V Światowy Dzień Ubogich w Katowicach: SPA dla ubogich

W Punkcie Misyjnym Wspólnoty Dobrego Pasterza w Katowicach miała miejsce inicjatywa „SPA dla ubogich”. Drzwi ośrodka były otwarte dla wszystkich, którzy potrzebowali praktycznej pomocy – odzieży czy wsparcia higienicznego. Chodziło również o przestrzeń spędzenia wspólnie czasu.

Zobacz: [Katowice: Prowincjał polskich oblatów zainaugurował obchody V Światowego Dnia Ubogich]

Do pełni szczęścia zabrakło tylko fryzjera, który zaopiekowałby się fryzurami naszych gości lecz pokornie przyjmujemy, że nie wszystko i zawsze musi wyjść tak, jak sobie tego życzymy… – komentuje Wspólnota Dobrego Pasterza w Katowicach – A dzisiejszy dzień pokazał nam, że nawet jeśli wydaje nam się, że coś nie wyszło, to tak naprawdę wyszło lepiej, niż myśleliśmy… I nie jest to nasza zasługa! A zasługa Ducha, który zaprosił gości do tworzenia tego czasu i poprowadził z wielką delikatnością, troską i Miłością! Miłością do każdego człowieka, niezależnie od stanu czy sytuacji życiowej.

Ideą sobotniego SPA przy ul. Opolskiej w Katowicach było też stworzenie przestrzeni spotkania, przeciwdziałającego mechanizmom wykluczenia i ostracyzmu społecznego.

Kulminacyjnym momentem obchodów V Światowego Dnia Ubogich w Katowicach będą niedzielne wydarzenia: koncerty, świadectwa oraz wspólne posiłki. O godzinie 15.00 rozpocznie się Przemarsz Ubogich Ulicami Katowic do kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy ul. Granicznej 26. Zostanie tutaj odprawiona Eucharystia pod przewodnictwem arcybiskupa katowickiego. Ubodzy otrzymają też praktyczne upominki.

Zobacz: [Katowice: Na Światowy Dzień Ubogich przygotowano już ponad 300 pakietów pomocowych]

Ambasadorami V Światowego Dnia Ubogich w Katowicach zostali Tomasz Budzyński i Michał Koterski. Organizatorem wydarzenia jest Wspólnota Dobrego Pasterza. Patronatu honorowego udzielili: abp Wiktor Skworc – metropolita katowicki oraz Marcin Krupa – prezydent miasta Katowice.

(pg/zdj. WDP Katowice)


Obra: Trwa 35. Zjazd Niniwy [galeria]

W święto niepodległości w obrzańskim klasztorze rozpoczęło się 35. spotkanie młodzieży związanej z oblackim duszpasterstwem „Niniwa”. Do Wyższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów MN przyjechało ponad 100 młodych ludzi. Uczestników przywitał o. Tomasz Maniura OMI – Prowincjalny Duszpasterz Młodzieży. Następnie konferencję o filarach oblackiego duszpasterstwa wygłosił o. Patryk Osadnik OMI – asystent w Sekretariacie Powołań. Pierwszemu spotkaniu towarzyszyła duża dawka emocji, śpiewu i tańca.

W piątek Mszy świętej dla uczestników przewodniczył prowincjał Polskiej Prowincji – o. Paweł Zając OMI. Młodzież miała okazję wysłuchać konferencji na temat znaczenia snu oraz wewnętrznej walki biblijnego Jonasza – wygłosił ją o. Łukasz Krauze OMI – prefekt studiów obrzańskiego scholastykatu.

