Brat zakonny odznaczony złotą odznaką pszczelarską

Podczas Rejonowego Dnia Pszczelarza w Wolsztynie brat Zdzisław Cieśla OMI został odznaczony złotą odznaką Polskiego Związku Pszczelarskiego. Ceremonia wręczenia odznaczeń dla zasłużonych członków Koła Wolsztyn poprzedziła Eucharystia sprawowana w wolsztyńskim skansenie.

(pg/zdj. Pasieka Klasztorna)


Święty Krzyż: Koncert muzyki średniowiecznej

W murach świętokrzyskiego opactwa zabrzmi muzyka średniowieczna Europy Środkowej. Wystąpią: Monika Grądkiewicz – obój i Kacepr Kwieciński – organy. Tytuł koncertu: Benedyktyńskie Inspiracje Klasztoru na Świętym Krzyżu. Wydarzenie odbędzie się w niedzielę 11 sierpnia o godzinie 13.00. Wstęp wolny.


Ron Rolheiser OMI: "Częścią charyzmatu oblackiego jest zakładanie Kościołów, a potem oddawanie ich diecezji"

Rozmowa z o. Ronem Rolheiserem OMI, pisarzem i rekolekcjonistą, o historii oblatów w Kanadzie. Wywiad ukazał się na stronie internetowej archidiecezji edmontońskiej.

Czy prawdą jest stwierdzenie, że oblaci Maryi Niepokalanej założyli archidiecezję Edmonton?

Tak, z tą różnicą, że chcę podać inny czasownik. Czasownik, którego lubię używać, brzmi: „założyliśmy” Kościół na tym obszarze. Poza tym, nie tylko diecezja Edmonton, ale praktycznie każda diecezja w zachodniej Kanadzie na zachód od Winnipeg została założona przez oblatów. Jest kilka, których nie zakładaliśmy, ale główne diecezje: Edmonton i Calgary, Vancouver, Saskatoon i Prince Albert założyli oblaci. Przybyli tutaj także inni księża, ale diecezje zostały w dużej mierze założone przez oblatów.

Częścią charyzmatu oblackiego jest zakładanie Kościołów, a potem oddawanie ich diecezji. Cały pomysł polega więc na stworzeniu duchowieństwa diecezjalnego. Tak było w większości diecezji, które założyliśmy. Zakładamy Kościół, uruchamiamy go, a potem staje się on kościołem diecezjalnym.

I pod jednym względem niestety idziemy dalej – bo jest to trudne emocjonalnie – iść dalej. I tak opuszczamy Kościoły (parafie) właśnie wtedy, gdy naprawdę kwitną i to właśnie znaczy być misjonarzem.

Kanada: 110 lat polonijnej parafii w Edmonton [ZDJĘCIA, WIDEO]

Podam jeden przykład. Amerykańscy oblaci w ciągu ostatnich 20 lat opuścili ponad sto prężnie działających parafii, przejęły je diecezje. W pewnym sensie jest to satysfakcjonujące. To tak, jakbyś wychowywał dziecko, a ono opuszcza dom, ale jest to dla nas także trudne emocjonalnie. Osiedlasz się tam, zapuszczasz korzenie wśród ludzi i tak dalej. I właśnie wtedy, gdy wspólnota naprawdę kwitnie, idziesz dalej. To samo wydarzyło się w całej Kanadzie, w tym w Edmonton.

Ale to jest także doświadczenie głęboko chrześcijańskie. Jezus wskazywał, że każdy musi coś zostawić. Każdy, kto jest wezwany przez Jezusa, proszony jest o pozostawienie czegoś. Zostawiasz coś po sobie. A jednak Chrystus obiecuje, że po ofierze zawsze jest nowe życie.

Dużo mówiłeś o charyzmacie misyjnym oblatów Maryi Niepokalanej i o tym, jak istotne dla Zgromadzenia było zakładanie diecezji i parafii. Jak wygląda teraz wasz charyzmat misyjny? Czy Zgromadzenie nadal zakłada diecezje?

