28 listopada 2022

TAKŻE NASI APOSTOŁOWIE ZDOBĘDĄ CAŁĄ ZIEMIĘ

"Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim" (Mt 8,11).

Niemożliwością jest, aby znaleźć grupę mądrzejszych i gorliwszych dzieci. Sześciu wyślę do Teksasu, czterech nad Rzekę Czerwoną i trzech na Cejlon. Wyświęcę ich na kapłanów przed ich bliskim wyjazdem, gdyż wszyscy są diakonami. Nigdy nie mieliśmy ich tylu w Zgromadzeniu. Tak więc nasi apostołowie zdobędą całą ziemię; ich gorliwość i oddanie wyciskają łzy radości i czułości. Wyjeżdżają szczęśliwi, że zostali wybrani, aby głosić Dobrą Nowinę, wyglądając, jakby nie ponieśli najmniejszej ofiary. Jakże nie podziwiać dzieła Ducha Świętego w tych szlachetnych duszach?

List do ojca Charlesa Bareta, 21.01.1852, w: PO I, t. XI, nr 1098.


Sri Lanka: Śluby wieczyste siedmiu oblatów [GALERIA]

W oblackim Wyższym Seminarium Duchownym w Kandy na Sri Lance odbyła się ceremonia profesji wieczystej siedmiu młodych misjonarzy oblatów. Po okresie ślubów czasowych, które są czasem rozeznawania do podjęcia ostatecznej decyzji o złączeniu swego życia na drodze do świętości według charyzmatu św. Eugeniusza, profesi wypowiadają formułę oblacji wieczystej. Wraz z nią otrzymują oblacki krzyż, który będzie stałym przypomnieniem ich zobowiązania.

(pg/zdj. Oblate Scholasticate Kandy)


Zahutyń: Wielka akcja dobra [wideo]

W oblackiej parafii w Zahutyniu (archidiecezja przemyska) już po raz czwarty organizowana jest akcja "Podziel się dobrem na święta". W tym roku zbierane są dary materialne na rzecz Domu Pomocy Społecznej w Brzozowie. Placówka opiekuje się dziećmi nieuleczalnie chorymi oraz z niepełnosprawnościami.

https://www.facebook.com/watch?v=3588683591413786


Jan Paweł II: "Eugeniusz de Mazenod był człowiekiem Adwentu"

Kazanie Ojca Świętego Jana Pawła II podczas Mszy kanonizacyjnej Eugeniusza de Mazenoda – Założyciela Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, w I niedzielę adwentu – 3 grudnia 1995 roku.

(zdj. Archiwum OMI)

Spełnił swoje życie, służąc Ewangelii

1. Przyjście Syna Człowieczego – Adwent. Rozpoczyna się zarazem nowy rok kościelny. Patrzymy w kierunku nocy betlejemskiej. Myślimy o tym przyjściu Syna Człowieczego, które już należy do naszej historii, więcej – które w przedziwny sposób ukształtowało historię ludzi, narodów i ludzkości. A zarazem wiemy, że po tamtym przyjściu mamy wciąż przed sobą drugie przyjście Syna Człowieczego, Chrystusa. Żyjemy w drugim Adwencie, w Adwencie dziejów świata, dziejów Kościoła, i codziennie – sprawując Eucharystię – powtarzamy: „Oczekujemy Twego przyjścia w chwale”.

Błogosławiony Eugeniusz de Mazenod, którego w dniu dzisiejszym Kościół ogłasza swoim świętym, był człowiekiem Adwentu, człowiekiem przyjścia. Nie tylko patrzył w kierunku tego przyjścia, ale całe życie jako biskup i założyciel Zgromadzenia Oblatów Maryi Niepokalanej poświęcił przygotowaniu do niego. Jego oczekiwanie miało charakter heroiczny. Było nacechowane heroicznym stopniem wiary, nadziei i miłości apostoła. Eugeniusz de Mazenod był jednym z tych apostołów, którzy przygotowali nasze czasy, czasy nowożytne.

2. Dekret Soboru Watykańskiego II “Ad gentes” odnosi się również do tej działalności, jaką było wypełnione życie i powołanie biskupie założyciela oblatów.

