Trwa zebranie Rady Prowincjalnej

Wczoraj, w niedzielę 9 września w Obrze rozpoczęło się zebranie Rady Prowincjalnej, które potrwa jeszcze dziś.

Wśród tematów rozmów dominują bieżące sprawy, a także ustalenie składów komisji prowincjalnych.

Prosimy o modlitwę za dobre owoce spotkania radnych z ojcem prowincjałem.

(kz)


Nowi nowicjusze!

W piątek 7 września w klasztorze na Świętym Krzyżu odbyła się uroczystość przyjęcia do nowicjatu dziewięciu kandydatów. Poprzedziły ją pięciodniowe rekolekcje dla prenowicjuszy i nowicjuszy wygłoszone przez o. dr. Sebastiana Łuszczkiego OMI – wykładowcy i ojca duchownego z naszego Wyższego Seminarium Duchownego z Obry. Wśród rozpoczynających nowicjat jest pięciu współbraci z Polski oraz czterech z zagranicy: jeden z Kanady, jeden z Białorusi i dwóch z Ukrainy.

Natomiast w sobotę 8 września na ręce wikariusza prowincjalnego, o. Sławomira Dworka OMI swoje pierwsze śluby zakonne złożyło 10 nowicjuszy.

(kj)


10 września 2018

WSPOMNIENIA, ABY WZRASTAĆ W ŁASCE.

Przed tym ważnym momentem życia Eugeniusz odprawia ośmiodniowe rekolekcje.

Rozpoczynając te dni rekolekcji, aby przygotować się do przy­jęcia biskupstwa, do którego zostałem wezwany wolą Jego Świąto­bliwości papieża Grzegorza XVI, myślę o błogosławionym czasie mych przygotowań do kapłaństwa. To już bardzo odległy czas. W tym długim czasie od grudnia 1811 roku do października 1832 roku minęła większa część mego życia, ale zachowałem jeszcze dary i łaski, które Panu spodobało się mi udzielić, oraz nastawienie, w jakim się znajdowałem, a także postanowienia, jakie wzbudził we mnie Bóg.

Wspomina o obfitych łaskach, jakie otrzymał przez miesiąc przygotowując się do kapłaństwa, nie zapominając o latach formacji w seminarium.

Przeznaczam jeden miesiąc, aby przygotować się na wło­żenie rąk i otrzymanie pełni kapłaństwa Jezusa Chrystusa. Te długie rekolekcje zostały poprzedzone wieloma latami seminarium, prze­znaczonymi jedynie na poznanie boskiej nauki, na nabycie cnót ka­płańskich dzięki dokładnemu praktykowaniu regularnego życia. Te osiem dni prowadzi do najaktywniejszego wypełniania posługi apo­stolskiej, do najgorliwszej pracy w podwójnym zarządzaniu, za któ­re odpowiedzialność jest przerażająca. Ściśle mówiąc, nie wystarczył­by cały rok rekolekcji, a ja mam tylko tydzień. Niech Bóg udzieli mi łaski, abym go dobrze wykorzystał!

Rekolekcje przed przyjęciem sakry biskupiej, 7-14.10.1832, w: EO I, t. XV, nr 166.

To ważna lekcja, jaką ten zapracowany człowiek ukazuje nam wszystkim, bardzo zapracowanym: obojętnie, ile mamy zajęć, ciągle w duchu należy strzec w duchu duchowe łaski, jakie zebraliśmy w naszym życiu, które są fundamentem dla naszych obecnych i przyszłych relacji. Papież Franciszek powiedział: Świętość nie polega na czynieniu nadzwyczajnych rzeczy, ale na czynieniu zwyczajnych rzeczy z wiarą i miłością. Wraz z Maryją i świętym Eugeniuszem pamiętajmy, że Pan uczynił dla nas wielkie rzeczy. Rekolekcje Eugeniusza uczą nas, aby pamiętać i budować.


Sesja formacji ustawicznej w Obrze

Dziś w Obrze rozpoczęła się sesja formacji ustawicznej, czyli spotkanie ojca prowincjała, radnych prowincjalnych, przełożonych i oblatów odpowiedzialnych za różne dzieła w naszej prowincji.

