Święty Krzyż: Nowa kaplica domowa i nowicjacka

W piątek 27 sierpnia, po niemal trzech miesiącach od likwidacji dotychczasowej, oddano do użytku nową kaplicę domową na Świętym Krzyżu. Superior świętokrzyskiej wspólnoty, o. Marian Puchała OMI, poświęcił krzyż oraz tabernakulum i umieścił w nim Najświętszy Sakrament. Na wystrój składają się m.in. ikony Madonny z Dzieciątkiem oraz św. Eugeniusza, które uprzednio zdobiły kaplicę naszego Niższego Seminarium Duchownego w Markowicach, a także pieczołowicie odrestaurowana fisharmonia. W kaplicy na modlitwie gromadzić się będzie wspólnota zakonna i nowicjacka, a już wkrótce prenowicjusze, którzy z początkiem września przybędą na Święty Krzyż. Uroczystego poświęcenia kaplicy dokona Prowincjał Polskiej Prowincji oblackiej w tygodniu odpustowym.

(OMI Święty Krzyż)


Misyjne Drogi: misyjna pomoc medyczna w czasie Covid-19 i szkoły rezydencjalne

W najnowszym numerze pisma przeczytamy o pomocy medycznej na misjach w czasie pandemii Covid-19. Przedstawione zostały akcje wspierania misyjnych ośrodków medycznych organizowane przez Kościół w kraju.  W piśmie opisano też wyjazdy personelu medycznego, także lekarzy, do tych placówek. Innym tematem podjętym w numerze są szkoły rezydencjalne w Kanadzie.

Polscy misjonarze w czasach największego nasilenia pandemii nie wracali do kraju, nie chcieli opuszczać powierzonych im chrześcijan. Bardzo szybko w Polsce rozpoczęto zbiórki środków opatrunkowych i dezynfekcyjnych oraz leków, które były wysyłane transportami sanitarnymi do misjonarzy. Zbierano pomoc materialną na zakup specjalistycznej aparatury, a z czasem zaczął wyjeżdżać personel medyczny – napisał w edytorialu do najnowszego numeru redaktor naczelny, o. Marcin Wrzos OMI. Zapraszamy Was na poruszające, misyjne drogi personelu medycznego na różnych kontynentach. Wyjechali z kraju, aby być dla innych, aby czynić na misjach Ewangelię. Wspierają i pomagają chorym na miejscu, ale i dają poczucie, że misjonarze nie zostali sami, że o nich myślimy i wspieramy. To Kościół dziejący się na misjach: niewykluczający, otwarty, czuły, służący, radosny, bardzo ewangeliczny, który przyciąga nowych ludzi do wspólnoty. Papież Franciszek pisze o takim Kościele w orędziu na nadchodzącą Niedzielę Misyjną, które publikujemy – kontynuował.

Autorzy tekstów na łamach „Misyjnych Dróg” (m.in. Jacek Jarosz, Maria Warchoł, Bartosz Mroczyk, Monika Nowicka, Izabela Rybakowska, Dominik Chmiel, Patrycja Chowańska) opowiadają o pomocy polskich medyków w czasach pandemii w ośrodkach misyjnych. Ekspertami wydania są: Justyna Janiec-Palczewska, prof. Jerzy Stefaniak, s. lek. Mira Góra SNMP, ks. dr. Maciej Będziński. W dwumiesięczniku można przeczytać papieskie Orędzie na Niedziele Misyjną, a także artykuł o szkołach rezydencjalnych w Kanadzie (dr hab. Marcin Wrzos OMI).

W 209. numerze „Misyjnych Dróg” czytelnicy znajdą rozmowy z siostrami dyrektorkami misyjnych ośrodków medycznych w Kamerunie (Paschalis Brzezinka SNMP) i na Madagaskarze (Małgorzata Langner FMM).

W czasopiśmie znalazło się miejsce na dwa fotoreportaże.