Doskonałe pytanie. Obydwa! Po pierwsze, jesteśmy na całym świecie. Nadal jesteśmy więc w wielu miejscach, takich jak Azja, Indie i Wietnam. Nadal zakładamy Kościoły w Afryce.

W świecie zachodnim, podobnie jak w Ameryce Północnej, nie ma nowych Kościołów, które można zakładać. Ale my chcemy dotrzeć do miejsc, do których większość ludzi nie chce iść. Znajdziesz nas więc w centrach miast. Znajdziesz nas w parafiach i miejscach, gdzie inni nie chcą pracować, aby być z ubogimi.

Spotkanie wspólnoty katolickiej z oblatami i biskupem w Beaumont w Albercie, około 1905, 1907-1910 (arch. archidiecezji edmontońskiej)

Jeśli udasz się do miejsc takich jak Londyn, Leeds czy Dublin, jeśli udasz się do centrum miasta, gdzie policja boi się wchodzić, tam znajdziesz oblatów. Jesteśmy na granicy z Meksykiem. Próbujemy więc dowiedzieć się, gdzie przebywają biedni, a następnie staramy się do nich zbliżyć.

Kanada: Dzień Solidarności z Pierwszymi Narodami. Uroczystości odbyły się w oblackim kościele w Edmonton.

Co to znaczy być oblatem Maryi Niepokalanej?

Któregoś dnia pojechałem do Edynburga w Szkocji. Poszedłem tam do naszej parafii. Cała okolica była zabarykadowana. To było w pałacu, do którego gliniarze bali się wchodzić. A ja siedzę tam z proboszczem i pijemy piwo. Opowiadał, jak wspaniale jest być w tym miejscu, pomimo że wszędzie były kamery bezpieczeństwa, a plebania przypominała fortecę.

Pamiętam, jak powiedział: „No cóż, policja boi się tu przychodzić, ale czuję się tu całkiem dobrze”. I pamiętam, że pomyślałem: „To prawda”. To jest miejsce, gdzie powinniśmy być. Gdzie nikt inny nie pójdzie. Z biednymi. Byłem wtedy dumny z tego, że jestem oblatem.

Kiedy jeszcze mieszkałem w Edmonton, pojechałem na urlop naukowy do Oakland. Mieszkaliśmy w niebezpiecznej części miasta, w której proboszcz zbudował łazienkę dostępną dla bezdomnych. Ludzie mogli przychodzić w nocy, spać na terenie kościoła i tak dalej. Miałem wtedy samochód, który stał tam przez 6 miesięcy, ale nigdy go nie ruszano, bo wszyscy wiedzieli, że jestem księdzem, że jestem oblatem. Gdyby ktoś inny zaparkował tam samochód, rano już by go nie było, opon by nie było.

To było interesujące doświadczenie, jesteśmy w tej naprawdę trudnej okolicy Oakland i prawdopodobnie jesteśmy tam jedynymi pięcioma białymi ludźmi, a ja czułem się całkowicie bezpiecznie. Ludzie na ulicach wiedzieli, że jesteśmy tam dla nich. Proboszcz wychodził wieczorem i prosił chłopaków o oddanie broni, i pewnego wieczoru przyniósł 22 sztuki. Rano oddał im je. I pomyślałam: „Tak, to właśnie znaczy być oblatem”.

Co takiego powiedział papież oblatom w Kanadzie? "Behind the scenes" zdradza proboszcz Parafii Pierwszych Narodów

Wiesz, ja też uwielbiam pracować w miejskich, zamożnych parafiach, gdzie jest wygodniej. Może być więcej satysfakcji emocjonalnej. Ale jesteśmy powołani do bycia misjonarzami!

To jest moje zaproszenie do młodych ludzi.

Nie mówię – czy chcesz mieć „dobre” życie? Wygodne życie? Pytam ich, czy chcesz czegoś twardego? Chcesz prawdziwego wyzwania? Dołącz do nas! Przygoda przyciąga młodych ludzi i Krzyż. Ale to inny rodzaj przygody. Jest to Przygoda, o której zapewnił nas Jezus, że my także otrzymamy stokroć więcej w zamian.

