Andrzej Czekaj OMI - Maryja objawiała się tu Indianom, zanim przybyli misjonarze
O duszpasterstwie w Paragwaju, zmianach jakie następują w społeczeństwie, roli Kościoła - ale również o Maryi, którą Indianie znali zanim pokazał Ją im misjonarz i oblackim atucie rozpoczynania pracy misyjnej w tym kraju... Z o. Andrzejem Czekajem OMI, kustoszem sanktuarium maryjnego w Itacua, rozmawia o. Paweł Gomulak OMI.

Paweł Gomulak OMI: Od ilu lat posługuje Ojciec w Paragwaju i czym charakteryzuje się duszpasterstwo w tym kraju? Czy maryjny charakter naszego charyzmatu jest ułatwieniem w głoszeniu Ewangelii?
Andrzej Czekaj OMI: Kilka tygodni temu świętowałem 30 lat pobytu na misjach w Paragwaju. Pieczątka wjazdu w starym paszporcie została wbita na granicy 24.10.1991. W tamtych odległych czasach byłem już po 4 latach posługi w duszpasterstwie we Wrocławiu. W Paragwaju bardzo szybko zaprzyjaźniłem się z miejscowymi oblatami, którzy organizowali latem wakacyjne misje młodzieżowe. Akurat zbliżało się lato (grudzień, styczeń), wiec zaangażowałem się do tej akcji. W Asunción, stolicy Paragwaju, funkcjonował oblacki dom powołaniowy, który był jednocześnie centrum organizacyjnym misji młodych. Mieszkało w nim kilkunastu kandydatów do zgromadzenia. Wszystko to bardzo przypominało mi oazy w Polsce. Już w styczniu 1992 r. uczestniczyłem na 100% w 3-tygodniowej wyprawie razem z młodzieżą do parafii oddalonej ponad 200 km od Asunción. Parafia w Paragwaju obejmuje często teren gminy. Gmina to tutaj ogromna przestrzeń: miasteczko (pueblo) i około 30 wiosek. Każda wioska nazywana jest wspólnotą (comunidad), ma swoją kaplicę i od patrona kaplicy najczęściej pochodzi też nazwa wioski. W miasteczkach przy głównym placu jest kościół parafialny. Nawet małe miasteczko szybko dzieli się na niewielkie dzielnice (barrio) i każda z nich stara się zbudować swoją własną kaplicę i organizuje swoją wspólnotę.
Populacja Paragwaju bardzo szybko rośnie, ani rząd, ani Kościół nie nadążają z zapewnieniem odpowiedniej obecności w nowych osiedlach. Niektóre parafie, nawet te duże - 30 000 i większe, działają bez stałego proboszcza.

Dla przykładu diecezja Encarnación, w której pracuję obecnie, ma spisanych ponad 1000 kaplic i we wszystkich funkcjonuje oficjalna katechizacja dzieci, młodzieży, a także odprawia się niedzielne nabożeństwo prowadzone przez miejscowych katechistów ochotników. Są tradycyjne regiony, bardzo dobrze zorganizowane, rozmodlone, z intensywną katechezą, liturgią i bogatym życiem wspólnotowym. Oczywiście jest też ogrom opuszczenia, zaniedbania, a nawet pustki, szczególnie na terenach oddalonych od większych ośrodków, biednych i pozbawionych infrastruktury. Populacja Paragwaju bardzo szybko rośnie, ani rząd, ani Kościół nie nadążają z zapewnieniem odpowiedniej obecności w nowych osiedlach. Niektóre parafie, nawet te duże - 30.000 i większe, działają bez stałego proboszcza. W takiej właśnie parafii bez księdza odbyła się 30 lat temu nasza misja młodzieżowa. Do każdej wioski wysłana została mała grupa na odwiedzanie każdego domu i organizowanie popołudniowych czy wieczornych spotkań. Ojcowie oblaci – było nas 3 – odprawiali Msze święte codziennie w innej wiosce i odwiedzali chorych. Na koniec misji w centralnym miasteczku Mszę św. odprawił biskup. Przybywali ludzie ze wszystkich stron w jedno miejsce, wiec liczba uczestników była naprawdę imponująca i radość ogromna.