Doktor Anne Merriman spotkałem w maju w Kampali, stolicy Ugandy. Od dwudziestu dziewięciu lat prowadzi założoną przez siebie organizację Hospice Africa. Ci, którzy ją znają, mówią o niej »afrykańska Matka Teresa«. Pochodzi z Irlandii. W latach 60. przebywała na misji w Nigerii, później w Singapurze i Kenii. – Pracowałam z siostrami Maryi. Widziałam wiele cierpienia spowodowanego rakiem, cierpienia, któremu nie dało się zapobiec – wspomina. Obecnie na stałe mieszka w Ugandzie – to fragment zapisków Krzysztofa Błażycy pt. „Poza wami nie mam nikogo” z Ugandy.

Natomiast reportaż Wojciecha Ganczarka dotyczy Ameryki Południowej.

W kolejnym wydaniu czasopisma nie brakuje działu „Przyjaciele Misji”, a także informacji dotyczących prowadzonego przez redakcję projektu „Misja Szkoła”. Jak zwykle jest też szesnastostronicowa wkładka dla dzieci „Misyjne Dróżki Dreptaka Nóżki” – tym razem z opowieściami z Korei Południowej. Opublikowano także felietony Elżbiety Adamiak i ks. Andrzeja Draguły. Na łamach pisma czytelnicy zachęcani są też do korzystania z internetowego portalu misyjnego www.misyjne.pl.

„Misyjne Drogi” to prawie stustronicowy dwumiesięcznik wydawany od 1983 r. w Poznaniu przez Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Do publicystów piszących na jego łamach zalicza się ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, o. Jarosława Różańskiego OMI, Tomasza Terlikowskiego, o. Andrzeja Madeja OMI, Elżbietę Adamiak, ks. Artura Stopkę oraz ks. Andrzeja Dragułę. Celem redakcji jest kreatywna i ciekawa prezentacja działalności misyjnej Kościoła, treści religioznawczych, podróżniczych i antropologicznych. „Misyjne Drogi” to czasopismo misyjne o największym nakładzie i objętości w Polsce, dostępne jest także w wolnej sprzedaży.

 

MW OMI/Poznań (KAI)


Bieg festiwalowicza na Festiwalu Życia w Kokotku

„Wyjdź i walcz” – jak Abram, który wychodzi, by walczyć o swojego bratanka Lota, który dostał się do niewoli. Jest to moment ryzyka – Abram w jednej chwili rzuca na szalę wszystko, co posiada, również swoje życie, by ocalić to, co ważne.

Również uczestnicy Festiwalu Życia w Kokotku zostali wezwani do zadania sobie pytania: o jakie dobro i wartości powinni zawalczyć?

„Zimno nie zimno, ale ku Bogu trzeba przyjść” tymi słowami rozpoczął swoją konferencję ks. Mirosław Tosza – gość festiwalu i nietuzinkowa postać: razem z osobami bezdomnymi tworzy wspólnotę Betlejem w Jaworznie, a na swoim koncie ma również wyprawy rowerowe do Rzymu i Jerozolimy oraz… traktorową do Paryża.

Konferencja pokrzepiała dusze, ale w planie dnia znalazło się również coś dla ciała. Najodważniejsi uczestnicy podjęli ducha walki i wzięli udział w długo wyczekiwanym biegu festiwalowicza, zmierzając się z błotem, deszczem, zimnem i własnymi słabościami. Klasyfikowani byli w 5-ciu kategoriach: mężczyźni, kobiety, osoby konsekrowane, wyróżniający się przebraniem oraz prowincjałowie, w której bezkonkurencyjny okazał się o. Paweł Zając OMI.

Wszyscy biegacze zasłużyli na pamiątkowy medal, a najlepsi w swoich kategoriach dodatkowo nagrodzeni zostali przez dyrektora Banku Polskiego – otrzymali wydane monety upamiętniające zbliżającą się beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego.

