Posługa oblatów na Kubie jest niezwykle trudna... ale i piękna

Przez Kubę przetoczyły się największe od ponad 30 lat protesty ludności. W 11 milionowym państwie możliwość wyrażania publicznie swojego sprzeciwu wobec władzy, ograniczone jest przez prawo. Od dwóch lat kraj pogrąża się w galopującym kryzysie gospodarczym, spotęgowanym dodatkowo pandemią koronawirusa. W czasie prodemokratycznych demonstracji aresztowano kilkaset osób, w tym jednego księdza i seminarzystę. O pokój na Kubie apeluje społeczność międzynarodowa, w tym wciąż oskarżana przez kubańskie władze administracja Stanów Zjednoczonych. Wezwanie do zaprzestania represji oraz podjęcie prodemokratycznych reform płynie także z ust biskupów katolickich Kuby. Podczas największych protestów na ulicach pojawiła się figura Matki Bożej Miłosierdzia, patronki kraju.

Protesty na Kubie

„To są ojcowie wszystkich”

Misjonarze oblaci rozpoczęli posługę na Kubie w 1997 roku. Był to czas odwilży, kiedy Fidel Castro pozwolił określonej grupie misjonarzy osiedlić się na wyspie. To efekt historycznej wizyty Jana Pawła II. Spośród wszystkich zgromadzeń zakonnych, najliczniejszy personel posłali oblaci. Na Kubę przybyło siedmiu misjonarzy. Jednak rząd mocno ograniczył spectrum posługi duszpasterskiej, ograniczenia trwają do dziś. Pierwsza grupa synów św. Eugeniusza rozpoczęła odbudowę zrujnowanych kościołów i wspólnot parafialnych szczególnie na najuboższych obszarach wiejskich. Bardzo szybko doszli do przekonania, że młode pokolenia Kubańczyków nie mają żadnego pojęcia o chrześcijaństwie, a starsze osoby noszą wspomnienie wiary katolickiej z czasów, gdy 30 lat wcześniej zakazano im jej wyznawania.

Ewangelizacja była bardzo trudna, ale wolno nam było sprawować Eucharystię w domach – wyjaśnia o. Nick Harding OMI, amerykański oblat, który posługuje obecnie na Kubie Kościół musi być Iglesia en salida (Kościołem, który wychodzi), ale jest to prawnie ograniczone. Biskupi podkreślają, że teraz jest czas na preewangelizację i głoszenie Dobrej Nowiny.

Ojciec Nicholas Harding OMI (69 lat) z lewej oraz o. Roger Hallée OMI (85 lat) z prawej (zdj. OMI USA)

Obecnie na wyspie posługuje czterech oblatów. Dwóch Amerykanów, Brazylijczyk i Lankijczyk.

Podczas mojego pierwszego doświadczenia na Kubie możliwości duszpasterskie były bardzo ograniczone, było też niewielu aktywnych parafian w naszej parafii oblackiej” – tłumaczy ojciec Hallée – Teraz następuje pozytywna zmiana w kierunku działalności duszpasterskiej i udziału miejscowej ludności.

Misjonarze doświadczają praktykowanego na Kubie racjonowania żywności. Dzielą w ten sposób los wszystkich Kubańczyków. Miesięcznie na osobę dostają przydział m.in.: 10 jajek, 10 łyżeczek kawy oraz małą puszkę sardynek. Przy klasztorze prowadzą ogródek warzywny, który stanowi dużą pomoc w codziennym funkcjonowaniu. Z uprawianej winorośli otrzymują ocet, którym smarują liście sałaty, aby odstraszać szkodniki, ponieważ nie ma dostępu do środków odstraszających owady. Życie jest trudne.

Najbardziej uderzające jest ubóstwo starszych ludzi. Nie są w stanie przeżyć ze świadczeń, które otrzymują od państwa. Misjonarze zorganizowali w siedmiu parafiach posiłki dla najstarszych mieszkańców. Po niedzielnych Mszach świętych organizowane są obiady dla najuboższych z produktów, którymi dzielą się ludzie. Pomimo dramatycznej sytuacji, spotkania stanowią odskocznię od trudnej rzeczywistości: ludzie śpiewają, tańczą, mają okazję pobyć ze sobą.