(pg/zdj. niniwa.pl)


Poświęcenie kaplicy w domu generalnym w Rzymie - archiwalne zdjęcia

12 listopada przypada w Zgromadzeniu liturgiczna rocznica poświęcenia kaplicy w domu generalnym w Rzymie oraz wszystkich naszych kaplic i oratoriów. Faktycznie, kaplica w Rzymie została konsekrowana 10 listopada 1950 roku przez abp. Luigiego Traglia – wikariusza biskupa Rzymu. Umieszczono w niej srebrny relikwiarz zawierający relikwie: św. Stefana I – papieża i męczennika, św. Pankracego – męczennika, a także świętych wyznawców: Karola Boromeusza i Alfonsa Liguoriego. Modlitwę przed zamkniętymi jeszcze drzwiami w kaplicy domu generalnego poprzedziła uroczysta procesja z relikwiami, która odbyła się w ogrodach oblackiego domu zakonnego.

Pierwszą Mszę świętą odprawił bp Tomasz Cooray OMI z Colombo, dokonał także konsekracji ołtarza. Jako wyraz łączności domu generalnego z pierwszym klasztorem Zgromadzenia, na ścianie kaplicy wmurowano kamień z Kościoła Misji w Aix, który do Rzymu przywiózł o. Kajetan Drago OMI – pierwszy superior domu przy via Aurelia.

(pg/Postulatio OMI/zdj. archiwum domu generalnego/Postulatio OMI)


Karol Lipiński OMI (Syberia) - Do najbliższego księdza mam 150 km [rozmowa]

Przeszedłem różne etapy życiowe i na różne sprawy patrzę inaczej. Tu potrzeba wiele cierpliwości, akceptowania zastanej sytuacji. Muszę starać się zrozumieć kontekst, w  jakim wzrastali ci ludzie czy historię miejscowości. Nie można ostrzej do nich mówić, trzeba serdecznie, bo się wycofają – do tej pory cały czas ktoś ich atakował. Gdy ktoś na drodze chce zatrzymać się i porozmawiać, a w uszy mróz szczypie, to trzeba rozmawiać. I wiele się modlić – mówi o. Karol Lipiński OMI.

O żartach z biskupem, zmarzniętych uszach i telefonowaniu z cmentarza z misjonarzem z Wierszyny na Syberii rozmawia Marcin Wrzos OMI.

Marcin Wrzos OMI: Od ilu lat Ojciec pracuje w Rosji?

Karol Lipiński OMI: – Bardzo długo, bo już dwunasty rok. Jestem najdłużej pracującym księdzem w Wierszynie.

Wyjechał Ojciec na Syberię na emeryturze. Niektórzy marzą o spokojnym życiu emeryta w cichym klasztorze…

Rzeczywiście wyjechałem po siedemdziesiątce – trochę przypadkowo, choć trudno mówić o przypadkach. O Wierszynie słyszałem trzy razy. Najpierw, gdy byłem ekonomem na Św. Krzyżu, odwiedziła nas grupa kolonijna z tej miejscowości. Wówczas przewodniczka grupy, dziś moja sąsiadka, spytała, czy bym tam nie przyjechał, bo nie mają księdza. Odpowiedziałem: „może”. Kolejny raz pytał biskup z Irkucka, Cyryl Klimowicz, też na Św. Krzyżu. Znów powiedziałem: „może”. Trzeci raz, już jako emeryt mieszkający w Kodniu, pojechałem do znajomego w Terespolu na obiad. Zadzwonił biskup Cyryl. Zażartowałem wówczas: „a może biskup by mnie przyjął?”. Okazało się, że w Wierszynie nadal nie ma księdza. Pojechałem.