Jako biskup Marsylii był posłany do tego miasta i do tego Kościoła na południowych wybrzeżach Francji. Równocześnie jednak miał świadomość, że posłannictwo każdego biskupa, w łączności ze Stolicą św. Piotra, ma charakter uniwersalny. Przekonanie, że biskup jest posłany na cały świat, jak apostołowie, ma oparcie w słowach Chrystusa: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15). De Mazenod miał świadomość, że posłannictwo każdego biskupa i każdego Kościoła lokalnego jest misyjne, i dlatego zabiegał o to, aby prastary Kościół w Marsylii, którego początki łączą się z okresem poapostolskim, pod przewodnictwem swojego Pasterza w przykładny sposób wypełnił swe misyjne posłannictwo.

Eugeniusz-człowiek Adwentu. Rozmowa ze świętym

Jego kanonizacja pomaga nam lepiej zrozumieć znaczenie adwentu

Na tym polegało zaangażowanie św. Eugeniusza w drugie przyjście Chrystusa, na które wszyscy w nadziei czekamy. Można powiedzieć, że jego kanonizacja w I Niedzielę Adwentu pomaga nam lepiej zrozumieć znaczenie całego tego okresu roku kościelnego, który dzisiaj się rozpoczyna.

3. W I Niedzielę Adwentu zaczyna przemawiać w liturgii prorok Izajasz. Będziemy słuchać jego natchnionego słowa przez cały ten okres. „Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie z Jeruzalem” (Iz 2,1-3).

Dzięki światłu Ducha Świętego, Prorok ma bardzo ostrą i uniwersalistyczną wizję zbawienia. Jeruzalem, miasto położone pośrodku Izraela, Ludu Bożego wybrania, ma przed sobą wielką przyszłość. Kiedy prorok mówi, że „słowo Pana wyjdzie z Jeruzalem”, na wiele wieków przed przyjściem Chrystusa zapowiada uniwersalność Jego mesjańskiego posłannictwa.

Spojrzenie Izajasza wzbogaca naszą adwentową świadomość. Ten, który ma przyjść, który ma się „do końca” objawić właśnie pośrodku świętego miasta Jeruzalem poprzez swoją Ewangelię, a w szczególności poprzez swój krzyż i zmartwychwstanie, będzie posłany do wszystkich narodów świata, do całej ludzkości. Będzie On Bożym Pomazańcem, będzie Odkupicielem człowieka. Nawiedzenie Jego będzie trwało krótko, ale posłannictwo przekazane apostołom i Kościołowi ma trwać do skończenia świata. Będzie On Pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi i wielkim głosem będzie wzywał narody do pokoju, ażeby „przekuły swe miecze na lemiesze, a włócznie na sierpy” (por. Iz 2,4). Stąd właśnie to wezwanie Izajasza zwrócone do narodów całej ziemi, ażeby swoje oczy i swoje kroki kierowały w stronę Jeruzalem.

Temu wezwaniu wtóruje również psalm responsoryjny I Niedzieli Adwentu, który jest pieśnią pielgrzymów, zmierzających do świętego miasta: „Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pana. Już stoją nasze stopy w twoich bramach Jeruzalem. Tam wstępują pokolenia Pańskie” (psalm responsoryjny). A dalej: „Proście o pokój dla Jeruzalem: Niech żyją w pokoju, którzy cię miłują. Niech pokój panuje w twych murach, a pomyślność w twoich pałacach” (tamże).

4. W taką właśnie wizję, jaką roztacza liturgia I Niedzieli Adwentu, wpisuje się kanonizacja założyciela Zgromadzenia Oblatów Maryi Niepokalanej. Eugeniusz de Mazenod bardzo głęboko odczuwał bowiem uniwersalność misji Kościoła. Wiedział, że Chrystus pragnie zjednoczyć z sobą cały rodzaj ludzki. Dlatego przez całe życie poświęcał szczególnie wiele uwagi ewangelizacji ubogich, gdziekolwiek się znajdowali.