Okazją do spotkania w poszerzonym gronie była oczywiście wczorajsza uroczystość ślubów wieczystych naszych czterech współbraci. Dzisiejsze spotkanie to okazja do wysłuchania głosów przełożonych, ale także przekazania im ważnych informacji. Spotkanie ma też wartość formacyjną. Dodatkowo odbędzie się też szkolenie z zakresu ochrony danych osobowych, które poprowadzi zaproszony kościelny inspektor ochrony danych ks. prof. Piotr Kroczek.

(kz)


Złożyli śluby wieczyste

Czterech naszych współbraci: Piotr Osiński OMI, Zbigniew Halemba OMI, Piotr Radlak OMI i Bartosz Koślik OMI, złożyli dzisiaj wieczystą oblację. W imieniu ojca generała śluby przyjął prowincjał polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej o. Paweł Zając OMI.

Złożenie ślubów wieczystych oznacza definitywne oddanie się na wyłączną służbę Bogu w zgromadzeniu zakonnym.

W swojej homilii o. Paweł Zając OMI zwrócił uwagę na to, jak bardzo współczesny Kościół potrzebuje gorliwych i pobożnych zakonników. Przytoczył również list św. Eugeniusza de Mazenoda z 1844 roku, skierowany do rektora WSD, w którym studiowali wówczas oblaccy klerycy. W liście tym nasz założyciel upomina rektora za to, że jest zbyt mało wymagający względem scholastyków. Że brak im gorliwości i zapału, którymi powinni cechować się w młodości.

O. Paweł Zając OMI zastosował również porównanie, w którym zestawił formację z wypalaniem glinianego naczynia. Dopóki nie zostanie ono wypalone, nie będzie w stanie spełniać swojej funkcji, gdyż będzie jedynie błotną masą. Warto więc stawiać czoła trudnościom, które Bóg stawia na drodze powołania, gdyż pozwalają nam one na wzrost.

W trakcie Eucharystii składający śluby otrzymali swoje krzyże oblackie, szkaplerze oraz egzemplarz Konstytucji i Reguł naszego zgromadzenia.

Po Mszy św. neoprofesi wraz ze swoimi rodzinami, współbraćmi, przyjaciółmi i pozostałymi gośćmi udali się na uroczysty obiad oraz kawę.

Więcej zdjęć z uroczystości można obejrzeć tutaj (KLIKNIJ).

Źródło: https://www.facebook.com/seminariumomi/

(kz)


7 września 2018

GODNOŚĆ BISKUPIA

Począwszy od dzisiaj regularnie będziemy spotykali Eugeniusza, który w swoich listach mówi o godności biskupiej. Bardzo ważne jest, abyśmy ciągle pamiętali, co on rozumiał przez to pojęcie. Wyjaśnia nam to ojciec Aleksaner Taché: Gdy Eugeniusz de Mazenod został biskupem miał większą świadomość ciążącej na nim odpowiedzialności. W swoich wspomnieniach nieustannie przypomina o wielkości i godności biskupiej. Biskup, powołany przez wikariusza Jezusa Chrystusa do podjęcia misji zleconej apostołom, otrzymuje Ducha Świętego, który naucza, uświęca i prowadzi swój lud. To źródło wielkości i niesamowitej odpowiedzialności. To uczucie głęboko i przez całe życie będzie ożywiało ducha biskupa de Mazenoda. (https://www.omiworld.org/fr/lemma/eveques/

Teraz, gdy zostałem wybrany i gdy niebawem otrzymam pełnię ka­płaństwa Jezusa Chrystusa, głębokie uczucie szacunku, ta wzniosła idea wobec tak wielkiej godności, którą wiara wzbudziła w mojej duszy, przygniotłaby mnie i odebrałaby mi zupełnie odwagę i wszyst­kie siły, aby podążać naprzód, gdyby Pan mnie nie napełnił słodką nadzieją i nie ukazał mi nowego zstąpienia Ducha Świętego we mnie jako czasu odnowy i miłosierdzia. Wydaje mi się, że ten Boży Duch, którego tak bardzo zasmucałem, gdy został mi dany przez nałożenie rąk w sakramencie kapłaństwa, wszystko naprawi w mej duszy. Wie­rzę, że z taką mocą uczyni sobie w niej mieszkanie, iż nie będzie już możliwości, aby uchylić się od Jego świętych natchnień. Co jeszcze wam powiem, drogi przyjacielu? Mówię wam, jakbym po prostu myślał. Te idee są mi tak bliskie i nie krępuję się przy was. Do zoba­czenia, do zobaczenia, opuszczam was, aby pójść się nieco pomo­dlić, ponieważ trzeba, abym nauczył się lepiej wywiązywać się z tego wielkiego i głównego obowiązku mej przyszłej posługi.

