Odpust u Inuitów [zdjęcia]
W parafii pw. Matki Bożej Śnieżnej w Naujaat za kręgiem polarnym odbyły się uroczystości odpustowe z okazji patronki wspólnoty. Oprócz modlitwy ważny był moment przeżywania radości we wspólnocie. Parafianie to w znacznej większości Inuici, których duszpasterzem jest o. Daniel Szwarc OMI.
Wspomnienie Matki Bożej Śnieżnej ma swoje korzenie w Rzymie. Według tradycji, w 352 r. Maryja ukazała się papieżowi Liberiuszowi i rzymskiemu patrycjuszowi Janowi, nakazując im budowę kościoła w miejscu, które im wskaże. 5 sierpnia, w okresie upałów, Wzgórze Eskwilińskie pokryło się śniegiem – tam zbudowano świątynię. Musiała być ona niewielka i być może uległa zniszczeniu. Sykstus III (432-440), pragnąc uczcić zakończenie soboru w Efezie, na którym ogłoszono dogmat o Bożym Macierzyństwie Maryi (Theotokos), postanowił przebudować gruntownie tę bazylikę. Wspomnienie tego wydarzenia obchodzono pierwotnie jedynie w samej bazylice, z czasem jednak kolejni papieże rozszerzali je najpierw na teren Rzymu, a potem już całego Kościoła.
(pg/zdj. OMI Naujaat)
Kiedy oblat święci oblata...
Wyświęcony na prezbitera 22 lipca Joshua Nash jest Misjonarzem Oblatem Maryi Niepokalanej w Prowincji Australii. Jego droga do święceń był rozłożona w czasie. Dodatkową radością był fakt, że charyzmat święceń przekazał mu współbrat, biskup-oblat.
Chciał pomóc tym, którzy mieli mniej szczęścia niż on
Od dziecka był blisko związany z Kościołem, wzrastając w rejonie Tea Tree Gully. Po ukończeniu liceum rozpoczął studia prawnicze oraz stosunki międzynarodowe. Pracował z uchodźcami w ramach działań Organizacji Narodów Zjednoczonych w Republice Południowej Afryki. Chciał okazać - jak sam podkreśla: "pomoc tym, którzy mieli mniej szczęścia niż ja". Podczas wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży do Rio de Janeiro zaczęła pojawiać się myśl o innej drodze życia.
265 dni zamknięcia
Minęło dziewięć lat, odkąd otrzymałem powołanie do życia zakonnego i kapłańskiego, i siedem lat, odkąd przeprowadziłem się do Melbourne, aby rozpocząć moją formację - wspomina neoprezbiter.
W ciągu ostatnich dwóch lat przebywał w zamknięciu z powodu szalejącej pandemii. Łącznie 265 dni. To utrudniało zakończenie pierwszej formacji oblata. Jego śluby wieczyste były trzykrotnie przekładane, a w ceremonii święceń prezbiteratu nie wszyscy mogli uczestniczyć z powodu restrykcji.
W tej trudnej sytuacji znalazł jednak pozytywy. Czas pandemii zmusił oblatów do szukania nowych sposób ewangelizacji.
Wraz ze współbraćmi zamówiliśmy całą masę rzeczy od Amazona, aby założyć nasze małe studio filmowe i zaczęliśmy nagrywać całą masę komunikatów do wysyłania, aby ludzie mieli jakiś duchowy pokarm w tych czasach zamknięcia. Zorganizowaliśmy transmisję na żywo z naszej kaplicy seminaryjnej, aby ludzie mogli codziennie oglądać Mszę i to zainteresowało mnie tego rodzaju pracą - przyznaje.
Magisterium napisał z misjologii cyfrowej Kościoła, jak Kościół może zrozumieć swoją misję w cyfrowym świecie.
Patrzę na niektórych moich przyjaciół, a całe ich życie jest prowadzone za pomocą środków cyfrowych – robią zakupy online, umawiają się na randki online, komunikują się online, więc to naprawdę ogromny aspekt naszego dzisiejszego życia i jeśli nie wprowadzamy tutaj Ewangelii, myślę, że w tej dziedzinie tracimy ogromną szansę.
Kiedy oblat święci oblata
Jednak największym zaskoczeniem i radością dla ojca Nasha był fakt, że święceń prezbiteratu udzielił mu współbrat. Biskup Mark Edwards OMI jest ordynariuszem diecezji Wagga Wagga w Australii.
Byłem rozdarty między wyświęceniem mnie na kapłana przez biskupa mojej rodzinnej diecezji, a biskupa oblata; ale w końcu pomyślałem, że fajniej byłoby być wyświęconym przez biskupa oblata, ponieważ jest on nie tylko biskupem, pasterzem Kościoła, ale także kapłanem, którego znałem, współbratem. Znałem Marka na wielu różnych stanowiskach i ta ceremonia była intymna jak żadna inna, ponieważ jesteśmy przede wszystkim braćmi oblatami, zanim wyróżnimy się rolami, które pełnimy w Kościele. To był wielki przywilej i zaszczyt móc otrzymać święcenia kapłańskie przez posługę biskupa oblata. Św. Eugeniusz zawsze pragnął stworzyć najbardziej zjednoczoną rodzinę, a dzięki święceniom od brata oblata rzeczywiście przeżywaliśmy to w rodzinie!
