Komentarz do Ewangelii dnia

My uczniowie Pana Jezusa mamy być szczęśliwymi nade wszystko z powodu zapisania naszych imion w Niebie. Tak, każdy z nas bez wyjątku jest przypisany do Nieba. Stąd tak wiele mamy możliwości, aby zwyciężać zło. Aby realizować plan naszego zbawienia w Chrystusie. Niech pozostaną w nas na dziś i całe nasze ziemskie życie te słowa naszego Mistrza: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”


30 września 2022

BĄDŹMY GODNI NASZEGO WIELKIEGO POWOŁANIA I POSTĘPUJMY W IMIĘ PANA, KTÓRY ZOBOWIĄZUJE SIĘ NAM WYNAGRODZIĆ.

Mimo reakcji ojca Bermonda, jego obecność jest konieczna w Kanadzie, a Eugeniusz informuje go o swoim rychłym wyjeździe.

Mój drogi o. Bermondzie! Ja nie podzielam obaw, jakie mi ojciec przedstawił. Proszę się więc wcale nie obawiać, mój drogi przyjacielu, odpowiedzenia na wołanie naszych ojców z Kanady. Ojca wyjazd jest ustalony na 9 lub 10 lipca. Proszę jak najprędzej przyjechać do Marsylii. Będziemy mieli czas na porozmawianie... Zaklinam ojca, mój drogi przyjacielu, aby w tym stanie rzeczy odsunął ojciec wszelką myśl ludzką, a zwłaszcza wszelką pamięć o tym, co mogło sprawić ojcu jakąś przykrość. Na miłość boską, niech ojca serce złagodnieje i niech zda się ze spokojem na uznanie i na miłość, której nigdy nie brakowało w moim sercu, chociaż ojciec tak mógł myśleć. Bądźmy godni naszego wielkiego powołania i postępujmy w imię Pana, który zobowiązuje się nam wynagrodzić. Za towarzyszy podróży będzie ojciec miał o. Molloya i innego oblata oraz waszych aniołów stróżów, którzy będą was strzegli, błogosławiąc wasze stopy Evangelizantium bona...

List do ojca Bermonda, 14.06.1845, w: PO I, t. 1, nr 55.

Pisząc do ojca Guiguesa, przełożonego oblatów w Kanadzie, Eugeniusz przedstawia pozytywny obraz.

Ojciec Bermond ma wspaniałe zalety. Ojciec Vincens był z niego bardzo zadowolony w l’Osier i wystawił o nim świadectwo, które jest bardzo pocieszające. Niech ojciec okaże mu zaufanie i przyjaźń, a jestem pewny, że będzie ojciec z niego zadowolony...

List do ojca Eugèna Guiguesa, 06.07.1845, w: PO I, t. 1, nr 57.

Rzeczywiście, ojciec Bermond dobrze pracował w ciągu 14 lat pobytu w Kanadzie. Był jednak przyczyną pewnych trudności w relacjach z niektórymi Oblatami, ale o tym przekonamy się później.


Sympozjum o Słudze Bożym kleryku Alfonsie Mańce OMI

28 września br. w systemie hybrydowym odbyła się ogólnopolska konferencja naukowa “Święci rodzą świętych i wołają o naszą świętość i wolność. Sługa Boży kleryk Alfons Mańka OMI wśród kleryków-męczenników II wojny światowej”. Spotkanie rozpoczęło się od Eucharystii sprawowanej przez biskupa radomskiego Marka Solarczyka w kaplicy Relikwii Drzewa Krzyża Świętego.

Bp Marek Solarczyk: “Bóg jest i obdarza nas swoją świętością”

.

Głównym organizatorem spotkania było Uniwersyteckie Centrum Badań Wolności Religijnej Uniwersytety Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. W sympozjum wprowadził ks. dr hab. prof. UKSW Waldemar Cisło.