Do księdza Martina de Loirlieu, kapelana kościoła świętego Ludwika francuskiego, Rzym, 04.10.1832, w: EO I, t. XV, nr 165.


6 września 2018

PRZYJĄĆ GODNOŚĆ BISKUPIĄ DLA DOBRA OBLATÓW.

Zawsze na biskupstwo spoglądałem zupełnie inaczej niż inni.

Do księdza Martina de Loirlieu, kapelana kościoła świętego Ludwika francuskiego, Rzym, 04.10.1832, w: EO I, t. XV, nr 165.

Eugeniusz nigdy nie zdradzał chęci bycia biskupem, w pewnych okolicznościach nawet odmawiał. Jego ideałem było raczej całkowite poświęcenie się oblackiemu i misjonarskiemu powołaniu. Tylko dlatego zgodził się zostać wikariuszem generalnym swojego wujka w Marsylii, aby chronić i zapewnić przyszłość małej wspólnocie, a biskupem, aby zapewnić przyszłość diecezji marsylskiej i oblatom.

W liście do oblatów zapewni ich:

...Zrozumcie dobrze, że ta wysoka godność, ta poważna funkcja, któ­re zostały mi nadane, nie rozluźniają żadnego z więzów łączących mnie ze Zgromadzeniem, ponieważ, przeciwnie, motywem determinującym akcep­tację mej woli było przekonanie o dobru, które mogłoby z tego dla niej wyniknąć, kiedy (Bóg to długo od nas odwraca!) spotkałoby nas nieszczęś­cie utraty opiekuna, jakiego Bóg nam zesłał w rodzaju pierwszych paste­rzy, w osobie mojego czcigodnego wuja, biskupa Marsylii. Ponieważ ży­jemy w ściśle ograniczonym miejscu i jesteśmy jeszcze mało znani, pomyślałem, a ci z naszych, z którymi się konsultowałem, byli tego same­go zdania, co ja, że byłoby wielce przydatne przedstawiać wszędzie jako odpowiedzialnego za tę małą nieznaną rodzinę, która dopiero co się naro­dziła i musiała wzrastać pośród kłujących kolców, biskupa, i to biskupa wybranego, wskazanego przez Głowę Kościoła, wyświęconego na jego oczach i z jego rozkazu, w stolicy chrześcijańskiego świata, przez kardy­nała — prefekta Kongregacji ds. Biskupów i Zakonników, reprezentujące­go go w tej wzniosłej funkcji.

Do ojca Tempiera, 24.10.1832, w: EO I, t. VIII, nr 438.


Przemówienie Ojca Świętego Dublinie

W dniach od 22 do 26 sierpnia 2018 r. w Dublinie odbył się IX Światowy Zjazd Rodzin. Publikujemy przemówienie Ojca Świętego do rodzin zgromadzonych 25 sierpnia 2018 w Dublinie, na Stadion Croke Park. Święto Rodzin oraz kilka nowych zdjęć.

Drodzy bracia i siostry,

Dziękuję za wasze serdeczne powitanie. Dobrze tu być! Pięknie jest świętować, ponieważ czyni nas to bardziej ludzkimi i bardziej chrześcijańskimi. Pomaga nam także dzielić radość świadomości, że Jezus nas kocha, towarzyszy nam w podróży życia i codziennie przyciąga nas bliżej ku sobie.