(zdj. Archiwum OMI)

Był człowiekiem-apostołem, jakiego potrzebuje każda epoka

Zgromadzenie powstało w Prowansji, w rodzinnej ziemi świętego, ale rychło zaczęło się rozprzestrzeniać „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Poprzez kaznodziejstwo oparte na rozważaniu słowa Bożego wprowadzało w życie zalecenia św. Pawła: „Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?” (Rz 10,14). Dla Eugeniusza de Mazenoda głosić Chrystusa znaczyło stawać się w pełni człowiekiem-apostołem, jakiego potrzebuje każda epoka: okazywał w tym duchowy zapał i misyjną gorliwość, które stopniowo upodabniały go do Chrystusa zmartwychwstałego.

5. Dzięki cierpliwej pracy nad sobą nauczył się hamować swój trudny charakter i rządził diecezją ze światłą mądrością i niezmienną dobrocią. Biskup de Mazenod prowadził swoich wiernych do coraz dojrzalszej wiary w Chrystusa, aby mogli w pełni realizować swoje powołanie dzieci Bożych. W całej swojej działalności kierował się przekonaniem, które wyraził w słowach: „Kochać Kościół to kochać Jezusa Chrystusa – i odwrotnie”.

Bracia i siostry, Eugeniusz de Mazenod wzywa nas, byśmy go naśladowali i dzięki temu mogli wszyscy razem stanąć przed obliczem Zbawiciela, który przychodzi, Dziecięcia w Betlejem, Syna Bożego, który stał się człowiekiem.

6. Orędzie Adwentu jest związane ze zbliżającym się przyjściem Syna Człowieczego. Tej świadomości odpowiada wezwanie do czuwania. Jezus mówi do swoich słuchaczy w Ewangelii według św. Mateusza: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. (…) Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Mt 24, 42. 44). A temu wezwaniu, które wiele razy powtarza się w Ewangelii, odpowiada znakomicie fragment z Listu św. Pawła do Rzymian. Apostoł pisze: „rozumiejcie chwilę obecną” (Rz 13,11). Tak więc oczekiwanie, które skierowane jest ku przyszłości, jest nam zawsze ukazywane jako „chwila” już bliska i obecna. W dziele zbawienia nie można niczego odkładać na później. Ważne jest każde „teraz”! „Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli” (Rz 13,11) – pisze Apostoł i porównuje tę chwilę obecną do przesilenia się nocy i dnia – do świtu.

Zjawiska, które towarzyszą budzeniu się dnia, św. Paweł przenosi na teren duchowy. Pisze: „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła!”(Rz 13,12). Nazwawszy zaś po imieniu owe uczynki ciemności, Apostoł wskazuje na to, co znaczy „zbroja światła”. „Przyobleczcie się w zbroję światła”, to znaczy „przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa” (Rz 13,14). Niech On się stanie miarą waszego życia i postępowania, abyście w Nim mogli się stawać nowym stworzeniem. Tak odnowieni, będziecie mogli odnawiać świat w Chrystusie, mocą posłannictwa, które zaszczepił w was już sakrament chrztu.

W dniu dzisiejszym Kościół dziękuje za św. Eugeniusza de Mazenoda, apostoła swojego czasu, który przyoblekłszy się w Pana Jezusa Chrystusa, spełnił swoje życie, służąc Bożej Ewangelii. Dziękujemy Bogu za dzieło tej wielkiej przemiany, jakie dokonało się przez posługę tego biskupa. Jego wpływ zaznaczył się nie tylko w jego epoce, ale oddziałuje także na nasze czasy. Dobro bowiem, dokonane w mocy Ducha Świętego, nie ginie, ale trwa w jakimkolwiek historycznym „teraz”.

Składajmy za to dziękczynienie Bogu!


Katowice: Oblackie Andrzejki parafialne

Tuż przed rozpoczęciem liturgicznego okresu adwentu w oblackiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Katowicach odbyły się tradycyjne Andrzejki. Zabawa parafialna utrzymana była we włoskiej tematyce, a frekwencja w różnych grupach wiekowych przerosła oczekiwania organizatorów.

Wszyscy bawili się wspaniale przy dobrej muzyce, zabawach i dobrym jedzeniu.