Zwieńczeniem dnia była Eucharystia, której przewodniczył zwycięzca kategorii prowincjałów: o. Paweł Zając OMI. Nawiązując do sportowej rywalizacji oraz  uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej, powiedział, że

Maryja jest doskonałym przykładem walki duchowej – walczenia i zwyciężania. Nasze życie składa się ze zwykłych codziennych sytuacji i w nich także możemy zwyciężać: za każdym razem kiedy klękasz do modlitwy – zwyciężasz; za każdym razem kiedy sięgasz po Pismo Święte – zwyciężasz; za każdym razem kiedy przystępujemy do spowiedzi – zwyciężamy. Zwyciężamy zło na wzór Maryi.

Kolejny dzień Festiwalu Życia można podsumować następującym zdaniem: „Nikt niczego nie miał, ale nikomu niczego nie brakowało.”

(niniwa.pl/zdj. W. Bociański)


27 sierpnia 2021

Z JEGO PORYWCZYM ZACHOWANIEM SIĘ, MAJĄC NAJLEPSZE NA ŚWIECIE INTENCJE, WIELOKROTNIE ŹLE POSTĄPIŁ

Ojciec Telmon był bardzo gorliwy dla sprawy Ewangelii, ale kiedy przybył do Kanady, posiadał tylko doświadczenie Francji I nie rozumiał rzeczywistości kościołów protestanckich. Biskup Bourget kontynuuje swoją relację:

Ojciec Telmon z jego porywczym zachowaniem się mając najlepsze w świecie intencje wielokrotnie źle postąpił. Na nieszczęście zgodził się, aby publicznie wystąpić na konferencji z protestanckimi duchownymi. Chociaż ich powalił z nóg i rozgromił, chociaż zrodziło się wielkie dobro, to pod innymi względami ta konferencja miała opłakana skutki i przede wszystkim w oczach opinii publicznej zrodziła wrażenie, że nie był wygranym w tej walce. Racją jest, że nieprzyjaciele mieli czelność opiewać zwycięstwo, a spora liczba znajdujących się tam katolików nie miała zbyt wiele wiedzy, aby odczuć solidności swoich argumentów i śmieszności argumentów swoich przeciwników, które zawsze są bardzo ujmujące dla ludzi, którzy nie są przyzwyczajeni do dysput.

W XIX wieku Oblaci i ogólnie Kościół nie mieli świadomości ekumenicznej i bazowali na doktrynie, że poza Kościołem nie ma zbawienia.

Przy innej okazji spalił kilka Biblii i protestanckich książek nie podejmując środków ostrożności, aby ukryć swoje działanie. Tak więc do tego stopnia stało się to sprawą wagi państwowej, że zajęły się nią dzienniki ze Stanów Zjednoczonych i Kanady i starają się wybudzić sprzeciw przeciwko katolickim misjonarzom, którzy jak mówią, popełnili straszliwe świętokradztwo sprofanowania świętej Biblii. Jeśli ten dobry ojciec poradziłby się nieco bardziej doświadczonych osób z kraju, nie naraziłby religii na taką kompromitację i nie wpędziłby biskupów w tak wielkie tarapaty.

Dziennik, 20.03.1843, w: EO I, t. XXI.

 

Ruch ekumeniczny rozpowszechnił się w XX wieku, zatem nie bądźmy zbyt surowi w osądzie ludzi działających w oparciu o mentalność ich czasów. Pomimo swoich braków ojciec Telmon był wspaniałym misjonarzem, który – jak to zobaczymy później – wielu ludzie we Francji, w Kanadzie, w Stanach Zjednoczonych i w Teksasie doprowadził do Jezusa Chrystusa.


Próba wiary na Festiwalu Życia

Śledząc losy Abrahama uczestnicy Festiwalu Życia usłyszeli wezwanie „Wyjdź i zostaw”. Abram nie dyskutował z Bogiem – zaufał, wstał i poszedł. Po porannej modlitwie jutrznią, śniadaniu i muzycznej rozgrzewce uczestnicy festiwalu również zostali wezwani, by wstać i iść.

