8 lipca 2021

BY ODPOWIEDZIEĆ NA TĘ NIEZWYKŁĄ ŁASKAWOŚĆ, NASZYM OBOWIĄZKIEM JEST NIE ZANIEDBYWAĆ NICZEGO W FORMOWANIU ZAKONNIKÓW ZDOLNYCH SŁUŻYĆ KOŚCIOŁOWI I STOWARZYSZENIU

W tym okresie oblaci cieszą się pewnym wzrostem powołań. Ten prezent od Boga, wzywającego nowych członków, powinien zostać przyjęty z największą wdzięcznością. Trzeba było na niego odpowiedzieć, przywiązując największą uwagę do rozwoju młodych ludzi.

Nie ma takich ofiar, których nie będziemy musieli ponieść w naucza­niu i w dobrym kierownictwie licznych członków, których Pan nam dał z hojnością, za którą nie potrafilibyśmy Jemu zbyt dziękować. By odpo­wiedzieć na tę niezwykłą łaskawość, naszym obowiązkiem jest nie zanie­dbywać niczego w formowaniu zakonników zdolnych służyć Kościołowi i Towarzystwu.

Przyjęcie większej ilości członków gwarantowało, że w przyszłości misje będą jeszcze bardziej owocne.

Wolno nam w momentach cierpień przewidywać przy­szłość dość bliską, w której będziemy działać z większą swobodą. Jest to motyw dostateczny, by nas zachęcić i skłonić do cierpliwości.

List do Hipolita Courtèsa, 23.08.1842, w: EO I, t. IX, nr 775.

Te słowa Eugeniusza pokazują wdzięczność dla odpowiedzialnych za powołania, formatorów i podkreślają bezgraniczna wdzięczność członków mazenodowskiej rodziny, którzy są wezwani do pozyskiwania przyszłych misjonarzy. W szczególny sposób tych ostatnich ogarniamy gorącą modlitwą.


Oblacki Kalendarz Misyjny 2022 już dostępny!

Jest już dostępny tradycyjny oblacki Kalendarz Misyjny na rok 2022. W tym roku poświęcony jest posłudze misjonarzy Niepokalanej na Madagaskarze. Ta delegatura Polskiej Prowincji obchodzi 40-lecie istnienia. Publikacja ukazuje działalność ewangelizacyjną na Czerwonej Wyspie. W kalendarzu nie zabrakło Papieskich Intencji Misyjnych na każdy miesiąc, a w kalendarium zaznaczono ważne dni dla rodziny oblackiej, w tym Przyjaciół Misji. Dochód ze sprzedaży kalendarzy przeznaczony jest na działalność naszego Zgromadzenia. Przystępny format (14,8 x 22,6 cm; 40 stron) z możliwością zawieszenia na ścianie.

W okresie wakacyjno-jesiennym wiele domów oblackich w Polsce przeprowadza akcje misyjne w zaprzyjaźnionych wspólnotach parafialnych na terenie całej Polski, gdzie nabywając Kalendarz Misyjny, można wspomóc działalność misjonarzy oblatów. Można również nabyć go online: KLIKNIJ

(pg)


Nowe placówki oblatów w Zimbabwe

Przełożony Prowincji Południowej Afryki Neil Frank OMI oraz ekonom prowincjalny Charles Rensburg OMI odwiedzili placówki oblackie w Zimbabwe. Ze względu na sytuację pandemiczną w kraju i na świecie na możliwość podróży czekali od lutego 2020 roku . Podczas spotkania z arcybiskupem diecezji Bulawayo, w obecności dwunastoosobowego personelu oblackiego, podpisali zaktualizowaną umowę między prowincją a diecezją, dotyczącą dalszej posługi misjonarzy. Obecnie misję tworzy ośmiu oblatów pochodzących z Zimbabwe, Austriak, Czech, oblat pochodzący z Indii oraz Paragwajczyk.

Biskup diecezji dzielił się swoim wrażeniem z ofiarnej posługi misjonarzy w czasie pogarszającej się sytuacji społeczno-gospodarczej, spowodowanej pandemią i blokadą kraju.