(pg)


Jasna Góra: Oblaccy klerycy na czuwaniu Papieskiej Unii Misyjnej

W sobotę 26 i w nocy z 26 na 27 listopada 2022 r. na Jasnej Górze przedstawiciele środowisk misyjnych modlili się o rozbudzenie w ochrzczonych odpowiedzialności za powszechną misję Kościoła i za niosących Ewangelię światu. Czuwanie, poprzedzone sesją misjologiczną, zorganizowała Papieska Unia Misyjna. Gościem spotkania był o. prof. Dinh Anh Nhue Nguyen OFMConv, sekretarz generalny Papieskiej Unii Misyjnej.

(zdj. WSD OMI)

Misyjne spotkanie odbyło się pod hasłem „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. „Ojciec Święty Franciszek w Orędziu na Niedzielę Misyjną tego roku powiedział, że Kościół nie byłby Kościołem, gdyby nie głosił Ewangelii. Chrystus powołał Kościół dla głoszenia Ewangelii słowami: "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody".

"Wierzę w Kościół Chrystusowy" jest wołaniem w duchu Papieskiej Unii Misyjnej o jedność, o którą zabiegał jej założyciel bł. Paweł Manna, co było też marzeniem bł. Pauliny Marii Jaricot, założycielki Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary i Żywego Różańca, i o zjednoczenie w Kościele wszystkich wierzących w Chrystusa. Dlatego gromadzimy się tu z różnych środowisk misyjnych, aby wspólnie wyznać wiarę w jeden, święty i apostolski Kościół – powiedział dyr. krajowy PDM ks. Maciej Będziński.

(zdj. WSD OMI)

Przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Misji bp Jan Piotrowski, który przewodniczył Mszy św. na rozpoczęcie misyjnego zjazdu, zachęcał w homilii, by budować Chrystusowy Kościół we własnych sercach, środowisku i aż po krańce świata. Podkreślił, że świadek Chrystusa to ten, kto jest zatroskany, aby Zbawiciel miał nowych uczniów.

Módlmy się, aby obecna sesja misjologiczna i czuwanie Papieskiej Unii Misyjnej z rozważaniem prawdy "Wierzę w Kościół Chrystusowy", pod opieką Maryi, Matki Kościoła, Jasnogórskiej Pani oraz błogosławionych Marii Teresy Ledóchowskiej, Pawła Manny i Pauliny Jaricot, były owocne dla misyjnego dzieła Kościoła w Polsce i na całym świecie – zakończył homilię bp Piotrowski.

Sesję naukową w Bastionie św. Barbary otworzył o. Luca Bovio IMC, sekretarz krajowy Papieskiej Unii Misyjnej. Uczestnicy odmówili Koronkę do Bożego Miłosierdzia w intencji powszechnej misji Kościoła.

(zdj. WSD OMI)

Czuwanie modlitewne rozpoczęto Apelem Jasnogórskim w kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Modlitwie przewodniczył o. Luca Bovio IMC. Mszy św. o północy przewodniczył o. Dinh Anh Nhue Nguyen OFMConv, sekretarz generalny PUM, a homilię wygłosił o. Michał Gawryluk OSPPE. Ojciec paulin wprowadził uczestników czuwania w Adwent, zachęcając do bycia czujnym i gotowym na spotkanie z Panem.

Współczesny człowiek nie ma czasu na refleksję nad zbliżającym się spotkaniem z Bogiem i dlatego Pan daje nam czas Adwentu, aby się nawrócić – zachęcał zakonnik.

Sesja misjologiczna i czuwanie PUM organizowane są od 33 lat z okazji wspomnienia liturgicznego św. Franciszka Ksawerego, patrona Papieskiej Unii Misyjnej. Unia Misyjna powstała 106 lat temu we Włoszech. W Polsce zatwierdzona została przez Konferencję Episkopatu w Częstochowie w 1924 roku. Celem Papieskiej Unii Misyjnej jest formacja misyjna kapłanów, zakonników i sióstr zakonnych, seminarzystów, świeckich animatorów misyjnych, a za ich pośrednictwem kształtowanie świadomości misyjnej katolików.

