22 sierpnia - GDYBY OJCIEC WIDZIAŁ PAPIEŻA PODCZAS AUDIENCJI, KTÓREJ MI WCZORAJ UDZIELIŁ, PŁAKAŁBY OJCIEC Z RADOŚCI

Gdyby ojciec widział papieża w czasie audiencji trwającej dobre pół godziny, jakiej udzielił mi wczoraj, płakałby ze wzruszenia. Z jaką dobrocią przemawiał do mnie, z jaką łaskawością uśmiechał się przy sprawach, o których mu mówiłem, z jaką łatwością udzielał mi wszystkiego, o co go prosiłem, z jaką ufnością – nie mogę powstrzymać się od powiedzenia tego ojcu – mówił mi o bardzo sekretnych sprawach, co świadczyło o opinii, jaką raczył mieć o mnie. Wiedziałem już jednak o tym z tego wszystkiego, co Ojciec Święty mówił na mój temat przy różnych okazjach do rozmaitych osób. Cieszyłem się więc, klęcząc u jego stóp, których nigdy nie chciał pozwolić mi ucałować. W zamian za to podał mi swoją świętą rękę, którą ucałowałem – pomyśli ojciec, że z uniesieniem – nie, ze wzruszeniem i skupieniem, posuwając się nawet do przystawienia jej do swego czoła.

List do Henryka Tempier, 16.04.1826, w: EO I, t. VII, nr 237.

W swoim dzienniku Eugeniusz zamieścił osobistą relację i swoje odczucia:

Zostałem przyjety w tym samym pokoju co za pierwszym razem. Papież siedział na tym samym miejscu, ale sądziłem, że o wiele lepiej się czuł. Dał mi znak, abym się zbliżył, chcąc skrócić ceremoniał, który zakłada trzykrotne przyklęknięcie, przyklęknąłem tylko raz zanim znalazłem się u jego stóp, gdzie chciałem pozostać na klęczkach pomimo jego nalegań, jakie do mnie kierował, abym wstał. Pierwsze słowa, jakie do niego skierowałem, były wyrazem wdzięczności za dobrodziejstwa, jakie Jego Świątobliwość mi wyświadczył; papież zrozumiał, że byłem nią przeniknięty, a był uprzejmy, aby mi powiedzieć, że wyświadczył mi to, co... to odpowiednik tego, co trzeba było zrobić. Ojciec Święty tak bardzo pozwolił mi się rozgościć, że natychmiast wywiązała się między nami interesująca rozmowa; a jeśli ja ze swej strony otworzyłem swe serce, ze swego raczył mówić z zaufaniem, okazał swój szacunek, jakim chce bardzo mnie obdarzyć. Skorzystałem z tej pięknej okazji, aby przedstawić mu wszystkie prośby, jakie spisałem na kawałku papieru. Nie podjąłem żadnego innego środka ostrożności, aby przedstawić mu wszystkie me prośby, jak tylko prosić Jego Świątobliwość o pozwolenie, że byłem niedyskretny ostatnim razem, kiedy znalazłem sie u jego stóp. Napisałem szesnaście punktów, które przeczytałem jeden po drugim. Papież niczego mi nie odmówił, wręcz przeciwnie, z przychylnością, jaka go charakteryzuje, udzielił mi wszystkiego, o co go poprosiłem...

Nigdy nie zapomnę wszystkich innych szczegółów z tej zapamiętania godnej audiencji. W imieniu mojego wujka zakończyłem prośbą do Ojca Świętego o różaniec i o medalik dla mnie: „Jubileusz ogołocił mnie z wszystkiego – odpowiedział, tutaj nie mam niczego, ale jutro biskupowi Caprano przekażę wszystko, o co mnie ksiądz poprosił”. I nie zapomniał o tym, rzeczywiście przekazał mu wspaniały różaniec połączony złotym łańcuszkiem wraz z frędzlem i wielkim złotym medalikiem oraz więcej niż dwa srebrne medaliki dla mnie. Nie mogłem ucałować jego stóp [s. 100], dwukrotnie wskazął mi rękę, którą ucałowałem z uczuciem głębokiej pobożności. Poprosiłem go o apostolskie błogosławieństwo dla mojej matki, mojej siostry, jej dzieci, mojego wujka, naszego stowarzyszenia i dla mnie: Ah! Udzielam go księdzu z całego mego serca, z mocą z nieba, wznosząc oczy ku niebu, a mówiąc mi o naszych księżach, niech kontynuują wytrwałą pracę dla dobra dusz itd. Polecił mi pozdrowić mojego wujka i życzył mi dobrej podróży.

