Józef Wcisło OMI: Na początku każdego powołania jest inicjatywa ze strony Boga

Na początku każdego powołania jest inicjatywa ze strony Boga. Dla życia zakonnego wzorem i przykładem jest powołanie przez Jezusa pierwszych uczniów oraz wspólnota, jaką Jezus z nimi tworzył – pisze o. Józef Wcisło OMI, biblista.

Zastanawiając się nad tematem niniejszego felietonu pomyślałem o św. Antonim opacie. Urodził się on w Środkowym Egipcie w 251 roku. Miał zamożnych i religijnych rodziców, których jednak wcześnie stracił. Antoni miał wtedy zaledwie 20 lat. Po ich śmierci, kierując się wskazaniem Ewangelii, sprzedał ojcowiznę, a pieniądze rozdał ubogim. Młodszą siostrę oddał pod opiekę pobożnych kobiet, zabezpieczając jej byt materialny. Sam zaś udał się na pustynię w pobliżu rodzinnego miasta. Tam oddał się pracy fizycznej, modlitwie i pokucie. Słynął ze świętości i mądrości. Jego postawa znalazła wielu naśladowców. Sława i cuda sprawiły, że zaczęli wokół niego gromadzić się uczniowie, pragnący poddać się jego duchowemu kierownictwu. Po wielu sprzeciwach zdecydował się ich przyjąć i odtąd oaza na pustyni zaczęła zapełniać się rozrzuconymi wokół domkami pustelników. Miało ich być nawet około 6000. Św. Antoniego opata nazywamy ojcem życia zakonnego.

Zacznijmy od Antoniego

Historię życia św. Antoniego spisał św. Atanazy. Nosi ona tytuł: „Żywot św. Antoniego”. W modlitwie brewiarzowej, w godzinie czytań, na dzień wspomnienia św. Antoniego, który przypada 17 stycznia, możemy zapoznać się z opowiadaniem zaczerpniętym z tego dzieła, w którym pisze on o tym, jak rodziło się powołanie św. Antoniego. Przywołajmy tę opowieść:

„Po śmierci rodziców Antoni pozostał sam wraz ze swoją młodszą siostrą. Mając wtedy osiemnaście czy dwadzieścia lat zajmował się domem i opiekował siostrą.

Gdy nie minęło jeszcze sześć miesięcy od śmierci rodziców, szedł zgodnie ze zwyczajem do kościoła, zatopiony w rozmyślaniu. Rozważał, dlaczego Apostołowie, opuściwszy wszystko, poszli za Zbawicielem (zob. Mk 1,16-20 – przyp. JW) oraz kim byli ci ludzie, którzy – jak podają Dzieje Apostolskie – sprzedawali swe dobra i składali u stóp Apostołów pieniądze, aby oni rozdawali je potrzebującym (zob. Dz 4,32-37 – przyp. JW). Zastanawiał się także, jakiego rodzaju i jak wielka nagroda została wyznaczona im w niebie.

Tak rozmyślając przybył do świątyni, gdy właśnie odczytywano Ewangelię. Usłyszał słowa, które Pan powiedział do bogatego młodzieńca: «Jeśli chcesz być doskonałym, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, potem przyjdź i pójdź za Mną, a będziesz miał skarb w niebie» (zob. Łk 18,18-23 – przyp. JW).

św. Antoni Opat Fot. Wikipedia / Francisco de Zurbarán – Praca własna, user:Taragui, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=230049

Antoniemu zdawało się, jak gdyby sam Bóg przemówił do niego słowami Ewangelii, jakby czytanie to przeznaczone było dla niego. Wyszedł natychmiast z kościoła i rozdał mieszkańcom wioski odziedziczoną po rodzicach ziemię, aby odtąd nie była dla niego i jego siostry ciężarem. Sprzedał także wszelkie inne dobra, a pieniądze rozdał ubogim. Tylko niewielką ich część zachował ze względu na siostrę.

Przyszedłszy znowu do kościoła, usłyszał słowa Pana z Ewangelii: «Nie troszczcie się o jutro» (zob. Mt 6,25-34 – przyp. JW). Nie mogąc ich słuchać obojętnie, natychmiast wyszedł i pozostałą część rozdał ubogim. Siostrę oddał na wychowanie i naukę znanym z prawości dziewicom. Sam zaś poświęcił się praktykowaniu życia ascetycznego, mieszkając w pobliżu swego domu. W ciągłym czuwaniu nad sobą prowadził życie pełne wyrzeczeń. Pracował własnymi rękoma, ponieważ usłyszał: «Kto nie chce pracować, niech też nie je» (zob. 2 Tes 3,10 – przyp. JW). Otrzymaną w ten sposób zapłatę przeznaczał na swoje utrzymanie i na potrzebujących.

Modlił się nieustannie, albowiem dowiedział się, że «zawsze należy się modlić». Czytał tak uważnie, że nic nie uchodziło jego uwagi, ale przeciwnie, zapamiętywał wszystko. Z czasem pamięć mogła zastąpić mu księgi.

Wszyscy mieszkańcy wioski oraz pobożni ludzie, z którymi często się spotykał, widząc jego sposób życia, nazywali go przyjacielem Boga; jedni miłowali go jak syna, inni jak brata”.

Z historii św. Antoniego możemy się dowiedzieć, że życie zakonne jest odpowiedzią na Boże powołanie, które najpiękniej wyraża się w posłuszeństwie Jego słowom, zapisanym na kartach Pisma Świętego. Jest wezwaniem do osobistej świętości, która rodzi się z modlitwy, pracy nad sobą i służby bliźnim. Taki sposób życia staje się dla innych znakiem obecności Boga w świecie.

Józef Wcisło OMI: Historia powołania [WIDEO]

Jezus i uczniowie

Na początku każdego powołania jest inicjatywa ze strony Boga. Dla życia zakonnego wzorem i przykładem jest powołanie przez Jezusa pierwszych uczniów oraz wspólnota, jaką Jezus z nimi tworzył. Ewangelista Marek tak o tym pisze: „Potem wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy” (3,13-15). Widzimy, że pierwszym zadaniem uczniów jest to, aby być blisko Jezusa. Ta bliskość oznacza towarzyszenie mu w Jego misji. Słuchanie Jego nauki i patrzenie na to wszystko, czego Jezus dokonuje. Drugim zadaniem jest gotowość do bycia posłanym, aby głosić Dobrą Nowinę o zbawieniu. Trzecim natomiast uzdrawianie chorych i opętanych. W życiu zakonnym te zadania przejawiają się w powołaniu zakonnika do modlitwy, lektury Pisma Świętego (zapisane czyny i słowa Boga Ojca i Jego Syna, Jezusa Chrystusa), dokumentów Kościoła i innych wartościowych książek i artykułów (głównie z zakresu teologii i filozofii). Odpowiedzią na drugie zadanie, jakim jest głoszenie Ewangelii, jest przede wszystkim sposób życia osób zakonnych, czyli świadectwo życia, oraz głoszenie kazań, homilii oraz prowadzenie rekolekcji. Natomiast to, co Ewangelia Marka określa „władzą wypędzania złych duchów” dokonuje się przez posługę sakramentalną (chrzest, spowiedź, msza św., namaszczenie chorych), głoszenie słowa Bożego i wszelkiego rodzaju działalność charytatywną osób zakonnych.

