Paweł Gomulak OMI: "Father Stu" - dlaczego warto zobaczyć? [BLOG]

Przyznam się, że nigdy w życiu nie pisałem jeszcze recenzji filmu. Zresztą mam wrodzoną zdolność zapominania fabuły większości filmów, które obejrzałem. Myślę, że tym razem będzie inaczej. Jest kilka produkcji, które zapadły mi w pamięć i wierzę, że film „Father Stu” będzie jedną z nich. Widząc w obsadzie takie nazwiska jak Mel Gibson czy Mark Wahlberg wiedziałem, że warto poświęcić 124 minuty. Do tej pory nie zawiodłem się na kreacjach tego pierwszego, a drugi z nich to zdeklarowany katolik.

(zdj. historyvshollywood.com)

Fabuła filmu oparta jest na prawdziwej historii życia amerykańskiego boksera, który postanowił zostać katolickim księdzem. Przy czym cierpiał na bardzo rzadką chorobę zanikania mięśni. Jak wskazywali niektórzy krytycy, fabuła przewidywalna… ale według mnie nie do końca. I właśnie o koniec chodzi. Ostatnie naście minut filmu wcisnęło mnie w fotel i nie mogłem powstrzymać łez. Nie można nie wspomnieć o genialnych dialogach, pełnych czarnego humoru i burzących wyidealizowany świat… Nie chcę natomiast „spoilerować”, zachęcam do obejrzenia filmu „Father Stu”. Chciałbym też się skupić na kilku wątkach, które są spójne z życiem św. Eugeniusza i charyzmatem oblackim.

Świat słabych rodzin…

Stuart wzrasta w rodzinie z problemami. Rodzice nie mieszkają razem. Młody mężczyzna walczy na ringu, ale poza kolejnymi zwycięstwami, nie odnosi życiowego sukcesu. W zasadzie główną motywacją są dla niego pieniądze. Z tego też powodu postanawia się przebranżowić. Jest błyskotliwy – chce spróbować swoich sił w świecie wielkiego ekranu. Przeprowadza się do Los Angeles, aby zdobyć mityczne Hollywood…

„Father Stu” (zdj. screen z trailleru)

Słabość środowiska rodzinnego to znak naszych czasów. Badania socjologiczne wskazują, że młode pokolenia wychodzą z rodzin coraz słabsze. Trudno im podejmować decyzje, brakuje wartości. Noszą w sobie głęboko zakorzenione deficyty miłości, uwagi, emocjonalnej stabilności… Pokolenie płatków śniegu… Temat rzeka…

Eugeniusz-człowiek adwentu. Rozmowa ze świętym

Eugeniusz de Mazenod pochodził ze szlacheckiej rodziny w czasach porewolucyjnej Francji. Jego tułaczka po Włoszech we wczesnej młodości naznaczona była świadomością, że świat rodzinny się rozpada. Pełen szlacheckiej dumy szarpie się wewnętrznie, aby zbudować etos swojej osoby. Jeden z najbardziej przejmujących dla mnie momentów czasów jego emigracji, to chwila, gdy wraca do rodzinnej Francji. Gdy zawija do portu w Marsylii, na ojczystej ziemi nie wita go nawet matka. Eugeniusz jest niewątpliwie naznaczony ranami, które zadali mu jego rodzice. Dla mnie jest klarownym przykładem, że Bóg potrafi wychować człowieka bez względu na środowisko rodzinne. Być może dlatego potem Eugeniusz będzie powtarzał misjonarzom, że najpierw mamy troszczyć się rozwój człowieczeństwa ludzi, dopiero potem uczyć ich, jak wzrastać w chrześcijaństwie, a dopiero na końcu pomagać im stać się świętymi. De Mazenod jest patronem rodzin z trudnościami, jednocześnie pokazując, że można zostać świętym pomimo doświadczeń środowiska rodzinnego…

„Od ciebie zależy, co możesz Mu zaoferować”

Przełomowym momentem filmu w reżyserii Rosalind Ross jest wypadek Stuarta. Znajdując się na granicy życia i śmierci, namacalnie doświadcza miłości Boga. Życie narwanego karierowicza drastycznie zwalnia. Rozpoczyna się jego wewnętrzna przemiana. Ważnym momentem są słowa, które słyszy od jednego z drugoplanowych bohaterów: „Bóg zobaczył w tobie coś, co warto uratować, ale od ciebie zależy, co masz do zaoferowania”. Stuart postanawia zostać księdzem, co spotyka się z mocnym sprzeciwem zarówno rodziców, jak i – co najbardziej uderzające – Carmen, głęboko wierzącej katoliczki, o której względy bohater mocno zabiegał przed feralnym wypadkiem. Pierwsze kazanie, już seminarzysty, poświęcone jest Bożemu przebaczeniu i miłości…

Eugeniusz doświadcza nawrócenia, patrząc na krzyż Chrystusa podczas wielkopiątkowej ceremonii. Też był na granicy życia i śmierci. Sam przyznał, że w tamtym momencie trwał w stanie grzechu ciężkiego. Jeśli można porwać się na takie porównanie – podobnie jak Stuart, słaby materiał na chrześcijańskiego bohatera. A jednak doświadczenie miłości Chrystusa całkowicie zmienia jego życie…

Szukałem szczęścia poza Bogiem i trwało to na moje nieszczęście zbyt długo. Ileż razy w minionym życiu moje rozdarte i udręczone serce wyrywało się ku swojemu Bogu, od którego się oddaliło? Czyż mogę zapomnieć gorzkich łez, jakie popłynęły z moich oczu w ów Wielki Piątek w obliczu krzyża? Ach, przecież tryskały one z serca i nic nie mogło ich powstrzymać; były zbyt obfite, abym mógł je ukryć przed tymi, którzy wraz ze mną uczestniczyli w tym wzruszającym nabożeństwie. Byłem w stanie grzechu ciężkiego i to właśnie było źródłem mojego bólu – wspomina to wydarzenie Założyciel oblatów.