(KAI/pg/zdj. WSD OMI)

 


Komentarz do Ewangelii dnia

Czujność, o której mówi Pan Jezus, wyrasta z oczekiwania Pana, który przyjść ma zgodnie z zapowiedzią. Ta postawa czujności jest wyrazem mądrości, która patrzy przez pryzmat końca. Prawdziwe i dobre jest jedynie to, co ostatecznie pozostaje trwałe, nawet wtedy, gdy wszystko inne przemija i się kończy. Nieustanna dyspozycyjność względem Bożej Opatrzności. Bóg jedyny wie, kiedy jest najlepszy czas dla nas., aby nas wezwać do siebie. Podaje nam konkretne instrukcje zachowania tak zwanego „alertu”- gotowości i czujności. Zatem przyjmijmy to wskazanie za bardziej osobiste, jako głęboki wyraz naszej odpowiedzi względem naszego kochającego Boga.

(zdj. pixabay.com)


Oblaci na Radzie Kapłańskiej Zakonu Jana Pawła II

Podczas XI Rady Kapłańskiej Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II, która odbyła się w Licheniu, obecni byli trzej misjonarze oblaci, którzy są kapelanami dla poszczególnych chorągwi tego świeckiego zakonu: o. Joachim Kusz OMI, o. Jan Wlazły OMI oraz o. Daniel Biedniak OMI. W spotkaniu wzięło udział niemal 400 braci wraz z rodzinami z Polski, Ukrainy i Francji.

(pg/zdj. screenshot YouTube.com)


Marcin Rosiński OMI: „Służę wszystkim, bez względu na wiarę, albo jej brak” [ROZMOWA]

Jest pochodzącym z Polski misjonarzem oblatem, który posługuje w Kanadzie. Pod względem zakonnym należy do oblackiej Prowincji Wniebowzięcia, ale jednocześnie pełni funkcję kapelana w Kanadyjskich Siłach Zbrojnych. Na tej funkcji jego bezpośrednim przełożonym w korpusie kapelanów jest baptysta. Na czym polega posługa kapelana w Kanadzie – w rozmowie z o. Pawłem Gomulakiem OMI wyjaśnia o. Marcin Rosiński OMI.

(zdj. archiwum prywatne M. Rosińskiego OMI)

Paweł Gomulak OMI: Uczestniczyłeś ostatnio w spotkaniu formacyjnym dla kapelanów wojskowych zorganizowanym przez armię Stanów Zjednoczonych. Jaki był cel tego spotkania?

Marcin Rosiński OMI: W krajach zachodnich nie doceniano wpływu religii i liderów religijnych na operacje wojskowe. O co chodzi? W wielu krajach duży wpływ na wiele kwestii ma religia. Powstaje pytanie, kto jest najbardziej odpowiedni, żeby doradzić dowódcy w kwestiach religijnych, jeśli nie właśnie kapelan? Jakiś czas temu stworzono taką doktrynę: „religious area assesment” [ocena obszaru pod kątem religii – przyp. red.], czyli dokonuje się takiej oceny w naszym rejonie działania: jakie są religie, kultury, co może mieć wpływ na nasze działanie, jakie są zwyczaje – co robić, czego nie robić, jakie są dni święte, miejsca święte – żeby tego nie naruszyć, żeby nie zniszczyć relacji, które mamy. Nawet gdybyśmy pojechali na jakieś tereny rdzennych mieszkańców Kanady czy do Inuitów, to jeśli tam jest jakiś cmentarz, to ważne, żeby nie rozbijać tam na przykład obozu.