Jak zachęcił uczestników o. Tomasz Maniura OMI:

Mamy festiwal o wierze i żeby naprawdę przeżywać wiarę, trzeba mieć ewangeliczne spojrzenie, którego podstawą jest nie martwić się, (…) tylko trzeba dać się poprowadzić. Więc zapraszam do doświadczenia Abrahama, któremu Bóg powiedział: „wstawaj i idź”. Więc my słuchając hymnu pójdziemy. I nie martwcie się…

Wyszli tak, jak stali – czasem jedynie w klapkach, w ręcznikach na głowach i bez odpowiedniego przygotowania do wędrówki. Zostawiając również plan na dzisiejszy dzień. Krok za krokiem pokonywali kolejne kilometry, aż dotarli do oddalonych o 5 km. Rusinowic, gdzie mieści się ośrodek rehabilitacyjny dla osób niepełnosprawnych.

Serdecznym uśmiechem przywitał młodych gospodarz miejsca – ks. Kazimierz Tomasiak, który podzielił się swoim doświadczeniem i świadectwem służby oraz opowiedział o działalności ośrodka. Niewątpliwie jest to miejsce, gdzie dokonują się wielkie dzieła, a ośrodek zmienia ludzkie historie „rehabilitując nie tylko ciała, ale i dusze”. Świadectwo dała również pani Dorota – niewidoczna na co dzień bohaterka, będąca matką dwójki niepełnosprawnych dzieci.

Po konferencji uczestnicy zjedli obiad, zatańczyli belgijkę, a wcześniej rozegrany został mecz piłki nożnej księża kontra świeccy. Do Kokotka wrócili również na własnych nogach, podziwiając uroki lublinieckich lasów i śpiewając pielgrzymkowe piosenki.

Po odpoczynku wszyscy spotkali się przy Stole Pańskim, dziękując za doświadczenie dzisiejszego dnia. W drobnym geście wdzięczności symbolicznie mogli zostawić to, co materialne – ofiara zebrana podczas Mszy św. została przeznaczona na ośrodek w Rusinowicach.

Podziękowania należy złożyć także biskupowi gliwickiemu – Janowi Kopcowi, który przewodniczył dzisiejszej Eucharystii. Od wielu lat Niniwa może liczyć na błogosławieństwo i życzliwość ze strony diecezji gliwickiej, otrzymując ogromne wsparcie w inicjatywach podejmowanych dla młodych.

Na zakończenie dnia odbył się koncert zespołu Owca – rozgrzał on zarówno serca, jak i zziębnięte ciała uczestników, a teksty ich piosenek jeszcze bardziej pomogły zgłębiać temat festiwalu.

Dzień ten był doświadczeniem tego, jak niewiele potrzeba do szczęścia, bo mamy zdrowie i życie, którymi możemy dzielić się z innymi. Doświadczeniem, że aby iść, wystarczy zaufać, a o resztę Bóg się zatroszczy.

(niniwa.pl/zdj. W. Bociański)


26 sierpnia 2021

OJCIEC HONORAT TO TAK ŚWIĘTY CZŁOWIEK, KTÓREMU BÓG NIE POSKĄPI BŁOGOSŁAWIEŃSTWA WE WSZYSTKICH JEGO PRACACH

Następnie biskup Montrealu mówi o superiorze ojcu Jeanie Baptiste Honoracie:

Niektórzy z waszych ojców uznali, że ich superior nie ma taktu, który trzeba mieć w tym kraju, gdzie w nieszczęśliwych okolicznościach, w jakich się znajdujemy.

Yvon Beaudoin wyjaśnia nieszczęśliwe okoliczności: Biskup Bourget niewątpliwie czyni aluzje do powstania z lat 1837-1838 i w konsekwencji do Aktu zjednoczenia dolnej i górnej Kanady przegłosowanego w 1840 roku przez brytyjski parlament. Na mocy tego aktu Kanadyjczycy francuskiego pochodzenia stracili wiele autonomii we własnej prowincji. Na szczęśliwe lord Elgin, generalny gubernator w latach 1847-1854 za absurdalne uznał angielszczenie Kanadyjczyków francuskiego pochodzenia. Cofnął klauzulę z wyłączeniem francuskiego z Aktu zjednoczeniowego.