(zdj. P. Gomulak OMI)
Oblaci mają być „specjalistami od Słowa Bożego” – biblijne tradycje Zgromadzenia

Czasy pierwotnego Kościoła

Powstające w pierwszych wiekach chrześcijaństwa wspólnoty zakonne starały się za wzór swojego życia przyjąć przykład Jezusa i Jego uczniów. Na ile było to możliwe, naśladowano ten sposób życia. Dlatego też sięgano do Ewangelii i Dziejów Apostolskich. To właśnie w Dziejach Apostolskich opisano pierwsze wspólnoty wyznawców Jezusa Chrystusa powstałe po Jego zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu.

Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, charakteryzuje pierwszą wspólnotę Kościoła, która powstała w Jerozolimie: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek w radości i prostocie serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia” (Dz 2,42-47).

Wspólnota opierała się na czterech kolumnach, a były to: nauka apostołów; koinonía, czyli braterska komunia-wspólnota; eucharystyczna celebracja „pamiątki” Pańskiej („łamanie chleba”) oraz modlitwa w świątyni. Łukasz szczególnie wysoko ocenił koinonię – wspólnotę duchową i materialną. Właśnie ten typ mocnego i radosnego świadectwa przyciągał wielu do nowej religii. Tak o tym pisze: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby. Tak Józef, nazwany przez Apostołów Barnabas, to znaczy «Syn Pocieszenia», lewita rodem z Cypru, sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp Apostołów” (Dz 4,32-37).

Piotr Piasecki OMI: Czy można z radością pełnić wolę Bożą we współczesnym świecie?

Życie zakonne

Życie zakonne jest naśladowaniem Jezusa Chrystusa – czystego, ubogiego i posłusznego. Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo to tak zwane rady ewangeliczne. Nie są to przykazania, które obowiązują wszystkich, ale rady dla wybranych. Oznaczają one gotowość pozostawienia wszystkiego, aby pójść za Jezusem. To porzucenie wszystkiego i pójście za Jezusem stanowi właściwy program dla wszystkich ludzi powołanych do życia zakonnego. Właśnie od nich Jezus oczekuje, by poświęciły Mu się całkowicie. Tak uczynili uczniowie: „Wtedy Piotr rzekł do Niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?” (Mt 19,27).

Widocznym znakiem czystości jest bezżeństwo, które jest rozumiane jako swoisty dar Boga ofiarowany osobie wybranej. Tak o tym pisze Mateusz w Ewangelii: „Rzekli Mu uczniowie: Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić. Lecz On im odpowiedział: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19,10-12). Osoba konsekrowana rezygnuje z miłości partykularnej do małżonka i rodziny, aby całkowicie pokochać Boga i innych ludzi.

Wzorem przeżywania ubóstwa dla osób konsekrowanych jest Jezus, który według słów Pawła z Drugiego Listu do Koryntian: „będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9). Jezus pragnie, aby także niektórzy Jego uczniowie byli gotowi na zostawienie wszystkiego i pójście radykalnie za Nim. Tak mówi do bogatego młodzieńca, który zachowywał wszystkie przykazania, ale jednego mu brakowało: „Jeśli chcesz być doskonałym, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, potem przyjdź i pójdź za Mną, a będziesz miał skarb w niebie” (zob. Łk 18,18-23). Osoba konsekrowana wyrzeka się bogactwa ziemskiego, aby pokazać, że jej jedynym bogactwem jest Bóg.

Mówiąc o posłuszeństwie osób zakonnych przede wszystkim trzeba je odnieść do posłuszeństwa Jezusa Chrystusa. On przez swoje posłuszeństwo woli Ojca zbawił świat. Do swoich uczniów powiedział: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4,34).

Życie zakonne wyraża się przede wszystkim przez trzy śluby zakonne: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Jest wobec tego doskonałym naśladowaniem Jezusa Chrystusa. Jezusa poznajemy głównie przez lekturę Biblii. Wobec tego życie zakonne ma swoje źródło w Biblii.

Św. Benedykt, ojciec życia monastycznego, pozostawił benedyktynom taką dewizę życiową: „Módl się i pracuj i czytaj”, która po łacinie brzmi: Ora et labora et lege. W niej chyba streszcza się prawie wszystko, co dotyczy życia zakonnego.

 

(misyjne.pl)


Z listów św. Eugeniusza

ZŁOŻYĆ BOGU OFIARĘ ZE SWEGO ŻYCIA

Ojciec Ricard został wybrany na przełożonego pierwszej misji oblackiej w USA, ponieważ posiadał wszystkie niezbędne cechy i podzielał misyjną wizję i duchowość Eugeniusza.

Aby założyć misję w Oregonie, misję tak oddaloną i tak trudną, potrzebny mi był alter ego. Musiałby mieć cnotę, zdrowy rozsądek, umiłowanie staranności zakonnej, prawdziwe przywiązanie do Zgromadzenia i zgodność z poglądami i myślami zwierzchnika rodziny, od którego miał być oddalony o trzy tysiące mil, być mężem oddanym i doświadczonym, pełnym Ducha Bożego, przejęty moim duchem, który sam działa tak, jak ja bym działał. Tylko ojciec Ricard posiadał te kwalifikacje.

Był jednak wątłego zdrowia.

Choć kiedyś prosił o to, miałem słuszne obawy, że nie będzie chciał przyjąć tej misji. Jednak po otrzymaniu mego listu zszedł do podziemnego kościoła w N.-D. de Lumieres i złożył Bogu ofiarę ze swego życia. Potem pożegnał się ze wszystkimi i przyjechał do mnie zupełnie zdecydowany wypełnić swoją misję. Odwaga i radość jego towarzyszy utwierdziły go jeszcze w jego postanowieniu.

List do ojca Bruno Guiguesa w Kanadzie, 24.01.1847, w: PO I, t. 1, nr 80.

 Dzisiaj pozwólmy, aby nasze czyny mówiły więcej niż słowa.

 


Komentarz do Ewangelii dnia

Dotknij, Panie moich oczu, abym przejrzał, abym przejrzał.
Dotknij, Panie moich warg, abym przemówił z uwielbieniem.
Dotknij, Panie mego serca i oczyść je.
Niech Twój święty Duch dziś ogarnia mnie.
Dotknij, Panie moich oczu, abym przejrzał, abym przejrzał.
Dotknij, Panie moich warg, abym przemówił z uwielbieniem.
Dotknij, Panie mego serca i oczyść je.
Niech Twój święty Duch dziś ogarnia mnie.

Niechaj te słowa jednej z piosenek religijnych wybrzmią w naszych uszach i pomogą nam uwielbić Boga za wielkie rzeczy, jakie czyni dla nas. „Effatha” - otwórzmy się na Boga i Jego Miłość. Tylko wtedy mamy gwarancje pokochać siebie i bliźniego swego jak siebie samego. Tajemniczy gest Pana Jezusa, wyciąga z tłumu człowieka na osobne miejsce i w kulminacyjnym punkcie spotkania z nim czyni cud, przywracając choremu jego godność. Pan Jezus zdejmuje z człowieka „jarzmo” braku wypowiadania się, klarownej komunikacji z innymi. Dokonuje się to, co wcześniej po ludzku wydawało się niemożliwe. Bóg reaguje z żywą i właściwą sobie wrażliwością, przywracając odpowiedni porządek w życiu człowieka będącego w potrzebie.