Bliski Wschód, Afryka i Ukraina dostarczają nam przykładów, że kapłaństwo jest służbą do końca – mówił dyrektor sekcji polskiej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Wśród prelegentów znaleźli się m.in.:

  • dr Henryk Kałuża SVD, Polscy klerycy-męczennicy II wojny światowej
  • prof. dr hab. Jerzy Gogola OCD (UPJPII), Każdy czas jest dobry na świętość
  • Lucjan Osiecki OMI (Instytut Mazenodianum), Dom rodzinny miejscem kształtowania świętych – dojrzewanie powołania zakonnego Alfonsa Mańki

  • Robert Wawrzyniecki OMI (Instytut Mazenodianum), Miejsca męczeństwa polskich kleryków podczas II wojny światowej

  • ks. dr hab. Jan Miczyński, prof. KUL , Specyfika środowiska kleryckiego

  • ks. prof. dr hab. Marek Tatar (UKSW), Model formacji do dojrzałej duchowości

Słowo pozdrowienia skierował do zebranych na Świętym Krzyżu Prowincjał Polskiej Prowincji – o. dr hab. prof. UAM Paweł Zając OMI. Część prelegentów przedłożyła odczyty w formie online. Całość spotkania można obejrzeć w poniższym linku, jednak ze względu na słaby sygnał internetowy na szczycie Łysicy niekiedy transmisję dotykają problemy techniczne:

(pg)


Komentarz do Ewangelii dnia

Biadanie Pana Jezusa wobec nawiedzonych przez Siebie miejsc, osiąga wysoki pułap. Nieprzyjęty, nierozpoznany i niezrozumiany. Pan Jezus ukazuje pewną gradację miejsc, w których uczynił najwięcej znaków. A pomimo to nie nawrócili się, nie zmienili dotychczasowego sposobu bycia i życia. Mowa Pana Jezusa kończy się wskazaniem mandatu w imieniu Kogo On przyszedł i Kto tak naprawdę zostaje wzgardzony i odrzucony. Panie Jezu, nie dopuść, aby w historii naszego życia zabrakło „metanoi” - głębokiej przemiany myśli i serca. Abyśmy rozpoznawali i lepiej odczytywali znaki czasu, który nam dajesz. Amen! Alleluja! Pokój Wam!


Oblat członkiem Komisji Misyjnej w archidiecezji poznańskiej

W Poznaniu odbyło się spotkanie Dekanalnych Referentów Misyjnych i Komisji Misyjnej Archidiecezji Poznańskiej. Przepełnione było radosnymi wiadomościami. Po pierwsze, uczestników spotkania spotkała wiadomość o nominacji ks. Tomasza Grysa na nuncjusza apostolskiego na Madagaskarze. Członkiem Komisji Misyjnej jest mama nominata. Drugą radosną informacją była nominacja o. Marka Ochlaka OMI, dyrektora Prokury Misyjnej Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, na członka komisji. Obradom przewodniczył bp Szymon Stułkowski. Pochylano się m.in. nad zbliżającym się Tygodniem Misyjnym, wypracowując propozycje dla parafii metropolii poznańskiej. Mówiono ponadto o toczącym się procesie beatyfikacyjnym Wandy Błeńskiej i zbliżających się warsztatach misyjnych dla katechetów.

(pg/zdj. M. Ochlak OMI)


Niniwici jak Hobbici. Refleksje po pieszej wyprawie NINIWA Team przez bałkańskie góry

Wyścigiem autostopowym w parach mieszanych z Chorwacji do Kokotka zakończyła się piąta piesza wyprawa NINIWA Team – Operacja MIR: Górskie Bałkany. 24 piechurów przez 18 dni przemierzało drogę z Czarnogóry, mijając sześć parków narodowych i krajobrazowych, z metą ustawioną u Królowej Pokoju w Medziugorie. Pokonali pieszo 400 km w intencji pokoju na świecie, szczególnie na Ukrainie. Całość operacji zamknęła się w 22 dniach.

Podczas wędrówki deszcz niemiłosiernie zmoczył nas szczególnie przez kilka pierwszych dni w Czarnogórze. Może to, a może coś jeszcze innego stało się powodem, dla którego grupa szła w sposób bezpretensjonalny, co nie oznacza, że obyło się bez walki wewnętrznej w poszczególnych uczestnikach wyprawy. „Po co się w to pakowałam…” – ta i podobne myśli przychodziły, gdy deszcz nie przestawał padać, a na horyzoncie pojawiały się duże podejścia lub, co gorsza, strome zjazdy po błocie.