(pg/wykorzystano fragmenty artykułu z The Southern Cross)
Misja w Lyonie - LIVE z misjonarzem [ZAPOWIEDŹ]
Od pięciu lat posługuje w Lyonie (Sainte Foy lès Lyon) – jest wikariuszem w miejscowej parafii oraz prowadzi duszpasterstwo młodzieży “Maison de Chavril”. Podczas live'a opowie m.in.: o pasji do tańca, o tym dlaczego studenci mieszkają w domu zakonnym, godzinie policyjnej we Francji oraz ewangelizacji w kraju wielu kultur. Na profilu Facebookowym będzie możliwość zadawania pytań ojcu Kościankowi. Początek spotkania o godzinie 19.00 na profilu Niniwy - wydarzenie będziemy crosspostować na profilu Polskiej Prowincji oraz w poniższym linku:
#sharePost (24 lutego) - Zbawienny smutek, czyli serce w pokutnym worze
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od najmniejszego do największego. Jednym z zasadniczych zaleceń Pana Jezusa w sprawie przeżywania postu, jest ten zawarty w Ewangelii wg. św. Mateusza, czytanej w środę popielcową: Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Pan Bóg wydaje się nie mieć upodobania w pokazowych umartwieniach, ani aktorskich grymasach zbolałych twarzy, ani też w kiszkach grających marsza z głodu.
Postawa mieszkańców Niniwy bardzo różni się od postawy tych, których Jezus nazywa w dzisiejszej Ewangelii plemieniem przewrotnym. Niniwici bezwarunkowo uwierzyli Bogu, który mówił przez Jonasza. Ci zaś żądali znaku potwierdzającego, że Nazarejczyk naprawdę jest obiecanym Mesjaszem. Nie wierzyli Jego słowom, choć był On kimś o wiele większym niż Jonasz. Dla Niniwy i jej obywateli ratunkiem było szczere nawrócenie. Jego zewnętrznymi znakami były wory pokutne, popiół i ścisły post, a owocnym skutkiem – odwrócenie się od złego postępowania. To nie byli obłudnicy, ale szczerze przejęci swoją duchową i moralną sytuacją ludzie. W tych worach, w popiele i o pustym żołądku zeszli na samo dno pokory, a Bóg pokornym łaskę daje.
Plemię przewrotne absolutnie nie dostrzegało potrzeby nawrócenia, bo nie uwierzyli Bogu. Oni wspięli się na szczyt pychy. Swoje sumienia usypiali pokazową dobroczynnością i widowiskową pobożnością, „ozdobionymi” posępną miną. Wyobrażam sobie twarze mieszkańców Niniwy kiedy zaczęli swój wielki post. Z pewnością nie promieniały szczęściem i zadowoleniem. A jakie było moje oblicze w środę popielcową? Co wyrażało: gotowość nawrócenia czy obojętność wobec znaku popiołu sypanego na głowę? Jakie jest ono dzisiaj? Czy coś się zmieniło? Może ciągle ta twarz jest posępna żeby przed ludźmi lansować się na pokutnika? Tylko, że Pan Bóg patrzy na serce człowieka, na to, co z niego wychodzi i co może naprawdę uczynić życie zbrukanym. Może zatem warto dokonać głębszej rewizji serca i sumienia, zanim odłożymy – w imię wielkopostnego wyrzeczenia, jakiś ulubiony smakołyk? Może warto raczej najpierw serce odziać w wór pokutny? Przecież my mamy Kogoś o wiele większego niż Jonasz.
Kazimierz Zdziebko OMI – Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej z klasztoru w Bodzanowie k. Głuchołaz.
(pg)
Niniwa Team szykuje się do tegorocznej wyprawy rowerowej
Tegoroczna wyprawa rowerowa NiniwaTeam odbędzie się w dniach 2-31 sierpnia 2021. Już po raz drugi uczestnicy dosięgną koła podbiegunowego. Celem jest Nordkapp.
W piątek 26 lutego o godzinie 20.00 odbędzie się w formie zdalnej spotkanie organizacyjne.
Spotkanie organizacyjne to pierwsza okazja do poznania się. Ponadto o. Tomasz Maniura, lider NINIWA Team, mówi o szczegółach wyprawy i samego stylu jazdy NINIWA Team. Spotkanie organizacyjne jest nieobowiązkowe, ale to dobry punkt wyjścia, żeby pojechać w tym roku na wyprawę z NINIWA Team.
Aby wziąć udział w spotkaniu, należy zgłosić swój udział pod adresem: info@niniwateam.pl. W dniu spotkania, w godzinach popołudniowych, zostanie rozesłany link aktywacyjny do platformy Google Meet.
(pg/niniwa.org)
#sharePost (23 lutego) - Nie samym chlebem żyje człowiek
Dlaczego tak modlimy się codziennie? Ponieważ chleb powszedni jest dobry, jest dla nas ważny, wartościowy; jak woda, jak powietrze…
Dzisiaj jednak słyszymy w liturgii Słowa: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4b).
Zadziwiające… Bóg mówi do ludzi językiem ludzi… A ludzie mówią w Jego imieniu konkretne słowa… Nie możemy się zatem dziwić, że w wielkim poście kapłani, rekolekcjoniści, misjonarze głoszą słowo Boże. Jest to „słowo wiary” (Rz 10,8). A wiara jest odpowiedzią człowieka na głoszone Słowo. Wierzymy Słowu (J 4,50; por. Mk 1,15), wierzymy, że Ono pomaga nam przyjąć siebie i innych.
