyny w 2007, 2008 roku, był tutaj mały domek. Potem biskup przeprowadził rozbudowę – z małego domku z jedną izbą pojawiły się dwa pokoje, salon i łazienka z kuchnią.
W związku z tym, że do pandemii przyjeżdżało tutaj bardzo wielu turystów, ojciec Karol – chcąc zapewnić im godne warunki – dobudował jeszcze salę, w której można ludzi nakarmić obiadem, zrobić spotkanie, porozmawiać. Chodziło o to, żeby nie robić takich spotkań w kościele, nie zawsze jest to odpowiednie miejsce dla takich spotkań, nie zawsze o wszystkim można rozmawiać w kościele. Później nad tymi dwoma domami i salą dobudował piętro, które miało służyć dla sióstr zakonnych. Niestety, tak się stało, że żadne siostry nie chciały tutaj przyjechać. Piętro służy jako miejsce gościnne.
Wolontariat misyjny na Syberii [WIDEO]
Ojciec Karol swoją miłością, cierpliwością, wiarą zawojował tutaj niejedno serce. Do pandemii przywoziłem tutaj turystów, zajmowałem się grupami turystycznymi – przy okazji zapoznaliśmy się z ojcem Karolem, zaprzyjaźniliśmy się. Często przyjeżdżałem tutaj sam, bo bardzo lubię to miejsce, bardzo dobrze się tutaj czuję. Ojciec Karol swoim ciepłym, ojcowskim podejściem zjednywał sobie ludzi, nawet ludzi niewierzących, którzy tutaj przyjeżdżali. To jest po prostu niesamowite! Jest dobrym człowiekiem, kocha ludzi i ludzie czują tą dobroć, miłość i tym samym odpowiadają.
Na co dzień mieszka Pan w Irkucku. Dzięki Panu możemy śledzić to, co dzieje się w Wierszynie. Czy łatwo jest godzić życie rodzinne, zawodowe z promocją Wierszyny?
Tak, na co dzień mieszkam w Irkucku, chociaż urodziłem się w Pieniężnie, w Warmińsko-Mazurskiem. Pieniężno słynie z tego, że są tam misjonarze werbiści, mają swoją Alma Mater – seminarium. Tam poznałem misjonarzy. Grałem w grupie rockowej, robiliśmy próby właśnie w klasztorze. Tam poznaliśmy się z fajnymi chłopakami. Spodobało mi się ich spojrzenie na świat, że chcą wyjechać na misje, robić coś więcej, niż tylko żyć dla siebie, zarabiać pieniądze. Też zechciałem spróbować takiego życia, misyjnego.
Zawsze chciałem pojechać do Papui-Nowej Gwinei, ale nie pojechałem. Wyjechałem na Białoruś. Tak pokochałem Wschód. Pracowałem chwilę w Moskwie i w 2006 roku przyjechałem do Irkucka. Od tego czasu z małą przerwą mieszkam w Irkucku. Pracowałem w katedrze, dlatego spotykałem się ze wszystkimi księżmi, zakonnikami i zakonnicami, którzy tutaj pracują, zawsze wszystkim pomagałem, byłem taką osobą w Irkucku, która pomaga załatwiać różne sprawy.
Wierszyna: Jesień w pełni, w rozdzielczości 4k
Do przyjazdu ojca Karola tak naprawdę nie było w Wierszynie na stałe księdza, przyjeżdżał tylko na niedzielę. Wraz z przyjazdem ojca Karola i jego pracą, to miejsce jeśli chodzi o parafię zaczęło żyć, przyciągać ludzi. To było tak, że przyjeżdżałem do niego latem na motocyklu, odpocząć sobie przez weekend. Przyjeżdżam, a tutaj czternaście osób, różne grupy: jacyś autostopowicze, turyści samochodem z Polski przyjechali, ktoś przyjechał koleją, ktoś przyleciał samolotem. To było takie ognisko polskich turystów, non stop byli tutaj jacyś ludzie. Podobało mi się, że byli tutaj różnorodni ludzie – i bliscy i dalecy od Kościoła – bez problemu siedzą, rozmawiają, i o wierze, i o wszystkim. To była taka niezwykła misja.

Niestety z pandemią to wszystko się skończyło. Turyści przestali tutaj przyjeżdżać. Teraz mamy taką sytuację, jaką mamy, że turyści nie przyjeżdżają. Upadł też mój biznes. Zajmowałem się polskimi turystami. Jak się zaczęła ta cała sytuacja z Ukrainą, sprzedałem samochód i motocykl, wyjechałem do Ameryki. Tutaj pracowałem przez rok czasu, trochę na budowie, trochę jako kierowca. Myślałem, żeby tam zostać, ale mam małego synka – Jana – ma pięć lat. Bardzo za nim tęskniłem. Nie chcę tracić kontaktu z synem. Wierszyna jest tak naprawdę blisko – 130 kilometrów, dwie i pół godziny samochodem. Można tu zawsze przyjechać, pobyć z małym. Dać mu swój czas.