Dziennik rzymski, 15.04.1826, w: EO I, t. XVII.

Nowy papież wie, że jego zadaniem jest ukazywanie światła Chrystusa męzczyznom i kobietom świata, nie jego własnego światała, ale światła Chrystusa. Papież Benedykt XVI


21 sierpnia - DOBREMU BOGU SPODOBAŁO PRZYGOTOWAĆ SIĘ MI DROGĘ I OTWORZYĆ WSZYSTKIE SERCA

Gdy Eugeniusz ostatecznie przygotowuje się do opuszczenia Rzymu, ponowienie dostrezga bożą obecność i jego błogosławieństwo dla wszytskiego, co zdziałał w tym mieście.

Gdybym nie był głęboko przekonany, że dobremu Bogu spodobało się przygotować mi drogę i otworzyć wszystkie serca, naprawdę byłoby z czego się pysznić, widząc pośpiech, uznanie i miłość, jakie wszyscy mi okazywali w czasie mego pobytu w tej stolicy świata. Dzięki Panu nawet nie byłem kuszony tą wstrętną pychą, ale byłoby kłamstwem mówienie, że nie byłem zadowolony i uradowany takim ogólnym przyjęciem. Przeciwnie, doznawałem z tego powodu stałego uczucia radości i wdzięczności, bo muszę ojcu powiedzieć, że poczynając od lokajów, braci zakonnych itd. aż do papieża, wszyscy okazywali mi najczulsze dowody przywiązania albo miłości.

List do Henryka Tempier, 16.04.1826, w: EO I, t. VII, nr 237.

Być może nic tak nie pomaga nam tak przechodzić od naszego małego «Ja» do wielkiego świata jak wdzieczna pamięc o Bogu. Taka perspektywa zaprasza Boga do całego zycia, nie tylko w chwile przeznaczone na adorację lub ćwiczenia duchowe. Nie tylko w te momenty, gdy życie zdaje się być łatwe. Henri Nouwen


20 sierpnia - KAPŁANI-OBLACI SĄ ZOBOWIĄZANI NAJPIERW DO POSŁUSZEŃSTWA WOBEC ZGROMADZENIA A POTEM WOBEC MIEJSCOWEGO BISKUPA

Eugeniusz mówił o nas, że jesteśmy ludźmi biskupów i starał się zapewnić, aby nasza posługa i obecność w diecezji odbywała się w jedności z posługą i duchem biskupa. Jednak w wyniku papieskiego zatwierdzenia, w sytuacji, gdy zamiary biskupa nie były zgodne z naszą regułą lub naszym duchem, wówczas do Zgromadzenia dociera, że otrzymało wątliwwe dobrodziejstwo.

Z natury każdego instytutu zatwierdzonego przez Stolicę Świętą wynika, że kapłani, którzy do niego wstępują, mają zachowywać posłuszeństwo ślubowane w tym instytucie we wszystkim, co jest nieadekwatne z posłuszeństwem biskupowi. Inaczej papieże nie mieliby władzy zatwierdzać jakiegokolwiek zakonu albo zgromadzenia, aby nie zwalniać kapłanów z posłuszeństwa biskupowi. Zakonnicy rzeczywiście i faktycznie zależą od ordynariuszy o ile zgodnie z regułą zakonną jest to możliwe. I tak, jeśli idzie o pozwolenie na słuchanie spowiedzi, to otrzymują je tylko od ordynariusza. W diecezjach, w których mają stałe miejsce zamieszkania, w pełni podlegają wszystkiemu, co należy do karności zewnętrznej i biskup może ich wizytować, suspendować i wydalić ze swojej diecezji ze względu na wszystkie powody kanoniczne, które mu dają do tego prawo tak samo jak w stosunku do każdego innego ze swoich kapłanów. Do diecezji, w których nie mają placówki, mogą się udawać w celu sprawowania tam świętej posługi sakramentalnej i głoszenia słowa Bożego, jeżeli biskup wyraźnie ich wezwie. Wówczas wykonują to pod jego nadzorem i zgodnie z jego korektą, jeżeli uważa ją za stosowną. Ponadto przysługuje mu całkowita wolność w ustalaniu z przełożonymi osób, którymi będzie musiał posłużyć się w dziele, do którego ich się domaga. Do tego ogranicza się władza biskupa. Gdyby miał prawo dysponowania swymi diecezjanami, którzy zostali oblatami, tak jakby nie byli oni związani żadnym innym węzłem, samo dzieło zostałoby zniszczone, a władza papieska stałaby się pozorną.