W każdej uroczystości rodzinnej dostrzegamy obecność wszystkich: ojców, matek, dziadków, wnuków, wujków i ciotek, kuzynów tych, którzy nie mogli przybyć i tych, którzy żyją zbyt daleko – wszystkich. Dzisiaj w Dublinie gromadzimy się na rodzinnej uroczystości dziękczynienia Bogu za to, kim jesteśmy: jedną rodziną w Chrystusie, rozproszoną po całej ziemi. Kościół jest rodziną dzieci Bożych. Rodziną, w której radujemy się z tymi, którzy się radują i płaczemy z tymi, którzy cierpią lub czują się powaleni przez życie na ziemię. Rodziną, w której wszystkich otacza się opieką, ponieważ w chrzcie Bóg, nasz Ojciec, uczynił nas wszystkich swoimi dziećmi. Dlatego właśnie stale zachęcam rodziców, aby jak najszybciej ochrzcili swoje dzieci, aby stały się częścią wielkiej rodziny Bożej. Wszystkich trzeba zaprosić na święto, także malutkie dziecko. Dlatego powinno być szybko ochrzczone. Jest jeszcze coś innego: jeśli dziecko jako małe jest ochrzczone, to do wnętrza jego serca wkracza Duch Święty. Porównajmy dziecko nieochrzczone, którego rodzice mówią, ochrzcimy później, niech wybierze, jak będzie dorosłe z dzieckiem, w którego sercu jest Duch Święty – jest ono silniejsze, bo w jego wnętrzu jest Boża moc.

Wy, drogie rodziny, jesteście ogromną większością Ludu Bożego. Jak Kościół wyglądałby bez was? Byłby to Kościół posągów, zimny. Aby pomóc nam rozpoznać piękno i znaczenie rodziny, z jej światłami i cieniami, została napisana adhortacja Amoris laetitia o radości miłości i chciałem, aby tematem tego Światowego Spotkania Rodzin były słowa „Ewangelia rodziny, radość dla świata”. Bóg chce, aby każda rodzina była reflektorem, który promieniuje radością swej miłości w świecie. Co to znaczy? Że rodzina powinna być reflektorem, który promieniuje radością a cały świat. Oznacza to, że spotkawszy miłość zbawiającego Boga, staramy się słowami, albo bez nich, ukazać ją w codziennym życiu oraz w najprostszych wydarzeniach dnia. A jak się to nazywa?

A jak się to nazywa? To nazywa się świętość. Lubię mówić o świętych „z sąsiedztwa”, o wszystkich tych zwykłych ludziach, którzy są odblaskiem obecności Boga w życiu i historii świata (por. Adhort. ap. Gaudete et exsultate, 6-7). Powołanie do miłości i do świętości nie jest czymś zarezerwowanym dla nielicznych uprzywilejowanych. Także teraz, jeśli mamy oczy otwarte, możemy to dostrzec wokół nas. Jest ona milcząco obecna w sercach tych wszystkich rodzin, które oferują miłość, przebaczenie i miłosierdzie, gdy widzą, że jest to potrzebne, i czynią to cicho, bez fanfar. Ewangelia rodziny jest prawdziwie radością dla świata, ponieważ tam, w naszych rodzinach, zawsze można znaleźć Jezusa; przebywa tam w prostocie i ubóstwie, tak jak to czynił w domu Świętej Rodziny z Nazaretu.

Małżeństwo chrześcijańskie i życie rodzinne będą pojmowane w całym ich pięknie i atrakcyjności, jeśli będą zakotwiczone w miłości Boga, który nas stworzył na swój obraz, abyśmy mogli oddać Mu chwałę jako ikony Jego miłości i Jego świętości w świecie. Ojcowie i matki, dziadkowie i babcie, dzieci i wnuki: wszyscy są powołani do znalezienia w rodzinie spełnienia miłości. Łaska Boga pomaga każdego dnia żyć jednym sercem i jedną duszą. Także teściowym i synowym! Nikt nie mówi, że jest to łatwe. Wiecie to lepiej ode mnie. To jak robić herbatę: łatwo zagotować wodę, ale dobra filiżanka herbaty wymaga czasu i cierpliwości; trzeba odstawić ją, żeby się zaparzyła! Tak więc, dzień po dniu, Jezus rozpala nas swoją miłością, sprawiając, aby przeniknęła całą naszą istotę. Ze skarbca Jego Najświętszego Serca wylewa na nas łaskę, której potrzebujemy, aby uleczyć nasze słabości i otworzyć nasze umysły i serca, byśmy się wysłuchiwali, rozumieli i przebaczali sobie nawzajem.