Naród Py deklaruje się jako bardzo maryjny. Różaniec jest modlitwą niezwykle rozpowszechnioną i lubianą. Popularnie “wygrywa” daleko z Mszą świętą. Dla Paragwajczyków modlitwa różańcowa jest postrzegana jako bardziej wspólnotowa, zapewnia większą możliwość uczestniczenia. Katolik, który potrafi poprowadzić z pamięci różaniec z grupą czy rodziną jest oceniany jako wysoko wykwalifikowany. Oblacki charyzmat i imię zgromadzenia, znane tutaj jako Oblatos de Maria, będzie od razu dużym kapitałem bliskości. Również dlatego, że społeczeństwo zmaga się z ogromnymi przestrzeniami ubóstwa.

Oblacki charyzmat i imię zgromadzenia, znane tutaj jako Oblatos de Maria, będzie od razu dużym kapitałem bliskości. Również dlatego, że społeczeństwo zmaga się z ogromnymi przestrzeniami ubóstwa.
Jest Ojciec kustoszem sanktuarium Matki Bożej w Itacua. Co to za miejsce? Jak wygląda pobożność maryjna ludzi w tym miejscu?
Itacua to jest niewielki malowniczy półwysep, otoczony wodami rzeki Parana, która w tym miejscu bardziej przypomina morze niż rzekę. Słowo itacua w języku guaraní oznacza szczelinę między skałami. W takim właśnie miejscu ukazywała się Matka Boża, najpierw Indianom Guaraní, a później białym przybyszom, którzy widzieli Ją ze swoich statków i łodzi.
Do miasta Encarnación mamy 12 km. Miasto zostało założone przez świętego Paragwajczyka, jezuitę, męczennika Roque Santa Cruz (możliwe, że jest krewnym znanego piłkarza). Była to jedna z 30 sławnych redukcji paragwajskich. Według tradycji, św. Roque dotarł na półwysep Itacua w kanoe [kajaku – przyp. red.] i spotkał tutaj liczną grupę Indian, którzy wykorzystywali to miejsce jako plażę i kąpielisko. Znając świetnie język gurani, Roque wygłosił im pierwszą naukę misyjną, trzymając w ręce swój cudowny obraz Niepokalanej. Indianie przyglądając się z bliska postaci Maryi z obrazu, wykrzyknęli zdumieni, mówiąc, że widzieli już nieznajomą kobietę o tej samej twarzy, która pojawiała się, pozdrawiając ich serdecznym gestem pokoju. Ponieważ półwysep Itacua był niedostępny z lądu, św. Roque założył miasto-misję na odległym wzgórzu w dniu 25 marca 1615 roku, nadając mu nazwę Encarnación – Wcielenie.

Indianie przyglądając się z bliska postaci Maryi z obrazu, wykrzyknęli zdumieni, mówiąc, że widzieli już nieznajomą kobietę o tej samej twarzy, która pojawiała się, pozdrawiając ich serdecznym gestem pokoju.
Później, już w początkach XX wieku, na terenach dawnych misji jezuickich, osiedlali się masowo emigranci z Europy, także Polacy. Przypływali statkami rzeką Parana z dalekiego portu morskiego Buenos Aires. Przepływając obok Itacua, tzw. navegantes - żeglarze także opowiadali o ukazywaniu się Matki Bożej wśród skał, których byli świadkami. Podróżni i marynarze na statkach modlili się wspólnie, śpiewali maryjne pieśni. Pojawił się wtedy także zwyczaj potrójnego sygnału dźwiękowego ze statków jako pozdrowienie dla Maryi, który przetrwał do dziś.
Z tych czasów podróży, osadnictwa, walki o przetrwanie, przylgnęły do Matki Bożej z Itacua wezwania: Matka żeglarzy i Matka ubogich. Nieznane z imienia osoby umocowały do skały figurkę Maryi, co uznaje się tutaj za początek spontanicznych pielgrzymek do Itacua.

Na początku XXI wieku półwysep Itacua znalazł się w strefie budowy ogromnej elektrowni wodnej Yasyreta. Wtedy też bardzo szybko powstała droga asfaltowa łącząca miasto Encarnación z sanktuarium i dzięki zaangażowaniu grupy katolików świeckich oraz biskupa, wybudowano też niewielką kaplicę, bardzo dobrze wkomponowaną w otoczenie - w kształcie lodzi.