(zdj. domena publiczna)


Gdańsk: Sensacyjne ustalenia specjalistów IPN

Misjonarze oblaci z klasztoru w Gdańsku od lat zabiegali o ekshumację, identyfikację oraz godny pochówek szczątków ludzkich pod posadzką kościoła św. Józefa przy Elżbietańskiej w ścisłym centrum Gdańska. Zgodnie z przekazami historycznymi panowało powszechne przekonanie, że są to ciała ofiar bestialskiego mordu, którego dopuścili się żołnierze Armii Czerwonej w marcu 1945 roku. Pijani okupanci zrabowali wtedy plebanię kościoła oraz ograbili ludność cywilną. Ludzi zamknęli w świątyni i podłożyli ogień. Według świadków zginęło wtedy około 100 osób.

Gdańsk: Oblaci odbudują historyczną plebanię

Ekshumacja rozpoczęła się 14 listopada 2022 roku pod nadzorem gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. W wyniku badań prokuratorów IPN wraz z biegłymi antropologami i genetykami z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie ustalono, że złożone pod kościołem szczątki ludzkie nie należą do ofiar sowieckiej zbrodni.

W Oblackim Centrum Edukacji i Kultury w Gdańsku z tej okazji odbyła się konferencja naukowa „Spalenie Gdańszczan w kościele św. Józefa w marcu 1945 roku przez żołnierzy Armii Czerwonej. Szersza perspektywa faktów historycznych”. Szczegółowe informacje na temat prac ekshumacyjnych przedstawił Krzysztof Filip, historyk gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej:

Prace zostały podjęte w wyniku śledztwa prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Gdańsku, przy współpracy z zespołem antropologów i archeologów. W wyniku ustaleń stwierdzono, że szczątki ludzkie w tym miejscu nie są szczątkami ofiar spalenia świątyni w marcu 1945 roku, lecz pochodzą z okresu wcześniejszego – poinformował gdański IPN.

Prawdopodobnie ciała ofiar sowieckiej zbrodni mogły zostać zebrane i wywiezione w inne miejsce, aby zatuszować ślady bestialskiego mordu.

Zobacz klasztor oblacki w Gdańsku z perspektywy drona [WIDEO]

Kościół św. Józefa w Gdańsku uznawany jest za Sanktuarium Ofiar Nieludzkich Systemów. O tragedii z 1945 oraz o innych miejscach zbrodni dokonywanych przez totalitarne reżimy przypomina pamiątkowa tablica w świątyni przy Elżbietańskiej w Gdańsku.

(pg/zdj. IPN Gdańsk)


Łukasz Krauze OMI: Chrześcijaństwo to jedyna opcja [PODKAST]

O tym, kim są osoby konsekrowane, jak wygląda formacja zakonna u misjonarzy oblatów i czy łatwiej Ewangelię głosi się dzisiaj z koloratką czy bez z o. dr. Łukaszem Krauze OMI rozmawia Michał Jóźwiak. W rozmowie pojawia się wątek tego, czym dzisiaj dla świata jest życie konsekrowane. Niewątpliwie jest ono mało popularną drogą pójścia pod prąd, w której naczelne miejsce zajmuje Bóg i służba drugiemu człowiekowi.

Wybór życia konsekrowanego jest drogą pod prąd. Osoby konsekrowane żyjące w świecie bardzo pozytywnie prowokują do tego, żeby doceniać w codzienności wartość służby – mówi o. dr Łukasz Krauze OMI, formator i wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Obrze.

Ojciec Krauze przyznaje, że współczesność jest dla dzisiejszego człowieka wymagająca. Kwestia budowania swojej tożsamości w płynnym świecie jest wyzwaniem na całe życie. I procesem, który wymaga od nas dużej świadomości podejmowanych decyzji.

Trudno jest żyć we współczesnej, płynnej rzeczywistości. Tym, co chroni nas przed płynnością jest Ewangelia i Chrystus. Bez względu na to, co się dzieje, Bóg jest stałym punktem odniesienia. Kluczowym pytaniem w formacji zakonnej jest pytanie o osobistą więź z Chrystusem. Czasem pojawia się zarzut, że tę kwestię się w seminariach zaniedbuje – podkreśla.

 

(misyjne.pl)


Piotr Piasecki OMI: Czy można z radością pełnić wolę Bożą we współczesnym świecie?

Kościół od początków swego istnienia obok ustroju hierarchicznego odznacza się również wymiarem charyzmatycznym. W ciągu swej dwudziestowiecznej historii cieszył się zawsze obfitością przeróżnych charyzmatów. Uświadamiano je sobie i przeżywano intensywnie zwłaszcza w czasach apostolskich. Jednym z charyzmatów Kościoła jest dar życia konsekrowanego.

Tak obdarowany chrześcijanin, podążający drogą rad ewangelicznych, czerpie nowe życie z łaski chrztu świętego. Włączony we wspólnotę Kościoła, realizuje swe powołanie w jego łonie.

Dar dla jednostki

W teologicznej tradycji charyzmat zawsze był postrzegany jako dar udzielany jednostce celem służby konkretnej wspólnocie. Nie inaczej jest z życiem konsekrowanym. Jest ono charyzmatem, czyli darem dla Kościoła lokalnego, ale również dla Kościoła uniwersalnego. Charyzmat życia konsekrowanego jest w Kościele uznany za dar łaski (por. Vita consecrata 49). Życie zakonne z racji tej samej natury wspólnoty wiary, nadziei i miłości, głęboko związane z życiem Kościoła i ożywiane przez Ducha Świętego, prowadzi osoby konsekrowane oraz tych, do których są one posłane do osiągnięcia świętości. Jest to możliwe poprzez otwarcie się na Ducha Chrystusa i przyjęcie Go bez zastrzeżeń. Dlatego osoby oddane Bogu muszą być gotowe do współdziałania z Duchem Świętym, który zakorzenia je i bezbłędnie prowadzi do naśladowania Chrystusa.

Konsekracja zakonna realizuje się poprzez praktykę ślubów zakonnych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.

Podczas profesji wieczystej oblaci – zarówno kandydaci do prezbiteratu, jak i bracia zakonni – otrzymują misjonarski krzyż (zdj. P. Gomulak OMI)

Czystość

Dziewictwo konsekrowane jest szczególnym i konkretnym darem dynamicznej miłości Boga dla osoby ludzkiej. Charyzmat ten uwalnia człowieka od bliskich i osobistych więzi, przez co może on być w pełni dla Boga i ludzi (pro-egzystencja). Bóg, ofiarując człowiekowi dar swej zażyłości, wzbogaca go, czyniąc zarazem z niego źródło łaski dla wielu. Chodzi tu przede wszystkim o wewnętrzną swobodę przekazywania Ewangelii, która przepływa przez serce i umysł osoby konsekrowanej i nie jest hamowana przez czysto ludzkie sposoby myślenia i działania. Dar dziewictwa jest dynamiczny i zjednoczenie z Bogiem na jego kanwie domaga się ciągłego przekazywania wartości ewangelicznych, ponieważ Królestwo Boże musi się permanentnie rozwijać.