W tegorocznym orędziu na wielki post papież Franciszek naucza: „W tym czasie nawrócenia odnówmy naszą wiarę, zaczerpnijmy żywej wody nadziei i przyjmijmy z otwartym sercem miłość Boga”.
Myślę, że możemy to uczynić, spotykając się z „obecnością” słowa Bożego. „Trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na wieki” (Iz 40,8; por. Ps 119,89). Bóg nie odwołuje tego, co chce, czy tego, co mówi (Ps 110,4). Jezus jasno powie: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (Mt 24,35).
Słowo Boże, które mówi do nas Jezus, przekazujemy przecież w rodzinach. Uczymy dzieci pacierza, uczestniczymy w niedzielnej Mszy świętej. Wszystko po to, by budować naszą wiarę, chronić ją i umacniać…
Stawajmy się „słuchającą wspólnotą wiary”, słuchającą przede wszystkim słowa Bożego. Warto doświadczać mocy Słowa, ale po to, by wyzwolić tę moc na zewnątrz. Jako „słudzy Słowa”, bierzmy do ręki Pismo święte, czytajmy je i rozważajmy. Dzisiaj mamy tyle możliwości, by słowo Boże było bliżej nas a my bliżej Jego. Zasoby internetowe: np. strona e-sword.net, Słowo na dziś, sms biblijny – jako myśl dnia, inne komentarze biblijne, ekumeniczne i nie tylko… Warto z tych zasobów korzystać pamiętając, że „żywe jest słowo Boże i skuteczne (…) zdolne osądzić pragnienia i myśli serca”. (por. Hbr 4,12-13). Wszystko po to, by Słowem żyć i dzielić się Nim z innymi.
Przecież „nie samym chlebem żyje człowiek…” (Mt 4, 4b).
R. Skup OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), mieszka w klasztorze w Kędzierzynie-Koźlu.
(pg)
#sharePost (22 lutego) - Czy piasek może stać się skałą?
Szymon, syn Jony – człowiek – piasek… rozbity na tysiąc kawałków, „ciało i krew”, porywczy, słaby, doświadczający porażki nawet w swoim zawodzie, który od lat praktykował, grzeszny, wątpiący, mówiący czasami niezbyt mądre rzeczy, zapierający się trzykrotnie swojego Przyjaciela, gdy Go aresztowano, by na śmierć prowadzić, uciekinier spod Krzyża…
Udający „pobożnego Żyda, gdy go judeochrześcijanie widzieli z tymi, co z pogaństwa przyszli… nawet po Zmartwychwstaniu… Ten, który pyta, uciekając z Rzymu: „Quo vadis Domine?”, „Gdzie idziesz, Panie?”… Człowiek-piasek…
Czy piasek może stać się skałą?
Panie Jezu, sam mówiłeś, żeby nie budować na piasku, bo się rozpadnie, zawali przy pierwszej powodzi czy gwałtownym wichrze… A jednak?
„…nie ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.”
Szymonie, synu Jony, rozbity na kawałki jak ziarnka piasku, to z woli Ojca stajesz się Skałą, Skałą, na której Chrystus wybuduje swój Kościół, którego nawet bramy piekielne wytrzymać nie mogą.
Ale, czy piasek może stać się Skałą?
„…lecz Ojciec mój, który jest w niebie.”
„Modliłem się za Ciebie, by nie ustała twoja wiara”
„Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy… wystąpił Piotr w otoczeniu Jedenastu.”
Jak ziarnka piasku w głębinach ziemi w wyniku procesów geologicznych stają się magmą, której temperatura sięga nawet 1400 °C, a wydostając się na powierzchnię i zastygając, tworzą potężne skały, tak Ty, Szymonie, synu Jony – Człowiek-Piasek – w Ogniu Bożego Ducha, Bożej miłości i woli, stajesz się Piotrem-Skałą. Piotrem, na którym zbudowany jest Kościół Chrystusa. Piotrem, który jednoczy ludzi z Bogiem i ludzi z sobą nawzajem. Piotrem, który przebacza i umacnia, bo i jemu przebaczono. Piotrem, którego wiara nie ustaje i jest pewna, bo oparta nie na mądrości i świętości ludzi, ale na mocy i wierności Boga. Piotrem, który jest Skałą z pokolenia na pokolenie, aż do końca czasów…
Piotrem, przez którego i dziś jest obecny wśród nas, działa i zbawia Chrystus, Najwyższy Pasterz.
Marcin Szwarc OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), mieszka w klasztorze w Kodniu.
(pg)
Rozważania drogi krzyżowej z młodym zakonnikiem, którego marzeniem była świętość
Prezentujemy rozważania nabożeństwa drogi krzyżowej w oparciu o pisma duchowe kandydata na ołtarze - kleryka Alfonsa Mańki OMI. Autorem rozważań jest o. Lucjan Osiecki OMI - wicepostulator procesu beatyfikacyjnego młodego oblata.
DROGA KRZYŻOWA Z KLERYKIEM ALFONSEM MAŃKĄ OMI
Wstęp
„Utrapienie i ucisk duchowy dręczyły mnie przez cały dzień. Czuję się strapionym i przygnębionym. Wątpliwości i niepewność obległy mnie i zakryły czarnymi chmurami to słońce promieniujące miłością, to Serce Jezusa. O, Jezu, niech się dzieje Twoja święta wola. W Tobie, o Boże, cała nadzieja, niechże nie będę zawstydzony na wieki. Boże, z miłości dla Ciebie chcę cierpieć i cierpienia te ofiaruję Ci zawsze z zasługami Jezusa Chrystusa jako pokutę za grzechy moje. Czymże więc jest ten świat, który nas tak pociąga, jak nie próżnością i marnością, jakąż pustkę on tworzy w sercu naszym! Ty tylko, o Boże, jesteś w stanie ją zaspokoić” (4 lutego 1938).
