6 maja - NIKT Z NAS NIGDY NIE POWINIEN ZAPOMNIEĆ O PEWNOŚCI BOŻEJ OPIEKI NAD NAMI

W końcu decyzja:

Pst! drogi Tempierze, mówię to ojcu po cichutku, ale jednak dość gło­śno, aby ojciec usłyszał. Wczoraj 15 lutego roku Pańskiego 1826 zgroma­dzenie kardynałów zebranych pod przewodnictwem kardynała Paki, prefek­ta, jednomyślnie zatwierdziło Reguły z wyjątkiem lekkich modyfikacji zaproponowanych przez kardynała referenta. Zdaniem kongregacji nasz Oj­ciec Święty powinien wydać brewe zatwierdzające w dobrej i odpowiedniej formie. Choć to znakomita łaska, jakiej Pan nam udziela i która wymaga naszej pełnej wdzięczności, myślę, że wypada ograniczyć zewnętrzne świa­dectwa naszych słusznych uczuć i poczekać z ich okazaniem do zatwierdze­nia przez papieża decyzji kongregacji i do zarządzenia sporządzenia brewe...

Trzeba przyznać, że działanie Bożej Opatrzności w tej sprawie było godne podziwu i że nikt z nas nigdy nie powinien zapomnieć, że Jej opieka była wyraźna.

List do Henryka Tempier, 16.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 224.

Często ze zdziwieniem myślałam o wielkiej dobroci Boga; moja dusza cieszyła się kontemplacją Jego wielkiej hojności i miłosierdzia. Niech na wieki jest błogosławiony! W rzeczywistości jasno widzę, że nigdy, nawet w tym życiu, nie zapomniał mi wynagrodzić za każde z mych dobrych pragnień. Święta Teresa z Avila


10 kwietnia - PRZEKONYWUJACY ŚWIADEK ŻYCIA KOGOŚ

Przygotowując się na przyjęcie decyzji kardynałów, w przeddzień posiedzenia, Eugeniusz po raz pierwszy udał się na spotkanie z jednym z nich.

Myślę, że mówiłem ojcu, iż kardynał Pallotta odesłał mnie do wtorku do godziny dwudziestej drugiej. Na spotkanie udałem się punktualnie. Od razu zostałem wprowadzony do apartamentu jego eminencji, który przyjął mnie z wszelkimi objawami jak najłaskawszej grzeczności... wyraził zadowolenie, że poznał się ze mną. Powie­dział mi, że choć dano mu tylko dwa dni na przejrzenie naszej sprawy, postarał się przeczytać od początku do końca całą pozycję; że jest bardzo zadowolony, ale że zrobił parę małych uwag, które miał mi przedstawić...

Eugeniusz wymienił wówczas pewne drugorzędne sprawy, co do których kardynał miał uwagi i pragnął zmian, i kontynuował swój wykład, podkreślając, że najbardziej był poruszony pracą misjonarzy:

Następnie rozmawialiśmy o dobru, jakiego dokonują nasi drodzy współbracia. Wzruszył się przy moim opowiadaniu o niektórych ich dzie­łach i bardzo dobrze wypowiedział się na temat cudownego uzdrowienia niemego ukaranego przez Boga przypis autora: wydarzenie, które miało miejsce podczas kazania ojca Albiniego] , mówiąc, że to było niczym w porówna­niu z cudami nawrócenia dokonywanymi w duszach. Wyszedłem bardzo z niego zadowolony i zdawało mi się, że on również był ze mnie bardzo usa­tysfakcjonowany.

List do Henryka Tempier, 16.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 224.

Wszyscy pamiętajmy o tym: Nikt nie może głosić Ewangelii o Jezusie bez świadectwa swego własnego życia. Papież Franciszek


9 kwietnia - W RZYMIE JESTEŚMY NIEWOLNIKAMI BIUROKRACJI

Eugeniusz kontynnuje opis swej podróży do Rzymu, starając się uzyskać papieskie zatwierdzenie oblatów.