Kolejną rzeczą, która z tego wynika, to jest tzw. „religious leader engagement” [zaangażowanie lidera religijnego – przyp. red.], czyli wchodzi się w relacje z miejscowymi przedstawicielami różnych religii. Amerykanie i Kanadyjczycy uczestniczyli w operacjach na Bliskim Wschodzie, czyli w świecie muzułmańskim – te rzeczy są potrzebne, bo tam władza świecka z religijną są połączone, często wykonuje ją właściwie jeden człowiek. Przede wszystkim celem tego zaangażowania z liderami jest budowanie relacji. Nasze podejście jest trochę inne od amerykańskiego, ale chodzi o budowanie relacji. My nie jesteśmy tymi, którzy zbierają informacje dla wojska, nie jesteśmy elementem wywiadu wojskowego, bo wtedy tracimy nasz status osoby niewalczącej. To nie jest nasze zadanie, naszym zadaniem jest budowanie relacji.

Szkolenie dla korpusu kapelanów USA – Kanada w Fort Jackson w Stanach Zjednoczonych (zdj. U.S. Army Institute for Religious Leadership)

Taki był cel tych ćwiczeń. Uczyliśmy się na podstawie map, rozkazów wojskowych, jak przygotować informacje na temat, gdzie jedziemy i z czym możemy się tam spotkać oraz w jaki sposób doradzić dowódcy, zaproponować mu trzy rozwiązania – jest to pewien proces decyzyjny, którego się uczyliśmy: jak dojść do rekomendacji, jakie mamy przekazać i w jaki sposób je przedstawić, żeby to było zwięzłe; dowódca nie ma czasu ze mną deliberować przez półtorej godziny, ma dziesięciu doradców po drodze – ja wchodzę, mówię to, co opracowałem, mam dosłownie jeden slaid, na którym wszystko jest wypisane, tłumaczę, odpowiadam jeśli ma jakieś pytania itd.

Na szkoleniu był przykładowo taki scenariusz: Mieliśmy w naszym batalionie miejscowego tłumacza, który niestety zginął w czasie pełnienia służby. Dowódca chciał spotkać się z rodziną i być może przy okazji wręczyć jakiś upominek. Naszym zadaniem było wejście w relacje z miejscowym liderem religijnym, aby także dowiedzieć się, co wypada zrobić, w jaki sposób przekazać ten prezent, jaki podarunek jest odpowiedni, a jaki nie… U muzułmanów ma znaczenie nawet fakt, którą ręką się coś podaje, ile razy wypada nalegać na przyjęcie podarunku… Przede wszystkim naszym zadaniem jest budowanie relacji.

Inna sytuacja hipotetyczna. W jakimś starożytnym klasztorze rozbił się nasz śmigłowiec i musimy tam wejść. Chodzi o to, żeby nie dokonać jakiś większych zniszczeń: kulturalnych albo emocjonalnych, bo to przecież klasztor o ogromnym znaczeniu i historii. Rozmawiamy zatem z przełożonym, dopytujemy się o rannych, żeby nasi technicy mogli wejść do śmigłowca… Zasada jest prosta: Kto lepiej się dogada z takim przywódcą religijnym? Z pewnością jest lepiej, jak pójdzie kapelan, jakiś przedstawiciel religijny do innego przedstawiciela religijnego.

Ćwiczenia były łączone z Amerykanami. W ogóle skala kapelanii amerykańskiej jest zupełnie inna. Tam funkcjonują całe jednostki, które zajmują się „psychological operations” [operacjami psychologicznymi – przyp. red.]. U nas wygląda to nieco inaczej ze względu na liczebność naszych sił zbrojnych.

Podczas uroczystości wojskowych (zdj. archiwum prywatne)

Było nas sześciu, spośród Amerykanów wielu było rezerwistów, ale było to ciekawe doświadczenie, bo poznaje się inne procedury, jak oni działają, jakie mają zwyczaje, jaki jest ich proces decyzyjny. Ćwiczenia były bardzo praktyczne. Siedzisz przy swoim komputerze i nagle otrzymujesz e-mail, że masz półtorej godziny na przygotowanie sposobu działania, musisz patrzeć na rozkaz, na mapę, gdzie się znajdujesz, czyli takie działanie dosyć kompleksowe. Czasami były tzw. “working lunch” [robocze obiady – przyp. red.], czyli nie ma przerwy, jesz, kiedy jest potrzeba, żeby symulować prawdziwe warunki, na ile się tylko da.

Jesteś kapelanem kanadyjskiej armii – jak tutaj trafiłeś?

