Łukasz Krauze OMI: Alternatywne Historie [blog]
Zamiast wstępu
Parę dni temu zatelefonował do mnie o. Paweł OMI z propozycją prowadzenia bloga na oblackim serwisie internetowym. Chętnie się zgodziłem. Tak. Super. Coś napiszę. Jasne. Fajny pomysł. I w ogóle. W mojej głowie, niemal natychmiast, zrodziło się kilka pomysłów. Pierwszy. Będę pisał o literaturze. Przecież czytam. Nawet dużo. Reflektuję nad tym, co czytam. Mam kilka spostrzeżeń, z którymi warto się podzielić. Pójdę w tym kierunku. Drugi. Ok. Temat książek nawet dobry jest, ale muzyka. Lubię ją równie bardzo jak książki. Może nawet bardziej. Słucham różnych gatunków. Będę pisał blogi o muzyce i muzykach. Trzeci. Trochę o muzyce. Trochę o książkach.
Czwarty
Jest 5 luty 2022 r. Chociaż mówi się o opadach śniegu, w powietrzu czuć już wiosnę. Pogoda motywuje mnie do biegania. Patrzę przez okno. Po chwili jestem na szlaku. W lesie. Dzięcioł. Kilka saren. Jest dobrze. Biegnę dalej. Wracam do domu. Spotykam kl. Piotra OMI. Rozmawiamy o sporcie. Piotr pyta: - ciekawe, kto wynalazł sport. Zaczynamy, wspólnie, snuć koncepcję pierwszego sportu. Bardzo alternatywnie. Przysłuchuje się temu kl. Eugeniusz OMI. Nie nudzi się. Jest raczej zainteresowany. Wracam do pokoju. Już wiem. Będę pisał alternatywne historie prostych rzeczy. Raczej nie sam. Z pomocą moich współbraci. Kleryków. Są młodzi. Mają świetne pomysły.
Alternatywne historie
Tytuł tego bloga to: “Alternatywne historie”. Słownik Języka Polskiego podaje: “alternatywny - inny, przeciwstawiający się temu, co tradycyjne i oficjalnie uznane”. Historie będą inne. Ułożone niechronologicznie. Dalekie od prawdy. Prawdopodobnie.
Pierwsza historia alternatywna - Jak powstał sport?
Dawno temu. Już nikt nie pamięta kiedy. Raczej parę lat wstecz. Nie było samochodów, samolotów, Internetu. Nie było koła i osi. Kanapek też. Mimo to życie było łatwiejsze. Weselsze. Ludzie nie marnowali czasu na kłótnie i inne bzdury, bo żyli krócej. Wiedzieli o tym. Dlatego częściej świeciło słońce. Więc więcej chwil spędzali na świeżym powietrzu. Stresy były. Owszem. Najczęściej przez dzikie zwierzęta. Miały ostre zęby. Niebezpieczne pazury. Ponieważ nikt nie wymyślił jeszcze zawodu psychoterapeuty (kiedyś Wam o tym opowiem) ludzie w inny sposób musieli radzić sobie z napięciami. Najczęściej chodzili na polowania. Tak odreagowywali. Inni preferowali spacery.
Razu pewnego jeden człowiek miał ciężki dzień. Był bardzo zdenerwowany. Odreaguję. Pomyślał sobie. Pójdę do ulubionego miejsca. Było tam pięknie. Szedł i szedł. Słońce świeciło mocno. Wspaniale raziło w oczy. Rozmarzył się. Ten człowiek. Wtem. Nagle zza krzaka. Takiego prehistorycznego. Dużego. Wyskoczył mamut. Ryknął przeraźliwie. Tak, że człowiek się przestraszył. Cała terapia na nic. Pomyślał. Znów stres. Spacerem nie wrócę do domu. Muszę wymyślić inną metodę. Coś nowego. Coś, czego jeszcze żaden człowiek nie robił. W jednej chwili zaczął iść szybciej. Pierwszy raz w historii świata. Za mało szybko. Oddech mamuta cuchnął coraz bardziej. Człowiek szedł jeszcze szybciej i szybciej. Mamut został w tyle. Człowiek zaś czerpał wiele radości z nowego wynalazku. Szedł naprawdę bardzo szybko. Zapomniał o wszystkich kłopotach. Wszelkie zdenerwowanie ustąpiło. Serce biło mocniej. A świat wydawał się piękniejszy. W takich okolicznościach wrócił do domu. Szczęśliwy.