„Bóg zobaczył w tobie coś, co warto uratować, ale od ciebie zależy, co masz do zaoferowania” – Eugeniusz postanowił oddać wszystko. Zostaje kapłanem…

„Wszyscy mają was w dupie, nie Bóg, bo to On was stworzył…”

W filmie „Father Stu” ujęła mnie prozaiczna scena, kiedy dwaj klerycy udają się do więzienia. Pierwszy z nich zaczyna mówić do osadzonych kościelnym slangiem, który dla współczesnego świata jest niezrozumiały. Trafna jest odpowiedź jednego z więźniów: „Z taką gadką od razu rozdajcie nam słowniki”. Do akcji wkracza Stu, który w swoim stylu wprost nawiązuje do ich doświadczenia:

Jak to tu wygląda? Jeden telefon na tydzień? I gdzie zadzwonicie? Do mamy? Żeby ją jeszcze bardziej załamać? Do żony? Już się pewnie bzyka z nowym facetem. Może do dziecka? Nie lepiej by było dla niego w szkole, żeby tatuś już nie żył? (…) Wszyscy mają was w dupie, nie Bóg, bo to On was stworzył…

„Father Stu” (zdj. screen trailleru)

I to nie jest cukierkowate kazanie w więzieniu…

Posłuchaj kazania Eugeniusza z kościoła św. Marii Magdaleny w Aix

W naszym charyzmacie jednym z ważnych wątków jest posługa św. Eugeniusza wśród więźniów w Aix. Kolejnym jest jego słynne kazanie w kościele św. Magdaleny, którym zburzył kwiecisty konwenans niezrozumiałego dla prostych ludzi kaznodziejstwa. Wygłosił je po prowansalsku dla najuboższych i niewykształconych, podkreślając, że dla Boga są cenni. Oblackie kaznodziejstwo ma być proste, nie w odniesieniu do treści, ale sposobu ich przekazywania.

Kapłaństwo Chrystusa a kapłaństwo własnych aspiracji

„Father Stu” to film, który prowadzi do zrozumienia piękna kapłaństwa. Całkowite oddanie się Bogu, ale nie dla własnych aspiracji. W konsekwencji bohater realizuje swoje powołanie chyba w najmniej wymarzony przez siebie sposób. Końcówka filmu pokazuje jednocześnie to, co poetycko wyraził św. Jan Paweł II, że kapłaństwo to „dar i tajemnica”.

Wybrałem misjonarzy oblatów z jednego powodu – zawsze chciałem głosić słowo Boże. Wprawdzie potem dochodziły do tego moje aspiracje – praca misyjna w Chinach czy w „eugeniuszowej” Francji, ale Pan Bóg czuwał, żebym nie łaził za swoimi zachciankami. Pięć lat temu przełożeni umieścili mnie w świecie medialnym. Czy tego chciałem? Nie. Długo się opierałem. Nawet dziś z godziny na godzinę wróciłbym do misjonarki. Byłem wtedy w Chybiu, pomagałem w kolędzie w parafii diecezjalnej. Kolejny telefon prowincjała. Siadłem w pokoju i pomyślałem: A jeśli to jest wola Boża? Jeśli będę się upierał przy swoim, a On przestanie mi błogosławić na ambonie? Niełatwo zgadzać się na Chrystusowe aspiracje…

I druga ważna kwestia. Jeśli marzymy o Kościele sterylnym, bezgrzesznym, cukierkowatym – kapłanów pod koloratką, w nienagannie wyprasowanych koszulach ze spinkami i nieskazitelnie skrojonych spodniach… To niestety jest to karykaturalna bajka. Pokazuje to jeden z cichych antybohaterów, kolega z seminarium Stuarta. Być może dlatego dzieło Rosalind Ross kończy się w konfesjonale. Będziemy święci, gdy będziemy wciąż realizować ambicje Chrystusa. Nie oznacza to, że nie będziemy popełniać błędów, doznawać zwątpienia, rezygnować z własnych wizji i aspiracji, zmagać się z chorobami i niemocą. Pytanie, czy On będzie dla nas zawsze jedynym punktem odniesienia i czy jesteśmy w stanie wciąż oddawać Mu wszystko…

Film „Father Stu” nie przywraca wiary tylko w człowieka, przywraca wiarę w piękno kapłaństwa… Warto go obejrzeć.

Film dostępny jest na platformie HBOMax.


Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.


List Generała na 17 lutego 2023 roku

Troska o nasz wspólny dom, aby stawał się domem misyjnym dla ubogich

Drodzy bracia pielgrzymi, oblaci i członkowie naszej charyzmatycznej rodziny,

Miesiące styczeń i luty naznaczone są dwiema ważnymi datami dla naszej rodziny: początek wspólnoty misyjnej w Aix, 25 stycznia 1816 r., oraz papieskie zatwierdzenie naszych Konstytucji i Reguł (KKiRR), 17 lutego, dziesięć lat później. W tych dniach odbywa się nasza pierwsza sesja plenarna, podczas której zarząd centralny i wszyscy dyrektorzy służb generalnych podjęli próbę wprowadzenia w życie propozycji naszej ostatniej Kapituły Generalnej. Słuchając i zastanawiając się nad naszym pochodzeniem, pomyślałem o podzieleniu się marzeniami o naszym wspólnym domu, naszej charyzmatycznej rodzinie.

W zamyśle św. Eugeniusza dom w Aix jest miejscem, do którego zawsze trzeba wracać, aby odnajdywać naszą tożsamość. Wszyscy czytaliśmy jego wspomnienia o tych pierwszych chwilach wspólnego życia w starym karmelu w Aix. Dla nas Aix nie jest muzeum. Jeśli jego mury przemawiają do nas dzisiaj, to dlatego, że ci ludzie wiedzieli, jak zamienić ten dom w prawdziwy dom misjonarski. Za każdym razem, gdy odwiedzamy ten dom, czujemy coś własnego, coś, co do nas przemawia: Aix to nasz dom; Aix żyje w nas.

Od niepodpisanego listu do klasztoru po wędrownych cyrkowcach…

W obliczu możliwości otwarcia nowego domu misjonarze zastanawiali się, jak żyć w nim, pomimo odległości, tym samym duchem. Eugeniusz de Mazenod pisał nasze pierwsze Reguły, upewniając się, że każdy dom oblacki zachowa to, co jest właściwe naszej rodzinie. Kolejne kryzysy doprowadzą Eugeniusza, przynaglanego przez braci, do podjęcia ryzyka podróży do Rzymu w celu uzyskania aprobaty papieża: była to sprawa życia lub śmierci, bycia albo nie bycia! Dziesięć lat po rozpoczęciu naszej przygody papież zatwierdzi Reguły, które od tego momentu staną się mapą drogową, aby wszystkie wspólnoty oblackie, obecne i przyszłe, stawały się misjonarskimi domami, takimi jak ten w Aix.

Po co oblaci? Kowboje czy misjonarze?

Wraz z papieskim zatwierdzeniem naszych Reguł, dar otrzymany w Aix staje się zarówno zadaniem dla każdego, kto przyjmuje ten styl życia, jak i zobowiązaniem do przekazania tego dziedzictwa przyszłym pokoleniom. Nasza 37. Kapituła Generalna wzywa nas do troski o nasz wspólny dom: nasze Zgromadzenie i naszą charyzmatyczną rodzinę. Wszystko, co możemy zaproponować, aby animować nasz charyzmat, wprowadzając w życie propozycje Kapituły, zakłada wzmocnienie życia i misji wspólnot lokalnych: to właśnie we wspólnotach lokalnych przeżywamy naszą teraźniejszość i przyszłość, naszą tożsamość i misję.

