Lubliniec: Orszak świętych [galeria]

W wigilię uroczystości Wszystkich Świętych ulicami Lublińca przeszedł Orszak świętych. Rozpoczął się w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego. Uczestnicy przeszli ulicami miasta, zatrzymując się przy kilku stacjach, gdzie poznawano sylwetki poszczególnych świętych. W animację procesji włączyła się młodzież z oblackiej wspólnoty „Niniwa”.

(pg/zdj. L. Tobor)


204. lata temu Misjonarze Prowansji złożyli pierwsze śluby zakonne

Eugeniusz de Mazenod jako młody ksiądz diecezjalny zakłada wspólnotę Misjonarzy Prowansji. Zrzeszała ona kapłanów, którzy dążyli do odnowienia wiary spustoszonej po przejściu rewolucji francuskiej. Młoda wspólnota zamieszkała w klasztorze pokarmelitańskim w Aix-en-Provence, głównym zadaniem było głoszenie misji parafialnych w ubogich częściach Prowansji. Eugeniusz często unikał większych miast, pozostawiając je trosce duszpasterskiej innych zakonów. Sam kierował się na wsie i do najbardziej zaniedbanych pod względem religijnym regionów. Z czasem wypracowany został schemat misji parafialnej charakterystycznej dla oblatów. Jej unikalne elementy do dziś cechują przepowiadanie misjonarzy ludowych (rekolekcjonistów) i przynoszą efekty, podobnie jak za czasów Założyciela.

Inskrypcja na krzyżu misyjnym w Aix-en-Provence (zdj. P. Gomulak OMI)
Oblat to przede wszystkim zakonnik, a dopiero potem prezbiter czy misjonarz

Bez ślubów zakonnych

Może to dziwić, ale pierwsi misjonarze zgromadzeni przez Eugeniusza nie składali ślubów zakonnych. Można powiedzieć, że była to wspólnota apostolska skoncentrowana na cel działania – ewangelizację, ale nie posiadała sformalizowanych środków dążenia do świętości osobistej. Fakt ten był niejako pokłosiem sytuacji panującej we Francji. Zeświedczenie, jakie przyniosła ze sobą rewolucja francuska, sprawiło, że wrażliwość na ideał pełni życia zakonnego niemalże zanikła.

Wszystko zaczęło się od dwóch beczek i deski…

Choć warunki życia w części pokarmelitańskiego klasztoru były surowe, pierwsza wspólnota odznaczała się ewangeliczną pogodą ducha.

Jutro obchodzę rocznicę dnia, w którym szesnaście lat temu opuściłem dom rodzinny, by osiąść na misji. (…) Moje legowisko było umieszczone w wąskim przejściu, które prowadziło do biblioteki. Była ona wtedy wielkim pokojem służącym za sypialnię o. Tempier i innemu ojcu, którego nazwiska nie wymienia się już między nami. To też była nasza wspólna sala. Jedna lampa stanowiła całe nasze oświetlenie, a kiedy trzeba było się kłaść stawiano ją na progu, aby służyła wszystkim trzem. Stół, który stanowił nasz refektarz, tworzyły dwie, złożone obok siebie, deski, które spoczywały na dwóch beczkach. Nigdy nie byliśmy tak szczęśliwi, że jesteśmy ubodzy od czasu, jak to ślubowaliśmy. Nie domyślając się tego, przygotowywaliśmy się do stanu doskonałego żyjąc w brakach.

Ale zwracam celowo uwagę na tego rodzaju dobrowolne ubóstwo, ponieważ łatwo je było przerwać każąc przynieść wszystko, co potrzeba od mojej matki, ażeby w tym spostrzec prowadzenie Dobrego Boga, który przez to, chociaż o tym nie myślimy, zbliżał nas odtąd do rad ewangelicznych, które później ślubowaliśmy. Praktykując je, poznaliśmy ich cenę. Zapewniam Was, że nie straciliśmy nic ze swej wesołości. Przeciwnie.

Ponieważ ten sposób życia kontrastował ze sposobem, którego zaniechaliśmy, zdarzało nam się często śmiać z całego serca. To piękne wspomnienie zawdzięczam świętej rocznicy naszego pierwszego dnia życia wspólnotowego. Jakże byłbym szczęśliwy, gdybym go mógł z Wami kontynuować!