Zobacz: [Rosja: Do -20 stopni misjonarz chodzi w krótkim rękawie - wideo]

Wierszyna to…

Wioska zamieszkała przez Polaków. Leży w największej diecezji świata, 32 razy większej od Polski. W dekanacie irkuckim, do którego należy, parafie są oddalone od siebie nawet o 2000 km. Polacy zostali tu wysłani przez cara, by podnieść kulturę rolną Buriatów – rdzennych mieszkańców tych ziem. To nie byli zesłańcy, ale ludzie szukający chleba. Rok temu nasza wioska obchodziła stulecie przybycia Polaków pochodzących z Małopolski, Kielecczyzny i Zagłębia Dąbrowskiego. Car chciał ich rozproszyć, aby trafili do różnych wiosek. Mieszkańcy Wierszyny nie dali się rozdzielić i dlatego zachował się u nas język polski. Oczywiście na początku Buriaci nie byli z tego zadowoleni. Polacy mieszkali w ziemiankach, sami musieli wykarczować miejsce pod domy, na pola. Od razu wybudowali szkołę i  kościół. Księdza nigdy nie mieli na stałe.

Zachowali wiarę?

Księża byli na Syberii do 1928 r. Po rewolucji październikowej zostali wyłapani. Mieszkańcy wioski spotykali się w kościele na modlitwie, jednak w końcu i tego zabroniono. Komsomolcy chcieli zniszczyć świątynię, ale mężczyźni stanęli w jej obronie. Pierwszy kapłan, dzisiejszy biskup senior diecezji drohiczyńskiej Tadeusz Pikus, odprawił tu Mszę św. po 62 latach, w 1990 r. Potem przyjeżdżali inni. Najdłużej na trzy miesiące.

Jak dziś kształtuje się wiara w Ojca parafii?

Podczas kolędy odwiedziłem 111 rodzin, 9 rodzin nie było w domu. Zatem w wiosce jest 120 rodzin. Chodziłem z  ministrantem, który ma 70 lat. Frekwencja na Mszy św. jest niska. Mieszkańcy Wierszyny nie są nauczeni chodzenia do kościoła, a także modlitwy. Nieraz byli prześladowani za to, że ich dzieci mówiły w szkołach, iż modlą się w domu. Czasem po lekcjach buntowały się, że nie będą się modlić, bo pani w szkole powiedziała, że Boga nie ma. W  ubiegłym roku ochrzciłem pięcioro dzieci. W tym roku będzie sześcioro. Raz na dwa miesiące przyjeżdżają siostry służebniczki starowiejskie, które katechizują w języku rosyjskim.

Zobacz: [Wierszyna: Jesień w pełni, w rozdzielczości 4k - wideo]

A okoliczności przyrody?

Ostatnia zima była łagodna, poprzednie dwie znacznie zimniejsze. Było nawet –50 stopni. W tym roku miałem tylko dwa dni po –42. Średnio zimą jest –30. Przez kilka dni dzieci nie poszły nawet do szkoły. W całej wiosce zasięg komórek jest w jednym miejscu: na cmentarzu. Nie ma dostępu do Internetu.

W 2017 roku w Wierszynie gościł polski Prowincjał. Obchodzono wtedy 25 lat od pierwszej Mszy świętej po zamknięciu kościoła przez komunistów (zdj. archiwum P. Zająca OMI)

Oblaci najczęściej ewangelizują wspólnotowo. Nie czuje się Ojciec czasem samotny?

Czasem tak. Byłbym szczęśliwy, gdyby nas było dwóch–trzech. Mógłby też jakiś oblat pracować w okolicy. Do najbliższego księdza mam 150 km. Staram się być na wszystkich spotkaniach z księżmi. Spotykamy się w Wielki Wtorek, gdyż na święta musimy dojechać do naszych parafii.

Wyjechał Ojciec na Syberię w wieku dojrzałym, z wieloletnim doświadczeniem współorganizatora Kodeńskich Spotkań Ekumenicznych i doświadczeniem duszpasterskim. Czy to pomaga?