Społeczeństwo przyglądało się z oddali jego dziwnym ruchom. Nikt dotąd nie widział czegoś takiego. Szybkie kroki robiły wrażenie. Człowiek wrócił do domu sapiąc. Zapytany o okoliczności przedziwnego działania opowiedział o mammucie. Jak to nazwiesz. Usłyszał. Ale co. Zapytał człowiek. Twoje szybkie kroki. Powiedziało społeczeństwo. Długo nie myślał. Człowiek. Spacer odwrotny. Wypalił. Społeczeństwo krzyknęło z podziwem.
Od tej pory ludzkość zaczęła praktykować spacer odwrotny. Stał się bardziej popularny od polowania. Na początku był niebezpieczny. Nawet bardzo. W pierwszej kolejności trzeba było znaleźć wściekłego mamuta. Czasem po długim spacerze. Kiedy mamut ryknął sympatyk spaceru odwrotnego przyspieszał. Ile sił w nogach wracał do domu. Rekordzista oddalił się od domu swojego 42 kilometry i 200 metrów. Po tak długim spacerze natrafił na mamuta. Wrócił cały i zdrowy. Człowiek. Nie mamut. Jego spacer odwrotny społeczeństwo nazwało mamut-onem. Później zmieniono nazwę na mara-ton. Nie wiem dlaczego. Może to kwestia mody. Nowe pokolenie. Nowe nazwy. W tej kwestii nic się nie zmieniło.
Po jakimś czasie. Bliżej nieokreślonym. Ludzie odkryli, że nie potrzebują mamuta, żeby zainicjować spacer odwrotny. Że mogą sami z siebie. W każdej chwili. Gdyby zrobili to wcześniej, wiele istnień by ocalało. Lepiej późno niż wcale. Nazwa spacer odwrotny straciła na znaczeniu. Była bez sensu. Szybkie kroki zaczęto nazywać bieganiem.
W takich właśnie okolicznościach narodził się sport. Niektórzy podają, że rower był pierwszy. Ale to nie jest prawda. Rower był drugi. Rzecz udowodniono wiele lat temu. Bieganie jest najstarsze. To sport źródło. Bieganie dało życie wszystkim innym sportom. Spacer nie jest sportem.
Zaproszenie
Zapraszam do kolejnego odcinka.
o. Łukasz Krauze OMI - wykładowca homiletyki oraz prefekt studiów w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze.
Lubliniec: Rozpoczęcie jubileuszu 100-lecia obecności oblatów
W Lublińcu rozpoczęły się uroczystości związane z jubileuszem 100-lecia obecności Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w tym mieście. W 1922 roku zakonnicy zakupili tutaj budynek byłego zakładu wychowawczego od hrabiego Franciszka Grotowskiego wraz z przyległym terenem. Przez lata obiekt był rozbudowywany ze względu na działające w nim Niższe Seminarium Duchowne. Dawna kaplica seminaryjna jest dzisiaj kościołem parafialnym.
W historii lublinieckiego komunitetu było 21 superiorów, wśród nich bł. o. Józef Cebula OMI (1931-1937). W uroczystościach uczestniczyło siedmiu z nich: o. Brunon Wielki OMI, o. Antoni Walisko OMI, o. Józef Niesłony OMI, o. Andrzej Korda OMI, o. Bernard Briks OMI, o. Waldemar Janecki OMI oraz obecny przełożony – o. Lucjan Osiecki OMI.
Nasza wspólnota Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Lublińcu obchodzi złoty jubileusz 100 lat od przybycia oblatów do Lublińca. Każdej wspólnocie zakonnej przewodzi superior tej wspólnoty i w dzisiejszą niedzielę, 6 lutego, chcieliśmy Panu Bogu podziękować za tą wspólnotę, która została zapoczątkowana 100 lat temu – powiedział w słowie powitania o. Lucjan Osiecki OMI – Bardzo dziękuję ojcom, że przybyliście na moje zaproszenie tutaj do Lublińca, byśmy Panu Bogu wspólnie podziękowali za tych oblatów, którym w tym stuleciu żeśmy przewodzili, kierowali domem lublinieckim.