– pisał św. Eugeniusz do nowicjuszy i scholastyków w Billens, wspominając warunki życia pierwszej wspólnoty.

Ołtarz przed którym w Aix Założyciel i o. Tempier złożyli śluby zakonne – obecnie w domu generalnym w Rzymie (zdj. P. Gomulak OMI)

Fortel Eugeniusza – głosowanie w sprawie ślubów

Decydującym momentem była Pierwsza Kapituła Generalna w 1818 roku. G. Lubich, G. Casoli i F. Ciardi podają, że było to 23 października, choć P. Zając na podstawie “Documentary Sourcebook” przyjmuje datę o dzień późniejszą. Nie ma to jednak większego znaczenia, decydujący jest pewien szczegół i nietuzinkowa odwaga Założyciela. Po przedstawieniu “Reguły” za przyjęciem stylu życia radami ewangelicznym wraz z publicznym ślubem opowiedziało się zaledwie trzech: Eugeniusz, Tempier oraz młody kapłan, który dołączył do misjonarzy z diecezji Digne. Czterech pozostałych kapłanów było stanowczo przeciwnych. Założyciel postanowił udzielić głosu trzem młodzieńcom, którzy nie byli jeszcze kapłanami. W ten sposób kapituła z 1818 roku przegłosowała postulat składania uroczystych ślubów zakonnych: czystości, posłuszeństwa i wytrwania. Po raz pierwszy członkowie Misjonarzy Prowansji złożyli śluby wieczyste 1 listopada 1818 roku.

Podczas profesji wieczystej oblaci – zarówno kandydaci do prezbiteratu, jak i bracia zakonni – otrzymują misjonarski krzyż (zdj. P. Gomulak OMI)

Formuła pierwszych ślubów brzmiała następująco:

W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, wobec Trójcy Przenajświętszej, Najświętszej Dziewicy Maryi, wszystkich Aniołów i Świętych, wobec wszystkich obecnych tutaj moich braci, ja, Karol Józef Eugeniusz de Mazenod oświadczam, przyrzekam i ślubuję Bogu czystość i posłuszeństwo na wieki. Podobnie oświadczam i składam ślub, że do śmierci wytrwam w świętym Instytucie i Stowarzyszeniu Misjonarzy nazywanych [Misjonarzami] Prowansji. Tak mi dopomóż Bóg.

Wnikliwy czytelnik zauważy dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, dzisiejsza formuła ślubów jest niemalże identyczna. Po drugie, pośród rad ewangelicznych nie ma ślubu ubóstwa!

To prawda, ślub ubóstwa został przyjęty podczas Drugiej Kapituły Generalnej, 21 października 1821. Decyzja o dołączeniu go do pozostałych została podjęta jednomyślnie. Oblaci postanowili jednocześnie zrezygnować z tytulatury księży diecezjalnych, przyjmując bardziej zakonny zwyczaj zwracania się do osób konsekrowanych: “ojcze”.

Można śmiało powiedzieć, że dwie powyższe kapituły przekształciły stowarzyszenie księży diecezjalnych w prawdziwą rodzinę zakonną. Dzieło zapoczątkowane przez Eugeniusza swoistym “zamachem stanu” w 1818 roku, dopełniło się w 1821 roku.


o. Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.


Polscy oblaccy kandydaci na ołtarze - poznaj ich niezwykłe historie

Uroczystość Wszystkich Świętych to szczególnie radosny dzień. Wspominamy wtedy tych, którzy razem z Bogiem złączeni są już na wieki. Bo tym jest niebo – byciem złączonym z Bogiem już bez żadnych granic i na zawsze. Pamiętamy wtedy o wszystkich świętych, którzy zostali wyniesieni na ołtarze. W gronie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej są to: św. Eugeniusz de Mazenod, założyciel zgromadzenia, bł. Józef Gerard, bł. Józef Cebula oraz błogosławieni męczennicy z Hiszpanii i z Laosu.

1 listopada wspominamy jednak również tych, którzy cieszą się niebem, choć Kościół oficjalnie tego nie ogłosił. Są też i ci, których określamy mianem kandydatów na ołtarze. Mowa o osobach, które wierni po śmierci otaczają kultem i w przypadku których został rozpoczęty proces beatyfikacyjny, ale ich świętość nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona. W przypadku polskich oblatów mowa jest o 3 osobach.