Na pewno pomaga i procentuje. Przeszedłem różne etapy życiowe i na różne sprawy patrzę inaczej. Tu potrzeba wiele cierpliwości, akceptowania zastanej sytuacji. Muszę starać się zrozumieć kontekst, w  jakim wzrastali ci ludzie czy historię miejscowości. Nie można ostrzej do nich mówić, trzeba serdecznie, bo się wycofają – do tej pory cały czas ktoś ich atakował. Gdy ktoś na drodze chce zatrzymać się i porozmawiać, a w uszy mróz szczypie, to trzeba rozmawiać. I wiele się modlić. Kłopotem jest alkoholizm. Rozpijano ich, bo lepiej rządzi się ludźmi uzależnionymi. Są pozostałości tego stanu rzeczy. Wiek i doświadczenie pomaga w tej cierpliwości i wyrozumiałości. Młodzi często chcą owoców od zaraz, chcą nawrócić na siłę. Tu trzeba inaczej. Potrzeba wiele modlitwy i zaufania bardziej Bogu niż własnym siłom.

Tekst pochodzi z "Misyjnych Dróg"

(misyjne.pl)


Katowice: Prowincjał polskich oblatów zainaugurował obchody V Światowego Dnia Ubogich

Obchody V Światowego Dnia Ubogich w Katowicach rozpoczęły się od Eucharystii sprawowanej w oblackiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na Koszutce. Modlitwie przewodniczył prowincjał polskich oblatów – o. Paweł Zając OMI. Na początku liturgii zebranych w kościele powitał przełożony miejscowej wspólnoty zakonnej – o. Waldemar Janecki OMI.

Ufamy, że to szczególne wydarzenie przy ołtarzu Jezusa Chrystusa, jak pragnie też Ojciec Święty Franciszek, wzmocni w nas świadomość, iż ubodzy są narzędziem naszego zbawienia – mówił superior oblackiej wspólnoty na Koszutce.

Kiedy Jezus stawia przed oczy uczniów tę prawdę, że ubogich zawsze będą mieli wokół siebie, to to wpisuje się w doświadczenie całej ludzkości, także nasze doświadczenie – mówił w kazaniu prowincjał polskich oblatów – Minęło wiele wieków od tych słów Jezusa, w wielu częściach świata osiągnięto wysoki poziom opieki społecznej, a jednak nieustannie są rzesze ludzi, którzy bardzo konkretnie, bardzo namacalnie przeżywają swoje ubóstwo. I wydaje się, że nie sposób osiągnąć tutaj pełen sukces, nieraz w trosce o ludzi ubogich, z całą naszą wrażliwością serca, możemy mieć wrażenie, że mimo wszystko gdzieś zatrzymujemy się w połowie drogi. Może wiele już ofiarowaliśmy, czy staraliśmy się ofiarować z siebie, a jednak ciągle tak daleka droga do pokonania.

[Jezus] zaprasza nas do dwóch rzeczy. Abyśmy się nie zniechęcali naszą niewystarczalnością i nieustannie podejmowali drogę w kierunku drugiego człowieka, w takiej czy innej formie ubóstwa go dostrzegając. Bo w tym wszystkim tak na prawdę chodzi o wrażliwość serca, aby być na siebie wrażliwymi, nie mieć taniej pociechy, że oto ja komuś coś daję, ale dostrzec to, że ja też potrzebuję otrzymać, potrzebuję być obdarowanym. I w tym wymiarze wszyscy jesteśmy jednością, nie ma mniej lub bardziej ubogich. (…) Także zaprasza nas, abyśmy się nie zniechęcali w tej drodze do Niego, bo wie, że pełnym spełnieniem pragnień naszego serca będzie spotkanie Jego samego, Jezusa Chrystusa, w Jego słowie, w Eucharystii, w Nim samym.