Biskup kontynuuje:

Faktycznie dopuścili się kilku nierozważności, o konsekwencjach których nie mogło ich uprzedzić prawe i proste jak gołąb serce. Radzili się mnie, aby upewnić się, czy nie wypadało, aby poprosić o ich powrót do Francji. Radziłem im, aby niczego nie podejmowali i zaufali Opatrzności, która wszystko poukłada. Mam nadzieję, że nie zawiodę się w moich oczekiwaniach. Ojciec Honorat to tak święty człowiek, któremu Bóg nie poskąpi błogosławieństwa we wszystkich jego pracach. Zawsze z szacunkiem przyjmował wszystkie poczynione przeze mnie uwagi i z pociechą widzę, że teraz uważa i nie pozwala się podejść tym, którzy wykorzystują wszystko, kiedy chcą obniżyć wartość dzieła, które im się nie podoba.

Dziennik, 20.03.1843, w: EO I, t. XXI.

Eugeniusz odpowiedział biskupowi Bourgetowi:

Ojciec Honorat jest rzeczywiście taki, jak Ksiądz Biskup mi go przedstawił. Jest to anioł szczerości i prostoty, wspaniały zakonnik, pełen ducha i cnót swego stanu. Ma nieraz trochę surowe obyczaje, do czego przyczynia się także trochę jego głos, ale jest to tylko wygląd, ponieważ jest dobry i zawsze będzie podatny na wszystkie dobre wskazówki, jakich ojcowska dobroć Księdza Biskupa zechce mu udzielić.

List do Ignace’a Bourgeta, biskupa Montrealu, 30.05.1843, w: EO I, t. 1, nr 18.

Nawet jeśli zdarza się, że wydajemy wiele osądów i popełniamy błędy, Bóg nadal będzie błogosławił nasze dobre zamiary, jeśli je przemyślimy i na nowo rozpoczniemy.


Ron Rolheiser OMI o różnych głosach, które kierują naszym życiem

Nie jest łatwo rozpoznać głos prawdy wśród wielu głosów, które nas wzywają. Rzeczywiście, trudno jest nawet rozeznać, kiedy jesteśmy naprawdę szczerzy: kim naprawdę jestem? Co leży w moim najlepszym interesie? Spośród wielu głosów, które słyszę, który ostatecznie przyniesie mi życie? Jaki jest głos Boga w moim życiu?

(pixabay)

Niezliczone głosy atakują nas nieustannie z zewnątrz: billboardy, telewizja, gazety, czasopisma, Internet, ideologie, religia, sztuka, popkultura, moda, szum, pokusy celebrytów i wiele innych. Zwykle nie jest nam trudno rozpoznać, że w rzeczywistości jesteśmy atakowani przez te głosy, ponieważ są w pewnym sensie pretensjonalne. Każdy z nich ma wspólny mianownik: chcą naszych pieniędzy, naszego głosu, naszego poparcia, naszej sympatii, naszej lojalności, naszej uwagi, naszego udziału, naszego podziwu lub po prostu czegoś od nas. Subtelność nie jest ich cnotą i generalnie nie jesteśmy tak naiwni, by sądzić, że leży im na sercu nasze dobro; chociaż w niektórych przypadkach, takich jak religia, sztuka i moda, ich najlepsze argumenty wydają się dla nas korzystne. Ale generalnie głosom zewnętrznym nie dajemy się tak łatwo nabrać.

Wydajemy się bardziej naiwni jeśli chodzi o głosy, które pobrzmiewają i wysuwają roszczenia do prawdy od wewnątrz. Ponieważ te głosy są w nas, naturalne jest, że wierzymy, że leży im na sercu nasze dobro, że mówią za nas, że są głosem prawdy.