Właśnie usłyszeliśmy świadectwo Felicité, Izaaka i Ghislaina, którzy przybyli z Burkina Faso. Opowiedzieli nam poruszającą historię przebaczenia w rodzinie. Poeta powiedział, że „błądzić to rzecz ludzka, przebaczać – boska”. I jest to prawda: przebaczenie jest szczególnym darem Boga, który leczy nasze rany i przybliża nas do siebie nawzajem i do Niego. Małe i proste gesty przebaczenia, ponawiane każdego dnia, są fundamentem, na którym zbudowane jest solidne chrześcijańskie życie rodzinne. Zmuszają nas do przezwyciężenia pychy, dystansu i zażenowania oraz do pogodzenia się. Ale wiele razy jesteśmy rozzłoszczeni jedni na drugich i chcemy się pogodzić, ale nie wiemy jak? Pogodzenie się wiąże się z zakłopotaniem, ale chcemy go dokonać. Jednak nie jest to wcale takie trudne. To łatwe. Wystarczy czuły gest i wszystko gotowe. To prawda, lubię mówić, że w rodzinach musimy nauczyć się trzech słów: „przepraszam”, „proszę” i „dziękuję”. Trzy słowa „przepraszam”, „proszę” i „dziękuję”. Jak one brzmią – niech wszyscy je wypowiedzą [powtarzają: „przepraszam”, „proszę” i „dziękuję”]. Thank you very much! [dziękuję bardzo!]. Kiedy kłócisz się w domu, upewnij się przed pójściem spać, że przeprosiłeś i powiedziałeś, że żałujesz. Trzeba się pogodzić zanim zakończy się dzień. Wiecie dlaczego trzeba się pogodzić zanim zakończy się dzień? Bo jeśli się nie pogodzisz, to następnego dnia zimna wojna staje się bardzo niebezpieczna. Uważajcie na zimną wojnę w rodzinie. Wiele razy jesteś wściekły i masz pokusę, żeby zasnąć w innym pokoju, samotnie i w odosobnieniu, po prostu zapukaj do drzwi i powiedz: „Przepraszam, czy mogę wejść?”. Potrzebne jest spojrzenie, pocałunek, dobre słowo… i wszystko powraca, jak było przedtem! Mówię to, ponieważ, kiedy rodziny tak czynią, przetrwają. Nie ma idealnej rodziny; bez nawyku przebaczenia rodzina rozwija się wadliwie i stopniowo się załamuje.

Przebaczenie oznacza dawanie czegoś z siebie. Jezus zawsze nam przebacza. Dzięki sile Jego przebaczenia również my, jeśli naprawdę tego chcemy, możemy wybaczyć innym. Czyż nie o to się modlimy, kiedy odmawiamy Ojcze nasz? Dzieci uczą się wybaczać, gdy widzą, że rodzice przebaczają sobie nawzajem. Jeśli to zrozumiemy, to możemy docenić wspaniałość nauczania Jezusa o wierności w małżeństwie. Nie chodzi tu wcale o zimne zobowiązanie prawne, ale o pełną mocy obietnicę samego Boga – obietnicę wierności swemu słowu i swej nieograniczonej łasce. Chrystus umarł za nas, abyśmy my z kolei mogli sobie przebaczać i pojednać się ze sobą nawzajem. W ten sposób, jako jednostki i jako rodziny, uczymy się rozumieć prawdę następujących słów św. Pawła: chociaż wszystko przemija, „miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,8).

Dziękuję Nisha i Ted za wasze świadectwa z Indii, gdzie uczycie waszych dzieci jak być prawdziwą rodziną. Pomogliście nam także zrozumieć, że media społecznościowe nie muszą koniecznie stanowić problemu dla rodzin, ale mogą dopomóc zbudować „sieć” przyjaźni, solidarności i wzajemnego wsparcia. Rodziny mogą się łączyć się poprzez internet, i z niego korzystać. Media społecznościowe mogą być pożyteczne, jeśli są używane umiarkowanie i roztropnie. Na przykład, wy uczestniczący w tym Światowym Spotkaniu Rodzin tworzycie duchową „sieć” przyjaźni, a media społecznościowe mogą wam pomóc utrzymywać tę więź i poszerzyć ją na inne rodziny w wielu częściach świata. Ważne jest jednak, aby te środki nigdy nie stały się zagrożeniem dla prawdziwej sieci relacji z krwi i ciała, zniewalając nas w wirtualnej rzeczywistości i odizolowując od autentycznych relacji, które pobudzają nas do tego, aby dawać z siebie to, co najlepsze w komunii z innymi. Być może historia Teda i Nishy pomoże rodzinom w zastanowieniu się, czy nie należałoby ograniczyć czasu poświęcanego tym środkom technicznym, a spędzać więcej wartościowego czasu ze sobą nawzajem i z Bogiem. Ale kiedy nazbyt używasz mediów społecznościowych jesteś „na orbicie”. Kiedy przy stole, zamiast rozmawiać w rodzinie, każdy ma telefon komórkowy, to jest „na orbicie”. To niebezpieczne, bo wyrywa ciebie z konkretnego życia rodziny i porywa ku życiu odlotowemu, bez konsystencji. Uważajcie na to! Pamiętajcie historię Teda i Nishy, uczących nas dobrego wykorzystania mediów społecznościowych.