„Rano wziąłem za przedmiot medytacji ufność w Bogu. Rozmyślanie to sprawiło mi wielką ulgę, bo z całą ufnością się dziś oddawałem Bogu, często podczas dnia wzbudzałem akt ufności i nadziei. W duszy mej nastąpił spokój, ćwiczenia odprawiłem dobrze i tu w ciągu dnia okazuje się ta zasada, że o tyle postępujemy w doskonałości, o ile w pracę tę włożymy swego wysiłku, zaparcia, zaczynając i prowadząc tę pracę systematycznie, a nie tylko ogólnie. Stawianie sobie często tego pytania, po co tu (do klasztoru) przyszedłem, pobudzało mnie do gorliwości, bo o ile przyszedłem Bogu służyć, wciąż Jemu każdą chwilę powinienem poświęcić, a ile zaś razy spojrzę na krzyż, widzę tam Boskiego Zbawiciela, który całkiem się wyniszczywszy wisi bez skargi na krzyżu i to za mnie!” (5 lutego 1938).
„Dziś przechodziłem walkę z oschłością, to jest to spod czego trzeba mi się stanowczo wyrwać, a raczej bronić, aby nie ulegać, bo oschłość, jeśli się jej ulegnie, prowadzi do oziębłości, a ta gubi zakonnika. Obowiązkiem zakonnika jest dążenie do doskonałości, oziębły natomiast zakonnik cofa się na tej drodze i idzie na zatracenie. O, Jezu, nie dozwól, abym miał osłabnąć w gorliwości. Jezu, Ty bądź mym Mistrzem i Nauczycielem, Ty mnie prowadź po drodze życia zakonnego, w Twoje ręce składam swą wolę i Tobie się całkiem daję prowadzić!” (6 lutego 1938).
Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Piłat rzekł do Żydów: Oto król wasz! A oni krzyczeli: Precz! Precz! Ukrzyżuj Go! (J 19,13-15).
Namiestnik Kraju Warty, Artur Greiser, prowadził politykę w okupowanej Polsce według zasady: „bez Boga, bez religii, bez kapłana i sakramentów”. Zgodnie z prawem III Rzeszy: księża, klerycy, osoby zakonne, nie są nam potrzebni a wręcz są szkodliwi. Nie chcemy was, precz, na krzyż.
Tak zapadł wyrok śmierci na wielką rzeszę kapłanów i osób zakonnych, w tym na kleryka Alfonsa Mańkę. Stał się podobny do Jezusa odrzuconego i skazanego na śmierć. ‘Nie jest nam potrzebne twoje powołanie zakonne, kapłańskie, misyjne’. Skazano go więc, jak wielu innych, na wyniszczenie w koncentracyjnym obozie zagłady trzeciej, najcięższej kategorii, do Mauthausen – Gusen.
„Chcę stać się świętym, niech mnie to kosztuje ile chce. Z Jezusem wszystko” (27 listopada 1937).
„Jak słodko jest ponosić ofiary dla Jezusa. Jak miłe jest życie zjednoczone z Jezusem. Jezu udziel mi łaski, abym był wzgardzony od świata i zapomniany od wszystkich, abym Tobie mógł tylko w pokorze i wierności służyć” (28 listopada 1937).
„Coraz więcej wzbudza się w moim sercu tęsknota za Jezusem i miłość ku Niemu. Myśl o Nim coraz bardziej przesiąka każdą mą tkankę. Dla Niego tylko żyć, dla Niego cierpieć, to me pragnienie” (29 listopada 1937).
Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Zabrali Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane miejscem Czaszki (J 19,16-17).
Wstępując do nowicjatu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Markowicach na Kujawach, nowicjusz Alfons, wziął na siebie krzyż samozaparcia w powołaniu zakonnym. Krzyż codziennej pracy nad sobą. Zmaganie w niesieniu tego krzyża opisał w swoim Dzienniczku duchowym. Krzyż powołania oblackiego niósł nie z przymusu ale z miłości do Jezusa. Jezus przygotowywał go do męczeństwa krwi. Codzienna wierność swoim młodzieńczym obowiązkom, w planach Bożych była przygotowaniem do heroicznej wierności Bogu aż do męczeńskiej śmierci w kamieniołomach obozu koncentracyjnego w Gusen.
„Jezus przede mną krzyż niesie. Trzeba wziąć swój krzyż i nieść go za Jezusem, nieść go w dzień i noc, ani na chwilę go nie odkładając, aby w ostatniej godzinie swego życia na nim oddać duszę Bogu” (2 grudnia 1937).
„Chcę nieść w miłości i cierpliwości krzyż za Boskim Oblubieńcem” (17 stycznia 1938).
Stacja III: Pierwszy upadek
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28).
Pod krzyżem upada się nie tylko z powodu grzechów. Pod krzyżem pada się na kolana z miłością i czcią, zawierzając siebie Bogu. Bo krzyż nie tylko przytłacza ale także umacnia i wskazuje drogę. Dla dziecka Bożego krzyż Chrystusa nie jest znakiem upadku ale Bożego błogosławieństwa.