Ubóstwo

Charyzmat ubóstwa pociąga za sobą wewnętrzną prostotę życia i działania, która sprawia, że osoba konsekrowana z zupełną ufnością i bez zastrzeżeń szuka zabezpieczenia w Bogu. Charyzmat ten jest jednym z najcenniejszych skarbów, gdyż uczy, jak należy zaniechać wszystkiego, aby posiąść Boga. Okazuje się, iż prawdziwe bogactwo polega na tym, by nie pożądać tego, czego można byłoby pragnąć, i nie przywiązywać serca do tego, co się już posiada. Jedyną rekompensatą jest Bóg i Jego zbawcze obdarowanie przez Jezusa w Duchu Świętym. Dar konsekrowanego ubóstwa determinuje ponadto zwrócenie uwagi osoby na potrzeby ludzi w świecie ją otaczającym, co pociąga za sobą podejmowaną próbę ich zaspokojenia – tak w sferze materialnej, jak i duchowej. Zwłaszcza w formie świadectwa – gdy nic nie posiadając, posiada się wszystko – samego Boga, czyli realny udział w dobrach Królestwa Bożego.

Najstarsi oblaci o życiu zakonnym [ŚWIADECTWA, AUDIO]
Śluby wieczyste na Madagaskarze (zdj. K. Koślik OMI)

Posłuszeństwo

Charyzmat zakonnego posłuszeństwa prowadzi do służby, która wymaga uczynienia ofiary z własnej woli, by dokonać – dzięki otwarciu się na Ducha Świętego – wyboru woli Bożej, której wyrazicielem na zewnątrz jest osoba przełożonego. Władza, którą skupia on w swych rękach, wyrasta z charyzmatycznego korzenia życia konsekrowanego. Jej źródłem jest Duch Święty. Jego tchnienie i wola przełożonego stanowią swego rodzaju dwujedność. Z urzędem przełożonego nie wiąże się jednakże konkretny charyzmat. Duch Święty jedynie korzysta z woli przełożonego jako świadomego narzędzia, a nie udziela daru samoistnego kierowania. On sam pozostaje zawsze właściwym Kierownikiem.

Alfons Mańka OMI: „Chcę stać się świętym, niech mnie to kosztuje ile chce”

Szczególna misja

Osoba konsekrowana, żyjąc pełnią rad ewangelicznych, odpowiada na dar Ducha Świętego dynamiczną i niepodzielną miłością (konsekrowany celibat), zaufaniem Opatrzności (ubóstwo) oraz radykalnym posłuszeństwem woli Bożej, wyrażonym wolą prawowitych przełożonych. Całe jej życie jest zatem pasmem nieustannych odpowiedzi na wezwanie Ducha działającego w Kościele. Dokumenty Kościoła, ukazując charyzmatyczny charakter ślubowanej przez osoby konsekrowane czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, potwierdzają ich szczególną misję prorocką. Ta misja to świadectwo, które osoby konsekrowane składają przez całe swoje życie, o Bogu, który jest Miłością. To świadectwo o wartości ludzkiego, bezgranicznego zaufania Bogu, o możliwości radosnego pełnienia woli Bożej we współczesnym świecie.

(misyjne.pl)


Piotr Piasecki OMI – ur. w 1965 r., prezbiter, profesor uczelniany w Zakładzie Teologii Systematycznej Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autor czterech monografii naukowych z zakresu duchowoœci mistycznej, medytacji chrześcijańskiej i dalekowschodniej, duchowoœci życia konsekrowanego i duchowoœci misyjnej oraz kilkudziesięciu artykułów z zakresu duchowoœci teologii katolickiej publikowanych w czasopismach polskich i zagranicznych. Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze.


Paweł Gomulak OMI: "Father Stu" - dlaczego warto zobaczyć? [BLOG]

Przyznam się, że nigdy w życiu nie pisałem jeszcze recenzji filmu. Zresztą mam wrodzoną zdolność zapominania fabuły większości filmów, które obejrzałem. Myślę, że tym razem będzie inaczej. Jest kilka produkcji, które zapadły mi w pamięć i wierzę, że film „Father Stu” będzie jedną z nich. Widząc w obsadzie takie nazwiska jak Mel Gibson czy Mark Wahlberg wiedziałem, że warto poświęcić 124 minuty. Do tej pory nie zawiodłem się na kreacjach tego pierwszego, a drugi z nich to zdeklarowany katolik.

(zdj. historyvshollywood.com)

Fabuła filmu oparta jest na prawdziwej historii życia amerykańskiego boksera, który postanowił zostać katolickim księdzem. Przy czym cierpiał na bardzo rzadką chorobę zanikania mięśni. Jak wskazywali niektórzy krytycy, fabuła przewidywalna… ale według mnie nie do końca. I właśnie o koniec chodzi. Ostatnie naście minut filmu wcisnęło mnie w fotel i nie mogłem powstrzymać łez. Nie można nie wspomnieć o genialnych dialogach, pełnych czarnego humoru i burzących wyidealizowany świat… Nie chcę natomiast „spoilerować”, zachęcam do obejrzenia filmu „Father Stu”. Chciałbym też się skupić na kilku wątkach, które są spójne z życiem św. Eugeniusza i charyzmatem oblackim.

Świat słabych rodzin…

Stuart wzrasta w rodzinie z problemami. Rodzice nie mieszkają razem. Młody mężczyzna walczy na ringu, ale poza kolejnymi zwycięstwami, nie odnosi życiowego sukcesu. W zasadzie główną motywacją są dla niego pieniądze. Z tego też powodu postanawia się przebranżowić. Jest błyskotliwy – chce spróbować swoich sił w świecie wielkiego ekranu. Przeprowadza się do Los Angeles, aby zdobyć mityczne Hollywood…

„Father Stu” (zdj. screen z trailleru)

Słabość środowiska rodzinnego to znak naszych czasów. Badania socjologiczne wskazują, że młode pokolenia wychodzą z rodzin coraz słabsze. Trudno im podejmować decyzje, brakuje wartości. Noszą w sobie głęboko zakorzenione deficyty miłości, uwagi, emocjonalnej stabilności… Pokolenie płatków śniegu… Temat rzeka…

Eugeniusz-człowiek adwentu. Rozmowa ze świętym

Eugeniusz de Mazenod pochodził ze szlacheckiej rodziny w czasach porewolucyjnej Francji. Jego tułaczka po Włoszech we wczesnej młodości naznaczona była świadomością, że świat rodzinny się rozpada. Pełen szlacheckiej dumy szarpie się wewnętrznie, aby zbudować etos swojej osoby. Jeden z najbardziej przejmujących dla mnie momentów czasów jego emigracji, to chwila, gdy wraca do rodzinnej Francji. Gdy zawija do portu w Marsylii, na ojczystej ziemi nie wita go nawet matka. Eugeniusz jest niewątpliwie naznaczony ranami, które zadali mu jego rodzice. Dla mnie jest klarownym przykładem, że Bóg potrafi wychować człowieka bez względu na środowisko rodzinne. Być może dlatego potem Eugeniusz będzie powtarzał misjonarzom, że najpierw mamy troszczyć się rozwój człowieczeństwa ludzi, dopiero potem uczyć ich, jak wzrastać w chrześcijaństwie, a dopiero na końcu pomagać im stać się świętymi. De Mazenod jest patronem rodzin z trudnościami, jednocześnie pokazując, że można zostać świętym pomimo doświadczeń środowiska rodzinnego…