Dwóch amerykańskich oblatów, którzy tworzą wspólnotę zakonną w Hawanie, obsługują trzy parafie w mieście. Ich obszar obejmuje około 250 000 mieszkańców, zaledwie garść to praktykujący katolicy. Na niedzielnej Mszy można doliczyć się średnio 25 osób.

W ciągu siedmiu lat nie było żadnego bierzmowania młodych i tylko dziesięć ślubów – dodaje ojciec Nick – Podczas gdy w miesiącu odbywa się około 20 chrztów niemowląt, co roku jest tylko około dwóch pierwszych komunii dzieci.

Misjonarze jednak się nie poddają. Zdołali zorganizować grupę 25 osób świeckich stowarzyszonych z oblatami. Tam, gdzie nie mogą dotrzeć z Ewangelią kapłani, udają się właśnie ludzie świeccy.

Ojciec Harding podkreśla, że pomimo trudności, posługa na Kubie niesie ze sobą wiele prostych błogosławieństw:

Pewnego dnia, gdy we dwóch poszliśmy do pewnego domu, sześciolatek poszedł powiedzieć matce: „Przyszli ojcowie wszystkich”.

(pg/OMI USA)


23 lipca 2021

BUJNA WYOBRAŹNIA, KTÓRĄ WSZYSTKO UPIĘKSZAŁ I KAŻDY PROJEKT UKAZYWAŁ Z NAJLEPSZEJ STRONY

Ojciec Daly był optymistą, ale jego poczucie roztropności w konsekwencji ściągnęło na oblatów problemy. Eugeniusz tymczasem zachęcał oblatów do zaangażowania w tej części świata i do założenia misjonarskiej prowincji.

W kronice prowincji angielskiej czytamy, że ojciec Daly miał bujną wyobraźnię, którą wszystko upiększał i każdy projekt ukazywał z najlepszej strony. Ojciec Aubert, niewątpliwie pociągnięty entuzjazmem ojca Dalyego i wsparty życzliwym przyjęciem zgotowanym w Dublinie, szybko zaczął popierać te wielkie wizje. Jego listy do biskupa de Mazenoda nie zachowały się do naszych czasów, podobnie jak list napisany wówczas do ojca Honorata w Longueuil (Kanada), ale Honorat streszcza list napisany 23 listopada do biskupa de Mazenoda: Przewielebny ojciec Aubert napisał do nas z Dublina i przekazuje nam bardzo pocieszające informacje, które zrobią wrażenie w naszej Kanadzie pośród naszych przyjaciół i naszych wrogów. Na przyszłą wiosnę obiecuje nam nawet członka. To coś pięknego dom wraz z nowicjatem w Anglii i kolejny w Irlandii. Nowicjat czeka na wielu członków. Z pewnością dobry Bóg tego chce [interesuje się nami], a nasza dobra Matka nas ochrania.

Yvon Beaudoin OMI https://www.omiworld.org/wp-content/uploads/II-05-Casimir-Aubert-O.M.I.pdf


Posłuchaj kazania Eugeniusza z kościoła św. Marii Magdaleny w Aix

W święto Marii Magdaleny pragniemy zachęcić, aby powrócić do bezprecedensowego wydarzenia, jakie miało miejsce w kościele jej poświęconym w rodzinnym mieście św. Eugeniusza de Mazenoda. Po przyjęciu święceń prezbiteratu w 1811 roku Eugeniusz powraca do rodzinnego Aix. Już wtedy miał opinię „porywczego arystokraty o silnej osobowości”. Arcybiskup Jauffret obawiał się przybycia młodego kapłana, ale de Mazenod nie poprosił o żadną funkcję w lokalnym kościele, nie związał się również z żadną parafią, a swoje kroki skierował ku najuboższym. Na półtora wieku przed Soborem Watykańskim II przyszły założyciel misjonarzy oblatów widzi, jak ludzie ubodzy są marginalizowani w Kościele.

Kościół św. Marii Magdaleny w centrum Aix (zdj. wikipedia)

Język francuski zrujnował parafie. Trzy czwarte ludzi nie rozumie z tego prawie nic i wychowanie wśród nich jest więc niemożliwe.