Słyszeliśmy od Enassy i Sarmaada, że ​​miłość i wiara w rodzinie mogą być źródłem siły i pokoju nawet pośród przemocy i zniszczenia, spowodowanych wojną i prześladowaniami. Ich historia przypomina nam o tragicznych sytuacjach, jakie codziennie przeżywa wiele rodzin zmuszonych do opuszczenia swoich domów w poszukiwaniu bezpieczeństwa i pokoju. Ale Enassa i Sarmaad pokazali nam również, że wychodząc od rodziny i dzięki solidarności wielu innych rodzin, życie może być odbudowane i nadzieja może się odrodzić. Widzieliśmy to wsparcie w wideo Rammy i jej brata Meelada, gdzie Rammy wyraziła głęboką wdzięczność za wsparcie i pomoc, jakie ich rodzina otrzymała od innych rodzin chrześcijańskich z całego świata, które umożliwiły im powrót do ich wiosek. W każdym społeczeństwie rodziny rodzą pokój, ponieważ uczą miłości, akceptacji i przebaczenia, będących najlepszym antidotum na nienawiść, uprzedzenia i zemstę, które zatruwają życie osób i wspólnot.

Jak uczył dobry irlandzki ksiądz, „rodzina, która razem się modli, trwa razem” i promieniuje pokojem. Taka rodzina może być szczególnym wsparciem dla innych rodzin, które nie żyją w pokoju. Po śmierci ojca Ganniego Enass, Sarmaad i ich rodziny obrali raczej przebaczenie i pojednanie niż nienawiść i urazę. Dostrzegali w świetle krzyża, że ​​zło można zwalczać jedynie dobrem, a nienawiść można pokonać jedynie poprzez przebaczenie. W niemal niewiarygodny sposób udało im się znaleźć pokój w miłości Chrystusa, miłości, która czyni wszystko nowym. Dziś wieczorem dzielą ten pokój z nami. Modlili się. Modlitwa. Modlili się razem. A kiedy słuchałem chóru, widziałem po prawej stronie pewną mamę, która uczyła dziecko czynienia znaku krzyża. Pytam was: czy uczycie dzieci czynienia znaku krzyża? Tak, czy nie? Czy uczycie czynienia czegoś, co nie wiadomo czym jest? Bardzo ważne, aby dzieci od pierwszych lat życia nauczyły się właściwie czynić znak krzyża. To pierwsze wyznanie wiary, jakiego się uczą, wiary w Ojca, Syna i Ducha Świętego. Dziś wieczorem, zanim położycie się spać wy rodzice zadajcie sobie pytanie: czy uczę moich dzieci właściwego czynienia znaku krzyża? Pomyślcie, to wasza sprawa.