„Coraz większe czarne chmury zaczęły gromadzić się nad mą duszą. Byłem roztargniony, a starając się wniknąć w tą sprawę zamiast światła, jeszcze więcej znajdowałem ją zawikłaną i potęgowałem zamieszanie. Cóż uczynię? Tak bardzo odczuwam potrzebę kierownika duchowego, wszak on by mi wskazał pewną drogę, lecz Bóg mi go zabrał, powołując go na inne miejsce. Za wzorem św. Tereski, której również Bóg zabrał kierownika, aby sam nią kierować, pójdę do stóp krzyża i tam złoże wszystkie swe troski” (23 sierpnia 1938).
„O ile mam trudności powinienem się cieszyć, bo przez nie jedynie mogę dojść do zwycięstwa. Trudności te pobudzają moją duszę do walki. Oświecony łaską Bożą poznaję wciąż swą nicość, nieudolność a dobroć i miłość Boga” (28 października 1937).
„Trudności i troski zalewały mi serce, ale myśl o Bogu, że On jest dla mnie wszystkim, że On jest wszechmogącym, a zarazem najlepszym Ojcem, rozpraszała chmury, bo czułem się jak słabe dziecko, pod opieką Ojca” (23 sierpnia 1938).
Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoja Matkę
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Symeon rzekł do Maryi, Matki Jego: Twoją duszę miecz przeniknie (Łk 2,34-35).
Oblat Maryi Niepokalanej, znaczy: Jej ofiarowany. Już jako nowicjusz całkowicie się Jej powierzył a później potwierdził to przez oblację czyli śluby zakonne: czystości, ubóstwa, posłuszeństwa oraz wytrwałości.
Niebawem nadszedł czas by dać świadectwo miłości do Maryi. Było to w Markowicach 8 grudnia 1939 roku, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Niemieccy oprawcy chcieli zmusić Alfonsa oraz innych kleryków i nowicjuszy do burzenia figur Matki Bożej w przydrożnych kapliczkach. Młodzi oblaci odmówili wykonania tego haniebnego rozkazu, narażając się przez to na ciężkie pobicie a nawet na śmierć. Jednak w cudowny sposób zostali ocaleni. To zdarzenie nazwano „cudem Niepokalanej”. Tak Maryja stanęła na drodze krzyżowej swoich oblatów dając im odczuć, że jest z nimi i czuwa. I z nimi cierpi tak jak ze swym Synem Jezusem.
„Opuściłem rodzinny dom, krewnych i przyjaciół, aby naśladować Jezusa, aby iść za Nim” (2 grudnia 1937).
„Szczególną radością wypełniła me serce myśl, że Matka Boska jest zarazem i Matką moją, bo po opuszczeniu Matki ziemskiej, Ją sobie obrałem za Matkę” (15 maja 1938).
„Jezu, przez Serce Niepokalanej Panny Maryi ofiaruję Twemu Przenajświętszemu Sercu wszystkie me myśli, słowa, uczynki, modlitwy, udręki i cierpienia” (26 stycznia 1938).
„O Maryjo, wspieraj mnie, o Matko Nieustającej Pomocy, nie dopuszczaj, abym miał utracić Boga mojego” (18 lutego 1938).
Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23,26).
W cierpieniu człowiek potrzebuje pomocy innych. Tak było w obozie przejściowym w Szczeglinie gdy nad pobitym do nieprzytomności Alfonsem pastwiło się trzech tęgich esesmanów. Pół żywego wzięli współbracia pod ramiona i zaciągnęli do obory. Pół roku później w obozie w Gusen, wyczerpany do reszty pracą w kamieniołomach, głodem i ciągłym maltretowaniem trafia na rewir do obozowego szpitala gdzie życzliwi współwięźniowie pielęgniarze opiekują się nim i próbują ratować jego życie podając mu dodatkowe porcje jedzenia. Pomoc drugich jest potrzebna nie tylko w drastycznej rzeczywistości obozu koncentracyjnego ale także w codziennym zmaganiu w stawaniu się lepszym.
„Trudno mi się zdobyć na ofiarę dla mych współbraci, aby z całym oddaniem się, im usłużyć. Trzeba mi zwalczyć ten chłód w duszy, a nawet obojętność na ich sprawy” (15 maja 1938).
„Służyć Jezusowi dla Jego chwały i służąc Mu w całkowitym zaparciu się, to cel mój, to mój ideał. Żadne umartwienie teraz nie jest mi przykrym i trudnym, bo wiem, że miłym jest ono i przyjemnym dla Jezusa” (25 października 1937).
„Jemu chcę służyć, Jego kochać!” (8 listopada 1937).
„Czuję się wesołym, gdy jestem uprzejmym i pokornym wobec współbraci” (22 września 1937).
„Bohaterem mam być, Bóg tego żąda ode mnie, a jeśli nim mam być, dlaczego nie mam być nim od zaraz?” (9 sierpnia 1938).
Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Jan zobaczył Jezusa i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata (J 1,29).
Kleryk Alfons wciąż szukał twarzy Jezusa, szukał oblicza Boga. Uczył się rozpoznawać Go w codzienności, na drogach swojego powołania: w Słowie Bożym, w Eucharystii w sakramentach, w spowiedzi św. Odnajdywał Jego oblicze we współbraciach. Troszczył się o wewnętrzne skupienie, aby być zawsze z Jezusem, nigdy Go nie utracić ani nie opuścić.
„O, Jezu, Ty jeden wiesz, jak mi smutno, kiedy nie dajesz mi poznać, że mieszkasz w moim sercu, kiedy się ukrywasz przede mną. Jezu Ty wiesz, że mimo oschłości, do Ciebie chcę się tylko uciekać!” (11 czerwca 1938).