Jakie są te głosy, które atakują nas od wewnątrz, podobnie jak liczne głosy z zewnątrz? Oto kilka istotnych przykładów:

Głos osobistej wielkości, ego, interesowności i lenistwa. Nie jesteśmy z natury altruistami. Dzięki naszym naturalnym instynktom przychodzimy na ten świat instynktownie pyszni, egocentryczni, narcystyczni i troszczący się przede wszystkim o własne samopoczucie, przyjemność i wygodę. W miarę dorastania uczymy się, że głos interesu nie do końca jest głosem, który wzywa nas do życia; ale po tej stronie wieczności, ten głos nigdy nie umiera i pozostaje w nas zawsze jako głos gotowy podważać wszystkie inne głosy.

(pixabay)

Głos rany i wściekłości. Nikt nie wchodzi w dorosłość całościowo. Nie chodzi o to, czy jesteśmy zranieni, ale tylko o to, jakie są nasze rany i w jakich sferach je nosimy. A głos rany odzywa się w nas zawsze, mniej lub bardziej subtelnie, wzywając nas, byśmy czuli się nieufni, lekceważeni, obrażani, gniewni i mściwi. Nikt nie jest odporny. Ten głos zawsze mówi nam, że paranoja, a nie metanoja, prowadzi nas do życia.

Głos depresji emocjonalnej i psychicznej. Depresja łatwo przebiera się za głębię, altruizm, świętość, a zatem może nas oszukać, wmawiając nam, że ta ociężałość ducha jest życiodajna, podczas gdy w rzeczywistości wysysa tlen i życie z naszych ciał i dusz. Głos depresji jest bardzo często mylony z głosem religii, ponieważ wydaje się gloryfikować ascezę, życie poza światem i krzyż, podczas gdy w rzeczywistości tak nie jest.

Głos sentymentalizmu i pobożności. Sentymentalność i pobożność bardzo łatwo można pomylić z prawdziwą empatią i prawdziwym oddaniem. Ale można zauważyć tutaj dość oczywistą różnicę: w prawdziwej empatii i prawdziwym oddaniu łzy, które wylewamy, są dla innych; w sentymentalizmie i pobożności łzy, które wylewamy, są dla nas samych.

Głos obsesji, wewnętrznych „aniołów” i „demonów”. Istnieje od dawna spór o to, co ostatecznie najbardziej wpływa na nasze zachowanie: natura czy wychowanie? Genetyka czy środowisko? Wielu myślicieli, w tym James Hillman, sugeruje, że tym, co najbardziej wpływa na nasze zachowanie, nie jest natura ani wychowanie, ale pewne „daimons” wewnątrz, a mianowicie różne „anioły” i „demony”, które nas atakują, wywołują obsesje i okradają nas z wolności. Każdy, kto kiedykolwiek zakochał się bezradnie i beznadziejnie, rozpozna dokładnie, co potrafi nasz wewnętrzny „demon” lub „anioł”. W naszym życiu jest kilka paraliżujących sił i głosów, które mogą tak głęboko nas przekonać, że uwierzymy, że dana osoba (i tylko ta osoba) może dać nam życie. Jeśli jesteś romantykiem, ten głos będzie zarówno największym źródłem energii, jak i największym źródłem żalu w twoim życiu; i, jak pokazało gorzkie doświadczenie, nie zawsze jest to głos życia.

(pexels)

Głos archetypu, genetyki, pochodzenia etnicznego i płci. Krew jest gęstsza niż woda i jest też bardzo potężnym głosem w nas, który nigdy całkowicie nie milknie. Nie przychodzimy na ten świat jako nieskazitelny papier fotograficzny, na którym nic jeszcze nie zostało odciśnięte. Raczej wchodzimy w to życie z potężnym DNA, zarówno w naszych ciałach, jak i w duszy, w którym wiele rzeczy jest już trwale odciśniętych. Nasze DNA, fizyczne i psychologiczne zawsze pozostaje w nas potężnym głosem i, podobnie jak głos osobistej wielkości, nie zawsze leży w naszym najlepszym interesie.