Kaznodzieje wręcz unikali najbiedniejszych warstw społecznych, które posługiwały się przede wszystkim językiem prowansalskim, a nie rozumiały francuskiego. Aż do rekolekcji wielkopostnych w 1813 roku, które w kościele św. Magdaleny w Aix wygłosił młody ksiądz de Mazenod. Wygłosił je po prowansalsku. To wydarzenie odbiło się szerokim echem w mieście, a sformułowania, które wtedy użył do dziś mogą budzić kontrowersje.

Ambona w kościele św. Marii Magdaleny w Aix, z której kazania głosił św. Eugeniusz (zdj. P. Gomulak OMI)

Kazanie było improwizowane, ale zachował się szkic, na którym opierał się św. Eugeniusz de Mazenod:

(pg)


22 lipca 2021

MUSZĘ WAM POGRATULOWAĆ WASZEGO PODBOJU

8 sierpnia, po przyjeździe do Dublina ojciec Aubert został serdecznie przyjęty przez arcybiskupa i burmistrza miasta Daniela O'Connella. Ten ostatni okazywał bardzo wielkie zainteresowanie duchem oblackim i obiecał popierać oblacką fundację. Ze swej strony biskupi pozwolili na działalność powołaniową. Eugeniusz napisał w swoim dzienniku:

Oprócz wielkiego O’Connella nie ma nikogo, kto by chciał się do tego przyczynić. On chce być pierwszym wystawcą weksla i dał pozwolenie ojcu Aubertowi, aby posługiwał się jego nazwiskiem w broszurkach, aby do niego kierować datki, jakich będzie nam potrzeba. Chciał być afiliowany do naszego stowarzyszenia i otrzymał szkaplerz.

Dziennik, 20.09.1842, w: EO I, t. XXI.

Do ojca Auberta Eugeniusz napisał:

Chciałbym bardzo skorzystać z papieru, jaki mi zostaje, aby pogratulować ci podboju. To, co mi mówisz o wspaniałym panu O’Connellu, wyraźnie mnie wzrusza. To wspaniały protektor… Później będziemy mogli zrobić więcej, niż tylko dać mu szkaplerz. Gdy rzeczywiście wyświadczy ojcu dobro, będę mógł dać mu kanoniczny udział w dziełach i zasługach Zgromadzenia, jak to właśnie uczyniłem w stosunku do dobroczyńców z Kanady.

Pozostaje mi tylko polecić tobie, abyś często do mnie pisał, przynajmniej raz na miesiąc.

List do Casimira Auberta, 26.09.1842, w: EO I, t. 3, nr 2.


M. Szafors OMI: W Oblackim Centrum Edukacji i Kultury chcemy nadawać chrześcijański wymiar kulturze

Z Marcinem Szaforsem OMI – dyrektorem Oblackiego Centrum Edukacji i Kultury rozmawia Paweł Gomulak OMI

Paweł Gomulak OMI: Gdańsk jest mocną marką turystyczną i edukacyjną. Na mapie wydarzeń i propozycji pojawia się Oblackie Centrum Edukacji i Kultury. Czy ma marketingową siłę przebicia?

Marcin Szafors OMI: Myślę, że tak naprawdę mamy olbrzymi potencjał, który dobrze zarządzany i wykorzystany, względem różnych instytucji kultury może być konkurencyjny. Tym bardziej, że w naszym Centrum, oprócz tego, że są wydarzenia edukacyjne i kulturalne, to jednak chcemy im nadawać wymiar chrześcijański czy ewangelizacyjny. Potencjał tego miejsca wiąże się między innymi z tym, że znajduje się w centrum miasta. Niejednokrotnie słyszałem o tym, że to jest świetne miejsce, że to jest w centrum. Jak zaczęliśmy działać, jak zaczęły rozchodzić się wieści o tym, że jest Centrum, jest sala – to mnóstwo ludzi przychodziło przed epidemią i pytało, czy mogą zorganizować koncert, zrobić nagranie czy wręcz sprowadzić się z ekipą. Tak się tu znalazł „Music Everywhere” – jeden ze znaczniejszych chórów gdańskich, który rzeczywiście się rozwija, mają świetną dyrygentkę. Ostatnio podpisaliśmy umowę z Gdyńską Orkiestrą Symfoniczną. Obchodzą 70. lecie istnienia. „Proszę ojca, nie mamy miejsca, żeby próbę zrobić” – mówili. Odpowiedziałem: „Przyjeżdżajcie”. Tak znalazła się tutaj najstarsza szkoła kantorów, Gdański Chór Gospelowy, Uniwersytet III Wieku Archidiecezji Gdańskiej i wiele inicjatyw, dla których to miejsce było ważne ze względu na lokalizację. Bo tramwaj, bo autobus, bo kolejka SKM-ka, bo centrum miasta. To jest olbrzymi potencjał, w tym znaczeniu lokalizacyjnym, ale jak wspomniałem, jest potencjał pewnej myśli, idei, która temu przyświeca.