Czcigodny brat Antoni Kowalczyk OMI

Urodził się w Dzierżanowie 4 czerwca 1866 roku jako szóste z dwanaściorga dzieci. Gdy miał 20 lat, udał się do Hamburga, żeby rozpocząć pracę w hucie. Było mu tam ciężko i musiał zmagać się z ciągłymi prowokacjami ze strony niektórych współpracowników. Następnie udał się do Kolonii, która leży w bardziej katolickim regionie Renu. Na obrzeżach miasta znalazł to, na co czekał z utęsknieniem: katolicką rodzinę Prummenbaum, która go przyjęła. Poznał także ich syna, który uczył się w niższym seminarium misjonarzy oblatów w Valkenburgu w Holandii. Tam też dowiedział się, że może zostać misjonarzem, nie będąc kapłanem. Wstąpił do nowicjatu w St. Gerlach w Holandii i rok później złożył pierwsze śluby zakonne. Od 1892 do 1896 r. brat Antoni pracował w junioracie św. Karola w Valkenburgu. Pragnął jednak wyjechać na misje. Z czasem pojawiła się pilna potrzeba i Antoni został wysłany do północno-zachodniej Kanady.

Udał się najpierw do Lac-La-Biche w Albercie, 200 km na północ od Edmonton, gdzie oblaci założyli szkołę dla młodzieży. Pracował tam wśród Kri i Metysów. Pomagał również przy budowie szkoły w Saddle Lake. Pełnił funkcje mechanika, kierowcy, portiera i ogrodnika. Pracował także w warsztacie. Po roku pracy w tym miejscu miał poważny wypadek, który spowodował konieczność amputacji prawego przedramienia. Br. Antoni wyzdrowiał i wrócił do pracy z protezą wykonaną ze skórzanego rękawa i metalowego haka. W 1897 roku został wysłany do misji w Saint-Paul, Alberta, a 2 lata później złożył śluby wieczyste.

Brat Antoni i cud wypasania świń…

W tamtym okresie w Edmonton otwarto St. John’s College, w którym kształcono przyszłych misjonarzy. Brat Antoni przebywał tam od 1911 roku do końca swojego życia. Oprócz pracy fizycznej był też godnym podziwu przykładem zakonnego stylu życia. Był pokorny, oddawał się całkowicie służbie i poszukiwaniu Boga. Zawsze był do dyspozycji młodych, aby się pomodlić lub dodać im otuchy. Jego największą radością było obserwowanie ich rozwoju i wytrwałości. Kiedy jakieś zadanie stawało się trudne, br. Antoni padał na kolana, aby odmówić modlitwę „Zdrowaś Maryjo”. Wielu studentów nazywało go „Bratem Ave”.

Zmarł 10 lipca 1947 roku w St. Albert w Kanadzie w wieku 81 lat. Ani jego imię, ani pamięć o nim nie zniknęły z serc tysięcy ludzi, którzy modlą się przy jego grobie. Jest pochowany na cmentarzu oblackim w St. Albert. Powszechne przekonanie o jego świętości przyczyniło się, pięć lat po jego śmierci, do otwarcia w 1952 roku w Edmonton diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego. 27 marca 2013 r. papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót br. Antoniego Kowalczyka. Od tego momentu przysługuje mu tytuł czcigodny sługa Boży. W praktyce oznacza to, że jego proces beatyfikacyjny został zakończony. Jednak do beatyfikacji potrzeba jeszcze stwierdzenia udokumentowanego cudu.