Ojciec Phumulani Mlilo OMI zbudował grotę i zewnętrzne stacje drogi krzyżowej przy parafii Miłosierdzia Bożego w Mahatszuli. Ojciec Aurelio Ayala OMI  namalował przyciągający wzrok mural w sanktuarium przy parafii Ciała i Krwi Chrystusa w Kenilworth i promował lokalnych artystów, wystawiając wiele drewnianych rzeźb religijnych, w tym jedną przedstawiającą św. Eugeniusza. Byliśmy zdumieni pracą wykonaną w St John, Maraire w diecezji Masvingo. Jest to nowa fundacja dla oblatów w Zimbabwe i nasza pierwsza poza archidiecezją Bulawayo od początku misji w 1983 roku – wyjaśnia prowincjał.

Misję Maraire oblaci objęli w styczniu 2020 roku. Jednak z powodu pandemii dwóch skierowanych tam oblatów mogło zamieszkać w niej dopiero w sierpniu. Od przybycia na miejsce oo. Karel Mec i Charles Nabwenje zabrali się do ciężkiej pracy, aby zorganizować funkcjonowanie placówki misyjnej.

Jesteśmy wdzięczni biskupowi Bhasera za ukończenie budynków zgodnie z obietnicą i za ogrodzenie terenu. Ekonom prowincjalny zebrał fundusze od darczyńców oblatów na odwiert, panele słoneczne i sad pomarańczowy, składający się z 60. drzewek. To zdumiewające, jak wiele osiągnięto w ciągu tych kilku miesięcy, odkąd przybyli oblaci. Wiele roślin już zdobi teren misji; ogród warzywny już produkuje warzywa na stół; kwitną asyminy trójklapowe, pnącza arbuzów i wiele innych drzew owocowych. Podczas gdy ojciec Karel nadal opanowuje język shona, widzimy, że obaj oblaci dobrze ze sobą współpracują i ewangelizują miejscową ludność w duchu św. Eugeniusza.

o. Charles Nabwenje OMI i o. Karel Mec OMI (zdj. omiworld)

Podczas wizyty delegacja z RPA uczestniczyła w święceniach kapłańskich o. Edwarda Chiutanyi. Uroczystość odbyła się w rodzinnej parafii neoprezbitera w Katerere.

Liturgia święceń była pięknie przygotowana. Dziewczęta ubrane na biało i niebiesko, tańczyły podczas wszystkich procesji i śpiewów. Chór utrzymywał rytm podczas 4-godzinnej liturgii. Ludzie wyrażali dużo radości! Były to pierwsze święcenia, które miały się odbyć w Misji św. Teresy z Avila, ale nie pierwsze dla parafii. Na przestrzeni lat było tutaj kilka powołań kapłańskich i sióstr zakonnych, doświadczyli bogactwa życia konsekrowanego: misję rozpoczęli karmelici, następnie służyli tu franciszkanie, a obecny proboszcz jest księdzem diecezjalnym. Teraz, dzięki naszemu bratu Edwardowi, mogli poznać także oblatów.

(pg/omiworld)


7 lipca 2021

JAKŻE SERCE NIE ZABIŁOBY NA WSPOMNIENIE TYCH WSPANIAŁYCH LUDZI, KTÓRZY POŚWIĘCALI SWÓJ CZAS WOLNY MOJEJ RELIGIJNEJ FORMACJI, KTÓRZY ZAPRAWIALI MNIE W CNOCIE?

Wenecja, to miejsce, które przypomina Eugeniuszowi o bolesnych wspomnieniach związanych z wygnaniem, oddzieleniu od rodziny, ubóstwie finansowym i obawach spowodowanych przez rewolucyjne wojska francuskie.

Potrzebowaliśmy zdystansować się do tych wszystkich emocji, które rzeczywiście zadawały prawie ból, tak bardzo pozwalały nam jednocześnie doświadczyć przyjemności i przykrości.

W tych ciemnych chwilach życie młodzieńca przemienia jaśniejące światło – ksiądz Bartolo Zinelli.