W 2010 roku zaproszono oblatów do zamieszkania i posługi w Itacua. Bez systematycznych prac nad utrzymaniem budynków, bez podstawowej infrastruktury i bez organizowania duszpasterstwa pielgrzymów istniała groźba popadnięcia w ruinę zapoczątkowanych projektów. Los padł na nas - dwóch Polaków. Józef Orzechowski został proboszczem w pobliskiej parafii san Miguel Cambyreta, mnie powierzono funkcję kustosza w Itacua.
Sanktuarium przypomina prawdziwą pustelnie w selwie (południowo-amerykańskiej dżungli). Każdego dnia pojawiają się pielgrzymi, turyści. Różnią się w zależności od pory roku: latem – czas bardziej intensywnych wizyt, zimą jest typowo pustelniczo, raczej w ciszy. Główny odpust na 8 grudnia (tutaj gorąca wiosna) wybucha prawdziwą eksplozją pielgrzymów, którzy kierują się przede wszystkim ku grocie Najświętszej Panienki, żeby Ją po prostu zobaczyć. Dziewięć dni nowenny i 24 godziny czuwania przy grocie w dniu święta – naprawdę duży odpust.

Święty Eugeniusz, mówiąc o nazwie naszego Zgromadzenia i o naszej Patronce, stwierdził, że to "paszport do nieba". Co znaczy Niepokalana w Ojca życiu?
Jeszcze przed wstąpieniem do oblatów, zauważyłem tę obietnicę paszportu maryjnego, o której mówi św. Eugeniusz. Mam przeczucie, że ten paszport naprawdę istnieje i jest przygotowany. Tak osobiste pytanie ma swoiste piękno, stawia przed oczy ogromne cuda, które wydarzyły się naprawdę i dotknęły mojego życia. Sęk w tym, że jeszcze nie osiągnąłem wystarczającej prostoty, aby to wypowiedzieć. Maryja mówiła niewiele. Jedno co wiem, to to, że Ona jest w moim domu. Jest ze mną. Otrzymała ode mnie dużo ran. Ale nie opuściła mnie nigdy. Jest Niepokalaną, jest też mistrzynią wytrzymałości. Potrafi uczyć grzeszników, jak pokochać Chrystusa. Potrafi dać Go i patrzy, jak rośnie i jest Jej dzieckiem.
(pg)
Ukraina: Tłumy wiernych na projekcji filmu "Wierzyć"
Od miesięcy trwa promocja filmu „Wierzyć”, który podejmuje temat prześladowań za wiarę, jakie miały miejsce na Ukrainie w latach 20., 30. i 50-tych. Generalnym producentami filmu jest katolicka telewizja “EWTN Ukraina” z jej dyrektorem – o. Aleksandrem Zielińskim OMI. Scenariusz napisał o. Paweł Wyszkowski OMI. Do projektu zaproszono znanych aktorów Ukrainy. Jednym z bohaterów filmu jest Sługa Boży o. Ludwik Wrodarczyk OMI, który zginął za wiarę. Trwa jego proces beatyfikacyjny.
Zobacz: [Chciał choć jeden dzień być księdzem… Został męczennikiem: „Nie mogę zostawić Najświętszego Sakramentu”]
Produkcję zaprezentowano także w rzymskokatolickiej wspólnocie parafialnej w Barze w obwodzie winnickim na Podolu. Parafia słynie z wielu powołań kapłańskich i zakonnych. Projekcja zorganizowana na zaproszenie miejscowego proboszcza, przyciągnęła tłumy wiernych. Film był wyświetlany po każdej Mszy św.

Podejmowana w filmie tematyka ma odniesienie do historii miejscowej wspólnoty parafialnej. Duszpasterzem w Barze był m.in. ks. Sebastian Sabudziński – kapłan eparchialny Kościoła greckokatolickiego, który był wielokrotnie aresztowany, osadzany w gułagach i obozach koncentracyjnych, został zamordowany w nieznanych okolicznościach w wyniku tzw. ludobójstwa rosyjskiego.
W kazaniu do zebranych w barskim kościele o. Paweł Wyszkowski OMI mówił m.in. o ostatnich wydarzeniach związanych z kościołem św. Mikołaja w Kijowie, staraniach oblatów o zwrot świątyni oraz o cudownym ocaleniu wnętrza za wstawiennictwem Matki Bożej Ostrobramskiej.