Może zabrzmi to jakoś stereotypowo i mało oryginalnie, ale marzenie o służbie wojskowej było zawsze obecne od mojej młodości (chociaż nie pochodzę z rodziny wojskowej) i to jakoś razem z rozwijającym się powołaniem kapłańskim. Można więc chyba powiedzieć, ze udało się połączyć dwa wielkie pragnienia: powołanie kapłańskie i oblackie z posługą wojskową. Tak sobie tłumaczyłem, że skoro Eugeniusz odwiedzał jeńców wojennych, czyli służył żołnierzom, to jest to w charyzmacie oblackim. Po wielu prośbach otrzymałem pozwolenie na służbę w jednostkach rezerwy (takie WOT z tradycjami sięgającymi ponad 100 lat) gdzie pełniłem posługę przez blisko 4 lata, łącząc to z praca w parafii. Siedem lat temu przeszedłem do wojska regularnego. I choć nosze mundur i należę do sił lądowych to przez 6 lat posługiwałem w bazie lotniczej, gdyż w Kanadzie kapelani pełnią służbę w każdej formacji; teraz jestem w bazie lądowej w jednostce pancernej.

(zdj. archiwum prywatne)

Musiałem odbyć takie samo szkolenie jak każdy z rekrutów, a więc tzw. „unitarka” oprócz ćwiczeń z obsługi broni i strzelania. Co roku także muszę zdawać wszystkie testy sprawnościowe i kursy, które są przeznaczone dla każdego żołnierza.

Kanada: Oblat zorganizował nietypową spowiedź w bazie wojskowej

Tak z ciekawości – nosisz broń?

Nie, według Konwencji Genewskiej – i tak jest w Kanadzie – medycy i kapelani to są tzw. niewalczący [ang. „non combatant”]. Medycy mają broń dla ochrony siebie i ludzi im powierzonych, natomiast my nie mamy. Jesteśmy chronieni teoretycznie przed agresją na zasadzie Konwencji Genewskiej. Mamy też taką specjalną kartę informującą o tym. My nie nosimy broni, ale oprócz broni musimy spełnić takie same warunki jak każdy inny żołnierz w wojsku.

(zdj. archiwum prywatne)

Na czym polega posługa kapelana wojskowego w Kanadzie?

Naszą pracą jest towarzyszenie żołnierzowi: i duchowe i religijne jak potrzeba i takie trochę psychologiczne. Jesteśmy częścią jednostki. Jesteśmy dzień po dniu z żołnierzami, więc widzimy, co się dzieje, możemy zareagować. Jednym z zadań jest doradzanie dowódcy w zakresie religijno-etycznym i morale żołnierzy. Jak widzę, że coś się dzieje, idę do dowódcy, składam mu sprawozdanie i przekazuje rekomendacje, jak można danemu problemowi zaradzić.

Ostatnio na przykład, niektórzy żołnierze mieli problem z poczuciem, że robią coś ważnego. Wyszedłem z inicjatywą, żeby zabierać po czterech żołnierzy i jechać z nimi do jadłodajni dla bezdomnych, aby tam pomagać. Wszystko w ramach pracy. Żeby zobaczyli, że jest życie poza jednostką i coś wnosimy, znaczymy dla społeczeństwa, także wtedy, gdy nie nosimy munduru – po prostu jako osoba, człowiek.

Oczywiście, odpowiadam także na potrzeby duchowe i religijne, a więc sakramenty itd.– natomiast ja służę wszystkim, bez względu na wiarę, wyznanie albo jej brak. W wypadku natomiast próśb o sakramenty czy posługę duchową innych religii czy wyznań (np. prośba o chrzest w innym wyznaniu chrześcijańskim) to poproszę o pomoc mojego kolegę – protestanta. Ale znów – gdy nawet z innej jednostki jest prośba o ślub katolicki, to kolega zwróci się do mnie, gdyż  jestem jedynym księdzem na bazie.