(tł. pg/źródło archidiecezja edmontońska)


Aix: Spotkanie odpowiedzialnych za prenowicjat

W domu macierzystym Zgromadzenia w Aix-en-Provence trwa spotkanie odpowiedzialnych za prenowicjat w Zgromadzeniu. Osiemnastu oblatów z całego świata reprezentuje wszystkie kontynenty, na których obecni są misjonarze Niepokalanej. Gospodarzem sesji jest o. Henricus Asodo OMI, asystent generalny do spraw misji. Celem czterotygodniowej sesji jest opracowanie wspólnych dla całego Zgromadzenia norm rozeznawania powołania kandydatów przed nowicjatem.

Kandydatom, okazującym znaki powołania, zapewni się przed nowicjatem odpowiednie przygotowanie, bądź to we wspólnocie, bądź też przez regularne kontakty z oblatami. Celem takiej praktyki jest udzielanie im pomocy w zdobyciu osobowej i chrześcijańskiej dojrzałości, niezbędnej do owocnego nowicjatu i dla sprawdzenia ich zdatności do oblackiego życia – mówi Konstytucja 54 oblackich reguł.

Obowiązkowy prenowicjat jest początkowym etapem formacji pierwszej. Jego celem jest odpowiednie przygotowanie kandydatów do rozpoczęcia nowicjatu, rozpoznanie i oczyszczenie ich motywacji do podjęcia życia zakonnego. Będzie to czas pierwszego doświadczenia życia we wspólnocie oblackiej w wymiarze misji ewangelizowania ubogich – precyzuje Dyrektorium Polskiej Prowincji.

Miejscem prenowicjatu Polskiej Prowincji jest dom zakonny w Grotnikach koło Zgierza. Dyrektorem i odpowiedzialnym a formację prenowicjuszy jest o. Jarosław Konieczny OMI.

(pg/zdj. OMIWorld)


Życzenia parafian dla proboszczów

Wspomnienie św. Jana Marii Vianney'a to okazja do wyrażenia wdzięczności za posługę oraz modlitwy w intencji proboszczów. Proboszcz z Ars jest bowiem ich patronem. Na profilach społecznościowych kilku oblackich parafii w Polsce ukazały się okolicznościowe życzenia ze strony parafian.

(pg)


Święty Krzyż: Kongres ministrantów

W naszym klasztorze na Świętym Krzyżu rozpoczął się Kongres ministrantów, pięciodniowe rekolekcje dla liderów służby liturgicznej z oblackich parafii. Spotkanie animuje o. Jarosław Konieczny OMI wraz z oo. Damianem Majcherczakiem OMI i Karolem Chmielem OMI,
którym pomaga kl. Bohdan Kuzmenko OMI. W programie znajdują się wykłady i warsztaty, dzielenie się własnymi doświadczeniami oraz poznawanie dziedzictwa materialnego i duchowego najstarszego polskiego sanktuarium z 800-letnią tradycją benedyktyńską. Przewidziana jest wyprawa na Świętą Katarzynę, odwiedziny sióstr bernardynek oraz wieczór uwielbienia.

Święty Krzyż to najstarsze polskie sanktuarium narodowe. Klasztor benedyktyński miał tutaj ufundować Bolesław Chrobry w 1006 roku. W opactwie na szczycie Łysicy przechowywane są relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Najpierw byli tutaj obecni benedyktyni. W wyniku kasaty na wniosek zaborcy rosyjskiego majątki kościelne zostały przejęte przez państwo pozostające pod protektoratem carskiej Rosji. W 1936 roku do opieki nad sanktuarium zostali zaproszeni Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Objęli część zabudowań klasztornych z bazyliką, które podnieśli z ruiny. Od upadku reżimu komunistycznego w Polsce nieprzerwanie starali się o powrót do sakralnego charakteru: skrzydła zachodniego, w którym mieściło się najpierw więzienie carskie, a potem więzienie polskie, a także tzw. szpitalika pobenedyktyńskiego. W 2023 roku obiekt klasztorny na Świętym Krzyżu powrócił do swoich pierwotnych granic i przeznaczenia. Wraz z reintegracją zabudowań klasztornych na Świętym Krzyżu nie zmienił się dotychczasowy prawny zakres ochrony przyrody na tym obszarze, jak również ochrona zabytków.