(pg/zdj. P. Wyszkowski OMI)
Pakistan: Rocznica śmierci bp. Victora Gnanapragasama OMI
W katedrze Różańca Świętego w Quetta w Pakistanie uczczono rocznicę śmierci bp. Victora Gnanapragasama OMI. Prefekt apostolski zmarł na atak serca 12 grudnia zeszłego roku. Trzy dni po niespodziewanej śmierci uroczystościom pogrzebowym przewodniczył kard. Józef Coutts, towarzyszyli mu pakistańscy biskupi oraz rodzina zakonna śp. biskupa Victora.
Zmarły purpurat został pochowany w ogrodzie obok katedry w Quetta.
Zobacz: [Pakistan: Zmarł wielki orędownik pokoju – Wikariusz Apostolski w Quetta – oblat Maryi Niepokalanej]
(pg/zdj. OMI Pakistan)
Gdańsk: Zakończenie roku św. Józefa
W uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP w oblackim kościele pw. św. Józefa w Gdańsku bp Zbigniew Zieliński przewodniczył uroczystej Eucharystii z okazji zakończenia specjalnego roku Oblubieńca Maryi, który ogłosił Ojciec Święty Franciszek. Oblacka świątynia była jednym z kościołów stacyjnych w archidiecezji gdańskiej, każdego 19. dnia miesiąca organizowane były tutaj tematyczne czuwania modlitewne.
Dzisiejsza wspólna modlitwa to okazja do szczególnego podziękowania ojcom oblatom za apostolstwo. Za bardzo aktywne zaangażowanie się w cały przebieg Roku św. Józefa. Za to, że odkryli w tym czasie kolejną szansę, by Oblubieńca Maryi uczynić jeszcze bardziej obecnym w życiu swoim, a także nas wszystkich – podkreślał biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.
Na zakończenie liturgii odmówiono akt zawierzenia Kościoła w Polsce oraz Narodu Polskiego opiece św. Józefa.
(pg/GN Gdański/zdj. Justyna Liptak)
Wiersze laureatów II edycji konkursu o Ludwiku Wrodarczyku OMI [wiersze]
Na początku grudnia rozstrzygnięty został Ogólnopolski Konkurs Poetycki o Słudze Bożym o. Ludwiku Wrodarczyku OMI. Na drugą edycję nadesłano utwory 32. młodych poetów w dwóch kategoriach wiekowych: 9-14 oraz 15-19 lat. Wiersze zostały przesłane ze Śląska, Podkarpacia, Mazowsza, Wielkopolski i ziemi łódzkiej. Spoza Polski nadesłano utwór z Norwegii. Jury konkursowe w składzie: Dagmara Nawratek - mgr filologi polskiej, poetka oraz o. Paweł Gomulak OMI - Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, wyłoniło zwycięzców w kategoriach wiekowych oraz przyznając nagrodę im. śp. Marii Kielar-Czapli.
KATEGORIA A (osoby w wieku od 9. do 14. roku życia):
- Aleksandra Kocot z Bytomia za wiersze "Skrzydła Anioła" oraz "Modlitwa"
- Jan Kocot z Bytomia za wiersz "Ślady twoich stóp"
- Emilia Ulaszek z Warzyc za wiersz "Ukojenie"
KATEGORIA B (osoby w wieku od 15. do 19. roku życia):
- Małgorzata Sobkiewicz ze Stalowej Woli za wiersz "Sługa Boży"
- Antoni Forenda z Sośnicowic za wiersz "Spotkanie na łożu grzesznika"
- Natalia Ruta z Pabianic za wiersz "Dobry człowiek"
NAGRODA SPECJALNA IM. MARII KIELAR-CZAPLI
Aleksandra Kocot z Bytomia za wiersz "Nauczyłeś mnie"
ex aequo Jan Kocot z Bytomia za wiersz "Rzeźbiarze Ludwika"
Poniżej prezentujemy nagrodzone utwory:
Skrzydła Anioła
już wiem, czym są te suche gałęzie
wbite niczym drzazgi w lasy Karpiłówki
już wiem, że to me odłamane skrzydła anioła
strąconego wprost w niebyt wojny
jam Ludwik
Sługa Boży
mam szaty żałobne i już nie – niedzielne
mam tory żelazne na dłoniach i drzeworyty
mam pod sercem niespłodzoną czystość
mam różaniec z wisielczego drzewa
byłem chwilą, kroplą ciepła,
która rozpraszała chłód na boso
byłem okruszkiem nieba, świtem,
wygładzającym fałdy krzyku
jam Ludwik
gładzę złuszczony czas
wymięte życie
w rozpadlinie studni.
jam Ludwik
morze czystości
okryte czerwonymi spódnicami
ukraińskich dziewcząt
przyjąłem dopływy ich krwi
z grzechu oczyszczając
Modlitwa
Panie Boże,
podaruj mi ciszę, bo chcę słyszeć życie,
w niej tańczy szum fal obejmujących piasek,
niech zmarznięte krople deszczu pukają do okien,
niech bzyczące pszczoły krzątają się nad łąką,
niech wiatr przechadza się miedzy domami.
i…
spakuj ludzkie kłamstwa i obłudę,
a walizkę ciężką jak diabli wyślij do nieba,
ułóż wspomnienia jak swetry na półkach,
a te najbrzydsze schowaj na dno szafy,
niech ich nie widać.
AMEN
Ślady Twoich stóp
Ludwiku
Twoja wiara
Była jak oddech
Potrzebny do życia
Twoja miłość
Pomimo grubych okularów
Widziała prawdę
Twoja wiara
Przyjęła ból tego świata
Chcę kroczyć
Po śladach
Twoich stóp
Ukojenie
Wyruszył w drogę nieznaną,
by iść i innych prowadzić,
by nieść nadzieję i miłość,
które od dawna tak krwawią.
Czy sam wyruszył w tę drogę,
czy był ktoś z nim, obok niego?
W doli i niedoli wciąż idąc,
nieść innym pomoc i wsparcie.
Czasami wszechmoc w niemocy
wydaje okrzyk bezgłośny,
bo niedojrzałe obrazy i tło dźwięków milczących
maluje pustkę, bezsiłę, świat stojący na progu.
Nadzieja się przedziera, daje ukojenie,
przez ludzkie serca wycisza ból i zmartwienie.
Miłość choć poraniona, skrzywdzona wiele razy,
jeśli będziesz wytrwały, przyniesie moc ukojenia.
Sługa Boży…
podparty o cień nadziei
zaglądasz mi w serce
przez zamknięte okno nocy
dotykasz słów zamilkłych
ostatnim dźwiękiem mroku
rozsypane na zimnym mchu
krople krwi
jak srebrzyste anielskie pióra
zbierasz cierpliwie
i zanosisz przed oblicze Stwórcy
pokorny, szlachetny
osnuty tajemnicą i zapachem ziół
w miłosiernej prośbie
synu Radzionkowa
muskasz bladą dłonią nieba
by błagać o drogowskaz
w zakonnym namaszczeniu
o niezłomny rycerzu Boga
Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata
przynosisz mi okruszki
zebrane ze stołu ciszy
karmisz mnie spokojem
pożyczonym od aniołów
a ja biorę głęboki oddech
na krawędzi życia
obawa i lęk drążą umysł
skrawki rosy i piasku
pod mymi powiekami
są dowodem na ziemski
paradoks istnienia
znak krzyża zrobiony na czole
przypomina mi o nieskończoności
gdzie marzenia ulatują
w krainę łagodności
bo w Edenie na pięciolinii zachwytu
modlitewne słowo jak oręż
wypełnione aromatem
liturgii ostatniej wieczerzy
wśród zapalonych świec
płonie od piękna
a ja mogę go dotykać
jedynie myślą
przy nim nie wolno
oddychać
by nie zdmuchnąć misternej
kopuły trosk i banalnych żali
tu przed tabernakulum tak jak Ty
zapominam
o świecie tak piołunem gorzkim
myśląc snem kolorowym
o tym co kocham najbardziej…
„Spotkanie na łożu grzesznika”
przybył do mnie przyjaciel
podczas snu zimowego
ostatniego dnia jesieni życia
tułaczki po omacku
nachylił się i dotknął
ciałem zbyt realnym na marę
krwisto-kościstym pomnikiem
jaki złożył w ofierze
wyrzekł tylko słowo
które wybrzmiało jak zaklęcie
na pozór ulotne, mimo sylabicznej budowy
osiadło na bezbrzeżnej skroni
wiosenny powiew ogarnął mój umysł
a dygocące członki odczuły ulgę
delikatnie ciepło idące od rdzenia
powoli wypełniło cymbał brzmiący
to koniec
i bezsprzeczny początek
uwieńczony krzyżem
naznaczony wodą i krwią
a wszędzie się niosło:
rozgrzeszam
Dobry człowiek
Kimże jest człowiek bez pięknej duszy?
Szarością, niczym bez czynów wiara.
Zniknie jak echo wśród ciemnej głuszy,
A ciało jego - pusta pieczara.
Większą ma wartość człowiek ubogi
Pojący serca swym dobrym słowem,
Niż kto wśród złota i szat swych drogich
Od chorych, słabych odwraca głowę.
Gdy wielkodusznie podajesz dłonie
Biedniejszym, słabszym od siebie,
Serce twe żarem dobroci płonie,
Bóg ci szykuje skarb w Niebie.
Problemy braci traktuj jak własne,
Z pomocą bliźnim nie zwlekaj
Po to, by w tafli zwierciadła jasnej
Widzieć dobrego człowieka.
NAGRODA SPECJALNA IM. ŚP. MARII KIELAR-CZAPLI
Nauczyłeś mnie
Ludwiku nauczyłeś mnie, że
wystarczy jedna chwila
poświęcona drugiemu człowiekowi, by wiedzieć jak żyć,
jeden pocałunek, by czuć smak malin,
jedno spojrzenie, by obmyć ze smutku udręczoną duszą,
jedna modlitwa, bym zaprzyjaźnił się z Chrystusem
jedna rozmowa, by zgubiła się samotność,
jeden dotyk dłoni, by podzielić się troskami,
jeden spacer, by przemierzać świat,
jeden los, by dzielić miłość,
tylko jeden,
a wystarczy
bym dzielił się z tym darem
codziennie
z innymi ludźmi
AMEN
Rzeźbiarze Ludwika
Wyrzeźbiliście jego ciało
Arrasem ran
Kaleczyliście jego plecy
Które krwią soku spływały
Szarpaliście dłutem jego
Ciało żywe
Piłą rozcinaliście
Tkanki jego tętniącej wiary
Pewną ręką
Chcieliście wyrzeźbić
Waszą światłość
Nie wiedząc
Że czynicie ciemność
(pg)
Po co nam Maryja Niepokalana? [felieton]
Człowiek miał żyć w harmonii z Bogiem i stworzonym światem, miał doświadczać pełni szczęścia. Tak wyglądał raj ubrany w literackie obrazy Księgi Rodzaju. Do tej harmonii nawiązuje scena ewangeliczna po kuszeniu Jezusa: „Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu.” (Mk 1,13). Jezus przychodzi bowiem przywrócić porządek raju, odwrócić pomylenie pojęć dobra i zła – kiedy człowiek zaczął sam w miejsce Boga decydować o tym, co jest dobre, a co złe. Taki był sens zakazu Boga zrywania owocu z drzewa: nie tyle poznania, ale decydowania o tym, co dobra, a co złe. Od grzechu pierworodnego człowiek zaczął mylić dobro ze złem i ponosić tego konsekwencje. Ale wracając do raju… nie potrafię wyobrazić sobie takiej harmonii… Adam i Ewa, którzy żyją w naturalnej zażyłości z Bogiem. Świat, który nie boi się człowieka i człowiek, który nie boi się świata. Przecież każdy z nas tęskni za taką harmonią – raj utracony jest wpisany w nasz duchowy genotyp.
No, może za jednym nie odczuwam tęsknoty… nie wyobrażam sobie przyjaznego współżycia z pająkami. Ale to moja osobista fobia…

Bóg szukający człowieka…
Joshua Abraham Heschel, jeden z moich ulubionych biblijnych autorów, postawił tezę, że jest to klamra spinająca całe Pismo Święte. Wołanie Boga: „Adamie, gdzie jesteś?” (por. Rdz 3,9) rozbrzmiewa na każdej stronie Świętej Księgi. Tęsknota człowieka za Bogiem przeplata się z tęsknotą Boga za człowiekiem. Chronos – czas pokoleń, wydarzeń, upadków i grzechu – nieuchronnie zmierza do kairos – przygotowanego w historii przez Boga momentu, gdy dokona się najgłębsze spotkanie Boga z człowiekiem (zob. Ga 4,4-7). Syn Boży stanie się jednym z nas, a Jego sakramentalna obecność będzie przenikać nas do głębi, szczególnie w Eucharystii. Ale aby to się mogło dokonać, Bóg oczekiwał stworzenia, które będzie podobne do człowieka z raju zanim Adam i Ewa postawili siebie w miejsce Boga.

Niepokalana
Czy Maryja doświadczała pokus? Czy mogłaby zgrzeszyć? Tak. Musimy to sobie jasno uświadomić. Bóg obdarował nas wolnością. Jezus był kuszony i doświadczany w swoim człowieczeństwie. Jednak w tej pokornej dziewczynie z Nazaretu Bóg „odzyskał” wymarzonego człowieka. Maryja nigdy nie sprzeciwiła się Jego woli – nigdy nie postawiła samej siebie w miejsce Stwórcy. Dlatego jest niepokalana, w sensie: nie skalana nieposłuszeństwem, czyli grzechem. O tym ideale mówi Jezus, wskazując, że jeśli nie odmienimy się i nie staniemy jak dzieci – nie odziedziczymy Królestwa Bożego (zob. Mt 18,3). Dziecko – Ewangelie używają tutaj dwóch terminów, które mówią o niemowlęciu i o dziecku do lat 7 – postrzega świat tak, jak mu go przedstawiają rodzice. Dziecko jest całkowicie zależne od rodziców. Mamy zatem nauczyć się patrzeć na życie, tak jak widzi je nasz Ojciec niebieski. Taka była Maryja. Na tym polegało Jej zaufanie, którego zabrakło Ewie w raju. W scenie Zwiastowania nie wszystko jest dla Niej jasne i zrozumiałe, ale aktem woli podejmuje decyzję: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38). Pięknie wyraża to papież Benedykt, stwierdzając, że „Maryja poczęła przez ucho” – usłyszeć Boga, aby dokonywać dobrych wyborów w życiu, bo ja jako człowiek jestem omylny.
Dogmat o Niepokalanym Poczęciu nie jest wymysłem Kościoła. Dla mnie przekonujące są słowa anioła w scenie Zwiastowania. W zasadzie to sam Bóg definiuje te prawdę. „Raduj się Maryjo, przepełniona łaską” – mówi do Niej Gabriel. Użyty tu termin: kecharitomene oznacza przepełnienie łaską na kształt szklanki wody, gdzie wody – łaski jest tak dużo, że aż się z niej przelewa. Tutaj nie ma miejsca na grzech. Oczywiście, to uprzedzający dar Boga ze względu na to, że miała stać się Matką Syna Bożego – nowym Świętym Świętych, Arką Przymierza. Ze słowami anioła nie podejmuje się dyskusji. Tak po prostu jest.

Kapłaństwo Maryi
Co ciekawe, w raju nie było kapłanów. Nie byli potrzebni. Instytucja kapłaństwa pojawiła się po grzechu pierworodnym, jako odpowiedź Boga, by ratować i leczyć ową jedność, której człowiek doświadczał w Edenie, a którą utracił przez nieposłuszeństwo. Tak jest po dziś dzień. „I ja odpuszczam tobie grzechy…”, „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie” – słowa Arcykapłana dóbr przyszłych, które odbijają się echem w ustach każdego następnego, ustanawianego na Jego podobieństwo, aby przywracać jedność, harmonię raju. Maryja ma szczególny udział w tej misji. Widać to nie tylko w objawieniach – zarówno uznanych przez Kościół, jak i prywatnych – Ona wciąż ratuje ten świat, przypomina o Bogu, wzywa do pokuty i zadośćuczynienia. Słowa może niepopularne w dzisiejszym świecie, niekiedy też we współczesnej teologii, ale przecież każdy nasz grzech to konkretna niesprawiedliwość, która musi zostać wyrównana.
W egzegezie biblijnej pojawia się kwestia kapłańskiego pochodzenia Maryi. To nie tylko intuicja Qumrańczyków, w których środowisku prawdopodobnie powstał nowotestamentalny List do Hebrajczyków, gdzie Chrystus jest jednocześnie Królem i Najwyższym Kapłanem, ale także prawne pochodzenie Maryi. W scenie Zwiastowania anioł wspomina o Jej krewnej Elżbiecie, gdzie użyto greckiego terminu: zyggene. Jak wskazuje ks. prof. Jan Łach to pochodzenie bliskie, z jednego rodu. Elżbieta i Zachariasz (ósma gałąź kapłańska Abiasza, pełniąca cykliczną służbę w Świątyni Jerozolimskiej) pochodzili z kapłańskiego rodu Aarona.

Oblaci Niepokalanej
Kościół w sposób szczególny związał nasze dzieje z Niepokalaną. Dobrze, że nie doszła do skutku pierwotna myśl Eugeniusza, abyśmy stali się „oblatami św. Karola” (na cześć patrona chrzcielnego Założyciela). Kościół nazwał nas oblatami, czyli ofiarowanymi Maryi Niepokalanej. Powraca Heschelowa intuicja biblijna: „Bóg szukający człowieka”. Jesteśmy skierowani do najuboższych nie tylko w sensie materialnym, ale też duchowym. Egzystencjalna tęsknota za Stwórcą i harmonią raju oraz jednoczesna niemożność uchwycenia kierunku, aby Go odnaleźć. Przerażająca wizja. Ubóstwo dotykające tożsamości człowieka. To także oblackie wyczulenie na tych, którzy mają najmniejszy kontakt ze wspólnotą Kościoła, gdzie On w sposób najbardziej istotowy jest obecny. Jesteśmy włączeni w kapłańską misję Maryi. Podobnie jak Ona, która „poczęła przez ucho”, najpierw słuchamy Boga, pragniemy utożsamić się z Jezusem, aby On w nas żył i byśmy mogli dawać Go światu, dla którego jest jedyną nadzieją (zob. Konstytucja 2 i 10). Bóg szukający człowieka…
Ojciec Kazimierz Lubowicki OMI, charakteryzując maryjną tożsamość naszej rodziny zakonnej, napisał:
O tożsamości Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej stanowi nie to, co robią, ale to, kim są. Nie mamy do rozpropagowania żadnego maryjnego obrazu ani nabożeństwa. Naszym powołaniem jest „być” Maryją, która żyje i służy w „dzisiaj” Kościoła i świata.
… by go ratować…
Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony Misjonarzem Miłosierdzia przez papieża Franciszka. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami. W przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Mieszka w Lublińcu.
8 grudnia 2021
NIE WYCHODŹCIE NIGDY NA POWIETRZE, GDY JESTEŚCIE SPOCENI
Ojciec Moreau był wikariuszem generalnym i przełożonym Wyższego Seminarium Duchownego w Ajaccio na Korsyce. Poprosił o pozwolenie na odbycie pielgrzymki do Rzymu.
Mój drogi o. Moreau, aby skorzystać z przejazdu biskupa Ajaccio, krótko odpowiem na wasz ostatni list. Jeśli chodzi o to, co was dotyczy, chętnie zgadzam się na pielgrzymkę do Rzymu, ale nakazuję, abyście nie złapali gorączki. Pora roku, w której chcecie tam jechać, jest bardzo niebezpieczna. Nie wychodźcie nigdy na powietrze, gdy jesteście spoceni, nie przeziębiajcie się na skutek wieczornych chłodów itd.
List do ojca Noëla Moreau, 13.06.1844, w: EO I, t. X, nr 842.
W tym wpisie nie ma nic duchowego ani teologicznego, ale nie mogłem się oprzeć, aby nie podzielić się z wami uśmiechem, jaki w mojej włoskiej duszy wywołał fakt, że podczas dziewięciu lat wygnania Eugeniusz nauczył się włoskiej fobii przeciągów! (Dorastałem z ciągłą litanią moich rodziców "stai attento alla corrente" – „Uważaj na przeciągi”).
Obra: "Niech św. Ambroży miodu dołoży!" Degustacja miodu w seminarium
W liturgiczne wspomnienie św. Ambrożego w obrzańskim scholastykacie odbyła się niecodzienna degustacja… miodu. Pszczelarze obrali tego świętego za patrona, powtarzając przysłowie: „Niech święty Ambroży miodu dołoży!” Wspólnota oblacka oraz siostry służebniczki mogli skosztować miodu wrzosowego z wzorowych pasiek Podkarpacia.
Święty Ambroży żył w IV wieku. Legenda głosi, że po jego narodzinach do pokoju wpadł rój pszczół, który obsiadł dziecko, karmiąc je miodem i nie wyrządzając mu krzywdy. Na pewno Ambroży zasłynął jako orator i mówca, był wziętym adwokatem. Po wyświęceniu na biskupa, głosił Ewangelię z taką mocą, że współcześni mu określali jego głoszenie jako miód na uszy, a kazania jak plaster miodu. Często podkreśla się również jego pracowitość, po śmierci Ambrożego jego obowiązki musiało przejąć czterech prezbiterów.
Kult św. Ambrożego wśród pszczelarzy trwa od wieków. Jego wizerunek zdobi sztandary, często pojawia się również na świecach woskowych.
(pg/zdj. Pasieka Klasztorna w Obrze)