Zobacz: [Ron Rolheiser OMI: „Dlaczego zostaję w Kościele?”. Niezwykle pokorna i głęboka odpowiedź]

Nie ma łatwych odpowiedzi na to, jak radzić sobie z tymi głosami w nas, ale, cytując Jamesa Hillmana, symptomy są najbardziej bolesne, gdy nie można określić, jakie jest ich źródło.

 


Ron Rolheiser OMI, znany ze swojego humoru, szczerości i mądrości, jest popularnym mówcą w dziedzinie współczesnej duchowości. Dorastał w dużej, kochającej się rodzinie na farmie w Saskatchewan, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1972 r. Pełnił funkcję rektora Oblate School of Theology w San Antonio w Teksasie. Jest autorem ponad 15 książek, w tym bestsellerowej pozycji: “Modlitwa. Nasza najgłębsza tęsknota”. Jego najnowsze książki to “Wrestling with God” [polski tytuł: “Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju”], “Domestic Monastery” [Domowy klasztor – przyp. tłum.] oraz “Bruised & Wounded: Struggling to Understand Suicide” [Posiniaczony i zraniony: Walka o zrozumienie samobójstwa – przyp. tłum.]. Rolheiser tworzy także popularne kolumny wydawnicze, które pojawiają się w wielu katolickich gazetach na całym świecie.

 

 

 

 

 

(Oblate School of Theology/tł. pg)


W kodeńskim sanktuarium odbędzie się IV memento za zmarłych motocyklistów

W sobotę 11 września w kodeńskim sanktuarium odbędzie się IV memento za zmarłych motocyklistów połączone z X Krucjatą Moto-Różańcową. Współorganizatorami spotkania są Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Koordynatorem wydarzenia jest o. Marcin Szwarc OMI z miejscowej wspólnoty zakonnej. Centralnym momentem wyjątkowej pielgrzymki będzie Eucharystia sprawowana w kościele zamkowym Ducha Świętego na kodeńskiej kalwarii. Po niej nastąpi poświęcenie jednośladów oraz modlitwa różańcowa. Spotkanie zakończy się ogniskiem na polu namiotowym. Wymownym znakiem każdej pielgrzymki jest modlitwa za zmarłych motocyklistów. Ich personalia można podać organizatorom TUTAJ

(pg)


Ks. Bartczak na Festiwalu Życia: "Jeszcze nie było człowieka, który w swoim życiu zostałby oszukany przez Boga"

„Wyjdź po więcej” – pod tym hasłem i wzorując się na biblijnej historii Abrahama, którego Bóg wezwał do opuszczenia ojczystej ziemi – upłynął uczestnikom drugi dzień Festiwalu Życia w Kokotku.

Świadectwo pragnienia czegoś więcej dali goście specjalni – ks. Jakub Bartczak oraz Piotr Kowalczyk – polski raper chrześcijański znany pod pseudonimem TAU.

Jak powiedział pierwszy z nich:

Jest taki etap w życiu, kiedy musimy podjąć decyzję. (…) Bóg szanując naszą wolność oczekuje, że podejmiemy decyzję. (…) Nie znamy przyszłości, nie mamy pewności czy to na pewno się uda i czy to na pewno Pan Bóg. Ale jeszcze nie było człowieka, który w swoim życiu zostałby oszukany przez Boga. Ktoś kto zaufał w pełni Jezusowi, to w tym życiu doczesnym nigdy nie poniesie klęski…

Drugi z kolei – TAU – jest przykładem człowieka, który całkowicie zaufał. Podzielił się z młodymi świadectwem swojego nawrócenia i wyjścia z tego, co zniewala i nie daje życia. Człowiek do tańca i do różańca, bo nie tylko rapuje na scenie, ale również służy codziennie przy ołtarzu, gdzie jak mówi:„czuje się spełniony i szczęśliwy.”