Mszy świętej przewodniczył o. Bernard Briks OMI, obecnie proboszcz oblackiej parafii w Grotnikach koło Łodzi.
Oblaci… Na ścianach tej świątyni wymalowani i herby oblackie i wszystko wskazuje na to, że są oblaci. I hasło: „Ewangelię ubogim głosić posłał mnie Pan”. Sam Pan Jezus powiedział, że ubogich będziecie mieli zawsze między sobą. Zawsze – rozpoczął kaznodzieja, który następnie przywołał wielkie dzieło miłosierdzia stworzone przez Matkę Teresę z Kalkuty – 150 lat wcześniej również ktoś, ale tym razem mężczyzna, zauważył wielką biedę. To była bieda może innego rodzaju, ale też wielka bieda. Jak ona wyglądała, to przeczytam kawałek z Przedmowy do Konstytucji i Reguł. Napisał to nasz Założyciel, Eugeniusz de Mazenod, w 1825 roku. (…) Bieda. Niewątpliwie materialna po rewolucji francuskiej, ale przede wszystkim bieda duchowa. Tych ludzi ograbiono z bogactwa duchowego, a bez ducha człowiek jest szkieletem, nie jest już człowiekiem. Jak ktoś wyzionie ducha, przestaje być człowiekiem. I ten człowiek młody – widząc, co się dzieje – tak jak Matka Teresa zaczyna działać. I powołał do życia Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.
Posłuchaj Przedmowy do Konstytucji i Reguł Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej
Kaznodzieja przywołał historię działalności misyjnej oblatów Niepokalanej. Nawiązując do sceny cudownego połowu ryb, czytanej w Ewangelii dnia bieżącego, podkreślał, że we wszelkich ludzkich wysiłkach potrzebne jest Boże błogosławieństwo.
Jednym z wielkich dzieł Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej jest Lubliniec. Kiedy oblaci przybyli do Lublińca i rozpoczęli swoją działalność, 25 marca 1922 roku, przyszło 24 juniorów, nie liczę ojców i braci, 24 uczniów z Krotoszyna. (…) A potem to dzieło zaczęło się rozrastać. I kiedy został Lubliniec zlikwidowany bolszewicką ręką w 1952 roku, było 205 juniorów. Zaczynali od 24.
Kaznodzieja ukazywał dzieje domu lublinieckiego, jako pasmo sukcesów i – po ludzku sądząc – porażek, przywołując chociażby jedno z ostatnich dramatycznych wydarzeń – pożar jednego ze skrzydeł miejscowego klasztoru. Cytował słowa Matki Teresy z Kalkuty, która powtarzała, że Pan Bóg nie żąda od nas sukcesów, ale systematycznej pracy, wykonywania tego, co możemy.
Niektórzy załamują ręce, bo coraz mniej powołań. Było 150 kleryków w Obrze, teraz jest 25. To jest różnica. Ale jest 25 i trzeba się cieszyć, i trzeba prosić Boga, bo „beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Dlatego trzeba prosić Boga, by nam błogosławił w tym działaniu. Jeżeli Mu zawierzymy, to nie musimy się martwić. Jeżeli będziemy żyć tym, co święty nasz Założyciel napisał i od nas wymaga, to Boże błogosławieństwo będzie. I jeżeli będziemy otoczeni takimi ludźmi, jakimi wy jesteście, lublinieckimi parafianami, to możemy zawsze liczyć na pomoc z waszej strony, nie tylko tą materialną, ale przede wszystkim to wsparcie duchowe, bo wasza obecność w tej świątyni, w tym kościele, to jest dowód waszej miłości do Chrystusa, do Kościoła i do naszego Zgromadzenia. Dlatego bądźmy pełni optymizmu, róbmy, co do nas należy, a Pan Bóg będzie nam błogosławił – mówił ojciec Briks.
Na koniec kazania wykonał utwór Bułata Okudżawy „Modlitwa” („Dopóki ziemia kręci się”). Posłuchaj całego kazania:
Po odśpiewaniu hymnu „Te Deum laudamus”, głos zabrał również o. Brunon Wielki OMI – superior lubliniecki w latach 1978-1984.
