19 czerwca - WPADŁEM NA KSIĘDZA NAJBARDZIEJ SKRUPULATNEGO W CAŁYM CHRZEŚCIJAŃSKIM ŚWIECIE.

Spędziwszy ponad trzy dni na samodzielnym sporzadzaniu 200. stronnicowej kopii Reguły, teraz Eugeniusz powinien przedłożyć ją w kongregacji do sprawdzenia. Z dwoma obszerny,i rękopisami przybył do Watykanu, gdzie dokonywano weryfikacji. Nie odtrzymał znaczącej odpowiedzi na swą usilną prośbę. Jego opisowi towarzyszy pewna nuta humoru.

Nalegałem jednak z największą grzecznością, na jaką było mnie stać. Nacierałem nawet tro­chę i bardziej niż trochę. Ofiarowałem się dzielić trud. Było to zresztą je­dyne wyjście, aby mi nie kazano ciągnąć tej pracy przez piętnaście dni. Nie wiem, czy dlatego aby mnie obsłużyć, czy żeby mnie się pozbyć, wskazano mi jednego z sekretarzy, który tkwił nosem w swoich pismach. Mówiono: takie sprawy należą do niego. Grzecznie podchodzę do niego. Pokazuje mi swoje biurko zawalone papierami. Współczuję nadmiarowi jego zajęć i bez ceregieli proponuję mu, że przyjdę do niego wieczorem. To mu nie odpowiada. Woli umówić się na spotkanie w dniu wolnym, to znaczy w czwartek o godzinie dziewiątej rano.

Punktualnie o dziewiątej godzinie jestem przy jego drzwiach. Moja szubienica była już gotowa, a do mojej egzekucji święty mąż z góry pod­jął środki ostrożności: już odmówił nieszpory. Ojciec rozumie, co to mi zapowiadało. Wpadłem na księdza najbardziej skrupulatnego w świecie chrześcijańskim. Miałem być załatwiony w jednym dniu, ale jego delikat­ne sumienie kazało mi zapłacić usque ad ultimum ąuadrantem. Powiedzia­no mu, aby sprawdził rękopis, nie przepuścił mi więc ani joty. Zajął się moją kopią, podczas gdy ja czytałem głośno oryginał. Na próżno pędzi­łem. Podążał za mną oczyma i nosem, bo rzeczywiście nie widzi dalej niż sięga jego nos w sensie fizycznym i moralnym. Przerwał na chwilę moją męczarnię w celu wypicia kawy. Za wszelką cenę chciał, abym z nim wy­pił jedną filiżankę. Uparłem się, aby nie robił dla mnie innych wydatków oprócz szklanki wody, której koniecznie potrzebowałem. Wypiłem ją kro­pla po kropli w czasie mego długiego spotkania, które trwało przeszło czte­ry godziny i podczas którego moje gardło wielokrotnie traciło elastycz­ność, którą od razu przywracał mu brany w związku z tym łyk wody. Wreszcie o wpół do drugiej wygrałem swój proces, wypowiadając ostatnie słowo mego rękopisu, które omal nie było ostatnim w moim życiu. Przez całą resztę dnia byłem jednak wykończony z powodu zapalenia gardła. Wieczorem mogłem przełknąć ślinę i wszystko wróciło do normalnego porządku.

List do Henryka Tempier, 5.03.1826, w: EO I, t. VII, nr 228.

Niektórzy ludzie tak bardzo przygotowują się do tego, aby się chronić przed deszczem w porze deszczowej, że pozbawiają się korzystania z dni słonecznych. William Feather


18 czerwca - BYŁEM W NIEJ OD STÓP DO GŁÓW

Wiele pracy czekało na Eugeniusza zanim ostatni dokument zatwierdzający oblatów mógł zostać wydany przez papieża. Współczesna technika byłaby w stanie ja ukończyć w ciagu kilku dni. W czasach Eugeniusza wszystko wykonywano ręcznie.

Brewe będziemy mogli otrzymać dopiero po ukończeniu przeze mnie dużej roboty. Trzeba w całości skopiować Reguły i Konstytucje, ponieważ to ta kopia będzie poświadczona i mnie wręczona. Oryginał, do którego są dodane zatwierdzenia biskupów i podpisy członków Stowarzyszenia, musi pozostać w archiwach Kongregacji ds. Biskupów i Zakonników. Trochę jestem przerażony tą pracą.