Mój drogi Tempierze, moje starania znów się zaczynają w związku z postępem naszych spraw, które odzyskały swój tok po miesiącu stagnacji. Przedwczoraj po raz setny odprawiałem swoje zwykłe stacje. Tym razem coś dały... Ale wreszcie jesteśmy w dobrym nastroju. To zebranie u kardynała prefekta zostało wyznaczone na środę... Będę więc zatroskany aż do wtorku i środy.

Dzieli się wówczas, jak bardzo ogrania go nerwowość i frustracja. Pragnie czynić obojętnie co, byleby tylko nie przeżywać tej sytuacji w Rzymie

Ach! drogi przyjacielu, lepiej głosić misje, lepiej nawet delektować się kłopotami wikariatu generalnego niż wykonywać smutną, denerwującą funkcję, jaką muszę spełniać tutaj. Błogosławiony Alfons spełniał ją w sposób bardziej przykry w wielu okolicznościach swego życia. W tej chwili wzywam go, aby wyprosił mi cierpliwość i wreszcie powodzenie, bo te wszystkie troski i kłopoty będą niczym, jeżeli ostatecznie otrzymamy to, o co prosimy. W Rzymie jest się niewol­nikiem form. Trzeba przez to przejść. Poczekajmy więc na wynik środo­wej Kongregacji.

List do Henryka Tempier, 11.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 221.

Nasze zmęczenie często jest spowodowane nie naszą pracą, ale niepewnością, frustracją i urazą. Dale Karnegie


8 kwietnia - RELIKWIE ZMARŁYCH

Po kolacji zatrzymałem się u świętego Pawła za murami. Cóż za boleść zobaczyć tak piękną bazylikę, która padła pastwą płomieni...

Ten kościół, w który oddaje się cześć grobowi świetego Pawła, częściowo został zniszczony przez pożar. Prawie 30 lat później Eugeniusz był w Rzymie, kiedy papież poświęcił odnowioną bazylikę. Jego nazwisko zostało wypisane na pamiątkowej tablicy w prezbiterium.

W jednej z bocznych kaplic, której nie strawił ogień, przechowuje się jeszcze cudowny krzyż, który, jak mówią, przemówił do świętej Brygidy. W ten samej kaplicy pokazano mi kajdany świętego Pawła. To całkiem po prostu kawałek łańcucha, który jest podobny do łańcucha z naszych walizek...

Dziennik rzymski, 29.01.1826, w: EO I, t. XVII.

Ten komentarz pokazuje, do jakiego stopnia Eugeniusz był ostrożny w odniesieniu do nadzwyczajnych religijnych doświadczeń, a zarazem roztropny wobec przedmiotów kultu, których pochodzenie było wątpliwe.

Każda relikwia śmierci jest drogocenna, jeśli tłumaczy wartość jej życia. Emily Bronte


7 kwietnia - LUDZIE WOLĄ BYĆ KAPŁANAMI ANIŻELI BRAĆMI ZAKONNYMI

W Rzymie Eugeniusz z podziwem patrzył na braci zakonnych i marzył o tym, aby więcej ich wstępowało do oblatów we Francji.

Mię­dzy innymi mają trzech Niemców, którzy warci są Peru... Nie wiem dlaczego nie mamy tych dobrych Niemców we Francji.

Ze smutkiem opłakuje sytuację we Francji. Ludzie uznający, że mają powołanie oblackie, wolą zostawać kapłanami, wstąpienie do stanu kapłańskiego wydaje się im być łatwiejsze.

Jeśli idzie o Francuzów Francuzów, można się domyślać, dlaczego ich nie ma: dlatego, że młodzieńcy, którzy skłanialiby się do życia zakonnego, mogąc być dopuszczeni do stanu duchownego bez pieniędzy i bez talentów, dają się skusić na to frymarczenie...

List do Henryka Tempier, 29.01.1826, w: EO I, t. VII, nr 221.