W imieniu wszystkich byłych superiorów tego domu, pozdrawiam was bardzo serdecznie. Tak zacznę od tego, że dla mnie osobiście przypada 75 rocznica mojego przyjścia do Lublińca. Jako mało seminarzysta w 47 roku tutaj zamieszkałem przez jeden rok, potem pojechałem do nowicjatu i wróciłem po siedmiu latach jako neoprezbiter, czyli jako prymicjant, by objąć duszpasterstwo głuchoniemych i byłem tutaj przez siedem lat. W tym czasie wiele się działo w duszpasterstwie i w życiu zakonnym, a niestety nie było już wtedy junioratu, dlatego, że kiedy byliśmy jeszcze klerykami, w 52 roku zabrano nam tę wielką część naszego domu – wspominał senior oblackiej wspólnoty w Lublińcu – Myślę, że wszyscy superiorowie, którzy tutaj byli, mają wielki wkład w to życie i zakonne, i duszpasterskie dla Lublińca, za co wszystkim składam serdeczne „Bóg zapłać”, a szczególnie wam, wszystkim parafianom, by wyrazić swą wielką wdzięczność za to, co dla nas czynicie, zawsze pełni ofiarności i życzliwości.
Na zakończenie celebracji obecny przełożony wspólnoty odmówił modlitwę jubileuszową.
Lubliniec z lotu drona
Superiorowie (przełożeni) oblackiej wspólnoty zakonnej w Lublińcu:
- Kulawy Jan, 1922-1925
- Nandzik Teofil, 1925-1931
- Cebula Józef, 1931-1937
- Brzezina Karol, 1937-1939
- Ingmann Kornelius, 1939-1945
- Koppe Paweł, 1945-1947
- Całujek Szczepan, 1947-1953
- Krawczyk Józef, 1953-1956
- Mucha Franciszek, 1956-1958
- Górnik Maksymilian, 1958-1960
- Krawczyk Józef, 1960-1966
- Hentrich Mikołaj, 1966-1972
- Świtała Kazimierz, 1972-1978
- Wielki Brunon, 1978-1984
- Boczar Antoni, 1984-1990
- Walisko Antoni, 1990-1996
- Niesłony Józef, 1996-2002
- Korda Andrzej, 2002-2008
- Briks Bernard, 2008-2011
- Janecki Waldemar, 2011-2017
- Osiecki Lucjan, 2017-
W kolejne niedziele prezentowane będą różne wymiary misjonarskiego zaangażowania lokalnej wspólnoty zakonnej. Główne uroczystości jubileuszowe, związane ze 100-leciem obecności oblatów w Lublińcu, odbędą się w niedzielę 24 kwietnia br.
(pg)
Wietnam: Oblaci z pomocą mniejszościom etnicznym.
Misjonarze oblaci z Wietnamu wraz z wolontariuszami zapewniają cotygodniowe śniadania dla pacjentów publicznego szpitala w dystrykcie Muong La, prowincji Son La, w ubogim, północno-zachodnim regionie kraju.
Program ma na celu zapewnienie pożywnych posiłków ubogim pacjentom, zwłaszcza mieszkańcom wiosek grup etnicznych Dao, Hmong, Muong i Tajów, którym przez cały rok brakuje jedzenia. Chcemy pomóc im w szybkim powrocie do zdrowia - wyjaśnia o. Józef Bui Cong Dung OMI.
Jedzenie dla potrzebujących
Od września zakonnicy wraz parafianami przygotowują tradycyjne chao - danie śniadaniowe z ryżu, ugotowanego mięsa lub ryby oraz warzyw. Rozdają 200-400 posiłków.
Przygotowanie posiłków nie jest może czymś wyjątkowym i wielkim, ale jest źródłem emocjonalnego wsparcia dla pacjentów - dodaje 47-letni oblat.
Wolontariusze to członkowie oblackiej grupy charytatywnej. Koszty programu pokrywają darczyńcy. Pomysł zrodził się w 2019 roku. Dziś docierają z pomocą żywieniową do szpitali w ośmiu prowincjach Wietnamu: Dien Bien, Lai Chau, Lao Cai, Phu Tho i Son La.
W przyszłości chcemy rozwozić chao do innych szpitali, aby jeszcze więcej pacjentów miało pożywienie - zdradza misjonarz.