Podczas naszych dyskusji na sesji plenarnej Radny Generalny na Region Afryki-Madagaskaru zaproponował obraz, który miał motywować animację pokapitulną: życie pary ludzi. Wyobrażam sobie tę parę szukającą domu, aby rozpocząć wspólne życie. Kiedy już go znajdą, prawdopodobnie skromniejszy, niż sobie wymarzyli, muszą przygotować go według swoich upodobań i potrzeb. Zamieszkując w nim, muszą zdecydować o wielu rzeczach: jakie będą meble, dekoracje, jakieś remonty... Ponadto muszą zorganizować wspólne życie, harmonogram gotowania, w jaki sposób będą podejmować decyzje, jak rozwiązywać konflikty; ale przede wszystkim muszą dbać o swoje relacje i wspólnie marzyć o przyszłości, o dzieciach itp. Mieszkając razem i wiedząc, jak wspólnie pokonywać trudności, stopniowo zamieniają budynek, w którym mieszkają, w swój dom i dom dla ich dzieci. Dom, który będąc czymś więcej niż zwykłym mieszkaniem, będzie w nich żył na zawsze. Nawet jeśli będą musieli przenieść się do innego mieszkania, to nadal będzie ich dom. Wszyscy tego doświadczyliśmy.

Kazimierz Lijka OMI: Wspólnota to najlepsze środowisko realizacji drogi świętości

Aby troszczyć się o nasz wspólny dom, będziemy musieli uważnie i z wdzięcznością słuchać tych, którzy żyją charyzmatem powołania do małżeństwa i rodziny. Ileż możemy się od nich nauczyć! Czy wystarczająco wsłuchujemy się w ich życie? Czy chodzimy do „ich szkoły", aby uczyć się, jak z naszego wspólnego mieszkania uczynić dom?

Uczynić z naszej wspólnoty dom misyjny, jak ten w Aix: dar i zadanie.

Założyciel marzył o nas jako o najbardziej zjednoczonej rodzinie na ziemi. W swoich listach do oblatów podkreśla, że aby ten duch był żywy, trzeba być wiernym Regułom i żyć razem, we wspólnocie. Praktycznie wszyscy przełożeni generalni są co do tego zgodni: nasz charyzmat nie może być przeżywany bez tego wymiaru wspólnotowego! 37. Kapituła Generalna zaprasza nas także, byśmy w trosce o nasz wspólny dom inspirowali się naszymi Konstytucjami i Regułami, zwłaszcza w tych latach, w których przygotowujemy się do obchodów 200. rocznicy ich papieskiego zatwierdzenia.

To prawda, że patrząc na nasze wspólnoty, moglibyśmy skupić się na naszych słabościach, naszych porażkach i grzechach, próbując je naprawić; rzeczywiście, są rzeczy, które trzeba zmienić w naszym życiu osobistym, naszych wspólnotach i naszej rodzinie. Niektórzy, idąc tą drogą, ulegają pokusie wiecznego narzekania na rzeczy, które nie idą dobrze i stają się prorokami zagłady, zawsze pesymistyczni, ale skostniali, jeśli chodzi o proponowanie alternatyw. Chciałbym podążać inną drogą, która jest dla mnie o wiele pilniejsza: aby każdy członek naszej rodziny na nowo odkrył piękno naszego misyjnego powołania przeżywanego we wspólnotach apostolskich. Oczarowani i pociągnięci pięknem wspólnego przeżywania naszego powołania, będziemy mogli znaleźć nową energię do zmiany tego, co nie odpowiada otrzymanemu darowi.

Życie wspólnotowe jest darem misyjnym, który musimy urzeczywistniać we współpracy z Duchem Świętym: to jest nasze zadanie. Konstytucje i Reguły to dar, który daje nam Kościół, aby sprawdzić, czy idziemy ewangelicznie we właściwym kierunku. Reguły są mapą drogową, aby nasze wspólnoty stały się autentycznymi domami misyjnymi, aby każdy dom był autentycznym domem misyjnym, takim jak ten w Aix. Modlitewna lektura naszych Konstytucji i Reguł zrodziła nowe formy życia świeckiego i zakonnego. Sam jestem tego świadkiem, wśród młodzieży, świeckich, a także w przypadku nowych form życia konsekrowanego i misyjnego. Duch działa i dlatego ośmielam się marzyć, że zobowiązanie do przeżywania Konstytucji i Reguł w bardziej radykalny sposób i w ramach różnych rzeczywistości charyzmatycznych, zrodzi nową jakość życia dla dobra Misji, Kościoła, a przede wszystkim dla dobro ubogich i najbardziej opuszczonych.

Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? [wideo]

Wspólnoty jako prorocze znaki

Konstytucja 91 mówi: „Do natury wspólnoty miejscowej należy być proroczym znakiem, który dostarcza światu powodów do nadziei w jego poszukiwaniu integralności i harmonii”. Co za niesamowite stwierdzenie i co za wspaniałe wyzwanie! Uczynić z naszego sposobu życia we wspólnocie proroctwo, które daje nadzieję światu, jaki się rozpada. Odnowa naszych wspólnot lokalnych zgodnie z Konstytucjami i Regułami jest pilną potrzebą misyjną. Wszystko, co proponujemy, powinno odpowiadać na pytanie: Jak żyć we wspólnocie apostolskiej, aby być prorokami nadziei i komunii?

Jakże chciałbym, aby każda wspólnota oblacka stała się domem, w którym słucha się ubogich, przyjmuje ich, chroni, uznaje ich godność i pomaga im stać się w pełni ludźmi, chrześcijańskimi i świętymi! Ponadto, jak wiele możemy nauczyć się od ubogich, jeśli pozwolimy im być w centrum naszego życia wspólnotowego i misyjnego! Wspólnota, tak jak wspólnota Jezusa z Apostołami, w której zepchnięci na margines i opuszczeni zajmują centralne miejsce przy wspólnym stole, gdzie dzielimy się wszystkim, czym jesteśmy i co posiadamy, aby wspólnie żyć Ewangelią.

Jesteśmy wezwani, aby „być pośród świata zaczynem Błogosławieństw” (K.11), a nasze wspólnoty lokalne, zawsze w ruchu, muszą wspólnie przeżywać Błogosławieństwa i wychodzić, aby je głosić. Musimy przemienić wszystkie przebyte ścieżki w głoszenie Błogosławieństw Królestwa. Dla Jezusa było to tak ważne, że nie wahał się oddać swojego życia, żyć swoją miłością do granic możliwości we własnej oblacji. Jako misjonarze musimy pamiętać, że nasz styl życia musi być zgodny z naszą oblacką tożsamością i mamy żyć ewangelicznie: musimy zdecydować się na pielęgnowanie naszych relacji w ewangelicznej postawie braterstwa, podczas gdy nasze domy przyjmują proste formy, które nie stanowią przeciwieństwa tego, co głosimy. Dlatego tak pilne jest, aby każda wspólnota troszczyła się o ochronę i zabezpieczenie najsłabszych oraz wciąż aktualizowała praktyki i zasady, które gwarantują tę ochronę. To także powinno być priorytetową troską misyjną we wszystkich wspólnotach lokalnych! Sprawmy, aby nasze klasztory stały się domami misyjnymi, skoncentrowanymi na Jezusie Chrystusie, żyjącymi Ewangelią, przyjmującymi i chroniącymi najbardziej bezbronnych oraz wychodzącymi do świata jako pielgrzymi nadziei w komunii.