W popołudniowej części programu uczestnicy zostali zaproszeni do przyjęcia samego Boga, podczas nabożeństwa wręczenia Słowa Bożego oraz Eucharystii. Wręczenie Słowa miało być symboliczne, natomiast niedługo przed rozpoczęciem modlitwy organizatorzy otrzymali niespodziewany telefon od darczyńcy, który chciał podarować kilkaset egzemplarzy Ewangelii wg św. Łukasza. Po indywidualnym błogosławieństwie trafiły one do rąk uczestników. Mszy świętej  przewodniczył ks. Andrzej Wołpiuk, z diecezji bielsko-żywieckiej, który obchodził jubileusz 25-lecia swojego kapłaństwa.

Dzień zakończył się koncertem w rytm rapowej muzyki ks. Jakuba Bartczaka oraz TAU.

(niniwa.pl/zdj. W. Bociański)


25 sierpnia 2021

JEDNO SERCE I JEDNA DUSZA

Wczytując się we wprowadzenie z dziennika Eugeniusza dotyczące sytuacji w Montrealu, dostrzegamy bardzo ważną lekcję.

Ale list biskupa z Montrealu zawiera zbyt słuszne refleksje, zawiera zbyt trafny osąd, abym się opierał i nie przepisał go w tym miejscu. Po wypowiedzeniu najprzyjemniejszych i najbardziej ojcowskich spraw aż do trzeciej strony, pisze: Teraz księże biskupie powiadomię was o małych biedach, jakie zauważono u tych bożych mężów, gdzież ich nie ma? Skoro Bóg dostrzega je w swoich aniołach. Najpierw nie mieli przyjemności, aby odwiedzać się i wystarczająco długo mieszkać razem, aby zawrzeć tę sympatię i serdeczność, które tworzą Cor unum et anima una całej wspólnoty. Brak tej doskonałej harmonii dostrzegli księża a nawet niektórzy świeccy. Jedni zadrżeli z tego powodu, dla drugich stał się powodem żartów. Na szczęście sprawy pod tym względem wyglądają o wiele lepiej.

Dziennik, 20.03.1843, w: EO I, t. XXI.

Eugeniusz zareagował na tę sytuację:

Najpierw, gdy chodzi o ich drobne nieporozumienia wewnętrzne, myślę, iż położyłem im kres, odwołując o. Baudranda, który jest człowiekiem zarozumiałym, którego umysłowość nie umie dostosować się do okoliczności. Gdyby bardziej brał pod uwagę moje wskazówki, z góry zabezpieczyłby się przed swoją skłonnością do osądzania i oceniania spraw i ludzi tylko według własnych poglądów. Nie ufałby własnej wiedzy i swemu brakowi doświadczenia, a wówczas nie miałby głupiej pretensji do ganienia swojego superiora przed obcymi ludźmi, a tym bardziej nie odważyłby się mówić, że ten superior nie nadaje się na stanowisko, jakie mu wyznaczyłem. To właśnie on okazał się nieodpowiedni na misję, którą go zaszczyciłem. Odwołuję go, będąc przekonany, iż zgoda i serdeczność zapanuje we wspólnocie, gdy go już tam nie będzie, aby ją zakłócać swoimi pretensjami i swoim szemraniem. Proszę wybaczyć mój błąd. Ja nie wychowałem tego oblata, ale myślałem, że lepiej zrozumie obowiązki, jakie mu nakładało jego stanowisko.

List do Ignace’a Bourgeta, biskupa Montrealu, 30.05.1843, w: EO I, t. 1, nr 18.

Eugeniusz ciągle zwracał uwagę, aby być bożym mężem oraz na konieczność wspólnoty skupionej na Chrystusie. To konieczny warunek, aby z sukcesami pełnić misjonarską posługę ewangelizacji. Szacunki pierwszej wspólnoty potwierdziły mądrość Eugeniusza w tej materii: być, aby działać. Ileż razy popełniamy ten błąd, kiedy tworzymy nową wspólnotę do szczególnego zadania, a nie udaje się nam wzrastać w jedności, w owym być, zanim dzięki naszemu działaniu dotrzemy do ludzi