W momencie, kiedy staje nad nami Pan Bóg, kiedy my sami stajemy wobec Boga jako Jego dzieci, myślę, że przestajemy myśleć w kategoriach: kto jest lub kto nie jest ubogi. Wtedy właśnie rodzi się ten cud budowy wzajemnych relacji, które nas wszystkich ubogacają. To jest ta zachęta, także z dzisiejszego słowa Bożego, które w pierwszym czytaniu zwłaszcza tak mocno nas wzywa do tego, abyśmy szukali poznania Boga. Kiedy będzie w nas to poznanie Boga, to jest to kolejna szansa, aby dostrzec w Nim kochającego ojca, a wówczas tak wiele tych spraw ziemskich się zrelatywizuje, przestanie być dla nas ciężarem. Jezus tym bardziej przypomina w Ewangelii o tym, że na ten świat przyjdzie kres, a z perspektywy tego kresu wiele rzeczy się znowu zrelatywizuje: kto był bogaty, kto był biedny. Ostatecznie najważniejsze okaże się znowu po raz kolejny to, jakie z tego świata wynosimy do nieba serce.

Posłuchaj całego kazania o. Pawła Zająca OMI:

Jedną z inicjatyw, jaką oblacka parafia na Koszutce chciała włączyć się w obchody papieskiego Dnia Ubogich, jest uruchomienie Lodówki Miłosierdzia, która stanęła przy wejściu do biura parafialnego.

Po Mszy świętej uczestnicy mogli wysłuchać świadectwa aktora – Lecha Dyblika

(pg)


12 listopada 2021

TAKICH CUDÓW DOKONUJE TYLKO BÓG

Biskup de Mazenod bezapelacyjnie chciał przyjść z pomocą ubogim swojej diecezji. Bez przerwy organizował grupy mające na celu niesienie materialnej i duchowej pomocy najbardziej opuszczonym. Poniżej zamieszczamy przykład zaczerpnięty z jego dziennika:

Wczoraj minął rok jak z dnia na dzień sprowadziłem Siostry Świętego Wincentego à Paulo dla pomocy ubogim w naszych parafiach. Kto powiedziałby mi, że za rok, tego samego dnia, po wielkim gniewie administratorów i sprzeciwie tylu księży osiedlą się, aby podjąć posługę miłosierdzia?

Yvon Beaudoin wyjaśnia, dlaczego Eugeniusz był tak szczęśliwy: 1758 roku siedmiu miłosiernych mężczyzn utworzyło bractwo, aby rozdawaniu jałmużny nadać uporządkowany charakter. To bractwo najpierw osiedliło się w kościele les Accoules (Kalwaria) pod nazwą Matki Bożej Miłosierdzia. To dzieło otrzymywało wiele darowizn, spłaciło wiele przedsiębiorstw i rozdawało wiele jałmużn. W czasie rewolucji dobra te zostały upaństwowione, ale dzieło Grande-Miséricorde ciągle istniało. Dekret królewski z 31 października 1821 roku zreorganizował administrację i nadał mu tytuł biura dobroczynności. W 1843 roku administratorzy chcieli odwołać się do doświadczonych zakonnic. Sprzeciwiał się temu jeden z nich pan Pélissier. Jednak 13 września 1843 roku podpisano porozumienie z Siostrami Szarytkami, które zamieszkały w dwóch domach przy ulicy Fonderie-Viellie.

 Oto jak Pan, który jest władcą serc, odwrócił ich serca, że stali się najpotężniejszymi promotorami dobra, którego nie odważyliby się zamierzać. Siostry zostały przysposobione przez administrację i niebawem wszelkie dobro dokona się dzięki nim, a istniejące ogromne nadużycia zostaną zniszczone. Takich cudów dokonuje tylko Bóg.

Dziennik, 21.01.1844, w: EO I, t. XXI.

Wyrażenie “ogromne nadużycia” odnosi się do sposobu przyznawania rządowej pomocy, która nigdy nie trafiała do ubogich, ale do innych kieszeni. Od teraz ten obowiązek spoczywał na siostrach, zatem ubodzy mogli spodziewać się, że otrzymają pomoc.