„Obowiązek spełniłem, prace wykonałem, o ile mogłem sumiennie, a jednak nie czuję się zadowolonym, bo pracowałem jako zwykły człowiek, a nie jako ten, który dąży do doskonałości zakonnej” (27 października 1937).
„Dziś Jezus dał mi poznać jak słodko jest klęczeć u Jego stóp w kaplicy i jak bardzo miło jest wpatrywać się w tabernakulum, z tym przeczuciem, że tam, za tymi drzwiczkami mieszka Jezus” (4 listopada 1937).
Stacja VII: Pan Jezus upada po raz drugi
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze przynosi plon obfity (J 12,24).
Kl. Alfons, jest świadomy swoich upadków, rozlicza się z nich na zakończenie dnia i w rachunku sumienia. Cierpliwie podejmuje postanowienie poprawy, zawsze chce się z nich podnosić i doskonalić siebie na wspólnej z Jezusem drodze do świętości.
„Dążyć do świętości, do doskonałości to ciągła walka, walka z sobą, walka ze światem. Dlatego staram się umartwiać, wyrzekam się wszelkich wygód i rozkoszy i staram się życie swe podporządkować całkowicie woli Bożej, aby przez to zdobyć cnoty, wyrobić w sobie jakby dobry nałóg, przyzwyczajenie do dobrego” (3 grudnia 1937).
„Bóg mnie pociąga i Jezus mnie woła, pragnę biec za Nim, pragnę u stóp Mu złożyć swe serce płomienne, aby tam rozpalone Bożą miłością biło dla Jezusa, lecz ileż zawodów, ileż upadków! I to jest moje największe cierpienie!” (9 grudnia 1937).
„O, Jezu mój, Ty wiesz, że Cię kocham, że mimo swych słabości do Ciebie chcę należeć, dla Ciebie tylko żyć!” (4 czerwca 1938).
Stacja VIII: Pan Jezus pociesza płaczących
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus zwrócił się do nich i rzekł: nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą (Łk 23,27-31).
W trzecią niedzielę Adwentu, w roku 1940, w baraku obozowym w Gusen młodzi oblaci recytują teksty Mszy św. pod przewodnictwem najstarszego z nich kleryka Alfonsa Mańki. Po czym wygłasza on do nich kazanie na temat pełnienia woli Bożej. Jak sami zeznali, jego słowa bardzo podniosły ich na duchu i pomogły przetrwać obozowe piekło. Sam potrzebując pociechy, pociesza innych. Umocnienie znajduje w pełnieniu woli Bożej. Jak powiedział Jezus: „Moim pokarmem jest pełnić wolę Ojca”. W ten sposób upodabniał się Alfons do Jezusa na swojej drodze krzyżowej. W ślubie posłuszeństwa, posłuszny woli Boga Ojca.
„Nie mogę znaleźć szczęścia ani zadowolenia jak tylko u stóp Jezusa. Wszystkie inne sprawy wprowadzają do mojego serca tylko zamieszanie i niepokój” (25 lipca 1938).
„Gdzie więc mogę znaleźć pociechę i pokój? Żadne stworzenie dać mi go nie może, tylko Ty o Panie” (26 lipca 1938).
„Czymże są te zewnętrzne pociechy, jak tylko mamidłami, lecz w Bogu jest trwałe źródło wszelkiej pociechy i wszelkiego szczęścia, tam też zwracałem się, aby z Niego je czerpać. Przez cały dzień starałem się trwać w stałym duchu ofiary z siebie i umartwieniu, to też, mimo nawet licznych upadków, znajdowałem na powrót pociechę z Jezusa, jeśli tylko szczerze i z ufnością do Niego się uciekłem.” (9 lipca 1938).
Stacja IX: Pan Jezus upada po raz trzeci
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus rzekł do nich: módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Sam padł na kolana i modlił się: nie moja wola, lecz Twoja Ojcze niech się stanie. Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i pokrzepiał Go. Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił (por. Łk 22,39-46).
Wyczerpany do ostatka dostaje się do obozowego szpitala, na rewir. Z tego upadku jego ciało już się nie podniesie ale dusza umocniona w dniu śmierci sakramentem pokuty, o który poprosił leżącego obok chorego kapłana, podnosi się i wznosi do nieba, do świętości. A nawet cierpiące i umierające ciało unosi swój wzrok w górę, do rzeczy Bożych, ku zjednoczeniu z Bogiem w ofierze miłości. Umierając, modli się.
„W miłosnym skupieniu trwałem przed Najświętszym Sakramentem, korzystałem z tych darów, aby teraz duszę swą już przysposobić na czas próby, na czas doświadczeń, aby wielką ufnością, kochać Jezusa i Jemu się cały oddawać” (4 listopada 1937).
„Jezu! Jezu, chcę Cię kochać, kochać aż do szaleństwa, nie tylko w radości ale i w cierpieniu! I to mnie tylko chroni od rozpaczy. O, jak biedne muszą być te dusze, które na wieki są od Ciebie, Boże odtrącone! Jezu miłosierdzia! Jezu, dla Ciebie chcę cierpieć, cierpieć przez całe życie! Jezu! Do Ciebie chcę się wciąż uśmiechać przez łzy!” (20 listopada 1937).
„Dziś rano byłem bardzo szczęśliwy, niepokoje ustąpiły i czułem, że spoczywam w Bogu” (23 października 1937).