Historia życia br. Antoniego Kowalczyka OMI w 60 sekund [wideo]


Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożego, br. Antoniego Kowalczyka OMI:

Bądź uwielbiony, Boże, nasz Ojcze, że wiernego czciciela Niepokalanej, brata Antoniego, tak przedziwnie prowadziłeś drogą Twojej woli, a w dźwiganiu krzyża cierpienia i codziennych obowiązków pomnażałeś jego siły, aby niósł go wiernie na wzór Chrystusa. Uwielbiam Cię, Panie, za jego heroiczną wiarę i ufność, dzięki którym jego modlitwy wysłuchiwałeś z ojcowską dobrocią i objawiałeś swoją miłość. Przez wzgląd na Twojego sługę udziel mi, Panie, łaski, o którą Cię proszę… Niech dzięki temu okaże się jego świętość, a moje serce utwierdzi się w wypełnianiu Twojej woli. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Sługa Boży ojciec Ludwik Wrodarczyk OMI

Urodził się 25 sierpnia 1907 r. w górniczej rodzinie w Radzionkowie, gdzie też ukończył szkołę podstawową. Następnie rozpoczęła się jego droga z oblatami: najpierw w niższym seminarium duchownym w Krotoszynie, a następnie w nowicjacie w Markowicach, gdzie 17 sierpnia 1927 roku złożył pierwsze śluby. Później wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Obrze, gdzie też złożył śluby wieczyste, a 10 czerwca 1933 r. otrzymał święcenia kapłańskie.

Swoją kapłańską posługę rozpoczął od funkcji wikariusza w Kodniu, a następnie pracował w oblackim junioracie w Markowicach u boku bł. o. Józefa Cebuli OMI. W 1939 roku został skierowany do nowo utworzonej parafii w Okopach na Ukrainie i pozostał tam w czasie okupacji sowieckiej. Okopy leżały w środku polsko-ukraińskiej i rzymsko-prawosławnej linii podziału. Ojciec Wrodarczyk poświęcił się wszystkim potrzebującym. W czasie wojny nie wrócił do Polski.

Chciał choć jeden dzień być księdzem… Został męczennikiem: “Nie mogę zostawić Najświętszego Sakramentu”

Na początku grudnia 1943 r. wtargnęły tam wojska ukraińskie, mordując tych mieszkańców wsi, którzy nie zdążyli ukryć się w lesie. Ojciec Wrodarczyk pozostał ze swoimi wiernymi. Pojmano go przed ołtarzem w kościele parafialnym w Okopach, gdy bronił Najświętszego Sakramentu przed profanacją. Następnie przewieziono go do Karpiłówki, 7 kilometrów od Okopów, gdzie później był torturowany i zamordowany w bestialski sposób. Miało to miejsce  8 grudnia 1943 roku. Miejsca pochówku nie udało się ustalić. Nabożeństwo do tego oblackiego kapłana jest wciąż bardzo żywe w sercach wiernych. Na tamtejszym cmentarzu oblaci postawili krzyż z napisem: „Z okazji 100. rocznicy urodzin o. Ludwika Wrodarczyka OMI (1907-1943), który zginął tu śmiercią męczeńską, pozostając do końca wierny swemu powołaniu”. Od 11 maja 2016 roku trwa jego proces beatyfikacyjny.

Przecinany piłą na pół za wiarę – poznaj niezwykłe cytaty Sługi Bożego Ludwika Wrodarczyka OMI o wierze
Wiersze laureatów II edycji konkursu o Ludwiku Wrodarczyku OMI [wiersze]


Modlitwa za wstawiennictwo o. Ludwika Wrodarczyka OMI:

Panie i Boże nasz, bądź uwielbiony w swoim kapłanie Ludwiku, misjonarzu, wiernym synu Maryi Niepokalanej. Bądź uwielbiony za dar jego profetycznej wiary, za jego ufność w potęgę modlitwy i za kapłańską gorliwość, z jaką służył dziełu Twojej miłości. Bądź uwielbiony, że z Twoim słowem miłosierdzia i pojednania niestrudzenie przekraczał wszelkie ludzkie granice, aby wszyscy stanowili jedno w chwaleniu Ciebie, a zwłaszcza biedni i opuszczeni. Bądź uwielbiony za dar męstwa, z jakim przyjął męczeńską śmierć i nie chciał chronić swego życia, ale je wydał w ręce ludzkiej złości na okup za Twoje rozproszone dzieci. Ojcze Miłosierdzia, przez wzgląd na swego sługę, ojca Ludwika i dla większej chwały Twojej przez ukazanie jego świętości, udziel mi łaski…, o którą Cię proszę przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna. Amen.