List do Henryka Tempier i wszystkich Oblatów, 18.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 226.

Starał się zaangażować profesjonalnego kopistę, który wykonałby to zadanie, ale żaden z nich nie był w stanie wykonać pracy w ciagu trzech tygodni – co jeszcez bardziej przedłużało jego powrót do Francji. Wówczas zdecydował, że sam się tego podejmie.

Liczy­łem, że zajmie mi to pięćdziesiąt godzin pisania. Uporałem się z tą sprawą w trzech dniach i nieco nocy. Trzeba przyznać, że to praca ogromna. Mogę też powiedzieć, że byłem w niej od stóp do głów, bo głowa, pierś, ramio­na, ręce, nogi, stopy i inne części ciała, których się nie wymienia, były okrutnie udręczone. Już nie ma śladu po tym chwilowym cierpieniu, które z dobrego natchnienia ofiarowałem dobremu Bogu na wynagrodzenie za swoje grzechy i dla dobra naszego Stowarzyszenia.

List do Henryka Tempier, 27.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 227.

Nikt nie nudzi się, gdy stara się uczynić coś pięknego lub odkryć coś, co jest prawdą. William Ralph Inge


17 czwerwca - ZATWIERDZENIE OBLATÓW. WDZIĘCZNOŚĆ ZA TO, ŻE NIEMOŻLIWE STAŁO SIĘ MOŻLIWE

W chwili, gdy Eugneniusz dowiedział się, że zatwierdzenie oblatów stało się faktem, zaczął myśleć o ukończeniu reszty prac związanych z zatwierdzeniem oraz o powrocie do domu, do swej wspólnoty. Kiedy więc zastanawia sie nad wydarzeniami, można odczuc jego radość, jego ulgę i świadomość dzialania Boga w całym tym procesie.

Teraz za­czynam mieć nadzieję, że będę mógł wyjechać zaraz po Wielkanocy, jeśli wydanie brewe nie będzie się przeciągać. Łudzę się marzeniem przeciw­nym, ponieważ uważam, że już dość długo jestem odseparowany od ojca od rodziny, ale czuję, że to było potrzebne i że dobry Bóg wybrał mnie, aby oddać tę przysługę Stowarzyszeniu oraz że muszę dziękować Temu, dla którego pracujemy, że tak życzliwie usposobił do mnie serca, iż wszy­scy, z którymi miałem sprawę, wychodzili mi na przeciw, ustosunkowy­wali się do mnie życzliwie i wszystko, co mówiłem, uznawali za słuszne, tak jakby Pan objawiał im uczucia mojej duszy i sprawiał, że czytali w moim wnętrzu, iż całą moją ambicją było podobać się Bogu, przysparzać mu chwały, służyć Kościołowi i zbawiać dusze. Muszę dodać, że na pod­stawie faktów, jakie przytaczałem i tego wszystkiego, do czego mówienia zobowiązywała mnie moc prawdy, urobiono sobie — a zwłaszcza papież – bardzo życzliwe pojęcie o całym Stowarzyszeniu, co powinno pobudzać nas wszystkich do zasługiwania coraz bardziej na tak wzniosłą i zaszczyt­ną opiekę poprzez nasze poświęcanie się wszelkiemu dobru. Amen.

List do Henryka Tempier i wszystkich Oblatów, 18.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 226.

W swoim dzienniku w jeszcze mocniejszy sposób wyraża swą opinię i mówi:

Chciałem także spotkać archiprezbitera Adolfiniego, nie było go w sekretariacie. Nieco później spotkałem go na ulicy. Zatrzymaliśmy się na kilka chwil, aby porozmawiać. Ponownie wyraził mi swe całkowite zdziwienie w związku z sukcesem naszej sprawy. «Nigdy nie widziano czegoś podobnego – powiedział – to papież chciał, aby wydano zatwierdzające brewe; sam nawet podyktował wiele spraw, które chciał, aby w nim umieścić itd. » W końcu archiprezbiter, podsekretarz kongregacji do tego nie powrócił. Po Jego minie i zdziwieniu zrozumiałem, że gdyby sprawa zależała od niego, nie mielibyśmy powodów, aby być tak zadowoleni.