Zapowiedzi wydarzeń w OCEiK można śledzić na witrynie elzbietanska.pl

Zobacz: [Gdańsk: Inauguracja Oblackiego Centrum Edukacji i Kultury]

Centrum działa już półtora roku. W jego murach organizowane były także kursy dla narzeczonych, dla małżonków, kursy formacyjne. Czy takie wydarzenia cieszą się popularnością?

Tak naprawdę trudno mieć ocenę aktualną ze względu na to, że realia są takie, że w marcu 2020 roku stanęliśmy. Owszem, ta pierwsza fala wznosząca, bo tak ją określam, to był okres od 1 grudnia do marca. Rzeczywiście działo się już wiele i był przygotowany program na następne miesiące: koncerty, próby, jakieś odczyty, wykłady. Rzeczywiście były takie warsztaty psychologiczne dla małżonków. To się naprawdę cieszyło dużą popularnością. Były takie wykłady, które zaczęły się w formie stacjonarnej, myśmy potem także zrobili je w formie online. Taka była konieczność.

To były wykłady Iwony Niedbalskiej „Miłości trzeba się uczyć”, one zresztą są na naszym kanale YouTube. Sala była wypełniona. Było spotkanie z Tomkiem Nowakiem – dominikaninem, na temat Szkoły św. Barnaby w archidiecezji czy z Witkiem Wilkiem – to były spotkania, które obfitowały w ludzi, którzy uczestniczyli. Koncerty we współpracy m.in. z Filharmonią Bałtycką. Naprawdę to się cieszyło dużą popularnością. Nagle w marcu wszystko stanęło. Potem znowu to wszystko zaczęło się ruszać, mówię o drugiej fali wznoszącej – w czasie wakacji też działy się różne rzeczy. Jak sobie popatrzymy na liczbę osób, które odwiedziły nasz obiekt, to w sierpniu było najwięcej ludzi. Gdyby nie było epidemii, myślę, że nie byłoby najmniejszych problemów jeśli chodzi o ludzi.

Mamy tutaj salę wielofunkcyjną, gdzie odbywają się prelekcje, koncerty, spotkania formacyjne, ale też takim bardzo ważnym punktem jest herbaciarnia?

Herbaciarnia ma być miejscem wspólnych integracyjnych spotkań. I to rzeczywiście ma miejsce w różnych kontekstach. Ludzie przychodzili, umawiając się, wiedząc, że mają świetną atmosferę, wiedząc, że mają chrześcijańską muzykę, która im w tle płynie. Mogą się czuć tutaj komfortowo, rozmawiając o różnych rzeczach tak naprawdę, także o wierze – bo często są to ludzie, którzy są zaangażowani religijnie. Na razie nie udało nam się uruchomić takiego stricte zewnętrznego wejścia do herbaciarni, to wejście było ciągle przez krużganki.

Herbaciarnia daje też możliwości w wymiarze centrum miasta, ale również w wymiarze kościoła św. Józefa, żeby integrować ludzi. Zapraszam, aby po Mszach świętych schodzić i rzeczywiście były takie niedziele w lutym ubiegłego roku, że do herbaciarni potrafiło zejść w ciągu dnia 100-150 osób. Wszystko u oblatów jest za darmo, ale „ducha nie gaście” – jak mówi Pismo święte, gdy ktoś ma chęć złożyć dobrowolną ofiarę… Nikt nikomu nie patrzył na ręce, była zachęta. Ktoś złożył ofiarę, to złożył, ktoś nie złożył, to nie złożył.