Sługa Boży kleryk Alfons Mańka OMI

Przyszedł na świat 21 października 1917 roku w Lisowicach koło Lublińca (Polska) w katolickiej rodzinie. Jako dziecko pomagał rodzicom w pracach w polu. Miał wiele darów. Lubił grać na skrzypcach i malować, a także pielgrzymować do sanktuariów Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie i Piekarach. Po szkole podstawowej poszedł do gimnazjum w Lublińcu. Gdy poczuł, że Chrystus powołuje go do swojej służby, wstąpił do oblackiego Niższego Seminarium Duchownego w Lublińcu. Po zdaniu matury rozpoczął nowicjat w Markowicach, gdzie spotkał się ze sługą Bożym Ludwikiem Wrodarczykiem OMI, a bł. Józef Cebula OMI był jego przełożonym.

Relacja z pierwszej sesji trybunału beatyfikacyjnego Sługi Bożego Alfonsa Mańki OMI [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jako nowicjusz pragnął ze wszystkich sił osiągnąć cel życia – świętość. Ta wewnętrzna walka odbiła się na jego zdrowiu, tak że przez ponad miesiąc musiał poddawać się zabiegom pod okiem lekarzy. Po złożeniu pierwszych ślubów udał się do scholastykatu w Krobi, gdzie rozpoczął studia filozoficzne. Pod koniec sierpnia 1939 roku wraz z innymi zakonnikami przybył do Markowic. Gdy zaczęły zbliżać się tam wojska niemieckie, wraz z innymi współbraćmi udał się do Kodnia. Niestety dom kodeński był przepełniony, w wyniku czego musiał wracać do Markowic. Dzień po powrocie, 5 października, wraz z całą wspólnotą zakonną został objęty aresztem domowym, zmuszono go do pracy w pobliskich gospodarstwach niemieckich. W uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, 8 grudnia 1939 r., niemiecki zarządca Markowic rozkazał oblatom burzyć przydrożne kapliczki i figury Matki Bożej. Alfons, wraz ze współbraćmi, odmówił wykonania tego haniebnego rozkazu, co w normalnych okolicznościach wiązało się z konsekwencją ciężkiego pobicia, a nawet śmierci. Sprawa zakończyła się jednak dość nieoczekiwanie. Oblaci tego dnia zostali zwolnieni z pracy. Nazwano to „cudem Niepokalanej”.

W rodzinnej parafii Alfonsa Mańki OMI modlono się o błogosławieństwo dla procesu jego beatyfikacji

W sobotę 4 maja 1940 r. Alfons Mańka wraz z 15 innymi oblackimi nowicjuszami i scholastykami został wywieziony przez gestapo furgonetką do obozu rozdzielczego dla więźniów w Szczeglinie koło Mogilna. Podczas pierwszych „ćwiczeń” został tak pobity, że ledwo mógł się poruszać. Po trzech dniach przewieziono go wraz z innymi w bydlęcych wagonach do obozu koncentracyjnego w Dachau. Od 9 maja do 2 sierpnia przebywał tam na kwarantannie, będącej rodzajem przygotowania do życia w obozie koncentracyjnym. Następnie został deportowany do Mauthausen-Gusen, obozu zwanego „piekłem na ziemi”. W Dachau otrzymał numer 9348, a w Mauthausen-Gusen 6665. Swoją czystą duszę oddał Bogu 22 stycznia 1941 roku, mając zaledwie 23 lata. Jego ciało zostało spalone w obozowym krematorium.

Sympozjum o Słudze Bożym kleryku Alfonsie Mańce OMI

„Umarł jak święty. Wyczerpany głodem, między biciem i strasznymi mękami, nie wypowiadając żadnego lamentu. Zawsze miał na ustach modlitwę. Zawsze był w skupieniu. To, co zobaczyliśmy po jego śmierci, to szkielet z anielskim spokojem na twarzy” – opisują świadkowie.

Kiedy rodzina odebrała jego rzeczy z Markowic, znalazła wśród nich kartkę, na której czytamy: „Będę wierny Bogu aż do śmierci!”. I tak właśnie się stało. Kleryk Alfons Mańka pozostał wierny Bogu aż do swojej męczeńskiej śmierci. 27 listopada 2021 r. w Poznaniu miało miejsce rozpoczęcie jego procesu beatyfikacyjnego na etapie diecezjalnym.


Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożego Alfonsa Mańki OMI:

Boże, nasz Ojcze, dziękujemy Ci za Twojego Sługę kleryka Alfonsa, którego w młodzieńczym wieku obdarzyłeś pragnieniem świętości. On z miłością poszedł za Jezusem drogą powołania, podejmując trud pracy nad sobą i upodabniając się do Niego jako męczennik.

Przez wzgląd na Twojego Sługę Alfonsa, udziel mi Boże łaski, o którą Cię proszę…, abyś Ty był uwielbiony w jego świętości, a mnie umocnił w wypełnianiu Twojej woli. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Postulator Generalny: “Wiem, że Bóg już czyni cuda przez wstawiennictwo tych ludzi”

(misyjne.pl/pg)


Pakistan: Koronacja figury Matki Bożej w oblackiej parafii [zdjęcia,wideo]

Przed uroczystością Wszystkich Świętych w oblackiej parafii pw. św. Eugeniusza w pakistańskim Quetta odbyła się uroczystość koronacji figury Matki Bożej. Poprzedziła ją procesja ulicami miasta, która zgromadziła rzesze wierzących.

(pg/zdj. OMI Pakistan)


Siedlce: Młodzież posprzątała zaniedbane groby

Młodzież związana z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży w oblackiej parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Siedlcach udała się na miejscowy cmentarz. Celem było posprzątanie zaniedbanych grobów przed uroczystością Wszystkich Świętych.

Realizując słowa: służyć Bogu i ojczyźnie, będąc przed uroczystością Wszystkich Świętych, wspólnie sprzątaliśmy nagrobki na cmentarzu centralnym przy ulicy Cmentarnej – napisali na profilu społecznościowym.

(pg/zdj. KSM przy parafii św. Teresy w Siedlcach)


Komentarz do Ewangelii dnia

Wyznacznik świętości to w pewnym sensie trzymanie się określonego „regulaminu” postępowania. Pan Jezus jasno wykazuje wszystkim, szczególnie swoim uczniom, jak należy żyć; co czynić, a czego unikać. Recepta szczęśliwego życia to nic innego, jak życie na pełnej „petardzie” w określeniu niedawno zmarłego księdza Jana Kaczkowskiego. Chcesz być szczęśliwym teraz i na wieki, tak żyj! Nie lękaj się umierać dla swojego „ego”, aby żyć dla Królestwa Bożego. Panie Jezu dodawaj nam sił, abyśmy byli świętymi każdego dnia, a przez to jeszcze mocniej trwali w Jednym Duchu.

(zdj. pixabay)


Kijów: Przed każdym wyjazdem na front przystępował do sakramentów. Teraz jednak nie wrócił... [świadectwo]

Na Ukrainie wciąż giną ludzie. Każdego dnia bombardowani jesteśmy dramatycznymi informacjami o kolejnej brutalnej agresji ze strony Federacji Rosyjskiej. Kolejne ostrzały, kolejne ofiary. Są jednak konkretne historie, imiona i nazwiska, o których się nie mówi. Z różnych względów, również tych bezpieczeństwa. Z obu stron konfliktu działa propaganda informacyjna. To normalne… choć w jej cieniu giną bezimiennie konkretne twarze.

„Zyskaj życie wieczne w bitwie”

Niekiedy takie transparenty można zobaczyć na Ukrainie. Związane są oczywiście z bohaterską obroną kraju przed najeźdźcą.

Nisko skłaniam głowę przed tymi ludźmi, którzy poszli bronić naszej ziemi – nie ukrywali się, nie wykupywali siebie, ale przelewali krew na polu bitwy. To wielka tragedia dla najbliższych i jednocześnie nieoceniona przysługa Ojczyźnie i nam wszystkim, których chronią – mówi o. Paweł Wyszkowski OMI, proboszcz parafii św. Mikołaja w Kijowie.

Jego parafia mocno doświadcza troski o tych, którzy są na froncie. W stolicy pozostali bliscy żołnierzy, którzy drżą o ich los. Kościół i wiara stają się w tych czasach nieocenioną ostoją. Niektórzy wchodząc w mury świątyni nie mają już nadziei. Przychodzą wypłakać się i prosić o niebo dla poległych.