Ojciec Dung jest formatorem w oblackim seminarium, ale jednocześnie odpowiada za parafię w prowincji Lao Cai. Lokalna wspólnota misjonarzy od dłuższego czasu pokrywa część opłat za leczenie ciężko chorych pacjentów. Budują też domy dla chorych psychicznie i fizycznie, sierot i osób starszych bez rodziny. Każda z tych osób dostaje od oblatów comiesięczny zasiłek w wysokości 300 000 dongów (około 13 dolarów amerykańskich). Może to wydawać się niewiele, ale w miejscowych warunkach stanowi realną pomoc w życiu.
Duże wsparcie świeckich
Joseph Pham Van Duong jest członkiem oblackiego zespołu charytatywnego w prowincji Lai Chau. Zaoferował lokalnemu szpitalowi zapas makaronu instant i jajka, aby nakarmić pacjentów chorych na Covid-19, którzy zostali poddani kwarantannie. Wyjaśnił, że większość pacjentów tego szpitala stanowią ludzie z mniejszości etnicznych Hmong i Tajowie. Pracują oni na górzystych terenach, praktycznie przez cały rok cierpią głód. Ich rodziny mają niewielki dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej. Dzieci z wiosek rzadko noszą ciepłe ubrania, a ich głównym pożywieniem jest ryż z wodą ze strumienia.
Mężczyzna jest budowlańcem i gorliwym katolikiem. W dzielnicy, w której mieszka jest siedem wspólnot katolickich, ale żadna z nich nie ma kościoła. Wierzący spotykają się na Mszach w jego prywatnym domu. Misjonarze oprócz posługi w takich mieszkaniach, starają się docierać do wiosek Hmongów, ale każdorazowo potrzebują pozwolenia od władz.
Miejscowi oblaci prowadzą także program żywieniowy dla rodzin, które straciły źródło utrzymania podczas epidemii. Paczki składają się z ryżu, makaronu, jajek, mleka, sosu rybnego, soli i słodyczy. Ten niewielki gest pozwala przetrwać ubogim trudny dla nich czas.
Dokładamy wszelkich starań, aby oferować jedzenie jak największej liczbie osób, aby mieli coś do świętowania festiwalu Tết i czekali na lepsze warunki życia w nowym roku - wyjaśnia ojciec Dung.
Festiwal Tết związany jest z obchodzonym właśnie w Azji początkiem nowego roku księżycowego. Jedną z wolontariuszek w oblackiej parafii jest Maria Nguyen Thi Huyen. Obok tego, że sama pomaga, zachęca do tego też innych. Podkreśla, że celem jej działania jest, aby "przynieść radość i ciepło podczas festiwalu Tết naszym ukochanym braciom i siostrom, którzy pilnie potrzebują jedzenia, aby przezwyciężyć trudne czasy".
Huyen, który od lat współpracuje z lokalnymi oblatami, podkreśla, że grupa charytatywna stanowi pomost między darczyńcami a lokalną społecznością. Pozwala realnie ocenić status ich życia. Dzięki grupie zaczął poznawać kulturę i codzienne życie grup etnicznych.
(pg/ucanews.com/OMIWorld)
175 lat obecności oblatów na Sri Lance - wśród nich byli Polacy
Misyjne zaangażowanie Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej nie ograniczało się jedynie do głoszenia Ewangelii przez misje parafialne i rekolekcje. Pod wpływem wizyty Ignacego Bourgeta – biskupa Montrealu w Kanadzie – św. Eugeniusz rozeznaje wysłanie pierwszych misjonarzy „ad gentes”. Do 1841 roku oblaci byli obecni jedynie we Francji, w roku śmierci Założyciela (1861) byli już na trzech kontynentach.
Cejlon – Sri Lanka
W chwili przybycia oblatów ludność Cejlonu składała się zasadniczo z Syngalezów wyznających buddyzm oraz hinduistów – tamilów. Obydwie grupy posiadały swój starodawny język, historię i kulturę. Poza nimi na wyspie żyły inne małe grupy kontynuujące swoje wcześniejsze tradycje oraz grupa muzułmanów. Pod koniec XIX wieku wielu mieszkańców Indii wyemigrowało na wyspę do pracy na plantacjach herbaty i kauczuku.