Przebudowa naszego wspólnego domu

Aby nasze klasztory stały się prawdziwymi domami, czasami musimy je przebudować. Wraz z pojawieniem się dzieci należy pomyśleć o tym, jak przebudować dom, aby je powitać, chronić, aby mogły się rozwijać. Nawet ci, którzy mieszkają w namiocie koczowniczym lub uchodźczym, powinni myśleć o poszerzeniu swojej przestrzeni, aby przystosować się do powiększającej się rodziny (Iz 54,2-3). Także przy innych okazjach domy są przebudowywane, tak aby osoby starsze lub chore mogły w nich mieszkać i mieć zapewnioną opiekę. Czasami są to drobne prace; niekiedy są bardziej złożone. Jeśli wszystko zostanie wykonane dobrze, dom, nie tracąc swojej tożsamości, będzie lepszym domem, dostosowanym do potrzeb rodziny. Tak więc Kapituła Generalna wzywa nas do przebudowy naszego wspólnego domu w dwóch kierunkach: globalny projekt restrukturyzacji Zgromadzenia misjonarzy oblatów oraz poszukiwanie odpowiednich struktur, aby wzrastała misyjna komunia między członkami naszej charyzmatycznej rodziny, zwłaszcza ze świeckimi.

Dokument kapitulny "Pielgrzymi Nadziei w Komunii" (PCH) mówi nam o współzależności, która jest konsekwencją dynamiki komunii, jaką rodzi życie ewangeliczne, które jest odpowiedzią na wspólne powołanie. Współzależność ta wzywa nas do wdrożenia konkretnych działań, które służą dobru wspólnemu rodziny. Działaniom tym muszą przyświecać zasady solidarności i pomocniczości. Solidarność zaprasza nas do dzielenia się nawet tym, co konieczne, aby poszukiwać wspólnego dobra. Pomocniczość jest zasadą, zgodnie z którą należy szanować każdy poziom władzy i pomagać jej w wypełnianiu jej obowiązków. Te dwie zasady mogą nam pomóc żyć we współzależności w sposób dynamiczny i sprawiedliwy.

To, co czynimy, zarówno w małym jak i wielkim wymiarze, ma dobry lub zły wpływ na całą naszą rodzinę, a jednocześnie to, co inni robią i czego doświadczają, należy do nas. Musimy rozeznawać, co mamy czynić, ale bądźmy świadomi, że bierność, nic nie robienie, naraża naszą rodzinę na niebezpieczeństwo. Co czynić i jak czynić to razem? Nie chodzi tylko o zmianę struktur zewnętrznych; to przede wszystkim wezwanie do nawrócenia osobistego i wspólnotowego. Nie ma sensu upiększać „domu”, jeśli ci, którzy go zamieszkują, nie dążą do poprawy swoich relacji w świetle Ewangelii. Wierzę, że pierwszy i najważniejszy krok jest stawiany w życiu osobistym i w życiu naszej wspólnoty lokalnej.

Dlaczego zostałem oblatem? [WIDEO]

Konstytucja 29 zaprasza nas, aby „wzajemnie się wspomagać w znajdowaniu radości i szczęścia w życiu wspólnotowym i w apostolstwie”. Tutaj odnajduję to domowe ciepło, którego potrzebujemy: pomagać sobie nawzajem w prawdzie i miłości, odnaleźć pełnię życia i radość w naszym powołaniu misyjnym oraz wspólnotowym. Niejednokrotnie pierwszym krokiem naszej pielgrzymki będzie odnalezienie brata żyjącego obok, który pomoże nam wspólnie przeżywać z radością nasze powołanie i w ten sposób wspólnie rozpocząć drogę. Ten krótki krok czasem nie jest łatwy, a być może wydaje się niemożliwy. Ufajmy Jezusowi i Jego Duchowi, abyśmy kroczyli tą drogą, która czasem wymagać będzie chwil pojednania i przebaczenia.

Jestem zdumiony tym, jak kategorycznie ujmuje to Konstytucja 91: „Każdy oblat ma prawo i obowiązek należeć do wspólnoty miejscowej i uczestniczyć w jej życiu i posłannictwie”. Życie we wspólnocie jest prawem, które każdy musi szanować i promować na wszystkich poziomach. Musimy spróbować wszystkich sposobów, podejmując odważne decyzje, aby każdy oblat po ślubach rozwijał to prawo i obowiązek. Wymagane minimum znajduje się w Konstytucjach i Regułach i są to między innymi: wspólnoty, w których oblaci się modlą i zastanawiają, w jaki sposób bardziej radykalnie żyć Ewangelią; gdzie wzrastają w wierności swemu powołaniu; gdzie żyją na sposób wspólnotowy; wspólnoty, które składają się przynajmniej z trzech oblatów mieszkających razem; i jest przełożony, który je animuje i prowadzi (zob. KKiRR 91-93). Proszę wszystkich członków naszej charyzmatycznej rodziny, aby pomogli nam żyć tym minimum.

Ktoś mi powie, że nie wystarczy mieszkać pod jednym dachem, żeby wspólnota była domem misyjnym. To prawda. Z tego powodu, opracowując „ogólny plan działania”, do którego wzywa 37. Kapituła, z pokorą uznając, że jestem pierwszym, który musi ruszyć tą drogą, ośmielam się zaproponować pewne kroki, które należy wspólnie podjąć, aby na nowo odkryć piękno naszego powołania i iść naprzód, troszcząc się o nasz wspólny dom, aby stał się domem misyjnym, takim jak ten w Aix.