Stacja X: Pan Jezus z szat odarty
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Żołnierze wzięli Jego szaty, wzięli także Jego tunikę (J 19,23-24).
Wstępując do nowicjatu Alfons pozostawił swój rodzinny dom, rodziców, liczne rodzeństwo, piękną lubliniecką ziemię. Bronił się przed sentymentalnymi myślami. Gdy wybuchła wojna został ogołocony z ojcowskiego wsparcia. Jego tata Piotr zginął w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie 13 marca 1940 roku. Tego samego roku on sam dostaje się do obozu. Ogołocony ze wszystkiego, nawet ze swojego ubrania. Dostaje obozowy pasiak, a imię i nazwisko zastępuje obozowy numer: w Dachau 9348, w Gusen 6665. Ślub ubóstwa wypełnił się. Brakuje mu wszystkiego: pożywienia, ciepłego ubrania, gestu życzliwości. Jego bogactwem jest tylko Bóg.
„Dla Ciebie, o Jezu, wszystko, każdą swą chwilkę, każdą swą władzę, cały Ci się, o Jezu, ofiaruję. Za wzorem św. Tereski chcę, aby szatę swą na dzień ślubów przyodziać klejnotami cnót i perłami dobrych uczynków” (23 czerwca 1938).
Stacja XI: Pan Jezus przybity do krzyża
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
A była godzina trzecia gdy Go ukrzyżowali. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie (Mk 15,23-27). Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,43).
W osobistych rzeczach Alfonsa, przysłanych do domu rodzinnego, rodzina znalazła karteczkę z napisem: „Będę Bogu wierny aż do śmierci”. Wierny jako nowicjusz, jako kleryk, jako zakonnik Oblat Maryi Niepokalanej i wierny jako męczennik. Przybity do krzyża gwoździami wierności Chrystusowi. Nie zrezygnował z powołania gdy było mu trudno w nowicjacie i seminarium. Nie zdezerterował doświadczając obozowych udręk. Nie szukał ocalenia poprzez zaparcie się Chrystusa i rezygnację z powołania zakonnego i kapłańskiego. Nie zdezerterował w obliczu niewyobrażalnych cierpień, jak wielu zdesperowanych więźniów uciekających w rozpacz czy samobójstwo. Podczas 9 miesięcy obozowej udręki trwał wiernie przybity do swojego krzyża, ale wraz z Jezusem. Swoją wierność potwierdził m. in. przez odnowienie swojej oblacji 8 września 1940 za drutami obozu w Gusen. Nie pragnął zstąpić z krzyża ale pragnął być z Jezusem. „Jezu, pragnę Cię kochać do szaleństwa”, napisał jako nowicjusz w zaciszu markowickiego klasztoru. Swoją postawą wypełnił ślub wytrwałości.
„Jak słodko jest żyć pod jednym dachem z Jezusem! Jak słodko jest spoglądać na Jego krzyż, na którym zawisł za nasze grzechy. Ilekroć więc spojrzę na krzyż, zawsze widzę miejsce puste po drugiej stronie krzyża, tam jest miejsce dla mnie, tak ja się mam dać ukrzyżować, czyli tam ukrzyżować swe własne życzenia, swe słabości, a przede wszystkim swoje „ja”. W dniu dzisiejszym często spoglądałem na krzyż, aby siebie zachęcić do wytrwania na krzyżu, jaki mi Jezusa zesłał” (12 grudnia 1937).
„Często jestem niecierpliwy wobec współbraci. CzujĘ do nich urazę. O ile mnie coś przykrego od nich spotkało czułem, że jakiś żal powstaje do nich w moim sercu. Ale zaraz przedstawiłem sobie, jakby Jezus był w ich osobie, przy mnie, bo także ich Jezus bardzo ukochał i przychodzi do ich serca. Jego zaś nie chcę zasmucać. Usposobienie moje więc się zaraz zmieniło pod wpływem łaski Jezusa, że tym bardziej starałem się okazać życzliwość współbraciom” (17 listopada 1937).
Stacja XII: Pan Jezus umiera na krzyżu
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus rzekł: Wykonało się! I skłoniwszy głowę oddał ducha (J 19,30).
Wątłego zdrowia, wycieńczony ciężką pracą w kamieniołomach obozu koncentracyjnego w Gusen, zapadł na zdrowiu. Przeniesiono go do obozowego szpitala. Widząc śmierć przed sobą, modlił się prawie bez przerwy a Bóg zanurzył go w zdroju swojej Miłości Miłosiernej przez sakrament pokuty. Naoczny świadek zaświadczył: „Umarł, jak żył święcie. Wycieńczony głodem, wśród bicia i strasznych męczarni, nie wypowiadając słowa skargi. Na ustach jego była nieprzerwana modlitwa”. Kleryk Alfons Mańka, Oblat Maryi Niepokalanej, oddał swoją czystą duszę Bogu 22 stycznia 1941, w 23 roku życia, w 3 roku profesji zakonnej.
„Chcę się stać świętym, niech mnie to kosztuje, ile chce, bez Jezusa wprawdzie nic nie możemy, ale z Jezusem wszystko” (27 listopada 1937).
„Panie, oto masz serce moje, bierz je w posiadanie! Jezu! Wyniszcz mnie dla Twej miłości!” (7 listopada 1937).