Raz w miesiącu organizujemy Mszę świętą dla modlących się o dobrego męża, dobrą żonę. W kontekście tej integracji, poznawania się, ludzie bardzo chętnie po tej Mszy świętej schodzili właśnie do herbaciarni – na kawę, na herbatę, na pogaduchy.

W Roku św. Józefa zapraszacie na Elżbietańską różne grupy i widać, że inicjatywa cieszy się dużą popularnością, z uwzględnieniem przepisów sanitarnych. Czy jest to element waszego planu rozwoju, wykorzystania Roku św. Józefa?

W jakiś sposób pewnie tak. Po pierwsze dlatego, że ludzie się dowiadują o kościele św. Józefa. Mam nadzieję, że w tych kolejnych miesiącach do 8 grudnia uda nam się jeszcze kilka spotkań zorganizować, zapraszając też właśnie do herbaciarni, mówiąc trochę o Centrum. To jest oczywiście możliwość, żeby pójść w tą stronę. W maju miał mieć miejsce zjazd „Niniwy” – wiadomo, że się nie odbył, być może odbędzie się w listopadzie. Myślę, że dobrze będzie jakoś ten Rok św. Józefa potem kontynuować, oczywiście nie w takim wymiarze, jak w tej chwili. Patrząc chociażby na spotkanie ludzi pracy. Od 10 lat pierwszego maja nie było Mszy świętej dla ludzi pracy. Owszem, „Solidarność” jechała wtedy do Kalisza, ale było gros ludzi takich, którzy przecież z racji wieku, różnych innych powodów, do Kalisza nie pojechali. Dlatego ludzie pracy byli bardzo wdzięczni, że inicjatywa Mszy świętej wyszła od nas. Chciałbym, żeby w następnych latach to było kontynuowane. To jest jedna z możliwości kontynuowania Roku św. Józefa, czy będą inne – zastanowimy się.

Zobacz: [Gdańsk: Środowiska pracy i rzemiosła zawierzyły się św. Józefowi]

Przyszłość?

Gospodarczo patrząc, to nie tylko w skali Centrum, choć dla niego to będzie też ważna inwestycja, budowany będzie Dom św. Józefa. Inwestycja, która się już tak naprawdę rozpoczęła, w sensie zbierania dokumentów, projektów, pozwoleń. Miejsce o tyle ważne, że to jest odbudowa byłej plebanii, która tu stała przed kościołem. Stosunkowo łatwo było uzyskać pozwolenie na odbudowę od konserwatora, ponieważ odbudowa miasta Gdańska po II wojnie światowej jeszcze się nie zakończyła. Wszystkie tego typu inwestycje zyskują bardzo prosto pozwolenie, jeśli wracamy, odtwarzamy pewną materię, która przed wojną istniała. Będzie to Dom św. Józefa z miejscami noclegowymi. Szczerze, bardzo dobry pomysł w kontekście działalności, nawet szerszej niż ta, która została założona w przypadku Oblackiego Centrum Edukacji i Kultury. To daje możliwość i większych rekolekcji na przykład, bo fizycznie będą noclegi czy pielgrzymek z naszych parafii, z innych parafii.

(pg)


Ukraina: Rozpoczął się festiwal "Tchnienie Życia"

W festiwalu „Tchnienie Życia” w Tywrowie na Ukrainie uczestniczy 114 młodych osób. Przyjechali z różnych regionów kraju, aby pochylać się nad tajemnicą ojcostwa Boga. Hasłem przewodnim spotkania jest: „Ojcze nasz…”. Mszy świętej rozpoczynającej spotkanie w Tywrowie, przewodniczył o. Paweł Wyszkowski OMI – superior misjonarzy oblatów na Ukrainie. W kazaniu dotykał różnych obszarów ojcostwa Boga, ale również roli ojca ziemskiego w życiu człowieka, w tym trudności, jakie może nieść ze sobą dorastanie bez obecności ojca.

W trakcie trwania „Tchnienia Życia” uczestnicy wezmą udział w uroczystościach ku czci Matki Bożej Tywrowskiej.