Zamieszanie wokół Świętego Krzyża – Q&A

W klasztorze na Świętym Krzyżu znajduje się dom nowicjatu Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

(kj)


Mark Blom OMI: Szukałem kobiety, poślubiłem Kościół [ŚWIADECTWO]

Mark Blom jest Misjonarzem Oblatem Maryi Niepokalanej. Posługuje w archidiecezji edmontońskiej w kościele Najświętszego Serca, który jest parafią dla Pierwszych Narodów Kanady. Dzieli się historią swojego powołania.

Chodziłem na Mszę do oblatów, bo musiałem rano być w pracy

Powołanie do życia zakonnego i kapłaństwa zacząłem odczuwać, gdy miałem 21-22 lata. Chodziłem na Mszę św. do domu oblackiego poza miastem Battleford. Chodziłem tam, ponieważ ich Msza św. była wcześniej rano, a ja musiałem być w pracy. Pewnego razu oblaci zaproponowali: "Oczywiście, możesz przyjść na naszą Mszę rano, a potem zjeść z nami kawałek tosta". Tak też zrobiłem.

Nie lubiłem tych facetów

Sprawiali wrażenie zrzędliwych staruszków. Pomyślałem więc: "Nie dołączę do nich". Ale potem jeden z oblatów dał mi Przedmowę Założyciela do Konstytucji i Reguł. Przeczytałem pierwsze rozdziały reguł oblackich i po prostu się zapaliłem.

Przedmowa do Konstytucji i Reguł Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej - czyta Paweł Zatorski

Pamiętam, że pomyślałem: "Wow, jestem zainteresowany tą pracą, jak mogę dołączyć? W ten sposób zostałem pochwycony przez charyzmat pracy misyjnej i służenia ubogim".

Wcześniej w moim życiu zmagałem się z ideą kapłaństwa i pojechałem na rekolekcje. Ludzie w mojej parafii mówili: "Mark, jesteś singlem, codziennie chodzisz do kościoła, dlaczego nie zostaniesz księdzem?". A ja odpowiadałem: "O nie, nie chcę być singlem".

"Dam z siebie wszystko"

Zmagałem się z tym i pojechałem na rekolekcje do klasztoru benedyktynów. Miałem dobre kierownictwo duchowe, ale nic się nie zgadzało. Jadłem lunch w stołówce i było tam kilku studentów. Słuchałem dwóch facetów przy sąsiednim stoliku, a jeden z nich po prostu obrzucał Kościół błotem. Obrzucał Kościół wyzwiskami, mówił, że Kościół jest taki zapóźniony, taki zagubiony.

W pewnym sensie powiedziałem sobie: "Tak, masz rację, Kościół walczy". A potem, w nocy, kiedy byłem na spacerze, powiedziałem Bogu: "Dobrze, zrobię to. Dam z siebie wszystko".

I tak się stało, że moja romantyczna passa przeniosła się z próby znalezienia kobiety do poślubienia na poślubienie Kościoła. Dlatego czasami mówię młodym mężczyznom, że tęsknota za intymnością, romansem i związkiem może zostać przeniesiona na romans z Kościołem. I tak właśnie stało się ze mną.

(Świadectwo ukazało się w serwisach internetowych archidiecezji edmontońskiej/tł. pg)


Józef Wcisło OMI: Obraz drzwi w Biblii

Pamiętam dyskusję z moim wykładowcą metafizyki z seminarium, ojcem dr. Pawłem Latuskiem OMI, o racji istnienia drzwi. On mówił, że drzwi są po to, aby były zamknięte. Ja natomiast twierdziłem, że są po to, aby były otwarte, czyli zapraszały do środka. Pewnie on ma więcej racji niż ja. Ale coś w tym jest.