Wrocław: Oblaccy klerycy uczestniczyli w inicjatywie "Dzień niepodległości dniem równości"

W święto niepodległości oblaccy klerycy z Obry zagościli we Wrocławiu. Uczestniczyli w wydarzeniu „Dzień niepodległości dniem równości”, jednym z organizatorów był o. Robert Żukowski OMI, kapelan więzienny. Na boisku spotkali się przedstawiciele zawodów wysokiego zaufania społecznego oraz osoby zagrożone wykluczeniem. Ideą wydarzenia było podkreślenie równych szans w życiu codziennym. Rywalizacja sportowa miała również za zadanie zmniejszenie podziałów i różnic społecznych. Drużyny, obok scholastyków oblackich, wystawili m.in.: Straż Pożarna, Monar, mistrzowie Polski osób bezdomnych, byli osadzeni, górnicy czy Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta.

(pg/zdj. D. Majcherczak OMI)


Jest decyzja rządowa w sprawie kościoła św. Mikołaja w Kijowie

Jest porozumienie w sprawie odzyskania zabytkowego kościoła pw. św. Mikołaja w Kijowie. Decyzja zapadła pomiędzy Ministerstwem Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy a wspólnotą rzymskokatolicką, w której posługę pełnią Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. W myśl porozumienia świątynia ma wrócić do Kościoła najpóźniej 1 czerwca 2022 roku. O decyzji poinformował przełożony oblackiej delegatury na Ukrainie - o. Paweł Wyszkowski OMI.

Umowa o przekazaniu kościoła św. Mikołaja wspólnocie katolickiej (zdj. P. Wyszkowski OMI)

Oznacza to, że 1 czerwca przyszłego roku powinien być decydującą datą w historii legendarnego kościoła św. Mikołaja - dzień, w którym w końcu, dzięki staraniom wielu wiernych, zostanie przywrócona sprawiedliwość historyczna i chrześcijańska świątynia powróci na łono Kościoła - wyjaśnia o. Paweł Wyszkowski OMI - Jednocześnie, zdając sobie sprawę z wszelkich przeszkód i sprzeciwów wobec powrotu kościoła parafialnego, wzywamy wszystkich, którym zależy, do wspólnej modlitwy w intencji sprawy kościoła św. Mikołaja.

Miejscowa oblacka parafia od lat podejmuje wysiłki o zwrot świątyni na rzecz kultu religijnego. Problemem było umiejscowienie w kościele Narodowego Domu Muzyki Organowej i Kameralnej Ukrainy. Dodatkowo 3 września br. w obiekcie wybuchł pożar, spowodowany zwarciem instalacji w organach państwowej sali koncertowej. O zwrot świątyni wspólnocie katolickiej modliło się wielu wiernych na całym świecie, poparcie dla starań wyraziło wielu przedstawicieli władz kościelnych i świeckich.

Zobacz: [Kijów: Widok po pożarze w kościele św. Mikołaja - zdjęcia]

Kościół pw. św. Mikołaja w Kijowie (zdj. archiwum parafii)

Przed oblacką wspólnota parafialną wiele miesięcy oczekiwań, które wiążą się z dopełnieniem wymagań formalnych. Ministerstwo zobowiązało się pomóc w poszukiwaniach nowych pomieszczeń dla Narodowego Domu Muzyki Organowej i Kameralnej Ukrainy. Zostanie przygotowana dokumentacja dotycząca bezpieczeństwa budynku, stanu technicznego, jego wartości kulturowej i historycznej, spisu zabytków w nim się znajdujących i wykaz mienia, które ma być przekazane do użytkowania wspólnocie wyznaniowej. Cała dokumentacja ma być przygotowana najpóźniej do 1 maja 2022 roku. Obiekt musi przejść jeszcze szereg prac naprawczych. Wspólnota parafialna zobowiązała się do przestrzegania ustawy o ochronie dziedzictwa kulturowego jako użytkownik obiektu o znaczeniu państwowym.