List do Henryka Tempier, 09.04.1826, w: EO I, t. VII, nr 235.

Nasza obecna reguła potwierdza tę zasadę:

Z miłości do Kościoła oblaci wykonują swą misję w jedności z pasterzami, których Pan postawił na czele Swego Ludu. Z wiarą oświeconą przyjmują lojalnie nauczanie i orientację następców św. Piotra i apostołów... Konstytucja 6


19 sierpnia - ZROUZMIEC, CO ZNACZY BYĆ STOWARZYSZENIEM ZAKONNYM ZATWIERDZONYM PRZEZ PAIEŻA

Na poczatku 1826 roku ojciec Tempier wysłał litterae dimmissorie do święceń kleryków Martina i Richauda. Biskup Arbaud w marcu odpisał, że te osoby, pochodzące z Gap, powinny podjąć decyzję o powrocie do macierzystej diecezji, gdyby opuściły Stowarzyszenie, a ten ostatni (Richaud) odszedł z Notre-Dame du Laus.

...Nie rozumiem zachowania się biskupa z Gap. Drżałem, kiedy widziałem ustępstwo, jakie ojciec zamierzał mu zrobić. Czy ojciec o tym pa­mięta? W sumieniu tego nie możemy robić. Ojciec więc nie zrozumiał jeszcze tego, czym jesteśmy. Tego nie możemy robić.

W żadnym przypadku ojciec nie ma prawa tracić członków Zgromadzenia. Jeżeli ktoś opuszcza Stowarzyszenie, niech na mocy prawa wraca, do swojej diecezji, ale założywszy, że wycofalibyśmy się z jego diecezji, czego na pewno nie mamy zamiaru uczynić, nie mielibyśmy z tego powodu prawa nakazać opuszczenie Stowarzyszenia członkom, którzy przypadkowo byliby diecezjanami tego biskupa. Proszę się więc ograniczyć do powiedzenia mu, że w przyszłości, jeżeli będzie się sprzeciwiał wstąpieniu swoich diecezjan do naszego Stowarzyszenia, nie będziemy ich przyjmować, ale ci, którzy już są członkami Zgromadzenia, nie mogą składać deklaracji, która nie miałaby żadnego znaczenia prawnego, ponieważ byłaby sprzeczna ze ślubami zatwierdzonymi przez Kościół, które upodab­niają ich do wszystkich innych członków zgromadzeń zakonnych istniejących w Kościele i od których Monsignore nie mógłby wymagać podobnej deklaracji. Byłaby ona sprzeczna z wszystkimi prawami kanonicznymi.

List do Henryka Tempier, 09.04.1826, w: EO I, t. VII, nr 235.

W naszej obecnej regule 7d pobrzmiewa echo tych słów:

Wierność naszemu oblackiemu powołaniu winna być dla nas przewodnikiem w przedsięwzięciach misjonarskich i w przyjmowaniu obowiązków duszpasterskich.

Rozmowy z miejscowymi biskupami opierają się o kontrakt pomiędzy nimi a oblatami: Przyjmowanie nowych misji i zatwierdzanie ogólnych umów między prowincją a ordynariuszem miejsca należy do superiora generalnego z radą. Reguła 7e


18 sierpnia - ŚMIERĆ JAKO CZAS NOWEJ KOMUNII

Swój poranek spędziłem na przyjmowaniu do Pierwszej Komunii panienek z żeńskiej szkoły w klasztorze Św. Dionizego. Proszę ocenić moją boleść, gdy trzeba było przemawiać do młodych osób w wieku naszej biednej Caroline’y i ubranych tak, jak ją widziałem w ubiegłym roku prawie o tej samej porze oraz w dniu jej Pierwszej Komunii, a nawet po jej śmierci. Na pewno moje uczucia, a zatem i zmartwienia nie są przejściowe!

List do Henryka Tempier, 09.04.1826, w: EO I, t. VII, nr 235.

Eugeniusz wspomina swą bolesna posługę wobec swej siostrzenicy, Karoliny de Boisgelin, która przed niespełna rokiem zmarła w wieku 12 lat.