Misjonarze oblaci rozpoczęli pracę w północnym wikariacie Jaffny, który w 1861 roku został w całości powierzony ich opiece. Oprócz pracy duszpasterskiej, zakonnicy odwiedzali wspólnoty w trudno dostępnych miejscowościach. Biskup Étienne Semeria OMI tworzy ekipę misjonarzy ludowych, którzy głoszą rekolekcje i misje parafialne. Bardzo szybko zakonnicy starają się o stworzenie sieci szkół oraz ofiarnie posługują podczas wybuchających epidemii cholery. Wraz z tworzeniem sieci edukacyjnej, rodzi się wśród oblatów wrażliwość na budowanie dialogu międzyreligijnego. Przejawia się on m.in. walką o równy dostęp do szkolnictwa dla buddystów, hindusów i muzułmanów. W szkołach dla dziewcząt pomagały siostry św. Rodziny z Bordeaux.
W 1883 roku Stolica Apostolska powierza oblatom również wikariat apostolski Kolombo.
Polacy na Sri Lance
W epopeję misyjną na Sri Lance wpisali się również Polacy. Pierwszym misjonarzem znad Wisły był br. Józef Andrzejewski OMI. Urodził się 17 marca 1869 roku w Bonikowie koło Kościana w Wielkopolsce. Ze względu na fakt, że Polska Prowincja powstanie dopiero w 1920 roku, formację zakonną odbywa w Prowincji Niemieckiej. W 1909 roku wyjeżdża na Cejlon, przez 30 lat posługuje głównie w Jaffnie. Ze względu na trudność wymowy jego nazwiska, nazywano go bratem „Whisky”. Przez wiele lat pełnił funkcję ekonoma domu biskupiego, dbał również o potrzeby misji oblackich.
Paweł Biegański OMI: Z Holandii na Cejlon – misja brata “Whisky”
W odpowiedzi na prośbę bpa Guyomarda OMI z Cejlonu, w roku 1927 wyjechał na Cejlon pierwszy kleryk – Szczepan Mańka rodem z Chorzowa. Jego listy były publikowane w „Oblacie Niepokalanej” oraz w książce „W płomieniach Cejlonu”. Pracował najpierw na południu, później na północy wyspy. W 1928 r. do pracy na „perłę Indii” wyjechała wielka „karawana” misjonarzy. Było wśród nich dwóch kolejnych kleryków – Andrzej Cierpka i Franciszek Śmigielski oraz
pięciu braci – Wincenty Siejka, Stefan Duda, Stanisław Wyryma, Leonard Zyguła i Stefan Andrzejewski. Bracia Siejka i Duda zaczęli swą działalność misyjną od pracy w zakładzie poprawczym w Maggona. Br. Duda pracował tam przez prawie pięćdziesiąt lat, aż do śmierci w roku 1974. Brata Siejkę w późniejszych latach przeniesiono do seminarium duchownego w Borella. Tam też zmarł w 1965 r.
Przez 60 lat pracował na Cejlonie br. Stanisław Wyryma OMI. Tutaj złożył śluby wieczyste. Po przybyciu na Cejlon, przez pierwszych dwanaście lat pracował wraz z innymi polskimi misjonarzami na północy wyspy w Jaffnie. Przez kolejne piętnaście lat, do roku 1955 pracował w oblackim sanktuarium maryjnym w Madhu (180 km na południe od Jaffny). Potem, przez dziewięć lat, pracował w centrum wyspy, w seminarium narodowym Sri Lanki w Kandy, a od 1964 r. przebywał w szkole w Maggona (50 km na południe od stolicy kraju – Kolombo). Brat Stanisław był ostatnim „białym” misjonarzem naszego Zgromadzenia, który jeszcze pracował na Sri Lance. Zmarł w Maggona, 24 października 1988 r. w przededniu jubileuszu 60-lecia pracy na Cejlonie.
Ojciec Andrzej Cierpka był polskim oblatem-kapłanem o najdłuższym stażu misyjnym. Pochodził z Dębnicy koło Ostrowa. Jeszcze jako kleryk został posłany na misje. Przez cały czas o. Andrzej pracował wśród tamilów. Od samego początku pisał listy-artykuły. Pracował na różnych placówkach misyjnych. Najpierw w Mullaitivu, potem w Arippu i Point Pedro. Następnie 12 lat w Jaffnie, skąd później przeszedł do Pallimunai i w końcu do Thalvupadu. Największą inwestycją budowlaną jego życia było wybudowanie przez niego wioski rybackiej – całego osiedla, które przez wdzięcznych ludzi zostało nazwane „Cierpkapuram” (Osiedle ojca Cierpki). Zmarł w 1982 r. w Thalvupadu. W sumie przez 54 lata pracował na Cejlonie.