Dzisiaj uwydatniono wartość powołania brata:

Bracia oblaci mają udział w jedynym kapłaństwie Chrystusa. Są wezwani, aby na swój sposób współpracować w pojednaniu wszystkiego w Nim (por. Kol 1, 20). Przez swoją konsekrację zakonną dają świadectwo życia całkowicie inspirowanego Ewangelią. Reguła 7 c


4 kwietnia - BRACIA EWANGELIZUJĄ SWYMI TALENTAMI

Począwszy od chwili, kiedy w 1818 roku olaci stali się zgromadzeniem zakonnym, dla ludzi, którzy chcieli zostać misjonarzami otwarła się droga, aby być kapłanami lub braćmi zakonnymi. Na początku było bardzo mało tych, którzy jako bracia swe talenty poświęciliby na służbę misji. W Rzymie Eugeniusz spotkał wielu braci z różnych zgromadzeń, którzy robili na nim wrażenie..

Brat, który mi usługuje, chciałby za wszelką cenę mi towarzyszyć. Nie jest jeszcze nowicjuszem, ma dwadzieścia lat i z zawodu jest szewcem. To uroczy chłopiec, który uczy się trochę szyć i który potrafi robić omlet. Moja delikatność wzbrania się przed wyrażeniem zgody na jego pragnie­nia, ale trudno jest bez brata, podczas gdy tutaj mają ich w obfitości. Mię­dzy innymi mają trzech Niemców, którzy warci są Peru. Jeden jest stola­rzem, drugi kucharzem, a trzeci krawcem.

List do Henryka Tempier, 29.01.1826, w: EO I, t. VII, nr 221.

Dzisiaj:Bracia uczestniczą w misyjnym dziele budowania Kościoła w świecie, szczególnie tam, gdzie Słowo Boże jest przepowiadane po raz pierwszy. Są posłani przez Kościół. Ich usługi techniczne, zawodowe i pastoralne, jak również świadectwo ich życia stanowią posługę ewangelizacyjną. Reguła 7 c

Jedność jest siłą. Dzieki pracy w grupie i współpracy można uczynić wspaniałe rzeczy. Mattie Stepanek


2 kwietnia - ŻYŁ I INNYM POZWALAŁ OBSERWOWAĆ TO, CO CZYNIŁ

Eugeniusz, jako Założyciel oblatów, uważał się za duchowego ojca każdego z członków. Szczególne miejsce w życiu Eugeniusza zajmował Hipolit Courtes. Jako nastolatek był członkiem Stowarzyszenia Młodzieży, następnie był w pierwszej grupie nowicjuszów, która przyłączyła się do misjonarzy. Jako współpracownik i doradaca zawsze był blisko Eugeniusza.

Pisząc do niego, Eugeniusz przekomarza sie z nim, podając mu wszelkie racje, dla których ten list nie był konieczny.

... Może byłoby bardziej zgodne ze ścisłym ubóstwem, gdybym zrezy­gnował z przyjemności napisania do ciebie, aby zaoszczędzić wydatki związane z przesyłką mego listu, tym bardziej, że wiem, iż nie jesteś po­zbawiony wiadomości ode mnie, ponieważ ojciec Tempier troszczy się o to, aby ci je przekazać, a nawet przekazuje ci listy, jakie do niego pisuję. Ale prócz tego, iż byłoby to trochę zbyt daleko posuniętą troską o tę cno­tę, nawet gdybym nie miał innego powodu do napisania do ciebie niż wzajemna przyjemność z korespondencji zgodnej z porządkiem.

Poza wielką przyjemnością, jaką odczuwa komunikując się z nim, wymienia powody, dla których istotne jest, aby między sobą utrzymywać osobiste relacje:

Jesteś su­periorem najważniejszego domu w naszym Stowarzyszeniu, kierujesz na­dzieją Zgromadzenia, jesteś jednym z głównych członków rodziny, a za­tem jest rzeczą słuszną, abym od czasu do czasu pisał bezpośrednio do ciebie i dlatego robię to bez skrupułów oraz z całą satysfakcją, jaką odczu­wam zawsze we wszystkich moich kontaktach z tobą, którego mam przy­zwyczajenie i szczęście kochać prawie od czasu, kiedy istniejesz.

List do Hipolita Courtes 2.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 221.