Dziennik rzymski,20.02.1826, w:EO I, t. XVII.

Jeśli jesteście podlegli łasce Bożej, nie ma niczego, co byłoby niemożliwe. Sri Chinmoy


16 czerwca - ZATWIERDZENIE OBLATÓW. POZNAJCIE WASZA GODNOŚĆ W KOŚCIELE

Choć w pewnym sensie przez naszą słabość i naszą małą liczbę jesteśmy karłami, to jednak istniejemy w Kościele tak samo jak najsławniejsze zgromadzenia, jak najbardziej święte stowarzysze­nia. Oto jesteśmy ukonstytuowani.

Pomimo że oblaci byli małym zgromadzeniem, to charyzmat Ducha Świętego, który powołał ich do istnienia, był taki sam jak charyzmat wszystkich rodzin zakonnych, np. jezuitów czy dominikanów.

Teraz mogę wam powiedzieć półgło­sem to, co powiem całkiem głośno, kiedy zostanie wydane brewe: poznaj­cie swoją godność,

Eugeniusz używa nastepnie jednego z ulubionych określeń Misjonarzy Oblatow: dla nas Zgromadzenie jest matką.

uważajcie, aby nigdy nie zniesławiać swojej Matki, która co dopiero została osadzona na tronie i uznana za Królową w domu Oblubieńca, którego łaska zapłodni Ją, aby mu zrodziła wielką liczbę dzieci i jeśli będziemy wierni i swoimi przestępstwami nie ściągniemy na Nią wstydliwej niepłodności.

Wreszcie, czym jest dla nas zatwierdzenie:

W imię Boga, bądźmy świętymi.

List do Henryka Tempier i wszystkich Oblatów, 18.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 226.

Bóg stworzył wszystko z niczego, cud – powiadacie. Tak, oczywiście, ale Bóg sprawia coś jeszcze bardziej cudownego: z grzeszników czyni świętych. Soren Kierkegaard


13 czerwca - ZATWIERDZENIE OBLATÓW. GWARANCJA, ŻE NASZA REGUŁA ZYCIA JEST WYRAZEM WOLI BOŻEJ DLA NAS

Teraz, gdy Kościół zatwierdził nasze istnienie i nasze Reguły, one nie należą już do nas, ale do Kościoła, który poleca nam, aby podług nich układać nasze życie. Eugeniusz był zatem odtąd zdolny, aby twierdzić, że był jedynie narzędziem.

Ten, którym Bóg posłużył się w ich redagowaniu, znika. Dziś jest pewne, że był on tylko mechanicz­nym narzędziem, którego użył Duch Boży, aby ukazać drogę, jaką chciał, aby szli ci, których przeznaczył i skierował do dzieła swego miłosierdzia, powołując ich do utworzenia i utrzymania naszego małego, ubogiego i skromnego Stowarzyszenia.

List do Henryka Tempier i wszystkich Oblatów, 18.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 226.

Począwszy od tej chwili Eugeniusz nie mówi o sobie jako o autorze naszej Reguły życia. Ciagle uważa siebie za narzędzie, którym posłużył się Bóg, aby nam objawić swoją wolę.

Chcę jedynie pełnić wolę Boga. On pozwolił mi iść na górę. Spojrzałem dookoła i zobaczyłem ziemię obiecaną! Nie mogę być tutaj z wami, ale chcę, abyście tego wieczoru wiedzieli, że my, jako naród, dojdziemy do ziemi obiecanej. Martin Luther King, Jr.


12 czerwca - ZATWIERDZENIE OBLATÓW. NOWE ROZUMIENIE REGUŁY ŻYCIA

W odpowiedzi na wiadomość o papieskim zatwierdzeniu Eugeniusz wraz ze wszystkimi oblatami z Francji zastanawia się nad znaczeniem tego wydarzenia.