Zobacz: [Cud za wstawiennictwem Matki Bożej Tywrowskiej – świadectwo]

W programie trwającego do 25 lipca festiwalu, znajdą się również: konferencje o różnych wymiarach ojcostwa, zajęcia praktyczne, czas na sport, zabawę, wieczór talentów, świadectwa misyjne, wieczór dyskusji, mini koncert. Młodzi wezmą także udział w wyjątkowej drodze krzyżowej ulicami miasta w intencji pokoju na Ukrainie. W najbliższą sobotę na festiwalu w Tywrowie zagości grupa rowerowa „Niniwa Team”, która w dniu dzisiejszym wjechała na teren Ukrainy.

(pg/OMI Ukraina)


21 lipca 2021

POCZĄTKI PROWINCJI ANGLO-IRLANDZKIEJ

W poprzednich rozważaniach skupiliśmy się na misjach w Kanadzie, ale misjonarska gorliwość równolegle ogarniała także Anglię i Irlandię (zob. Rozważania http://www.eugenedemazenod.net/fra/?p=3923). Ojciec Yvon Beaudoin podaje nam kilka szczegółów:

W maju, kilka tygodni przed decyzją o przyjęciu misji w Kanadzie, nadarzyła się okazja, aby do Anglii wysłać ojca Daly, aby na miejscu ocenić możliwości otwarcia domu. W swoim dzienniku z 15 i 16 lipca 1841 roku biskup de Mazenod wyjaśnia, że celem podróży było zbadać miejscowy teren i założyć dom misjonarzy naszego Zgromadzenia, których zadaniem byłoby poświęcić się nawracaniu heretyckich Anglików. Jeśli zaś zajdzie potrzeba i pozwoli na to liczba misjonarzy, wyruszą do krajów kolonialnych lub nowo zdobytych regionów Ameryki czy nawet do jakiejkolwiek części świata.

(Situation de l’Eglise en Angleterre, por. Encadré nr 2, s. 42).

Jeśli już wyznacza szeroki program apostolski odnośnie przyszłego domu, Założyciel ma nadzieję na pozyskanie powołań w Irlandii. Ojciec Daly w tej materii musiał otrzymać ścisłe polecenia. Głosił kazania w kilku kościołach Londynu, w seminarium Oscott koło Birmingham, następnie udał się do Irlandii, gdzie spotkał się z biskupami zebranymi w seminarium w Maynooth. Uzyskał pozwolenie na działalność powołaniową i pod koniec 1841 roku do Marsylii posłał siedmiu postulantów, czasowo powierzonych ojcu Aubertowi, miał nadzieję, że otwarcie nowego domu nie będzie stanowić problemu.

Biskup de Mazenod zrozumiał, że należało wykorzystać tę chwilę łaski i jak najszybciej posłać zaufanego i znającego angielski człowieka. Wybór z jednej strony był prosty, gdyż wszystkie warunki spełniał jedynie ojciec Casimir Aubert. Z drugiej strony jednak był trudny do wykonania, gdyż doszło do rozłąki ze swoim sekretarzem i powiernikiem.

W połowie lipca 1842 roku Aubert wyjechał z Marsylii, odwiedził odpowiedzialnych za Dzieło Rozkrzewiania Wiary w Lyonie i w Paryżu. W tym mieście poszedł poprosić o błogosławieństwo internuncjusza Garibaldiego, który nadał mu tytuł doktora teologii i przekazał list polecający dla arcybiskupa Dublinu Murraya.

8 sierpnia, po przyjeździe do Dublina ojciec Aubert został serdecznie przyjęty przez arcybiskupa i burmistrza miasta Daniela O'Connella. Ten ostatni przyjął szkaplerz Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i obiecał, że będzie wspierał dom oblacki. Biskupi ze swojej strony pozwolili na prowadzenie działalności powołaniowej (https://www.omiworld.org/wp-content/uploads/II-05-Casimir-Aubert-O.M.I.pdf)

Marzeniem Eugeniusza było pozyskanie powołań z kręgu języka angielskiego, aby móc posyłać misjonarzy do Kanady i innych krajów, gdzie mówiono po angielsku.

 


Madagaskar: Kościół misyjny, który się dzieli z innymi. Święcenia prezbiteratu czterech oblatów

W niedzielę 18 lipca kardynał Désiré Tsarahazana – metropolita archidiecezji Toamasina na Madagaskarze udzielił święceń prezbiteratu czterem misjonarzom oblatom z Delegatury Polskiej Prowincji na Madagaskarze. Uroczystości miały miejsce w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Toamasina. Znajduje się tutaj sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Powodem wyboru miejsca celebracji był fakt, że jeden z oblackich neoprezbiterów pochodzi z tej wspólnoty parafialnej.