J.R.R. Tolkien w swoim opus magnum „Władcy Pierścieni” pisał o zwyczajności Hobbitów, ich bezpretensjonalności. To oni dźwigali ciężar zła w kieszeni swojej kamizelki. Byli zbyt niewinni, codzienni i przez to odporni na działanie Jedynego, chociaż przez niego kuszeni. Nadawali się do tej misji lepiej niż szlachetne Elfy, silne Krasnoludy i ambitni Ludzie. Badacze jego dzieł uważają, że w ten sposób ukrył ideał chrześcijanina, czyli kogoś, kto walczy ze złem pokorą, dobrym humorem i zmaganiem z samym sobą.

Takie właśnie cechy można było odnaleźć w tej 24-osobowej grupie. Wędrówka nie była sielanką, ale realizm dystansu do pokonania każdego dnia (25–30 km) wyznaczał rytm drogi i odpoczynków. Dało się odczuć także pewną lekkość: silni dźwigali słabszych, co miało przełożenie zarówno na siły fizyczne, gdy dzieliliśmy się swoim bagażem, jak i na dobrą atmosferę, gdy aura nie zawsze sprzyjała. Niekłamany spokój towarzyszył nam przez te 22 dni i za to – po raz kolejny – Bogu niech będą dzięki!

Msze Święta były w odczuwalny sposób sycące, choć czasami do Eucharystii siadaliśmy pośród przenikliwego chłodu i wszechogarniającego zmęczenia, w kanionie przy ognisku, przy świetle księżyca czy przy rzece na specjalnie zbudowanym z kamieni ołtarzu. Mnie samego zaskakiwało słowo Boże, które głosiłem. Ofiara tej drogi była dopełniona przez najważniejszą ofiarę Jezusa Chrystusa. Mistycznym doświadczeniem było wychodzenie z miasta, gdy dało się słyszeć głośne modlitwy z meczetu, jednocześnie śpiewając całą grupą Godzinki do NMP.

W Bośni i Hercegowinie zmieniła się pogoda. Mieliśmy więcej słońca w dzień i cieplejsze noce, dzięki czemu chłonęliśmy świat dookoła jeszcze intensywniej. Odsłoniła się przed nami bujna zieleń, piękne połoniny, niezliczone skały. Momentami podejścia były strome, czasami w oddali słyszeliśmy schodzące lawiny skalne. Jednak ludzie, których spotykaliśmy po drodze, okazywali się przyjaźni i pomocni.

Trasa był zaplanowana w taki sposób, że zakupy robiliśmy w miastach, a nocowaliśmy w górach. Dało nam to sporo czasu razem oraz stworzyło przestrzeń do wieczornych opowieści, śpiewów i modlitwy. Nigdy nie zapomnę noclegu w kanionie przy pełni księżyca, z dala od cywilizacji.

Pomimo grypy żołądkowej, dość normalnej w tej szerokości geograficznej, którą złapało kilku piechurów, cała grupa doszła przez Mostar do Medziugorie. Dziękowaliśmy Bogu za osiągnięcie celu, ale nawet widząc, że to bardzo dobre miejsce modlitwy i nawróceń, wielu z nas mówiło, że to droga jest celem. Można by powiedzieć więcej: to nie droga jest trudnością, to trudności są drogą. W Mostarze i Medziugorie spaliśmy u sióstr szkolnych św. Franciszka, te kobiety mają WIELKIE SERCE!

Budzić się każdego dnia i mieć tylko jeden prosty cel, by przeżyć godnie najbliższe 18 godzin – tego uczą wyprawy. By nieść na plecach swój dom, nie przytłaczać sobą innych i chłonąć dobroć Tego, który ukrył ją w niezwykłej prostocie, pięknie przyrody, gestach i twarzach ludzi wokół. Cała sztuka to stawiać w życiu kroki lekko, czyli tak, jak Pan Jezus powiedział: „Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,28-30).