Zawsze byłem altruistą. Zawsze ciągnęło mnie do tego, żeby pomagać ludziom. Też w ten sposób mogę się tutaj w Wierszynie realizować.
Karol Lipiński OMI: „Tylko jednej rzeczy się bałem…” [WYWIAD]
Wiem, że szykuje Pan nową „ofertę” dla tego miejsca.
Przeżyłem z ojcem Karolem ostatnie dziesięć lat w Wierszynie. Często się widzieliśmy, pomagałem mu, jeśli trzeba było gdzieś go podwieźć, spotkać się – zawsze tutaj przyjeżdżałem, odwoziłem go. Podczas świąt zawsze pomagałem mu w organizowaniu uroczystości, starałem się coś ugotować. Teraz, jak będzie musiał stąd wyjechać, wtedy to miejsce zgaśnie. W tej chwili w diecezji nie ma nikogo, kto mógłby tu przyjechać i pracować. Prawdopodobnie będzie tak, jak kiedyś, czyli smutno – ksiądz będzie przyjeżdżał w niedzielę, albo w co drugą niedzielę na Mszę świętą, i tyle. To wszystko, co ojciec Karol wybudował, prawdopodobnie rozejdzie się po wsi, jak nie ma gospodarza, to wszystko się zrujnuje. Ojciec Karol włożył tutaj dużo serca, miłości i pieniędzy – wybudować taki dom, utrzymać, to też trzeba dużo środków.
Co będzie dalej? Nie wiem. W tej chwili żyję tym, co jest. W czasie pandemii wyjechaliśmy z żoną, synkiem i teściami na daczę. Mamy taki dom za miastem, pięćdziesiąt kilometrów od Irkucka, tam zamknęliśmy się na czas pandemii. Chociaż jestem chłopakiem z miasta, nauczyłem się tam zajmować ogrodem, nigdy nie potrafiłem sadzić pomidorów, ogórków, zajmować się kurami, przepiórkami. Zacząłem się zajmować drobiem – kury, przepiórki, jajka – i ogrodem. Spodobało mi się to. I teraz patrzę, że będąc tutaj, można to wszystko skopiować.

Nie chciałbym też mówić, że ojciec Karol jest starym, zniedołężniałym człowiekiem, który potrzebuje specjalnej troski. Ojciec Karol świetnie radzi sobie sam, naprawdę nikogo tutaj nie potrzebuje do pomocy. Aczkolwiek biskup Cyryl Klimowicz podczas dni fatimskich podszedł do mnie i powiedział: „Pawle, zaczynasz pracę, może byś chciał tutaj pomóc ojcu Karolowi? Nie chciałbym, żeby ojciec Karol był tutaj sam. Mimo że ojciec Karol czuje się dobrze, jest pełen sił, ma cukrzycę, może gdzieś usnąć, cukier może skoczyć. Dobrze by było, gdyby ktoś był, towarzyszył mu”. Zgodziłem się, z ojcem Karolem się przyjaźnimy, gotować lubię, więc mogę mu tutaj pomóc i w gotowaniu, dotrzymać mu towarzystwa. Biskup dał samochód, zadeklarował, że we wszystkim pomoże.
Do -20 stopni misjonarz chodzi w krótkim rękawie. Kolęda w Wierszynie
Wtedy zapaliłem się myślą, że skoro sytuacja tego wymaga, ja też chcę tu być, podoba mi się tutaj, to trzeba coś robić, przecież nie będę ciągle czytał książek, czy spał od rana do wieczora, trzeba się czymś zająć. Wpadłem na pomysł, żeby założyć hodowlę drobiu, zrobić wędzarnię – od kilku lat zajmuję się wędzeniem, robię kiełbasy, wędliny – sprzedaję to Polakom, którzy mieszkają w Irkucku i okolicach. Można to rozszerzyć, poza tym jest tutaj dużo mleka, zainteresowałem się tematem kraftowych serów. Nie wiem, ile jeszcze będzie tutaj ojciec Karol, ale mam okazję spróbować.
Będę towarzyszyć ojcu Karolowi. Jest to dla mnie zaszczyt, że mogę z nim tutaj być i wielkie błogosławieństwo. On modli się za mnie, też modlę się z nim. Raz w tygodniu jadę do Irkucka na noc albo dwie, spotkam się z Jaśkiem, żoną. Tak to wygląda.