Kapelania ma tutaj bardzo szerokie spectrum, dlatego mamy różne kursy, też doradcze, jak rozpoznawać pewne rzeczy, jakie zadawać pytania – na przykład przed wyjazdem na misje. Przeprowadzam specjalna rozmowę  i podpisuję dokument, że mogą wyjechać na misje albo nie. Koniecznym jest też znać granice swoich kompetencji, bo przecież nie jestem psychologiem. Nie mogę komuś powiedzieć, że cierpi np. na depresję… Ale gdy zauważę, że coś niedobrego dzieje się życiu danego człowieka, to mogę go natychmiast zabrać do kliniki wojskowej, na oddział zdrowia psychicznego.  Rozmowy z kapelanem są uprzywilejowane i utajnione. Bez zgody żołnierza, z którym się spotkałem, nie mogę wyjawić, o czym rozmawialiśmy. Ale jak usłyszę coś od kilku osób, coś co tworzy pewien trend czy stanowi problem dla morale jednostki, mogę pójść do dowódcy i powiedzieć: ludzie mówią o tym, czy tu jest problem i trzeba na to zaradzić.

Jednym z głównych elementów naszej posługi jest bycie z żołnierzami, towarzyszenie. W poprzedniej bazie byłem odpowiedzialny za kaplicę katolicką. To była moja praca. W kaplicy organizowało się  całe życie religijne, wręcz jak w zwykłej parafii, a więc sakramenty, różne programy: biblijne, o teologii ciała, sakramentach, rekolekcje itd.. Tutaj odprawiam Msze święte w kaplicy, ale jestem dla wszystkich. Noszę krzyż na mundurze i oczywiście, zapytany mówię, kim jestem. W moim „signature block” [podpisie – przyp. red.] na mailu mam napisane „ Father Marcin Rosiński OMI”, choć ogólny i powszechnie używany termin na wszystkich kapelanów to słowo „padre”. Nie ukrywam tego, kim jestem, ale ta posługa to nie jest typowa posługa parafialna. Naszym zadaniem jest być z żołnierzami, towarzyszyć im tam, gdzie są w danej chwili, w ich trudach i służbie każdego dnia. Stąd wyjazdy na poligon, jestem z nimi w pojeździe pancernym, w polu – tam gdzie akurat są i służą – to jest moje zadanie.



Marcin Rosiński OMI
– polski misjonarz oblat, śluby zakonne złożył w 1997 roku, święcenia prezbiteratu przyjął w maju 2005 roku. Wyjechał do posługi misjonarskiej w Kanadzie (Prowincja Wniebowzięcia). Jest kapelanem wojskowym (kapitan) w Kanadyjskich Siłach Zbrojnych.


Oblaci dla misjologii: o. Josef Metzler OMI (1921-2012)

Po przedwczesnej i nagłej śmierci o. Kowalskyego funkcję archiwisty powierzono o. Josefowi Metzlerowi, OMI. Ten urodzony w 1921 r. oblat, po uzyskaniu tytułu doktora historii Kościoła na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w 1958 r., rozpoczął nauczanie historii misji na Urbanianie i podjął współpracę w redagowaniu Bibliotheca Missionum i Bibliografii Missionari. Po upływie 8 lat objął stanowisko archiwisty Kongregacji „de Propaganda Fide”, wakujące po śmierci N. Kowalskiego.

Funkcję tę pełnił przez następne 18 lat, aż do roku 1984, kiedy został mianowany prefektem Tajnego Archiwum Watykańskiego. Przez cały ten czas kontynuował nauczanie na Papieskim Uniwersytecie Urbaniana i współpracował w przygotowaniu ostatnich 9 tomów Bibliotheca Missionum wspólnie z J. Rommerskirchenem i N. Kowalskim, oraz uczestniczył w redakcji 31 roczników Bibliografii Missionarii (22/1958 – 53/1989).

Tekst w oparciu o artykuł o. M. Rostkowskiego: “Wkład Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w powstanie i rozwój misjologii” w: Zając, P. (ed.), Od rewolucji francuskiej do nowej ewangelizacji. Wokół osoby i charyzmatu św. Eugeniusza de Mazenoda (1782-1861) w 150 rocznicę śmierci. (Colloquia disputationes; 20). Poznań, 2012, s. 243-263