(Dominik Ochlak OMI)


Andrzej Madej OMI: W Samarkandzkim barze [blog]

W SAMARKANDZKIM BARZE  

 

Wysłano nas z Europy na „jedwabny szlak”

wydeptany od tysiącleci przez ludzkie stopy i kopyta wielbłądów

 

na ich grzbietach kupcy przywozili przyprawy i wonności

mędrcy swoje księgi a kapłani kadzidła z dalekiego wschodu

 

przemierzano stepy i pustynie aby szukać mądrości

i poznawać to co tajemnicze

 

na kolorowych bazarach

handlowano  złotem drogimi kamieniami suknem i jedwabiem

 

człowiek od wieków

szukał człowieka aby porozmawiać  z nim o Bogu i o gwiazdach

 

aby podziwiać tance dalekich sąsiadów słuchać pieśni innych plemion

i zaprzyjaźnić się ze spotkanymi

 

z dawien dawna ciekaw  był proroctw i wróżb

które rysowały drogi w nieznaną przyszłość

 

i oto znów jesteśmy przy stoliku w dworcowym barze

o świcie trzeciego tysiąclecia

 

kelnerka nalewa nam do szklanek mineralną wodę

z  butelki przed chwilą wyjętej z lodówki

 

ktoś właśnie zadał nam trudne pytanie o to kim jesteśmy

skąd przybywamy i dokąd się udajemy


o. Andrzej Madej OMI – urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W 1977 przyjął święcenia prezbiteratu. Studiował filozofię w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów MN w Obrze i w Krakowie, teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło–Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. W latach 80. zasłynął jako rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Był inicjatorem spotkań ekumenicznych w Kodniu oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. Od 1997 jest przełożonym Misji “Sui Iuris” w Turkmenistanie. Jest z powołania katolickim księdzem i poetą. Od 1984 r. wydał kilkanaście zbiorów wierszy i prozy. Jest m. in. laureatem za rok 2019 Medalu „Benemerenti in Opere Evangelizationis”, nagrody przyznawanej przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji za to, że “cierpliwie i z miłością głosi Ewangelię i prowadzi dialog ekumeniczny. Jest autorem poczytnych publikacji książkowych”.


Animacja misyjna podczas Misji Parafialnej

We Lwówku Wielkopolskim odbywają się misje parafialne. To szczególny czas odnowienia wspólnoty i narzędzie nowej ewangelizacji. W ramach spotkań misyjnych przewidziane są zwyczajowo spotkania dla dzieci i młodzieży. W parafii Wniebowzięcia NMP, św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty spotkania dla uczniów szkoły podstawowej im. Emilii Sczanieckiej poprowadzili misjonarze: o. Wiesław Chojnowski OMI z Prokury Misyjnej (misjonarz na Madagaskarze) oraz Agnieszka Piechowiak – misjonarka świecka, która pracowała w Zambii, Burundi i Kamerunie.

Mamy nadzieję, że misyjne ziarenko trafiło do serc uczniów i przyniesie dobre owoce – przyznaje ojciec Wiesław.

(pg/zdj. W. Chojnowski OMI)


29 września 2022

NIE MOGŁEM ODPOWIEDZIEĆ NA TEN NIEGODZIWY LIST INACZEJ NIŻ TYLKO UPOMNIENIEM

Odpowiedź ojca Bermonda na wysłanie go do Kanady zadziwiła Eugeniusza!

Do Ameryki chciałem wysłać ojca [Bermonda]. Na ten temat napisałem do niego pełen dobroci list, który w całej swej rozciągłości przyniósł jedynie arogancką odpowiedź. Pomijam impertynencję tego listu, ale bardziej godna pożałowania jest ta głupia ignorancja najświętszych obowiązków. Jako tezę wysuwa, że śluby nie zmuszają do posłuszeństwa w tej materii, i stąd wychodzi, aby poczynić swe pożałowania godne wnioskowania, skąd jedynie poprzez te niedorzeczności widzi się urażoną miłość własną. Nie mogłem odpowiedzieć na ten niegodziwy list inaczej niż tylko upomnieniem.

List do ojca Ambroisa Vincensa w N.-D. de L’Osier, 11.05.1845, w: PO I, t. X, nr 872.