Drzwi i wejścia mają za zadanie umożliwić przejście. Poprzez drzwi wychodzi się na zewnątrz lub wchodzi do środka, czyli do jakiegoś pomieszczenia. Zamknięcie ich oznacza spokój i odosobnienie. Daje poczucie bezpieczeństwa. Otwarcie natomiast to początek czegoś nowego, często tajemniczego. Dla autorów biblijnych drzwi stanowią ważny symbol. Wejścia, bramy, krużganki są często łączone z wkroczeniem na obszar mający znaczenie duchowe, sakralne.

Zamknięte drzwi jako obraz ukrycia. Zamknięte drzwi uniemożliwiają ludziom znajdującym się na zewnątrz oglądanie lub usłyszenie tego, co rozgrywa się w środku (Zob. 1 Krl 14,6). Według Hioba podsłuchiwanie lub krążenie wokół zamkniętych drzwi jest złem zasługującym na Bożą karę. Broniąc się przed niesłusznymi oskarżeniami, wyznaje: „nie czatowałem pod drzwiami sąsiada” (Hi 31,9). Jezus posłużył się tym obrazem, gdy zachęcił swoich uczniów, aby modlili się w ukryciu, tak aby ich ludzie nie widzieli: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,6).

Zamknięte drzwi jako obraz wykluczenia. Podobnie jak zaciągnięta zasłona, tak też zamknięte drzwi świątyni oddzielały osoby nieupoważnione, uniemożliwiając im wejście do miejsca świętego. W przypowieści o mądrych i głupich pannach Jezus posłużył się tym obrazem. Panny mądre razem z lampami wzięły także oliwę. Natomiast panny głupie zabrały tylko lampy. Przyszedł oblubieniec, mądre zostały wpuszczone, a głupie się spóźniły, bo poszły dokupić oliwy i przed nimi drzwi zamknięto. Zamknięte drzwi to symbol niemożliwości uczestniczenia w radości zbawienia.

Drzwi jako obraz duchowego wejścia. Jezus nazwał siebie bramą – drzwiami (J 10,9). Z treści przypowieści o Dobrym Pasterzu wynika, że On jest tą bramą i drzwiami przez które wchodzi się do zbawienia. Zmartwychwstały Chrystus stoi u drzwi i puka: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Otwarcie drzwi symbolizuje przyjęcie Chrystusa. Natomiast brak otwarcia jest znakiem Jego odrzucenia. Przejście Jezusa Zmartwychwstałego nawet przez zamknięte drzwi jest obrazem ukazującym pocieszenie, które wychodzi się na zewnątrz lub wchodzi do środka, czyli do jakiegoś poniesie Jezus uczniom (Zob. J 20,19-20).

Drzwi jako możliwość głoszenia Ewangelii. Paweł trzy razy wykorzystał symbol drzwi, aby w sposób obrazowy opisać głoszenie Ewangelii. W symbolice tej zawarta jest idea, w myśl której otwarte drzwi umożliwiają uczynienie tego, co uniemożliwiają drzwi zamknięte. Słowa Pawła odwołują się do Oz 2,15, gdzie mowa o „bramie zbawienia”. Apostoł pisze: „Otwarła się bowiem wielka i obiecująca brama” (1 Kor 16,9). Gdy przybył do Troady, stwierdził, że „bramy były mu otwarte w Panu” (2 Kor 2,12). Kiedy indziej modlił się, by „Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa” (Kol 4,3). We wszystkich wspomnianych fragmentach drzwi oznaczają możliwość głoszenia Ewangelii. Wobec tego będę bronił swojego zdania z początku felietonu, że racją bycia drzwi jest przede wszystkim to, aby były otwarte.

Tekst pochodzi z nowego numeru "Misyjnych Dróg".