Wniosek, jaki z tego powinniśmy wyciągnąć, moi drodzy przyjaciele i dobrzy bracia, jest taki, że powinniśmy pracować z nowym zapałem i jeszcze bardziej absolutnym poświęceniem, aby oddać Bogu całą chwałę, jaka będzie zależeć od nas, a biednym duszom naszych bliźnich zapewnić zbawienie wszelkimi moż­liwymi sposobami, a to oznacza przywiązanie się sercem i duszą do na­szych Reguł i spełnianie z większą dokładnością tego, co one nam przepi­sują.

Zatwierdzenie naszych Konstytucji i Reguł przez Kościół nadało oblatom całkowicie nowego znaczenia i wagi.

Aby dobrze pracować, trzeba byłoby, abyśmy wszyscy ponownie odprawili swój nowicjat po to, żeby wyczerpująco przemyśleć wszystko, co one zawierają. To nie drobnostka, to już nie zwykłe rozporządzenia, nie zwykłe pobożne zalecenie – to są Reguły zatwierdzone przez Kościół po jak najbardziej dokładnym przebadaniu. Zostały one uznane za święte szczególnie odpowiednie do kierowania tymi, którzy przyjęli je ze wzglę­du na swój cel. Stały się własnością Kościoła, który je zaadoptował. Za­twierdzając je, papież stał się ich gwarantem.

List do Henryka Tempier i wszystkich Oblatów, 18.02.1826, w: EO I, t. VII, nr 226.

Począwszy od tego momentu oblacka reguła nalezy do Kościoła a nie do nas. Rownież teraz nie mamy prawa zmieniać Reguły. Każda zamiana, jaką chcielibysmy wprowadzić, musi być zatwierdzona i pochodzić z Watykanu, gdyż nasz charyzmat został uznany za pochodzący od Boga i jego gwarantem jest papież. Dzisiaj z tej racji jesteśmy zachęceni:

Przez swą oblację każdy oblat bierze odpowiedzialność za wspólne dziedzictwo Zgromadzenia, wyrażone w Konstytucjach i Regułach oraz w naszej rodzinnej tradycji. Wzywa się go, aby pozwolił się prowadzić przez te normy w twórczej wierności dziedzictwu przekazanemu przez świętego Eugeniusza de Mazenoda. K 168


11 czerwca - ZJEDNOCZENI ZAWSZE PAMIĘTAJMY O UMIŁOWANYM OJCU

Pierwszy okólnik ojca Fabre do Oblatów, po Kapitule Generalnej, na której został wybrany na następcę Eugeniusza:

Duchem i sercem bądźmy zjednoczeni, a będziemy mieli siłę, aby czynić to, co dobre. Zjednoczeni zawsze pamiętajmy o umiłowanym ojcu.

Przygotowując się do świętowania 200. rocznicy założenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, te słowa są bardziej niż kiedykolwiek sluszne. Jeśli pozwalamy, aby obecność i duch Eugeniusza były źródłem naszej siły i jedności, to z pewnością więzy naszej miłości i misjonarskiej gorliwości będą bezgraniczne.


10 czerwca - NASZ UMIŁOWANY ZAŁOŻYCIEL NAS NIE OPUŚCIŁ.

W 1861 roku Oblaci po śmierci Eugeniusza zebrali się na Kapitule Generalnej. Podczas pierwszej sesji głos zabrali seniorzy Zgromadzenia ojciec Tempier i biskup Guibert. Tempier otworzył obrady Kapituły wypowiadając swe przekonanie dotyczące Eugeniusza:

Ten czcigodny człowiek nie jest już z nami, ale jego duch ciągle żyje w sercu jego dzieci.

Guibert przywołał te same uczucia:

Tak, nasz ojciec umarł, ale została z nami nasza Matka. Uważam, że Ona jest nieśmiertelna. Ona będzie żyła dzięki duchowi Założyciela.

Fabre, który został wybrany na następcę Eugeniusza zamknął obrady kapituły, wypowiadając następujące słowa:

Czuję obecność naszego umiłowanego ojca, on nas nie opuścił. Byłem przy jego łóżku, gdy zbliżał się moment jego śmierci i powiedziałem mu: Będziecie zawsze z nami. Tak, odpowiedział mi, i dotrzymał swej obietnicy. On jest z nami poprzez Świętą Regułę, którą nam zostawił, ona jest wyrazem jego miłości do Boga i o gorliwości o zbawienie dusz. To chwalebny testament jego wielkiego serca. Zachowując Regułę, w niej znajdziemy naszą siłę.