Z Wielkopolski na Cejlon – niezwykła historia o. Andrzeja Cierpki OMI
Ojciec Emil Pomykoł OMI spędził ponad trzydzieści lat swego kapłańskiego życia na Cejlonie. Pochodził z Bujakowa koło Rybnika. Na misje wyjechał w roku 1934. Jego pierwszą placówką misyjną było Mullaitivu w nadmorskiej dżungli północnego Cejlonu. Następną placówką było Pallimunai, nad samym brzegiem morza. Kolejną placówką było Pesalai wraz z pięcioma stacjami misyjnymi. Następną obediencję otrzymał do Mannar. Z powodu zdrowia przeniósł się do Illavalai, gdzie pracował wśród prostych rybaków. Stamtąd to powrócił w 1968 r. do Polski po 34 latach pracy misyjnej.
W sumie na Sri Lance pracowało 13 polskich misjonarzy oblatów, pięciu z nich zostało pochowanych na wyspie.
Wojna domowa – misjonarze pojednania
Po II wojnie światowej Sri Lanka uzyskuje niepodległość w 1948 roku, ale do władzy dochodzą partie komunistyczne. W tym czasie oblaci prowadzą trzy znaczące szkoły chrześcijańskie – w Jaffnie (ok. 700 studentów), Kolombo (ponad 1000 uczniów) i Maggona (ok. 300 studentów). Zaczynają zmagać się z represjami.
Oblat-mnich, który założył zgromadzenie kontemplacyjne – pierwsze tego rodzaju w Azji
W 1983 roku wybuchła wojna domowa na tle etnicznym. Podczas działań misjonarze oblaci, którzy pochodzili zarówno ze społeczności syngalskich jak i tamilskich, działali na rzecz pojednania i pokoju. Do dziś prowadzą Oblackie Centrum Pojednania i Pokoju w Jaffnie. W 2009 roku Tamilskie Tygrysy ogłosiły złożenie broni, ale leczenie ran po ponad ćwierć wieku wojny wciąż się dokonuje.
Sri Lanka: Lankijski oblat odznaczony prestiżową nagrodą za pracę na rzecz wolności człowieka
W Niedzielę Wielkanocną 2019 roku islamscy ekstremiści dokonali zamachu bombowego na wiernych w kościele św. Sebastiana w Negombo. W pobliżu świątyni oblaci prowadzą The Mazenod English Institute.
Oblacki jubileusz
Rok 2022 jest czasem świętowania 175-letniej obecności Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Sri Lance. Na wyspie funkcjonują dwie prężne oblackie prowincje. Jaffna liczy 115 zakonników, Kolombo – 144. Rok jubileuszowy oficjalnie zostanie otwarty w poniedziałek 14 lutego br.
Hasłem przewodnim obchodów jest wezwanie: „Wspólnie napiszmy kolejną kartę Ewangelii z Mazenodowską kreatywnością i oddaniem”.
(pg/ W. Kluj OMI, „Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej na misjach w Azji i Oceanii”)
La Réunion: Rwąca rzeka obok oblackiego domu [wideo]
W środę 2 lutego o godzinie 17.00 czasu lokalnego wprowadzono na La Réunion czerwony alarm – najwyższy poziom ostrzeżenia przed anomaliami pogodowymi. W kierunku zamorskiego terytorium Francji zmierzał cyklon tropikalny Batsirai. Na szczęście oko cyklonu z porywami wiatru ponad 200 km/h nie dotarło na teren wyspy. Niemniej jednak porywy wiatru do 150 km/h oraz ulewne deszcze spowodowały zniszczenia – podtopienia, połamane gałęzie, fale morskie o wysokości 12 metrów – unieruchamiając w domach 860 tysięcy mieszkańców.