Pierwsze miesiące 2021 roku były bardzo trudne dla oblatów z Madagaskaru. Niespodziewana śmierć ojca Jean Didier Zanadrafara OMI, choroba koronawirusa, która dotknęła wielu z nas, restrykcje sanitarne związane z epidemią, pozamykane drogi i granice kraju, pozamykane kościoły, bieda i trudne warunki życia naszych chrześcijan bardzo nas przygnębiły. Dlatego też święcenia kapłańskie czterech nowych oblatów przyniosły nam wiele radości, pokoju w sercu i nowych sił do życia i do pracy – wyjaśnia przełożony oblatów Niepokalanej na Madagaskarze, o. Mariusz Kasperski OMI.

Zgodnie z malgaską tradycją, uroczystość święceń została poprzedzona wyjątkowym obrzędem błogosławieństwa rodziców obecnych neoprezbiterów. Podczas sobotniej wieczornej modlitwy młodzi misjonarze dzielili się historią swojego życia oraz powołania zakonnego.

Liturgia święceń trwała cztery godziny. Miała uroczysty charakter z rozbudowanymi tańcami liturgicznymi, charakterystycznymi dla duchowości malgaskiej. Obok rodziców, krewnych i przyjaciół neoprezbiterów, miejscowych parafian, we Mszy świętej uczestniczyło wielu księży diecezjalnych (w tym proboszczów z parafii pochodzenia nowo wyświęconych) oraz przedstawicieli zgromadzeń zakonnych: oblatów, montfortanów, salezjanów. Ze względu na dużą ilość uczestników liturgia odbyła się pod specjalnym zadaszeniem, który został wzniesiony przez o. Pawła Petelskiego OMI wraz z parafianami z grupy Kultu Bożego Miłosierdzia.

Podczas homilii kardynał Tsarahazana nawiązał do czytań mszalnych 16. niedzieli okresu zwykłego. Była w nich mowa o dobrych i złych pasterzach: „Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce mojego pastwiska” (Jr 23,1). Te słowa posłużyły purpuratowi, jako zachęta do pełnej poświęcenia gorliwej posługi nowo wyświęconych oblatów.

Pod koniec liturgii oblaccy neoprezbiterzy z rąk superiora Delegatury na Madagaskarze otrzymali pierwsze obediencje.

Jeden z nowo wyświęconych otrzymał obediencję-posłanie do oblackiej Prowincji w Australii, drugi do Prowincji Europy Centralnej (Niemcy, Austria, Czechy), a dwóch pozostałych będzie pracowało na Madagaskarze – wyjaśnia o. Mariusz Kasperski OMI.

Po zakończeniu Eucharystii zaproszeni goście udali się do sali parafialnej na posiłek.

Zgodnie z malgaskim zwyczajem, na koniec obiadu kardynał Désiré Tsarahazana powiedział słowa podziękowania i symbolicznie z nowo wyświęconymi i Superiorem Delegatury przeciął duże ciasto na znak potrzeby współpracy i podziękowania za nią.

(pg/zdj. OMI Madagaskar)


Ukraina: Rozpoczyna się festiwal młodzieżowy "Tchnienie Życia"

W Tywrowie na Ukrainie rozpoczyna się dziś festiwal dla młodzieży „Tchnienie Życia”. Spotkanie potrwa do niedzieli 25 lipca. Młodzież będzie miała okazję uczestniczyć w spotkaniach formacyjnych oraz integracyjnych. Na każdy dzień przewidziano konferencję tematyczną, a w centrum stawiana jest Eucharystia. Festiwal rozpocznie się Mszą świętą pod przewodnictwem o. Pawła Wyszkowskiego OMI – superiora Delegatury Misjonarzy Oblatów MN na Ukrainie i w Rosji. Całość wydarzenia transmitowana będzie przez telewizję EWTN Ukraina. Przekaz można śledzić na profilu Facebookowym stacji oraz kanale YouTube

Relację wideo z festiwalu „Tchnienie Życia” w 2019 roku można zobaczyć tutaj: KLIKNIJ

(pg)