„Od ciebie zależy, co możesz Mu zaoferować”

Przełomowym momentem filmu w reżyserii Rosalind Ross jest wypadek Stuarta. Znajdując się na granicy życia i śmierci, namacalnie doświadcza miłości Boga. Życie narwanego karierowicza drastycznie zwalnia. Rozpoczyna się jego wewnętrzna przemiana. Ważnym momentem są słowa, które słyszy od jednego z drugoplanowych bohaterów: „Bóg zobaczył w tobie coś, co warto uratować, ale od ciebie zależy, co masz do zaoferowania”. Stuart postanawia zostać księdzem, co spotyka się z mocnym sprzeciwem zarówno rodziców, jak i – co najbardziej uderzające – Carmen, głęboko wierzącej katoliczki, o której względy bohater mocno zabiegał przed feralnym wypadkiem. Pierwsze kazanie, już seminarzysty, poświęcone jest Bożemu przebaczeniu i miłości…

Eugeniusz doświadcza nawrócenia, patrząc na krzyż Chrystusa podczas wielkopiątkowej ceremonii. Też był na granicy życia i śmierci. Sam przyznał, że w tamtym momencie trwał w stanie grzechu ciężkiego. Jeśli można porwać się na takie porównanie – podobnie jak Stuart, słaby materiał na chrześcijańskiego bohatera. A jednak doświadczenie miłości Chrystusa całkowicie zmienia jego życie…

Szukałem szczęścia poza Bogiem i trwało to na moje nieszczęście zbyt długo. Ileż razy w minionym życiu moje rozdarte i udręczone serce wyrywało się ku swojemu Bogu, od którego się oddaliło? Czyż mogę zapomnieć gorzkich łez, jakie popłynęły z moich oczu w ów Wielki Piątek w obliczu krzyża? Ach, przecież tryskały one z serca i nic nie mogło ich powstrzymać; były zbyt obfite, abym mógł je ukryć przed tymi, którzy wraz ze mną uczestniczyli w tym wzruszającym nabożeństwie. Byłem w stanie grzechu ciężkiego i to właśnie było źródłem mojego bólu – wspomina to wydarzenie Założyciel oblatów.

„Bóg zobaczył w tobie coś, co warto uratować, ale od ciebie zależy, co masz do zaoferowania” – Eugeniusz postanowił oddać wszystko. Zostaje kapłanem…

„Wszyscy mają was w dupie, nie Bóg, bo to On was stworzył…”

W filmie „Father Stu” ujęła mnie prozaiczna scena, kiedy dwaj klerycy udają się do więzienia. Pierwszy z nich zaczyna mówić do osadzonych kościelnym slangiem, który dla współczesnego świata jest niezrozumiały. Trafna jest odpowiedź jednego z więźniów: „Z taką gadką od razu rozdajcie nam słowniki”. Do akcji wkracza Stu, który w swoim stylu wprost nawiązuje do ich doświadczenia:

Jak to tu wygląda? Jeden telefon na tydzień? I gdzie zadzwonicie? Do mamy? Żeby ją jeszcze bardziej załamać? Do żony? Już się pewnie bzyka z nowym facetem. Może do dziecka? Nie lepiej by było dla niego w szkole, żeby tatuś już nie żył? (…) Wszyscy mają was w dupie, nie Bóg, bo to On was stworzył…

„Father Stu” (zdj. screen trailleru)

I to nie jest cukierkowate kazanie w więzieniu…

Posłuchaj kazania Eugeniusza z kościoła św. Marii Magdaleny w Aix

W naszym charyzmacie jednym z ważnych wątków jest posługa św. Eugeniusza wśród więźniów w Aix. Kolejnym jest jego słynne kazanie w kościele św. Magdaleny, którym zburzył kwiecisty konwenans niezrozumiałego dla prostych ludzi kaznodziejstwa. Wygłosił je po prowansalsku dla najuboższych i niewykształconych, podkreślając, że dla Boga są cenni. Oblackie kaznodziejstwo ma być proste, nie w odniesieniu do treści, ale sposobu ich przekazywania.

Kapłaństwo Chrystusa a kapłaństwo własnych aspiracji

„Father Stu” to film, który prowadzi do zrozumienia piękna kapłaństwa. Całkowite oddanie się Bogu, ale nie dla własnych aspiracji. W konsekwencji bohater realizuje swoje powołanie chyba w najmniej wymarzony przez siebie sposób. Końcówka filmu pokazuje jednocześnie to, co poetycko wyraził św. Jan Paweł II, że kapłaństwo to „dar i tajemnica”.

Wybrałem misjonarzy oblatów z jednego powodu – zawsze chciałem głosić słowo Boże. Wprawdzie potem dochodziły do tego moje aspiracje – praca misyjna w Chinach czy w „eugeniuszowej” Francji, ale Pan Bóg czuwał, żebym nie łaził za swoimi zachciankami. Pięć lat temu przełożeni umieścili mnie w świecie medialnym. Czy tego chciałem? Nie. Długo się opierałem. Nawet dziś z godziny na godzinę wróciłbym do misjonarki. Byłem wtedy w Chybiu, pomagałem w kolędzie w parafii diecezjalnej. Kolejny telefon prowincjała. Siadłem w pokoju i pomyślałem: A jeśli to jest wola Boża? Jeśli będę się upierał przy swoim, a On przestanie mi błogosławić na ambonie? Niełatwo zgadzać się na Chrystusowe aspiracje…

I druga ważna kwestia. Jeśli marzymy o Kościele sterylnym, bezgrzesznym, cukierkowatym – kapłanów pod koloratką, w nienagannie wyprasowanych koszulach ze spinkami i nieskazitelnie skrojonych spodniach… To niestety jest to karykaturalna bajka. Pokazuje to jeden z cichych antybohaterów, kolega z seminarium Stuarta. Być może dlatego dzieło Rosalind Ross kończy się w konfesjonale. Będziemy święci, gdy będziemy wciąż realizować ambicje Chrystusa. Nie oznacza to, że nie będziemy popełniać błędów, doznawać zwątpienia, rezygnować z własnych wizji i aspiracji, zmagać się z chorobami i niemocą. Pytanie, czy On będzie dla nas zawsze jedynym punktem odniesienia i czy jesteśmy w stanie wciąż oddawać Mu wszystko…

Film „Father Stu” nie przywraca wiary tylko w człowieka, przywraca wiarę w piękno kapłaństwa… Warto go obejrzeć.

Film dostępny jest na platformie HBOMax.


Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.