9 czerwca - EUGENIUSZ BISKUP MARSYLII

1837: nominacja na biskupa Marsylii, drugiego co do wielkości miasta Francji

Oto ja pasterz, pierwszy pasterz diecezji, która obojętnie co się mówi, nie jest zamieszkana przez świętych. Ta diecezja została mi przydzielona, nie wybrałem jej sobie. Dlatego trzeba, abym przylgnął do tego ludu, jak ojciec do swych dzieci. Trzeba, aby całe moje istnienie, moje życie, cały mój byt były jemu poświęcone, abym myślał jedynie o nim, abym nie bała się niczego innego, jak tylko tego, że nie zrobiłem wszystkiego dla jego szczęścia i dla jego uświęcenia, abym nie miał żadnej innej troski jak tylko to, że muszę poświęcić dla niego wszystkie moje siły duchowe, a nawet w pewnym sensie moje dobra materialne. Jednym słowem trzeba, abym spalał się dla niego, gotowy, aby dlań poświęcić moje radości, moje upodobanie, wypoczynek a nawet życie.

Rekolekcje przed objęciem stolicy biskupiej w Marsylii, maj 1837, w: EO I, t. XV, nr 185.

W pierwszym dniu zostałem kanonicznie mianowany, to znaczy przez Jezusa Chrystusa zostałem postawiony na straży owczarni, zobowiązany ją pouczać, żywić, budować... zostałem pasterzem i ojcem, ustanowiony mocą władzy samego Jezusa Chrystusa, którego mam reprezentować pośród części jego owczarni, która będzie także moją owczarnią, o której będę musiał zdać relację Najwyższemu Pasterzowi dusz, który dał mi ją po to, aby ją zbawić, poświęcając się dla niej.

Rekolekcje przed objęciem stolicy biskupiej w Marsylii, maj 1837, w: EO I, t. XV, nr 185.


6 czerwca - EUGENIUSZ WIKARIUSZ GENERALNY W MARSYLII

1823: Nominacja na wikariusza generalnego swego wujka Fortunata de Mazenoda. Obejmując stanowisko, podjął się trudnego zadania odnowienia i odbudowy diecezji, która od 21 lat nie miała rezydującego w mieście biskupa. Dla Eugeniusza, który był pełnym dynamizmu głosicielem i wolał poświęcić się dziełu ewangelizacji funkcja administratora w biurze (częste egzekwowanie dyscypliny, aby korygować nadużycia) była źródłem wielkich cierpień i osobistych wyrzeczeń. Czynił to jednak z miłości do Kościoła.

Trzeba abym powrócił do swego stanowiska. Mam nadzieję, że po to, aby wykonywać swe obowiązki, aby dzięki wszelkim wysiłkom wypływającym z mej gorliwości starać się znów tchnąć nieco życia w martwej diecezji, chociaż widoczne są jeszcze oznaki jej zdrowia, z pewnością znów zrobi się wrzawa, reform nie przeprowadza się nigdy bez łamania, bez ranienia ludzi! To nie ważne: miejmy na uwadze jedynie Boga, dobre imię Jego Kościoła, zbawienie dusz, które zostały nam powierzone; zasięgajmy rady jedynie u Bożej Mądrości, pogardzajmy zaś ludzką mądrością, a Bóg nam pomoże. Potrzeba jednak wiele cnoty, aby na to zadanie poświęcić swój odpoczynek, aby stawić czoła wrogości i prześladowaniom ze strony ludzi, którzy dokładnie mają zabiegać o dobro innych. Tę cnotę zdobywa się i posiada tylko dzięki zjednoczeniu z Bogiem, jedynie dzięki modlitwie i oracji... ciągle przebywając przed Bogiem, aby wpatrywać się jedynie w niebo i jego nagrodę, którą nie jest nic innego, jak tylko sam Bóg. Panie, daj mi łaskę, abym coraz bardziej był przeniknięty tymi myślami!

Notatki z rekolekcji, maj 1824, w: EO I, t. XV, nr 156.