Mój ojciec nie powiedział mi, jak żyć, pozwolił mi poznać, jak on to robił. Clarence Budington Kelland


1 kwietnia - FINANSE - KŁOPOT SPRAWIAJĄ MI MOJE UBRANIA

Eugeniusz był zasadniczy, gdy chodziło o jego niepotrzebne wydatki osobiste. Pisząc z Rzymu do Tempier kreśli obraz, dokąd zaprowadziła go jego prostota.

Tymi pieniędzmi spłaciłem swoje długi, to znaczy zapłaciłem za dwa miesiące wyżywienia w domu, w którym mieszkam. Kłopot sprawiają mi moje ubrania. Trzeba widzieć, jak je oszczędzam. Korzystam z suchej pogody, dodzierając starych spodni, które są podziurawione na obu kolanach, w kroku, z przodu i z tyłu, ale sutanna przykrywa wszystko. Kiedy pada deszcz, trzeba podnieść tę przykrywkę, a wtedy zobaczono by tam zbyt wyraźnie. Mam za dużo półkoszulków, ale za to pończochy są moim utrapieniem. Za każdym razem, gdy je wciągam, mu­szę w nich robić dziury. Gdybym nie musiał codziennie pojawiać się u jakiegoś kardynała, nie zdejmowałbym brzydkiej sutanny, której zmarszczki pokrywałby mój piękny płaszcz. Ubieram ją rano przed wyjściem. Nie trzeba niczego bardziej niż umiłowania ubóstwa, aby mnie zmusić do ubierania się trzy razy dziennie, bo wieczorem, wracając, przebieram się jeszcze raz. Robię to dlatego, iż obawiam się, że jestem dopiero w połowie swego tutaj pobytu.

List do Henryka Tempier, 28.01.1825, w: EO I, t. VII, nr 221.

Nasze życie ubóstem jest tak samo istotne jak nasza praca. Tylko w niebie będziemy mogli zobaczyć pomoc, jaką zawdzięczamy ubogim, aby lepiej kochać Boga z ich powodu. Matka Teresa


31 marca - FINANSE - WE WSPÓŁPRACY Z BOŻĄ OPATRZNOŚCIĄ

Z Rzymu Eugeniusz dzieli się swą troską o finanse oblatów i koniecznością zaspokojenia potrzeb członków na przyszłość.

Chciałbym, aby ojciec nie tracił z widoku pewnej spra­wy, o której ustawicznie myślę, to znaczy tego, że w Zgromadzeniu nie ma nikogo, kto posiadałby pieniądze i że w dniu, w którym zabraknie pew­nych dochodów, będziemy bardzo zakłopotani wyżywieniem i ubraniem tylu ludzi. Wiem, że należy liczyć na Bożą Opatrzność, co zaleca chrześci­jańska mądrość. Dlatego właśnie moim celem zawsze było robienie kapi­tału, dzięki któremu można byłoby zaradzić najpilniejszym potrzebom ży­ciowym, oczywiście nie z myślą o gromadzeniu skarbów, lecz aby uzupełnić wyposażenie, jakie wszystkie zgromadzenia mają we wszystkich krajach świata, bo gdybyśmy pewnego dnia byli skazani tylko na stypen­dia mszalne, nie byłoby czym utrzymać naszych wspólnot. Jeżeli zużyje się te pieniądze na budowle, nie pozostanie nam nic. Proszę o tym pomy­śleć, bo ci, którzy oddają się Bogu w Zgromadzeniu mają prawo do tego, aby zaradzono ich potrzebom.

List do Henryka Tempier, 22.01.1825, w: EO I, t. VII, nr 219.

Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro. Papież Jan Paweł II


28 marca - DŁUGO BĘDĄ PAMIĘTAĆ OŻYWIAJACE MNIE UCZUCIA I DRZEMIACĄ WE MNIE ENERGIĘ, ABY ODPIERAĆ SŁABE ARGUMENTY

Eugeniuszu, w tym świętym, lubię odkrywać na wskroś ludzką osobę, z jej zaletami i wadami. Co więcej, niezależnie jak niedoskonała była by ta osoba, był w stanie znaleźć Boga i nawiązać z nim głęboką i wspaniałomyślną relację we wszystkich sprawach. Dzisiejszy tekst w całości pochodzi z jego osobistego dziennika z podróży do Rzymu. W tym tekście widoczne są jego gwałtowne prowansalskie uczucia i jego wrażliwość. Uczestniczył w dorocznej mszy (wraz z nim i rojaliści) odprawianej w rocznicę ścięcia Ludwika XIV w 1793 roku. Nie tylko był wzruszony nabożeństwem, ale pod koniec mszy ogarnęło go uczucie niezadowolenia.

Po mojej mszy, przeniosłem się do kościoła świętego Ludwika Francuskiego, aby tam uczestniczyć w nabożeństwie w intencji Ludwika XIV... To nabożeństwo już lichsze być nie mogło; nie było ani przemówienia, ani odczytania testamentu, ani muzyki. Aby nam wynagrodzić, dobry superior bardzo uroczyście zaśpiewał prefację za zmarłych na ton wielkanocny i bożonarodzeniowy.

Wówczas udał sie do kościoła świętej Agnieszki na Placu Navonna, który znajduje się w miejscu jej męczeństwa, w domu publicznym.

Nie bardziej byłem zadowolony z nawiedzenia kościoła świetej Agnieszki. Było zbyt późno, abym mógł podziwiać wspaniałość budowli, widziałem je jeszcze nieco jaśniej dzięki świecom zapalonym w podziemiach, gdzie zeszliśmy po adoracji Boga w górnym kościele. Nigdy, moim zdaniem, bardziej wstrętnej i godnej napiętnowania pobożności. Tradycja głosi, że podziemia są domem publicznym, gdzie została wydana święta Agnieszka. Najpierw wcale w to nie wierzę, to miejsce jest okropne i upodabnia się do celi niż do tego rodzaju pomieszczenia. Ale to nieistotne, oczekuje się, abyście za wszelką cenę byli przekonani, że tak własnie jest i abyście o tym nie zapomnieli, pierwszą rzeczą, jaką zauważycie schodząc po schodach jest piękny napis, który już musiał nas tak bardzo zbudować podczas odmawiania brewiarza: « ingressa Agnes turpitudinis locum » [wejście Agnieszki na to miejsce bezeceństwa]. Miałem pokusę zawrócić z drogi, tak bardzo myśl o wejściu « in loco turpitudinis » napełniła mnie odrazą. Ale nie, trzeba było budować się aż do końca.

W pierwszej kaplicy po lewej, wchodząc do tego zakazanego miejsca na ołtarzu, w miejscu obrazu, znajduje się płaskorzeźba, która na pierwszy rzut oka wydawała mi się być bardzo dobrze zrobiona. Powiedziałem na pierwszy rzut oka, ponieważ w jednym momencie odwróciłem się od tego ohydztwa. Płaskorzeźba przedstawia świętą całkowicie nagą, mającą jedynie włosy za ubranie pomiędzy dwoma żołnierzami, którzy prowadzą ją gdzie i aby co robić? Historia a raczej tradycja mówią o tym wystarczająco.

Nadal nie mogę powstrzymać mego oburzenia, a dwaj łazarzyści, którzy tego wieczoru zechcieli poprzeć tę nikczemność, będą pamiętać o tym, co może wzbudzić we mnie uczucie i z jaką energią potrafię odrzucić błędne racje, ktore ma się odwagę przytaczać w tak skandalicznej sprawie.

Zanim wszedłem, do tego świętego miejca przyszedł budować się także nowicjat benedyktynów i nie wiem jakie kolegium dla duchowieństwa weszło tam po mnie. Zarówno mistrz nowicjuszów jak i rektor kolegium zasługiwaliby na to, aby trzymać ich napomnieć, a potem zawiesić na urzędzie, aby dać im czas na nauczenie się ich zawodu.

Dziennik rzymski, 21.01.1826, w:EO I, t. XVII.

Mów, kiedy jesteś zagniewany, a wygłosisz najlepsze przemówienie, którego ciągle bedziesz żałował. Ambrose Bierce