„Jezu! Nie pozwól, abym miał ustać na drodze doskonałości. Jezu, proszę Cię, przez ranę Serca Twego Przenajświętszego, zrań i rozpal serce me tą miłością, aby tylko dla Ciebie płonęło” (15 stycznia 1938).
Stacja XIII: Pan Jezus zdjęty z krzyża złożony w ramiona swej Matki
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Obok krzyża stała Matka Jezusa. Oto Matka twoja (19,25-27).
Oblat Maryi Niepokalanej, Jej ofiarowany. Nie było przy nim jego rodzonej mamy Karoliny, ale była Niepokalana. Maryja, Matka Boża jest wierna, przytula do siebie ten szkielet obciągnięty skórą o anielskim obliczu. Tak zeznali naoczni świadkowie: „Widzieliśmy go po śmierci. Był to szkielet z anielską pogodą na twarzy.”
Ani cierpienie, ani śmierć, ani nienawiść nie zniekształciły oblicza Jej dziecka, które promieniuje anielską pogodą nawet po śmierci. To promienie łaski Bożej. Wykorzystał każdą chwilę swego krótkiego życia idąc za Jezusem. Bo jak napisał w nowicjacie: „smutno przedstawia się czas zmarnowany” (6 grudnia 1937). Wypełnił swoje powołanie na ziemi a teraz może powiedzieć Bogu i Niepokalanej: ‘ślubuję na wieki’, bo już czasu nie ma, jest wieczność. A ze wszystkiego największa jest miłość.
„Jezu, kocham Cię” (28 listopad 1937).
„W dzień ślubów, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, chcę ofiarować Jej z całego siebie wszystkie swoje przeszłe, teraźniejsze i przyszłe zasługi, aby Ona według swego upodobania nimi rozporządzała” (18 sierpnia 1938).
Stacja XIV: Jezus do grobu złożony
K.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezus Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Zdjęto ciało Jezusa z krzyża, owinięto w płótno i złożono w grobie (Łk 23,50-56).
W tajemnicy, pod osłoną nocy kilku współbraci udało się do krematorium i tam wśród 100 skrzyń ze zwłokami więźniów odszukali szczątki śmiertelne kleryka Alfonsa Mańki. Taką relację pozostawili: „Ustawiono trumnę ze zwłokami Alfonsa Mańki. Leżał nagusieńki, jakby co dopiero przyszedł na świat. Kości obciągnięte, pokryte bladą skórą; twarz pogodna. Uklękliśmy, aby modlitwą płynącą z rozdartych serc oddać chrześcijańską posługę. Po modlitwie odniesiono trumnę na swoje miejsce”. Jego ciało zostało spalone w obozowym krematorium 28 stycznia 1941 roku.
„W niebo wznosi się dziś, całopalna ofiara” śpiewają oblaci podczas ceremonii ślubów wieczystych. Jego ciało zamienia się w płomień miłości. Jednak proch nie zostaje zmieszany z ziemią ale złożony przez oprawców do imiennej urny. Spopielone ciało męczennika czeka na cmentarzu w Steyer na pogrzeb, na złożenie do rodzinnej lublinieckiej ziemi, czeka na zmartwychwstanie.
„Chcę być świętym! Przyszedłem do klasztoru, aby Jezusa naśladować, więc Jego tylko chcę szukać w każdej chwili swego dnia! Jezu, oto ofiara Twej Miłości na całopalenie za grzechy świata, spuść więc ogień Twej miłości, który ją strawi!” (22 stycznia 1938).
„Cały dzień strawiłem na walce z oziębłością, wzbudzałem często akty zupełnego oddania się Bogu, ofiarowania Mu się jako całopalna ofiara Jego miłości, pragnę więc tylko, aby spuścił ogień swej miłości, który by strawił swą ofiarę” (13 stycznia 1938).
„Chcę być świętym, świętym dla Jezusa, całopalną ofiarą dla Jego miłości, to me pragnienie i usilne życzenie. Jakie słabe są moje siły, w Tobie, Panie, ma ufność, niechże więc nie będę zawstydzony na wieki. Dusza ma pragnie i tęskni do Jezusa, a zewsząd ogarnia ją trwoga, lecz nadzieja moja w Jezusie i w Nim znajduję odpocznienie” (17 stycznia 1938).
Zakończenie
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rz 8,31b-39).
„Chcę się stać świętym, niech mnie to kosztuje, ile chce, bez Jezusa wprawdzie nic nie możemy, ale z Jezusem wszystko. Widzę swe zbyt liczne upadki, które zdarzają mi się co dzień, lecz nie chcę się zniechęcać, one służą mi do uznania swej mierności i niedoskonałości. Chcę iść do Jezusa przez całkowite zaparcie się siebie, inni to mogli, dlaczego ja bym nie mógł móc! Trzeba tylko ufnej wytrwałości i cierpliwości a Jezus pomoże!” (27 listopada 1937).
Zobacz: [Kleryk Alfons Mańka OMI - uparty na świętość]
Rozważania drogi krzyżowej z klerykiem Alfonsem Mańką OMI można pobrać tutaj: KLIKNIJ
(pg)
O św. Eugeniuszu mówią... - Marta Prochera (Kędzierzyn-Koźle)
Dlaczego św. Eugeniusz może być towarzyszem w trudnych sytuacjach naszego życia?
Z okazji 25-lecia kanonizacji Eugeniusza de Mazenoda – Założyciela misjonarzy oblatów, o tym, co inspiruje w jego drodze do świętości, mówią ludzie, związani z naszym charyzmatem i posługą oblatów.
(pg)