Kiedy ojciec Karol wyjedzie, będę rozmawiał z biskupem, jaką ma wizję tego miejsca. Może znajdzie kogoś, może będzie tutaj jakiś ksiądz. Wtedy przeniosę się do mojego domu za miastem i będę robił dalej to, co tutaj – sery, kiełbasy, jajka, drób, hodować kury na mięso. To nie wymaga jakiegoś wielkiego zachodu, nie chcę też robić tutaj jakiejś wielkiej produkcji, bo jest tu przede wszystkim kościół, parafia. Ojciec Karol ma kurnik, bo kiedyś na urodziny podarowałem mu sześć kur. Powiedziałem: „Będzie miał ojciec po jajeczku, po dwa na śniadanie”. Podarowałem mu kury, przepiórki i przez cały sezon miał jajka. Wtedy wybudował kurnik.
Karol Lipiński OMI – Do najbliższego księdza mam 150 km [rozmowa]
Bardzo dobrze się tutaj czuję z ojcem. Jest pełen sił. Oczywiście nie ma takich sił, jak miał dwanaście lat temu. Jak tutaj przyjeżdżałem, mimo swoich siedemdziesięciu lat siedział na dachu, coś przybijał. Chodzi troszeczkę wolniej, ale chodzi sam, mieszka na piętrze, po schodach wchodzi normalnie. Biskup pobłogosławił, żebym tu z nim był. Będę od czasu do czasu zabierał go do Irkucka, w kurii ma swój pokój, może Msze odprawić, wyspowiadać siostry, które są bardzo wdzięczne, bo cenią go jako spowiednika.
Osoby, które chciałyby wspomóc parafię w Wierszynie, prosimy o kontakt.
"To doświadczenie bardzo mnie wzbogaciło i zbliżyło mnie do Jezusa" [ŚWIADECTWO]
Misjonarki Oblatki Maryi Niepokalanej współpracują ze stowarzyszeniami pożytku publicznego w Maroku. Wraz z młodzieżą siostry udały się do Tangeru, gdzie posługiwały wśród dzieci z niepełnosprawnościami, osób w podeszłym wieku i emigrantów. Jedną z uczestniczek wyjazdu była Katherina:
To doświadczenie bardzo mnie wzbogaciło i zbliżyło do Jezusa. Teraz czuję, że Chrystus jest nie tylko w tabernakulum, ale jest wśród nas i objawia się w ubóstwie. Misjonarki oblatki przyjęły mnie jak rodzinę, pokazały mi życie siostrzane – młodych, szczęśliwych i zjednoczonych. Żyją wiarą z pokorą i służbą innym bez wielkiego rozgłosu. Kaplica, którą wspólnie zbudowaliśmy, była prosta, ale naprawdę piękna. Nie tylko czułem się dobrze z nimi, ale także w Tetouan, dzieląc życie z jego mieszkańcami, gubiąc się w labiryncie i malowniczej Medynie, a przede wszystkim będąc częścią małej chrześcijańskiej społeczności. W wolontariacie nauczyłam się odwagi i radości migrantów subsaharyjskich i bardziej uświadomiłam sobie ich niesprawiedliwą rzeczywistość. Przed oczyma mam oblicza wszystkich tych ludzi, których spotkałam, ich wielką nadzieję, którą mnie poruszyli i zainspirowali. Pomimo tego, że nie udało mi się ich wszystkich uratować, to doświadczenie pomaga mi walczyć o nich we wszystkim, co teraz robię w Madrycie. Życzę powodzenia Jennifer, Signé, Ahmadou i wielu innym ukochanym osobom. W ciągu zaledwie kilku dni nawiązałam bardzo silne więzi zarówno z migrantami, jak i sierotami. Powrót do Europy wydaje się dziwny, ale teraz naprawdę cenię to, co mam i szukam autentyczności i prawdy w mojej relacji z Bogiem i z innymi.
Oblatki MN: Doświadczenie misyjne w Maroku
Maroko: Święta Wielkanocy wśród muzułmanów [ŚWIADECTWA]
Misjonarki Oblatki Maryi Niepokalanej – w 1997 roku dziewięć kandydatek zaczęło życie wspólnotowe w Pozuelo w Hiszpanii, dając początek oblatkom Maryi Niepokalanej. Zaczęły od rozważania konstytucji oblatów, przeredagowując je na potrzeby wspólnoty żeńskiej oraz wyboru spośród siebie przełożonej. Dzień rozpoczynały wspólną modlitwą, po czym każda udawała się na uczelnię na studia. Po nauce siostry oddawały się pracy w domu rekolekcyjnym, katechizowaniu dzieci i młodzieży w parafii. Dzień kończył się Eucharystią w miejscowej wspólnocie oblackiej. Rok później nowe zgromadzenie uzyskało aprobatę Kościoła.