W swoim dzienniku Eugeniusz, przypominając to wydarzenie, ukazuje swe osobiste uczucia:

Przez siostrę Baudemont, przełożoną zakonnic z klasztoru świętego Dionizego, zostałem poproszony, aby przyjść i odprawić mszę w ich kościele, aby udzielic pierwdszej komunii wielu wychowankom z ich pensjonatu. Przystałem na jej zaproszenie; ale jeśli z jednej strony z radością pełniłem tę posługę, z driguej moje serce było potwotnie rozdarte, widząc na własne oczy te dzieci w tym samym wieku, co nasza biedna Karolina, ubrane dokładnie tak samo, jak myśmy ją ubrali podczas tej pierwszej komunii, jaką to biedne dziecko przyjęło jako wiatyk, ukoronowane kwiatami na łożu śmierci. Ah!, jak bardzo odczuwam i doświadczam, że można być poddanym woli Boga nie wyrzekając się głębokiego smutku! Biedny, mały anioł! Przebywałem w pomieszczeniu przylegającym do pokoju mojej siostry, kiedy przyszła na świat; ochrzciłem ją, do mnie należało zaopatrzyć ja na śmierc i udzielić ostatniego namaszczenia! Natura się sprzeciwia, ale łaską ją ujarzmia ją i zaprasza do wiary i nadziei. Drogie dziecko! Widzę cię w niebie, na które liczyłaś z taką pewnością i prostotą. To piękne niebo zostało uczynione dla tych, którzy podobnie jak ty zachowali niewinność: Do takich należy bowiem ktrólestwo niebieskie (Mt 19, 14); te słowa wyryłem na jej grobie. Teraz, gdy królujesz z dobrym Bogiem, którego tak bardzo pragnęłaś posiąść, wzywaj Jego łaskawości i Jego miłosierdzia nad tymi, którzy podobnie jak ja, przez ich grzechy zasłużyli, aby na wieki być odzieleni, ale którzy jeszcze maja odwage ufać, aby przez zasługi Jezusa Chrystusa i modlitwy świętych dojść do błogosławionej ojczyzny, aby tam na wieki kochac i uwielbiać tego samego Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje na wieki wieków.

Dziennik rzymski, 9.04.1826, w: EO I, t. XVII

Pomyśl o swoim dziecku, nie jak o zmarłym, ale jak o żyjącym, nie jak o kwiecie, który przekwitł, ale został przeszczepiony i dotkniety ręką boskości, rozkwitnął bardziej jaśniejącymi kolorami i łagodniejszymi cieniami niż te... Richard Hooker


11 sierpnia - KRYTYKA DOBREGO PRZYKŁADU

Nadal zastanawiając się nad wiadomościami, które otrzymał w Rzymie na temat głoszenia w Aix, Eugeniusz odpowiada na obojetnośc i krytykę niketórych uczestników misji.

Nie zrozumiałem, co Courtes chciał mi powiedzieć przez upokorzenia, o których mi mówi. Przypuszczam, że to lekceważenie ze strony tych, dla których się poświęcamy.

Ponownie zapewnia oblatów, że to nie powinno ich zatrzynywać. Tak długo jak nadrzędnym celem posługi jest dobro ludzi, nie powinni pozwolić wytrącić się z równowagi tym, którzy są negatywnie nastawieni.

To bardzo małe nieszczęście. Nie pragnę niczego więcej tylko tego, aby głoszono kazania pożytecznie, pozosta­wiając na boku wszelką miłość własną. Bez tego nie osiągnie się wielkich owoców. Mam nadzieję, że nasi ojcowie, mając do czynienia z ludźmi tak źle usposobionymi, stanowczo postanowią sobie również, iż będą działać bardzo roztropnie. Proszę im polecić, aby się zachowywali jak święci, jak prawdziwi apostołowie, łącząc z kazaniami zewnętrzną skromność i wielką miłość do grzeszników. Niech z ich postępowania będzie można poznać, że nie są zwy­kłymi kaznodziejami, że naprawdę ożywia ich gorliwość właściwa ich święte­mu powołaniu. Niech nie zapominają o sobie, jeśli naprawdę chcą być uży­teczni dla innych. Niech się zatem dużo modlą. Wówczas dobry Bóg przyjdzie im z pomocą i wszystko pójdzie dobrze.

List do Henryka Tempier, 30.03.1826, w: EO I, t. VII, nr 233.

Niewiele rzeczy jest tak ciężkich do zniesienia jak krytyka dobrego przykładu. Mark Twain


7 sierpnia - NIE MOGŁEM SIĘ POWSTRZYMAĆ, ABY NIE WRÓCIĆ DO TEGO WSPANIAŁEGO I BUDUJĄCEGO ZGROMADZENIA, KTÓRE ZAŁOŻYŁEM W AIX.