Miłość Chrystusa odnawiająca wszystko jest tym, co czyni możliwym małżeństwo i miłość małżeńską, naznaczoną wiernością, nierozerwalnością, jednością oraz otwartością na życie. To właśnie widać w czwartym rozdziale Amoris laetitia. Widzieliśmy tę miłość w Mary i Damianie w ich rodzinie z dziesięciorgiem dzieci. Pytam, czy dzieci was denerwują? Takie jest życie, ale to pięknie mieć dziesięcioro dzieci! Dziękuję za wasze słowa i za wasze świadectwo miłości i wiary! Doświadczyliście, że miłość Boga zdolna jest całkowicie przekształcić wasze życie i błogosławić radością pięknej rodziny. Powiedzieliście nam, że kluczem waszego życia rodzinnego jest szczerość. Z waszej relacji rozumiemy, jak ważne jest nieustanne udawanie się do tego źródła prawdy i miłości, które może przemieniać nasze życie: Jezusa, który rozpoczął swoją misję publiczną na weselu. Tam, w Kanie, zamienił wodę w nowe i słodkie wino, które pozwoliło na wspaniałe kontynuowanie radosnego świętowania. Czy myśleliście co by się stało w Kanie, gdyby Jezus nie uczynił cudu? Czy pomyśleliście jak paskudnie kończyć wesele o samej wodzie? Matka Boża to zrozumiała i powiedziała do Syna: wina nie mają, a Jezus zrozumiał, że smutny były koniec wesela tylko o wodzie. Tak się dzieje z miłością małżeńską. Nowe wino zaczyna fermentować w okresie narzeczeństwa, koniecznym, ale przelotnym i dojrzewa wraz z życiem małżeńskim we wzajemnym darze z siebie, czyniącym małżonków zdolnymi, by stać się z dwojga „jednym ciałem”. A także do otworzenia serca osobom potrzebującym miłości, szczególnie tym, którzy są sami, opuszczeni, słabi, a będąc bezbronnymi, często zepchnięci na dalszy plan przez kulturę odrzucenia- tę kulturę, jaką dziś przeżywamy, odrzucającą wszystko. Wszystko, co jest nieprzydatne, odrzuca dzieci, bo irytują, odrzuca starym, bo są niepotrzebni. Tylko miłość ocala nas od tej kultury odrzucenia.

Rodziny wszędzie są powołane, by nadal wzrastać i iść naprzód, pomimo trudności i ograniczeń, tak właśnie jak to uczyniły poprzednie pokolenia. Wszyscy jesteśmy częścią wielkiego łańcucha rodzin, sięgającego początków czasu. Nasze rodziny to żywe skarby pamięci, z dziećmi, które z kolei stają się rodzicami, a następnie dziadkami. Od nich otrzymujemy tożsamość, wartości i wiarę. Widzieliśmy to w Aldo i Marissie, małżonkach od ponad pięćdziesięciu lat. Ich małżeństwo jest pomnikiem miłości i wierności! Ich wnuki podtrzymują ich młodość; ich do jest pełen radości, szczęścia i tańca. Wspaniale, gdy babcia uczy wnuków tańca! Ich wzajemna miłość jest darem Boga, darem, który z radością przekazują swoim dzieciom i wnukom.

Społeczeństwo – słuchajcie tego uważnie! – społeczeństwo, które nie docenia dziadków, jest społeczeństwem bez przyszłości. Kościołowi, który nie dba o przymierze między pokoleniami, zabraknie w końcu tego, co naprawdę ważne – miłości. Nasi dziadkowie uczą nas znaczenia miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Sami dorastali w rodzinie i doświadczyli miłości synów i córek, braci i sióstr. Dlatego stanowią skarbiec doświadczenia i mądrości dla nowych pokoleń. Wielkim błędem jest nie zadawanie pytań pod adresem starszych o ich doświadczenia lub myślenie, twierdzenie, że rozmowa z nimi to strata czasu. W tym kontekście chciałbym podziękować Missy za jej świadectwo. Powiedziała nam, że między nomadami rodzina zawsze była źródłem siły i solidarności. Jej świadectwo przypomina nam, że w domu Bożym jest miejsce przy stole dla wszystkich. Nikt nie może być wyłączony; nasza miłość i nasza uwaga muszą rozciągać się na wszystkich.

Jest późno i jesteście zmęczeni! Jak także. Ale pozwólcie, że powiem wam jeszcze jedną rzecz. Wy, rodziny, jesteście nadzieją Kościoła i świata! Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty stworzył ludzkość na swój obraz, aby miała ona udział w Jego miłości, aby była rodziną rodzin i cieszyła się tym pokojem, który tylko On może dać. Swoim świadectwem o Ewangelii możecie pomóc Bogu w zrealizowaniu Jego marzenia. Możecie pomóc w zbliżeniu wszystkich dzieci Bożych, aby wzrastały w jedności i nauczyły się, co znaczy dla całego świata żyć w pokoju, jak wielka rodzina. Z tego powodu chciałem przekazać każdemu z was kopię Amoris laetitia, przygotowanej podczas dwóch synodów o rodzinie i napisana, aby była swego rodzaju przewodnikiem, by z radością żyć Ewangelią rodziny. Niech nasza Matka, Królowa rodziny i pokoju, wspiera was wszystkich w podróży życia, miłości i szczęścia!