List Generała na 17 lutego 2023 roku

Troska o nasz wspólny dom, aby stawał się domem misyjnym dla ubogich

Drodzy bracia pielgrzymi, oblaci i członkowie naszej charyzmatycznej rodziny,

Miesiące styczeń i luty naznaczone są dwiema ważnymi datami dla naszej rodziny: początek wspólnoty misyjnej w Aix, 25 stycznia 1816 r., oraz papieskie zatwierdzenie naszych Konstytucji i Reguł (KKiRR), 17 lutego, dziesięć lat później. W tych dniach odbywa się nasza pierwsza sesja plenarna, podczas której zarząd centralny i wszyscy dyrektorzy służb generalnych podjęli próbę wprowadzenia w życie propozycji naszej ostatniej Kapituły Generalnej. Słuchając i zastanawiając się nad naszym pochodzeniem, pomyślałem o podzieleniu się marzeniami o naszym wspólnym domu, naszej charyzmatycznej rodzinie.

W zamyśle św. Eugeniusza dom w Aix jest miejscem, do którego zawsze trzeba wracać, aby odnajdywać naszą tożsamość. Wszyscy czytaliśmy jego wspomnienia o tych pierwszych chwilach wspólnego życia w starym karmelu w Aix. Dla nas Aix nie jest muzeum. Jeśli jego mury przemawiają do nas dzisiaj, to dlatego, że ci ludzie wiedzieli, jak zamienić ten dom w prawdziwy dom misjonarski. Za każdym razem, gdy odwiedzamy ten dom, czujemy coś własnego, coś, co do nas przemawia: Aix to nasz dom; Aix żyje w nas.

Od niepodpisanego listu do klasztoru po wędrownych cyrkowcach…

W obliczu możliwości otwarcia nowego domu misjonarze zastanawiali się, jak żyć w nim, pomimo odległości, tym samym duchem. Eugeniusz de Mazenod pisał nasze pierwsze Reguły, upewniając się, że każdy dom oblacki zachowa to, co jest właściwe naszej rodzinie. Kolejne kryzysy doprowadzą Eugeniusza, przynaglanego przez braci, do podjęcia ryzyka podróży do Rzymu w celu uzyskania aprobaty papieża: była to sprawa życia lub śmierci, bycia albo nie bycia! Dziesięć lat po rozpoczęciu naszej przygody papież zatwierdzi Reguły, które od tego momentu staną się mapą drogową, aby wszystkie wspólnoty oblackie, obecne i przyszłe, stawały się misjonarskimi domami, takimi jak ten w Aix.

Po co oblaci? Kowboje czy misjonarze?

Wraz z papieskim zatwierdzeniem naszych Reguł, dar otrzymany w Aix staje się zarówno zadaniem dla każdego, kto przyjmuje ten styl życia, jak i zobowiązaniem do przekazania tego dziedzictwa przyszłym pokoleniom. Nasza 37. Kapituła Generalna wzywa nas do troski o nasz wspólny dom: nasze Zgromadzenie i naszą charyzmatyczną rodzinę. Wszystko, co możemy zaproponować, aby animować nasz charyzmat, wprowadzając w życie propozycje Kapituły, zakłada wzmocnienie życia i misji wspólnot lokalnych: to właśnie we wspólnotach lokalnych przeżywamy naszą teraźniejszość i przyszłość, naszą tożsamość i misję.

Podczas naszych dyskusji na sesji plenarnej Radny Generalny na Region Afryki-Madagaskaru zaproponował obraz, który miał motywować animację pokapitulną: życie pary ludzi. Wyobrażam sobie tę parę szukającą domu, aby rozpocząć wspólne życie. Kiedy już go znajdą, prawdopodobnie skromniejszy, niż sobie wymarzyli, muszą przygotować go według swoich upodobań i potrzeb. Zamieszkując w nim, muszą zdecydować o wielu rzeczach: jakie będą meble, dekoracje, jakieś remonty... Ponadto muszą zorganizować wspólne życie, harmonogram gotowania, w jaki sposób będą podejmować decyzje, jak rozwiązywać konflikty; ale przede wszystkim muszą dbać o swoje relacje i wspólnie marzyć o przyszłości, o dzieciach itp. Mieszkając razem i wiedząc, jak wspólnie pokonywać trudności, stopniowo zamieniają budynek, w którym mieszkają, w swój dom i dom dla ich dzieci. Dom, który będąc czymś więcej niż zwykłym mieszkaniem, będzie w nich żył na zawsze. Nawet jeśli będą musieli przenieść się do innego mieszkania, to nadal będzie ich dom. Wszyscy tego doświadczyliśmy.

Kazimierz Lijka OMI: Wspólnota to najlepsze środowisko realizacji drogi świętości

Aby troszczyć się o nasz wspólny dom, będziemy musieli uważnie i z wdzięcznością słuchać tych, którzy żyją charyzmatem powołania do małżeństwa i rodziny. Ileż możemy się od nich nauczyć! Czy wystarczająco wsłuchujemy się w ich życie? Czy chodzimy do „ich szkoły", aby uczyć się, jak z naszego wspólnego mieszkania uczynić dom?

Uczynić z naszej wspólnoty dom misyjny, jak ten w Aix: dar i zadanie.

Założyciel marzył o nas jako o najbardziej zjednoczonej rodzinie na ziemi. W swoich listach do oblatów podkreśla, że aby ten duch był żywy, trzeba być wiernym Regułom i żyć razem, we wspólnocie. Praktycznie wszyscy przełożeni generalni są co do tego zgodni: nasz charyzmat nie może być przeżywany bez tego wymiaru wspólnotowego! 37. Kapituła Generalna zaprasza nas także, byśmy w trosce o nasz wspólny dom inspirowali się naszymi Konstytucjami i Regułami, zwłaszcza w tych latach, w których przygotowujemy się do obchodów 200. rocznicy ich papieskiego zatwierdzenia.

To prawda, że patrząc na nasze wspólnoty, moglibyśmy skupić się na naszych słabościach, naszych porażkach i grzechach, próbując je naprawić; rzeczywiście, są rzeczy, które trzeba zmienić w naszym życiu osobistym, naszych wspólnotach i naszej rodzinie. Niektórzy, idąc tą drogą, ulegają pokusie wiecznego narzekania na rzeczy, które nie idą dobrze i stają się prorokami zagłady, zawsze pesymistyczni, ale skostniali, jeśli chodzi o proponowanie alternatyw. Chciałbym podążać inną drogą, która jest dla mnie o wiele pilniejsza: aby każdy członek naszej rodziny na nowo odkrył piękno naszego misyjnego powołania przeżywanego we wspólnotach apostolskich. Oczarowani i pociągnięci pięknem wspólnego przeżywania naszego powołania, będziemy mogli znaleźć nową energię do zmiany tego, co nie odpowiada otrzymanemu darowi.

Życie wspólnotowe jest darem misyjnym, który musimy urzeczywistniać we współpracy z Duchem Świętym: to jest nasze zadanie. Konstytucje i Reguły to dar, który daje nam Kościół, aby sprawdzić, czy idziemy ewangelicznie we właściwym kierunku. Reguły są mapą drogową, aby nasze wspólnoty stały się autentycznymi domami misyjnymi, aby każdy dom był autentycznym domem misyjnym, takim jak ten w Aix. Modlitewna lektura naszych Konstytucji i Reguł zrodziła nowe formy życia świeckiego i zakonnego. Sam jestem tego świadkiem, wśród młodzieży, świeckich, a także w przypadku nowych form życia konsekrowanego i misyjnego. Duch działa i dlatego ośmielam się marzyć, że zobowiązanie do przeżywania Konstytucji i Reguł w bardziej radykalny sposób i w ramach różnych rzeczywistości charyzmatycznych, zrodzi nową jakość życia dla dobra Misji, Kościoła, a przede wszystkim dla dobro ubogich i najbardziej opuszczonych.

Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? [wideo]

Wspólnoty jako prorocze znaki

Konstytucja 91 mówi: „Do natury wspólnoty miejscowej należy być proroczym znakiem, który dostarcza światu powodów do nadziei w jego poszukiwaniu integralności i harmonii”. Co za niesamowite stwierdzenie i co za wspaniałe wyzwanie! Uczynić z naszego sposobu życia we wspólnocie proroctwo, które daje nadzieję światu, jaki się rozpada. Odnowa naszych wspólnot lokalnych zgodnie z Konstytucjami i Regułami jest pilną potrzebą misyjną. Wszystko, co proponujemy, powinno odpowiadać na pytanie: Jak żyć we wspólnocie apostolskiej, aby być prorokami nadziei i komunii?

Jakże chciałbym, aby każda wspólnota oblacka stała się domem, w którym słucha się ubogich, przyjmuje ich, chroni, uznaje ich godność i pomaga im stać się w pełni ludźmi, chrześcijańskimi i świętymi! Ponadto, jak wiele możemy nauczyć się od ubogich, jeśli pozwolimy im być w centrum naszego życia wspólnotowego i misyjnego! Wspólnota, tak jak wspólnota Jezusa z Apostołami, w której zepchnięci na margines i opuszczeni zajmują centralne miejsce przy wspólnym stole, gdzie dzielimy się wszystkim, czym jesteśmy i co posiadamy, aby wspólnie żyć Ewangelią.

Jesteśmy wezwani, aby „być pośród świata zaczynem Błogosławieństw” (K.11), a nasze wspólnoty lokalne, zawsze w ruchu, muszą wspólnie przeżywać Błogosławieństwa i wychodzić, aby je głosić. Musimy przemienić wszystkie przebyte ścieżki w głoszenie Błogosławieństw Królestwa. Dla Jezusa było to tak ważne, że nie wahał się oddać swojego życia, żyć swoją miłością do granic możliwości we własnej oblacji. Jako misjonarze musimy pamiętać, że nasz styl życia musi być zgodny z naszą oblacką tożsamością i mamy żyć ewangelicznie: musimy zdecydować się na pielęgnowanie naszych relacji w ewangelicznej postawie braterstwa, podczas gdy nasze domy przyjmują proste formy, które nie stanowią przeciwieństwa tego, co głosimy. Dlatego tak pilne jest, aby każda wspólnota troszczyła się o ochronę i zabezpieczenie najsłabszych oraz wciąż aktualizowała praktyki i zasady, które gwarantują tę ochronę. To także powinno być priorytetową troską misyjną we wszystkich wspólnotach lokalnych! Sprawmy, aby nasze klasztory stały się domami misyjnymi, skoncentrowanymi na Jezusie Chrystusie, żyjącymi Ewangelią, przyjmującymi i chroniącymi najbardziej bezbronnych oraz wychodzącymi do świata jako pielgrzymi nadziei w komunii.

Przebudowa naszego wspólnego domu

Aby nasze klasztory stały się prawdziwymi domami, czasami musimy je przebudować. Wraz z pojawieniem się dzieci należy pomyśleć o tym, jak przebudować dom, aby je powitać, chronić, aby mogły się rozwijać. Nawet ci, którzy mieszkają w namiocie koczowniczym lub uchodźczym, powinni myśleć o poszerzeniu swojej przestrzeni, aby przystosować się do powiększającej się rodziny (Iz 54,2-3). Także przy innych okazjach domy są przebudowywane, tak aby osoby starsze lub chore mogły w nich mieszkać i mieć zapewnioną opiekę. Czasami są to drobne prace; niekiedy są bardziej złożone. Jeśli wszystko zostanie wykonane dobrze, dom, nie tracąc swojej tożsamości, będzie lepszym domem, dostosowanym do potrzeb rodziny. Tak więc Kapituła Generalna wzywa nas do przebudowy naszego wspólnego domu w dwóch kierunkach: globalny projekt restrukturyzacji Zgromadzenia misjonarzy oblatów oraz poszukiwanie odpowiednich struktur, aby wzrastała misyjna komunia między członkami naszej charyzmatycznej rodziny, zwłaszcza ze świeckimi.

Dokument kapitulny "Pielgrzymi Nadziei w Komunii" (PCH) mówi nam o współzależności, która jest konsekwencją dynamiki komunii, jaką rodzi życie ewangeliczne, które jest odpowiedzią na wspólne powołanie. Współzależność ta wzywa nas do wdrożenia konkretnych działań, które służą dobru wspólnemu rodziny. Działaniom tym muszą przyświecać zasady solidarności i pomocniczości. Solidarność zaprasza nas do dzielenia się nawet tym, co konieczne, aby poszukiwać wspólnego dobra. Pomocniczość jest zasadą, zgodnie z którą należy szanować każdy poziom władzy i pomagać jej w wypełnianiu jej obowiązków. Te dwie zasady mogą nam pomóc żyć we współzależności w sposób dynamiczny i sprawiedliwy.

To, co czynimy, zarówno w małym jak i wielkim wymiarze, ma dobry lub zły wpływ na całą naszą rodzinę, a jednocześnie to, co inni robią i czego doświadczają, należy do nas. Musimy rozeznawać, co mamy czynić, ale bądźmy świadomi, że bierność, nic nie robienie, naraża naszą rodzinę na niebezpieczeństwo. Co czynić i jak czynić to razem? Nie chodzi tylko o zmianę struktur zewnętrznych; to przede wszystkim wezwanie do nawrócenia osobistego i wspólnotowego. Nie ma sensu upiększać „domu”, jeśli ci, którzy go zamieszkują, nie dążą do poprawy swoich relacji w świetle Ewangelii. Wierzę, że pierwszy i najważniejszy krok jest stawiany w życiu osobistym i w życiu naszej wspólnoty lokalnej.

Dlaczego zostałem oblatem? [WIDEO]

Konstytucja 29 zaprasza nas, aby „wzajemnie się wspomagać w znajdowaniu radości i szczęścia w życiu wspólnotowym i w apostolstwie”. Tutaj odnajduję to domowe ciepło, którego potrzebujemy: pomagać sobie nawzajem w prawdzie i miłości, odnaleźć pełnię życia i radość w naszym powołaniu misyjnym oraz wspólnotowym. Niejednokrotnie pierwszym krokiem naszej pielgrzymki będzie odnalezienie brata żyjącego obok, który pomoże nam wspólnie przeżywać z radością nasze powołanie i w ten sposób wspólnie rozpocząć drogę. Ten krótki krok czasem nie jest łatwy, a być może wydaje się niemożliwy. Ufajmy Jezusowi i Jego Duchowi, abyśmy kroczyli tą drogą, która czasem wymagać będzie chwil pojednania i przebaczenia.