Opisując odwiedziny w jednym z wielkich domów jezuitów w Rzymie, Eugeniusz musiał napisać:

W tej samej chwili, we wszystkich częściach domu dało się słyszeć inne głosy, które również śpiewały pieśni uwielbienia Boga; to są inne zgromadzenia prowadzone przez ojców jezuitów, podzielone według wieku i klas młodych ludzi. Nie mogłem się powstrzymać, aby nie wrócić do tego wspanialego i budującego zgromadzenia, które założyłem w Aix i Kościołowi dostarczyło tylu kapłanów, a światu dobrych chrześcijan, a które jeszcze ostałoby się, pomimo mej nieobecności, gdyby zazdrość i fałszywa gorliwość nie sprzysiegły się przeciwko niemu, aby je zniszczyć.

Dziennik rzymski, 3.04.1826, w:EO I, t. XVII.

Stowarzyszenie Młodzieży powstało i rozwijało się dzięki gorliwości, entuzjazmowi i osobowości Eugeniusza. Gdy w 1823 roku opuścił Aix, młodzież zaczęła udawać się gdzieś indziej. Stowarzyszenie zapełniło pustkę i istotną potrzebę, kiedy Eugeniusz dał mu poczatek podczas prześladowań Kościoła za czasów Napoleona. Ale sytuacja uległa zmianie, o czym powiadamia Yvon Beaudoin:

W 1826 roku, z niewielką liczbą członków i pod kierownictwem ojca Courtes, Stowarzyszenie Młodzieży z Aix jeszcze istniało. Dziennik obrad kończy się w 1837 roku. Jezuici, którzy w 1821 roku podjęli się prowadzenia niższego seminarium w Aix, założyli tam stowarzyszenie maryjne, które wnet przyciągnęło chrześcijańską młodzież z Aix. Istniało także stowarzyszenie młodzieży podobne do tego z domu oblackiego, które najpierw było prowadzone przez pewnego ojca jezuitę a później przez Zgromadzenie Najświętszego Serca Dziciątka Jezus, założonego przez księdza Timon-David.”

Entuzjazm to wszystko. Powinien być naciągniety i dzwięczący jak struna gitary. Pele


5 sierpnia - 200 LAT PÓŹNIEJ. Z ENTUZJAZMEM PRZYJMIJCIE TĘ REGUŁĘ ŻYCIA, KTÓRA Z RADOŚCIĄ ZOSTAŁA NAM PRZEKAZANA.

A zatem przyjmijcie z radością ten kodeks naszych Reguł, który prze­syłam wam z żywym zadowoleniem. Strzeżcie tych Reguł z jak najbardziej skrupulatną uwagą. Zostały one uznane przez papieża za bardzo odpowied­nie do prowadzenia dusz do doskonałości. Niech pokój Boży, który prze­wyższa wszelkie uczucia, strzeże waszych serc w Chrystusie Jezusie i niech Pan udzieli wam wzrostu jako wiernym zarządcom i niech was ubo­gaci miłością wzajemną i w stosunku do wszystkich. Amen.

Dan w Rzymie, roku Pańskiego 1826, w dniu Zwiastowania błogosła­wionej Dziewicy Maryi, 25 marca.

K.-J.-Eugeniusz de Mazenod, superior generalny.

List do wszystkich oblatów, 25.03.1826, w: EO I, t. VII, nr 232.

Przez 200 lat superiorzy generalni, następcy świętego Eugeniusza, zwracali uwagę na to samo przesłanie. Ojciec Louis Lougen, przedstawiając ostatnią, przejrzaną wersję naszych Kosnrystuscji i Reguł, nawiązał do odczuć Eugeniusza:

W Przedmowie z 1825 roku święty Eugeniusz de Mazenod stwierdza, że Zgromadzenie chce osiągnąć swoje cele i skuteczniej pracować dla zbawienia dusz i naszego własnego uświęcenia. <Jest rzeczą nieodzowną ustalenie pewnych norm postępowania, które by łączyły wszystkich jej członków w działaniu jednolitym i wspólnym duchu. To właśnie stanowi siłę organizmów, podtrzymuje w nich żarliwość i zapewnia im trwałość>. Przyjmijmy zatem na nowo, z nieskazitelną radością te Konstytucje i Reguły, w ten sposób nasze Zgromadzenie będzie zjednoczone, silne i gorliwe w głoszeniu Ewangelii ubogim i najbardziej opuszczonym.