Na wyspie posługuje pięciu misjonarzy oblatów z Delegatury Madagaskaru. Ich placówki znajdują się w centrum kraju oraz na północno-wschodnim wybrzeżu. Na szczęście żaden z nich nie ucierpiał w wyniku cyklonu. Ojciec Kazimierz Kwiatkowski OMI przesłał nam nagranie wezbranej rzeki, która wystąpiła z brzegów w wyniku działalności cyklonu.
Opublikowany przez Jacques-andre Morla Czwartek, 3 lutego 2022
Kanadyjska zima [wideo]
https://www.facebook.com/wojtek.stangel/videos/4780134745437478
Oblaci vs zima stulecia
(pg)
4 lutego 2022
DZISIAJ RANO UDAŁEM SIĘ, ABY MOJE OSTATNIE POŻEGNANIE ZŁOŻYĆ MOJEMU STAREMU PRZYJACIELOWI KAROLOWI.
Eugeniusz przewodniczył uroczystościom pogrzebowym swojego najlepszego przyjaciela:
Dzisiaj rano udałem się, aby moje ostatnie pożegnanie złożyć mojemu staremu przyjacielowi Karolowi, biskupowi Nancy. W tym celu, wyszedłem ze wsi na nogach o piątej nad ranem, udałem się do kościoła w Aygalades, gdzie spoczywają szczątki wielebnego świętego prałata. Najświętszą Ofiarę sprawowałem w obecności trumny, w której znajduje się jego ciało. Uprzedzeni o moim przybyciu markiz de Janson i jego syn przyszli, aby zjednoczyć się ze mną w tej ostatniej religijnej przysłudze, jaką złożyłem ich bratu i wujkowi. Towarzyszący mi ojciec Magnan Najświętsze Tajemnice sprawował po mnie. Pu odprawieniu mszy przywdziałem kapę i odprawiliśmy egzekwie. Następnie odszedłem, aby już więcej nie zobaczyć tego przyjaciela, współucznia, współbrata, wreszcie tego kolegi, chyba że w błogosławionej szczęśliwości, do osiągnięcia której, jak ufam, przyczynią się jego modlitwy.
Eugeniusz zastanawia się następnie nad ciężarem krzyży, które nosił w swoim życiu:
Zanim rozstaliśmy się, pan de Janson poprosił mnie, abym jako relikwię zgodził się przyjąć krzyż, który nosił jego brat, przyjąłem go jako pamiątkę i relikwię, bowiem nie brakuje mi ani krzyży biskupich ani innych. Miałem już krzyże pierwszych pięciu. Trudno byłoby mi policzyć inne, są tak samo liczne jak i ciężkie, ale dobry Bóg potrafi ulżyć ten ciężar. Są nie tylko krzyże serca, których rany ciągle krwawią. Bardzo okrutni są ci, którzy mi je każą nosić.
Dziennik Eugeniusza de Mazenoda, 16.07.1844, w: EO I, t. XXI.
Siedlce: Rekolekcje z ikoną.
W oblackiej parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus odbyły się wyjątkowe rekolekcje połączone z pisaniem ikony Najświętszego Oblicza. Poprowadził je o. Jarosław Kędzia OMI – birytualista z miejscowej wspólnoty oblackiej. W ćwiczeniach duchowych wzięło udział 14 osób. Oprócz konferencji opartych o duchowość „Małej drogi” świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, uczestnicy pisali własne ikony pod okiem doświadczonego ikonopisty.
(pg/zdj. Dom św. Eugeniusza w Siedlcach)
Spotkanie Komisji Medialnej Polskiej Prowincji
Za pomocą platformy komunikacyjnej spotkała się Komisja Medialna Polskiej Prowincji. Jej celem jest monitorowanie i proponowanie kierunków obecności misjonarzy oblatów w mass-mediach. Wśród członków znajdują się zakonnicy zaangażowani bezpośrednio w działalność informacyjną, m.in. o. Marcin Wrzos OMI - redaktor naczelny misyjne.pl, czy o. Paweł Gomulak OMI - koordynator medialny prowincji. Dużą pomocą jest obecność osób świeckich, którzy zawodowo pracują w mediach. Wśród tematów poruszonych na spotkaniu była odnowiona szata oficjalnej strony internetowej Polskiej Prowincji - oblaci.pl oraz lifting portalu misyjne.pl. Zastanawiano się również nad możliwością obecności na popularnej platformie Tik-Tok.