Więcej o Misjonarkach Oblatkach Maryi Niepokalanej można znaleźć TUTAJ
(pg/zdj. Misjonarki Oblatki MN)
Madryt: Spotkanie młodzieży oblackiej przed ŚDM [ZDJĘCIA]
W domu zakonnym misjonarzy oblatów w Pozuelo w Madrycie rozpoczęło się spotkanie dla młodzieży związanej z oblackim duszpasterstwem, która zmierza na Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. Przez trzy dni młodzi będą pogłębiać duchowość oblacką z uwzględnieniem życia i męczeńskiej śmierci błogosławionych oblatów, którzy realizowali oblacki charyzmat właśnie w domu zakonnym w Pozuelo. Z oblacką młodzieżą 1 sierpnia już w Portugalii spotka się superior generalny Zgromadzenia.
(pg/zdj. OMIWorld)
Andrzej Jastrzębski OMI: Rozeznawanie duchowe - dar czy sztuka? [WIDEO]
Wykład o. dr. hab. Andrzeja Jastrzębskiego OMI z Uniwersytetu św. Pawła w Ottawie wygłoszony w Tarnowskich Górach:
o. Andrzej Jastrzębski OMI – pierwsze śluby zakonne złożył 8 września 1993 roku, święcenia prezbiteratu otrzymał 19 czerwca 1999. Doktoryzował się z filozofii, habilitację napisał z teologii duchowości na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim im. św. Jana Pawła II w Lublinie. Zajmuje się badaniami styku psychologii z filozofią i teologią. Wykłada na Uniwersytecie św. Pawła w Ottawie. Należy do Prowincji Notre-Dame-du-Cap w Kanadzie.
(pg/zdj. Stowarzyszenie Dziedzictwo)
Obra: Rekolekcje i... pasieka
W obrzańskim Domu Rekolekcyjnym Alma Mater trwają rekolekcje dla rodzin. Przewodnikiem jest o. prof. Kazimierz Lubowicki OMI. Obok zajęć z formacji duchowości i teologii życia małżeńskiego rodziny z archidiecezji wrocławskiej mają okazję zapoznać się z pracą obrzańskiego pszczelarza – br. Zdzisława Cieśli OMI.
(pg/zdj. Z. Cieśla OMI)
Młodzież z Siedlec na ŚDM w Lizbonie
Młodzież z oblackiej parafii w Siedlcach zmierza na Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. Towarzyszy im o. Bartosz Koślik OMI.
Uczestnicy to członkowie oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży przy parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Siedlcach, którzy przygotowywali się do wyjazdu od września, uczestnicząc w ogólnodiecezjalnych spotkaniach. Z naszego oddziału pojechało 21 osób, jesteśmy częścią 150 osobowej grupy z Diecezji Siedleckiej - tłumaczy Karolina Gajowniczek.

Miejscem pobytu grupy z diecezji siedleckiej jest Porto, gdzie ugościła ich miejscowa wspólnota parafialna. Młodzież odwiedziła m.in. Fatimę i Coimbrę. W Porto przebywają razem z młodzieżą z Chile, wspólnie modląc się i uczestnicząc w zabawach integracyjnych.

Światowe Dni Młodzieży odbędą się w Lizbonie od 1 do 6 sierpnia 2023 r. pod hasłem "Maryja wstała i poszła z pośpiechem". W wydarzeniach centralnych weźmie udział w tym roku 25 tys. młodych Polaków.
(pg/B. Koślik OMI)
Komentarz do Ewangelii dnia
Tajemnica przyjaźni Pana Jezusa z rodzeństwem z Betanii ukazuje nam, jak bardzo Panu Jezusowi zależy na relacjach ludzkich. Jak ważne w życiu człowieka są przyjaźnie, mieć tak zwane „bratnie” dusze. Marta, Maria i Łazarz to osoby, pośród których Pan Jezus czuł się szczęśliwy i zawsze był podejmowany jako „swojak”. Kiedy umiera Łazarz, Pan Jezus okazuje ludzkie odruchy smutku i żalu, ale pomimo tego bardziej w Nim przejawia się pewność nadziei, że to tylko „chwila” i Łazarz powróci do życia, gdyż tak Bóg chce ukazać nam swoją miłość. Dzięki tej lekcji i nam przywraca pewność, że Bóg wszystko widzi i zawsze ma plan wobec każdego z nas.
(zdj. Wikipedia)
Pół tysiąca młodych Polaków z Kanady na ŚDM [ZDJĘCIA, WIDEO]
Młodzież z oblackich wspólnot polonijnych w Kanadzie docierają do Portugalii, aby wziąć udział w Światowych Dniach Młodzieży. 420 młodych z duszpasterzami Oblate Youth Canada są już na portugalskiej ziemi. Podobnie grupa z polonijnej parafii pw. Różańca Świętego w Edmonton, której towarzyszy o. Mieczysław Burdzy OMI.
Opublikowany przez Mieczyslawa Burdzego Omiego Czwartek, 27 lipca 2023
(pg/zdj. Oblate Youth Canada, M. Burdzy OMI)