Jestem zdumiony tym, jak kategorycznie ujmuje to Konstytucja 91: „Każdy oblat ma prawo i obowiązek należeć do wspólnoty miejscowej i uczestniczyć w jej życiu i posłannictwie”. Życie we wspólnocie jest prawem, które każdy musi szanować i promować na wszystkich poziomach. Musimy spróbować wszystkich sposobów, podejmując odważne decyzje, aby każdy oblat po ślubach rozwijał to prawo i obowiązek. Wymagane minimum znajduje się w Konstytucjach i Regułach i są to między innymi: wspólnoty, w których oblaci się modlą i zastanawiają, w jaki sposób bardziej radykalnie żyć Ewangelią; gdzie wzrastają w wierności swemu powołaniu; gdzie żyją na sposób wspólnotowy; wspólnoty, które składają się przynajmniej z trzech oblatów mieszkających razem; i jest przełożony, który je animuje i prowadzi (zob. KKiRR 91-93). Proszę wszystkich członków naszej charyzmatycznej rodziny, aby pomogli nam żyć tym minimum.

Ktoś mi powie, że nie wystarczy mieszkać pod jednym dachem, żeby wspólnota była domem misyjnym. To prawda. Z tego powodu, opracowując „ogólny plan działania”, do którego wzywa 37. Kapituła, z pokorą uznając, że jestem pierwszym, który musi ruszyć tą drogą, ośmielam się zaproponować pewne kroki, które należy wspólnie podjąć, aby na nowo odkryć piękno naszego powołania i iść naprzód, troszcząc się o nasz wspólny dom, aby stał się domem misyjnym, takim jak ten w Aix.

Oto kilka propozycji naszej wspólnej pielgrzymki:

  1. Zapraszam każdego członka naszej rodziny, by podjąć wszelkie możliwe środki, aby ci, którzy żyją charyzmatem w swojej lokalnej wspólnocie, odnaleźli radość i szczęście w swoim powołaniu i misji (K. 29).
  2. Zapraszam wszystkich członków rodziny charyzmatycznej do dokonania oceny stylu życia osobistego i stylu życia swojej lokalnej wspólnoty w świetle Konstytucji i Reguł oraz Ewangelii.
  3. Zapraszam każdą wspólnotę lokalną do opracowania swojego własnego projektu wspólnotowego i misyjnego we współpracy z innymi członkami rodziny charyzmatycznej. Prosty model sugeruje dokument Kapituły (PHC): Pielgrzymi (stała formacja oraz Konstytucje i Reguły) Nadziei (Wspólny Dom, Laudato Si i Współzależność) w Komunii (Restrukturyzacja, Świeccy Stowarzyszeni i Rodzina Charyzmatyczna). Inne modele można znaleźć w dokumencie „Podtrzymywanie i rozeznawanie misji oblackiej”.
  4. Aby każda misja, delegatura i prowincja oceniły życie wspólnotowe swojej jurysdykcji w świetle Konstytucji i Reguł przed następnym Spotkaniem Międzykapitulnym (wspólnoty z minimum trzema oblatami, z określoną wspólnotą i projektem misyjnym, dzieląc się tym, jakie one są i co posiadają, wspólnoty z przełożonym i strukturę dostosowaną do kontekstu) oraz wdrożyły zmiany w oparciu o Konstytucje i Reguły zatwierdzone na 37. Kapitule Generalnej.
  5. Aby we wszystkich wspólnotach lokalnych i jurysdykcjach wprowadzono zalecenie 37. Kapituły Generalnej dotyczące świeckich stowarzyszonych (PHC, H) oraz ochrony osób bezbronnych (PHC, E).
  6. Jako zarząd centralny zobowiązujemy się do implementacji zalecenia Kapituły Generalnej dotyczącego restrukturyzacji Zgromadzenia (PHC, K Restrukturyzacja) i przedstawienia propozycji do rozeznania na następnym Spotkaniu Międzykapitulnym poprzedzającym 38. Kapitułę Generalną, oprócz tego zobowiązujemy się do wdrożenia wszystkich powyższych postulatów na naszym poziomie.
  7. Jako zarząd centralny będziemy wspierać każdą jurysdykcję w animowaniu i życiu ewangelicznych wspólnot zgodnie z naszymi Konstytucjami i Regułami oraz w przebudowie jurysdykcji zgodnie z ich kryteriami przed następną Kapitułą Generalną. Będziemy również poszukiwać w duchu synodalności ze świeckimi i innymi członkami rodziny charyzmatycznej struktur najbardziej odpowiednich dla ich codzienności, aby mogli razem z nami kroczyć w naszym wspólnym powołaniu.

Już jesteśmy w drodze. Drodze wiary, nadziei i miłości, od której oczekujemy wielu misyjnych owoców. Jeśli wszyscy, w sposób synodalny, wspierający i pomocniczy, podążać będą drogą zaproponowaną przez Konstytucje i Reguły oraz 37. Kapitułę Generalną, jestem przekonany, że znajdziemy drogę do budowy domów misyjnych, o których marzył Założyciel i że będziemy mogli przebudować nasz wspólny dom, aby nadal był rodziną najbardziej zjednoczoną ze sobą na całym świecie. Dziękuję wam za wkroczenie na tą drogę, dziękuję za dar z siebie.

Niech Maryja Niepokalana, która pielgrzymuje razem z nami, uczy nas, jak sprawić, by nasze domy były domem dla Jezusa oraz dla ubogich i najbardziej bezbronnych.

Niech św. Eugeniusz i błogosławieni oblaci dodają nam sił do podążania jak oni, pokornie otwarci na zaskakujące zaproszenia Ducha Świętego.

Obyśmy wszyscy odnaleźli pełnię szczęścia i radości w życiu wspólnotowym i w naszej misji jako pielgrzymów nadziei w komunii.

Wasz pielgrzymujący brat,

Luis Ignacio Rois Alonso OMI, Superior Generalny

 

Rzym, 17 lutego 2023 roku.

(tł. pg)

 


Rada Krajowa Papieskich Dzieł Misyjnych na Świętym Krzyżu

W Skorzeszycach odbyła się Rada Krajowa Papieskich Dzieł Misyjnych. Do diecezji kieleckiej przyjechało 17 prezbiterów z 16 diecezji, dyrektor krajowy PDM ks. Maciej Będziński, sekretarze poszczególnych dzieł oraz dyrektor wydawnictwa Missio-Polonia. W trakcie obrad uczestnicy spotkania udali się do najstarszego polskiego sanktuarium narodowego na Świętym Krzyżu. Uczestniczyli tam w Eucharystii, której przewodniczył bp Szymon Stułkowski, biskup płocki i członek Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Nawiązując do obrazu Siegera Kodera „Ostatnia Wieczerza”, przypomniał o fundamencie, jakim dla każdego ochrzczonego jest Eucharystia. Uczestnicy mieli również okazję poznać historię Świętego Krzyża oraz Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

(pg/zdj. PDM)


"Pojechałem na misję do Turkmenistanu, by na nowo zakochać się w Jezusie"

Na falach Radia eM o. Andrzej Madej OMI, superior Misji Sui Iuris w Turkmenistanie opowiada o 26. letniej ewangelizacji muzułmanów oraz o toczącej się w Mjanmie wojnie. Rozmowę można wysłuchać, klikając na poniższe zdjęcie: