Wrocław: VII Kato-Party u oblatów [WIDEO]

Ponad 300 młodych z całej Polski przyjechało do oblackiego kościoła we Wrocławiu, aby w salkach katechetycznych przeżyć Kato-Party. Zabawę zorganizowano po raz siódmy. Poprzedziła ją Eucharystia. W tym roku królowały góralskie klimaty.

Organizujemy Kato-Party cyklicznie, bo chcemy tworzyć przestrzeń wspólnej zabawy i poznawania się ludzi, którzy wyznają podobne wartości – tłumaczą organizatorzy.

Opublikowany przez Kato-Party Sobota, 27 stycznia 2024

(pg)


Kenia: Radość oblatów, którzy złożyli śluby wieczyste [WIDEO]

W Nakuru w Kenii odbyła się uroczystość profesji wieczystej pięciu oblatów. Przewodniczył jej o. Ken Thorson OMI – Prowincjał kanadyjskiej Prowincji Lacombe, do której jurysdykcyjnie należy Misja w Kenii. Zgodnie z oblacką tradycją i charyzmatem – profesi wieczyści otrzymują oblacki krzyż.

Po co oblaci składają śluby zakonne? [WIDEO]

(pg/zdj. Catholic Diocese of Nakuru)


Połączyła ich miłość i... oblaci. A może na odwrót?

Argentyna. 2023 rok. On pochodzi z Chile, gdzie związał się z misjonarzami oblatami jako świecki współpracownik. We wspólnocie poznał miłość swojego życia - Lucię. Tak stanęli przed ołtarzem w Argentynie, zawierając przed Bogiem sakramentalny związek małżeński. Nadal wspierają posługę oblatów i wzrastają w charyzmacie świętego Eugeniusza.

„Oblaci nie istnieją bez ludzi i my nie istniejemy bez oblatów” [WIDEO]

28 stycznia br. Sebastian i Lucia obchodzili pierwszą rocznicę zawarcia małżeństwa.

Nowożeńcy - świeccy stowarzyszeni z oblatami (zdj. OMIWorld)
Bartosz Madejski OMI: „Pewnie jakoś dalibyśmy sobie rade bez świeckich, ale… zadusilibyśmy się we własnym sosie”

Świeccy stowarzyszeni z oblatami to ogólne określenie ludzi związanych z posługą Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W niektórych częściach świata przybierają sformalizowaną formę. W Polskiej Prowincji od lat trwa dyskusja nad kształtem udziału świeckich w charyzmacie oblackim. Przy niektórych parafiach i domach zakonnych funkcjonują grupy mocno zaangażowane w posłannictwo Zgromadzenia.

(pg)


Lednica i Festiwal Życia łączą siły!

Najpierw 1 czerwca na Polach Lednickich, a potem od 8 do 14 lipca w Kokotku odbędą się dwa największe w Polsce wydarzenia katolickie dla młodzieży.

Co przygotowali organizatorzy?

Choć wielką rybę i festiwalową scenę dzieli na mapie ponad 200 kilometrów, to tegoroczna Lednica i Festiwal Życia w Kokotku bardzo się do siebie zbliżą. Dzięki współpracy środowisk odpowiedzialnych za organizację i merytoryczne przygotowanie obu spotkań, dwa największe w Polsce katolickie wydarzenia dla młodzieży występują w tym roku pod wspólnym hasłem „Wracaj do domu” i będą się przenikać, by zaoferować ich uczestnikom jeszcze lepsze doświadczenia.

Lednica o relacjach. „Wracaj do domu”

Już za cztery miesiące, 1 czerwca, Pola Lednickie ponownie zapełnią się dziesiątkami tysięcy młodych ludzi, którzy zgromadzą się pod Bramą Trzeciego Tysiąclecia, by w wypełnionych głęboką symboliką nabożeństwach świętować swoją wiarę. Tematem XXVIII Ogólnopolskiego Spotkania Młodych LEDNICA 2000 będą relacje.

Do domu można wracać na dwa sposoby: po przejściach, by leczyć swoje rany jak obolały syn marnotrawny, albo jak apostołowie – z radością i dzieląc się dobrem, jakie spotkało nas w życiu. Ale dom to nie tylko ściany. To relacje rodzinne, przyjacielskie… Dlatego dobrze wracać do domu, który buduje się nie poprzez stawianie murów, lecz odnawianie tego, co jest miłością między nami – wyjaśnia dominikanin o. Tomasz Nowak, duszpasterz Lednicy.

Jestem bardzo usatysfakcjonowana tym, że otwieramy się na wymianę doświadczeń między „starą” Lednicą a „młodym” Festiwalem Życia. To ożywia oba wydarzenia, możemy wzajemnie się inspirować i współdziałać dla tego samego celu – dodaje s. Łucja Rado, dominikanka współprowadząca spotkanie.

Festiwal Życia. Tygodniowa Lednica? Katolicki Woodstock?

Kontynuacja i rozwinięcie tematyki Lednicy dokona się na Festiwalu Życia w Kokotku. Wydarzenie to w ostatnich latach urosło do największego katolickiego festiwalu dla młodzieży w Polsce, co roku na początku wakacji gromadząc przez cały tydzień tłumy młodych ludzi z całego kraju, a nawet z bardzo odległych zakątków świata, którzy specjalnie w tym celu pokonują nieraz tysiące kilometrów. Również z tym roku organizatorzy spodziewają się grup ze wszystkich stron Polski oraz kilku kontynentów.

Uznanie wielu uczestników i obserwatorów festiwal zyskuje dzięki połączeniu konkretnych duchowych treści, będących trafną odpowiedzią na najbardziej aktualne problemy i oczekiwania młodych ludzi, z wakacyjną rozrywką w całkowicie profesjonalnej oprawie, kojarzoną z największymi festiwalami muzycznymi. Na festiwalowej scenie wystąpią m.in. C-BooL, Mesajah, niemaGOtu i Siewcy Lednicy. Wyjątkowego charakteru nadaje wydarzeniu urokliwa lokalizacja nad stawem pośrodku lasu.

Na pierwszy rzut oka może wydawać się dość paradoksalne to, że na dwa największe wydarzenia religijne dla młodzieży zapraszamy hasłem „Wracaj do domu”. Oczywiście sens tych słów jest dużo głębszy. Na Festiwalu Życia będziemy mówić o Kościele jako domu, do którego możemy wracać ze wszystkimi swoimi trudnościami, ale i zwycięstwami. A poprowadzi nas w tych rozważaniach starotestamentalna postać Estery – tłumaczy o. Tomasz Maniura, misjonarz oblat i główny organizator Festiwalu Życia w Kokotku.

Oprócz tego w programie zaplanowane są m.in. konferencje znanych prelegentów, kilkadziesiąt tematycznych warsztatów do wyboru, ekstremalny i widowiskowy Bieg Festiwalowicza, a także codzienne Msze Święte i nabożeństwa, muzyczny wieczór uwielbienia oraz adoracja Najświętszego Sakramentu trwająca 24 godziny na dobę przez cały tydzień.

(niniwa.pl)


Kanada: Nie tylko rybacy ludzi...

Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej w polonijnej Prowincji Wniebowzięcia są rozproszeni po terytorium całej Kanady. Mają zatem niewiele okazji do wspólnego spędzania czasu w duchu oblackim. Takimi momentami są z pewnością rekolekcje roczne oraz… wędkowanie, które powoli można nazywać pewną tradycją…

Moja przygoda zaczęła się jesienią 1988 roku w Winnipeg. Mając dzień wolny, chciałem wyjechać za miasto żeby trochę odpocząć od codzienności. Słyszałem, że w Kanadzie dużo ludzi łowi ryby, bo są do tego świetne warunki. Moim pierwszym doświadczeniem z wędkarstwem było łowienie ryb pod lodem. Bardzo mi się to spodobało i od tego momentu zacząłem łowić ryby w dni wolne zarówno zimą, jak i latem – wyjaśnia jeden z misjonarzy.

Wypad na ryby to także czas budowania wspólnoty (zdj. Assumption Province)

Nie tylko o ryby chodzi…

Okazuje się, że wędkowanie może być okazją do ewangelizacji. Choć mało kto spodziewa się, że siedzący na lodzie człowiek z wędką jest księdzem, to jednak takie zaskoczenie niekiedy przeradza się w rozmowy na tematy duchowe.

Miało to miejsce rok później, w styczniu, nad jeziorem w Whiteshell Park, niedaleko stacji harcerskiej. Było tak zimno, że rozpaliłem ognisko nad jeziorem, upiekłem kiełbaski, a potem przyszło do mnie dwóch innych wędkarzy, młodych chłopaków, żeby się rozgrzać i porozmawiać. Kiedy dowiedzieli się, że jestem księdzem, byli bardzo zaskoczeni. Nie spodziewali się, że spotkają na lodzie księdza z wędką. Ale w ten sposób rozpoczęła się bardzo interesująca rozmowa. Okazało się, że jeden z nich żył w nieuregulowanym związku, a jego kobieta nie daje mu spokoju i ciągle mówi o małżeństwie. I zaczął mnie pytać o te rzeczy, co trzeba zrobić, żeby się ożenić. Wytłumaczyłam mu cały proces i okazało się, że nie mają żadnych przeszkód. Sześć miesięcy później ich ślub odbył się w parafii Świętego Ducha w Winnipeg. Dla mnie było to bardzo emocjonalne. Zaczęło się na lodzie, podczas zwykłego wędkowania pod lodem, a zakończyło się małym sukcesem duszpasterskim – kontynuuje zakonnik

Łowienie ryb ma również wymiar formacyjny. Jeden z oblatów wskazuje na mało dostrzegalny aspekt, a w życiu duchowym i kapłańskim niezwykle ważny:

Wędkarstwo pozwala mi się zrelaksować i odpocząć od codzienności, nabrać sił do kolejnych wyzwań duszpasterskich. Wędkarstwo ma jedną ważną cechę. Uczy cierpliwości. A cierpliwość jest ważną cnotą w posłudze duszpasterskiej, w kontaktach z ludźmi. Aby złowić rybę, trzeba być cierpliwym i tak samo z ludźmi, żeby ich przyprowadzić do Boga, też trzeba to robić cierpliwie – wyjaśnia.

Ojciec Paweł w „szkole cierpliwości” (zdj. Assumption Province)

Nie brakuje też odniesień do Ewangelii.

Jezus chodził po wodzie – my po niej jeździmy. Złowiliśmy trochę ryb – Jezus je rozmnożył. Rybacy są wspaniali, ale Jezus jest najlepszy!

Oblaci też ludzie – mają pasje…

Sukcesy

Oblaci mogą poszczycić się pewnymi sukcesami. To chyba cecha wszystkich wędkarzy.

(pg/tj/Assumption Province)


Paweł Zając OMI: Kiedy ukształtował się stan duchowny w Kościele?

„Wszyscy idźcie za biskupem, jak Jezus Chrystus za Ojcem, i za waszymi kapłanami, jak za apostołami. A diakonów poważajcie jak przykazania Boże” – tak pisał św. Ignacy Antiocheński na przełomie I i II wieku po narodzeniu Chrystusa. I dodawał: „Niechaj nikt w sprawach dotyczących Kościoła nie robi niczego bez biskupa. Uważajcie za ważną tylko taką Eucharystię, która sprawowana jest pod przewodnictwem biskupa lub tego, komu on zleci”.  O kształtowaniu się stanu duchownego na przestrzeni wieków pisze na misyjne.pl o. prof. UAM dr hab. Paweł Zając OMI.

Wspólnota uczniów Jezusa Chrystusa od początku posiadała pewną strukturę. Sam Jezus z szerokiego grona idących za Nim wybrał Dwunastu Apostołów, obdarzył ich szczególną misją i autorytetem, wśród nich zaś dodatkowo wyróżnił Piotra. Dzięki decyzji Apostołów już w pierwszym pokoleniu chrześcijan specyficzne zadania otrzymali diakoni, a na czele powstających wspólnot stawali „starsi” – prezbiterzy. Nie byli oni tylko zwykłymi zarządcami, mieli bowiem także funkcję uświęcania. Nowy Testament używa w ich przypadku dwóch greckich słów: prebyteros i episkopos, traktując je jako synonimy, z czasem to drugie słowo zostało zarezerwowane dla biskupów, a więc następców Apostołów w ścisłym sensie tego słowa.

Od czasów apostolskich

Choć pierwsze pokolenia chrześcijan nie używały jeszcze pojęcia „stan duchowny”, to jednak – definiując go ogólnie jako grupę ludzi pełniącą w Kościele rolę kierowniczą i odpowiedzialnych za posługę sakramentalną – można ów stan uznać za ukształtowany od czasów apostolskich. Raz jeszcze ważnym świadkiem precyzji terminologicznej może się stać św. Ignacy Antiocheński, piszący w jednym ze swych listów:

Skoro więc w osobach, jakie poprzednio wspominałem, ujrzałem i pokochałem całą waszą wspólnotę, zaklinam was, starajcie się wszystko czynić w zgodzie Bożej pod kierunkiem biskupa, który zastępuje wam Boga, kapłanów zastępujących radę Apostołów i moich najdroższych diakonów, mających udział w posłudze Jezusa Chrystusa.

Szczególna rola biskupów jako następców Apostołów, posiadających w Kościele władzę uświęcania, nauczania i rządzenia, zasadniczo nie była kwestionowana, choć ruch montanistów w II w. próbował zamiast nich uprzywilejować charyzmatycznych proroków, a w III w. biskupów kontestowali niektórzy „wyznawcy”, wsławieni bohaterskim świadectwem wiary w czasie prześladowań, lecz ocaleni od śmierci męczeńskiej. W tym samym czasie, tj. w II w. pojawiły się jednak dwa pojęcia, które miały świadczyć o tożsamości uczniów Chrystusa we wspólnocie Kościoła, wobec zagrożenia płynącego ze strony dość licznych ugrupowań heretyckich: „sukcesja apostolska” i „tradycja apostolska”. Sukcesja dotyczyła właśnie posługi biskupa, który miał otrzymać ważne święcenia z rąk innych biskupów, będących faktycznie następcami Apostołów. Prezbiterzy, także wyświęcani przez biskupów, pełnili swoją funkcję w ścisłej łączności z biskupem i na jego polecenie. Diakoni byli cenieni za działalność charytatywną do tego stopnia, że to z ich grona często wybierano kolejnego biskupa (nie zaś z grona prezbiterów), a w kanonach soborowych pojawiły się upomnienia, żeby diakoni nie wynosili się ponad prezbiterów.

Kluczowy moment

Kluczowym momentem dalszego rozwoju sytuacji był schyłek starożytności, gdy coraz liczniejsze wspólnoty chrześcijan wymagały lepszej i bardziej zorganizowanej formacji, a po 313 r., wraz z tolerancją, a następnie prawnym uprzywilejowaniem chrześcijaństwa, cesarze przyznali biskupom duży zakres kompetencji administracyjnych. W pierwszym przypadku (potrzeby formacji) chodziło nie tylko o to, żeby lepiej przygotowywać do chrztu katechumenów. Pojawiły się także stopnie święceń, lub tzw. „niższe święcenia” – lektorzy, akolici, egzorcyści, itd. Te kolejne etapy w drodze do prezbiteratu miały pomóc w kształceniu dobrych przełożonych wspólnot. Bez jakiejkolwiek straty dla autorytetu biskupa rosła rola prezbiterów, którym biskupi powierzali nowe centra duszpasterskie na peryferiach większych miast lub nawet poza miastem – był to zalążek parafii, na których czele stawali właśnie prezbiterzy, delegowani przez biskupa. Ścisłą jedność Eucharystii celebrowanej przez biskupa i prezbitera wyrażano niekiedy niezwykłym gestem – cząstka hostii konsekrowanej przez biskupa była łączona z kielichem konsekrowanym przez kapłana w jakimś podmiejskim kościele.

Wraz z takim rozwojem sytuacji naturalną rzeczą było coraz bardziej skrupulatne wyróżnienie stanu duchownego we wspólnocie ochrzczonych. Od IV w. pojawiły się kryteria wieku wymaganego do przyjmowania posług i święceń: akolici i subdiakoni mieli mieć ukończone 21 lat, diakoni 25 lat, prezbiterzy 30 lat, biskupi – ok. 45-50 lat. Z końcem IV w. pojawiły się też pierwsze traktaty o kapłaństwie, św. Ambrożego, św. Grzegorza z Nazjanzu, św. Jana Chryzostoma, a gdy papież Grzegorz Wielki (zm. 604) napisał słynną „Regułę duszpasterską”, stała się fundamentalnym podręcznikiem formacji kapłańskiej na setki lat. Wybór biskupów – w którym jeszcze w III w. powszechnie brali udział wszyscy członkowie gminy chrześcijańskiej – stawał się zastrzeżony dla węższego grona duchownych.

Duży wpływ na formację duchownych zaczął wywierać także ideał monastycyzmu który upowszechnił się w Kościele w IV w. Niektórzy biskupi zafascynowani wspólnotami zakonnymi pragnęli także podległych sobie duchownych skłonić do wspólnotowej formy życia. Środowiska zakonne, w których z uwagi na pragnienie radykalnego naśladowania przykładu życia Jezusa czymś oczywistym była bezżenność, miały także wpływ na upowszechnianie się w Kościele celibatu duchownych, choć precyzyjne prawne rozwiązania w tej kwestii przyniosło dopiero średniowiecze.

Średniowieczne społeczeństwo stanowe

W średniowieczu rozwinięto także bardziej refleksję o różnych „stanach” społeczeństwa, w tym o stanie duchownym, zaliczając do niego nieraz – poza biskupami, prezbiterami i diakonami oraz posiadającymi niższe stopnie święceń – także osoby zakonne. Bramą do stanu duchownego w średniowieczu stała się tzw. „tonsura”, pierwszy etap na drodze formacji w kierunku kapłaństwa, związany z symbolicznym gestem ogolenia części głowy – kształt tonsury bywał przedmiotem zaciętych sporów między zwolennikami różnych tradycji. W okresie nowożytnym tonsura umożliwiała nabywanie i zarządzanie kościelnymi beneficjami, a jej posiadacz niekoniecznie kwapił się z osiąganiem dalszych etapów formacji duchownej, w razie potrzeby łatwo powracając do stanu świeckiego.

Święcenia diakonatu w seminarium oblackim w Obrze (zdj. P. Gomulak OMI)

Niewątpliwie przełomem w stylu funkcjonowania stanu duchownego był sobór trydencki wraz z jego postanowieniami w sprawie duszpasterskich obowiązków biskupów oraz dekretem o powołaniu do życia seminariów duchownych. Te seminaria stały się w Kościele czymś powszechnym i istnieją do dzisiaj. Jednocześnie czasy najnowsze przyniosły kolejne reformy. Po soborze watykańskim II zniesiono na przykład niższe stopnie święceń.

Przy całej zmienności, jaką niesie ze sobą historia – choćby w kwestiach formacji duchownych, ich stroju, kompetencji społecznych czy nawet kryteriów przynależności do stanu duchownego, fascynująca jest ciągłość i niezmienność tradycji, której początek dał sam Jezus Chrystus i Jego Apostołowie. Hierarchiczność Kościoła, w którym szczególną rolę odgrywa stan duchowny, nie kłóci się z poczuciem prawdziwej wspólnoty, a wręcz ją gwarantuje. Jan Paweł II przypomniał kiedyś w tym kontekście znamienne słowa św. Augustyna:

To co mówił św. Augustyn o misji biskupiej, dotyczy także posługi kapłańskiej: "Choć lękam się tego, kim jestem dla was, pociesza mnie to, kim jestem z wami. Dla was jestem biskupem, z wami jestem chrześcijaninem (…)".

(misyjne.pl)


Z listów św. Eugeniusza

NIE MOGĘ ZGODZIĆ SIĘ, ABY SAMOTNY CZŁONEK BYŁ POZBAWIONY PRZYNAJMNIEJ JEDNEGO TOWARZYSZA

To, co powinien ojciec czynić, to naciskać na księdza biskupa wikariusza apostolskiego, aby was nie rozdzielał. Nie należy ulegać przeciwnym racjom, na jakie może się powoływać. Proszę mu uzmysłowić, że to w pewnym sensie byłoby zadanie gwałtu ojca Instytutowi, gdyż koniecznie szli po dwóch i w konsekwencji prościej jest, aby was ulokowano razem. Musi się ojciec ciągle upierać i wymagać, żeby zawsze was zostawiano po dwóch. Będzie ojciec dzielił porcję, jeśli będzie tylko dla jednego, ale nie mogę zgodzić się, aby samotny członek był pozbawiony przynajmniej jednego towarzysza.