Jeśli jest piętno, to jest ono w nas, a naszym obowiązkiem wówczas jest go nie powielać, ale szczególnie odnawiać i potwierdzać te wartości, w które wszyscy wierzymy. Elliot Richardson


4 sierpnia - 200 LAT PÓŹNIEJ. DUCH OBLACJI, ABY ZMIENIĆ ŚWIAT NAJBARDZIEJ OPUSZCZONYCH

Oficjalny opis wydarzeń związanych z naszym zatwierdzeneniem Eugeniusz kończy zachetą, aby swoimi uczynić słowa świętego Pawła: Ja zaś bardzo chętnie poniosę wydatki i nawet siebie samego wydam za dusze wasze (2 Kor 12,15).

Teraz, moi wielebni ojcowie i bardzo kochani w Panu klerycy, którym Boże tchnienie płonące w waszych sercach natchnęło wszystko, co jeszcze mam wam powiedzieć, jeśli nie to, że po tak licznych i tak wielkich zna zna­kach opieki z góry powinniście z zapałem poświęcić się szerzeniu chwały Boga, pozostając gotowi do znoszenia najcięższych ofiar dla Jego czci; że w tym czasie klęski dzięki specjalnej łasce zostaliście wybrani, aby oży­wić płomień pobożności pierwszych uczniów wiary, odtworzyć w swoim życiu świetne przykłady tylu zakonników, którzy przez staranne praktyko­wanie tych samych cnót, które wy praktykujecie, doszli do szczytów świę­tości i w ten sposób pocieszyć świętą Matkę chrześcijan, która opłakuje upadek tych zakonów zniszczonych w wielu miejscach przez gwałtowną burzę prześladowania; wreszcie, że przez podtrzymywany wysiłek powin­niście nieść pomoc duszom zwłaszcza, zgodnie z duchem naszego Instytu­tu, najbardziej opuszczonym, nieustannie powtarzając z radosnym zapałem te słowa Apostoła: „Ja zaś bardzo chętnie poniosę wydatki i nawet siebie samego wydam za dusze wasze...”

List do wszystkich oblatów, 25.03.1826, w: EO I, t. VII, nr 232.

Mała grupa zdecydowanych i zapalonych nienasyconą wiarą duchów może zmienić bieg historii. Mahatma Gandhi


1 sierpnia - 200 LAT PÓŹNIEJ. NASZA HISTORIA JAKO WIZJA STWORZENIA W RUCHU

Thomas Jefferson powiedział, że bardziej wolał marzenia o przyszłości niż historie z przeszłości. Jednak dla Eugeniusza nasza historia i jej ludzkie narzędzia pozwoliły nam zrouzmieć plan Boga na przyszłość. Widzieliśmy już te najwazniejsze momenty, ale ze względu na publikację tego ważnego listu w jego całości ponownie jesteśmy zaproszeni do odczytania chronologii i jego interpretacji:

W takiej sytuacji Kongregacja ds. Biskupów i Zakonników zobowią­zana do przebadania kodeksu naszych Reguł musiała być poinformowana życzeniach Ojca Świętego. On sam wybrał do tego zadania kilku kardy­nałów, z których pamięcią na zawsze będzie związana nasza bardzo żywa wdzięczność. Bóg pozwolił, że był to najprzewielebniejszy kardynał Pacca, szczególny prefekt tej Kongregacji, człowiek w najwyższym stopniu zasługujący na szacunek ze względu na jego gorliwość we wspieraniu Kościoła w jego nieszczęściach i na niezachwianą wierność papieżowi pomimo zniewag i prześladowań, a poza tym nieustraszony wyznawca wiary katolickiej aż po kajdany i więzienie; następnie dostojny i pobożny kardynał Pedicini, który przyjął stanowisko referenta naszej sprawy w czasie bardzo uważnej i na pewno bardzo zaszczytnej dla nas dyskusji nad naszymi Konstytucjami okazał się niestrudzonym we wszystkich ro­dzajach pracy; wreszcie do tych dwóch został dołączony najprzewieleb­niejszy Pallotta o wielkim talencie i znakomitej erudycji. Ci prałaci po roz­ważeniu wszystkiego z największą uwagą oświadczyli 15 lutego 1826 r., że prośba powinna być skierowana do Ojca Świętego w celu sporządzenia Listów Apostolskich w formie brewe.

List do wszystkich oblatów, 25.03.1826, w: EO I, t. VII, nr 232.

Historia jest wizją stworzenia Boga w ruchu. Arnold J. Toynbee