Oto kilka propozycji naszej wspólnej pielgrzymki:

  1. Zapraszam każdego członka naszej rodziny, by podjąć wszelkie możliwe środki, aby ci, którzy żyją charyzmatem w swojej lokalnej wspólnocie, odnaleźli radość i szczęście w swoim powołaniu i misji (K. 29).
  2. Zapraszam wszystkich członków rodziny charyzmatycznej do dokonania oceny stylu życia osobistego i stylu życia swojej lokalnej wspólnoty w świetle Konstytucji i Reguł oraz Ewangelii.
  3. Zapraszam każdą wspólnotę lokalną do opracowania swojego własnego projektu wspólnotowego i misyjnego we współpracy z innymi członkami rodziny charyzmatycznej. Prosty model sugeruje dokument Kapituły (PHC): Pielgrzymi (stała formacja oraz Konstytucje i Reguły) Nadziei (Wspólny Dom, Laudato Si i Współzależność) w Komunii (Restrukturyzacja, Świeccy Stowarzyszeni i Rodzina Charyzmatyczna). Inne modele można znaleźć w dokumencie „Podtrzymywanie i rozeznawanie misji oblackiej”.
  4. Aby każda misja, delegatura i prowincja oceniły życie wspólnotowe swojej jurysdykcji w świetle Konstytucji i Reguł przed następnym Spotkaniem Międzykapitulnym (wspólnoty z minimum trzema oblatami, z określoną wspólnotą i projektem misyjnym, dzieląc się tym, jakie one są i co posiadają, wspólnoty z przełożonym i strukturę dostosowaną do kontekstu) oraz wdrożyły zmiany w oparciu o Konstytucje i Reguły zatwierdzone na 37. Kapitule Generalnej.
  5. Aby we wszystkich wspólnotach lokalnych i jurysdykcjach wprowadzono zalecenie 37. Kapituły Generalnej dotyczące świeckich stowarzyszonych (PHC, H) oraz ochrony osób bezbronnych (PHC, E).
  6. Jako zarząd centralny zobowiązujemy się do implementacji zalecenia Kapituły Generalnej dotyczącego restrukturyzacji Zgromadzenia (PHC, K Restrukturyzacja) i przedstawienia propozycji do rozeznania na następnym Spotkaniu Międzykapitulnym poprzedzającym 38. Kapitułę Generalną, oprócz tego zobowiązujemy się do wdrożenia wszystkich powyższych postulatów na naszym poziomie.
  7. Jako zarząd centralny będziemy wspierać każdą jurysdykcję w animowaniu i życiu ewangelicznych wspólnot zgodnie z naszymi Konstytucjami i Regułami oraz w przebudowie jurysdykcji zgodnie z ich kryteriami przed następną Kapitułą Generalną. Będziemy również poszukiwać w duchu synodalności ze świeckimi i innymi członkami rodziny charyzmatycznej struktur najbardziej odpowiednich dla ich codzienności, aby mogli razem z nami kroczyć w naszym wspólnym powołaniu.

Już jesteśmy w drodze. Drodze wiary, nadziei i miłości, od której oczekujemy wielu misyjnych owoców. Jeśli wszyscy, w sposób synodalny, wspierający i pomocniczy, podążać będą drogą zaproponowaną przez Konstytucje i Reguły oraz 37. Kapitułę Generalną, jestem przekonany, że znajdziemy drogę do budowy domów misyjnych, o których marzył Założyciel i że będziemy mogli przebudować nasz wspólny dom, aby nadal był rodziną najbardziej zjednoczoną ze sobą na całym świecie. Dziękuję wam za wkroczenie na tą drogę, dziękuję za dar z siebie.

Niech Maryja Niepokalana, która pielgrzymuje razem z nami, uczy nas, jak sprawić, by nasze domy były domem dla Jezusa oraz dla ubogich i najbardziej bezbronnych.

Niech św. Eugeniusz i błogosławieni oblaci dodają nam sił do podążania jak oni, pokornie otwarci na zaskakujące zaproszenia Ducha Świętego.

Obyśmy wszyscy odnaleźli pełnię szczęścia i radości w życiu wspólnotowym i w naszej misji jako pielgrzymów nadziei w komunii.

Wasz pielgrzymujący brat,

Luis Ignacio Rois Alonso OMI, Superior Generalny

 

Rzym, 17 lutego 2023 roku.

(tł. pg)

 


Rada Krajowa Papieskich Dzieł Misyjnych na Świętym Krzyżu

W Skorzeszycach odbyła się Rada Krajowa Papieskich Dzieł Misyjnych. Do diecezji kieleckiej przyjechało 17 prezbiterów z 16 diecezji, dyrektor krajowy PDM ks. Maciej Będziński, sekretarze poszczególnych dzieł oraz dyrektor wydawnictwa Missio-Polonia. W trakcie obrad uczestnicy spotkania udali się do najstarszego polskiego sanktuarium narodowego na Świętym Krzyżu. Uczestniczyli tam w Eucharystii, której przewodniczył bp Szymon Stułkowski, biskup płocki i członek Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Nawiązując do obrazu Siegera Kodera „Ostatnia Wieczerza”, przypomniał o fundamencie, jakim dla każdego ochrzczonego jest Eucharystia. Uczestnicy mieli również okazję poznać historię Świętego Krzyża oraz Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

(pg/zdj. PDM)


"Pojechałem na misję do Turkmenistanu, by na nowo zakochać się w Jezusie"

Na falach Radia eM o. Andrzej Madej OMI, superior Misji Sui Iuris w Turkmenistanie opowiada o 26. letniej ewangelizacji muzułmanów oraz o toczącej się w Mjanmie wojnie. Rozmowę można wysłuchać, klikając na poniższe zdjęcie:


Z listów św. Eugeniusza

ZDROWIE

Ojciec Ricard nie miał dobrego zdrowia we Francji i ci, którzy go znali, byli zaskoczeni, że ten człowiek został wybrany do misji wymagającej dużego wysiłku fizycznego. Eugeniusz jednak nie mógł sobie wyobrazić lepszej osoby, którą można by wysłać, aby założyć misję w Stanach Zjednoczonych. Pisze o tym w swoim dzienniku:

List od ojca Chauveta. Zdaje mi sprawozdanie o zdrowiu ojca Ricarda. Lekarz zapewnia, że nie pozostaje nic innego jak podnieść jego morale, a jego podróż raczej dobrze mu zrobi. Ma to być sposób zapewnienia o zdrowiu naszego drogiego ojca i jest to odpowiedź na konieczność, w jakiej się znajduje, aby mu powierzyć wielką misję w Oregonie. Na tym rozległym terenie potrzeba człowieka, na którego będę mógł liczyć pod względem obserwancji, zachowywania Reguł i dobrego kierowania członkami, których jestem w stanie mu powierzyć. Tego pokroju mam do dyspozycji tylko ojca Ricarda. To będzie moje usprawiedliwienie przed tymi, którzy mogliby się dziwić wyborem, jaki padł na niego.

Dziennik, 13.01.1847, w: PO I, t. XXI.

Charakter i zapał misyjny Pascala Ricarda doprowadziły go do przezwyciężenia złego stanu zdrowia i do bycia oddanym i odważnym misjonarzem.

Boże, naucz mnie, abym dzisiaj w moim życiu potrafił skupić się na tym, co ważne i wieczne.


Komentarz do Ewangelii dnia

Desperacja i towarzysząca jej determinacja „uruchamiają” kobietę - Syrofenicjankę z pochodzenia - aby wstawić się za swoją zniewoloną córką. Ta kobieta jest wzorem pokory i zaufania. Nie waha się upaść twarzą do nóg obcego dla niej Proroka. I umie nalegać nawet kiedy wydaje się, iż nie ma zbyt dużo argumentów, aby uzyskać pomoc. Oby także nasza wiara umiała przekraczać granice i przemieniła się w nieustanną modlitwę, pełną zawierzenia w Bogu, który nigdy na nikogo nie patrzy obojętnie.

(zdj. domena publiczna)


Nowenna do Matki Bożej Kodeńskiej

Maryja, która jest z nami w każdy czas

8 lutego 2023 r.

„Była tam Matka Jezusa” (J 2, 1)

Świadectwo

„Ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona”. W modlitwie tej wyrażamy głęboką prawdę o stałej obecności Maryi w naszym chrześcijańskim życiu. Teologowie wyrażają to na swój sposób. Papież Jan Paweł II w encyklice maryjnej, powołując się na dokument Soboru Watykańskiego II, mówi, że Maryja „pozostaje stale obecna (…) w tajemnicy Kościoła” (Redemptoris Mater, 42). Benedykt XVI przywołuje Maryję jak znak nadziei, mówiąc: „A jeśli (…) będziemy zanosić przed oblicze niepokalanej Matki Chrystusa nasze codzienne troski, Ona pomoże nam otwierać zawsze nasze małe nadzieje na wielką, prawdziwą nadzieję, która nadaje sens naszemu życiu i może nas napełnić głęboką i niezniszczalną radością” (Przemówienie przed kolumną Maryi, Wiedeń, 07.09.2007). Natomiast obecny papież pisze, że Maryja „zawsze idzie przed nami w pielgrzymce życia i wiary” (Rozważanie na Anioł Pański, Rzym, 15.08.2017) oraz, że „Maryja jest zawsze obecna w sercu i pobożności, a przede wszystkim na drodze wiary ludu chrześcijańskiego” (Homilia, Rzym, 01.01.2014).

Podobne przekonanie panuje w tradycji Kościoła od dawna. Św. Jan Eudes, który żył w XVII wieku, zachęca nas, by „we wszystkich” sprawach prosić Maryję o wstawiennictwo: „Matko Jezusa, spoglądasz na nas i kochasz nas jak swoje dzieci, jakby braci twojego Syna Jezusa, tym samym sercem kochasz nas i będziesz wiecznie kochała taką samą miłością matczyną, jaką Go kochałaś. To dlatego, bracia, we wszystkich sprawach, potrzebach, niepewnościach i troskach odwołujcie się do tego serca naszej kochającej Matki. To serce, które zawsze czuwa nad nami i nad najdrobniejszymi rzeczami, które nas dotyczą. To serce tak pełne dobroci, łagodności i hojności, że żaden z tych, którzy jej wzywali z pokorą i ufnością, nie odszedł bez pocieszenia” (Przedziwne Serce Najświętszej Matki Bożej, księga 11, rozdz. 2).

Sanktuarium Maryjne w Kodniu (zdj. P. Gomulak OMI)

W Księdze uzdrowień, cudów, łask w Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej znajdujemy świadectwa o tym, że Maryja rzeczywiście zawsze jest obecna na naszej drodze do wieczności i wyprasza nam łaski w najróżniejszych sytuacjach życia, w których się znajdujemy. Ona jest z nami w każdy czas! Oto kilka z nich:

Matko Boża Kodeńska! Dzięki Ci składam za Twą opiekę na moją rodziną i za dar uzdrowienia mnie z ciężkiej choroby w 1991 roku. Dlatego też mogę, przez 16 lat, przyjeżdżać tutaj do Ciebie (Księga uzdrowień, cudów, łask w Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej, rok 2007, s. 295).

Dziękuję Ci Mateczko za tak upragniony dar macierzyństwa. Dziękuję (Księga…, rok 2015, s. 349).

Cudowna Matko Kodeńska. Zwracam się do Ciebie z gorącym podziękowaniem za powrót mego męża do domu. Wdzięczna żona (Księga…, rok 2017, s. 375).

Dziękuję Ci, Matko Ukochana Maryjo za wyjście z nałogu alkoholowego mojego szwagra. Dziękuję za wielką łaskę uratowania ich małżeństwa (Księga…, rok 2017, s. 377).

Kodeń: Specjalne odpusty na Rok Jubileuszowy. Każdego dnia można zyskać odpust zupełny

Rozważanie

„Była cicha i piękna jak wiosna”. Wszystkim nam dobrze znana jest ta pieśń religijna. W jej refrenie śpiewamy: „Ona jest z nami w każdy czas”. To jedno proste zdanie wyraża prawdę, o której jesteśmy przekonani, że Maryja nieustannie towarzyszy całemu Kościołowi oraz każdemu z nas osobiście. Tak było od samego początku.

Dobrym potwierdzeniem tego są słowa prefacji o Maryi, Wzorze i Matce Kościoła, w której modlimy się tak: „Ona przyjmując niepokalanym sercem Twoje Słowo, poczęła Je w dziewiczym łonie i otoczyła macierzyńską troską początek Kościoła rodząc jego Założyciela. Przyjmując pod krzyżem testament Bożej miłości, wzięła za swoje dzieci wszystkich ludzi, którzy przez śmierć Chrystusa narodzili się do życia wiecznego. Gdy Apostołowie oczekiwali obiecanego Ducha Świętego, łączyła swe błagania z prośbami uczniów Chrystusa i stała się wzorem modlącego się Kościoła. Wyniesiona do niebieskiej chwały otacza macierzyńską miłością Kościół pielgrzymujący i wspiera go w dążeniu do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański” (Mszał rzymski, Poznań 1986, s. 74*).

Bardzo wyrazistym przykładem chrześcijanina, kapłana, pasterza, w którego życiu Maryja była „w każdy czas”, jest bł. Kardynał Stefan Wyszyński. Dlaczego dziś go wspominamy? Dlatego, że to właśnie tego wielkiego człowieka, Polaka, który kilkukrotnie przybywał do Kodnia, Kościół poprzez niedawny akt beatyfikacji (12.09.2021 r.) wyniósł na ołtarze jak wzór dla nas wszystkich.

Spróbujmy więc pokrótce wspomnieć obecność Maryi w życiu Prymasa Tysiąclecia. Jak relacjonuje o. Melchior Królik, paulin, kronikarz klasztoru na Jasnej Górze, w domu rodzinnym Stefana Wyszyńskiego znajdowały się dwa obrazy Matki Bożej, jasnogórski i ostrobramski. Ojciec modlił się przed pierwszym, a matka przed drugim. Młody Stefan uczył się ponadto od swojego ojca, organisty, który w kościele, zanim poszedł wykonywać swoją służbę, najpierw długo modlił się przed wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Tak więc kult maryjny Stefan Wyszyński wyniósł z domu rodzinnego od swoich rodziców. Śmierć matki w dziewiątym roku jego życia sprawiła, że Maryję obrał on za swoją duchową Matkę i Jej zawierzył całe swe życie. Z powodu bardzo słabego zdrowia święcenia kapłańskie otrzymał z opóźnieniem. „Księże Stefanie, z takim zdrowiem to na cmentarz, a nie do ołtarza”, miał powiedzieć pewien zakrystianin, który zobaczył go w zakrystii bezpośrednio przed święceniami. Jednak ksiądz Wyszyński na Jasnej Górze powiedział tak: „przyjechałem prosić chociaż o jeden rok dłużej”. Ale dostał o wiele więcej niż prosił. Jak twierdzi o. prof. Grzegorz Maria Bartosik OFMConv, ksiądz Wyszyński, odprawiając Mszę świętą prymicyjną przed obrazem Marki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze 5 sierpnia 1925 roku, zaznaczył: „chcę mieć Matkę, która już będzie zawsze, która nie umiera, aby stanęła przy każdej mojej Mszy”. Sięgając dalej: na początku okresu internowania w Stoczku Warmińskim, 8 grudnia 1953 r. Ksiądz Prymas dokonał „Aktu osobistego oddania się Matce Najświętszej”. Prosił w nim: „Święta Maryjo […] przyjmij mnie na zawsze za sługę i dziecko swoje. Bądź mi pomocą we wszystkich moich potrzebach duszy i ciała oraz w pracy kapłańskiej dla innych. Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją”.

Kardynałowie Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła w Kodniu (zdj. Archiwum OMI)

To całkowite oddanie się Maryi kardynał Wyszyński realizował także w swojej posłudze biskupiej i prymasowskiej. Pod koniec internowania w roku 1956 wyraził miłość do Maryi w imieniu całego Narodu Polskiego w formie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Celem tych ślubów było odnowienie życia chrześcijańskiego przez wszystkich Polaków. Pogłębianie treści ślubów w czasie Wielkiej Nowenny (1957-1965) przygotowało naród do obchodów 1000-lecia Chrztu Polski, których kulminacyjnym punktem był „Akt oddania Polski w macierzyńską niewolę Maryi, Matki Kościoła za wolność Kościoła Chrystusowego” (03.05.1966) i zobowiązanie się Polaków do służby Kościołowi Powszechnemu.

Egzystencjalne doświadczenie opieki Maryi nad naszą Ojczyzną prowadziło kard. Wyszyńskiego do troski o to, aby Najświętsza Maryja Panna była czczona jako Matka Kościoła Powszechnego. Z Jego inicjatywy papież Paweł VI ogłosił na zakończenie III sesji Soboru Watykańskiego II Maryję Matką Kościoła (21.11.1964). Ponadto Prymas Tysiąclecia usilnie zabiegał, aby papieże wypełnili prośbę Matki Bożej z Fatimy i oddali jej opiece cały świat. Prośby te wspólnie z polskim Episkopatem kierował czterokrotnie do papieża Pawła VI (1964, 1969, 1971, 1974) i raz do papieża Jana Pawła II (1980).

„Celem kultu świętych jest uwielbienie Boga w Trójcy Jedynego oraz uświęcenie człowieka przez życie zgodne z Bożym Prawem i przez autentyczne naśladowanie cnót świętych czy błogosławionych” (Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii, 212).

Gorąco zachęcamy, by przygotowując się do jubileuszu trzechsetlecia koronacji Obrazu Matki Bożej Kodeńskiej, poprzez dziewięciomiesięczną nowennę naśladować cnoty błogosławionego Stefana Wyszyńskiego, a przede wszystkim jego pobożność maryjną, jego całkowite oddanie się Maryi, wyrażone w słowach: „Wszystko postawiłem na Maryję”.

(koden.com.pl)


Luksemburg: Zbliża się jubileusz oblackiej parafii

Oblacka parafia w Luksemburgu przygotowuje się do jubileuszu 75-lecia. Główne uroczystości przewidziane są na Niedzielę Miłosierdzia, 16 kwietnia br. Do tego wydarzenia wspólnota przygotowuje się poprzez dziewięciomiesięczną nowennę. W dniach 3-5 lutego gościł w Luksemburgu bp Jacek Kicicński CMF, biskup pomocniczny archidiecezji wrocławskiej.

W wygłoszonym słowie Bożym zachęcił wszystkich do bycia solą ziemi i światłem świata w codzienności oraz do wierności w rodzinach na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu. Kaznodzieja przywołując scenę z pielgrzymki Świętej Rodziny do Jerozolimy wskazał, że w naszym życiu również istnieje ryzyko zagubienia Jezusa. Niekiedy wystarczy tylko chwila, natomiast potem potrzeba czasu, aby Go odnaleźć. Maryja z Józefem potrzebowali na odnalezienie Syna aż trzech dni. My niekiedy potrzebujemy nawet kilku lat. Dlatego hierarcha zachęcał, aby strzec w życiu wiary, być jej wiernymi, a także dziękować za nią dobremu Bogu. Przypomniał także, że tym co nadaje smak wiary jest słowo Boga. Wskazał, że często przejmujemy się słowem ludzkim, a zapominamy o Bożym słowie, które niesie pokrzepienie, które jest światłem, aby nie zagubić skarbu wiary.

Po Mszy świętej odbyło się okolicznościowe nabożeństwo. To również część przygotowań do jubileuszu. W lutym modlono się w sposób szczególny za najmłodszych parafian – dzieci i młodzież.

Stolica Apostolska ustanowiła też specjalny odpust zupełny

Penitencjaria Apostolska, dla pogłębienia pobożności wiernych i zbawienia dusz, na mocy uprawnień nadanych w szczególny sposób przez Ojca Świętego, z Bożej Opatrzności Papieża Franciszka, mając na uwadze prośby ostatnio skierowane przez przewielebnego Ojca Romana Tyczyńskiego OMI, proboszcza parafii św. Henryka z archidiecezji Luksemburga, w 75 rocznicę pobytu Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w tejże archidiecezji, łaskawie udziela odpustu zupełnego z niebieskiego skarbca Kościoła.

Wierni, którzy szczerze żałują za grzechy i kierują się miłością, po spełnieniu zwykłych warunków (spowiedź sakramentalna, komunia eucharystyczna i modlitwa w intencjach polecanych przez Papieża), mogą uzyskać ten odpust od 16 kwietnia do 8 października 2023 roku, a zwłaszcza w dniach 16 kwietnia, w II Niedzielę Wielkanocną, lub Miłosierdzia Bożego, 21 maja, w uroczystość świętego Karola Eugeniusza de Mazenoda, Założyciela Zgromadzenia i 8 października we wspomnienie świętej Faustyny Kowalskiej i ofiarować jako pomoc dla dusz wiernych pokutujących w czyśćcu, jeżeli w formie pielgrzymki nawiedzą kościół parafialny świętego Henryka i tam pobożnie będą uczestniczyli w obchodach jubileuszowych lub innych szczególnych wydarzeniach, jak to wyrażono w skierowanej prośbie, lub przynajmniej spędzą odpowiedni czas przed relikwiami świętej Faustyny Kowalskiej, oddając się pobożnym rozważaniom zakończonym Modlitwą Pańską, Wyznaniem Wiary i modlitwą ku czci Najświętszej Marii Panny i świętego Karola Eugeniusza de Mazenoda.