Paweł Wyszkowski OMI i Jurij (zdj. P. Wyszkowski OMI)

Nawrócenie zawodowego żołnierza

Jurij trafił do oblackiego kościoła na początku wojny. W marcu pojednał się z Bogiem i postanowił zalegalizować sakramentalnie swój związek z Nadzieją. Tak pisał dzień po niezwykłym ślubie proboszcz parafii:

Często pytają nas – zarówno z Ukrainy jak i z zagranicy – jaka jest sytuacja w Kijowie. Chcemy powiedzieć, że żyjemy, że nasza parafia żyje i funkcjonuje! Codziennie modlimy się, odprawiamy Eucharystie, spowiadamy, udzielamy sakramentów, niektórym po raz pierwszy w życiu Chrzest, spowiedź, Eucharystię. Wczoraj na przykład byliśmy świadkami wzruszającego momentu małżeństwa Jurija i Nadziei. Gratulacje dla nich i codziennie módlmy się o pokój w naszym kraju i za naszych obrońców!

Нас часто запитують і з України, і з-за кордону, як ми у Києві. Хочемо сказати, що ми живемо, що наша парафія живе і функціонує! Ми молимося, щодня звершуємо Святу Літургію, сповідаємо, уділяємо таїнства, декому вперше в житті, Хрещення, сповіді, Євхаристії, а також Подружжя.Вчора, для прикладу, ми стали свідками зворушливого моменту шлюбу Юрія та Надії. Вітаємо їх і щоденно молимося за мир у нашій країні та за наших захисників!

Opublikowany przez Парафія костелу св Миколая у Києві Wtorek, 22 marca 2022

Odkryć moc sakramentów

Jurij był zawodowym żołnierzem, tuż po ślubie wrócił na front. Bóg wielokrotnie ratował mu życie. Za każdym razem, gdy przyjeżdżał do domu, nigdy nie wyjeżdżał bez przyjęcia komunii świętej. Podczas walk o Izium wrócił jako jedyny z oddziału 70 żołnierzy. Niedawno zginął w walkach o Łyman w obwodzie donieckim.

(zdj. archiwum P. Wyszkowskiego OMI)

Przed ostatnią wyprawą na front jak zwykle przyszedł do mnie, poszedł do spowiedzi i przyjął Komunię św. O takich ludziach możemy powiedzieć, że byli gotowi na spotkanie z Bogiem. Mieli czas na pogodzenie się z Nim, uporządkowanie życia duchowego i przygotowanie się na wieczność. Chociaż nic nie wiemy o ostatnich sekundach ziemskiego życia Jurija, wierzymy, że Bóg przyjął jego ofiarę i dał mu radość Nieba. Niech przykład tej osoby będzie zachętą dla nas wszystkich do nawrócenia się do Boga, do życia zgodnie z Jego wolą, do służenia Mu, ponieważ teraz bardziej niż kiedykolwiek rozumiemy, że każda chwila naszego życia może stać się naszą ostatnią – mówi ojciec Wyszkowski.

Pamięć i modlitwa

W oblackim kościele św. Mikołaja w Kijowie na dzień 8 listopada zaplanowano specjalną modlitwę w intencji poległych w obronie ojczyzny oraz ich rodzin i bliskich. To jedyna wartościowa rzecz, jaką człowiek wiary może podarować tym, którzy przeszli już na tamtą stronę życia.

(pg/P. Wyszkowski OMI)


Madagaskar: Śluby wieczyste czterech młodych oblatów

W parafii pw. św. Eugeniusza de Mazenoda w Fianarantsoa na Madagaskarze czterech kleryków oblackich na ręce przełożonego delegatury - o. Alphonsa Rakotondravelo OMI złożyło wieczystą profesję w Zgromadzeniu. Wśród neoprofesów jest trzech Malgaszy (fr. Jean Brunot Ravelona OMI, fr. Tsiory Faniry Ranaivo Panarivo OMI, fr. Jean Joseph Randrianandrasana OMI) i jeden Nigeryjczyk (fr. Emediong Polycarp Ewen OMI).

Neoprofesi wieczyści z przełożonym delegatury (w środku), zdj. Krzysztof Koślik OMI

(pg/K. Koślik OMI)