A teraz, pod koniec naszego wieczoru, odmówimy modlitwę tego Spotkania Rodzin. Wszyscy razem odmówimy modlitwę oficjalną Spotkania Rodzin:

Boże nasz Ojcze,
Jesteśmy braćmi i siostrami w Jezusie Twoim Synu,
Jedną rodziną w Duchu Twojej miłości.

Błogosław nam radością miłości.

Uczyń nas cierpliwymi i dobrymi, łagodnymi i hojnymi.
Otwartymi na potrzebujących.
Pomóż nam żyć Twoim przebaczeniem i pokojem.

Chroń wszystkie rodziny swoją miłosną opieką,
szczególnie tych, za których teraz się modlitwy:

[W chwili ciszy powierzamy członków rodzin i innych z imienia]

Przymnóż nam wiary,
Wzmocnij naszą nadzieję,
Zapewnij nam bezpieczeństwo w Twojej miłości,
Czyń nas zawsze wdzięcznymi za dar życia, który dzielimy.

Oto prosimy, przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.

Maryjo, Matko i Przewodniczko, módl się za nami.
Święty Józefie, ojcze i opiekunie, módl się za nami.
Święci Joachimie i Anno, módlcie się za nami.
Święci Ludwiku i Zelio Martin, módlcie się za nami.

Dobranoc, śpijcie dobrze! Do zobaczenia jutro!

Za: http://www.focolare.org/polska/2018/08/27/stadion-croke-park-swieto-rodzin/

(lk)


5 września 2018

JUŻ PRZED LATY OTRZYMALIŚCIE PIERWSZE ROZGRZESZENIE, JAKIEGO UDZIELIŁEM W MEJ POSŁUDZE KAPŁAŃSKIEJ.

Pisząc do pewnego księdza, swojego przyjaciela, który przebywał w Rzymie, Eugeniusz wyraża swoje zaniepokojenie odkrywając, że nie było go na święceniach biskupich. Przypomina mu o specjalnej, łączącej ich więzi, o której Eugeniusz nigdy nie zapomniał.

Gdybyście poznali całą przyjaźń, jaka mnie z wami łączy, mieli­byście także pojęcie o cierpieniu, jakiego doświadczam, nie mogąc was ujrzeć, zwłaszcza w tej sytuacji, w jakiej się znajduję. Nie wiadomo o tym jeszcze w Rzymie, ale papież właśnie mianował mnie biskupem Ikozji i wizytatorem apostolskim Trypolisu i Tunisu. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, będę konsekrowany w niedzielę 14 paź­dziernika. Pomyślałem, że moje pierwsze błogosławieństwo wam przypadnie w udziale, ponieważ już przed laty otrzymaliście pierwsze rozgrzeszenie, jakiego udzieliłem w mej posłudze kapłańskiej. Moje błogosławieństwo dosięgnie was tam, gdzie będziecie. Ale, mój drogi przyjacielu, nie zapominajcie o mnie w waszych modlitwach, a w dniu mojej sakry odprawcie za mnie mszę. Bez trudu zrozumiecie potrzebę, w jakiej się znajduję.

Następnie wyraża swój smutek, że jego bliski przyjaciel nie był przy nim w tym ważnym momencie jego życia.

Jestem tutaj zupełnie sam. Zapewniam was, że biedna natura zostanie ukrzyżowana, ale nie na darmo liczę, że dobry Bóg poprzez bardzo obfite duchowe łaski wynagrodzi wszystko, cze­go zostanie pozbawione serce.

Do księdza Martina de Loirlieu, kapelana kościoła świętego Ludwika francuskiego, Rzym, 04.10.1832, w: EO I, t. XV, nr 165.


Od września wystartowało przedszkole w Poznaniu

Porozumienie miasta i naszej oblackiej prowincji zostało podpisane. Nowe przedszkole na Mikołowskiej w Poznaniu powitało dzieci we wrześniu. Z kolei 29 sierpnia przedszkole poświęcił prowincjał, o. Paweł Zając OMI.

Dzieci i personel mają w nowym budynku ojców oblatów zupełnie inne, dużo lepsze warunki: przestronne jasne sale, dobrze oświetlone m.in. przez duże okna, toalety przy każdej sali lekcyjnej (podczas gdy w starym budynku była jedna na piętrze), nowe meble - fragment artykułu z Głosu Wielkopolskiego (KLIKNIJ TU, ŻEBY PRZECZYTAĆ CAŁOŚĆ).

(kz)