Osoby w podeszłym wieku, chorzy i wszyscy, którzy z poważnej przyczyny nie mogą opuszczać domu, mogą także uzyskać odpust zupełny, jeśli, wzbudziwszy w sobie odrazę do wszelkiego grzechu i pragnienie spełnienia, gdy tylko będzie to możliwe, trzech zwykłych warunków, włączą się duchowo w obchody jubileuszowe, ofiarując miłosiernemu Bogu swoje modlitwy i cierpienia oraz doświadczane przez siebie życiowe niedogodności.

Dekret Penitencjarii Apostolskiej

Jednocześnie Stolica Apostolska zachęciła misjonarzy oblatów w Luksemburgu, aby bardziej ochoczo sprawowali w czasie jubileuszu sakrament pokuty i pojednania.

Modlitwa jubileuszowa

Boże, Ojcze miłosierdzia, uwielbiamy Cię i dziękujemy, że od tylu już lat okazujesz naszej polskiej wspólnocie w Luksemburgu swą dobroć i miłość.

Dziękujemy za wszystkie łaski i błogosławieństwo. Dziękujemy za rozwój tego dzieła, za wszystkich zaangażowanych, zarówno Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej jak i współpracowników świeckich.

Dziękujemy za kościół w Neudorf, w którym każdego dnia w naszym języku ojczystym możemy modlić się i sprawować sakramenty święte.

Dziękujemy za wszystkich żyjących członków tej wspólnoty, a zmarłym, prosimy Panie, daj nagrodę życia wiecznego.

Pewni Twojej miłości i opieki, błagamy Cię o żywą wiarę, która będzie pociągać następne pokolenia, abyśmy życiem świadczyli o pięknie Ewangelii, którą przyjęliśmy i którą chcemy głosić.

Dobry Boże, obdarzaj nas błogosławieństwem i dodawaj sił, abyśmy w kolejnych latach jeszcze gorliwiej służyli Tobie i braciom.

Maryjo, nasza Matko, Tobie polecamy wszystko, czym żyjemy na luksemburskiej ziemi. Prowadź nas drogami wiary i miłości, abyśmy w codziennym życiu nigdy nie zapomnieli o Bogu, naszym Ojcu.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu.
Święty Eugeniuszu de Mazenodzie – módl się za nami.
Święta S. Faustyno Kowalska,
Święty Janie Pawle II,

 

(pg/zdj. OMI Luksemburg)


Z listów św. Eugeniusza

TE SAME CUDA, JAKIE BYŁY DOKONYWANE PRZEZ PIERWSZYCH UCZNIÓW JEZUSA CHRYSTUSA, ODNOWIĄ SIĘ W NASZYCH CZASACH PRZEZ WAS

Eugeniusz przypomina misjonarzom oblatom, których posyła do Oregonu, aby kontynuowali nakaz, który Jezus powierzył apostołom.

Nie mówię ojcu nic o tym, jak wspaniała w oczach wiary jest posługa, którą udajecie się pełnić. Trzeba sięgnąć pamięcią aż do kołyski chrześcijaństwa, aby znaleźć coś podobnego. Ojciec jest złączony z apostołem i takie same cuda, jakie były dokonywane przez pierwszych uczniów Jezusa Chrystusa, odnowią się w naszych czasach przez was, moje drogie dzieci, których Opatrzność wybrała spośród tylu innych, aby głosić Dobrą Nowinę tylu niewolnikom szatana, którzy brną w ciemnościach bałwochwalstwa i którzy nie znają Boga. Jest to prawdziwe apostolstwo, które się powtarza w naszych czasach. Dziękujmy Panu, że zostaliśmy uznani za godnych współdziałać w nim w tak aktywny sposób.

List do ojca Pascala Ricarda, 08.01.1847, w: PO I, t. 1, nr 74.

Jak dziś, poprzez świadectwo moich czynów i słów, mogę ukazać Chrystusa?


Paweł Zając OMI: Bycie prowincjałem umocniło moją wiarę [ROZMOWA]

„Jestem Panu Bogu przede wszystkim wdzięczny za to, że pozwolił mi w taki sposób doświadczyć Kościoła, wspólnoty zakonnej – i tej w Polskiej Prowincji, jak i w szerszym wymiarze europejskim, bo też pełniłem pewne funkcje w tej wspólnocie prowincjałów Europy. Jest więc poczucie takiego ogromnego bogactwa” – opowiada o. Paweł Zając, dzieląc się swoimi pierwszymi refleksjami po 6 latach pełnienia funkcji Prowincjała Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

Rozmowa Michała Jóźwiaka i Justyny Nowickiej z o. Pawłem Zającem OMI

Ustępujący Prowincjał zdradza, że ma poczucie wyhamowującego powoli pociągu, ale jeszcze za wcześnie, by w pełni sobie uświadomić wszystkie owoce mijającego czasu.

Dużo myśli się ciśnie do głowy. Czuję taką potrzebę dystansu pewnego, żeby sobie uświadomić co dla mnie osobiście ten czas przyniósł, ale było to wyjątkowe doświadczenie życia zakonnego, ponieważ w tej funkcji prowincjała ma się o wiele więcej kontaktów osobistych – z zakonnikami, współbraćmi, o wiele intensywniejsze doświadczenie pełnionych posług, realizacji charyzmatu, o wiele bliższe doświadczenie rozmaitych trudności, które przeżywamy, ale też pięknych i radosnych chwil – tłumaczy.

Dwaj prowincjałowie w ogniu pytań [ROZMOWA]

Ojciec Paweł Zając OMI podkreśla, że ma poczucie braterstwa oblackiej wspólnoty gorliwie wypełnionej misji oraz „świadomość, że to ponad 100-letnie dziedzictwo wielu pokoleń udało się pomnożyć. Będziemy je przekazywać następnym pokoleniom”. Jak dodaje, fundamentem misji w Kościele jest Jezus Chrystus i nie można budować na sobie.

Budujemy na Jezusie Chrystusie i rzeczywiście widzę czytelnie tę obecność Jezusa Chrystusa w naszej posłudze i misji, którą pełnimy. Oby o. Markowi, mojemu następcy, nigdy nie zabrakło siły ducha i Darów Ducha Świętego oraz wsparcia ludzi, aby pięknie pełnił swoją posługę Prowincjała – życzy o. Zając.

Ustępujący Prowincjał zdradził też swoje plany na najbliższy czas. Jak zaznaczył, potrzebuje po natłoku obowiązków nieco odpoczynku mentalnego. Jakie to plany? O tym oraz wielu innych sprawach możesz posłuchać w naszej rozmowie z Pawłem Zającem OMI w naszym podkaście.

(misyjne.pl/zdj. gł. M. Jóźwiak)