(misyjne.pl)


Ron Rolheiser OMI: Dlaczego brak podziwu jest grzechem?

Soren Kierkegaard zdefiniował kiedyś urazę w ten sposób: Uraza, zasugerował, pojawia się, gdy przechodzimy od szczęśliwego uczucia podziwu do nieszczęśliwego uczucia zazdrości. I to, niestety, zdarza się zbyt często w naszym życiu i jesteśmy niebezpiecznie ślepi na jej występowanie.

Widzimy to na każdym poziomie życia. Wydaje się, że każdy jest o coś rozgoryczony. Niewielu ludzi nie żywi skrytego poczucia, że zostali zignorowani, zranieni, oszukani, potraktowani niesprawiedliwie. Tak wielu ludzi czuje, że ma pełne prawo protestować przeciwko naszemu prawu do bycia urażonym i nieszczęśliwym.

Dla osób takich jak Tomasz z Akwinu, Soren Kierkegaard, Gil Bailie, Robert Bly i Richard Rohr, między innymi, głęboki korzeń naszej niechęci i nieszczęścia leży w naszej niezdolności do podziwiania, naszej niezdolności do chwalenia innych i naszej niezdolności do obdarzania innych i świata prostym spojrzeniem podziwu.

Ron Rolheiser OMI: Kiedy czas się zatrzymuje – adoracja

W wielu dzisiejszych kręgach, zarówno w świecie, jak i w kościołach, podziw jest postrzegany jako coś nieletniego i niedojrzałego, jako szaleńczy, bezmyślny wrzask nastoletnich dziewcząt uganiających się za gwiazdą rocka. Dojrzałość i wyrafinowanie są dziś utożsamiane z rodzajem inteligencji, dowcipu i powściągliwości, które niełatwo podziwiać, które niełatwo komplementować.

Kiedy ostatni raz przeszedłeś przez pokój i powiedziałeś osobie, zwłaszcza młodszej lub osobie, której talenty przewyższają twoje, że ją podziwiasz, że podziwiasz to, co robi, że jej dary wzbogacają twoje życie i że cieszysz się, że jej ścieżka przecięła się z twoją?

Nie dajemy sobie komplementów łatwo i często, a to zdradza sekretną zazdrość. Ujawnia to również prawdziwą wadę moralną w naszym życiu. Tomasz z Akwinu stwierdził, że odmawianie komplementu komuś, kto na niego zasługuje, jest grzechem, ponieważ odmawiamy mu części pożywienia, którego potrzebuje do życia.

Ron Rolheiser OMI: Rozpacz – słabość czy grzech?

Brak podziwu, brak pochwały, brak komplementu nie jest oznaką wyrafinowania, ale oznaką moralnej niedojrzałości i osobistej niepewności. Jest to również jeden z głębszych powodów, dla których tak często napełniamy się gorzkimi uczuciami niechęci i nieszczęścia.

Dlaczego tak często czujemy gorycz i urazę? Przepełnia nas uraza z wielu powodów, zwłaszcza dlatego, że utraciliśmy cnoty podziwu i pochwały.


Ron Rolheiser OMI, znany ze swojego humoru, szczerości i mądrości, jest popularnym mówcą w dziedzinie współczesnej duchowości. Dorastał w dużej, kochającej się rodzinie na farmie w Saskatchewan, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1972 r. Pełnił funkcję rektora Oblate School of Theology w San Antonio w Teksasie. Jest autorem ponad 15 książek, w tym bestsellerowej pozycji: “Modlitwa. Nasza najgłębsza tęsknota”. Jego najnowsze książki to “Wrestling with God” [polski tytuł: “Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju”], “Domestic Monastery” [Domowy klasztor – przyp. tłum.] oraz “Bruised & Wounded: Struggling to Understand Suicide” [Posiniaczony i zraniony: Walka o zrozumienie samobójstwa – przyp. tłum.]. Rolheiser tworzy także popularne kolumny wydawnicze, które pojawiają się w wielu katolickich gazetach na całym świecie.

(tł. pg)