... Proszę mu powiedzieć, że nie wzbraniam się z wysłaniem ojcu członków, gdy tylko zostanę o nich poproszony, oby tylko byli po dwóch. Zawsze niesamowicie ważne będzie to, abyście wasz główny dom mieli w stolicy.

List do o. Etienne’a Semerii na Cejlonie, 25.01.1848, w: PO I, t. IV, nr 2.

Z powodu braku kapłanów biskup chciał rozdzielić oblatów, przydzielając każdego z nich do parafii w Jaffnie. To było sprzeczne z zamysłem Eugeniusza, zgodnie z którym przynależność do apostolskiej wspólnoty była częścią oblackiej tożsamości.

Posłannictwo wypełniamy we wspólnocie i przez wspólnotę, do której należymy. Nasze wspólnoty mają więc charakter apostolski (Konstytucja 37)

Nasze wspólnoty zatem nie są skupione na samych sobie, ale mają charakter misyjny:

Wierne oblackiej tradycji, wspólnoty zatroszczą się o rozwój Misyjnego Stowarzyszenia Maryi Niepokalanej w celu formowania laikatu oraz jego udziału w duchowości i apostolstwie oblatów (Reguła 37b)

(tł. R. Tyczyński OMI)


Komentarz do Ewangelii dnia

Ewangelia opowiada o pierwszych apostolskich misjach. Chrystus wysłał Dwunastu, aby głosili, uzdrawiali wszelkiego rodzaju choroby i przygotowywali drogę do ostatecznego zbawienia. Taka jest misja Kościoła, a także każdego z osobna - chrześcijanina. Sobór Watykański II potwierdza, że „powołanie chrześcijańskie zakłada powołanie do apostolstwa. Żaden z członków nie może być bierny. Tak więc, kto nie dąży do wzrostu, sam w sobie, jest bezużyteczny dla Kościoła, a także dla siebie samego”. Jako Chrześcijanie z łaską i nauką Jezusa, jesteśmy w środku tymczasowych struktur, które mamy ożywiać i uporządkowywać w kierunku Stwórcy: „Aby świat, przez głoszenie Kościoła, słuchając, mógł uwierzyć, wierząc, mógł czekać, i czekając, mógł kochać” (św. Augustyn). Chrześcijanin nie może uciekać od tego świata, on ma go przemieniać w Boże Królestwo. Panie nasz, uczyń z nas narzędzia Twego pokoju i Twojej miłości, niech przyjdzie Twoje Królestwo.

(S. Stasiak OMI)


Bruksela: Dzieci kolędowały w sercu Europy

W oblackiej parafii w Brukseli odbyło się wspólne kolędowanie. Kościół Notre-Dame de la Chapelle w sercu miasta wypełnił się Polonią. Śpiewanie kolęd nie tylko połączyło różne pokolenia, ale stało się wyrazem radości z rocznicy narodzin Chrystusa. Wspólnotę prowadzą Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej Polskiej Prowincji. W Belgii, Francji i Luksemburgu tworzą Delegaturę, posługując głównie wśród Polonii.

(pg/zdj. bruksela.oblaci.pl)


Nowy prowincjał w Europie

Prowincja Śródziemnomorska ma nowego przełożonego. Superior generalny z radą podczas sesji plenarnej mianował na prowincjała o. Javiera Montero Infantesa OMI. Nominat urodził się w Maladze, ma 41 lat, oblatem jest od 2006 roku, księdzem od 2011 roku. Obecnie pełni funkcję przełożonego lokalnej wspólnoty zakonnej w Valladolid (Hiszpania).

W ciągu najbliższych miesięcy nowy prowincjał obejmie urząd od o. Gennaro Rosato OMI.

(pg/zdj. Mediterranea OMI)