Zobacz: [O kijowskim kościele w Parlamencie Europejskim]

Świątynia położona jest w centrum ukraińskiej stolicy. Kościół został wzniesiony w latach 1899-1909 w stylu neogotyckim według projektu Władysława Horodeckiego. Jego budowa została zainicjowana poprzez starania o pozwolenia, które podjął hrabia Władysław Michał Pius Branicki, Powstał z ofiar pieniężnych katolików mieszkających w Kijowie. Społeczność katolicka użytkowała świątynię do 1936 roku, kiedy obiekt został zawłaszczony przez władze radzieckie. Od lat 70-tych w kościele znajduje się sala organowa, urządzona w stylu republikańskim. Nabożeństwa katolickie mogły odbywać się jedynie w czasie, gdy ze świątyni nie korzystali muzycy. W praktyce wspólnota parafialna najczęściej wykorzystywała podziemia. Starania o zwrot świątyni trwają od lat 90-tych, kiedy opiekę nad świątynią objęli misjonarze oblaci. 25 czerwca 2001 roku, podczas swego pobytu w Kijowie, odwiedził to miejsce Jan Paweł II.

(pg)


Daniel Szwarc OMI: Inuici czasem traktują księży jak szamanów [PODKAST]

Dla Inuitów ważne jest to, że jako misjonarze nie przyjeżdżamy po to, żeby zrobić swoje i wyjechać, tylko jesteśmy po to, aby z nimi żyć. To pierwszy element budowania w ich oczach wiarygodności – mówi o. Daniel Szwarc OMI.

Misjonarze oblaci zaczęli pracę w Kanadzie wśród Inuitów już w 1841 r. Ewangelizowali na terenach arktycznych. Kiedy okazało się, że dotarli do ostatniej wioski na północy (od mieszkańców dowiedzieli się, że dalej nikt już nie mieszka) poinformowali papieża, że Ewangelia dotarła na krańce ziemi. Kilkadziesiąt lat później Pius XI nazwał oblatów, także w nawiązaniu do ich arktycznej posługi,, specjalistami od misji trudnych. – Jako oblaci jesteśmy bardzo dumni z tej arktycznej misji. Jest ona w jakimś sensie naszą wizytówką – podkreśla w rozmowie z misyjne.pl o. Daniel Szwarc OMI.

Zobacz: [Biskup i niedźwiedzie polarne za oknem – GALERIA]

Na terenach Kanady Północnej, w wioskach i miasteczkach, zazwyczaj są trzy kościoły: katolicki, anglikański i zielonoświątkowy.

Tam, gdzie pracuję mieszka mniej więcej 1200 osób. Z tego około 75% stanowią katolicy. W niedzielnej mszy św. uczestniczy zazwyczaj 150-200 osób – opowiada ojciec Daniel.

Ciekawostką może być fakt, że społeczeństwo Inuitów jest wyjątkowo młode. Średnia wieku mieszkańców w wiosce, w której pracuje ojciec Daniel jest bardzo niska. – Siedemset osób (z tych 1200) to dzieci i młodzież poniżej osiemnastego roku życia. Przyrost naturalny w tej części Arktyki jest naprawdę imponujący – dodaje misjonarz oblat.

Pobożność Inuitów jest bardzo złożona. Ich wiara, jeśli już ją przyjmą, jest bardzo silna i konsekwentna, ale widać w niej elementy kultury związanej z szamanizmem.

Inuici, którzy przyjęli wiarę katolicką mają przekonanie, że tak, jak kiedyś szaman był od kontaktu ze światem duchowym, tak obecnie jest to ksiądz. Nie zawsze uczestniczą więc w mszy św., nie korzystają z sakramentów. Przychodzą do duchownego dopiero, kiedy się przestraszą, że jakiś mebel w domu się przesunął (śmiech). To ewidentny wpływ kultury, z której wyrastają, więc ocenę tej wiary, ocenę ich serca, trzeba zostawić Panu Bogu – zaznacza polski misjonarz.

Całość rozmowy dostępna poniżej.

(misyjne.pl)