Książkom zostawiam opis piękna tego miasta; w tym miejscu wyrażam jedynie moje odczucia innego rzędu. Jakże nie zadrżeć na widok miejsc, które wam przypominają pierwsze lata młodości, pomocy, jakich udzieliła mi w tym czasie boża opatrzność, gdy zaczynał się rozwijać mój intelekt? Jakże serce nie zabiłoby na wspomnienie tych wspaniałych ludzi, którzy poświęcali swój czas wolny mojej religijnej formacji, którzy zaprawiali mnie w cnocie? Dziwiono się, słysząc, jak wymieniam z nazwiska każdego z tych, którzy przyjęli mnie w okresie mojego dzieciństwa, widząc, jak przytaczam wszystkie szczegóły z ich życia, pokazując miejsca, jakie zajmowali w domach, w których razem mieszkaliśmy, wymieniając w pewnym sensie każde dobro, jakiego tam doznałem. Wtedy zrozumiano by, jak głębokie ślady w moim sercu wyryły dobrodziejstwa, jakie jestem winien za niewiele dobra, jakie jest we mnie, i swoje źródło bierze w tym pierwszym wychowaniu i ukierunkowaniu, jakie ci boży ludzie potrafili przekazać mojemu umysłowi i mojemu młodemu sercu.

Ksiądz Bartolo Zinelli był młodym kapłanem i mieszkał wraz ze swoją rodziną, mając nadzieję, że w lepszych czasach wstąpi do zakonu jezuitów. Dom Zinellich był schronieniem dla Eugeniusza, a rodzina Zinelli stała się dla niego punktem zaczepienia. Wpływ księdza Bartolo możemy zauważyć w duchowości i trwającej całe życie posłudze Eugeniusza.

O błogosławiony Zinelli! Kim byłbym bez księdza? Jakie dziękczynienie jestem winien Bogu, że zadbał, iż poznałem i ukochałem tak świętą osobę! Spędzić prawie cztery lata, dokładnie najbardziej niebezpieczne lata, pod kierunkiem i w bliskości prawdziwie świętego, który powodowany najserdeczniejszą miłością nie tylko wziął na siebie obowiązek wykształcenia mnie w literaturze, ale zarówno swoim przykładem, jak i wskazówkami zaprawił mnie w cnocie! Byłem najmłodszy w całej jego rodzinie, mnie okazał największą miłość.

Dziennik, 26.05.1842, w: EO I, t. XXI.

 

Niezależnie od tego, jak było w naszym życiu, to zaproszenie, aby z wdzięcznością na modlitwie wspomnieć o osobach, które miały decydujący wpływ na nasze życie.


Spotkania kultur. Katoliccy misjonarze i Ludność Rodzima w Kanadzie w historiografii XIX i XX w. [KSIĄŻKA DO POBRANIA ZA DARMO]

Z uwagi na pytania dotyczące misji w Kanadzie po niedawnej rozmowie prowincjała Pawła Zająca OMI z red. Tomaszem Terlikowskim o. Zając udostępnia bezpłatnie zainteresowanym opublikowaną w 2007 r. książkę pt. „Spotkania kultur. Katoliccy misjonarze i Ludność Rodzima w Kanadzie w historiografii XIX i XX w."

Zobacz: [O szkołach rezydencjalnych w Kanadzie - prof. P. Zając OMI w rozmowie z T. Terlikowskim - wideo]

Kliknij w obrazek poniżej, aby bezpłatnie pobrać książkę:


Posługa amerykańskich oblatów w więzieniach o zaostrzonym rygorze

Oblacka Szkoła Teologii w San Antonio (Texas) w Stanach Zjednoczonych rozszerza działalność edukacyjną wśród więźniów, szczególnie w zakładach o zaostrzonym rygorze. To efekt podpisanego porozumienia między szkołą wyższą, prowadzoną przez misjonarzy oblatów, a Departamentem Stanu Texasu, archidiecezją San Antonio oraz wspólnotą Trzech Krzyży, która zajmuje się resocjalizacją osadzonych w duchu chrześcijańskim.

Byliśmy pierwszą katolicką instytucją szkolnictwa wyższego w Teksasie, która zaoferowała program formacji wiary dorosłych w więzieniu, a teraz mamy wiele miejsc, w których padają pytania o możliwość uczestniczenia w programie - wyjaśnia dr Scott Woodward, przewodniczący oblackiej uczelni.

Pracownicy uczelni stworzyli dwuletni program formacyjny dla więźniów w celu zmniejszenia zjawiska recydywy. Obejmuje on okres przebywania w zakładzie penitencjarnym, a także po uzyskaniu zwolnienia. Cykl składa się z 220 godzin lekcyjnych.

Scott Woodward (po prawej) z jednym z osadzonych (zdj. OMI USA)

Sesje pierwszego roku obejmują Biblię, wyznanie wiary, historię Kościoła, sakramenty, życie chrześcijańskie oraz moralność i życie modlitewne. Rok kończy się rekolekcjami zamkniętymi. Drugi rok obejmuje rekolekcje otwarte i zamknięte oraz trzy sekcje nazwane „szkołami”. Istnieją szkoły: modlitwy, umiejętności duszpasterskich i Pisma Świętego. W drugim roku uczestnicy skupiają się na rozwiązywaniu konfliktów, komunikacji, przywództwie, wybaczaniu sobie, radzeniu sobie ze zmianami, współpracy i docenianiu różnic.

Jednocześnie program poddawany jest bieżącej ewaluacji, wyniki już są widoczne.

Dało mi to lepsze zrozumienie Kościoła powszechnego i modlitwy. Mógłbym całymi dniami opowiadać o tym, jak wspaniały jest ten program i jakie przynosi korzyści - wyjaśnia David, jeden z osadzonych, który jednocześnie podkreśla, że instruktorzy odpowiadali na wszystkie pytania i traktowali uczestników z szacunkiem.

Nauczyłem się, jak ważna jest umiejętność zaangażowania się w coś i odpowiedzialność – dopowiada Marcos, który poprzez kursy zafascynował się historią Kościoła i modlitwą różańcową - Jestem bardzo szczęśliwy, że przeszedłem przez ten program.

Misjonarze oblaci oferują również program rekolekcji w więzieniach o zaostrzonym rygorze. Menard Correctional Facility w Illinois to placówka karna dla 3700 więźniów. Część z nich nigdy nie wyjdzie na wolność. Dwa razy do roku osadzeni mają okazję uczestniczyć w rekolekcjach dla 40 osób. Ćwiczenia prowadzą: o. Salvador Gonzales OMI i o. Mark Dean OMI z domu rekolekcyjnego King's House w Belleville w stanie Illinois.

„Kairos in Prison Retreat” to rekolekcje oparte na chrześcijaństwie, specjalnie zaprojektowane, aby pomóc osadzonym spotkać się z innymi chrześcijanami znajdującymi się w tej samej sytuacji, dzielić się swoją wiarą i rozwijać swoją relację z Chrystusem i sobą nawzajem.

Ludzie przebywający w więzieniu rozpaczliwie pragną możliwości odnalezienia Chrystusa i doświadczenia czegoś nowego w swoim życiu – tłumaczy ojciec Salvador - Znam jednego dżentelmena, który przez osiem lat był na liście oczekujących na rekolekcje. Kiedy w końcu przyszła jego kolej, był bardzo wdzięczny za możliwość doświadczenia Jezusa. Stał się innym człowiekiem.

(pg/omiworld)


6 lipca 2021

ACH TAK, ZDAWAŁO MI SIĘ, ŻE KAŻDY MI ODPOWIADA: JEGO DUSZA JEST W NIEBIE.

Podczas pobytu z siostrą we Włoszech ponownie odwiedza Wenecję. Przed pięćdziesięciu laty, będąc nastolatkiem, mieszkał tam przez trzy lata.

Przybycie do Wenecji. Dzień nie skończyłby się, gdybyśmy nie poszli zwiedzić dzielnicy St-Sylvestre, gdzie moja siostra i ja mieszkaliśmy w okresie naszego dzieciństwa. Najpierw wszedłem do kościoła, do którego normalnie uczęszczałem, ledwie go poznałem, dokonano w nim tylu zmian. Na próżno szukałem grobu, gdzie złożono mojego świętej pamięci ciotecznego dziadka.

Wspomina o ojcu Auguste-André de Mazenodzie, który zmarł w 1795 roku podczas wygnania w Wenecji. W latach 1755-1801 był wikariuszem generalnym diecezji marsylskiej. Z wielkim wzruszeniem wspomina ojca Francesco Milesiego, proboszcza parafii, na terenie której mieszkał jako nastolatek. Później ojciec Milesi został mianowany patriarchą Wenecji.

Mój czcigodny przyjaciel, były proboszcz Milesi, który mnie spowiadał w pierwszych latach młodości, po ojcowsku podtrzymywał, często dbając o moje małe, dziecięce potrzeby, aby ulżyć moim rodzicom emigrantom, nie szczędził mi swojej delikatności, krótko mówiąc, kochał mnie jak własne dziecko. To on w swojej wzruszającej troskliwości zapoznał mnie z błogosławionym Barthélemy Zinellim i jemu podsunął, co powinien uczynić, aby mnie wykształcił w pobożności i literaturze. Gdzie był ten dobry proboszcz Milesi?

Niestety! Oczekiwałem go przy katedrze, przy której uczył nas co niedzielę; oczekiwałem na niego przy ołtarzu, przy którym tak często służyłem mu do mszy, pytałem o niego tych wszystkich, którzy go znali. Jego dusza jest w niebie. Ach tak, zdawało mi się, że każdy mi odpowiada: jego dusza jest w niebie; ale jego ciało, jego szczątki spoczywają daleko stąd.

Mszę świętą odprawiłem w kościele świętego Sylwestra na tym samym ołtarzu, gdzie tak często w moim dzieciństwie przyjmowałem Ciało Jezusa Chrystusa... Nie byłem w stanie wyrazić wszystkiego, co przeżyłem podczas Najświętszej Ofiary, łącząc dwa końce mojej egzystencji: moje dzieciństwo i mój obecny stan biskupi.

Dziennik, 26.05.1842, w: EO I, t. XXI.

Często wspominamy miejsca, które odwiedziliśmy w okresie naszej młodości, zestawiając je w naszej pamięci z osobami, które wywarły na nas wpływ i nadal są dla nas ważne.

Czy w każdym miejscu możemy dostrzec, o czym nam przypomina taka osoba, której dzisiaj już nie ma, a nadal żyje w naszej pamięci dzięki obcowaniu świętych?


Poświęcenie domu parafialnego w Łebie

W niedzielę 4 lipca o. Paweł Zając OMI dokonał poświęcenia nowego domu parafialnego, który będzie służył miejscowej wspólnocie oraz turystom, którzy pragną zatrzymać się w Łebie. Wcześniej wraz z ekonomem prowincjalnym prowincjał polskich oblatów celebrował Eucharystię przy ołtarzu polowym, polecając w modlitwie wszystkich, którzy przyczynili się do otwarcia domu parafialnego. Gruntowny remont trwał blisko dwa lata. Obecny budynek dostosowany jest do obowiązujących standardów i komfortu. Oferuje 18 pokoi mieszkalnych, aneks kuchenny oraz salę do spotkań.

Można tu odpocząć, nabierając sił duchowych i fizycznych, a w połączeniu ze świetnym miejscem – w końcu: „w Łebie jak w niebie” – to idealne miejsce do całorocznego wypoczywania – zachęca proboszcz, o. Adam Jaworski OMI

(pg/zdj. OMI Łeba)


Święty Krzyż: Odpust ku czci Najdroższej Krwi Chrystusa

W pierwszą niedzielę lipca w świętokrzyskim sanktuarium obchodzono odpust ku czci Najdroższej Krwi Chrystusa. W 2006 roku obchód liturgiczny został przywrócony dla Świętego Krzyża specjalnym dekretem ówczesnego biskupa sandomierskiego Andrzeja Dzięgi. Tegorocznym uroczystościom przewodniczył bp Wiesław Lechowicz – delegat Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej. Po każdej Mszy świętej przed relikwiami Drzewa Krzyża Świętego odmawiano litanię do Najdroższej Krwi Chrystusa.

Do czasu reformy kalendarza liturgicznego po Soborze Watykańskim II w dniu 1 lipca obchodzona była uroczystość Najdroższej Krwi Chrystusa. Obecnie obchód ten został w Kościele powszechnym złączony z uroczystością Najświętszego Ciała Chrystusa (zwaną popularnie Bożym Ciałem), zachował się jedynie – na zasadzie pewnego przywileju – w zgromadzeniach Księży Misjonarzy i Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa oraz na Świętym Krzyżu.

Odnawiając odpust Krwi Chrystusa dla świętokrzyskiego sanktuarium, biskup Dzięga polecił, aby w każdy piątek udzielano tutaj komunii świętej pod dwiema postaciami.

(pg)


Wrocław: Takich parafian chciałby mieć każdy proboszcz...

Wrocław. Wejście na chór. Podczas liturgii klatkę schodową przemierzają przedstawiciele czterech śpiewających wspólnot: chór, orkiestra, schola młodzieżowa i dziecięca. Tak to wygląda zapewne od 20 lat. Z biegiem czasu klatka schodowa coraz bardziej domaga się remontu. A że parafia to wspólnota, a nie ranczo proboszcza, pojawiła się myśl o remoncie sfatygowanej przestrzeni kościoła.

Pomysł na remont klatki schodowej prowadzącej na emporę chóralną pochodzi od pań z Wrocławskiego Chóru Pokoju, które regularnie śpiewają psalmy responsoryjne i najczęściej korzystają z tego przejścia. Do akcji zaprosiliśmy wszystkie parafialne zespoły muzyczne – tłumaczy organista oblackiej parafii, Marek Gierczak.

Środki na zakup materiałów pochodziły z parafialnego funduszu remontowego. Na mocy pospolitego ruszenia, choć wypadałoby bardziej powiedzieć wspólnotowej odpowiedzialności, ustalono grafik prac. W dniach pracy zawodowej chętni zmagali się ze szpachlą i pędzlem od 19.00 do 21.30, w soboty od 9.30-15.00, a czasem nawet dłużej. Całość prac wykonano w niecałe dwa tygodnie. Efekt zachwyca.

Niosło nasz poczucie wspólnoty. Działaliśmy razem. Patrzyłam na starsze koleżanki, które dawały z siebie wszystko i starałam się im dotrzymywać kroku… Nagrodą było malowanie. Po pracy w pyle, pokrywanie ścian czystą farbą (efekty widoczne od ręki), dawało nam wiele radości. Mnie cieszyło również oglądanie własnych kilkunastoletnich dzieci, które pracowały ramię w ramię z nami dorosłymi. Chcieli pomóc mamie i zrobić coś dla swojego kościoła. Mam dziką satysfakcję. Każda kolejna wędrówka na chór kojarzyć mi się będzie z wspólną ciężką pracą, która miała swój szczęśliwy finał. Bardzo mnie cieszy myśl, że w moim kościele jest takie miejsce, gdzie jest czysto i ładnie. Pomogłam, by tak było – mówi Dominika Nowakowska.

Cudownie jest uczestniczyć w takim wydarzeniu. Atmosfera towarzysząca wspólnej pracy była czymś niezwykłym. I niezwykły jest efekt tego zrywu, bo była to inicjatywa spontaniczna. Widać teraz, że ma to sens. I ci co śpiewają, grają, mają w sobie duży potencjał – przyznaje rodzina Berkowskich.

Teraz jest radość… Już po wszystkim. Nasza klatka schodowa prowadząca na chór, bije srebrzystą szarością. Dwa tygodnie temu wygląd jej był żałosny: płatami odpadające żółtawo-brązowawe lamperie, szare brudne partie górne – wspomina jedna z uczestniczek akcji remontowej.

Odświeżone wejście na chór nie odstrasza lecz cieszy nasze oko i mam nadzieję, że zachęci innych do śpiewania, grania na Bożą chwałę – dodaje organista Marek Gierczak.

Inicjatywę i trud pracy docenił proboszcz parafii. Zwieńczeniem wysiłku była kolacja przy charakterystycznych wyrobach kuchni włoskiej.

(pg/zdj. Anna Turowska)